Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
WIELKIE DZIEKI
Autor Wiadomość
Ericc
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 10:16   

A czy przekonaniem nie moze byc wiernosc malzonkowi po grobowa deske, dochowanie przysiegi malzenskiej? O tym myslalem piszac to.
A co do zerwania wiezi emocjonalnych. Coz wydaje mi sie ze mniej bede cierpial i mniej sie denerwowal...
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 10:16   

agnieszka78 napisał/a:
a mnie wiecej mówi to twoje ostatnie zdanie oraz to o własnych przekonaniach i zasadac


Agnieszko... no błaagm :)

przecież napisał wyraźnie jaie ma zasady - KATOLICKIE MA - to sa JEGO ZASADY i zameirza się ich trzymać i tak od pozatku zrozumialam jego wpis, jak widać - dobrze
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 10:20   

Piki nie mam juz czasu więc tylko tyle-gadamy tu o małżeństwach a nie o ewentualnościach jakie podajesz,a ty podajesz jako przykład nieudanego małżeństwa -nieudane niemałżeństwa, i odpuśc sobie " mysle ze zrozumialas"

[ Dodano: 2008-11-14, 10:23 ]
Piki, w pierwszym poscie Eric dal do zrozumienai ze bardziej mu sie twoje zasady podobaja, na szczęście wyjasnil ze jest inaczej...to tyle juz...na razie
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 10:32   

Kompletnie nie wiem o co Ci chodzi Agnieszko -
za przyklad podałam Ci włąsnie malzeństwa:)
Tak sie sklada moja droga, że do sadu biskupiego sa kierowane pozwy dotyczące ludzi, którzy póki co - SĄ!!!!!! sakrametalnym małześńtwem, na ten moment taki jest stan kanoniczny. Jaki jest faktyczny - wie tylko Bóg.

W przypadku takeij przyczyny jak niezdolnosc emocjonalna nie mozesz z góry przewiidzieć wyniku procesu. Pary, których dotyczy pozew są po rozwodze, czesto kilka, albo wiecej lat. Biegły bada stan emocjonalny kogś, kjaki miał on np. 15 lat temu

tak czy owak - to SĄ malzeńśtwa dopóki sąd biskupi nie orzeknie, ze nie było waznego sakramentu.

Gdyby Ci przyszedł teraz ktoś ttaj i powiezdiał, ze on uwaza swoje mazleństwo za neiwazne, ale nie ma orzeczenia w ej sprawie, to zapewne uznawałabyś, ze jest w sakramentalnym małzeńśtwie?

[ Dodano: 2008-11-14, 10:35 ]
agnieszka78 napisał/a:


[ Dodano: 2008-11-14, 10:23 ]
Piki, w pierwszym poscie Eric dal do zrozumienai ze bardziej mu sie twoje zasady podobaja, na szczęście wyjasnil ze jest inaczej...to tyle juz...na razie


Nie oja droga Agnieszko :-)
W [pierwszym poście Eric dał do zrozmienia, że podoba mu się postawa, w ktorej człowiek walczy o siebie i moze trzymać się zasad, ktore uznaje za słuszne...

Moje zasady są dla mnie, Ericka dla Ericka, Twoje dla Ciebie - ważne, żeby żyjac trymać się swoich, uznawanych przez siebie za najwazniejsze - zasad. Wówczas człowiek jest zgodny z sobą, swoim sumieniem ...

No, ale jak sie szuka czegoś w zcyjeśc wypowiezdi na sile - pewnie sie znajdzie, jak ty znalazlaś u Ericka. Myliłaś się:)
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 14:14   

Witam znów, przez to forum zaczynam zawalać pracę .
Po pierwsze - myślę, ży wszyscy tak naprawdę piszemy o tym samym , z jedną różnicą:ja też uważam , że nie wszyscy nadają się na męża/żonę. Uważam,że mój mąż w stanie aktualnym ( nad minionym staram się nie zastanawiać) nie nadaje się na bycie mężem kogokolwiek ( zachowuje się jakby się urwał ze starszaków ). Na kochanka pewnie owszem - bo to sama zabawa , w miłość , dom , zakupy , wycieczki itd.
Po drugie : Eric mądrze pisze - uważam tak samo - druga strona musi chcieć wrócić do małżeństwa a nie do starych śmieci , musi mieć coś w oczach . Tu muszę Wam wyznać, że jakiś czas temu otrzymywałam bardzo mętne , bardzo mętne sygnały , które można było zinterpretować jako chęć pojednania. Były jednak mętne i obawiałam się , że stoi za nimi czysta asekuracja ( gdyby mu tam jednak nie wyszło) a także chęć ponownego upokorzenia - gdybym na nie zareagowała znów mogłam usłyszeć coś upokarzającego . Innymi słowy odebrałam to jako chęć sprawdzenia , czy nadal jestem wierną sługą gotową znieść dalsze ciosy byleby być blisko swego pana. I moje pierwsze wielkie zwycięstwo - brak reakcji . Moje zwycięstwo - dla mnie samej . Pomyślałam , gdyby jego zamiary były czyste , zachowałby się jasno i klarownie . Pomyślałam , jeśli chciałby wrócić - zna adres swojego domu, nie wysyłałby mętnych sms. Miałam rację - nie chciał wrócić , chciał się zabawić , co poznałam po daszym kroku bo nadal mu mało psychicznego zęcania nade mną ( poziom kretynka ze starszaków). Dlatego uważąm, że nie każde małżeństwo jest do uratowania bo nie każdy jest w stanie małżeństwo stworzyć . Co nie oznacza ,że gdyby kiedyś szczerze , z poczuciem odpowiedzialności itd. Co też oznacza , że dla mnie uwolnić się w tej chwili to myśleć o przyszłości bez niego , także emocjonalej.Nie każde małżeństwo jest do uratowania , trzeba się o to modlić ale do małżeństwa trzeba dwojga .
Eric- zgadzam się z wszystkim , co napisałeś . ja zrobiłam dużo by ratować ( oczywiście ze skutkiem odwrotnym bo robiłam klasyczne błędy) i teraz nic sobie nie mogę zarzucić . I powtarzam cały czas : JEŚLI COŚ KOCHASZ PUŚĆ TO NA WOLNOŚĆ JEŚLI WRÓCI JEST TWOJE , JEŚLI JEDNAK NIE WRÓCI NIGDY TWOJE NIE BYŁO. i to wszystko.
 
     
Ericc
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 22:17   

Wiekszosc z Was przeczytalo Dobsona o Miłości Stanowczej.
Mam pytanie jak interpretujecie "konfrontacje...". Z mojego doświadczenia wiem, że moje konfrontacje do niczego dobrego nie prowadzily. Wrecz przeciwnie.
Teraz jestem na etapie odpuszczania sobie wszelkich starc, czy kłotni. Nie wiem czy dobrze robię, ale nie chce sie po prostu denerwować.
Powiem, ze praktycznie codziennie widuje sie z zona, ze wzgledu na dziecko, które i ja i zona codziennie chcemy widziec, porozmawiać, pobawić sie z nim...
I czasem nie sposob jest nie rozmawiac z nia na trude tematy, ktore nierzadko konczyly sie klotniami ...

Z gory dzieki za Wasze przemyslenia w tym temacie...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 10:14   

Piki napisał/a:
Moje zasady są dla mnie, Ericka dla Ericka, Twoje dla Ciebie - ważne, żeby żyjac trymać się swoich, uznawanych przez siebie za najwazniejsze - zasad. Wówczas człowiek jest zgodny z sobą, swoim sumieniem ...

Jest pojęcie sumienia niepokonalnie błędnego.
Owszem żyjesz w zgodzie z sumieniem, ale jeśli jest ono niepokonalnie błędne, to musisz o tym wiedzieć.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=49661#49661
Pisałaś, że żyjesz w związku z partnerem i jesteś po rozwodzie.
Piki, to nie jest dobre,
bo kosciół uznaje to za grzech ciężki i nie dopuszcza do sakramentów.
To forum jest katolickie.
Nie wiem, czy powinnaś dzielić się swoim doświadczeniem.
Twoja życiowa sytuacja jest trudna, nawet jeśli teraz jesteś szczęśliwa,
to po dłuższym czasie (choć może to być okres wielu lat) zatęsknisz za życiem i praktykami naszego Kościoła, bo tak właśnie opisują to ludzie, którzy odeszli od sakramentów - jako nieodparte pragnienie życia sakramentami świętymi wraz z silnym poczuciem winy i straty minionych lat.

Piki, co do tego mężczyzny o którym piszesz, nie powinnaś angażować się w pomoc.
Daj mu namiar odpowiedniej strony. On powienien raczej sam poradzić sobie
www.separacja.org
www.kryzys.org
www.sychar.org
http://sychar-12krokow.blogspot.com/
www.rws.kryzys.org
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 10:30   

Elżbieta napisał/a:
Jest pojęcie sumienia niepokonalnie błędnego.
Owszem żyjesz w zgodzie z sumieniem, ale jeśli jest ono niepokonalnie błędne, to musisz o tym wiedzieć.

Elzbieto, ja doskonale znam naukę Kosciolą w tym względzei.

Pisałaś, że żyjesz w związku z partnerem i jesteś po rozwodzie.
Piki, to nie jest dobre,
bo kosciół uznaje to za grzech ciężki i nie dopuszcza do sakramentów.

Całkowicie zdaję sobie z tego sprwe Elżbieto, nie oczekuję bynajmniej by Kosciół iał zmieniac swoje zasady - w pełni akceptuje to, że Kosciół Katolicki nie dopuszzca takiej postawy u wojego wiernego, dlatego jak mówię - za katoliczke się nie uwazam, o musiałbym być skrajna hipokrytka, zeby się za takowa uwazać.


To forum jest katolickie.
Nie wiem, czy powinnaś dzielić się swoim doświadczeniem.

Elzbieto - ja nie dziele się jak zawuważyłas moze , albo nie doświaczeniam ani w kwestii rozwou, ani nowego związku.
Podzieliłam sie tylko doswiadzceniami dotyczącymi stanu psychiczneo po zdradzie.


Twoja życiowa sytuacja jest trudna, nawet jeśli teraz jesteś szczęśliwa,
to po dłuższym czasie (choć może to być okres wielu lat) zatęsknisz za życiem i praktykami naszego Kościoła, bo tak właśnie opisują to ludzie, którzy odeszli od sakramentów - jako nieodparte pragnienie życia sakramentami świętymi wraz z silnym poczuciem winy i straty minionych lat.

Mozliwe Elzbeto, a mozliwe, ze nie - tego ani ja ani Ty nie wiemy.

Piki, co do tego mężczyzny o którym piszesz, nie powinnaś angażować się w pomoc.
Daj mu namiar odpowiedniej strony. On powienien raczej sam poradzić sobie


Prawde mowiąc Elżbito, to jakoś sam mnie wmanerwował w to, a ja nie umiem go zosatwić samemu sobie, ale sądzę, ze skorzystam z podanych mi tu sposobow (w tym z tego, co Ty mówisz), a także z moziwosci bezposrednieo kontaktu z osobami w podobnej sytuacji, jesli tylko ten pan zechce.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8