Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Zniszczone małżeństwo - czy można naprawic?
Autor Wiadomość
Agnieszka***
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 16:05   Zniszczone małżeństwo - czy można naprawic?

Czytałam Wasze historie i moja historia w porównaniu do Waszych jest błaha - ale postanowiłam, że podzielę się nią z Wami, bo sama nie umiem sobie poradzic.
Jesteśmy małżeństwem 3 lata. Mamy śliczną córeczkę, która ma teraz 9 m-cy. Bez przerwy się kłócimy o wszystko - od początku małżeństwa są kłótnie. Początkowo było dużo łez, teraz już nie płaczę - tylko czasem. Teraz jest gorzej - obydwoje jesteśmy bardzo wybuchowi, obrażamy się nawzajem, przeklinamy (czego nigdy wcześniej nie robiłam), nawet dochodzi do rękoczynów - po obu stronach. Coraz gorzej się zachowujemy względem siebie.
Od czego się to wszystko zaczęło nie wiem. Naszym poważnym problemem są kłótnie o pieniądze.
Gdy byłam w ciąży nasze relacje zaczęły się jeszcze bardziej pogarszac. Mój mąż jest bardzo zazdrosny. Któregoś dnia przyszedł do mnie do pracy i zobaczył, że rozmawiam z klientami (mężczyznami). Bardzo się zdenerwował i zrobił mi poważną awanturę w miejscu pracy - trwało to ok. 2-3 godzin, gdzie ja cała zapłakana (w ciąży różnie jest z hormonami), zestresowana, wyzywał mnie, mówił, że on nie chce ze mną byc, bo flirtuję z każdym. Kto mnie zna - to wie, że nie jestem typem takiej kobiety.
Po tej awanturze, ,,przelała się beczka'' i zrobiłam coś głupiego. Zrobiłam sobie krótkie weekednowe wakacje - wyjechałam z moją mamą nad morze - o niczym nie mówiąc mężowi, nie odbierając jego tel - jakbym zapadła się pod ziemię. Chciałam odpocząc od tej jego zazdrości, od oskarżeń, od życia w stresie.
Gdy wróciłam do domu - zniknęły z koperty nasze wspólne pieniądze, które zbieraliśmy od czasu ślubu - tj. moja i jego wypłata, pieniężne prezenty ślubne, itd. Zostawił w kopercie tylko jakieś resztki, a resztę wpłacił sobie na konto.
Ja wyjeżdżając nad morze na weekend - nie wzięłam z tej koperty żadnych pieniędzy.
Kłóciliśmy się o to. Mąż argumentował, że on będzie rządził tymi pieniędzmi, dlatego że nie ma do mnie zaufania i któregoś dnia może się obudzic a ja sobie ucieknę za granicę z pieniędzmi.

Od tamtej pory ciągle kłócimy się o pieniądze, czego wcześniej nie było.
Mąż tamtych pieniędzy nie oddał, nie chciał, żebyśmy je wpłacili na wspólne konto.

Mieszkamy u moich rodziców w domu - my na górze, rodzice na parterze. Gdy mąż wpłacił na swoje konto nasze wspólne pieniądze, rodzice postanowili, że od tej pory będą płacone rachunki po połowie. Wcześniej mieszkaliśmy za darmo.
Mąż oczywiście jest zbulwersowany płaceniem 300-400 zł/ za 2 m-ce rachunków i koniecznie chce się wyprowadzic na wynajęte, gdzie ja musiałabym rzucic moją pracę, bo bym nie miała jak dojeżdżac, nie miałabym z kim zostawic dziecka.
Rodzice bardzo pomagają - są na każde wezwanie. Ale mąż ich nie znosi, kilka razy dochodziło między nim a rodzicami do poważnych awantur, wyzwisk.

Teraz poszłam na studia, o co mąż też ma pretensję, że nie powiedziałam o tych planach dużo wcześniej, że z nim tego nie przedyskutowałam - gdybym chciała z nim dyskutowac to by doszło do kłótni poważnej, a mąż by mi chciał wybic z głowy szkołę.
Ja zarabiam praktycznie na szkołę - wysokie czesne, ale przecież zajmuję się też dzieckiem i całym domem. Mąż robi zakupy, ale z wielkimi pretensjami, że wydaje na mnie i na dziecko.
Zawsze, gdy trzeba coś kupic to są pretensje, że ja już wolę go o nic nie prosic, nie pytac. Biorę pieniądze od rodziców jak na coś potrzebuję.

Problem w tym, że mąż nie jest dla mnie oparciem!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 16:42   

Agnieszko............. przykro jest czytac ,że tak młode małżeństwo nie może sie porozumieć.
Co do Twoich róznych decyzji............ wiesz.........gdy byłas panienką to mogłaś decydować o wszystkim co dotyczyło Ciebie sama.dziś jest inaczej.Masz męża,jesteś żoną,i juz nie jesteś całkowicie samodzielna...tzn.że nie możesz sobie znikać na kilka dni ,bez informowania meża gdzie i po co znikasz.
Rodzce sa ważni,ale decydując sie na małżeństwo Twój dom rodzinny powinien przestać być Twoim domem pierwotnym.Z mężem i córeczką tworzycie rodzinę i tworzycie wspólny dom.To jest teraz Twój dom pierwotny tworzony dla córeczki.Przysięgałaś mężowi,nie rodzicom.
Jest rzeczą straszną, że dochodzi u was do rękoczynów i wyzwisk.Macie oboje z tym problem chyba.To sobie przysięgaliście? że będziecie się wyzywać i walić po pyskach? bo pieniądze...................... są ważne,ale nie najważniejsze.Masz ze sobą wiele do zrobienia.
piszę ze sobą.............. bo nie ma tu Twojego męża.Jestes Ty .
Polecam Ci i Twojemu mężowi tez książkę Jacka Pulikowskiego "Warto byc ojcem" jak równiez inne tegoż autora.Może lektura pozwoli tak Tobie jak i mezowi inaczej spojrzeć na siebie nawzajem??????????????
Przerwij krąg przemocy słownej i fizycznej,bo jak zajdziecie za daleko to będzie wam trudno do siebie wrócić.
Spojrzyj w siebie najpierw,a dopiero potem w męża.Rozważ swoje mocne i słabe strony charakteru.Ale zacznij od siebie.......nie od męża. Złośc,chciwość,egoizm,egocentryzm,indywidalizm,mściwość,"długi język',agresja słowana i fizyczna.............. popatrz w siebie........
Pogody Ducha
 
     
Desdemona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 17:25   

przedewszystkim mąż nie miał prawa zabrać wspolnych pieniędzy. Absolutnie powinien je oddac!!awantura w miejscu pracy też jest do nie przyjęcia. maz oporcz przemocy fizycznej stosuje tez psychiczna....wydaje mi się, że chce Ciebie uzależnić od siebie...uważam, że powinnaś na spokojnie z nim porozmawiać, wypukntować rzeczy nie do zaakceptowania i podzielić z mężem obowiązkami. Może uda Wam się pojśc do psychologa rodzinnego??
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 17:38   

Agnieszko. Pora wydorośleć. I oderwać się od rodziców, nie z nimi brałaś ślub. Pora zacząć być żoną i matką. Jeśli jest to konieczne, wyprowadzić się od rodziców, nie pozwolić im wtrącać się w Wasze małżeństwo. I nie brać od nich pieniędzy na swoje zachcianki. Pora, żebyś nauczyła się odpowiedzialności za swoje życie.

Agnieszka*** napisał/a:
Teraz poszłam na studia, o co mąż też ma pretensję, że nie powiedziałam o tych planach dużo wcześniej, że z nim tego nie przedyskutowałam

Jak można tak sobie robić to, na co ma się ochotę?
Rozumiem potrzebę studiowania, ale z mężem, nie z mamusią i nie z tatusiem powinnaś tę sprawę omówić.
Czy nie widzisz, że jesteś uzależniona od rodziców?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 18:21   

najpierw kto dla ciebie jest ważniejszy rodzice, mama czy mąż?
potem pytanie czy bez nich dasz sobie rade, czy wolisz dalej korzystac z pomocy rodziców niz męża?
i ostatnie czy twój mąż jest na tyle dojrzały i silny byś na nim mogła sie wspierac?
szantaz finansowy ze strony męża to próba z jego strony bys zrozumiałą że nie da sobą pomiatac i w jakis nieudolny sposób zmusic do małżeństwa, chyba ze znów kolejne pytanie jest sknerą, samolubem i wydatki na rodzine są dla niego olbrzymim balastem?
wiele pytań
ale rodzice wiecznie nie zyja, ojca dziecku nie zastąpią, ciebie wiecznie nie beda utrzymywac bo w końcu sama juz masz dziecko za które powinnas byc odpowiedzialna
jeśli uznasz że mąz to dobry człowiek a ty i rodzice swoim postępowaniem niejako prowokujecie zachowanie męża to najlepiej młodym na swoim.... bez ciągłego wtrącania sie rodziców w życie młodego małżeństwa ]
to smutne ze rodzice nie rozumieją że krzywdzą czasami swoje dzieci nadmierna opieka... czas pozwolic dziecku dorosnąc do obowiążków matki i zony/ ojca i męża inaczej nigdy nie nauczą sie ustępowac i życ zgodnie
'pewnie gdybys nie miała rodziców którzy ci pomagaja we wszystkim czasami pokornie tez bys ustąpiła mężowi, tak ma za przeciwnika nie tylko żone ale i teściów
raczej ciężko cos uzgodnic z zona i wymóc pewne rzeczy gdy ktos inny wtrąca sie z dobrą radą
a młodzi jak młodzi na swoim pokłócą sie i za chwile jest dobrze musza sami wypracowac między soba uległosc i pokore
a tak każdy chce byc górą, a ty masz jeszcze ten atut ze masz zawsze w obronie mame czy tate
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 18:29   

czy mąz w ogóle w czyms Ci pomaga? Bo jak to czytam to chłop tylko fochy strzela.

ciesz sie dziewczyno, że masz rodziców, którzy Ci pomagają i szanuj tę więź, bo w zyciu róznie sie układa a widzę, że możesz na nich liczyć. Nie doczytałam się, żeby narzucali Ci swoja wole, ale może chaotycznie czytałam, bo szybko...

A mąż czemu jest oburzony, że w rachunkach macie partycypować? Dom jest jego czy teściów? Nie wyobrażam sobie mieszkać z rodzicami czy teściami i nie dokładac się do utrzymania..., zwłaszcza, że te sumy podane przez Ciebie są śmieszne... rozumiem, że jak sobie cos wynajmiecie to nie będzie sie krzywił na wydatki..? Dziwne to dla mnie...

a zabranie pieniędzy wspólnych to juz mnie zastanawia totalnie, masz dostep do tego konta, na które je wpłacił?

jak mąż mógłby chcieć wybic ci z głowy chęć nauki??? Może ma niższe wykształcenie od twojego i to kompleksy... no sorry, ale powienien zachęcać z całych sił do nauki a nie sie oburzać... jak dla mnie to nadmiernie chce cie kontrolować...
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 18:45   

Wiki a czy on w tym zwiazku ma jakas możliwosc kontroli wydaje mu sie ze poprzez pieniądze ale to głupi pomysł, bo żona i tak idzie do rodziców, czy by jej zabronił nauki tego tez nikt nie wie... moze po prostu czuje sie manipulowany a moze ma kompleksy że zaradna mądra żona go zostawi...
to fakt rodziców trzeba kochac, szanowac pomagac im na starosc w potrzebie ale nie wyręczac sie nimi po to by na mnie łożyli jak sie pokłóce z mężem, by z nimi wyjechac na złosc mężowi
nie po to są rodzice, moja mama to by mnie na cztery świata strony gnałą do domu do męża wracajcie razem nie osobno a juz wyjazd moj na złosc mężowi z nią nad morze to jakis absurd, bez wiedzy meza, bez odzywania sie, to dziecinada nie tylko ze strony zony ale niedojrzałe ze strony matki ze na to pozwoliła młodej mężatce
kto jak nie mama ma ja uczyc ze tak nie wolno... tu raczej była jeszcze aprobata tego
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 19:00   

agnieszka pisze o wypadzie z mamą ale o tym czy mama wiedziała że mąz nie został poinformowany o wyjeździe nie pisze, więc nie mówmy o aprobacie ze strony mamy.

a poza wszystkim każdy rodzic dba o dziecko i jak widzi, że ma kłopoty to pomaga. z tego co czytam to mowa jest o pomocy gdy np. mąz nie chce kupować rzeczy (jedzenia? ubrań?) żonie i dziecku. Co w takim razie ma zrobic agnieszka jesli np. zabraknie jej na jedzenie bo mąz nie chce dać? ma sie głodzic czy poprosic rodziców o pomoc? A oni maja ja pognać z zaleceniem aby sobie sama radziła? Niejeden z forumowiczów zwrócił sie o pomoc do rodziców i niejeden ja dostał, więc nie demonizujmy.

Ja po lekturze postu nie zauwazyłam wampiryzmu rodziców i uzaleznienia. Agnieszka pisze, że rodzice bardzo pomagają..

to co twój mąż zrobił u Ciebie w pracy jest wyjątkowo przykre.może dlatego że ja nie znam uczucia zazdrości, a z tego co piszesz chodziło o jego jakies domysły... moim zdaniem powinnas przeprowadzic z nim poważna rozmowę... choć pewnie będzie ciężko.powodzenia
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 19:08   

jestem przy zdaniu ze rodzice mają pomagac ale sie nie wtrącac... cóz my znamy opinie Agnieszki na ten temat, męża nie ma może jego opinia byłaby inna na tą pomoc, deklaruje chęc bycia z rodziną ale nie z teściami, jak pisze jesli jest dojrzałym mężem i ojcem to sobie poradzi jak żona zechce tez ponosic obowiązki bycia zona i matką, moze oboje jeszcze nie dorośli do małżeństwa i obowiążki ich przerastają... ale tego sie nie naucza jak im sie na to nie pozwoli bo rodzice ich beda wyręczac
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 22:05   

To mi troche przypomina moja historię - na rodziców zawsze mogłam liczyć a na męża - nie. Ale teraz, z perspektywy czasu i straconego małżeństwa widzę, że nie odcięłam się od rodziny, a męża odsunęłam na plan dalszy. Jak mógł się czuć? Jak czuje się Twój mąż? Awantura w pracy, przelanie pieniędzy na konto? A może to wynik bezsilności?
 
     
bolek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 22:27   

Agnieszko ! Wiem jak ciężko opuścić rodziców, ale musisz wybrać: małżeństwo, albo...
Nie ma trzeciego wyjścia. Dzięki temu, że dość szybko z moją żoną (też Agnieszką) opuściliśmy własne rodziny i poszliśmy na swoje to przeżyliśmy kilka naprawdę szczęśliwych lat. To, że teraz jesteśmy na progu rozwodu to już inna historia.
 
     
Ericc
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 22:32   

Powiem tylko tyle Agnieszko, jestescie razem w kryzysie, ale nie przespijcie tego momentu, w ktorym jest duzo latwiej cos naprawic. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze im wczesniej sie usamodzielnicie jako malzenstwo tym lepiej. Twoj maz moze sie czuc zle u Twoich rodzicow. Na Waszym miejscu jak najszybciej bym sie wyprowadzil na swoje...
Ja przespalem ten moment ....
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 22:36   

Ja, niestety, tez przespałam. Mąż swoją drugą "wielką przygodę" rozpoczął własnie od odcięcia się od rodziców. kochanka też - może dlatego tak dobrze im sie układa...........................................
 
     
Agnieszka***
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 17:55   

Bardzo dziękuję za wasze rady. Dziękuję za mądre słowa Nałogu. Teraz staram się bardziej patrzec w siebie, to co ja robię źle. Staram się nie prowokowac do awantur.
Dobrze wiem o tym, że powinniśmy się wyprowadzic od moich rodziców. Ale propozycja wyprowadzenia się do Warszawy na wynajęte jest mało atrakcyjna dla mnie - automatycznie nie mam możliwości na pracę - a wtedy nie mam pieniędzy, a wtedy o każdą złotówkę musiałabym się bardzo prosic i za każdą mocno dziękowac.
Uważam, że to by było niszczące. Uważam, że jak się wyprowadzic to na swoje, tj. zakupione mieszkanie, dom - bądź na kredyt, ale własne. To miało byc inaczej. Mieliśmy mieszkac u rodziców i wspólnie zbierac na własne gniazdko. Po drodze się pogubiliśmy, mąż pieniądze zabrał - nie mam do nich dostępu, a poza tym pewnie już ich niewiele zostało.

Wiki 0701 mój mąż uważa, że nie musi mi w domu pomagac, ponieważ on płaci, więc ja mam wykonywac. Jeżeli mi pomoże w zrobieniu obiadu, czy odkurzy dywan to oczekuje za to nagrody. Mąż robi zakupy - tzn. zakupy robimy razem, a on płaci, tj. jedzenie kupuje do domu, o zapłacenie rachunków dla rodziców jest za każdym razem wielka dantejska awantura, od czasu do czasu kupi dla córeczki ubrania.

Przykładowa sytuacja dot. finansów:
Córeczka jak miała 4-mce miała operację i teraz ma na buzi lekkie blizny, które trzeba pielęgnowac odpowiednim kremem. Chirurg, która robiła operację poleciła krem, który jest dośc drogi, ale uważam, że lepiej wydac pieniądze i pomóc dziecku. Krem starcza na 4 m-ce i kosztuje 300 zł.
Ostatnio powiedziałam, że krem się kończy i jakby mi dał pieniądze to mogłabym zamówic na allegro krem i zrealizowac przelew. (ten krem ciężko dostac w aptekach, a przez allegro jest taniej). Na co mąż mi odpowiedział, że mi żadnych pieniędzy nie da, sam to załatwi, tylko że nie ma jak tego załatwic (nie ma konta na allegro, nie realizuje przelewów - bo nie lubi) i wyjdzie na to, że dziecko nie będzie miało kremu. Zrozumcie, że w ostateczności muszę poprosic o pomoc rodziców.

Z moim mężem nie ma negocjacji. Jeżeli chodzi o moje wydatki to sama je realizuję - o nic nie proszę męża, bo wiem, że to byłby początek kolejnej kłótni. Mam kartę kredytową i się zadłużam. Czasem proszę rodziców, ale nie na własne wybryki. Oni też nie mają dobrej sytuacji finansowej - kredyty.

Mąż nie chce mieszkac u moich rodziców, ale co mi radzicie - wyprowadzic się na wynajęte? Mąż teraz narzeka, że nie ma pieniędzy, a co by było, gdybyśmy się na wynajęte wyprowadzili - teraz cały czas pyta kiedy zmienię pracę i będę normalnie zarabiac. Moja córcia ma 9 m-cy i nie chcę jej na cały dzień zostawiac samej.

Macie rację - jest mi wygodnie, tak jak jest.
Jedno wiem, że gdy się wyprowadzę to wszystko będzie na mojej głowie, a mąż żadnych pieniędzy mi dawał nie będzie na nic.
Nie umiem tego wypracowac. Mąż tylko narzeka, ale nie działa. Mówi, że pomaga, ale ja nie czuję, żeby mi w czymkolwiek pomagał, zawsze ja jestem winna.
Nie mam w nim oparcia wogóle, ale nie wiem co mam zrobic, jak rozmawiac.
Każda rozmowa - jeżeli oczywiście mówię to, co myślę - kończy się kłótnią.
Dlatego wolę nic nie mówic, tylko się uśmiechac.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 18:46   

a pytałaś męża co by było gdyby, gdyby jak wciąż piszesz?
jestescie małżeństwem,
kredyty to nie jest rozwiązanie je tez trzeba płacic z odsetkami...
brak rozmowy w tak zasadniczych sprawach prowadzi do kryzysu który juz zreszta jest
uśmiechasz sie gdy trzeba stanowczo podjąc rozmowe, boisz sie męza, czego? ze powie ze jestes niegospodarna?
to nie jest wyjscie brak rozmowy nie rozwiąże problemów, czy to tylko problemy finansowe? jak poza ta sfera żyjecie...
nikt w związku nie robi czegos za cos... tak jest w hotelu płace więc żądam...
w małżeństwie jest podział obowiązków i każdy ma je wykonywac,
inaczej jedna ze stron czuje sie wykorzystywana przez to nieszczesliwa
przypomnij mężowi co przysięgał i do czego sam dobrowolnie sie zobowiązał
spytaj co pragnie bys zmieniła by poczuł sie tez akceptowany w małżeństwie i byciu ojcem
oboje pracujecie na małżeństwo jak i na kryzys
Agnieszko po poście widac jak bardzosie boisz samodzielności to normalne ale inaczej ani TY ani mąz nie nauczycie sie życ jak małżeństwo
to trudne ale można
inaczej nie dajesz mu mozliwości wykazania bycia ojcem czy mężem który ma obowiązek dbania o rodzine nie w pojedynke każdy sam, nie rodzice za Was choc to wygodne i pomocne
ale cos za cos...
wciąż piszesz ..nie da mi...przeciez juz nie ma Ciebie jestescie Wy
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8