Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Walczę o miłość
Autor Wiadomość
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 22:05   

jak pisałam o twardym charakterze to nie myslałam w sensie pozytywnym czerwona, bo ja wiem, ze nie o taki w życiu charakter chodzi. Chciałam tu podkreslić, że z kims takim ciężko rozmawiać.
Głupiemu i tak nie wytłumaczysz, że nie ma racji a jak mówi mądre przysłowie "najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu a potem pobije większym doświadczeniem"

[ Dodano: 2008-11-26, 22:13 ]
a i jeszce dla nas - podebrane od Elzbiety z innego postu:


16 A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają.

17 Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle."
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 08:39   

Tak właśnie Samotna , to jest to i nie powinno się zbaczać z tej drogi - jeśli Bóg tak chce by cierpieć przy czynieniu dobra lepiej jest cierpieć niż czynić zło .To jest właśnie nasze zwycięstwo - inne niż takie "ludzkie" .To jest właśnie zwycięstwo moralne , które myślę ,mam nadzieję, że odmieni całe życie nasze.
Ja przeszłam chwile załamania dlatego samej sobie to powtarzam . Znów trzeba zacząć pogwizdywać w ciemnościach.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 10:12   

[quote="samotna"]
wyjęłaś mi to wszystko z ust bo wg. Norberta zawsze wina leży po obu stronach. Podobnie jak czerwona - nie czuje sie winna.

Czy Ty myslisz, ze ja sobie nie zdaję sprawy z tego co sie stało?
Wystarczająco przykrych słów sie nasłuchałam, moge miec już tego dość?
Celem między innymi tego forum jest ratowanie sakramentalnych związków małżeńskich, ale też przez pracę nad soba - odzyskiwanie własnego poczucia wartości, a ja je wreszcie zaczynam mieć.
..samotna i cieszę się ż twojego poczucia wartości...kto jak kto ale ja wiem jak mocno trzeba zapracowac samemu w sobie na nie ..i ja dzisiaj ciesze się że zaczynam urastać....
wiem ze zdajesz sobie sprawę ..wiem ze słowa bolą...i właśnie na tym ma polegać twoja praca by dołów było coraz mniej...by takie słowa przestały bolec,by ocena ciebie że jesteś zła...do bani nie wpływała na ciebie....no i samotna czemu zawsze czepiam sie że za kryzys odpowiadają dwie strony....bo wiem bo na każdych spotkaniach z psychologiem to słyszałem.....wiesz jak to jest cos się dzieje ..wysiada komunikacja ..coraz mniej mówicie o swoich potrzebach,o rozterkach..samotna żyjecie ..ty nie mówisz głośno tego czego chcesz ,on nie mówi tego co w nim zachodzi..tobie takie zycie pasuje ,jemu przeszkadza..i co dalej błąd cisza nie ma głosnego ja o swoich pragnieniach,o marzeniach..przychodzi czas że on juz nie słucha..decyduje się na ochydę..odchodzi....robi żle ale to w twoich oczach..i oczach bliskich ...w jego oczach ..idę bo jestem nieszczęsliwy..ide szukac szczęscia....ja wiem to ochydne ale dla niego to jego szczęscie..czy napewno czas mu pokaże..ale zrozum..zobacz ..to co sie często na forum pisze..wypalenie,rutyna,życie bo zycie...wiesz żona mi często mówiła tak się stało między nami bo nie pielęgnowałeś małżeństwa...ja tow wiem i przyznałem się wielokrotnie ..nie potrafiłem nie nauczyłem się tego nic nie oznacza że nie potrafię się tego na nowo nauczyć...ale wypowiadając takie słowa warto sie zastanowić..czy ja pielęgnowałeam/pielęgnowałam...czy tylko świeciłem przykładem -a może to tylko było moje wyobrażenie że jestem o,k.....samotna do świetnej relacji..do naprawy zniszczonego związku ,do pracy nad sobą aby uratowac coś ,bądz zbudować na nowo zawsze trzeba dwojga.....nie da się powiedzieć ja jestem o,k on jest zły...to ja ratowałam ,walczyłam on nie ..dlaczego bo on tez ma już dośc słuchania że to przez niego..ty się buntujesz na jego zarzuty,on też!!!!!!!.....wiesz samotna ideałem jest usiąść naprzeciwko...w ciszy,spokoju,stonowana rozmowa..ty mówisz co czujesz,czułaś..on tez mówi ..razem ustalacie..tyle byliśmy razem..tyle przesliśmy nie marnujmy tego..zakopując topur....wolni od obciążeń sumienia i serca ustalamy naszą przyszłośc ..lecz czy to możliwe..tak ale do tego trzeba..wielkiej wiary..czystości serca...wolności od kary ,odwetu....i wreście umiłowania..wtedy dopiero stać człowieka na taki gest...

[ Dodano: 2008-11-27, 10:32 ]
[quote="samotna"]czerwona,
bo lecząc się z nałogu chorej miłości do męża łatwo wpaść w inny. :-)



czerwona,
a co do nałogów - inni tkwią w nałogu " naszej klasy" itp., a nasi mężowie/ żony tkwią w nałogu nowej miłości.

p.s tak samotna to sa nałogi...a nałóg z pozoru niewinny..zaczyna coraz bardziej wciągac..daje zadowolenie..radość..i nagle jestem jego niewolnikiem....ale przecież ilu z nas sie zawsze oszukuje....pijąc-mówimi to nie nałóg....hazardzista-mówi przeciez ja tylko trochę.....samotna wszystko jest do wyleczenia kwestja tylko by to zauważyć....czy to mnie nie uzależnia..czy faktycznie nie pochłania....a oszukiwac siebie...przecież nic złego nie robię....tak się dzieci oszukują..a dorośli winni postępowac inaczej....oj kurcze mnie też zajeło wiele czasu by byc dorosłym..lecz lepiej pózno niz wcale...na koniec każdy niech znajdzie swoje wady,obejrzy je i moze dowie sie prawdy o sobie
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2008-11-27, 15:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 10:47   

Norbert , wszystko się zgadza , ja też nie pielęgnowałam małżeństwa , wiem ,że on poszedł za swoim szczęściem ale on też nie pielęgnował małżeństwa ! On nie pielęgnował a wybrał drogę na skróty, wszystko było do odratowania - ja posypuję głowę popiołem ale co z tego ? Na tym właśnie polega różnica - człowiek odpowiedzialny szuka dobrych rozwiązań - jeśli one nie przynoszą efektu - podejmuje czasem bolesną decyzję - ale na to trzeba odpwoeidzialności i dojrzałości. Najłatwiej jest odejść do innej osoby , wskazać palcem - to twoja wina bo nie pielęgnowaś małżeństwa. Tylko ,że on nigdy mi nie powiedział , że jest tak źle , że myśli o odejściu - mówi to teraz ,że chciał od dawna . To śmieszne i straszne jednocześnie - to zabawa cudzym życiem ,udaję ,że jest ok a myślę o ucieczce. Udaję , że jest ok żeby przypadkiem druga strona nie odeszła pierwsza bo wtedy popsuje mi moje plany - a moim planem jest ustawić się tak , żeby mnie było wygodnie. To totalna gównarzeria! Dlatego Samotna niech nie da się wpędzić w poczucie winy - gdyby jej małżonek miał 3 szare komórki zaproponowałby terapię itp. a nie bredził jak każdy : nie ma żadnych nas itp. Owszem są oni - bo są małżeństwem - na dobre i na złe , tak ślubował , teraz przyszło złe - jak on się sprawdza ? Nie potrafi rozwiązać problemu tylko przed nim ucieka myśląc- byle mnie było dobrze . Dlatego niech samotna nie czuje się winna. Chce naprawy - a to już wielki postęp.

[ Dodano: 2008-11-27, 10:50 ]
Nikt tu nie ucieka od odpowiedzialności za to , co się stało , ja w każdym razie też - ale nie mam zamiaru wyrzucać sobie , że wpędziłam męża w ramiona kochanki . Sam dokonał wyboru , on zniszczył małżeństwo - było słabe , chwiało się w posadach ale to on je zniszczył , nie ja.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 11:14   

czerwona napisał/a:
Norbert , wszystko się zgadza , ja też nie pielęgnowałam małżeństwa , wiem ,że on poszedł za swoim szczęściem ale on też nie pielęgnował małżeństwa ! On nie pielęgnował a wybrał drogę na skróty, wszystko było do odratowania - ja posypuję głowę popiołem ale co z tego ?
....czerwona i o to chodziło ....własnie odpowiedziałaś..na to co zawsze staram sie wykazać....dwie strony odpowiadają.....i nie moim zamiarem było was wpędzać w poczucie winy..takie w jakie jesteście wpędzane .....a niejdojrzałośc waszych męzów jest bezporna..nikt nie karze wam posypywac głowy popiołem..ale wiesz czerwona że i życie w wiecznym poczuciu krzywdy do niczego nie prowadzi...dlatego sławetne na forum pracuj dla siebie....pracuj nad sobą....to jest praca na wszystkich torach....dla skrzywdzonych..podniesienie się ale zarazem wyszukanie składników takich jakie mogły doprowadzic do tego w czym sie znalazłem/znalazłam i niwelowanie go.....wiesz czerwona to jest najprostrze..powiedziec ktos jest zły..ktos robi zle ,ktos zrobił zle a ja jestem taki czysty!!!!!!!.......ja dzisiaj wiem jedno po tym wszystkim co mnie spotkało w ostatnich latach..po tym wszystkim co zrobiłem ja ..co zaniedbałem....powiedziałem sam sobie STOP....powiedziałem człowieku umiesz inaczej,potrafisz..tak nieraz jeszcze zachacze o jakis występ w podłodze,nieraz zbłądzą me myśli...lecz z całego serca nie chcę byc taki jaki byłem....i nie zastanawiam sie czy naprawdę taki byłem czy nie dla mnie wystarczy że teraz słucham...że teraz docieraja do mnie słowa osoby jak najbardziej moze mi to powiedziec,najbardziej może to ocenić...i jeżeli powiedziała mi jestes nie taki jakim chciałam cie widziec,twoje uczynki nieraz ranią,twoje słowa bolą..to dla mnie dziś znaczy zmieniac to i to natychmiast...nie błądzic nie szukac..nie myślec ma racje czy nie....tylko to zmieniać.......będąc słabym,nieodpowiedzialnym..robie przecież tylko sobie krzywdę...robię krzywde moim chłopakom..czerwona przeszedłem już wiele etapów...przeszedłem wiele nastrojów..dziś myślę że trzeba połączyc wszystko do kupy..wszystkie ogniwa i mądrości..wszystkie nauki...i żyć...normalnie żyć..nie oczekiwać ciągle czegoś od życia bo wiecznie będę niezadowolony..nie oglądać się przez ramię bo nie uwolnie się od przeszłości..na dzisiaj znalazłem wreszcie silnego faceta..jaki potrafi życ z tym co dostał od losu..i pomagac mu a nie przeszkadzac ..to może będę dostawał...więcej..i więcej..i więcej....
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 14:25   

Sama sobie posypuję głowę popiołem - przyjmuję na siebie to , co zrobiłam źle i staram sie nie tkwić w poczuciu krzywdy , pozycja ofiary i cierpiętnicy to chyba najgorsza pozycja jaką można przyjąć. Ale do tego wszystkigo potzreba czasu . Odcierpieć swoje też trzeba - moja rada dla wszystkich cierpiących - najlepiej robić to w milczeniu i samotności , nie obnaszać tego , znaleźć parę najbliższych osób i ich obdzielać swoimi żalami w granicy ich wytrzymałości. Teraz widzę , że taka postawa jest najlepsza- przed cierpieniem nie ucieknie się ale lepiej publicznie cię w nim nie zatapiać. Mnie najlepiej robi beczenie w poduszkę , wieczorem albo rano - a potem makijaż i do pracy , tylko niektórzy widzą, że płakałam bo mam zapuchnięte oczy ale ja sama im o tym nie opowiadam.Widać to ponoć w moich oczach .I wierzyć , że przyjdą lepsze dni - jakiekolwiek by nie były - ale lepsze. Norbert , widzę jak ludzie się szarpią , jak walczą ze sobą , teraz stało się to też moim udziałem- wszędzie i zawsze toczy się heroiczna walka - nie jestem sama w tym tłumie.Naprawdę zaczynam się martwić , że za dużo czasu tu spędzam.

[ Dodano: 2008-11-27, 14:30 ]
Oglądać się przez ramię faktycznie nie ma sensu , lepiej żyć tu i teraz ale czasem fala wspomnień i tęsknoty po prostu zalewa po uszy- też znalazłam na to nieśmiały sposób - przeczekać. Wszysko metodą prób i błędów - człowiek sam intuicyjnie się broni i łapie metod , które potem odnajduje w mądrych książkach. Pogmatwane towszysto strasznie -byle powoli wychodzić z mgły , mnie niestety cały czas ona otacza - nawet się śni.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 14:57   

czerwona napisał/a:
Naprawdę zaczynam się martwić , że za dużo czasu tu spędzam. ...widzisz czerwona i to jest tez ten nałóg o jakim pisałaś z samotną..........
to forum to wspaniała rzecz ale wyzwala biadolenie,wyzwala wspomnienia ..warto uciec od niego raz na jakis czas ...poszukac w sobie radości i powrócić tu ale z optymizmem z dobrymi radami z siła by może komus doradzić ,podpowiedzieć w jego złych dniach i chwilach.....i ja doszedłem do tego wciąz tu sie kajałem ,wciąz grzebałem ...koniec teraz chce pisac jedynie o moich sukcesach,radościach o tym czego sie nauczyłem..komu co zawdzięczam......od tak to widzę..
.
czerwona napisał/a:
byle powoli wychodzić z mgły , mnie niestety cały czas ona otacza - nawet się śni.
.....czerwona masz ręce rozpędzaj ta mgłę ..bo mgła to twój wymysł wyobrazni.....bedzie do momentu jak ty bedziesz ją chciała.....napisałac o płaczu...jak wyglądasz ..i odpowiedz sobie co daje ci płacz..coś zmienia ..nic....nie płacz juz więcej krzywdzisz siebie ..krzywdzisz swoje ja...twoje oczy boleja bo puchna od płaczu....powiedz sobie jak cie łapie kurcze jest żle..ale nie tak strasznie przeciez ..żyję,mam nogi, ręce,duzo potrafie to jest duma do życia.....czerwona czy jesteś dla siebie wartością???.....czy widzisz w sobie wspaniałą kobietę???? :lol:

bo ja w tobie widzę....i w innych też widze..i w sobie widzę fajnego faceta....i w mojej zonie widzę wspaniałą kobietę....i wiesz co cieszę się że mam szeroko otwarte oczy!!!!!!!
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 15:34   

Dzięki Norbercie , to miło , taki optymistyczny wpis , za dużo tu zdecydowanie jestem - nie można zastąpić normalnego życia wypisywaniem sie na forum , trzeba życ w realu ale tak ciekawie piszecie , że mnie to wciąga .
Popłakać czasem jednak trzeba - to moja żałoba przeciez , łzy oczyszczają , pozwalaja dalej normalnie funkcjonować, mnie osobiście są potrzebne , kiedy długo nie płaczę, czuje jak zaczyna mnie dławić. Trzeba swoje odpłakać. Podrawiam.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 15:45   

o,k czerwona to popłacz czasami pamietaj jednak równowaga ile płaczu tyle samo usmiechu..i będzie super pozdrawiam
 
     
tlasz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 09:42   

Witam Was Wszystkich

Dziękuję bardzo za tyle odpowiedzi i za wiele rad. Czytam je wielokrotnie i analizuję.
Powiedzcie mi jak mam się ustosunkować do tego. Żona raz na jakiś czas (nie za często, raz na tydzień raz na 2 tygodnie) przytula się sama do mnie. Jest mi wtedy niezmiernie miło. Chciałoby się żeby to trwało wiecznie, ale to trwa tylko chwilkę (kilka sekund do minuty).
Ostatni post, jaki zamieściłem był po nieciekawej rannej rozmowie z żoną. Wieczorem tego samego dnia jak pojechałem po żonę do pracy zauważyłem ze zainteresowała się mną. Spytała się jak mi minął dzień, co robiłem w pracy, czy się zajmuję. W domu zaproponowała żebyśmy dokończyli oglądać film, na którym ostatnio zasypia. Teraz również zasnęła. W łóżku przytuliła się do mnie i najwyraźniej też chciała żeby ja Ją przytulił.
W dniu wczorajszym już tego nie było :-( Jak mam to wszystko traktować takie zmienne emocje i różne nastawienie żony? Czy ona się jeszcze waha czy to jeszcze coś innego? Napiszcie mi proszę jak Wy sobie radzicie i pracujecie nad sobą? W jaki sposób ma się sobą zająć? Nie chcę być egoistą. Lubię się dzielić i sprawiać przyjemność innym. Po takich chwilach przytulenia wierze, że jeszcze nie wszystko stracone. Niczego tak nie pragnę jak powrotu do normalności, szczęśliwej rodziny i małżeństwa.

Pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 09:58   

tlasz ciesz się z każdej sekundy..kazda sekundę mozesz sam w sercu zamienic na wieki...daj siebie bez żądania niczego w zamian....kochaj mimo bólu..nie patrz na nastroje ...ja tez zrozumiałem że sa dni lepsze gorsze....nieraz trzeba tylko ciepła ..przytulenia bez słów....nie zastanawiaj się ,nie myśl ..tylko bądż-tlasz jest coś takiego fajnego co kiedyś słyszałem..wtedy tego nie rozumiałem..dzis juz tak....byc blisko kogoś wcale nie znaczy być blisko!!!!!!!!!!!............powodzenia chłopie i nie trać czasu na analizy,rozmyślania....wsłuchaj się w serce i jemu daj kierować sobą...pozdrawiam
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 10:37   

tlasz,
ciesz sie każda chwilą. Każdy z nas dałby Bóg wie co, gdyby ze strony współmałżonka pojawiały sie choćby najmniejsze gesty czułości. W czasie kryzysu ciężko by nagle było prosto, pieknie i cudownie. Wszystko wymaga czasu. Twoja żona w prostych słowach i gestech zaczyna wyrażać zainteresowanie Tobą. Kiedy pyta jak minął dzień - opowiedz, zrewanżuj sie tym samym. Odpowiadaj na przytulanie. Delkatnie zasygnalizuj, ze jesteś na to otwarty, ze też tego chcesz, ale nie naciskaj, niczego nie przyspieszaj.
Nie wymagaj by nagle rzuciła Ci sie w ramiona jakby nigdy nic.
Ze swej strony pozwól sobie na drobne gesty czułości po to by nie nakręcac spirali, ze tylko zona o to choć nie tyle ile byś chciał zabiega. Musnięcie reką dłoni, np. delikatny dotyk ramienia niby tak przypadkiem, jak otwierasz jej drzwi do samochodu, kiedy razem siedzicie przy stole, w samochodzie - weź ujmij jej dłon i poprostu musnij, pocałuj. Takie gesty, nie wszystkie na raz są dobrze odczytywane przez kobiety, a nie są nachalne.
Wszystko z wyczuciem badrzo delkatnie, tak jakbyś dopiero poznawał swoją żonę.
Ciepło z żona rozmawiaj, ale nie zarzucaj pytaniami o Was.
To co napisałam moze wydać sie zbyt banalne, ale z takich niby drobiazgów składada sie nasza codziennośc, nasze życie.
Powodzenia

[ Dodano: 2008-11-28, 10:39 ]
ale z takich niby drobiazgów składada sie min.nasza codziennośc, nasze życie.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 11:23   

Ze swej strony pozwól sobie na drobne gesty czułości po to by nie nakręcac spirali, ze tylko zona o to choć nie tyle ile byś chciał zabiega. Musnięcie reką dłoni, np. delikatny dotyk ramienia niby tak przypadkiem, jak otwierasz jej drzwi do samochodu, kiedy razem siedzicie przy stole, w samochodzie - weź ujmij jej dłon i poprostu musnij, pocałuj. Takie gesty, nie wszystkie na raz są dobrze odczytywane przez kobiety, a nie są nachalne..............bardzo piękne samotna to co napisałaś....tak tlasz to jest takie osobiste....bardzo osobiste i z serca.....ciesz sie ze jeszcze mozesz....echhhhhhhh
 
     
Vadera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 18:32   

tlasz napisał/a:

W dniu wczorajszym już tego nie było :-( Jak mam to wszystko traktować takie zmienne emocje i różne nastawienie żony? Czy ona się jeszcze waha czy to jeszcze coś innego?

Pozdrawiam


Wybacz, ale zdołuję Ciebie.

Twoja ukochana traktuje Ciebie jako zapasowego, na wypadek gdyby związek z kolega z pracy nie wypalił.
Przytulenie to oznaka chwilowego kryzysu związku z kochankiem.
Szansa na powrót Twojej ukochanej jest tylko wówczas, gdy zawiedzie sie na nim, gdy okaże się niewart jej miłości.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 20:27   

Tłasz...możliwe ,że żona przełamuje kolejne bariery(swoje)...możliwe,że walczy sama z sobą....próbuje.
Zmienne emocje zwłaszcza w kryzysie nie sa niczym niezwykłym.

Czuje, że jestem już na samym dnie, gdzie jest ciemno i chłodno. Że nikt nie może mi pomóc w tej sytuacji. Jak wyciągam rękę o pomoc do żony to zostaje ona odtrącona a ja skopany. Emocjonalnie jestem strasznie poraniony. Czuję się bezradny. Nie wiem, jakiego jeszcze sposobu się chwycić i jak z żoną rozmawiać.
Wielu z nas tak czuło...to punkt zwrotny.
Wielu z bezsilności i braku kolejnych pomysłów....oddało Bogu i....wygrało....dalej podążając za Jego wskazówkami.

Rób co serce dyktuje, zachowując swoją godność i szacunek do samego siebie.
Bezgraniczna służalczość przynosi odwrotny skutek.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8