Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Prosba o modlitwe
Autor Wiadomość
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 14:09   Prosba o modlitwe

Prosze Was dzis i jutro o szczegolna modlitwe.
Jutro mamy spotkanie z kaplanem, ktory chcial nam w tej separacji uczestniczyc a nawet byl przekonany o koniecznosci separacji.
Moj maz dzis telefonicznie mnie poinformowal, ze do niczego nie bedzie sie zobowiazywal, ze kompletnie zmienia nastawienie, warunki separacji- m.in. praca nad soba, by ratowac malzenstwo i wyrazenie takiej woli- i ze nie bedzie mnie wspieral finansowo. Nie wiem, czy to szantaz ale przypuszczam, ze malzenstwo przestalo miec dla niego jakiekolwiek znaczenie. Zyje teraz w ogromnej zlosci i zaslepieniu, stara sie na kazdym kroku mnie dotknac, zranic.
Jesli jutro potwierdzi to wobec osoby trzeciej, kaplana, ktory byl dla niego autorytetem, to juz koniec.
Boje sie, ze wszystko zmierza w tym kierunku- z jego strony nie ma odrobiny dobrej woli.
 
     
Maka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 21:44   

Pamiętam o modlitwie za Was Estero.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 09:24   

Może się w taki niedojrzały i raniący sposób przed czymś broni?
Ja się też przyłączam do modlitwy.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 13:04   

Ale przed czyms moglby sie bronic?
Dziekuje Wam za modlitwe
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 13:38   

Estero - ale co "koniec" ?

Poczytaj sobie tu opowieści ludzi, ktrzy odbudowali swoje zwiazki - wiesz koniec to jest naprawde wówczas, gdy albo ktoś umiera, albo rzeczywiscie podejmuje decyzję , ze z jego strony to jest koniec i faltycznie trzyma sie jej do końca życia.

O tym, czy Twój maz taka decyzję podjął, czy podejmie a tym badziej, czy faktycznie wytrwa w niej do końca swych dni - tego nie wiesz. Nikt nie wie, pewnie on sam tez, nawet jeśli jest przekonany na teraz.

O tym, ze "koniec" nie decyduje zadne "magiczne" zdarzenie Estero - wypowiedzenie takich czy innych słów do tego, czy owego.

Gdyby tak było - nie byłoby teggo forum - wszek wspómalzonkowie osób stąd wypowiedzieli przysiege przed Bogiem, nie tylko deklaracje jakas w obecnosci kaplana. No i? No i tak teraz jest, ze nie dotrzymali jej z przyczyn róznych, choc pewnie składając ją mieli taki szzcery zamiar.

Piszę tak, żebyś miała świadomosc, że ckolwiek sie stanie w obecnosci tego kaplana wcale nie przesądza niczego na "nie" ...Nie ma "magicznych" momentów. Człowiek jest człowiek - no i powie to samo załozmy.

Ty się już załamiesz, wpadniesz w czarna rozpacz:( A skąd wiesz, czy nie zmeioni nigdy zdania?
Nie to, że masz żyć tylko tym, ze zdanie zmieni - nie, nie. Po prostu nie znajduj sobie "magicznych" momentów.

Wiesz, sąsiadem moich rodziców, a kiedyś i moim, był pewnien pan, lekarz. On juz nie żyje, zmarł niedawno. Byłąm małym dzieckiem, kiedy widziałam pod naszym blokiem samochód wywoażcy jego rzeczy :(
Wyprowazdał się kulturalnie, bez wrzasków, wyzwisk itp. Jego żona stala wklatce i płakaa. Zostawił ja z dwójką dzieci - 15 latelnią dziewczynka i 10 -letnim chłopcem.

Ta kobieta była bardzo dzielna. Cale lata starała sie by dbać o dom, dzieci, przyblokową rabatkę i siebie. Ludzie są rozni, jedni współczuli, inni wją wysmiewali, dokuczali ukradkiem. Maz podal ja o rozwod i zgodziła się.

Minelo chyba z kilkanascie lat - córka tych państwa, juz po studiach wychodzila za mąż. Ku zdumieniu sąsiadow, w tym moich rodziców:) ojciec pojawił się w kosciele i na weselu. Za kilka miesiecy znow zajechał furgon. I pan doktor pzrywioózł trochę rzeczy. Wrócił do zony :)
Ona go przyjęla. Zmarl nie tak dawno.
Pomyśl - on dfopiero zdeklarowal na "nie" - wywiózł sowje zreczy, ożenił się powtórnie!
życie zcasem układa się dziwnie, nie pzrewidzimy losu - nie ma "magicznych" momentów.
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 18:07   

Piki napisała:
...życie zcasem układa się dziwnie, nie pzrewidzimy losu - nie ma "magicznych" momentów....

oczywiście, ze nie ma żadnych "magicznych momentów" , nasze życie nie jest wynikiem przypadkowych zdarzeń, chociaż czasami trzeba zadać sobie trochę więcej trudu, żeby zrozumieć po co coś się wydarza...
a w przykładzie, który opisałaś mam wrażenie, że nie widzisz FUNDAMENTU, który był podstawą by mogło się to wydarzyć - nie ma magii w porzuceniu najblizszych, nie ma magii w szukaniu szczęścia w kojenym związku, jak i nie ma jej w w wyrażeniu chęci naprawienia wyrządzonego zła oraz przyjęciu i przebaczeniu. Fundamentem jest MIŁOŚĆ a jej wyrazem wierność.

Estero, mam nadzieję, że ta rozmowa przyniosła oczekiwany rezultat, jeśli nie pamiętaj, że zawsze warto siać ziarenka prawdy, nidgy nie wiadomo kiedy zakiełkują, bądź dobrej myśli.

Pozdrawiam CA
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 18:27   

CA napisał/a:
Piki napisała:
...życie zcasem układa się dziwnie, nie pzrewidzimy losu - nie ma "magicznych" momentów....

oczywiście, ze nie ma żadnych "magicznych momentów" , nasze życie nie jest wynikiem przypadkowych zdarzeń, chociaż czasami trzeba zadać sobie trochę więcej trudu, żeby zrozumieć po co coś się wydarza...
a w przykładzie, który opisałaś mam wrażenie, że nie widzisz FUNDAMENTU, który był podstawą by mogło się to wydarzyć - nie ma magii w porzuceniu najblizszych, nie ma magii w szukaniu szczęścia w kojenym związku, jak i nie ma jej w w wyrażeniu chęci naprawienia wyrządzonego zła oraz przyjęciu i przebaczeniu. Fundamentem jest MIŁOŚĆ a jej wyrazem wierność..
Pozdrawiam CA


Miła CA - nie mnie doszukiwać sie fundamentów i celów w życiu innych ludzi - historia, którą opisałam po prostu się wydarzyla. Mogła sie nie wydarzyć, ale wydarzyła się. Mogla przecież byc tak, że pan doktor umarlby pare lat wczesniej, albo jego żona - i nie byłoby jej ...
Albo nie zechciały wrócic..


Tak, czy owak - nadal podtzymuję, ze Estera nie powinna stawiać sobie takiej bariery, ze oto wszystko teraz zależy od tego co powie jej maz na tym spotkaniu, co powie to powie, to czlowiek, zawsze moze zdanie zmienic:) w tym sensie ten moment nie ma jakiś "magicznych" ostatecznych znamion, jakikolwiek bedzie
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 19:07   

No cóż myślałam, że jak podaje się przykład to ma on coś obrazować...
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 21:14   

Nie powiedzial nic ostatecznego chociaz boli mnie jak slysze jego wypowiedzi, z ktorych wynika, zenic nie zrozumial, ze na razie nic zrozumiec nie chce. Najwazniejsze to zebym nie miala zadnych oczekiwan, bo nie wiem czy na zlosc, ale odmawia kazdej pomocy, nawet takiej ktora dla niego nie jest problemem bo ma samochod. Musze liczyc na siebie, czasem prosze o pomoc znajomych...Moze to dziwne, ale kiedy mysle, ze nic juz z tego nie bedzie, ze musze sie tak psychicznie nastawic, wtedy jest mi latwiej, bo niczego nie oczekuje- to pewnie taka reakcja obronna, ochrona przed kolejnym zranieniem...
Zobaczymy, co czas przyniesie.
Zdziwiona bylam bardzo reakcja kaplana, ktory w pewnym momencie wpadl w ogromna zlosc, ze przeciagnelismy rozmowe- on musial gdzies wyjsc, ale sposob w jaki to okazal przestraszyl mnie i nawet pomyslalam, ze nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek do niego pojde, czy bede mogla sie przed nim otworzyc- puscily mu emocje, nie mial panowania nad nimi. A moj maz stwierdzil, ze go rozumie- rece mi opadly...
Boze, gdzie ja jestem i co jest wlasciwe?Pokaz mi droge, ktora mam pojsc!
Dziekuje Wam za obecnosc i modlitwe!
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 23:45   

Estero - wiem,z e realcja kapłana Cię zdruzgotała, ale weź pod uwagę, że rozmowa z osobami skłoconymi, czy próba mediacji to jest bardzo trudna sprawa.

Może ów kaplan naprawde gdzieś się spieszył, sądził, ze łatwo uda mu się z Wami porozmwiać, skłonić do jakiegokolwiek porozumienia. Okazało się to niemozliwe - a zcas uciekla. Podwojne roczarowanie, ze sie nie udalo, no i ze dlugo to trwa.

Wiesz ogólnie do mediacji miedzy skóoconymi osobami, małzonkami nie nadaje się zaraz pierwszy lepszy czlowiek - kaplan, czy psycholog.

Co innego ropzmawiać z jedna osobą, a potem załozmy z drugą - a co innego z dwoma na raz - niejako w ogniu walki ...

Aby sterować taka rozmowa, nie wtrącac się, nie osądzac, ale mieć nad nią jakas kontrole trzeba i doświadczenia i predyspozycji. Ten kapłan moze tego nie mieć, a podjął się np,. ze zszcerej checi pomocy, niekoniecznie przewidując, jak to moze wygladać w Waszym wykonaniu.

g mnie powinnas mu spokojnie powiedzieć, ze jesteś zaskoczona jego reakcja, a nie zaraz "zamykac się" na kontakt.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 21:43   

Piki, dziekuje Ci za odpowiedz. Dobrze to ujelas- zdruzgotala mnie jego reakcja...i nie moge sie z tego otrzasnac bo nie jestem teraz w stanie przyjmowac jeszcze tak negatywnych emocji od kogos, kto mial nam pomoc.
Czuje w sobie odpowiedzialnosc-by chodzic tam na te spotkania, bo moze przyniesie to cos dobrego, moze to jakis krok do uratowania naszego malzenstwa. Z drugiej jednak strony na dzien dzisiejszy mnie to przerasta- i postawa mojego meza jest zalamujaca- obojetnosc i zlosliwosc- ani jednego dobrego slowa, ani jednego dobrego gestu.
Jak w tym wszystkim trwac?
Duzo sie modle- moze jednak za malo, bo sil mi brak.
Pozdrawiam.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 22:24   

Czy za mało się modlisz?....

Może, modlisz się dużo, ale źle - Apostoł Pana Jezusa mówił

święty apostoł Jakub: Nie otrzymujecie, bo źle się modlicie (Jk 4,3).

Może nie prosisz o to, co zgodne jest z wolą Bożą.

Proś Ducha Świętego o światło żyjąc w łasce uświęcającej (to warunek rozeznania woli Bożej).

Estero, spójrz na wszystko oczami wiary.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 22:37   

Nie wiem Elzbieto, czy sie zle modle- modle sie tak jak potrafie w tej sytuacji. O Ducha Sw. i Wole Boza tez sie modle.
 
     
bolek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 23:21   

Żeby choć w ułamku procenta moja Agnieszka tak próbowała ratować nasze małżeństwo.
Ja również dużo się modlę i wieżę, że moje modlitwy zostaną wysłuchane, że wybaczy. To nic, że widmo rozwodu coraz bliższe. Ja wierzę.
Przyłączam się do modlitwy w Waszej intencji.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 23:34   

Estero, zajmij się również swoim wybaczeniem.

Przeczytaj ten poniższy tekst. Pozdrawiam.


__________________________________________

RADYKALNE WYBACZENIE - Z PANEM JEZUSEM

Kiedy odnajdziemy główną przyczynę naszego problematycznego zachowania, powinniśmy podzielić się naszym odkryciem z Jezusem, tak jak uczynił to Kleopas i jego towarzysz w drodze do Emaus. (Łk 24,13nn)

* Po krzyżowej śmierci Jezusa, zawiedzeni uczniowie, przepełnieni lękiem i smutkiem uciekają z Jerozolimy.

* Jezus nie skrytykował ich za ich smutek, ale zapytał o przyczynę.

* Uczniowie wyrazili swój zawód oraz konsekwencje tego uczucia, i opowiedzieli Jezusowi o wydarzeniu, które było przyczyną ich zawodu i smutku.

* Jezus nie tylko słuchał ich opowiadania, ale ukazał im jak On sam je widzi i rozumie. Powołując się na Pismo św. ukazuje im, jakim błogosławieństwem stały się te wydarzenia, które były źródłem ich bólu.

* Dzięki wyjaśnieniom Jezusa, uczniowie mogli spojrzeć na to wydarzenie oraz swoją reakcję, nie tylko ze swojej ograniczonej perspektywy, ale także z Jego perspektywy.

* Gdy zrozumieli sens i zbawienny skutek tego wydarzenia, ich serca zaczęły płonąć. Byli w stanie przebaczyć Jezusowi oraz Jego oprawcom, tak jak wybaczył im Jezus i cieszyć się Jego obecnością.

* Pełna miłości i troski obecność Jezusa, pomogła im także przebaczyć samym sobie, za ślepotę, brak zaufania do Jezusa.

* Przepełnieni wdzięcznością i radością, zapragnęli podzielić się swoim doświadczeniem z pozostałymi uczniami.

* Bez lęku, a nawet z radością, wrócili do Jerozolimy (miejsca swojego bolesnego przeżycia, które stał się ich skarbem, źródłem mocy i radości.)



Powinniśmy w ten sam sposób opowiedzieć Jezusowi o przeżyciu, które uniemożliwia nam kierowanie się Jego wezwaniem, i zmusza do kierowania się bólem, lękiem, poczuciem winy. Powinniśmy zaprosić Go do miejsca, gdzie się to wydarzyło, a także przedstawić go ludziom, którzy brali udział w tym wydarzeniu. Ważne jest, abyśmy szczerze wyrazili nasze uczucia i emocje (żal, smutek, złość, lęk, zazdrość, zawiść, nienawiść), jakie to przeżycie, czy też biorące w nim udział osoby w nas wzbudzają. Nie powinniśmy się spieszyć i poprzestać na wspomnieniu tych emocji, ale powinniśmy ponownie je przeżyć, nawet, jeśli jest to bolesne. (Jezus także wyrażał swoje uczucia lęku (Ogród Oliwny), zawodu (na krzyżu) itd. wobec Ojca. Nie tłumił swoich emocji, ale wyrażał je przed Ojcem. Dlatego też mógł przyjąć Jego wzmocnienie i zaakceptować Jego wolę, Jego miłość Mógł przebaczyć z serca Bogu, ale także swoim oprawcom. Ci, którzy boją się wyrażać swoje uczucia, czy też emocje, powinny pamiętać, że uczucia same w sobie nie są grzeszne, a jedynie nasze czyny powodowane tymi uczuciami mogą być grzeszne. Tę prawdę św. Paweł wyraża tymi słowami: „Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!” Efezjan 4:26). Oddajemy Jezusowi te nasze uczucia z prośbą o podarowanie nam Jego uczuć. Mówimy także Jezusowi o konsekwencjach tego przeżycia, o naszym egoistycznym, lub nawet grzesznym zachowaniu, które było efektem tego przeżycia. Możesz powiedzieć Jezusowi: „Nie podoba mi się to, co to zranienie wyrządziło w moim życiu. Jednak akceptuję te konsekwencje, uznaję, że były one moim dziełem i proszę o przebaczenie.”

Następnie pozwalamy Duchowi św kierować, naszą wyobraźnią, abyśmy mogli poznać reakcję, zachowanie Jezusa. ( Ta medytacja jest podobna do biblijnej medytacji, w której mocą wyobraźni „wchodzimy” w wydarzenia opisane w Biblii i obserwujemy nasze reakcje, z tą różnicą, że tutaj wprowadzamy Jezusa do naszych przeżyć i obserwujemy Jego zachowanie.) Jeśli mamy trudności z wyobrażeniem sobie obecności Jezusa, czy też Jego zachowania w naszych minionych przeżyciach, możemy przeprowadzać refleksję, zadając sobie takie pytania jak: „Jaką postawę przyjąłby Jezus, gdyby tam był?” „Co by powiedział?” „Co by zrobił?” „Jaka byłaby nasza reakcja na taką postawę Jezusa?” „Jak zareagowaliby inni obecni tam ludzie?” itd. Możemy także spróbować przypomnieć sobie jakąś scenę z Ewangelii, która jest najbliższa naszemu doświadczeniu i poznać stosunek Jezusa do osób biorących udział w tym wydarzeniu, szczególnie do osoby, która najbardziej przypomina nam nas samych.

Kiedy spojrzymy na to przeżycie oczami Jezusa, poznamy intuicyjnie co i komu powinniśmy przebaczyć. Jezus wzywa nas do przebaczenia, gdyż dopiero, gdy przebaczymy tym, którzy nas zranili, wyrwiemy się z niewoli bolesnego doświadczenia i będziemy w stanie przyjąć przebaczenie Jezusa i w pełni pojednać się z Nim.

Aby ułatwić nam przebaczenie, Jezus ujawnia nam także, jakie dobro już wypłynęło z tego zła, jakim było nasze bolesne przeżycie. Gdy je dostrzeżemy, powinniśmy podziękować za nie Jezusowi, gdyż to jest Jego dar.

„Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru.” Rzymian 8:28

* Uczniowie w drodze do Emaus poznali, że Męki Mesjasza daje im nowe życie.

* Józef poznał, że dzięki temu, że był sprzedany przez braci do niewoli, teraz może nakarmić swoją rodzinę.

* Paweł odkrył, że grzech Adama, dał nam Jezusa, a śmierć Jezusa doprowadziła do zmartwychwstania.

* Zdrada Piotra, pomogła mu lepiej poznać siebie, wyzwolić się z iluzji i zaowocowała wzrostem miłości do Jezusa.

Jezus zaprasza nas nie do zapomnienia bolesnego przeżycia, ale do pamiętania tego przeżycia razem z Nim, czyli do spojrzenia na to przeżycie Jego oczami, aby dostrzec dobro, jakie Bóg z niego wyprowadził.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8