Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
NIE ZGADZAM SIĘ NA ROZWÓD
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-21, 16:17   NIE ZGADZAM SIĘ NA ROZWÓD

Proszę się gorszyć


"W imieniu własnym występuję do wszystkich Szanownych Czytelników z apelem, żeby nie rezygnowali z gorszenia się. Są sytuacje, w których należy się gorszyć. Jakie?

Gdy na przykład ksiądz odchodzi z kapłaństwa. Często można dzisiaj usłyszeć opinię – no, trudno, stało się, ale wszyscy przyjęli to ze zrozumieniem. Nikt się nie zgorszył. Gdyby naprawdę nikt się nie zgorszył, to byłoby fatalnie. Parafianie powinni być zgorszeni i nie posiadać się z oburzenia. Podobnie w przypadku rozwodu. Jeszcze niedawno na rozwód reagowano zgorszeniem.

Sąsiedzi, krewni, przyjaciele gorszyli się, słysząc o rozwodzie w swoim otoczeniu. I dobrze robili, bo mówiąc o rozwodzie, nie mamy do czynienia z nic nieznaczącym wydarzeniem, ale z wielkim złem moralnym. Gorszy nas złodziej, i słusznie. Dlaczego już nie rozwodnik? Katechizm Kościoła Katolickiego nie pozostawia żadnych wątpliwości co do natury rozwodu. Używa mocnych i jednoznacznych słów: „Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu” (kan. 2384).

A kilka zdań dalej w tym samym kanonie można przeczytać: „Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa”. Dziękować Bogu, są małżonkowie, którzy mimo cierpienia, jakie pojawiło się w ich związku, nie godzą się na rozwód przed sądem. O nich pisze Jacek Dziedzina na str. 16–19."

ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny

http://goscniedzielny.wia...meru=1224077256
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-21, 16:37   

To co wcześniej napisałam a zwłaszcza to na początku - było to niekoniecznie to co chciałam:) a to nazywa sie tchórzostwem:)

A to co chciałam napisać:
Że myslałam intensywnie i ... JA NIGDY czuć zgorszenia nie będę wobec Księdza, który zrzucił sutannę. Ani wobec osób, które powiedziały TAk przy rozwodzie. Nie odwróce sie od nich. Wnioski wg Was beda nasuwać się same... Zła kobieta ze mnie;)
Ostatnio zmieniony przez Maria Anna 2008-10-23, 07:25, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-21, 21:57   

mmm...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2008-11-04, 18:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-21, 22:35   

Rozumiem Bajke. Nazawala bym raczej rozwod nieszczesciem, cierpieniem, zlem jakie sie komus przydarza- szczegolnie tej stronie ktora chciala o malzenstwo walczyc, ktora nie godzila sie na rozwod.
Bog widzi te sytuacje i wspolcierpi- jezeli On tez mialby sie gorszyc to nie wiem, do kogo mielibysmy sie zwrocic.
Rozwod jest zlem, ale nie gorszmy sie i nie potepiajmy ludzi, ktorzy sa rozwiedzeni. Nikt z nas nie moze byc pewien, ze kiedys sie w gronie tych osob nie znajdzie- czego oczywiscie nikomu nie zycze...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-21, 22:57   

Bajka.
To nie Ty siejesz zgorszenie, tylko Twój pokręcony mąż. Nie można wszystkich pakować do jednego wora, ja to przynajmniej tak rozumiem.
Również jestem po rozwodzie, i niech mi ktoś ośmieli się powiedzieć że sieję zgorszenie, już mu wskażę jego własną moralność.
Tak to już jest, że niektórzy autorzy widzą tylko jedną stronę problemu, bo mają w tym swój cel. A jaki? Niech się swojego sumienia zapytają.
Gdy ktoś mówi pół prawdym niech lepiej nie mówi wcale.
Zresztą, w paierowym wydaniu jest więcej na ten temat, tutaj bardzo skrócona wersja.
Osobiście czuję się dotknięta tym wstępnym artykułem księdza red.naczelnego.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-21, 23:08   

a ja tego tak nie zrozumiałam ze kazdy rozwiedziony jest zgorszeniem ale ten który do rozwodu doprowadził, tak jak nie sieje zgorszenia złodziej i okradziony tylko sam złodziej,
nie wiem jak w Waszym otoczeniu ale np w moim nawet osoby ktore uważam za bardzo religijne, uważały ze jak się wyliże po rozwodzie to znajdę sobie nowego męża, opcja wierności chyba nawet nie przeleciala nikomu przez głowę, to nasze społeczeństwo jest doprawdy religijne na niby
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-21, 23:35   

agnieszka78 napisał/a:
nie zrozumiałam ze kazdy rozwiedziony jest zgorszeniem ale ten który do rozwodu doprowadził,

Tak Agnieszko.
To oczywiste, że są "dwa rodzaje" rozwodów.
Ten, który doprowadza do rozwodu i ten, który jest ofiarą rozwodu.

Pojęcie rozwód jednostronny zapewne jest dobrym sformułowaniem i powinno być wprowadzone do słownictwa.

Mowa o rozwodach wymuszanych.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 156
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-10-22, 00:17   Re: NIE ZGADZAM SIĘ NA ROZWÓD

Elżbieta napisał/a:
Proszę się gorszyć
Dziękować Bogu, są małżonkowie, którzy mimo cierpienia, jakie pojawiło się w ich związku, nie godzą się na rozwód przed sądem. O nich pisze Jacek Dziedzina na str. 16–19."
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny
http://goscniedzielny.wia...meru=1224077256


Jestem po rozwodzie jednostronnym, gdyż nie zgodziłem się na rozwód.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-22, 18:49   

To co ofalgować się mam?
Ło Matko- macie stadny odlot.
Znowu bicie piany.
A może tak wyjaśnicie- co rozumiecie pod pojęciem gorszyć się?
No proszę- ktoś zechce?

Bajko- daj sobie spokój- jeśli sąd uzna (biskupi) że są przesłanki- to stwierdziwszy jego nieważnośc- czyli że go de facto nie było- da ci dowód- że kilka opinii w tym temacie jest jak w większości psu na budę.

Jakieś nowe pojęcie- jednostronny rozwód- brawooo-!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jestem pod wrażeniem.
Tak samo chyba ustawy w Sejmie przygotowują.
A efekty- jak i tutaj.
 
     
Dorota1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-23, 12:59   

Witajcie,
bardzo mi się podoba to forum,dużo mi daje,wiele się z niego uczę, jedyne z czym zupełnie tu się nie zgadzam to temat rozwodu.
Wystąpiłam o rozwód w tym roku,mąż jest hazardzistą i alkoholikiem,mamy 7-letniego syna.Byliśmy małżeństwem 8 lat. Nie byłam bita czy poniżana, za to były duże długi,niewracanie do domu na noc a nawet na tydzień lub dwa,wynoszenie pieniędzy z domu. Zrobiłam rozdzielność kilka lat temu. Mąż wyprowadził się do swojej matki 2 lata temu,na moją prośbę zresztą. Byliśmy małżeństwem złączonym przez Boga i zawsze nim będziemy,ale co to życie małżeńskie w dwóch domach,bez żadnego bezpieczeństwa,stabilizacji,w wiecznym strachu i napięciu z człowiekiem uzależnionym,który nie chciał się leczyć i nie przyjmował swojej choroby. Miał wrócić w tym roku,lecz okazało się,że narobił kolejnych długów na następnych kilka lat. Ja go utrzymywać nie zamierzam. W tym roku podjęłam trudną decyzję o rozwodzie i nie żałuję jej. Separacja jest dla mnie "staniem w rozkroku", małżeństwo jest albo go nie ma,my od dawna nie żyliśmy jak małżeństwo,nie mieliśmy wspólnych spraw i planów. Chciałam pójść do sądu raz i koniec,nie chodzić tam w nieskończoność,najpierw separacja,nerwy,może się uda,może nie, znowu ciągły strach i niepewność. Otrzymaliśmy rozwód w 15 minut.Walczyłam, póki starczyło mi sił, kochałam i kocham, pomagam,jeśli trzeba,chodzę na terapię dla współuzależnionych,zmieniam swoje życie. Były mąż , również dzięki moim zmianom i krokom,zdecydował się na terapię dla osób uzależnionych. Dlatego uważam, że to jest indywidualna sprawa każdego z nas, to jest nasze życie,my je przeżywamy,my przechodzimy trudne chwile i decyzja należy do nas. Zawsze jest trudna i nikt nie ma prawa oceniać drugiego człowieka i tego czy wziął rozwód czy nie,bo powodów jest i może być tysiące
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-23, 16:15   

Pokręcone to. Bo ja sie zastanawiam, czy sieje zgorszenie a tymczasem.......spotkałam wczoraj mego męża z jego partnerką w sklepie. U obojga uśmiech od ucha do ucha, ona z brzuszkiem - za miesiąc ma być dziecko. I jakoś nie przejmuja się, czy sieją zgorszenie, czy nie. Byłam z nasza córką a mąż nawet nie spojrzał na nią.

I to my mamy się zastanawiać, czy siejemy zgorszenie? Parodia.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-24, 12:32   

Doroto, uświadamiasz nam jedną rzecz.
Taką, że rozwód jest zgorszeniem - w przypadku tego, który dąży do niego z powodu złej woli.

Natomiast są jeszcze przypadki, jak Twój, gdzie "wzięłaś rozwód" w celu obrony.
Niemniej są też takie sposoby obrony jak w linku poniżej.
O tym pisze ksiądz Dziewiecki tutaj: http://www.niedziela.pl/a...=nd200716&nr=24

Są też inne "przypadki" - to ludzie, którzy są ofiarami rozwodów.

Dobrze, że o tym piszesz. Dzięki temu możemy wiedzieć, że
- rozwodnik dążący w złej woli do rozwodu (rozwód jako konsekwencja złej woli tego, który dąży do rozwodu)
- rozwodnik, którego rozwód był jako obrona (ale tu powinno się wziąść separację, jak pisze ksiądz Dziewiecki --
kosztowało Cię to mnóstwo utraty zdrowia", tak wynika z Twoich postów i to przyjmuję jako Twoją walkę do utraty tchu, niemal jak walka Ojca Pio z szatanem! która Cię wyczerpała i zdecydowałaś się na szybkie zakończenie tej walki - 15 minut zamiast wielu lat separacji i potem jak u Elzd mimo tego rozwód "mąż wziął", czyli "rozwiódł się sam") SZATAN ROZBIJA RODZINY

- rozwodnik jako ofiara


Poczytaj poniżej

ks.Marek Dziewiecki - fragment
"Skuteczna obrona

Kościół z całą powagą traktuje cierpienie krzywdzonego małżonka i dlatego przyznaje mu prawo do obrony skutecznej. Tymczasem ustawodawca państwowy w obliczu tych, którzy nas krzywdzą, przyznaje nam jedynie prawo do obrony koniecznej. Obrona skuteczna w sytuacji skrajnej, czyli w obliczu dramatycznych, długotrwałych krzywd wyrządzanych przez współmałżonka, polega na separacji małżeńskiej. Separacja oznacza miłość na odległość, podobnie jak na odległość ojciec z przypowieści Jezusa kochał swego marnotrawnego syna, dopóki ten nie uznał swego błędu i nie powrócił przemieniony. Separacja małżeńska trwa dopóty, dopóki krzywdzący małżonek nie uznaje swoich błędów, nie przeprasza za wyrządzone krzywdy i nie zmienia radykalnie swego postępowania.
Odpowiedzialny i kompetentny doradca katolicki pomaga krzywdzonemu małżonkowi podjąć najpierw te kroki, które stwarzają szansę na poprawę sytuacji małżeńskiej (np. wejście w ruchy samopomocy w przypadku problemów alkoholowych współmałżonka). Jeśli wszelkie podjęte kroki nie wpływają na zmianę postępowania błądzącego współmałżonka i nadal drastycznie krzywdzi on swoich bliskich, wtedy zadaniem doradcy katolickiego jest udzielenie pomocy krzywdzonemu, by doprowadzić do separacji małżeńskiej – jeśli okazuje się to jedyną skuteczną obroną przed dalszą krzywdą. W polskim ustawodawstwie od kilku lat możliwa jest też separacja cywilna ze wszystkimi skutkami prawnymi, np. rozdzielność majątkowa, obowiązek płacenia alimentów, zakaz wstępu do domu itd.

„Łatwe” rozwiązania zawodzą

Kościół poważnie traktuje nie tylko cierpienie krzywdzonego małżonka, ale i złożoną przez niego przysięgę małżeńską. Właśnie dlatego Kościół nie uznaje rozwodów. Traktuje poważnie człowieka i składane przez niego ślubowanie. Człowiek może wprawdzie kpić sobie z własnej przysięgi lub o niej „zapomnieć”, ale Kościół, który kocha człowieka, nie może mu w tym pomagać. Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
W obliczu poważnego kryzysu małżeństwa możemy szukać rozwiązań „łatwych” albo mądrych i uczciwych.
Optymalną postawą w obliczu dramatycznych krzywd wyrządzanych przez współmałżonka jest decyzja o separacji, pozostając jednak wiernym przysiędze małżeńskiej. Oznacza to życie w czystości i niełączenie się z kimś innym na sposób małżeństwa. Oczywiście, jest to rozwiązanie trudne, ale jedyne zgodne z zasadami miłości, wierności i szacunku do samego siebie. Zadaniem doradców katolickich jest ukazywanie oczywistego faktu, że rozwiązania „łatwe” są zawsze zawodne i rozczarowują. Nie wolno nam „pomagać” w szukaniu tego typu „łatwych”, ale niemoralnych dróg wyjścia z bolesnej sytuacji, bo na dłuższą metę powodują one popadnięcie w jeszcze większe cierpienie i kryzys. Gdy ktoś z szukających u nas porady nie chce szukać rozwiązań zgodnych z Ewangelią, to pozostaje nam ufna modlitwa w jego intencji oraz nadzieja, że któregoś dnia zwróci się do nas o pomoc ponownie... "
 
     
nowa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-08, 15:51   

Dantes, czego ty szukasz?
 
     
Dantes
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-08, 15:57   

nowa napisał/a:
Dantes, czego ty szukasz?

Nie rozumiem pytania ? Wypowiedzialem się w temacie.
 
     
nowa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-08, 16:20   

Związek dwojga ludzi to układ w którym ci ludzie z różnych powodów się potrzebują, kiedy jedno z nich przestaje potrzebować drugiego bo miłość np wygasła ( a i tak się zdarza ) wtedy należy pozwolić jemu/jej odejść zamiast przykuwać ją w imię doktryny kościelnej do człowieka z którym związek nie ma już sensu.

Dlaczego jestes na tym forum Pomocy - uzdrowienia Malzenstwa" dla ciebie trzymanie partnera jest sredniowieczne... nikt tu nie mowi o trzymaniu wspolmalzonka na smyczy....
więzienia partnera przy sobie i doktryn rodem ze średniowiecza.

masz racje,trzeba byc elastycznym, dzis ta babka, a jak sie nie sprawdzi, to jutro inna!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9