Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Co MI zalecicie i jak MI można pomóc?
Autor Wiadomość
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 15:41   

beatrycze, jesteś NIESAMOWITA, zwyczajnie się trzymaj, ja nie umiem pisać i oddawać to słowami co teraz czuję po przeczytaniu twoich myśli
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 16:11   

ha ha beatrycze ...A złośliwość i wredność fabryczną mam... my baby ponoc mamy to w genach haha
super dajesz sobie rade, każdy ma jakis sposób na odreagowanie negatywnej energii jak w nas sie kumuluje twoja jak widac swoisty czarny chumor pozwala mimo, że jest źle życ dalej
pozdrawiam gorąco
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 19:10   

Droga Beatrycze, a dlaczego wytłuściłaś sobie grubym drugiem z mojego postu akurat te fragmenty ? Dlaczego te a nie inne ?
Dlaczego dopatrzyłaś się w moim poście do Ciebie, że ja chcę Cię zranić ?
BO JA NIE CHCĘ !!

Widzisz....chciałam Ci pokazać inną stronę spostrzegania....Byc może tak spostrzegają Twojego męża ci inni ludzie z którymi On na pielgrzymki. I Oni sie na to godzą ? Na faceta zakłamanego , oszusta, który żyjąc w konkubinacie, zostawił zonę i dziecko - organizuje im pielgrzymki.
Nie widzisz, że cos jest nie tak ? Dlaczego nie demaskujesz oszusta ? I nie mówię tu , broń Boże - wet za wet.....ale chodzi o uczciwość wobec innych ludzi.
A gdzie ksiądz , który sie temu musi przyglądać ( organizacji pielgrzymek ), który być może z nimi wyjeżdża.

Nie chciałam Cię skrzywdzić Baetrycze.

Popatrz jak bolą Cie informacje o mężu.....po co je zbierasz ? Po co sie katujesz ? Usłyszałaś - wyrzuć !
O siebie masz dbać , a nie budować nienawiśc do faceta, który.....nie wiemy ile wart ( teraz, dzisiaj...). Może jutro Jego serce, za przyczyną Twoich modlitw i woli Boga, zostanie odmienione. Czekaj na to z radością, nadzieją i pełna milości !! Pozdrawiam ! EL.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 19:11   

Siem podpisuję pod słowami Beatrycze, która wyraziła to, co ja wielokrotnie próbowałam, ale tak piknie nie umiem. Nie liczyłabym jednak na to, że przestaną nas się czepiać i zarzucać nam tysiące powodów, które stały się motywacją dla szanownych, że sobie odeszli i robią teraz różne inne złe rzeczy, włącznie z odcinaniem się od dzieci. Nadal to będziemy winne/winni - bo tak to już jest, poszkodowanego obrzuca się winą.
A w ogóle to chyba zacznę brać lekcje wysławiania się, najpierw u Zuzy (bo bliżej), a później u Ciebie (jak ponownie nawiedzisz stolicę).
Bez cmokania, ale i tak ściskam Twoją złośliwośc i wredność fabryczną :mrgreen:

[ Dodano: 05-10-2008, 19:14 ]
El. napisałaś chwilę przede mną.
Aż westchnęłam po przeczytaniu : jak ona nic nie chce zrozumieć :cry:
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 19:40   

No to może Elzd, powinnyśmy razem na to szkolenie z komunikacji, żeby się dobrze zrozumieć. Nie wiem jak mam jaśniej ?

Popatrz....
Kiedyś , kiedy brałam udział w szkoleniu na temat terapii małżeńskiej , naszymi trenerami była kobieta i mężczyzna - oboje po rozwodzie !!
Nie byłam wtedy blisko Boga, ale wtedy cała grupa zareagowała natychmiast - poszło pismo do organizatora szkolenia o zmianę prowadzących, ponieważ ONI SĄ NIEWIARYGODNI !

A teraz mąż Baetrycze.....
Ten facet ogranizuje pielgrzymki.....dla kogo ? Dla rozwiedzionych par, dla osób żyjących w konkubinacie ?
Gdyby organizował wycieczki z jakiegos biura....OK !
Ale słowo pielgrzymka kojarzy nam sie jednoznacznie !

Więc ( BEATRYCZE - TEGO NIE CZYTAJ !!!!!) - albo Beatrycze źle spostrzega męża - skoro inni sie godzą na to, żeby ten pan organizował pielgrzymki, to muszą Mu ufać....i On jest krysztalowy - a Beatrycze nie tak Go spostrzega.....
Albo....nikt temu panu nie powiedział STOP - Jego działanie ( mniemam ze słów żony ) złe - zatacza coraz większe kręgi .

I zobacz, jeżeli nikt nie zareauje....zawet Beatrycze....to skąd ci ludzie będą wiedzieli, że facet jest nieucziwy ?? Póki co, Oni pewnie uważają Go za fajnego i dobrego gościa...a pewnie na Beatrycze spoglądają z ukosa ?
Jaka jest prawda ?
Hm....pewnie prawda sama sie obroni....ale Beatrycze cierpi, bo pewnie czuje się niezrozumiana, odepchnięta.....Bo on ciągle działa !! A Ona się dowiaduje, do Niej te informacje dochodzą, Ja to boli.....Jak pomóc ??

Beatrycze, mogę powiedzieć tak - Twój mąż teraz jest chory....to co wyrabia, niech Cie aż tak nie boli, bo On tak naprawdę w chorobie nie wie co robi. Za bardzo fizycznie pomóc mu nie możesz,a człowiek chory na to co Twój mąż i tak Ciebie właśnie słuchać nie będzie ! Właśnie od Ciebie pomocy nie przyjmie.....bierze pomoc od konkubiny, a to ona właśnie truciznę mu podaje !
Szukaj pomocy u księdza.....szukaj pomocy u Boga. Dla siebie spokoju a dla męża uleczenia. Pozdrawiam ! EL.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 19:48   

Wiesz EL.
Nadal się nie rozumiemy.
Bo mówimy z innej perspektywy, Ty z Twoim huraaaa optymizmem, a ja i inni z bagażem doświadczeń i kolejnych ciosów.
Więc lepiej już nie wyliczaj nikomu błędów i nie dawaj wytycznych, przynajmniej wtedy, gdy jest rozmowa o tym, co TERAZ nasi mężowie sobie poczynają. To nie są Twoje sprawy, Twoje problemy, Twoje uczucia i odczucia.
Nie rozumiesz i nie zrozumiesz. Bo wygodniej Ci krzyczeć huraaa bez pokrycia, niż wczytać się w to, co jest napisane. Swoją "dobrocią" spowodowałaś niejedną przykrą chwilę, przynajmniej u mnie.


EL. napisał/a:
Twój mąż teraz jest chory....to co wyrabia, niech Cie aż tak nie boli, bo On tak naprawdę w chorobie nie wie co robi.

Wie co robi, nie jest idiotą.


EL. napisał/a:
albo Beatrycze źle spostrzega męża - skoro inni sie godzą na to, żeby ten pan organizował pielgrzymki, to muszą Mu ufać....i On jest krysztalowy - a Beatrycze nie tak Go spostrzega.....
Albo....nikt temu panu nie powiedział STOP - Jego działanie ( mniemam ze słów żony ) złe - zatacza coraz większe kręgi .

Beatrycze dobrze postrzega męża.
A nikt mu nic nie pwoe, bo inni mają to gdzieś, całą jego moralność. Działalność duszpasterska dla niesakamentalnych jest priorytetem dla Kościoła. Nie pomoc dla porzuconych, tylko głaskanie porzucających.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 09:58   

Zgadzam sie z elzd 1 , el jesteś , przepraszam , trochę naiwna , pisząc, że mąż Beatrycze jest chory. On świetnie wie , co robi , zauważyłam tutaj na forum , że często ci małzonkowie są idealizowani tj., że tak naprawdę to dobrzy i szlachetni ludzie , tylko , że przez chwilę są omotani i nie wiedzą , co czynią.
Zgadzam się z tym , że przez parę miesięcy może trwać "miłosny" amok - z miłościa tą prawdziwą nie ma wiele wspólnego skoro odbywa sie kosztem tragedii innych osob , wiem to z autopsji , też myślałam , że jest omotany , że to niemożliwe , żeby tak się potrafił zachować, teraz wiem , że on po prostu taki jest . Oni po prostu tacy są , nie czują krzywdy wyrządzanej innemu człowiekowi, co więcej uczucia innych ich nie obchodzą . Są ludzie dobrzy i źli , sa tacy , którzy potrafią kochac i są tacy , którzy nie potrafią, czasami faktycznie ktoś może pobłądzić ale to rzadkie wypadki - wyjątki od reguły . Prawda jest taka , że ci którzy odchodzą - nie kochają nas i trzeba to przyjąć do wiadomości , pogodzić się z tym to już inna sprawa , nie czuć się z tego powodu starym kapciem - to prawdziwe zwycięstwo. Nie można ich idealizować, ktoś , kto zdradza i odchodzi robi to świadomie , ktoś , kto potem złorzeczy porzuconej stronie - robi to świadomie. ja zostałam zastąpiona inną kobietą w ciągu jednego miesiąca- to oznacza , że mnie nie kochał i nie czuł ze mną żadnej więzi- mieszkał ze mną tylko i czekał na okazję , oszukiwał mnie sprytnie , żeby spaść na cztery łapy
 
     
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 11:22   

Droga Beatrycze, odseparowując się trochę od powyższej dyskusji, chcę Ci tylko powiedzieć, że nie Ty jedna wyjesz słysząc jaki to Twój mąż super facet. Ja mam to samo, no może podobnie, bo mój nie organizuje pielgrzymek, ale to znany w okolicy filantrop co to pomocą służy wszystkim skrzywdzonym. Nie przeszkadza mu to jednak wcale krzywdzić własną rodzinę i utrzymywać kochankę, wyjeżdżać z nią na wakacje, imprezy różne. Odmiennie niż Twój pan chętnie pokazuje się z dziećmi w miejscach publicznych. I co? Wszyscy kiwają głową ze zrozumieniem taki dobry człowiek ta jego żona to musiała doprowadzić go do ostateczności, wariatka i mizantropka. W dodatku wspaniały ojciec i tak dba o dzieci. Nie wiedzą tylko, że syn zaczął się moczyć w nocy, a córcia najchętniej nie schodziłaby mi z kolan... A on od czasu kiedy jest z tą p...anią jeszcze bardziej się uaktywnił dobroczynnie, odświerza stare znajomości jest taki szarmancki i uczynny. Zrobił ze mnie potwora. I chociaż wiem, że on za wszelką cenę chce się dowartościować przeglądając się w oczach tych zachwyconych ludzi, to jest ciężko. Liczę tylko na to, że spokoju to on nigdy nie zazna.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 12:38   

Mimo wszystko, nie wolno nam źle mówic o drugim człowieku i powinniśmy go nadal kochać.....mimo wszystko. A ja wierzę, że MIŁOŚĆ góry przenosi i najzatwardzialsze serca rozgrzewa, ratuje, przemienia.
Taka jest miłośc Boga do nas...mimo, że głupstwa robimy, grzeszymy...On ciągle jest dla nas i kocha jak szaleniec. On Niego mamy sie uczyc .
Pozdro! EL.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 13:44   

Piszesz tak El, bo widać trafiłaś na wyjątek od reguły , widać trafiłaś na kogoś , kto sie pogubil i odnalazł. Pozazdrościć, też chciałabym jeszcze kiedyś zobaczyc przebłysk inteligencji emocjonalnej na twarzy mojego współmałżonka, teraz widzę tylko zaciśnięte usta , pięści i zmrużone stalowe oczy - bardzo go bowiem skrzywdziłam przez fakt , że kiedyś zgodziłam się zostać jego żoną a teraz nie chce rozpłynąć się we mgle i oczyścić pola dla jego prawdziwej miłości życia . Wyrządziłam mu wielką krzywdę bowiem istnieję i mam nawet imię, chociaż od paru miesięcy zwraca się do mnie bezoosobowo . Nie wierzę w to , że jest chory i nie traktuję go jak chorego , jest po prostu pozbawiony uczuć do mnie , w związku z czym miłość niczego nie przeniesie i nie uratuje. U mnie zło zwycięża i nie jest lekko , ale kto powiedział , żę ma być lekko. Dlatego twój optymizm w zderzeniu z rzeczywistością ( naszą) faktycznie bywa irytujący......
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 14:36   

czerwona napisał/a:
Piszesz tak El, bo widać trafiłaś na wyjątek od reguły , widać trafiłaś na kogoś , kto sie pogubil i odnalazł. Pozazdrościć, też chciałabym jeszcze kiedyś zobaczyc przebłysk inteligencji emocjonalnej na twarzy mojego współmałżonka, teraz widzę tylko zaciśnięte usta , pięści i zmrużone stalowe oczy - bardzo go bowiem skrzywdziłam przez fakt , że kiedyś zgodziłam się zostać jego żoną a teraz nie chce rozpłynąć się we mgle i oczyścić pola dla jego prawdziwej miłości życia . Wyrządziłam mu wielką krzywdę bowiem istnieję i mam nawet imię, chociaż od paru miesięcy zwraca się do mnie bezoosobowo . Nie wierzę w to , że jest chory i nie traktuję go jak chorego , jest po prostu pozbawiony uczuć do mnie , w związku z czym miłość niczego nie przeniesie i nie uratuje. U mnie zło zwycięża i nie jest lekko , ale kto powiedział , żę ma być lekko. Dlatego twój optymizm w zderzeniu z rzeczywistością ( naszą) faktycznie bywa irytujący......


Warto się troszkę nad tym zastanowic...
ŹRÓDŁEM MIŁOSCI JEST SAM BÓG
"Otóż istotą miłości jest nieodwołalna decyzja troski o rozwój danej osoby. Nie jest to jedynie decyzja „woli”, lecz decyzja całego człowieka, a zatem decyzja, w którą angażujemy cielesność, płciowość, myślenie, emocje, wrażliwość moralną, duchowość, religijność, a także wartości i aspiracje, którymi się kierujemy. Miłość jako decyzja troski o czyjś rozwój wyraża się na co dzień poprzez obecność, pracowitość i czułość. Najtrudniejsze zadanie tego, kto kocha, polega na trafnym doborze słów i czynów, poprzez które okazuje on miłość tej drugiej osobie. Obowiązuje tu zasada: to, czy kocham ciebie, zależy od mojej decyzji, ale to, w jaki sposób okazuję miłość, zależy od twojego zachowania. Mistrzem w tym względzie jest Jezus, który ludzi szlachetnych wspierał, błądzących upominał a krzywdzicieli i faryzeuszy publicznie demaskował po to, by się zastanowili i by przestali krzywdzić innych ludzi. Kto rozumie, na czym polega miłość, ten wie, że ona jest nie tylko szczytem dobroci ale też szczytem mądrości.

Prawdziwa miłość nie jest postawą spontaniczną. Przeciwnie, wymaga rozwagi w myśleniu i stanowczości w działaniu. W sposób bezmyślny i spontaniczny można ulegać lenistwu lub egoizmowi, ale nie można bezmyślnie czy spontanicznie kochać. Miłość zaczyna się od myślenia. Ten, kto nie myśli, nie jest w stanie kochać. Nie trzeba wcale myśleć po to, by skrzywdzić samego siebie czy kogoś innego. Trzeba natomiast być niezwykle rozważnym po to, by kochać. Zwłaszcza wtedy, gdy przychodzi nam kochać taką osobę, która nie kocha nawe samej siebie". http://www.opoka.org.pl/b...milosc_mdr.html

I coś na co warto zwrócic uwagę...GNIEW
http://www.opoka.org.pl/b...d_gg_gniew.html
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 16:00   

z całym szacunkiem Mirella do Twojej osoby ale człowiek nie może sie równac z Bogiem jak piszesz mistrzostwem w miłości jest Jezus
...Mistrzem w tym względzie jest Jezus, który ludzi szlachetnych wspierał, błądzących upominał a krzywdzicieli i faryzeuszy publicznie demaskował po to, by się zastanowili i by przestali krzywdzić innych ludzi. Kto rozumie, na czym polega miłość, ten wie, że ona jest nie tylko szczytem dobroci ale też szczytem mądrości....
człowiek jest niedoskonały...
jesteśmy tylko ludźmi i możemy tylko czerpac wzorce z tego ale do ideału boskości
nam daleko
co do El prawda nie musze i nie moge źle mówic i życzyc drugiej osobie ale to,że powiem prawde to chyba nikomu krzywdy nie robie chyba że przeinaczam ją i rozgłaszam wokoło
a juz dla mnie jest nie do wyobrażenia kochac prawdziwa ludzką miłością osobe, które mnie skrzywdziła po prostu chce jak najszybciej wybaczyc by człowiek ten stał sie dla mnie obojętny i nie wywoływał złych emocji
a to, że jestem w stanie takiej osobie pomóc gdyby tej pomocy potrzebowała świadczy tylko o tym iż jestem człowiekiem który poda ręke każdemu bez poklasku i zysku z tego, jednak ten gest nie ma nic z miłości tylko z litości czy zwykłej ludzkiej pomocy
po prostu tak po ludzku mam prawo sie wypłakac i odseparowac od sytuacji stresujących jeśli wszystko co było możliwe w mojej mocy zrobiłam i życ w poczuciu bezpieczeństwa
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 16:11   skąd ja to znam...

dawno to nie zgalądałam i oto dziś kolega (świadek ze ślubu) podsunął mi link...
Beatrycze, jak czytam twoje wypowiedzi to jakbym o sobie czytała...
(o mnie więcej w poście : czy jest nadzieja?).
kilka tygodnie temu okazało sie , że mój mąż, który pracował za granicą rzekomo na mieszkanie... mieszkał tam z kochanka i ma z nią 11 miesięczne dziecko ( urodzone w Irlandii). To jego koleżanka z pracy tu w Polsce , a ja wierzyłam , ze po prostu wyjechał bo chciał odsapnąć od konfliktów między nami ... tak mi pisał w mailu z ub. roku z Irlandii "lepsza na teraz chyba taka forma separacji plus cel finansowy uregulowanie długów" przyjęłam to i strałam sie zrozumieć _ no bo ja się z nim kóciłam o jego ciągłe przesiadywanie w pracy ( wracał ok 22-24 w nocy , od 8-9 rano już był w pracy) i o tę koleżankę ( co to teraz jego kochanka) , kto to jest ? A on mi tylko odpowiadł : to moja sprawa . co cię o obchodzi? A już byłam wściekła. I kłótnia gotowa. A potem poczucie winy , ze taka nie wyrozumiała byłam. I jeszcze ksiądz mi gadał na spowiedzi : nie można pytać tak męża o wszystko, wraca późno to wraca, bądź miła , uśmiechnięta .... kurczę to trwało kilka lat .... ale dawał mi prezenty jakieś tam nie drogie ale coś znaczące . W tym roku na 40 urodziny (akurat przyjechał z Irlandii w tym czasie) dostaąłm od niego ... biustonosz , no taki piękny z Triumpha... myślałam : no nie jest źle taki prezent. Co prawda nie kochaliśmy się od dawna (teraz to już prawie dwa lata), bo ostatnio on w ogóle tego unikał, ale ja tłumaczyłam to jego zmęczeniem pracą, poza tym tak przyjeżdżał z Irlandii ( średnio raz w miesiącu), że akurat miałam miesiączki, więc ....
kurcze dał mi taki prezent a w tym czasie miał już z kochanką dziecko .... obrzydza nie to teraz i chcę mi sie rzygać na taka obłudę i kłamstwo. wcześniej w prezencie super komóreczka ( kochanka wtedy w ciąży była, o czym ja nawet nie wiedziałam), jak ja mu współczułam , ze on na takim odludziu w Iralndii gdzieś w zapyziałej wólce , obrabia dacze jakis bogaczy, doi kozy, kosi trawę ... a przecież ma studia , pan kierownik w Polsce... Wiosną tego roku już mieliśmy nawet podpisany kredyt na mieszkanie (kochanka miała już dziecko, ja nic nieświadoma), ale ... to ja w ostatniej chwili sie wycofałam... bo on nawet nie widział tego mieszkanie poza tym przeraziła mnie wyoskość raty, a mąz coś gadał, że on może tylko dać niewiele ponad ratę, a resztę będę musiała sama się utrzymywać- stwierdział, ze moja wypłata nie straczy mi na opłaty i utrzymanie ... nic nie gadał wtedy o kochance ani o dziecku , które było już faktem. W wakacje zabrał jeszzc córkę do Iralndii i ona widział, ze mieszka z tą babką w jednym domku; a na pytanie córki: kto jest tatą tego dziecka? odpowiedział: nie wiem, nie rozmawiałem o tym z tą pani. OBŁUDA I KŁAMSTWO..
potem ... już nie będe pisać za dużo, bo ględze jak najęta.. ale to ja wyciagnęłam od niego tę informację tzn prawdę. Coś kręcił, że wraca, ale zamieszka osobno, aby sie nie kłócić, potem , że niby z kims innym.... w końcu na kolejne pytanie zadane poi raz n-ty odpowiedział, że ma z inna kobieta dziecko ... i tłumaczy córce, że jak taka kłotliwa i mi też to wpiera, że takie piekło mu urządziłam w domu a on chciał spokoju. tak przyznaję były kłotnie , ale .. o niego i jego czas dla rodziny ... ze mna nie chciał iśc na spacer , z kochanką szedł i jeszcze zabierał córkę ... a teraz mi coś chrzani o poprawnych stosunkach między nami dla dobra dziecko ... juz przeczytał książkę "Nadzieja odzyskana" (o niesakramentalnych tzw) i czuje się chyba usprawiedliwiony, dziecko ochrzcił, zabrał ostatnio KKK i pewnie medytuje .... a na święta Bożego Narodzenia chce być trochę tu trochę tam..... mdli mnie jak to słyszę. kurcze przecież go kocham, niech zostawi kochankę i wróci. Kiedyś oddał swe życie Jezusowi, przyjął Go jako swojego Pana.. a teraz .... jak obłuda ... dwa lata klamstw i jak to tłumaczy : "stało się. Koniec . i kropka. nie ma co pierdzielić i gadać o tym ze wszystkimi ze względu na dobro córki, bo jemu bardzo na niej zależy" .... a ja wyję, ryczę, nie śpię .... dla mnie to szok .... i jeszcz mnie szantażuje, ze on płaci nam kasę więc ja muszę się na wszystko godzić; a najlepsze to to , że zimą ( jego kochanka miała już dziecko, ja o tym nie wiedziałam) zapropnował mi abym zamieszakała z córką w mieszkaniu tej jego niby koleżanki (kochanki), bo jest puste, a my póki co wynajmujemy jakieś lokum i kończy nam się czas wynajmu z końcem tego roku. ot ciekawa propozycja. On z kochanką i dzieckiem w Iralandii, a ja z córką moją i jego w mieszkaniu jego kochanki.... :-) . rzecz jasna nie zgodziłam się, bo wiedziałam, że z tą babką spotykał się tu w Polsce; więc nadal mieszkam z córką w takiej małej prawie norce.
wyczerpało mnie to cholernie ...
sie odezwę
deprecha maks
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 16:33   

Paloma dobrze jest wyrzuci z siebie wszystko zamiast tłumic, dobrze jest sie wypłakac potem wytłumic złe emocje potem juz tylko zostaje obrac nowe życie tak by nie pozwolic sobie na rozpamiętywania tego co zaszło.... jesli mąż bedzie chciał wrócic wróci nie masz na to wpływu żadne twoje prosby, groźby błagania złośliwosci nie zmienią tego co juz sie stało
cho boli strasznie żyj dla siebie i dziecka
twój mąż zrobił juz i tak wiele skrzywdził wiele osób i to jego sumienie co z tym dalej zrobi
pozdrawiam gorąco
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 18:32   

Mami piszesz - "a juz dla mnie jest nie do wyobrażenia kochac prawdziwa ludzką miłością osobe, które mnie skrzywdziła

No co Ty Mami.....a jak Jezuz nas kocha za nasze grzechy, odrzucenia, złość itp.....bezwarunkowo kocha mimo wszystko. A My mamy Go nasladować !

po prostu chce jak najszybciej wybaczyc by człowiek ten stał sie dla mnie obojętny i nie wywoływał złych emocji
a to, że jestem w stanie takiej osobie pomóc gdyby tej pomocy potrzebowała świadczy tylko o tym iż jestem człowiekiem który poda ręke każdemu bez poklasku i zysku z tego, jednak ten gest nie ma nic z miłości tylko z litości czy zwykłej ludzkiej pomocy

No jak to Mami....to tylko litość....nie ma MIŁOŚCI ?
No to ja zyje inaczej. Uczę sie wybaczać i kochać mimo wszystko. Nie ma we mnie litości dla nikogo....chcę, żeby była to prawdziwa MIŁOŚĆ !


po prostu tak po ludzku mam prawo sie wypłakac i odseparowac od sytuacji stresujących jeśli wszystko co było możliwe w mojej mocy zrobiłam i życ w poczuciu bezpieczeństw"

Oczywiście Mami, że masz prawo !! I jeszcze oprócz tego co możesz zrobic po ludzki i w swojej mocy, możesz prosić o moc Boga i jego wsparcie....a wiesz...On góry przenosi !
Pozdrawiam ! EL.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9