Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE
Autor Wiadomość
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-07, 22:38   

Nowy temat Norberta świadczy o czymś zupełnie innym.
Norbert...osobiście gratuluje...chyba przeskoczyłeś kilka klas ;-)
Czujesz efekty?
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-07, 22:59   

dzieki Leno ..mój nowy temat...czerwona,ketram powierzyłem mój smutek,zal,ból
tego co nie mogę komus innemu zamiesciłem ten temat by inni mogli zrobic to samo...
pewnie to zrozumiecie ..jak zaufacie ..i tyle
 
     
martin
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 16:07   

Ustosunkuje sie do tego co ostatnio piszesz elzd1
Pytasz:
elzd1 napisał/a:

Proszę wskazać, w którym miejscu naruszyłam regulamin.


Do pewnego stopnia zgadzam sie z Toba, ze moderatorzy mogliby sie postem ustosunkowac do Twojej wypowiedzi, bo wtedy mogliby wskazac Ci, co ich zdaniem (byc moze podobnie do mnie) nie lezalo w dobry interesie spolecznosci SYCHAR. Wowczas byc moze dzieki ich merytorycznej odpowiedzi uznalabys ich zdanie za sluszne, tymczasem nadal oburzasz sie, dlaczego usunieto Twoj post. Moje zdanie wyrazam ponizej.

widzisz, napisalas wczesniej:
elzd1 napisał/a:

Ludzie, przestańcie wciskać kawałki o nawróceniu i przemianie serc małżonków. Gdyby Pan Bóg chciał, to by już ten cud uczynił, nie raz a wiele razy. Na razie nic takiego się nie dzieje. A takie wciskanie siłą wszelkich przypowieści o cudownych uzrowieniach sprawia, że człowiek nie może ruszyć dalej, bo wciąż czeka, bo ciągle na coś liczy.
Im szybciej osoba porzucana przyjmie fakty, im szybciej przyzwyczai się do zmian, tym szybciej wyjdzie ze świata iluzji do normalnego życia. Życia być może bez małżonka, ale za to z Bogiem.

i mialem Ci nawet odpisac, ale chcialem to sobie spokojnie poukladac, wiec teraz Ci odpowiem.
Co ty wlasciwie chcesz osiagnac?
Zamknac dzial swiadectwa?
Bo i po co niesc wiare tym, co sie zmagaja - najlepiej powiedziec od razu, jest zle i bedzie?!
A Ty widze lepiej wiesz od Pana Boga co i kiedy by zrobic?
Ludzie tu probuja dac wiare samotnej nie po to, zeby Ją utrzymac w swiecie iluzji, ale po to, zeby powiedziec, ze ludzie moga sie zmienic.
Nie zaprzeczysz, ze moga.
I czlowiek, ktory zyje bez tej drugiej osoby, dla siebie, zmieniajac sie i pracujac nad soba, uczac sie samodzielnosci dla SIEBIE, ale mimo wszystko majacy w sercu nadzieje, ze moze kiedys on/ona wroci zawierza sie Panu. Modli sie o Jego wole w swoim zyciu. I uwazasz, ze jest gorszy od osob przesyconych zgorzknieniem i nienawiscia?

Czytalem dzisiaj jakies Twoje posty z wrzesnia i naprawde coraz ostrzej piszesz.
Rozumiem Twoj bol, bo strasznie jest ciezko, ale Ty teraz juz tak daleko zaszlas w swoim zniecheceniu, ze i innych zaczynasz zniechecac.
Maja sie zajac soba? - Tak
Maja sie pogodzic, ze malzonka nie ma? - Tak
Maja porzucic na zawsze nadzieje? - ... ?

Wiec w skrocie - to nie fakty, to Twoje spojrzenie na rzeczywistosc. Spojrzenie pelne bolu i zlosci, co widac chociazby w krytyce postu Norberta.
Nikt Ci nie odmawia do nich prawa. Ale sianie zwatpienia na forum ratowania malzenstw to chyba troche nie na miejscu nie sadzisz?
I zaraz mi pewnie stwierdzisz, ze mozesz miec swoje zdanie i z nim pozostac - MOZESZ.
Ale dolowanie innych uwazam za postepowanie z gruntu ZLE.
Bo po to jest to forum, zeby dawac przyklady i to nie tylko jak sobie radzic samemu, ale tez co robic, gdy wraca marnotrawny malzonek.
Zanim mi sie odgryziesz ostudz troche emocje.
Pogody Ducha wszystkim cierpiacym i zwlaszcza Tobie elzd1
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 17:53   

Martin - ja po części zgadzam się z Elzd 1 - napisała ostro - to fakt , ale czasem lepiej kimś wstrząsnąć niż słodzić. Prawda jest gdzieś pośrodku. To nie tak , że biegunem nadziei jest zgorzknienie i nienawiść. Nikt z nas nie wie jaka będzie przyszłość - faktem jest , że częśc małżeństw jest nie do uratowania - choćby nie wiem jak strona porzucona cierpiała - ja odnosze wręcz wrażenie, że im więcej jest cierpienia z tej drugiej strony , tym mniejsze szanse na powrót zdrajcy. Wiecie dlaczego - dlatego ,że część osób zasklepia się w tym swoim poczuciu krzywdy i cierpieniu , czeka w napięciu na zwrot wydarzeń ale samemu niewiele robi ,zeby się wydostać ze swojej sytuacji. To widać po postach - widać więc pewnie i po zachowaniu . A wiemy już ,że takie zachowanie przynosi zazwyczaj odwrotny efekt . Czasem trzeba po prostu odpuścić - co nie znaczy znienawidzić . Odpuścić i żyć swoim życiem , nie gorzknieć - wziąć swoje życie w swoje ręce i pełną odpowiedzialność za to , czy się będzie w nim szczęśliwym . Wiecie , czemu wiele osób tego nie robi - bo to najtrudniejsza droga - po potłuczonych szkłach , pod górkę wiele wiele , wiele kilometrów . Po prostu łatwiej jest czekać myśląc - wróć i znów mnie uszczęśliw , daj mi sens życia . Nie piszę tego ze złośliwością bo pokusa , żeby siąść na laurach i czekać w poczuciu wielkiej krzywdy jest olbrzymia . Ja sama tak robię ale wiem , że to droga donikąd . To ucieczka . Dlatego Elzd tak się miota - ona też chciałaby tak czekać i się doczekać ale widocznie czas pokazuje co innego. Nadzieję można mieć ale nie można nią żyć - po co się cały czas rozczarowywać , po co kolejny raz być odrzuconym . Trzeba odpusćić i żyć swoim życiem . Bardzo trudno w tym wytrwać ale teraz widocznie ma być trudno.

[ Dodano: 2008-12-08, 17:56 ]
Nadziei nie wolno pielęgnować - niech się tli ale tylko tyle .
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 19:21   

czerwona napisał/a:
Trzeba odpusćić i żyć swoim życiem . Bardzo trudno w tym wytrwać ale teraz widocznie ma być trudno.
..czerwona .....czesto słyszysz to na forum...wiesz co to jest pogoda ducha....ona przyjdzie nie wiem czy szybko ...na poczatek módl sie i pros Boga o łaske pogody ducha...wiesz odpisze tak kiedy wykonałem juz wszystko co zrobiłem...i wydawało mi sie ...przecież jestem juz taki..tyle zmieniłem..tyle zrozumiałem..tak bardzo chce to naprawic ...a tu nic....nie ma szansy..nikt mi nie daje....zaczołem wątpic..wtedy pojawiały sie znowu..te same mysli...mysli podpowiadane ..przez ten sam głos..twoja krzywda...nikt cie nie chce...żal..ból..złośc....znowu..zaczynałem ataki słowne..narzucałem swoje JA....i pewnie bym odpłynoł ,zatracił wszystko...usłyszałem nawet ze jestem słaby....i dlatego niszcze...Siebie...innych....odezwała sie we mnie wtedy ta reszka człowieczeństwa..ta wola walki ...głosne nie....i pojednanie sie z Bogiem....wszystko mu powiedziałem....wszystko opowiedziałem ze jestem bezsilny Boze zrób coś ze mną,daj znak,prowadz....i wiesz czerwona nagle spokój...nagle cisza....nagle umysł przestał tworzyc obrazy.....juz nie myslę ,co powiedziec ,jak się zachowac....jestem..poprostu jestem...ktos mnie teraz prowadzi......to jest ta akceptacja swojej bezsilności i całkowite zdanie się na miłośc Boga....od tej pory ufam jemu i tylko wierze że nie chce mnie skrzywdzić
 
     
Ericc
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 19:25   

Dokladnie o to chodzi. Nie ma co zyc w nadziei bo ona wykancza czlowieka. Trzeba zaczac zupelnie nowe zycie bez tej drugiej osoby. Trzeba brac rzeczywistosc taka jaka jest a nie taka jaka bysmy chcieli. Wiem ze to jest nieslychanie trudne bo sam sie z tym zmagam i nie zawsze daje rade.
Co przyniesie zycie to czas pokaze a poki co trzeba byc twardym i nie robic glupich bledow
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 19:38   

Łał....Norbert.......... Wydrukuj co napisałeś,wielkimi literami.
Czyżbyś znalazł Pogodę Ducha????
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 20:11   

Ericc napisał/a:
Dokladnie o to chodzi. Nie ma co zyc w nadziei bo ona wykancza czlowieka. Trzeba zaczac zupelnie nowe zycie bez tej drugiej osoby. Trzeba brac rzeczywistosc taka jaka jest a nie taka jaka bysmy chcieli. Wiem ze to jest nieslychanie trudne bo sam sie z tym zmagam i nie zawsze daje rade.
Co przyniesie zycie to czas pokaze a poki co trzeba byc twardym i nie robic glupich bledow


czyz to nie to samo Martinie tylko ubrane w bardziej zawoalowane słowa....
co znaczy ratowanie małżeństwa? ale takiego którego juz nie ma i takiego w którym nie ma dobrej woli z drugiej strony....
przeciez kościól zezwala katolikom własnie w takich sytuacjach na to by bez grzechu żyli samotnie...
ale jak widze to nie o to chodzi by życ zgodnie z wolą Boża
czasami cel uświąca środki i nagina sie ideologie, prawo do własnych celów...

ks. Kazimierz Kucharski SJ/ Nauka wiary i życia chrześcijańskiego

Kościół nie uznaje rozwodów cywilnych, stąd naucza jasno: chrześcijaninowi nie wolno występować o rozwód ani wyrazić zgody na niego. Jeżeli to się dzieje bez jego zgody albo mimo wyraźnego sprzeciwu — jest niewinny.

Inną kategorię stanowią osoby żyjące w separacji i rozwiedzeni, którzy nie zawarli nowego związku. Kościół uważa separację za środek ostateczny. „Samotność i inne trudności są często udziałem małżonka odseparowanego, zwłaszcza gdy nie ponosi on winy. W takim przypadku wspólnota kościelna musi w szczególny sposób wspomagać go; okazywać mu szacunek, solidarność, zrozumienie i konkretną pomoc, tak aby mógł dochować wierności także w tej trudnej sytuacji, w której się znajduje; wspólnota musi pomóc mu w praktykowaniu przebaczenia”. Kościół powinien zachęcać do pogodzenia się z małżonkiem i nie robić trudności w dopuszczeniu do sakramentów świętych.

Ze strony wierzących, ze strony duchowieństwa jest wiele do naprawienia, gdy chodzi o postawę wobec rozwiedzionych. Są to wypadki złego traktowania takich ludzi, pomijania czy okazywania pogardy. Ci ludzie czują się często osamotnieni, odtrąceni w ich mniemaniu od Boga i Kościoła. Nierzadko spotyka się u nich głód Boga, sakramentów świętych. Wszystko w świątyni ich drażni i rani, bo czują się odłączeni. Im trzeba pomóc.

„Razem z Synodem — pisze Jan Paweł II — wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła,

hm kosz????????????? niezgodne z regulaminem znów????????????
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 21:10   

czerwona napisał/a:
z Elzd 1 - napisała ostro -

E tam, zaraz że ostro. Ja spokojnie pisałam, nie wiem skąd taki odbiór. Nawet ciśnienie mi nie wzrosło.

martin napisał/a:
A Ty widze lepiej wiesz od Pana Boga co i kiedy by zrobic?

Bardzo rzadko podpieram się Panem Bogiem i tym co powiedział. Bo za mała jestem, za słabo Go znam. I nie pozwalam siebie na to, by za Pana Boga się wypowiadać. Nawet rzadko cytuję Pismo Święte. Bo każde zdanie można różnie odczytać, różnie interpretować, a ja nie chcę przeinaczać. Racz zauważyć.

martin napisał/a:
ze i innych zaczynasz zniechecac.
Maja sie zajac soba? - Tak
Maja sie pogodzic, ze malzonka nie ma? - Tak

Zgadzamy się tutaj, prawda?
Czy zniechęcać?
Może po prostu żyć dniem dzisiejszym. Napisałam:
"Im szybciej osoba porzucana przyjmie fakty, im szybciej przyzwyczai się do zmian, tym szybciej wyjdzie ze świata iluzji do normalnego życia. Życia być może bez małżonka, ale za to z Bogiem."
I gdzie tu jest zniechęcanie?
Mnie wciąz te słowa powtarzano i odbierałam, nadal odbieram jako właśnie zachętę do normalnego życia, dostosowanie się do sytuacji w jakiej jestem teraz.
Można odbierać jako zniechęcanie, skoro tak ktoś chce widzieć.
martin napisał/a:
Maja porzucic na zawsze nadzieje? - ... ?

A tej (znaczy nadziei) nikomu nie chcę odbierać, sobie również. Ani szanownemu czy innym zdradzaczom.
Chociaż nie ukrywam, że w obecnej sytuacji, to mam raczej nadzieję na życie wieczne z Bogiem niż z mężem. Dla niego również o tę szansę zabiegam na swoje możliwości.
martin napisał/a:
Ludzie tu probuja dac wiare samotnej nie po to, zeby Ją utrzymac w swiecie iluzji, ale po to, zeby powiedziec, ze ludzie moga sie zmienic.
Nie zaprzeczysz, ze moga.

Nie zaprzeczę. Ale na tę chwilę samotna pyta co zrobić, gdy mąż będzie tylko ciałem, nie zaaś duchem obecny w święta. Zarówno ja, jak i wiele innych osób przeżywało taką obecnosć męża/żony - tylko fizyczną.
Więc dla równowagi, pośród wielu hura! , nie zaszkodzi i przypomnienie, żeby za bardzo nie popadać w euforię. To jest odbieranie nadziei? Nie taki miałam zamiar.
martin napisał/a:
Bo po to jest to forum, zeby dawac przyklady i to nie tylko jak sobie radzic samemu, ale tez co robic, gdy wraca marnotrawny malzonek.

Ja się wypowiadam w części dotyczącej radzenia bez małżonka. Co robić, gdy marnotrawny wraca - nie wypowiadam się, racz sprawdzić.

czerwona napisał/a:
Dlatego Elzd tak się miota

A wiesz czerwona, że mało znam osób na tym forum i nie tylko na forum, żeby się nie miotali. Czy to z małżonkiem, czy samotnie żyjący, wciąż się miotają. Epidemia jakaś czy coś?
Czerwona. I Ty się miotasz, i ja, i wiele, wiele innych osób, które ja często widuję ( ale byś się zdziwiła). Choć niektórzy pozornie stoją twardo na ziemi i niby sobie radzą ze swoim życiem. Nawet usuwanie niektórych wypowiedzi jest takim dowodem na niepewność, na odczuwanie zagrożenia, na słabość.

Mami pięknie napisała:
"inaczej sie nie da, inaczej wciąz na nowo odzywaja emocje i nadzieja...
a kiedy wszystko co możliwe juz zrobione nalezy zostawic swoje zycie w rekach Boga
i nie ma ostatniego etapu pogodzenia sie ze swoim teraźniejszym zyciem
bo oczekujac na cud i powrót męża życie przechodzi nam bokiem, ukradkiem ucieka czas i nieubłagalnie kończy sie nasze życie"

I o to mi chodzi, o złożenie w rękach Boga tego naszego życia.

To jest odbieranie nadziei? To ja już naprawdę nie rozumiem o co tutaj chodzi.

Pamiętam mądre zdanie:
I tylko w jednym różnicie się od Boga - Bóg wie wszystko, a wy wszystko wiecie lepiej. Erich Maria Remarque (Paul Remarque)
Dlatego ja NIGDY nie wiem lepiej, wciąż pamiętam o swojej małości.

I nadal nie wiem, o co chodzi Moderotorom. I dlaczego następne wypowiedzi poleciały do kosza. I pewnie się nie dowiem.
Gdy brakuje siły argumentu, jest argument siły.
Ostatnio zmieniony przez elzd1 2008-12-08, 21:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 21:23   

Elzd1.....brawo..brawo..brawo.....nie czytałem jeszcze nigdy tak dokładnych ..dopracowanych...odpowiedzi.....jestem pod wrazeniem i wcale nie kadzę!!!!! a co do moderatorów..takie prawo..oni decydują na forum.maja prawo usunąc,napomniec lub zawiesic konto...moze to głupie porównanie ale ...mam takiego konika allegro..swojego czasu na czyms takim jak cafejka allegro...wymieniłem ostre słowa z jakims innym forumowiczem i poniosło mnie padło parę.......no wiadomo...zawiesili mnie na 1 miesiąc....i przyszła wiadomosc REGULAMIN
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 21:14   

Elzd- jedziesz na złości , kapie jadem z Twojego postu. Kapie jadem bo się miotasz - ja też się miotam i też kapię jadem . Nie ma w tym nic złego - piszę Ci tak bo stwierdzam fakt . Tak się składa , że ja też cierpię - od paru miesięcy nieustająco cierpię - dzień w dzień . Jesteś zła bo jesteś zawiedziona - znam to , dlatego odbierasz sobie prawo do nadziei bo nie chcesz już cierpieć - znam to , nie chcesz już się więcej rozczarować - znam to .
Dlatego ja unikam swojego krzywdziciela - nie chcę juz więcej ran - trzeba wylizać te , które otrzymałam. Też odmawiam sobie prawa do nadziei bo to tylko więcej cierpień , zawodów. Tylko co w takim razie robimy na tym forum?
Każde trudne małżeństwo jest do uratowania ? Hm......
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 22:06   

czerwona i pozostali forumowicze,
nie zapominajcie, ze po tym zdaniu: Kązde trudne małżeństwo - są- .....,
czyli nie kazde....

[ Dodano: 2008-12-09, 22:33 ]
Elzed napisała:

Nie zaprzeczę. Ale na tę chwilę samotna pyta co zrobić, gdy mąż będzie tylko ciałem, nie zaaś duchem obecny w święta. Zarówno ja, jak i wiele innych osób przeżywało taką obecnosć męża/żony - tylko fizyczną.

Tak Elzed - napisałaś jedynie prawdę.

P.s.
No i mój post też w śmietniku :-(
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 23:12   

Co Wy wypisujecie , że Wam posty blokują ? Czemu żaden mój jeszcze nie został wyrzucony ? Czyli , że ja łagodnie i delikatnie piszę ?
Ludzie kochani to forum dla tych , którzy chcą ratować małżeństwa ( i w nie wierzą ). może to zabrzmi z mojej strony dziwnie - nagle optymistycznie ale ... każde małżeństwo jest do uratowania jeśli Bóg tak chce , każdy człowiek jest do nawrócenia jeśli Bóg tak chce i ci wszyscy , co tu piszą , że nie wierzą w uratowanie i nawrócenie , nie wierzą , że dobro moze się stać ( w tym JA) znów, jak napisała Elzd, wszystko wiedzą lepiej.
Dlatego piszę też sama do siebie - nie pielęgnować nadziei ale też jej nie zabijać - święci różni różne prace wykonują - a nóż trafią na twojego współmałżonka.
Nadzieja może się tlić byle nie płonęła żywym ogniem - wtedy może spalić. Świata nie zmienimy , ludzi nie zmienimy , nie mamy wpływu na innych , trzeba odpuścić i wierzyć w świętych - niech działają.
Nie dać się zwyciężyć złu lecz zło dobrem zwyciężać. Gdybyśmy potrafili wcielić to w życie byłoby to forum najbardziej szczęśliwych porzuconych i zdradzonych małżonków na świecie .
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 23:25   

czerwona ...marzenia.....nadzieja...super..ale nadal zyjąc nimi...tkwisz w miejscu....porzuć...to wieczne pielegnowanie ..w sobie...wsłuchaj sie w inny głos....ja zawierzyłem..prosiłem...oznajmiłem..mam dośc ,brak mi sił.....juz nie chce.....i dostałem to com chciał....

p.s nałogu tak odnalazłem pogode ducha.....cisza,spokój...pufff..odeszło co targało!!!!
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 23:40   

czerwona,
Bóg mi świadkiem - masz prostą...,
nadzieja widze zawitała, chocby malenka, a jednak...,
ciesze się, ze Ci troche popuściło...,
p.s.
posty w koszu, czwrwona, wiec możesz zajrzeć, chyba nic aż takiego, ale skoro moderatorzy uznali...,
widać tak ma być...
Ale to forum jakby nie patrzeć i Wy moi drodzy - ratujecie życie.....,

[ Dodano: 2008-12-09, 23:43 ]
czerwona, a nuż święci trafią w Twojego, albo elzed męża....,
a może i mojego?? ;-)

[ Dodano: 2008-12-09, 23:44 ]
nie miało być w tylko na
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9