Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Co MI zalecicie i jak MI można pomóc?
Autor Wiadomość
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 19:23   

mami napisał/a:
z całym szacunkiem Mirella do Twojej osoby ale człowiek nie może sie równac z Bogiem jak piszesz mistrzostwem w miłości jest Jezus
...Mistrzem w tym względzie jest Jezus, który ludzi szlachetnych wspierał, błądzących upominał a krzywdzicieli i faryzeuszy publicznie demaskował po to, by się zastanowili i by przestali krzywdzić innych ludzi. Kto rozumie, na czym polega miłość, ten wie, że ona jest nie tylko szczytem dobroci ale też szczytem mądrości....
człowiek jest niedoskonały...
jesteśmy tylko ludźmi i możemy tylko czerpac wzorce z tego ale do ideału boskości
nam daleko


Droga mami...
Źródłem Miłości jest sam Bóg, kto czerpie z tego Źródła może zobaczyć prawdziwe oblicze Miłości... Człowiek bez Boga nie jest w stanie do miłowania...
Nie pytam w którym fragmencie wyczytałaś równania się z Bogiem...o którym piszesz...nie o to chodziło...przeczytaj uważnie raz jeszcze...każdemu może się zdarzyć niezrozumienie albo przekazu , albo tekstu...mnie tez się to zdarza :-P , postaram się wobec tego czytelniej...

A PRZY OKAZJI ZAPYTAM ...jak rozumiesz równanie się z Bogiem?
Bo ja kiedy postawię siebie i Boga obok mojej istoty, to od razu wiem kim jestem...Czy to równanie? Czy może równanie się z Bogiem to raczej coś co...hm...wypycha Boga z życia człowieka...? A może jeszcze coś innego? Bo jak wymagać od człowieka miłowania i dojrzałości, skoro nie czerpie z Źródła jakim jest Bóg...i o tym mówił również mój wcześniejszy post...Czy od wzorca Bożej miłości nam daleko...hm...tą odległość tylko Bóg realnie wyważy... Ale tak przy okazji...zastanawiam się , czy to nie ograniczenie mocy Bożej w uzdalnianiu człowieka do Miłości , do stawania się miłoscią? Czy człowiek może założyć ,że jego niedoskonałość jest dla Boga barierą w nauczaniu miłowania, w osiągnięciu szczytu miłowania? To wielka łaska otworzyć serce na miłowanie , na uzdolnienie nawet takie jakiego człowiek rozumem nie jest w stanie objąć...
Oczywiste jednak jest ,że rozumieć należy swój byt jako stworzenie, a nie jako Bóg.

Ps. Wczoraj było wspomnienie Sw. Faustyny...jedna z jej modlitw brzmiała tak: "Ja pragnę być bardzo przeistoczona w Ciebie o Panie" ( Dz.1289).Wymawia to osoba , która zna swoje niedoskonałości, marność...ale jakże odważnie prosi z ufnością o wielkie skarby...Wyobraź sobie...Pan jej nie odmówił.

Pozdrawiam mami :)
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2008-10-06, 19:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 19:41   

Kolejna próba wysłania spełzła na niczym....przerwa w dostawie pradu, potem problem z połączeniem się z forum.
W między czasie wyprzedzono mnie w pisaniu,ale nic to....i tak napisze.

elzd1 napisał/a:
Więc lepiej już nie wyliczaj nikomu błędów i nie dawaj wytycznych, przynajmniej wtedy, gdy jest rozmowa o tym, co TERAZ nasi mężowie sobie poczynają. To nie są Twoje sprawy, Twoje problemy, Twoje uczucia i odczucia.

Droga Elzd....to nie są ani El, ani Twoje, ani moje sprawy,problemy, uczucia,czy odczucia....ale każde z nas ma prawo wypowiedzi i wyrażenia swoich myśli tak czy inaczej.
To ,ze nie rozumiecie się to widać gołym okiem, to,ze mówicie innymi językami również,sama nie ze wszystkim się zgadzam co pisze El....ale ZAWSZE istnieje możliwośc porozumienia(kompromisu) ....uznania ,ze ktos inny ma odmienne zdanie, bądź inaczej nazywa pewne rzeczy.

czerwona napisał/a:
Piszesz tak El, bo widać trafiłaś na wyjątek od reguły , widać trafiłaś na kogoś , kto sie pogubil i odnalazł. Pozazdrościć, też chciałabym jeszcze kiedyś zobaczyc przebłysk inteligencji emocjonalnej na twarzy mojego współmałżonka

Powyższe słowa El nie wynikają z jakiegoś wyjatku od reguły, ale z Przykazania miłości i nauki płynącej z Pisma Świętego.
Ani Ona wyjatkiem, ani Jej mąz,ani sytuacja w jakiej się znalazła....ot zwyczajna kobieta,walnieta(jak sama pisze) obuchem w łeb,czego efektem były pewne zmiany jakie poczyniła....co zaowocowało,zostalo wynagrodzone powrotem męża....bo tak miało być w Jej przypadku.
Czy dla każdego taki powrot jest zbawienny, czy każdemu (porzuconemu, skrzywdzonemu) pisany....niewiem, ale z pewnościa zbawienne jest dla każdego wdrożenie w życie Przykazan i "zasad" wypływajacych z Bibli.

Biorąc pod uwagę wszystkie Jej posty można wywnioskować,że niczego nie zakładała,nieczego nie oczekiwała w zamiamian za swoją miłość.

EL. napisał/a:
A ja wierzę, że MIŁOŚĆ góry przenosi i najzatwardzialsze serca rozgrzewa, ratuje, przemienia.

Optymizm El,czy prawda?....wg mnie najprawdziwsza prawda....ratuje i przemienia przede wszystkim nas samych.

Myslę,że nie o optymizm El sie rozchodzi, ale o Jej sposób pisania,sposób wyrażania swoich myśli........i to on może byc irytujący, ale czy tylko Jej?
Równie irytujaca mogę być Ja, nałóg, zuza,czy Elzd....i wiele,wiele innych,a wszystko to zalezy od indywidualnej interpretacji.Coś co dla jednego wydaje się proste i jasne dla drugiego takowe nie jest i temu służy dialog, pytanie-odpowiedź....bez konieczności wzajemnego oskarżania.
Nikt nie jest doskonały i nie sądzę aby ktokolwiek na tym forum(w tym El) obrał sobie za cel dokopywanie innym,czy działanie na ich szkode.....choc czasem tak to moze wygladać.


Zgadzam sie z Mirellą.....nie uczucie, ale prawdziwa miłość,która jest wyborem i nie jest postawą spontaniczną.
Wszystko co napisała zawiera sie w jednym zdaniu.....to, czy kocham ciebie, zależy od mojej decyzji, ale to, w jaki sposób okazuję miłość, zależy od twojego zachowania.
W całej Jej wypowiedzi nie widzę porównania naszej marnej istoty do Boga, ale wskazówke jaka miłość winna być i skąd czerpać wzorce.

Mami...podobaja mi się Twoje wypowiedzi,ale czy nie pogubiłaś się nieco w poniższej....
Cytat:
a to, że jestem w stanie takiej osobie pomóc gdyby tej pomocy potrzebowała świadczy tylko o tym iż jestem człowiekiem który poda ręke każdemu bez poklasku i zysku z tego, jednak ten gest nie ma nic z miłości tylko z litości czy zwykłej ludzkiej pomocy

Rozumie,że uciekasz od tego co dla Ciebie destrukcyjne, chcesz wybaczyć i pozbyc sie złych emocji....ale nie jasnym dla mnie jest ....wybaczyc,aby ten człowiek stał sie dla mnie obojetny.
Ponadto...czy pomoc drugiemy to tylko przejaw litości, czy właśnie miłości do bliźniego?
Nie oceniam i nie krytykuje....nie rozumię więc pytam.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 20:38   

Lena i Mirella - pięknie piszecie i wzniośle , nikt nie neguje tych prawd , nikt nie neguje , że miłość jest najważniejsza ale wszystko to , co piszecie to czysta teoria , która nie ma żadnego przełożenia na EMOCJE , UCZUCIA I DZIAŁANIE . Zejdźcie na ziemię , tu jest forum poranionych ludzi , zelżonych małżonków , których jedyną winą było to , że kiedyś zawarli związek małżeński. Mężczyzna i kobieta kochają się egoistycznie - piszemy o ludzkiej miłości , nie miłości do bliźniego ,o miłości do męża ,który na twoich oczach obejmuje się z kochanką ,który cię porzuca bez słowa , który znęca się nad tobą psychicznie , żebyś mu dała jak najszybciej spokój i nie przeszkadzała w dalszych zalotach , o tym tu piszemy! Zejdźcie na ziemię - gdzie są porzucone , moczące się w nocy dzieci , gdzie tatuś targuje się o 200 zł. alimentów. Niech Bóg ich kocha , Wy się za nich módlcie , ja im wszystkim życzę , żeby kiedyś nie zaznali spokoju , żeby choć w części czuli to , co czują ich żony i dzieci - osamotnienie , przerażenie, strach przed przyszłością , uczucie pustki i braku sensu życia , niech sami przeżyją taką traumę , po której niektórzy podnoszą się parę lat. To wielka łaska otworzyć życie na miłowanie - O CZYM KOBIETY PISZECIE ???.Im to powiedzcie - im piszcie o miłowaniu bliźniego , do kogo kierujecie te słowa ??? Czy Wy nierozumiecie paradoksu sytuacji , w której zły człowiek jest szczęśliwy a ten , którego podeptał nie może się podnieśc przez kilka lat i nie jest w stanie normalnie funkcjonować.Mami ma rację - wybaczyć trzeba - DLA SIEBIE , DLA SIEBIE , DLA SIEBIE - PO TO BY ZOBOJĘTNIAŁ ,BY PRZESTAŁ ISTNIEĆ , BY WYJŚĆ Z ROLI OFIARY.Nie zgadzam się tu , na tym właśnie forum , z Waszym patetycznym miłowaniem - bujacie w obłokach teorii , tu jest twarde życie , gdzie trzeba kupić coś dzieciom i kochać je za dwoje , bo tatuś dziwą zajęty . nie piszcie więc by ich miłować , my musimy teraz miłować przede wszystkim same siebie.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 21:10   

czerwona napisał/a:
Zejdźcie na ziemię , tu jest forum poranionych ludzi , zelżonych małżonków ,


Ja jestem właśnie i poraniony i zelżony.

Ale jeśli gdzieś znajduje ukojenie to właśnie w takim postawieniu sprawy - kocham żonę pomimo, wierzę w nią mimo wszystko, nie dam się ogarnąć rozpaczy i chęci zemsty. Gdyby nie Bóg, nie dałbym rady. Nie dałbym. I właśnie dzięki temu udało mi się wstać z kolan i zachować godność.
Ostatnio zmieniony przez ketram 2008-10-06, 21:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 21:11   

Czerwona......stapam po zimi i to mocno...JUŻ.
Nie jesteś jedyną pranioną na forum.....ja rownież nią jestem i tylko Bóg jeden wie ktora z nas bardziej poraniona,czy doswiadczona prze los.Nie musisz mnie uświadamiać,co znaczy być zdradzaną..... byłam nia prze wiele lat.Nie musisz mi mowic co czują i przeżywaja te bezbronne dzieci...przekonałam sie o tym sama.
Nie mów mi rowniez za co i za kogo mam się modlić...a tak dla Twojej wiadomości....nie modle sie za krzywdzicieli bo zwyczajnie nie potrafie, ale nie życzę im źle!

Pytasz o czym piszemy?....o miłowniu bliźniego jak siebie samego....o zmianie siebie dla siebie.

Czy Wy nierozumiecie paradoksu sytuacji , w której zły człowiek jest szczęśliwy a ten , którego podeptał nie może się podnieśc przez kilka lat i nie jest w stanie normalnie funkcjonować.
a kiedy Ty w końcu zrozumiesz,ze Twoje zycie jest w Twoich rękach????

[ Dodano: 2008-10-06, 21:46 ]
Czerwona...poczytaj wszystki posty mami,bo mądrze dziewczyna pisze, chwytaj wszystko, a nie tylko to co Ci pasuje....
Osobiście rowniez zgadzam sie z mami.... DLA SIEBIE , DLA SIEBIE , DLA SIEBIE ........ BY WYJŚĆ Z ROLI OFIARY.

my musimy teraz miłować przede wszystkim same siebie.
a jednak coś chwytasz. Więc miłuj kobieto siebie,bo to podstawa.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 22:15   

czerwona napisał/a:
Lena i Mirella - pięknie piszecie i wzniośle , nikt nie neguje tych prawd , nikt nie neguje , że miłość jest najważniejsza ale wszystko to , co piszecie to czysta teoria , która nie ma żadnego przełożenia na EMOCJE , UCZUCIA I DZIAŁANIE

Jeszcze do tej listy dołączyłabym EL. może jeszcze kogoś.

A nie możecie Wy, kochane pocieszycielki, czy też nie chcecie zrozumieć, że czasem człowieka dopada zły nastrój, smutek, złość - bo coś wpadło w ręce, bo szanowny małżonek znów zachował się podle, po raz kolejny zranił swoim postępowaniem, bo "życzliwa dusza uważała za swój obowiązek poinformować" nas o czymś, bo deszcz pada albo właśnie nie pada?
Czy naprawdę już i tutaj trzeba zawsze trzymać pion, udawać bezduszną maszynę, ukrywać uczucia, czy zawsze trzeba tylko chwalić Pana i śpiewać pieśni na Jego cześć? Już nie można pożalić się, pokrzyczeć, zwyczajnie pokazać własną słabość?
Oczekiwałabym w takich chwilach raczej zwykłego "trzymaj się, jestem z tobą, jutro już będzie ci lżej(lżej, nie lepiej)" - prostego ludzkiego pocieszenia, zamiast poematów o miłości.
Oklepane słowa "Bóg cię kocha" w takich chwilach działają odwrotnie niż chciał autor, one po prostu jeszcze bardziej ranią, przypominając o utraconej, ziemskiej miłości. Utraconej, albo takiej, której nigdy nie było.
Czy nie możecie powstrzymać się od górnolotnych cytatów, nijak nie pasujących do sytuacji? Czy tak trudno poprzestać na ludzkich gestach?
Dajcie sobie czasem trochę na wstrzymanie, a jak już kogoś miłość tak bardzo uskrzydla, może więcej pożytku przyniesie cicha modlitwa w intencji tej skarżącej się osoby?
Każdy z nas tutaj robi wiele, dla siebie, dla szanownych małżonków, dla reszty uczestników. A przede wszystkim, staramy się być blisko Boga i nie wywalać na Niego swoich żalów.
Zapominacie kochane, że nawet Jezus upadał, nawet On mówił "Boże mój. Czemuś mnie opuścił". Jakoś nikt nie ma Mu za złe tych chwil słabości.
Czy uważacie, że jesteśny nadludźmi, że jesteśmy silniejsze od Niego?
Raczej nikt tu nie siedzi nie płacze bez przerwy. Zauważyłyście to?

Głodnemu daj kawałek chleba, ale smutnemu daj kawałek twego serca.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 22:46   

czerwona strasznie krzyczysz ,ale skoro chcesz to masz .nie boje sie prawdy!!! chciałas
człowieka jaki przechodzi teraz traume..człowieka jaki poczynił w swoim związku zło to masz ....zazdrościlas El męża że jest mądry przejżał na oczy ..a ja nie zazdroszcze bo nawet nie masz pojęcia co to znaczy przejżec ,podjąc właściwa drogę ku naprawie
widziec to wszystko co się dokonało..i miec bezsilnośc,nawet nie masz pojęcia jak trudno jest zdobyc zaufanie,jak trudno jest pokazać nawet to że nie jestem jeszcze całkiem inny ale
staram się z całych sił...nawet nie masz pojęcia że o miłości możesz zapomniec na lata,
ba nawet nie wiesz czy dane ci bedzie aby ktos chciał nadal z toba żyć.....nie masz pojęcia czerwona jaki to jest wielki krok ...dlatego nie wszyscy sa w stanie go uczynić...nie wszystkich stac na to by byc lepszym,by dac sobie szansę zmiany w innego człowieka.....teraz rozumiesz krzycząc głośno pragniesz zafundowac mężowi .....ten ból jaki poczuje który zadał tobie......i choc dzisiaj sie cieszę że wybrałem drogę naprawy droge dobra porzuciłem ten zły szlak jaki wszystko zrujnował w mym zyciu to teraz mam w sobie krzywdę mojej żony i mój ból po stracie
tego na czym po przejżeniu bardzo mi zależy.....czy teraz jest ci lżej ze znalazłas tego jednego czyniacego kiedys zło.....czerwona życz mężowi jak najlepiej a sama uspokoisz swoja duszę....sluchaj Boga a znajdziesz ukojenie zamiast złości i nie skazuj go na coś do czego nie jest gotowy

[ Dodano: 2008-10-06, 22:57 ]
i choc wiem że po stokroć bym zawsze rozpoczoł taka droge ku dobru i naprawie uwierz
jest wybrukowana tez cierpieniem i o tym starała ci sie napisac Lena
 
     
beatrycze
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 23:47   

łał

alem wywołała burzę w szklance sycharowej wody

hm

a ja tylko chciałam, coby mnie ktoś pogłaskał i przytulił

i mówił nic
nic zupełnie

tylko tyle: "jestem smutasie"

czasem - jak pisała elzd1 - to lepiej nie radzić i nie mówić nic
nie uszczęśliwiać na siłę
nie sprowadzać dobrych na jeszcze lepsze drogi

czasem to tylko pomilczeć i pobyć trzeba
pozwolić się wyszaleć wywrzeszczeć wypłakać i wymilczeć zbolałemu sercu

dlatego
właśnie dlatego
trzeba się dużo modlić
i DŁUGO bardzo
zanim się tu coś napisze

ja tego nie zrobiłam
byłam zbyt wzburzona
i to dwukrotnie - gdy zaczęłam wątek i gdy przeczytałam post El.
i oba razy pisałam we wzburzeniu
i mam nadzieję, że to się nie powtórzy
jak będę tak rozemocjonowana zrobię to co dotychczas:
zadzwonię lub napiszę do kogoś na priv

choć troszkę mi tak jakoś żal, że tu nie bardzo można

----------------------------------------------------------------
i aby tak zakończyć moją spowiedź i rozjaśnić sytuację:

1) mój mąż prowadzi biuro podróży i wolno mu dla pieniędzy lub czystej przyjemności czy jak to zwał być bratem i siostrą i nazywać swoje wycieczki pielgrzymkami i być wilkiem w owczej skórze - ma na to zgodę stosownych urzędów hehe

- a skoro bracia i siostry postrzegają go jako anioła, to pewnikiem i on tym aniołkiem jest, tylko ja kaprawa na jedno oczko jestem, no i notorycznie przesalam zupy (ostatnio to już wszystko przesalam, aleśmy to z dzieckiem polubili i mam nadzieję, że ono nie ucieknie z powodu przesolenia hehe)

2) ja święta nie jestem tylko zwyczajna ludzia impulsywna dosyć, jak się doczytać dało,
ale staram się panować nad tym i czasem mi się udaje a czasem nie - wtedy popełniam takie posty jak czytaliście - ale jak przejrzycie archiwum to dużo ich nie było hm, to chyba tak źle nie jest

3) każdy musi przejść swoją drogę - zdradzany, zdradzający - to zawsze będzie jego droga, jego wyborami wybrukowana
moja droga tyż składa się z moich wyborów: takiego wybrałam męża, ojca dla swego dziecka, z takiego zrezygnowałam w imię obrony życia i godności, i jeśli wybrałam samotność i ją ucałowałam, to nie znaczy że nie mam czasem prawa zrobić awantury mojej małżonce samotności

wciąż pracuję nad tym, by mój mąż nie miał władzy nad moim życiem i moimi decyzjami, bym kierowała się wreszcie swoim dobrem a nie jego reakcją: czy mu się spodoba czy nie, czy wpłynie na niego czy nie itd - w takim wymiarze to powolutku sobie odpuszczam wiele rzeczy i pewnie w końcu przestanę żyć jego życiem
kiedy?
Najwyższy to wie
a ja powoli do tego punktu się człapię

i wcale nie zaprzeczam miłości Bożej czy innej

smutno mi tylko było i samotno i rozpaczliwie i tyle

a tu tyleż wykładów o wzniosłych ideach,
gdy ikonka przytulacza w pierwszej kolejności

to ja doprecyzowuję:
jak będę chciała rady to napiszę: udzielcie mi rad, jest sens, bo słucham
a jak tego nie napiszę, tom tylko przyszła, cobyście mnie ścisnęli mocno,
choć wirtualnie
i tyle

--------------------------------------------
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 23:52   

Elzd...doskonale rozumię ,że człowieka dopadają złe nastroje i to bez wzgledu na jakim jest etapie. Rozumie,bo i mnie dopadaja...nie jestem z tego zwolniona, nie otrzymalam łaski ich ominięcia.
Nikt nie każe Ci chwalić Pana i śpiewać....przynajmniej ja....wszystko ma swoj czas i o tym pisze, i racze Ci przypomnieć jeśli zapomniałaś. Zapomniałas rowniez ,bądź ominęłaś,że sama jestem przeciwniczką wzniosłych (bywa,że mało zrozumianych jak dla skrzywdzonego) cytatów.Dużo zapomniałaś. Proszę nie wyrywaj pojedynczych tekstów tylko bierz pod uwagę całość.
Jesteś mądrą kobieta i doskonale wiesz dlaczego napisałam....denerwuje mnie Twoja "nagonka" na El...cokolwiek nie napisze i jak, zwykle jesteś niezadowolona.....i będziesz, póki nie uznasz ze jest innym człowiekiem i ma odmienne zdanie od Twojego, którego zresztą zacięcie bronisz.El widać nie posiada takowej umiejetności.
Wykazałaś się lojalnością wobec Beatrycze,bo znasz ją lepiej, ale wiesz.... ja znam lepiej El i choć nieraz zalazła mi za skóre, czuje się w obowiazku podobnym do Twego...wykazania się lojalnością wobec Niej.
Skoro masz alergię na Jej pisanie, skoro twierdzisz że się nie rozumiecie to zwyczajnie omiń, a przynajmniej nie dokopuj przy najmniejszej okazji.....bo również potrafisz ranić i obrażać....zwłaszcza Ją.

Nie robi na mnie wrażenia Twoja segregacja,przynależność do jakiejś listy , ciekawi mnie jednak do jakiej listy siebie przypiszesz, uwzgledniając swoją umiejętność pieknego pisania.... również o Bogu.

Radzisz wstrzymanie.... owszem czasem potrzebne nam wszystkim....bez wyjatku!!!

[ Dodano: 2008-10-06, 23:55 ]
Witaj Beatrycze....jakieś znajome pisanie....forma....masz siostre? ;)
Kobito...Ty nie potrzebujesz rady...bo ty świetnie radzisz sobie sama.
Masz świadomość do czego doprowadza tlumienie negatywnych emocji więc wywaliłaś je w odpowiednim miejscu.
Mam nadzieję,ze dziś jestes w lepszej formie :-)
 
     
beatrycze
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 00:16   

TY lenka wytnij ostrzejsze kawałki bo Ci ostrzeżenie w moim wątku dam hehe
i ściśnij mnie mocno i przestań gadać :-D
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 07:39   

beatrzycze - pisze podobnie do zuzki;)

I rada moja, nikt nie będzie sie domyslał, czy ktos chce poklepania po plecach, czy rad czy czegos tam innego, nastepnym razem pisząc post na publicznym forum, pod spodem napisz: nie odpisywać;)

A El - mimo jej górnolotnego pisania - w porzo jest:) bardzo w porzo:) Dobry z niej człowiek :)
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 08:05   

Hmm. Nagonka na EL?? :shock:
A może próba przypomnienia, że nie zawsze i nie w każdej sytuacji chce się śpiewać czy skakać z radości? Że i smutek, zwłaszcza smutek, złość, rozgoryczenie - to są uczucia, z którymi wciąż codziennie walczymy. I zwykle zwycięsko z tego się wychodzi, ale czasem trzeba poddać się im, dać upust, wyżalić i wykrzyczeć. Bo zduszone będą siedzieć w głębi i narastać, aż wybuchną w najmniej odpowiednim momencie.
Jakoś nigdy nie umiałam cieszyć się bez powdu, tryskać radością na wieść, że komuś się źle dzieje. I staram się zrozumieć zwłaszcza tych, którzy przechodzą akurat złe chwile.
Wiesz, nauczyłam się tutaj, że nie można, nie warto dzielić się swoimi uczuciami, zwłaszcza przykrymi. Bo dostaje się po głowie, bo znajdzie się ktoś, kto swoim huraaa bezzasadnym w danej chwili optymizmem powala człowieka na kolana i dokłada mu ciężaru na plecy. Kolejne doświadczenie, tym bardziej przykre, iż właśnie tutaj powinno się dostawać wsparcie. Przychodzą nowi, ciężko doświadczeni i dostają to samo: stawia się ich do pionu, wyciąga ich przewinienia, analizuje dokładnie każde zdanie. A każdy czy prawie każdy z nas wielokrotnie robił dokładną analizę siebie, to siebie oskarżał o wszystko, sobie przypisywał wszelkie winy. Bo "skoro on zrobił tak i tak", znaczy, że ja się nie sprawdziłam, ja jestem winna, ja jestem zła. Później cieżka praca, żeby pozbyć się tego bezzasadnego poczucia winy, cieżka praca, by uwolnić siebie od własnych oskarżeń. A na forum? Kolejny raz łup po głwoie: on jest dobry, kochaj go, to w tobie jest wina.
Czasem wystarczy przemilczeć nawet i jasną sprawę, przytulić na odległość, okazać zrozumienie. To większa pomoc niż wzniosłe hasła o miłości Boga, które czasem ranią jeszcze bardziej niż złe słowo szanownego małżonka, gdyż pochodzą od tzw. przyjaciół.
EL. może i ma powody, by się cieszyć bezustannie, ja nie mam. I niech mi się nie wmawia, że dla mojego dobra dostaję takie teksty: ciesz się ze mną, bo mnie jest wesoło.
Następnego dnia i ja będę się cieszyć, i ja będę chwalić Pana, i ja mogę głośno krzyczeć: Pan jest wielki, kocha Ciebie. Ale, jeżeli mi smutno czy źle,można to przyjać i nie wciskać radości, która w danej chwili jest pusta i bezwzględna?

Nie robiłam przeglądu Twoich wypowiedzi, odniosłam się do tych ostatnich, a Ty odczytałaś jak chciałaś. A Beatrycze znam tak samo jak Ciebie, z forum. I jednego godzinnego spotkania. Tylko po prostu, nawet z forum wiem, że radzi sobie doskonale, nie rozpacza i nie żyje smutkiem. Skoro raz ją naszło, miała ochotę podzielić się tym, oczekując nie "dobrych rad", tylko raczej bycia z nią. Zwykłego, ludzkiego zrozumienia. Tak sądzę.
I wiesz, chciałabym tak wzniośle pisać o Bogu, zwłaszcza omijając istotę problemu. Tylko nie umiem traktować Boga jak przerywnika na każdą sytuację, gdy nie wiem co zrobić albo powiedzieć, rzucać poematami. Nie umiem i nie chcę, bo to nie rozwiązuje sprawy.

[ Dodano: 07-10-2008, 08:07 ]
Maria Anna napisał/a:
I rada moja, nikt nie będzie sie domyslał

Nikt nie robi łaski odpisując. Nie musi pisać.
Maria Anna. Jak się chce, można wyczytać z treści i formy wypowiedzi. Trzeba tylko zadać sobie odrobinę trudu. Pomyśleć!
Matka Teresa mówiła: "najpierw trzeba człowieka nakarmić, a później dać mu Biblię".
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 09:53   

Temat postu....Co mi zalecacie i jak mi można pomoc?...dla przypomnienia.
Beatrycze kochana....Tobie nie radze(choć w temacie o takową prosisz) z wiadomego wzgledu....Ty wiesz co i jak...a że czasem upadasz?
Jak dla mnie nie spoczywasz na laurach i dajesz rade.
Przytulić moge i owszem, i tulę co sił....ale prosze nie każ mi milczeć, kiedy nauczyłam sie mówić ;-)
Trzymam kciuki za dziś :-)

El ...uwzglednij "przypomnienie" i racz nie cieszyc sie juz tak bardzo, bo szkodzisz.
Nie zmuszaj do radości, nie chwal, nie krzycz...a najlepiej zamilcz, albo do cyrku idź.
Jak świat światem nie wszyscy równe prawa mamy.

Nie wymienie zarzutow...bo mnie śmieszą....przeinaczenie i własna interpretacja.

Nie analizujcie ludziska siebie....bo to niebezpieczne...jeszcze kto się zmienić może.

Nie robiłam przeglądu Twoich wypowiedzi, odniosłam się do tych ostatnich, a Ty odczytałaś jak chciałaś.
Nie odniosłaś się niestety....i odczytałas jak chciałaś.
Wsio na temat.

Mario Anno.... nie zuze na myśli miałam...i nie ona to.
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 10:03   jestem ...

jestem raczej tak jak Beatrycze ... niż ci co nawołują , aby tak bardzo współczuć naszym małżonkom, którzy nas porzucili..
no w końcu ktoś ma takie zdanie jak ja o tzw niesakramentalnych : głaskać ich po główkach, współczuć, pomagać ... itp. itd. a gdzie my porzuceni ??? dla nich wszystko dla nas nic? to tacy sami grzesznicy jak inni, wiec skąd ta wiekla troska o nich?

wiem, wiem więcej radości z jednego grzesznika który się nawraca niż ze sprawiedliwego
nie mówię, że jestem sprawiedliwa , ale Grzeszna i to bardzo....
ale nie zamierzam pomagać mężowi w jego grzechu i mówić jaki on biedny , bo facet tkwi w śmierci duchowej i skazuje się na potępienie ( wiem, wiem miłosierdzie Boże, ale tak to może każdy grzeszyć licząc tylko na Boże miłosierdzie ). On jest martwy duchowo a jako zona mam na to sie godzić i przyklaskiwac mu??? pogodzić sie z tym, że on nie chce być zbawiony???

pozdr
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-07, 13:22   

Paloma napisał/a:
jestem raczej tak jak Beatrycze

Beatrycze świetnie potrafi zorganizować SOBIE SWOJE ŻYCIE mimo wszelkich przeciwności..... nie spoczęła na laurach, zajmuje sie sobą i swoją przemianą, korzystając z dostepnej pomocy.ŻYJE!!!
Jeśli jesteś jak Ona.... gratuluje.
Nie masz sie godzić i nie masz przyklaskiwać!!!.... miłośc prawdziwa nie polega na głaskaniu i przyklaskiwaniu, miłośc prawdziwa = mądra i stanowcza kiedy trzeba.
Twoja mądra widać skoro nie zamierzasz pomagać mężowi w jego grzechu.
Jego nie zmienisz, co najwżej pomodlić się możesz jeśli potrafisz....ja nie potrafiłam(za męża konkretnie)
Sobą masz się zająć i siebie zmieniać dla siebie.

Jedno zdanie a taki problem z interpretacją....dla niektorych... analiza i zmiana siebie = szukaniem winy w sobie...???
Zostaw to dziwne skojarzenie i dbaj o siebie jak potrafisz najlepiej..... .. o siebie się zatroszcz.....i siebie kochaj.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8