Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie chcę..........
Autor Wiadomość
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 17:19   Nie chcę..........

I kryzysu ciąg dalszy a raczej koniec mojego małżeństwa........ ale ja nie chcę być po rozwodzie ani nawet przed.... W ubiegłą niedzielę ani nawet w poniedziałek nic nie zapowiadało tego co jest dzisiaj, był super........ obiad, a potem do pracy, kupiłam mu piękny łańcuszek żeby miał na czym nosić krzyżyk, odrazu założył, na Mszy św. poszłam do Komunii i dziękowałam za swoją rodzinę, a dzisiaj????????? Przyjechał po resztę rzeczy, we wtorek wyprowadził się zabrał część rzeczy, dzisiaj resztę......... jeszcze kilka zostało , przyjedzie we wtorek..... Jesteśmy przed kolejną operacją naszej córeczki, mieliśmy przez to przejść razem, niedawno kupił nowe obrączki, bo te ślubne były srebrne i już się nieco zfatygowały, nie wiem, ale mam wrażenie,że nie chce tego on także, więc dlaczego to nam robi????? Kiedy w niedzielę wychodził do pracy myślałam,że to trochę dziwne,że na tak długo, w poniedziałek znowu na mniej więcej tyle samo, okazało się dopiero dzisiaj,że przez te dwa dni pił z kolegami po 20godzin, już było coś nie tak, ale dla mnie jeszcze nie nic przecież się nie wydażyło, więc dlaczego? Mówi,że 10listopada założy sprawę o rozwód bo dostanie wypłatę, to dwa dni przed moim i dziecka wyjazdem do szpitala na operację, mówi,że ma mnie dosyć i że to moja wina....... a ja przecież dbałam o niego jak tylko potrafiłam, nie oddal kluczy od domu, choć ma swoje mieszkanie, gdy pytam kto nas zawiezie na operację do innego miasta powiedział,że kto wie co będie jeszcze do 12tego............ nie rozumię z tego nic, zupełnie nic, kocham go i nie chcę tego co się dzieje, w grudniu przeżywaliśmy potworny kryzys, o którym tu pisałam, ale teraz było już zupełnie inaczej...... nawet przawie wogóle się nie kłuciliśmy......... było jak trzeba........ więc co się dzieje????? najgorsze jest to,że mam wrażenie,że on też się z tym męczy bo od kiedy nas zostawił cały czas pije, prosiłam o rozmowę kiedy dzisiaj zabrał rzeczy, miałam wrażenie,że wcale nie chce iść, a teraz znowu pije......................... jak to naprawić, samo na kolanach nic nie da?????????????? !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! czy ktoś coś z tego rozumie?????? :?:
właśnie dostałam smsa tak jakby wołał o pomoc o trści:" ja nie zacząłem pić tylko ćpać"........... :cry: minutkę po tym drugi sms: " żnowu to samo, narobiłem długów i wogóle.................."

[ Dodano: 2008-10-26, 17:37 ]
czy pora odejść? zostawić go kiedy potzrebuje pomocy? czy ciągnąć to dalej? ale wtedy ucierpią pewnie dzieci i ja.......................
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 22:00   

Oli napisał/a:
mam wrażenie,że on też się z tym męczy bo od kiedy nas zostawił cały czas pije, prosiłam o rozmowę kiedy dzisiaj zabrał rzeczy, miałam wrażenie,że wcale nie chce iść, a teraz znowu pije

Oli napisał/a:
właśnie dostałam smsa tak jakby wołał o pomoc o trści:" ja nie zacząłem pić tylko ćpać"........... :cry: minutkę po tym drugi sms: " żnowu to samo, narobiłem długów i wogóle.................."


Oli, on tobą manipuluje w ten sposób. Jeśli on pije albo ćpa, to nie ty za to odpowiadasz! To jego życie i jego sposoby na ucieczkę od problemów, których mu się nie chce albo nie potrafi normalnie rozwiązać.

Ja w tym widzę czystą manipulację. Biedulek - pije, ćpa i narobił długów, a teraz ty się tym masz martwić... bo to pewnie twoja wina? On ci podsyła te informacje, bo wie że cię tym zdołuje, bo cię w ten sposób wykorzystuje, bo jakąś taką pokręcona relację sobie wypracowaliście. Uwierz - sam to robiłem wiele razy.

Jemu nie pomożesz jeśli sam się za to nie weźmie, to co możesz zrobić to zmieniać swoje podejście - nie obwiniać się za jego zachowanie (chyba jest dorosły?) i nie brać za nie odpowiedzialności. Może pomyśl o jakiejś pomocy psychologa dla siebie?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 16:49   

Oli.......... odpisz mu smacznego.Rynsztok czeka.....jak przeżyjesz.

Pora zostawić go z jego piciem czy ćpaniem....samemu sobie.Pomóc wtedy gdy juz sięgnie dna.Jak będzie wył z bólu.
 
     
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 19:54   

nałóg ma rację, mjąz pije asam chce zybys ty byla winna a co ty mu wlewasz alkohol do gardła?cche zgonic winę na ciebie ale nie daj się,bo nie jesteś winna.
Liczy sie tylko on jak widac, wasze dziecko ma operacje powieniem ciebie wesprzeć.
Może zrozumie po rz kolejny,ze jestes wartosciowa kobietą ikochasz go, dbaj o siebie i dziecko
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 21:53   

sama miałam do niedawna z tym problem jak sobie poradzic, nałóg mówił mam byc bezsilna, a ja myslałam jak to bezsilna co wtedy ja musze byc silna za nas obu, musze kontrolowac i nie pozwalac bleble...
jak chciał to nie pił ale jak przyszedł ciąg to i tydzień dwa go nie było... a zawsze zwalał na mnie że to przeze mnie bo mu zabraniam, bo wylewam wóde a ja głupia myslałam ze tak trzeba
az wreszcie zrozumiałam, szukałam czytałam a wszedzie to samo co nałóg mówi pogódz sie z tym nie masz wpływu na to,
no to sobie powiedziałam skoro wszyscy mówią to ja nie jestem głupia i trza ich słuchac chocby tak na próbe raz dwa....
i wiesz działa
działa jak diabli
nie ma kontroli nad piciem, nie przyznaje sie do nałogu ale juz nie ma teraz co mówic że to ja jestem winna bo mu zabraniam bo wylewam
teraz wiesz co robie jak ma za mało i chce więcej, nie zabraniam, mówie:
alez ja ci nie zabraniam idz pij.... wiesz co on zgłupiał nie wiedział co robic
gdyby poszedł bo w tej nocy nie poszedł pic dalej na umór to musiałby sie przed samym soba tłumaczyc to nie przez nia wyjde to nie ona jest winna to ja to mój nałóg
wolał jak to mówi nałóg byc na niedopiciu by sie dalej okłamywac ze potrafi nie pic
ze pije bo lubi se zrobic reset jak to nazywa
ale jak program wadliwy zawirusowany to zaden reset nic nie da tu trzeba nowy system postawic od nowa
Ola on ma wybór i ty go masz słuchaj nałoga to łebski doświadczony facet powie, że w pięty idzie... ale nie idzie inaczej potem pionizacja i jestes jak nowa
zostaw go sobie samemu ty zajmij sie dzieckiem ono cie potrzebuje mąż i tak z pomocy nie skorzysta chyba, ze z takiej, ze to ty ponosisz konsekwencje jego nałogów
i wiesz dzięki tym mądrym radom jestem spokojna jak nigdy wiem, ze nic nie moge wiem ze nic nie musze bo nie ja a on
a jak nie chce jego wola

[ Dodano: 2008-10-27, 21:56 ]
...czy pora odejść? zostawić go kiedy potzrebuje pomocy? czy ciągnąć to dalej? ale wtedy ucierpią pewnie dzieci i ja.......................
pomagając mu to tak jak gbys mu kupowała ten alkohol, on musi siegnac tego dna nałogu by poczuł ze ma problem i cos z tym zrobił nie TY a on sam
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-28, 20:32   

to prawda, czuję się winna, bo myślałm zawsze,że jeśli będę o niego dbać , starać się to on odwdzięczy się tym samym,że jak poczuje się chciany i kochany to nie wróci już do nałogu. Przez jakiś czas działało, było naprawdę dobrze i nagle się zawaliło......... bardzo nagle.... i okazało swię,że jestem złą żoną bo............. musi mi mówić gdzie idzie i kiedy mniej więcej wróci, a on nie jest niewolnikiem.......... bo w domu musiał coś robić, a jemu się nie chce nic w tym domu robić bo nie jest jego....... bo musiał pracować, a jemu się nie chce........ bo nie spełniałam wszystkich jego zachcianek, a on chciał mieć np. dwa telefony super drogie i piękne drogie auto, nie ważne,że dzieci nie zawsze mają co jeść i trzeba płacić rachunki...... no i w końcu bo........... nie podoba mi się,że po pracy z jakimiś panienkami przesiaduje po barach a potem je odwozi do domu, więc nie chce już ze mną być bo jestem wariatką i powinnam się leczyć, swoją drogą nikt inny tak nie uważa............ mam dość obwiniania siebie, niby mnie nie chce a dzisiaj zadzwonił z przetensjami z kim to się wożę po mieście, bo odwoziłam znajomego do domu, z resztą zakonnika.......... nie mam już siły, chcę,żeby odszedł, bo nie będę już więcej spłacać jego długów i mam dość bycia traktowaną jak służąca....... nigdy niczego nie robił w domu, kiedyś poprosiłąm bo biegłąm do pracy żeby jak się wypierze wyjął pranie z pralki to mi powiedział,że nie bo nie wie jak, chciałam go nauczyć, to powiedział,że nie chce bo później to już zawsze by musiał to robić. Mam dosyć, chcę poprostu spokoju. Szkoda tylko dzieci, nasza starsza córeczka wyjmuje jego zdjęcia i całuje i woła "to mój tatuś", a on przyjeżdża pod dom żeby mi podać jakieś rzeczy i nawet nie wejdzie bo nie ma ochoty zobaczyć własnych dzieci........ jak tak można?????????
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-29, 08:48   

....Szkoda tylko dzieci, nasza starsza córeczka wyjmuje jego zdjęcia i całuje i woła "to mój tatuś", a on przyjeżdża pod dom żeby mi podać jakieś rzeczy i nawet nie wejdzie bo nie ma ochoty zobaczyć własnych dzieci........ jak tak można?????????

wiesz trzymasz sie wpojonego obowiązku bycia i pomagania męzowi dla dzieci tak sie bronisz przed soba
wymyslasz sama przed soba powody dla których nie możesz postawic jasnych warunków dla męża bo inaczej one sie ciebie tez tyczą a ty nie potrafisz sama im sprostac
bo stanowcze warunki to nie tylko dla niego ale i dla ciebie
one tak samo bola jego jak ciebie
ale inaczej nie idzie
bo zdrowiec od nałogu musi bolec nie tylko jego
bo oboje wszyscy mamy problem wiec by zdrowiec musi bolec nie tylko nałogowca ale i współuzależnionego
bo... bo sie zmienia wszystko
a potem juz tylko może byc lepiej nawet jak on nie skorzysta to ty na swoim stanowczym nie skorzystasz doznasz cudownego spokoju
a on każde napięcie będzie starał sie teraz zalac alkoholem bo bolec bedzie teraz mocniej, zona odeszła, zostawiła mnie, nie obchodzi ja co sie za mna dzieje, nie pomaga mi, wszyscy sie odsuneli, bedzie manipulowal by ktos mu pomogl ale nie zdrowiec tylko by pomogl mu w przyjemnym piciu bo inaczej komfort picia juz nie ten '
dlatego nie mozesz mu w tym pomagac a ze boli i ciebie
to własnie dlatego, ze i ty zmieniasz sie kazda zmiana wymaga od nas walki
pozdrawiam mama nadzieje ze to przemyslisz
trzymaj sie ciepło
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-29, 14:57   

Powiedzcie proszę jak to jest z alimentami? mój mąż powiedział,że w listopadzie nie da mi żadnych pieniędzy gdyż musi założyć sprawę rozwodową i za nią zapłacić. Ja spłacam kredyty zaciągnięte w większości dlatego,że ciąśgle miał jakieś zachcianki, a poza tym remontowaliśmy dom, cała moja wypłata to raty, nie zostaje na rachunki, ani jedzenie. Idę z małą do szpitala tam muszę za coś żyć a jego to nie obchodzi, twierdzi,że mam pieniądze, bo mam kartę kredytową na której coś tam jest tylko jak to wybiorę to kto to odda????????? tego już nie powiedział. Muszę założyć sp[rawę o alimenty bo polubownie się raczej nie dogadamy. Ja mam naprawdę dosyć wszystkiego co nam zrobił i chyba już nie chcę żeby wracał, bo kiedy wracam do domu to przynajmniej nikt od progu nie krzyczy zrób to, czy tamto. Jestem spokojniejsza, choć czasem jeszcze sobie ztym nie radzę ale nie chcę rozwodu, nie potrzebne mi to.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-29, 15:50   

nie licz na to, że cie bedzie wspierał skoro nauczył sie, że to ty ponosisz odpowiedzialnosc za jego kaprysy i nałogi
teraz kolej by on poniosł
pierwsze to alimenty skoro chcesz i nie widzisz innej drogi, łaski nie robi, ze bedzie płacił bo to jego obowiązek, a że motywuję to rozwodem i ma wpłacic wpisowe to jego problem, nie twój to ty przeciez nie składałas wniosku bo ci jest niepotrzebny...
nawiasem mówiąc zastanów sie nad separacja, nie przekresla małżeństwa a pozwala czuc sie bezpiecznie jak w twoim przypadku do momentu az szanowny małżonek sie nie opamięta,
za sprawe nie musisz płacic wpisowego jak masz ciezka sytuacje...
a może cie to uchronic przed jego kredytami, które bedzie wciaz brał, da ci to tez możliwosc pomocy od państwa a co za tym idzie równowage finansowa nie bedziesz sie bała, ze bez męża sobie nie dasz rady
spokojna żona i matka wiecej może zdziałąc wtedy by
ratowac związek małżeński jesli mąż dojrzeje do zmian
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-29, 21:42   

Rozdzielnośc majątkową rób bo cię pociągnie na to swoje dno.
Szybko to zrób- bo jak narobi więcej długów kobieto to nie dasz rady raczej.
Zatoniesz- a masz się opiekować dzieckiem.
Miłość nie ma nic do kasy- więc nie bądż naiwna i nie czekaj- tylko zadbaj o rodzielność.Wstecznie też możesz zrobić- jak się pan i władca zgodzi oczywiście- a jak nie- to sądownie.
Miłość ma być mądra- a nie naiwna.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-30, 10:19   

Oli.......... postaraj sie o zdrowy rozsądek.Ciężko go odkopać jak wszystko wydaje sie walące na głowę............... ale jak nie zdobędziesz się na choć chwilowe zastopowanie to nie będzesz w stanie racjonalnie mysleć.
On łaski nie robi z łożeniem na dziecko.Stawanie się ojcem to przyjemnność,ale bycie ojcem to odpowiedzialność i trud.
A on z przyjemności skorzystał ale od trudu daje nogę............. Ma na ćpanie czy chlanie to musi mieć na łożenie na dziecko.
Sytacja z życia wzięta...........jeden z pracowników chciał koniecznie wypłatę mieć płaconą do ręki,nie chciał podac konta.W końcu zagroziłem mu że nie dostanie wypłaty do ręki więc wydusił z siebie że nie może dostać wypłaty na konto bo mu komornik na alimenty zabierze.Dodał komentarz jaka to ta jego żona jest wredna bo chce kasę.Dopiero pytanie czyje to sa dzieci trochę go ostudziło.Konto podał ,ale podejrzewam że było to konto kogoś z rodziny...nie jego.Pomagają mu nie płacić alimentów.straszne.

Jak robi długi to rozdzielność jest jak najbardziej potrzebna.Jak najszybciej.Niestety,do dobrowolnej jest potrzebna jego zgoda i oświadczenie woli przed notariuszem.I w takim przyp[adku rozdzielnośc powstaje w dniu podpisania aktu.Sad może orzec rozdzielnośc majątkową wsteczx,ale to tylko sąd,i jest to trudne.

Oli............ to on musi dojrzeć do tego że ma dosć ćpania czy picia............ nie Ty.Ty możesz mu tylko pomóc w tym poprzez twardą miłośc i stawianie warunków.Dawanie mu jego niezbywalnego prwa do ponoszenia konsekwencji jego poczynań.Im szybciej tym lepiej.
Bo jak napisała Zuza :'Miłość ma być mądra- a nie naiwna"

Oli................ kochaj mądrą miłosicią.
Kochaj bliżniego swego jak siebie samego.
Umiesz kochać siebie?
Jak pokochasz siebie to i innych pokochasz zdrową ,twórczą miłością
Pogody Ducha
Dajesz sobie prawo do kochania siebie?
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-03, 21:20   

trudne to wszystko, ale nikt nam nie obiecywał,że będzie proste................ :cry:

[ Dodano: 2008-11-06, 18:00 ]
To już miesiąc jak się wyprowadził. Nie wiem gdzie jest, co robi, nie mam adresu bo mi nie podał, nie chce żebym wiedziała gdzie mieszka. Kiedy pytam czy naprawdę było ze mną tak źle? odpowiadażebyśmy lepiej rozstali sięw zgodzie lub nic nie odpowiada. To wszystko jest bardzo przykre, bardzo się starałam żeby się udało, a jednak nie wyszło. Zbliża się dziesiąty, będzie zakładał sprawę rozwodową, bardzo mnie to boli, bo było naprawdę dobrze i z dnia nadzień wszystko runęło, nie zauważyłam nic co by przepowiadało to wszystko. Może byłam ślepa? Wiem,że nie chce mnie,że nie interesują go dzieci, bo nawet o nie nie pyta. Dwunastego jadę z malutką do kliniki na operację, muszę pojechać pociągiem bo mój mąż napewno nas tam nie zawiezie z resztą to by było jeszcze bardziej przykre dla mnie. Powinien mnie wspierać a zostawił, miałam nadzieję,że tym razem będziemy razem z naszym dzieckiem, ale znowu nie wyszło. Jestem bezsilna i zła,że tak jest. Trudno się z tym pogodzić.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 21:36   

Oli cierpienie sprawia, że jesteśmy silniejsze... trudy życia codziennego, samotne wychowywanie i bolączki z tym związane sprawiają, że potrafimy być niesamowicie dzielne i silne...
trzymaj sie uparcie i konsekwentnie tego iż nie jestes sama na tym świecie, która ponosi takie trudy, one hartuja nas i czynią nas niewiarygodnie mocnymi osobami, trudno nas złamac jesli chodzi o pokonywanie trudów życia codziennego, wiec Oli jak taka dzielna dziewczyna jak TY może sobie nie dac rady bez nieodpowiedzialnego męża, niekochającego swoich dzieci ojca, cóz odpowiedz jest tylko jedna
dasz sobie rade bo masz w sobie ogromny potencjał miłości do rodziny w tą strone skieruj całą swoja energie i milośc
męża zostaw sobie... niech ponosi konsekwencje bo nie masz wpływu ani na to co robi ani na to czy kocha, jak kocha
pytania w próżnie wysysają tylko z ciebie pozytywną energie a nic w zamian nie dają
ty masz być silna psychicznie dla siebie dla dzieci tak jak jestes silna pokonywając trudy samotnego wychowywania
pozdrawiam ciebie i życze zdrowia małemu szkrabowi
 
     
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-07, 09:06   

Trzymaj się kobieto! Dasz radę jak my wszystkie. Zobacz dni płyną i jakoś świat się nie skończył. Dzieci nas ocaliły i one są najważniejsze i na tym się teraz skup. Zrób wszystko aby twoja córeczka czuła się bezpiecznie taki zabieg w szpitalu to ogromny stres dla malutkiego człowieka. POWODZENIA!
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-08, 09:02   

Mój mąż napisał mi,że chce porozmawiać............. ale chyba już nie o nas bo wczoraj jak mnie nie było przyjechał zabrał jeszcze jakieś rzeczy, dokumenty, więc o czym? O rozwodzie? o alimentach? o dzieciach????????????? myślę,że o rozwodzie............. przecież nie mogę się na to zgodzić...............z resztą nigdy ze mną nie rozmawiał, zwykle nic nie mówił, wiem ,że jak się spotkamy to będę płakać a on mnie wyzwie wtedy od wariatki i będzie po rozmowie.................. nie potrafimy ze sobą rozmawiać, więc dlaczego teraz by miało być inaczej............... zabiera z domu rzeczy i wywozi gdzieś, może do swojej nowej dziewczyny???????????????????// powiedział kiedyś,że jest już nowa....................... napisałam mu,że bardzo boli właśnie to,że obok mojego męża śpi inna, odpowiedział chyba tylko,żeby mi dać w kość, "skąd wiem,że śpi?" to bardzo trudne. Nie wiem jak się zachować, co robić, wiem,że z tej rozmowy nic nie będzie..................... nasza córeczka po spotkaniu z nim zawsze jest nieznośna cały dzień, mówi,że nie chce żebym płakała, a ja mam dni,że ryczę jak głupia i zupełnie nie potrafię sobie z tym poradzić..................

[ Dodano: 2008-11-08, 10:27 ]
WŁAŚNIE NAPISAŁ MI,ŻE MA KOCHANKE I ŻE JEST LEPSZA ODE MNIE, NAJPIERW PRZYSŁAŁ MI PIĘKNĄ PIOSENKĘ, MYŚLAŁAM,ŻE TO DO MNIE A ON POPROSTU SIĘ POMYLIŁ Z NUMERAMI MIAŁO BYĆ DO NIEJ.............. I ZNOWU PŁACZE, JUŻ NIE WIERZĘ,ŻE BĘDZIE DOBRZE, NIE POTRAFIĘ SIĘ MODLIĆ, NIE MA SENSU KOCHAĆ I WALCZYĆ, WIERZYŁĄ ŻE BĘDZIE DOBRZE I CO ZTEGO MAM , KOLEJNE CIERPIENIE, JESZCZE WIĘKSZE I KOLEJNE ŁZY........................JEŻELI KTOŚ JEST DRANIEM NIGDY SIĘ NIE ZMIENI.....................
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9