Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
prośba o poradę
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-11, 12:28   

Maciuś..... pewnie znowu mi skoczysz na plecy............... ale facet,najpierw sprawy najważniejsze.
Manipulujesz swoim uzależnieniem.Nie pijesz na duposcisku i masz napady agresji.Najlepiej zwalać ,omijac najważniejszy problem...........alkoholizm.
Rób tak dalej ,............. a daleko zajdziesz............ nawet na wokandę w sadzie rodzinnym o rozwód.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-11, 13:26   

nałóg napisał/a:
Manipulujesz swoim uzależnieniem.Nie pijesz na duposcisku i masz napady agresji


Nie piję od ponad 7 lat bo bardzo gruntownej terapii opartej na programie 12 kroków, trwającej około 1,5 roku. Utrzymuję kontakt z trzeżwymi alkoholikami. Nie wiem czy to dupościsk :?: ... skoro tak uważasz, to pewnie masz prawo wyrazić taki pogląd. Byłem też w sumie pewnie na ponad 100 mityngach AA i z tej strony nic nie zadziałało.

Nie jest to jednak dla mnie powodem abym komuś odradzał udział w tej wspólnocie albo udzielał jakichś pouczeń. W tych sprawach uważam że należy dzielić sie doświadczeniem, a nie pouczać - zgodnie z dobrą mityngową zasadą AA, z której przestrzegania najwyraźniej udzieliłeś sobie zwolnienia. Na ten temat mogę z tobą pogadać na PW, bo to forum od trochę innych tematów. Jeśli twoja duma ci na to nie pozwala i potrzebujesz publiki, to może to sobie na 12 krokach przepracuj?

Złość i agresja jest moim problemem - piszę o tym otwarcie, szukam pomocy, wczoraj przez niebieską linię dostałem kontakty do poradni które prowadza grupy i terapię dla takich osób i się tam zgłoszę żeby szukać profesjonalnej pomocy. Na dzisiaj spisałem i powiesiłem na ścianie 'Zobowiązanie na 24 godziny' do spokojnego zachowywania się, żebym i ja i moja rodzina miał to przed oczami. Ja nie widzę w tym manipulacji, może poza tym że liczę że uda mi sie utrzymać moje małżeństwo.

Dzięki za przestrogi w każdym razie. Serdeczności!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-13, 11:28   

Maciuś.......... tu nie jest mityng.poza tym wyraznie napoisałeś w tytule postu :Prośba o poradę................
Ja nie radzę ..............to co piszę jest tylko sugestią.
Więc........... zdecyduj sie czy chcesz byc na mityngu czy na forum........... choc i na mityngu jest utozsamianie sie z wypowiedziami innych uczestników.
A tylko bycie na mityngu jest ważne,bo trzeba zanieść ciało żeby duch przyszedł.Ale jeszcze żeby chciało sie chcieć.
Bo jak sie zupełnie nie chce to ani Bóg,ani terapeuta ani grupa na mityngu nie otworza głowy jak szuflady z komody ,nie nałożą i juz zdrowy.............. żeby chciało sie chcieć.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-13, 22:06   

Macius nie szukaj byle co szkoda czasu zgłoś sie odrazu
PORADNIA PSYCHOTERAPII I PRZECIWDZIAŁANIA PRZEMOCY W RODZINIE UL.BELGIJSKA 4 TEL..228451703-najlepsza w Warszawie
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2008-11-13, 22:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-13, 22:19   

Norbercie - dzięki, właśnie tam jestem już umówiony! Cieszę się że ma dobra opinię.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-13, 22:28   

Macius to jedyny solidny osrodek jaki jest w stanie pomóc z takimi problemami....w innych bys tylko stracił czas ...tu masz psychologów,psychiatre,terapie indywidualne i grupowe
zreszta zobaczysz ..a i jedno pewnie bedziesz oczekiwał na przydzielenie terapii terminy maja strasznie odległe ale warto czekać....powodzenia ...w walce z problemem trzymam kciuki!!!!!!!!
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-25, 23:14   

Dzisiaj moja żona powiedziała mi, że sprawdziła w sądzie, że sprawa rozwodowa jest już złożona i czeka na ustalenie terminu rozprawy, gdzieś na początku przyszłego roku. A myślałem już, że sie z tego wycofa, że jest lepiej, że da mi trochę czasu. Powiedziała że to co odczytywałem jako gesty dobrej woli z jej strony robiła ze względu na dziecko - plan wspólnego spędzenia Świąt u teściów, prezenty mikołajowe (parę dni temu robiliśmy razem zakupy), jakieś próby rozmów między nami.

Ja gdzieś w sobie dalej nie przyjmuję tego do wiadomości, ale to z jej strony chyba przesądzona sprawa. Będę się dalej próbował zajmować sobą, zacząłem terapie indywidualną, jestem zapisany na trening kontroli zachowań agresywnych na Belgijskiej, będę chciał to zachować - chociaż trochę traci sens. Jeszcze ją proszę żeby dała mi trochę czasu, żeby zaczekała, ale nie wiem czy to coś da. Nie wiem czy prosić, czy próbować jakoś na nią wpłynąć, czy może żyć tak jakby nic się nie działo... dopóki nie będzie sprawy. Ona nie chce nigdzie razem pójść, namiawiałem ją na jakąś rozmowę u specjalisty / terapeuty rodzinnego, ale ona nie widzi o czym mielibyśmy rozmawiać. Może ktoś z Was poradzi mi - co mam robić???
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 07:43   

Macius, ze smutkiem przeczytalam Twojego posta, w Twoich ostatnich wiadomosciach duzo bylo optymizmu i nadziei na przyszlosc..
Macius napisał/a:
Dzisiaj moja żona powiedziała mi, że sprawdziła w sądzie, że sprawa rozwodowa jest już złożona i czeka na ustalenie terminu rozprawy, gdzieś na początku przyszłego roku. A myślałem już, że sie z tego wycofa, że jest lepiej, że da mi trochę czasu. Powiedziała że to co odczytywałem jako gesty dobrej woli z jej strony robiła ze względu na dziecko - plan wspólnego spędzenia Świąt u teściów, prezenty mikołajowe (parę dni temu robiliśmy razem zakupy), jakieś próby rozmów między nami.

widzisz, moze i bylo lepiej, ale wyglada na to, ze Twoja zona nie wierzy, ze zmiany zaczynajace sie w Tobie sa trwale.. i to, co widziala nie stalo sie dla niej, jak widac, wystarczajacym dowodem na to, ze moze byc miedzy Wami lepiej.
Macius napisał/a:
Będę się dalej próbował zajmować sobą, zacząłem terapie indywidualną, jestem zapisany na trening kontroli zachowań agresywnych na Belgijskiej, będę chciał to zachować - chociaż trochę traci sens.

o nie!!!! nawet nie wolno Ci tak myslec! a co Ci tyle razy, do znudzenia wrecz powtarzali WSZYSCY? :-) ze zmiany maja byc dla CIEBIE, a nie dla Twojej zony. ze jesli bedziesz zmienial sie dla niej, a ona tego nie zauwazy, albo nie doceni, nie uwierzy to szybko i latwo sie zniechecisz i uznasz, ze zmiany te nie maja sensu. dla siebie! choc to trudne. ja pracuje nad soba i widze taaaakie zmiany. moje otoczenie, a zwlaszcza Moj Mezczyzna nie widzi, albo widzi nie wielkie. ale to mnie nie zniecheca. bo latwo bardzo stracic cierpliwosc, uznac, ze nie ma po co nad soba pracowac... powiedz: czy Ty widzisz zmiany w sobie? TY? nie zona, dzieci, rodzice, znajomi.. Ty. zauwazyles jakie masz problemy ze soba. i chcesz nad tym pracowac.
to, ze zona juz w ogole potrafi z Toba rozmawiac to postep. to znaczy, ze i ona cos zauwazyla, czy to nie jest motywujace? ale ona nie potrafi uwierzyc, ze to trwale zmiany. a teraz zobacz, jesli sie okaze, ze zona nie docenia Twoich zmian, a Ty sie poddasz, to co tym pokazesz? ze spelnily sie jej najgorsze obawy - Twoje zmiany byly na pokaz, nietrwale i wystarczy cokolwiek by je zburzyc. NIE DAJ SIE! wytrwaj w nich!
Macius napisał/a:
Jeszcze ją proszę żeby dała mi trochę czasu, żeby zaczekała, ale nie wiem czy to coś da. Nie wiem czy prosić, czy próbować jakoś na nią wpłynąć, czy może żyć tak jakby nic się nie działo... dopóki nie będzie sprawy.

Ty po prostu pracuj nad soba. nie naciskaj jej. nie szantazuj psychicznie. pracuj sam nad soba.
Macius napisał/a:
Ona nie chce nigdzie razem pójść, namiawiałem ją na jakąś rozmowę u specjalisty / terapeuty rodzinnego, ale ona nie widzi o czym mielibyśmy rozmawiać.

widzisz, moja pani psycholog powiedziala, ze z terapia jest jak z remontem. terapia indywidualna zaklada czesto burzenie pewnych scian i stawianie ich na nowo, bo sa krzywe, pekajace i niestabilne. terapia parami zaklada, ze macie problemy z komunikacja, ale KAZDY Z WAS Z OSOBNA MA PROSTE SCIANY. to jest takie cos jak malowanie lub tynkowanie. i teraz zobacz, co sie stanie, jesli pomalujesz pekajaca sciane? nic! po jakims czasie i tak farba popeka i bedzie odchodzic platami. bo to nie problem w komunikacji miedzy Wami! to problem z Toba. Twojej zonie pewnie tez przydalaby sie rozmowa z psychologiem. ale OSOBNO. zeby kazde z Was moglo pracowac nad soba. a jesli juz siebie wyprostujesz, ponaprawiasz.. to moze sie okazac, ze terapia dla par w ogole niepotrzebna, bo sciany takie proste i solidne, ze mozecie pomalowac sami. :-)
Macius napisał/a:
Może ktoś z Was poradzi mi - co mam robić???

nie zmieniaj swojego zachowania. po prostu pracuj nad soba tak jak pracowales. i modl sie :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 08:13   

Maciuś............czas przeistoczyć sie w Macieja....dorosnąć.......
Utozsamiam sie z tym co napisała Monika,same podstawy .
Z jednym tylko wyjatkiem gdzie napisała:"nie zmieniaj swojego zachowania. po prostu pracuj nad soba tak jak pracowales. i modl sie "

Praca nad sobą ,praca nad swoimi wadami charakteru,nad wynaturzonymi instynktami ma prowadzić do zmiany WŁASNIE ZACHOWAŃ.Do osiagnięcia stanu gdy zachowaniami kierował będzie na początek zdrowy rozsądek a pózniej,w miarę uływu czasu,stana sie one odruchowe. Jak u psa Pawłowa(sory za porównanie).
Maciek...... nie uzaelżniaj zmian od opini żony,od jej aprobaty czy jej poklasku.
Żona na dzień dzisiejszy nie jest Twoim lustrem jeszcze.
Pisze o tym Monika.Wg Ciebie dokonałeś juz bardzo dużych zmian,ale Twoja żona patrzy na te zmiany pod kątem manipulacji,zakładania kolejnej maski.
Zmieniaj siebie dla siebie.
Pogody Ducha
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 08:21   

nałóg napisał/a:
Praca nad sobą ,praca nad swoimi wadami charakteru,nad wynaturzonymi instynktami ma prowadzić do zmiany WŁASNIE ZACHOWAŃ.Do osiagnięcia stanu gdy zachowaniami kierował będzie na początek zdrowy rozsądek a pózniej,w miarę uływu czasu,stana sie one odruchowe. Jak u psa Pawłowa(sory za porównanie).


mi wlasnie o to chodzilo :-)
nie o to - "nie zmieniaj swoich zachowan, zachowuj sie jak kiedys". tylko o to, zeby Maciej teraz na sile nie staral sie pokazac zonie jak bardzo sie zmienia, jak bardzo pracuje, jak bardzo...
bo takie zachowanie byloby sztuczne i na sile i zona od razu mialaby ochote uciec, bo przeciez od razu wiadomo, kiedy zmiana jest taka naprawde i gleboka, a kiedy to tylko chwilowa maska zalozona, zeby jakos zalagodzic sytuacje. prawdziwa zmiana to proces zachodzacy w zmieniajacej sie osobie powoli. a nie "patrz, juz TERAZ jestem inny, patrzcie i podziwiajcie".
Pozdrawiam :-)
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 08:32   

........Będę się dalej próbował zajmować sobą, zacząłem terapie indywidualną, jestem zapisany na trening kontroli zachowań agresywnych na Belgijskiej, będę chciał to zachować - chociaż trochę traci sens.........

a czy ty sobie Maciek sie podobasz?
ten wściekły, wybuchowy facet, ziejący gniewem, czasami z podniesiona ręką w złości, z pełną buzią obrzydliwych wulgarnych epitetów w kierunku drugiej osoby
chyba nie...
więc jak widzisz zmiana postawy człowieka agresywnego pomoże nie tylko w małżeństwie o prawidłową komunikacje ale i poza nią poprawi relacje z innymi ludzmi
panujac nad gniewem i złością czy agresywna reakcją na jakies zdarzenie, staniesz sie automatycznie spokojniejszym człowiekiem a to chyba ma sens......
i warto dla takiego Macka poświecic teraz czas, energie po to by miec szacunek do samego siebie i widziec ten szacunek swojej osoby u innych
powodzenia, uda ci sie, wierze w twoje mozliwosci
pozdrawiam
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 09:29   

Macius napisał/a:
Złość i agresja jest moim problemem - piszę o tym otwarcie, szukam pomocy,

Dzięki za przestrogi w każdym razie. Serdeczności!


Maćku,

"Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego"
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 12:08   

Dziękuje Wam za rady, jest to dla mnie bardzo pomocne popatrzeć na siebie waszymi oczami i posłuchać.

Sprawdziłem już w sądzie, pozew wpłynął, o rozwód a nie o separację (co zonie sugerowałem), dostałem sygnaturę akt ale nie mam jeszcze do nich dostepu. Na piątek umówiłem się z prawnikiem.

Jestem dzisiaj strasznie rozbity, nie mogę sie pozbierać, a kończę bardzo ważną terminowa pracę.

Wczoraj wybuchłem, wyrzuciłem kwiaty które dałem żonie w niedzielę, dziecku powiedzialem żeby juz nie mówił do mnie 'tato' - bo mama mu znajdzie nowego, kazałem oddać ostatnie prezenty (już mikołajowe - do znaleźlismy w niedziele fajne kozaki i torebkę) . Dzisiaj rano też spięcie, wyzwałem ją raz, trudno mi zapanować nad emocjami. Chyba dlatego, że mi sie wydawało że jest to jakoś poukładane, że ona tego pozwu nie złoży... że będe miał szanse na utrzymanie naszej rodziny w jedności.

Od niej dzisiaj bije chłód, jak spytałem jak ona dalej widzi nasze małżeństwo to usłyszałem że będzie rozwód i koniec. Pogubiłem sie, nie wiem czy się teraz jeszcze starać czy raczej nie narzucać - bo w wielu wypowiedziach takie staranie o względu kogoś kto odchodzi to przejaw chorej miłości... To dla mnie strasznie trudne myślec o zyciu bez dziecka zwłaszcza.

Prosze Was o wsparcie w modlitwie, mi jest dzisiaj ciężko nawet sie pomodlić.
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 12:28   

Macius napisał/a:
Wczoraj wybuchłem, wyrzuciłem kwiaty które dałem żonie w niedzielę, dziecku powiedzialem żeby juz nie mówił do mnie 'tato' - bo mama mu znajdzie nowego, kazałem oddać ostatnie prezenty (już mikołajowe - do znaleźlismy w niedziele fajne kozaki i torebkę) . Dzisiaj rano też spięcie, wyzwałem ją raz, trudno mi zapanować nad emocjami. Chyba dlatego, że mi sie wydawało że jest to jakoś poukładane, że ona tego pozwu nie złoży... że będe miał szanse na utrzymanie naszej rodziny w jedności.

?????
I jak Twoja zona ma w takiej sytuacji myslec, ze w Tobie zaszly jakies zmiany? jak?
powiedz, ile razu juz jej obiecywales, ze sie zmieniles, ile razy obiecywales, ze ten wybuch byl ostatnim? a potem przy najblizszej okazji kolejny i kolejny? jak ona sie ma czuc pewnie w waszym zwiazku? jak ma wierzyc Twoim slowom?
Macius napisał/a:
Od niej dzisiaj bije chłód, jak spytałem jak ona dalej widzi nasze małżeństwo to usłyszałem że będzie rozwód i koniec. Pogubiłem sie, nie wiem czy się teraz jeszcze starać czy raczej nie narzucać - bo w wielu wypowiedziach takie staranie o względu kogoś kto odchodzi to przejaw chorej miłości... To dla mnie strasznie trudne myślec o zyciu bez dziecka zwłaszcza.

a co ma od niej bic teraz? radosc i spokoj? ona juz przez te Twoje ciagle wybuchy pewnie sie na nie znieczulila troche i zamiast strachu i rozpaczy masz chlod. i jak ma widziec Wasze malzenstwo, jesli wszystko jest dla niej tak samo?
starac sie caly czas. ale przede wszystkim o swoje zmiany!
Macius napisał/a:
Prosze Was o wsparcie w modlitwie, mi jest dzisiaj ciężko nawet sie pomodlić.

wlasnie w takich chwilach, kiedy jest nam ciezko sie pomodlic trzeba sie do tej modlitwy zmusic. Pan Bog wie, ze Tobie jest ciezko. ale kiedy Ty masz sie do Niego zwracac jesli nie teraz wlasnie?
 
     
Ewa83
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 12:33   

Witam cie maćku. ciesze sie ze jest tu twoj post bo mam dokladnie ten sam problem tylko ze ja jestem kobieta.szukam jakiejs poradniw moim miescie i wiem ze dam rade,moje malzenstwo tez sie sypie mam nadzieje ze moj M da mi szanse, a jezeli nie to i tak chce chodzic do specjalisty zeby pomogl mojej osobie.jezeli pozwolisz bede goscic u ciebie w poscie i podczytywac:)pozdrawiam i trzymam kciuki
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9