Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Co MI zalecicie i jak MI można pomóc?
Autor Wiadomość
beatrycze
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 22:14   Co MI zalecicie i jak MI można pomóc?

Czułam się prawie wyleczona.
Sobie nie pozwoliłam na trójkąt.
Siebie uratowałam.
Uniosłam z pożogi siebie i dziecko.
Nasze życie jak potrafię chronię.
I staram się nie wiedzieć co i jak po drugiej stronie.
Wszak odrobinę litości dla siebie mieć trzeba.
Przed nadmiernym cierpieniem się chronić, nieprawdaż?

I

Dziś
Nie wiem czemu
dowiedziałam się - bo wieści szukałam nieopatrznie
że ten
który nas zniszczył
latami zdradzał,
poniżał,
krzywdził
ten,
któremu raz w miesiącu trudno z dzieckiem się spotkać
a nigdy niemal spotkania nie są ofiarowaniem czasu na wyłączność
ten,
który 3 dni temu napisał mi "nie licz na wyższe alimenty"
nakłamał że upada, że ruina i bankructwo,
więc pomóc w niczym nie może
że kocha dziecko ale czasu dlań ni ma

TEN właśnie skórkojad

organizuje pielgrzymki

siostry i braci pisze do uczestników

ściska się z nimi

błogosławieństwo od zakonnic zakonników księży i innych przewielebnych pobiera
otoczony troską modlitwą wsparciem
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA
BO ZUPA BYŁA ZA SŁONA
BO ONA UMYSŁOWO CHORA - powinna była łóżeczko dla trojga wymościć a nie wszędzie zdradę węszyć - wszak to przez nią musiał innych doznań szukać od niej uciekając

więc
świątobliwym obwołany jest
bratem
cudownym

i

zabrakło mi łez i głosu w gardle

i wyć i wrzeszczeć i eksplodować wściekłością i żalem zniknąć bym chciała

WIEM

nic

NIC mi nie poradzicie

NIKT MI NIC NIE PORADZI

i JA NIC UCZYNIĆ NIE MOGĘ INNEGO ANIŻELI TO CO CZYNIĆ USIŁUJĘ

ŻYĆ GODNIE POMIMO

ale przecież wypisać się
wypłakać się Wam mogę
prawda?

mogę

to płaczę.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 22:31   

Nie napiszę tak pięknie jak Ty - ale prozą : ja też jestem poniżana , zdradzona, wyszydzana , oszukana ale ... inni wiedzą , że musiał tak zrobić bo mam kłopoty ze sobą , że jestem wariatką, z którą nie dało się żyć , z którą i tak bardzo długo wytrzymał , wykorzystuje informacje , które opowiedziałam mu w intymnych chwilach , kiedy najbliższej osobie mówi się o swoich słabościach i problemach czekając na wsparcie , a on teraz o tym opowiada , jako przykładzie , że jestem wariatką , płakać już nie chcę , trzeba odpłacić pięknym za nadobne - niech cały świat wie , jacy z nich święci...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 22:40   

Nie Wy pierwsze dziewczyny, i nie ostatnie - ja tez bylam wariatka, ze mna tez nie dalo sie zyc. Ale wychowanie dziecka pozostawil na mojej glowie, i tez raz na miesiac, a nawet rzadziej je widuje. I dziwne, ze matka wariatka, a dziecko grzeczne, zdolne, zadbane.
Ale nie martwcie sie - nie wszyscy ludzie daja sie omamic:)
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 22:45   

czerwona napisał/a:
trzeba odpłacić pięknym za nadobne - niech cały świat wie , jacy z nich święci...

Nie trzeba, bo to nie przyniesie skutku.
Głupcy zobaczą tylko chęć zemsty z Twoje strony, utwierdzą się, że miał rację, a mądrzy i tak nie wierzą temu, co on gada.
Lepiej, niech prawda sama się ujawni, a kiedyś na pewno to się stanie.
Zemsta niszczy tylko nas, oni nadal będą czuć się dobrze i uważać będą, że mają rację, Ale do czasu, przyjdzie taka pora, że będą musieli zmierzyć się ze swoim sumieniem. I to nie my, to oni sami sobie wymierzą karę, to ich sumienie tę karę wymierzy.

beatrycze napisał/a:
i JA NIC UCZYNIĆ NIE MOGĘ INNEGO ANIŻELI TO CO CZYNIĆ USIŁUJĘ

ŻYĆ GODNIE POMIMO

ale przecież wypisać się
wypłakać się Wam mogę
prawda?

mogę

to płaczę.

Możesz płakać do woli, skoro taką masz potrzebę, płacz oczyszcza.
I masz rację, niewiele można pomóc, zwłaszcza na odległość.
A Ty możesz żyć godnie. Masz takie prawo, wręcz to Ci się należy.

Ściskam, chociaż niewiele pomogłam.
 
     
beatrycze
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 23:12   

DZIĘKI

Se poszlochałam, się wyżaliłam sama sobie i Wam

W pierszym poście nie dodałam jeszcze jednego, co sprawia że tak się roztrzęsłam:

pielgrzymki organizuje
skórkojad żyjący w jawnym konkubinacie i uchylający się od obowiązków ojcowskich

ulżyło mi nieco

oczywiście że pierwszym odruchem było rozkrzyczeć i rozgłosić że to takie nieetyczne i nie fair żeby błogosławić gościa co to w jawnym grzechu żyje i mu powierzać takie zadania, żeby się te siostrunie i cała reszta tak nie wdzięczyły tylko zdrowaśkę o opamiętanie zmówiły itepede

ale przecież
przypomniałam sobie wasze dyskusje sprzed czasu jakiegoś
że on
jako "dojrzały" zaangażowany chrześcijanin
nawrócony
co to sobie jednak nie poradził w związku z taką krejzolką jak ja
to nawet może być animatorem w ruchu związków niesakramentalnych
bo przecie ja nie dopuszczam myśli o powrocie do dawnego życia kłamstwa i obłudy
a tak się zaangażował w nowy związek że nie może zeń wyjść i kochanki porzucić bo jej wierny być winien hehe
i to będzie bardzo ok
to na co te moje krzyki? hm?

to se odpuszczam
boli bo bym chyba prawdziwą wariatką była jakby nie bolało
zaburzenia jakieś trza mieć coby się tym nie przejąć
to się przejęłam i poszlochałam
i sobie to przechoruję oczywiście
ale żyła będę
kurna
stety lub niestety
i ja niedobra i niegodna ciężar wychowania dziecka targała będę
nie ten wznioślak przecudowny i ubłogosławiony
i trudno i dobrze - co też on by wychował gdyby wychowywał?

może do jutra mi to wszystko ogaśnie, się uspokoi zbulgotanie całe
jutro się będę uśmiechała

a dziś się sama utulę i po głowie pogłaszczę
no nie ma nikogo w realu to się pogłaszczę, co mi tam
choć to trochę trudne
próbowałyście?
to tak jak z łaskotkami - samemu się nie można połaskotać,
własna ręka nie działa tak jak cudza,
nie łaskocze - nie koi:(

moje wakacje na ziemi dziś wieczorem nie bardzo się udały

jutro rana ogaśnie, zabliźni się
może rozszarpywana nie będzie
nie zajrzę już do tych wieści
to i żyć będę ze strupem ino i bliznami poorana a nie z jątrzącą się raną

DZIĘKI Dziewuszki złote, co czas mi ofiarowałyście
DZIĘKI

---------------------------------
PS
czerwona - może wykrzycz się, wypłacz gdy jesteś sama - mnie to pomaga
(hm właśnie wracam z łazienki po redukcji stresu ;-) )

ja już rok prawie jestem sama, a trzy wcześniej się szarpałam
płakałam i wierzyłam i nie wierzyłam
teraz się leczę intensywnie i dochodzę do siebie
tylko takie ekstra przypadki mną trzęsą
ale na początku miałam niezłe jazdy - zapewne jak każdy z nas :-(
nie cmokam i nie ściskam, ale wdzięczna pozostaję
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 23:24   

Beatrycze.
Lepiej trochę?
Do jutra przeca przejdzie, nie wszystko, ale największa złość. Silna kobieta jesteś i dasz radę.

A w ogóle, to pozostaje stary, dobry sposób: przelać swoją złość na papier, tam się wyżalić, wykrzyczeć, wyzłościć. Przeczytać kilka razy, dopisać to, czego się jeszcze nie powiedziało ...i ............ podrzeć na drobniutkie kawałeczki - nie wysyłać absolutnie do odbiorcy.
Forum spełnia tylko częściowo tę rolę, bo nie wszysko można napisać, a i na słownictwo trzeba uważać :mrgreen:
Dzieczyny, główki do góry, i to, co dziś przeżywacie, za jakiś czas stanie się lżejsze.

[ Dodano: 03-10-2008, 23:26 ]
beatrycze napisał/a:
a dziś się sama utulę i po głowie pogłaszczę
no nie ma nikogo w realu to się pogłaszczę, co mi tam
choć to trochę trudne

Trochę???
Mnie się nigdy nie udawało, zawsze to jakieś sztuczne.
Chociaż, jak słyszałam, czasem pomaga.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 08:28   

nie rozumiem dlaczego Kosciół w jakikolwiek sposób wyciąga ręce wobec katolickich ruchów związków niesakramentalnych jesli takie są, czym by się to różniło od załóżmy katolickiego ruchu na rzecz aborcji czy bezczeszczenia Eucharystii, rozumiem ze lepiej jest przygarnąc grzesznika ale tylko aby próbowac go nawrócic a nie go zrzeszać
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 09:31   

Agnieszko, dostaniesz odpowiedzi, że trzeba wybaczać, że oni bardzo cierpią i chcą być blisko, że odczuwają "głód Boga", że są dobrymi ludźmi, tylko się pogubili ...... oraz podobne bzdury, usprawiedliwiające łaskawość kościoła dla niesakramentalnych. Według mnie tylko miłość Boga do ludzi jest usprawiedliwieniem, reszta mocno naciagana.
A ja powiem wprost jak myślę: w niesakramentalnych związkach jest połowa Polaków, jeśli nie więcej. Spora część z nich uważa się za wierzących, są przygarnięci, czują się rozgrzeszeni ze swojego sposobu życia, głaskani, zrozumiani przez księży (bo mąż/żona? to była pomyłka młodości), walczą teraz by mogli przystępować do komunii św.. I trzeba ich przygarnąć, z przyczyn .... ekonomicznych. Zakładając, że mniej niż połowa katolików chodzi do kościoła, jakie by były tam pustki, gdyby i niesakramentalni "sie obrazili" na księży i kościół?
Wspólnot oraz innech ruchów dla niesakramentalnych jest bardzo dużo, nie ma chyba diecezji, która by kilka takich nie miała zarejestrowanych. A takich wspólnot jak nasza ile jest?
My jesteśmy za trudni na dzisiejsze czasy, księża nie umieją z nami sobie poradzić, pomóc nam, wprost czasem są niechętni - bo łatwiej i szybciej akceptuje się Sądy Biskupie niż wiernosć i trwałość wbrew współczesnemu światu.
Jezus nie przymilał się, nie ulegał pokrętnym tłumaczeniom, nie podlizywał, nie kupował poklasku za pieniądze. nie ciągnął nikogo siłą. Grzsznikom mówił: Idź i nie grzesz więcej. A księża, cóż dziś robią? Czy ktoś kiedyś słyszał na kazaniu, by jakiś ksiądz skrytykował choćby życie w tzw. "k...onkubinacie"? Wszystkie grzechy są omawiane, tylko nie ten jeden. Przynajmniej ja do tej pory nigdy nie słyszałam, by ksiądz powiedział publicznie głośno na kazaniu, aby zostawić kochanki czy kochanków, i żyć albo z prawowitym małżonkiem, albo samotnie.
Ostatnio zmieniony przez elzd1 2008-10-04, 11:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 09:56   

Beatrycze, co takiego stało się w Was, że oboje pobożni a już nie razem ? Dlaczego nie dało sie uratować ?
Myslę, że jeżeli Twój mąż rzeczywiście jest nieuczciwym tak bardzo człowiekiem, to uczciwie jest to zgłosić dalej...bo skoro taki człowiek organizuje pielgrzymki, to czy te pielgrzymki sa z Bogiem ??
Może też być tak, że Twoje zdanie jest takie a męża inne.....które z Was ma rację ?
Bo wiesz....bywa tak, że my patrzymy swoimi oczami.....ale nie koniecznie widzimy słusznie i nie koniecznie widzimy prawdę.
Z innej strony Beatrycze...denerwujesz się tym, co sie dowiedziałaś.....ale po co szukasz, po co się dowiadujesz....Nadal żyjesz życiem męża.....co z tego masz ? Lubisz byc w takim stanie ?? po co Ci to ??
Skoro mąż wywołuje, czy wywoływał w Tobie od dłużeszego czasu takie złe emocje.....po co Go szukasz nadal ??
Tyle pytań.....tyle będzie odpowiedzi Beatrycze....nie dla mnie....dla Ciebie !

Szukaj ciszy i pokoju....niech wszystko złe odejdzie od Ciebie jak najdalej !! Wiesz....tam gdzie jest Bóg, TAM jest cisza, spokój serca.....tam szukaj ! A jak przez pryzmat Boga spojrzysz na męża , to zrozumiesz, że i Jego mozna kochać, a nie szukac w Nim złego . Pozdrawiam !! EL.
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 11:38   

elzd1 napisał/a:
czerwona napisał/a:
trzeba odpłacić pięknym za nadobne - niech cały świat wie , jacy z nich święci...

Nie trzeba, bo to nie przyniesie skutku.
Głupcy zobaczą tylko chęć zemsty z Twoje strony, utwierdzą się, że miał rację, a mądrzy i tak nie wierzą temu, co on gada.


Jestem podobnego zdania Elzd, :-) "odpłacać pięknym za nadobne"to nie jest dobry sposób na dalsze życie i osiągniecie pokoju w sobie......to nie prowadzi do niczego dobrego.
elzd1 napisał/a:
Według mnie tylko miłość Boga do ludzi jest usprawiedliwieniem,
:-) :-) Miłość Boga do ludzi przewyższa wszystko.
elzd1 napisał/a:
Jezus nie przymilał się, nie ulegał pokrętnym tłumaczeniom, nie podlizywał, nie kupował poklasku za pieniądze. nie ciągnął nikogo siłą. Grzsznikom mówił: Idź i nie grzesz więcej. A księża, cóż dziś robią? Czy ktoś kiedyś słyszał na kazaniu, by jakiś ksiądz skrytykował choćby życie w tzw. "k...onkubinacie"? Wszystkie grzechy są omawiane, tylko nie ten jeden. Przynajmniej ja do tej pory nigdy nie słyszałam, by ksiądz powiedział publicznie głośno na kazaniu, aby zostawić kochanki czy kochanków, i żyć albo z prawowitym małżonkiem, albo samotnie.
Nie przypominam sobie bym i ja słyszała takie kazanie.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 11:52   

Elik napisał/a:
elzd1 napisał/a:
Według mnie tylko miłość Boga do ludzi jest usprawiedliwieniem,

Miłość Boga do ludzi przewyższa wszystko.


Eliku. Wyrwane z kontekstu zmienia sens mojej wypowiedzi. Uważam, że Miłość Boga nie jest usprawiedliwiem dla ludzkich poczynań.
To Bóg ma tylko prawo usprawiedliwić, nie my, ludzie. Dlatego więc nie należy zwalniać się z odpowiedzialności licząc na tę Miłość.
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 12:33   

elzd1 napisał/a:
Elik napisał/a:
elzd1 napisał/a:
Według mnie tylko miłość Boga do ludzi jest usprawiedliwieniem,

Miłość Boga do ludzi przewyższa wszystko.


Eliku. Wyrwane z kontekstu zmienia sens mojej wypowiedzi. Uważam, że Miłość Boga nie jest usprawiedliwiem dla ludzkich poczynań.
To Bóg ma tylko prawo usprawiedliwić, nie my, ludzie. Dlatego więc nie należy zwalniać się z odpowiedzialności licząc na tę Miłość.


Zacytowałam to zdanie z myślą, że Bóg kocha każdego człowieka i każdemu chce pomóc, więc jest to ważny argument do udzielania pomocy każdemu, kto tego potrzebuje.
Jednak podobnie jak Ty uważam, że nie zwalnia to z odpowiedzialności za swoje decyzje, za swoje czyny. Ale każdy ma prawo mieć nadzieję, że może zwrócić się do Boga z prośbą o przebaczenie za źle podjęte decyzje.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 16:11   

Beatrycze................napisałaś:” ale przecież wypisać się
wypłakać się Wam mogę
prawda?

mogę

to płaczę.”

Oczywiście że możesz płakać, możesz pisać ................. a czy wiesz po co to robisz????
Dlaczego akurat tu???????
Na tym forum???????

Podpowiem Ci jak mnie się wydaje.................. bo masz tu pewność że nie zostaniesz wyśmiana, poniżona , że tu nikt nie wykorzysta tego co napiszesz przeciw Tobie ,bo tu można poczuć się bezpiecznie.
I nawet jak dostaje się zwrot ,taki co to nie głaszcze, nie użala się nad płaczącym to nie jest to złośliwe ,nie ma na celu dokopanie a raczej pomoc w tym aby jak najszybciej się wyprostować.

Beatrycze........... piszesz pewnie tak jak czujesz.............: „JA NIC UCZYNIĆ NIE MOGĘ INNEGO ANIŻELI TO CO CZYNIĆ USIŁUJĘ

ŻYĆ GODNIE POMIMO”

Właśnie....... to stan w którym Ty nie jesteś bezradna ................. bezsilna wobec męża .Wobec jego zafałszowanej pobożności ,wobec jego interesów z pielgrzymkami ................ tak ma i koniec.................. on tak ma, zakłamuje siebie i innych.....

Beatrycze już to raczej wie ,ale Czerwona jeszcze nie przyswaja ,nie pozwala sobie na przyswojenie że zemsta ,złość i nienawiść jest wątpliwej jakości uczuciem dla człowieka ,dla każdego człowieka ,a już dla będącego poranionym szczególnie.

Pięknie o tym napisała Elzd1 :” A w ogóle, to pozostaje stary, dobry sposób: przelać swoją złość na papier, tam się wyżalić, wykrzyczeć, wyzłościć. Przeczytać kilka razy, dopisać to, czego się jeszcze nie powiedziało ...i ............ podrzeć na drobniutkie kawałeczki - nie wysyłać absolutnie do odbiorcy. „

Informacje ,te dobre i złe ,przychodzą z zewnątrz ...................... nie mamy wpływu na nie że przychodzą (no chyba co niektórych niepotrzebnie usilnie szukamy) .Natomiast mamy wpływ na to jak na nie zareagujemy, co zrobimy z tymi informacjami ,jak pokierujemy swoimi emocjami ........ czy damy aby emocje kierowały nami czy to my zapanujemy nad emocjami .

Ale żeby zapanować nad emocjami to musimy znać te emocje ,znać siebie ,umieć je wentylować poprzez pisanie (jak radzi Elzd1) modlitwę jak radzi Elżbieta czy tak jak sugeruje Zuza,Ola2 czy El albo Lena. Ostatnio też Norbert dołączył.

Beatrycze......... mam wrażenie że Ty pozwoliłaś tym wiadomościom i związanych z nimi emocjom po prostu przejść przez siebie ,i dlatego jak one były w Tobie to wywołały emocje które z wentylowałaś na forum.............
Tak trzymaj Beatrycze.
Pogody Ducha
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 17:36   

Beatrycze, fajnie, ze sie wygadalas. Zle wiesci dotarly, wyzalilas sie i.............przezylas. Ty juz wiesz, ze tak mozna zyc, ze to chwilowa bezsilnosc, wiesz, ze jak sie wygadasz, robi sie lzej.
To dobry sposob na radzenie sobie - probowac poznac siebie, zauwazac, co szkodzi, a co pomaga. To dlatego tak trudno innym podac konkretne pomysly na dola - kazdy ma swoja Arkadie, gdzie zazywa spokoju. Warto jednak usiasc i zastanowic sie - nad swoimi reakcjami na dana sytuacje i probami radzenia z nia. Co daje mi uspokojenie w danym momencie. Potem, w sytuacjach podobnych, wystarczy powielac takie zachowanie.
Sposobem, ktory pomaga mi osobiscie, kiedy docieraja do mnie takie wlasnie wiesci, jest mowienie sobie, ze moje przygnebienie jest tylko chwilowe i trwa gora dwa dni. Daje sobie wtedy prawo do smutku - wiem, ze tak ma byc. Moj organizm juz sie tego nauczyl - po jakims czasie wracam do normy - za duzo na swiecie piekna, zebym miala zamartwiac sie. Owszem, swoja "zalobe" jedno-, dwudniowa celebruje - ale nie wiecej. Tak bylo, gdy zobaczylam kochanke meza w ciazy, tak bylo po sprawie rozwodowej. I tak pewnie bedzie, gdy dowiem sie o slubie cywilnym meza.
Znajomosc psychologii bardzo przydaje sie w radzeniu sobie. Znajomosc swojego organizmu, reakcji na dana sytuacje. No i praca nad soba - zeby to, co za pierwszym czy drugim razem moze okazac sie troche meczace, juz potem przeszlo w nawyk, w cos normalnego.
 
     
beatrycze
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 14:52   

Dzięki nałogu,
masz rację - pozwoliłam emocjom przepłynąć
i zwentylowałam je tutaj bo wydawało mi się, że tutaj jest najbezpieczniej - dość bezpiecznie się tu czuję, a spotkanie z terapeutą dopiero w poniedziałek, trza było z Was skorzystać na zasadzie pogotowia

Dzięki, żeście się sprawili :mrgreen:

Dzięki dziewuszki, przeczytałam dziś dopiero,
bo wczoraj wentylowałam się imprezując hehe ;-)
Ci młodzi chłopcy - jakże oni pięknie kłamą starszym paniom :-)
czytałam ostatnio na ten temat super żarcik, ale nie potrafię powtórzyć
ogólnie jednak miło było i dziś jest przecież niedziela ha :-)

Ciężko pracuję, by żyć w ogóle, a by żyć godnie to haruję wręcz
korzystam z terapii, sama się jakoś sztorcuję
i dzięki temu minął już niemal rok a ja nadal istnieję - i uśmiecham się dużo częściej
niż przed rokiem

tak więc czerwona - jest nadzieja - kiedy przewalą się obrzydliwe emocje
- których rozpoznanie i nazwanie jest tak potrzebne,
by się zwentylować i nie pozwolić, by nami zawładnęły i dyktowały co mamy robić
kiedy będzie już po
będzie dużo spokojniej

gdy wszyscy mówili mi rok temu (na wiadomość że mój mąż zamieszkał z poznaną miesiąc wcześniej kochanką): 'będzie dobrze' chciałam gryźć wierzgać i kopać

teraz myślę sobie: nie jest dobrze, ale jest dużo spokojniej

może dla tego spokoju i pokoju to naprawdę warto tak się dalej tarmosić z życiem?


niestety zbulgotałam się czytając jedną odpowiedź - więc wentyluję na bieżąco,
bo na dziecku wentylowała nie będę, a worka treningowego jeszczem nie nabyła

oczywiście brałam pod uwagę ryzyko że odezwie się np El. i okaże się,
że to ja jestem w dużym błędzie i zakłamaniu,
bo patrząc oczami męża, należałoby stwierdzić,
że to wielkie dzieło wywieźć ludzi na pielgrzymkę, pograć im i pośpiewać
i samemu odczuć pozytywne wibracje przyklaskujące wyborowi konkubinatu,
który przecie wcale nie jest taki zły,
a czasem nawet jest jedynym wyjściem gdy strony ranią się wzajemnie tak bardzo
i gdy zupa tak często była za słona
no i przecież może organizując te pielgrzymki i on - pobożny, choć zagubiony człowiek - dozna olśnienia, hm?

Tak,
brałam pod uwagę a i tak skręciło mnie z żalu i bólu gdy jej post odczytałam
Więc bezpośrednio do El. zwentyluję na bieżąco, coby mniej odpornych na pseudopomoc przed tego typu pomocą uchronić może lub ją jakościk złagodzić

KOCHANA EL.
Bez cmoków zapytowywuję:

1. Czy Twoja pomoc nie byłaby owocniejsza w ruchu przeszczęśliwych i cudownych małżeństw??
Masz taki dar niepotrzebnego ranienia, że im to by bardzo pomogło - tak wiesz, dla równowagi w całej tej cudowności.
Ja policzków, gwałtów i przemocy psychicznej, manipulacji oraz zranień mam bez liku.
Rana na ranie. Blizna na bliźnie. Strup na strupie. Leczę się a ciężko i topornie to idzie.
Także dlatego, że takie pytania, jakieś Ty postawiła wciąż sobie zadaję chociem przez terapeutkę strofowana, bo ja wciąż nie umiem zrozumieć że to czego doznałam nie było normalne, że była to przemoc.
Nie przyczyniaj się skarbie złoty. Nie powtarzaj argumentów które usłyszałam w umotywowaniu zdrad, odejścia, odmowy płacenia alimentów czy stwierdzenia dlaczego on nie jest winien rozkładowi małżeństwa.
Nie powtarzaj za nim, że jakby spojrzeć z drugiej (jego) strony to pewnie JA JESTEM WINNA, że on mnie zdradzał i że naszą rodzinę porzucił i że dziecko widuje raz w miesiącu i że pomagać finansowo w utrzymaniu nie chce.
No chyba że Cię wynajął.

2. Czy TY - TY EL. - MODLISZ SIĘ DŁUGO I CIERPLIWIE I NAMIĘTNIE PRZED NAPISANIEM KAŻDEGO POSTU??
Ja Cię bardzo proszę. Jeśli modlisz się, módl się dłużej, jeśli nie - zacznij i nie zaprzestawaj.
Przynajmniej w odniesieniu do tych, którzy przeżywają stan kryzysowy ostry.
Reszta jak mniemam sobie poradzi albo pominie milczeniem, czegom ja uczynić nie potrafiła.

A teraz przeczytaj swój post - zwłaszcza części wytłuszczone - i dowiesz się, dlaczego do nikogo nie pójdę i nic nie powiem.
Bo od przeświętych i przewielebnych takich jak Ty cudownościów usłyszę to co usłyszałam od Ciebie.


EL. napisał/a:
Beatrycze, co takiego stało się w Was, że oboje pobożni a już nie razem ? Dlaczego nie dało sie uratować ?
Myslę, że jeżeli Twój mąż rzeczywiście jest nieuczciwym tak bardzo człowiekiem, to uczciwie jest to zgłosić dalej...bo skoro taki człowiek organizuje pielgrzymki, to czy te pielgrzymki sa z Bogiem ??
Może też być tak, że Twoje zdanie jest takie a męża inne.....które z Was ma rację ? Bo wiesz....bywa tak, że my patrzymy swoimi oczami.....ale nie koniecznie widzimy słusznie i nie koniecznie widzimy prawdę. Z innej strony Beatrycze...denerwujesz się tym, co sie dowiedziałaś.....ale po co szukasz, po co się dowiadujesz....Nadal żyjesz życiem męża.....co z tego masz ? Lubisz byc w takim stanie ?? po co Ci to ??
Skoro mąż wywołuje, czy wywoływał w Tobie od dłużeszego czasu takie złe emocje.....po co Go szukasz nadal ??
Tyle pytań.....tyle będzie odpowiedzi Beatrycze....nie dla mnie....dla Ciebie !

Szukaj ciszy i pokoju....niech wszystko złe odejdzie od Ciebie jak najdalej !! Wiesz....tam gdzie jest Bóg, TAM jest cisza, spokój serca.....tam szukaj ! A jak przez pryzmat Boga spojrzysz na męża , to zrozumiesz, że i Jego mozna kochać, a nie szukac w Nim złego . Pozdrawiam !! EL.



I powiedz mi najdroższa - z jakiej strony trzeba patrzeć, by zobaczyć 'rację' w wielu latach tajemnych zdrad otoczonych nimbem pomocy i pobożności uwieńczonych jawnym konkubinatem.
Jedynym wytłumaczeniem może być tu zapewne, że jestem winna - jak już wspomniałam wyżej - wszystkiem, łącznie z gradobiciem i trzęsieniem ziemi.
Ale to już ustaliliśmy dawno temu i bezspornie, więc nie zawracajmy Wisły kijem.

UFFF
Zwentylowałam
Idę wymyślić coś do żarcia na przyszłe dni,
choć nie wiem czy mam rację jak na to spojrzeć z innej strony

A złośliwość i wredność fabryczną mam.
To dlatego pewnie mnie zostawił.
Mea culpa.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9