Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Szukający pomocy-błądzący
Autor Wiadomość
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-01, 21:28   

No to sprawa wyjasniona :-D
PEACE ;-)
 
     
Kecaj
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 13:31   

„Norbert”- Dzięki z twoją krytykę –grubo się mylisz co do mnie. Nie wyciągaj złych wniosków o mnie z tych paru słów , które napisałem, bo to nie jest do końca prawdą. Twoja postawa na tym forum jest z góry nastawiona na krytykę. Zobacz jak ty piszesz nerwowo, ledwo unikasz wulgaryzmów. Nie jestem tobą i nie wiesz jacy są faceci.
NIE MASZ PRAWA MNIE OSADZAĆ.
To nie jest pomoc i umacnianie ?
Ja Tobie daruje te złe słowa posądzające mnie o to co zrobiłem i co nie zrobiłem.
To co napisałem - każdy ma złe dni ,a nie tygodnie,lata.
Dzięki.

PS.” Norbert „
Moja żona nie ma na imię Agata



WSZYSTKIM dziękuję za dotychczasowe słowa otuchy i dobrej krytyki. Czekam na następne.
Staram się trzymać, pracować nad sobą i nad małżeństwem. Wiele problemów dokładnie takich samych widzę u Was, co mnie buduje i jednocześnie smuci , że jest nas tak dużo.
Mam nadzieję , że sobie jakoś pomożemy. Dołączam Was do swoich modlitw.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 14:12   

przykro mo bardzo ale ty tez żle mnie osądziłeś jestem nastwiony na krytykę nie ,
po pierwsze nue zalezy mi na tym bo to twój los i twoja ocena siebie.
To że starałem się szybko pokazać tobie że popełniłeś błędy w zyciu ,a stań przed lustrem i powiedz Sobie głośno w moim związku byłem bez skazy...tylko sprawiedliwie ..i patrz prosto w swoje oczy....Jak zawsze większość zagubionych na tym forum....przeanalizowałeś ..pomyślałeś i napisałeś pospolity grzecznościowy post....
co ty nazywasz wulgaryzmem..daleki jestem od wulgaryzmu ...a jeżeli odniosłes się do facet powinien miec..j....no sory to często wypowiadane powiedzenie i nie jest wulgaryzmem.Popatrz jak inni odczytali ciebie prawie podobnie ,człowieku zawalasz swoje małżeństwo i nie szukaj przyczyny w żonie ,bo zawalisz je bez reszty....moje szybkie ..działania myslowe względem Ciebie były po to aby zatrzymać twoją w danym momencie naturę biadolącą i prawie się udało bo teraz odpisałes w spokoju...
Chcesz czy nie zostań na forum a nie urażaj się po pierwszyn poście...czytaj dużo innych postów i zrozum nic nie dzieje się bez przyczyny
Święte słowa za kryzys odpowiadają zawsze dwie strony nigdy jedna
I jeszcze jedno uraziłeś się że ja ciebie oceniłem ..brzmi prawie nie mam prawa a co teraz ty zrobiłeś ..oceniasz mnie ....ale mnie to nie zagniewa...cóz pozostaje życzenia wytrwałości,wejrzenia w siebie...naprawy i spokoju

[ Dodano: 2008-10-02, 14:21 ]
P.s i jeszcze jedno jeszcze raz przeczytałem post opisujący Ciebie...
chcesz czy nie ale powiem jasno chłopie w domu to ty byłeś..ale równie dobrze mogła być sterowana kukła ..a żona chciała partnera..rozumiesz partnera..poczytaj książki dostępne na tym forum..co to jest za zaszczyt bycia mężem i kto to jest mąż dla swej żony.Dlatego uciekła ..nie masz nawet pojęcia czego oczekuje kobieta od swego mężczyzny..spytałes kiedyś.
I najważniejsze nie krytykuję wszystkiego na tym forum zła opinia,potrzebują cym i słuchającym..odpisuje co czuję ,jak to widzę ale ty jeszcze jesteś głuchy

[ Dodano: 2008-10-02, 14:29 ]
i jescze to NIE MASZ PRAWA MNIE OSĄDZAĆ....to jest najlepsze jak ja to znam....wej z do archiwum moich pierwszych postów...takie samo stwierdzenia było używane w moich postach...chcesz pomocy napisz do mnie na priv opisze ci moją sytuację,to co się wydarzyło,to co ja sknociłem i dopiero oceń czy nie ma zależności
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 14:43   

jesli sie mówi zacznij pracować nad soba to nie dlatego,że mam się zmienic dla niej/niego tylko
dla siebie...
zmiany zaczęte dla siebie odczuje ona i otoczenie
ja mam widziec poprawe swojej osoby i błędów, bo przeciez do tego że jest źle przyczyniły sie dwie osoby w większym czy mniejszym stopniu

co do żony nawet jeśli doznała krzywde ze strony męża
powiem krótko żadne zło wyrządzone mi nie upoważnienia mnie do robienia tego samego drugiemu bo kim jestem wtedy i jakie mam prawo krytykowac męza skoro sama teraz postępuje podobnie... dobra żona czy mąż pragnie jedynie naprawy małżeństwa i jeśli widze zmiany i chęć poprawy u partnera to tylko sie cieszyc a nie to ja teraz ci pokaze jak ty mnie traktowałes czy traktowałas i posmakujesz co to jest... nie tedy droga
myśle że twarda miłośc inaczej stanowczosc w dążeniu do rozwiązywania to jak z dzieckiem ile mu pozwolisz tyle weźnie im więcej bedzie ktos naciągał a druga strona pod przymusem to zrobi tyle strat uzyska... małe dziecko płacze by wymusic potem krzyczy tupie czy wrecz kładzie sie na ziemi... dorośli umią o wiele lepiej juz zmanipulowac druga osoba i tak samo wykorzystuja tyle ile uda im sie uzyskac...
a dorosła tym sie różni od dziecka, że w pełni ponosi konsekwencje swoich kroków, i jeśli cos robi musi ponies tego konsekwencje inaczej my je ponosimy czujac sie bezsilni i wykorzystani
dlatego uważam że jsli rozmowa argumenty nie pomagają to tylko konsekwencje poczynań moga cos zdzialac
jesli twarda miłosc nie pomaga to nic nie pomoze widac ktos jest max egoista zapatrzony w swoje ja i robi wszystko dla swojego dobra unikajac konsekwencji za swoje poczynania i zwalajac je na druga osobe

to moje skromne zdanie
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 15:07   

masz rację mami własnie o to chodzi co napisałas na początku kecaj ma zająć się sobą
i naprawą tego co napisał a przecież napisał jasno o swoich brakach,co do zony wiesz trudno mi osądzić bo to sa tylko słowa kecaja jaki napisał o niej..czy faktycznie ma już dośc tego małżeństwa i z jakiej przyczyny dowiedzieć się tylko mozna od niej samej..dlatego ja jestem ostrozny w ocenie żony.
Ale widząc braki jakie opisał w małżenstwie spowodowane jego postawą pewnie do czegoś doprowadziły.
Zgadzam sie z toba że dwie kochające osoby starają się naprawić małżeństwo,tylko jeżeli jedna osoba przez lata była bierna,a jedyne co potrafi to nadal wypominac,nadal okazywac to ja cię kocham a ty jesteś taka zła...to samo sie rozumie że druga strona przyjmuje postawę obronną i ucieka....gdzie wszyscy wiemy:rodzina,koleżanki,przyjaciele,i tu sie włącza wontek przyjaciel pocieszyciel ..przeciez wszyscy to znamy z tego forum
Jedno jest wazne jak człowiek chce pomocy musi zacząć ,czytać ,analizować a nie urażać sie..bo to się nazywa odbijanie piłeczki...przez to też przelazłem
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 16:02   Re: Szukający pomocy-błądzący

Kecaj napisał/a:
Szukający i błądzący
Inni księża tylko mówią: „módl się za żonę, my będziemy się też modlić”,”miej cierpliwość”, „możesz uratować to małżeństwo”. Innej pomocy właściwie nie mam, tylko słowa, modlitwa.


Witam Cię Kecaj ;) Jacku?
To bardzo wiele...dar modlitwy...mało tego, ktoś wierzy w moc tej modlitwy i mówi : " możesz uratować to małżeństwo".
Wiele razy dziwiłam się w konfesjonale słysząc słowa módl się... Czasem odnosiłam ludzkie wrażenie, że to wszystko jest beznadziejne i wtedy właśnie te słowa: "módl się "...miały jakby moc sprawczą...a ja wątpiłam...zastanawiałam się ...przecież ciągle się modlę...to były chwile zwątpienia w moc modlitwy...to było niejednokrotne zachwianie się mojej wiary...
Okazało się, że przez te lata nie zauważałam ile łask otrzymuję...czy podziękowałam? przecież nie otrzymałam tego na co czekałam... I uderzająca przypowieść o uzdrowieniu ślepca Mk ( 8,22- 26). Mówi o ślepcu który został dotknięty dwa razy...Myślę sobie Kecaj ,że jeden raz już zostałeś dotknięty. Wtedy ten ślepiec widział tylko poruszające się jakby drzewa- wiedział ,że to ludzie... Dlaczego Jezus nie uzdrowił go za pierwszym razem? Przecież mógł to zrobić...Jest BOGIEM! Uzdrowienie postępuje w nas gdy zaczynamy się modlić...z wiara i ufnością z prostota dziecka... zwyczajnie mówiąc co boli i cieszy...nie wątpiąc, ale wierząc. Cud rozłożony jak ten na dwie części spowodował,ze ślepiec zaczął szukać CHRYSTUSA ŻYWEGO ( TERAZ MAMY GO W EUCHARYSTII). Te trudne doświadczenia umacniają nas jeśli jesteśmy złączeni z Chrystusem WIARĄ , NADZIEJĄ CHRZEŚCIJAŃSKĄ I MIŁOŚCIĄ.
Niejednokrotnie spotykam się z sytuacjami i sama wręcz doświadczam... ,że człowiek gdyby nawet widział cud taki natychmiastowy, zmiany na lepsze,obrót sprawy o 360 stopni... czy łatwiej byłoby wierzyć w moc Bożą? W siłę modlitwy? Czasem jest mi nawet trudniej wierzyć, mieć nadzieję... Logika Boża jest inna ...zupełnie jakby niepodobna do naszej...chce nam dać więcej niż my prosimy...DAĆ WIĘCEJ może oznaczać dla człowieka trudność, rozciąganie w czasie, inny bieg zdarzeń...

"Miej cierpliwość, możesz uratować to małżeństwo, módl się", ofiaruję również modlitwę...
Pozdrawiam :)
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 22:34   

Jacku.
Wczytaj się w słowa Papieża.
Z najnowszego Gościa Niedzielnego - 5 październik 2008.
Nalezy kliknąć obraz, aby go powiększyć.

SYCHAR I PAPIEŻ.jpg
Plik ściągnięto 62 raz(y) 140,4 KB

 
     
Kecaj
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 09:50   

Gdybym nie miał żadnej nadziei, to bym nie próbował ratować małżeństwa .Dobra modlitwa jest krzyżem ,wiem. Jest to krzyż ciężki w chwilach wewnętrznego rozdarcia ,niemocy. Wiele osób dalekich od Boga mówi mi o rozwodzie ,zamiast pomóc, to jest łatwe.
Ja wybrałem Tą drogę trudniejszą. Starałem się zawsze iść przez życie z Bogiem. Czasami kluczyłem, wchodziłem do Boga od tyłu, czasami jak ślepiec. Jestem tego świadom.
Na modlitwę i przyjście do Boga zawsze jest czas, sam Bóg go nam daje. Chyba właśnie nastąpił. Gdyby nie modlitwa całkiem bym się załamał, dzięki niej trwam i pomału buduję relacje z Bogiem.
Wczoraj rozmawiałem z księdzem ,który nas znał przez wiele lat , jest zaskoczony naszą sytuacją. Widzi trudność w odejściu żony od Boga .Żona jest zagubiona to widać, wszystko jej przebaczam i modlę się za nią.
Przez całe swoje życie dostałem wiele razy od Boga błogosławieństwa, czasami ich nie widziałem, nie rozumiałem. Teraz z perspektywy lat mogę powiedzieć , że było ich bardzo dużo. Teraz mogę za nie dziękować, ale trudno dziękować samemu. Próbuję , modlę się i ofiarowuję je dla Niego.
Dziwnym losem wszyscy, których znałem, boją się pomóc nam w tej trudnej sprawie, przerasta to ich. Rozmawiam z nimi ,też mają różne trudności małżeńskie a są to ludzie bliscy Boga.
Świat stanął na głowie!
ZOSTAŁ TYLKO BÓG I JEMU WSZYSTKO CO MAM POWIERZAM
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 09:54   

Witajcie, Mirela jak zwykle pięknie i jasno napisała.
Ja zawsze uważałam i uważam, że każda trudność przeżyta z Bogiem wyda plon obfity i nic i rzaden post na forum mówiacy, że ciągle piszę o ufności nie odbierze mi tej nadzieji. Wiem, że to też łaska, którą otrzymałam od Boga i za co Mu gorąco dziękuje.
Ja wierze, że Bóg może wszystko i wierzę w cud.
Kecaj tylko Bóg da Ci spokoj, wyciszenie, wskaże drogę i ukaże sens cierpienia.
Tylko On jest miłością nieskończoną, która nigdy niezawiedzie.
Pozdrawiam.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 10:31   

Kecja mimo że masz może uczulenie na mnie ,a szkoda bo akurat mnie możesz wysłuchac najbardziej,dlaczego czytając twój opis Siebie ..wywnioskowałem jedno żona pewnie przez lata dawała ci sygnały czego jej brak,czego oczekuje,jakiej szuka miłości..ty to słyszałeś
lecz tak naprawdę byłeś głuchy i nikt tu nie mówi że nie byłeś wspaniały,opiekuńczy
zrozum byłeś lecz nie dałeś nawet 1% jaki od ciebie oczekiwano-dlatego pewnie zbuntowała się,zniesmaczyła do miłości jaką dawałeś .Ale zobacz to cie obudziło ,spojrzałeś jest coś nie tak..i swietnie stoisz w miejscu w jakim ja kiedys sie zatrzymałem i teraz winienes zadecydować,przeanalizować...zmieniam się byłem w oczach mojej ukochanej nie fer..to jest ta zmiana siebie tylko dla siebie ..czemu dla siebie bo zmienijąc się dla kogos bedziesz to robic sztucznie..tylko po to by ten ktoś do ciebie wrócił..
czy juz teraz jesteś w stanie ocenić że zona nie zechce sie temu pilniej przyjżeć ,czemu sie zmieniasz ...nie znasz takiej odpowiedzi.Kecaj napisałeś księża..mimo że to kapłani ale to są także ludzie i jak psychologowie nieraz żle zintepretują to co odczytają(najlepszy bedzie psycholog katolicki).Kecaj naprawiaj Siebie ,żonę pozostaw wolną daj jej czas na wolność jakiej potrzebuje musi sama ocenić sytuację i wyciągnąc wnioski ...to jej czas dla niej ..a twój czas dla ciebie
I błagam nic na siłę bo zmarnujecie tak zaczętą kiedyś miłośc,rodzinę,dzieciaki i Siebie

p.s nie urażaj sie ..choc rozumiem ja też sie urażałem ale na tym forum nikt nie chce ci zrobic krzywdy
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 14:47   

Kecaj - jestem z Tobą i pamiętam na modlitwie. Nie wiem czemu ale Twoja sytuacja jakoś "prowokuje" mnie do modlitwy za was.

Zauważyłem, że Norbert systematycznie Ci dowala. Zastanawiałem się czy jemu nie dowalic, ale po głębszym zastanowieniu myślę, że ma trochę racji.

Znam osobiście pewną osobę z tego forum, której małżeństwo się rozpadło. Niestety, wina tej osoby była ewidentna - mąż po prostu nie wytrzymał tego piekła i mimo, że oboje są mocno wierzący, odszedł. A ja niestety zamiast ją pocieszac, ostatnio też jej zacząłem przywalac jak Norbert Tobie. A chodzi po prostu o to, że jej mąż chocby chciał, to do tego piekiełka jakie stworzyli nie wróci. Ona pierwsza powinna podjąc pierwsze kroki (bo on nie podejmie - już znalazł swoje "szczęście) ku prawdziwemu nawróceniu, radykalnej zmianie swojego życia. Niestety rokowania moje dla niej nie są za ciekawe. Stanęła w miejscu - modli się: "Panie Boże zwróc mi mojego męża, przecież to Ty nas połączyłeś więc musisz to zrobic". Smutne, ale ona już na nic nie reaguje, na moje ostre słowa poskarżyła się znajomym więc miałem awanturę: "no bo przecież lepiej jak oni się spokojnie i bez awantur rozejdą". Tak mówią niby głęboko wierzący katolicy, a po prostu myślą tylko o sobie ponieważ chcą dobrze życ z każdą ze stron.

Więc warto modlic się z całego serca po to by Pan dał siłę i mądrośc do zmiany swojego życia zgodnie z Jego wolą.
pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 15:49   

wz nie dowalam kecajowi ,co do mnie nie boje sie dowalenia życie juz duzo mi dowaliło a
i na poczatku to forum też...wz staram się tylko otworzyc oczy kecajowi naprawe związku
rozpoczynamy zawsze od siebie ..i dlatego staram sie szerokootworzyc jego oczy ,,nieraz i trzeba taką forme dowalania aby te oczy sie otworzyły....wz jaa sam robie jeszcze nieraz błędy z praca nad soba,nieraz sie gubię ..ale jedna dobra sprawa w tym wszystkim że bardzo szybko dochodze do tych błędów...a kiedys ..całe dni..tygodnie nawet miesiące ich nie widziałem.Jedno jest pewne nie ma ludzi nie robiących błędów..wszystko tylko zalezy jak nas postrzegają i jak nas odbierają..dla jednych jesteśmy super i swietnie działamy dla innych nadal nic nie robimy...I dlatego odbiór kecaja podzielił sie na dwa fronty,co nie oznacza że akurat on nie jest ani po jednej ani po drugiej tylko zawieszony.....wz bardzo trafne przytoczenie z życia może kecaj wyciągnie z tego wnioski
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 16:49   

NORBERT napisał/a:
jedna dobra sprawa w tym wszystkim że bardzo szybko dochodze do tych błędów...a kiedys ..całe dni..tygodnie nawet miesiące


No właśnie, to też jest Łaska i warto za nią dziękowac Bogu. Odkryłem to jakiś miesiąc temu gdy Bóg zaczął mi pokazywac moją grzesznośc w dogłębny sposób, ale co ciekawe nie po to by mnie zdołowac, ale by zdopingowac do pracy nad sobą, i by nie szukac swoich problemów w innych ludziach. Taka świadomośc swojej słabości i grzeszności i tego ile jeszcze w sobie trzeba zmienic nie musi byc wcale dołująca, ale może byc zachętą by dążyc do świętości mimo, że widzimy jak nam do niej daleko.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 17:00   

Norbert....(hhhhiiiii) dowalanie(lanie zimnej wody) do tej pory było moja domeną......... dziś widzę że mnie zastąpiłeś .Czyżbyś tak szybko się uczył?

Kecaj.... to co odbierasz jako słowa krytyki (poza nielicznymi ) nie są krytyką ,a raczej otwieraniem oczu. Może trochę na siłę ,może trochę za ostro ,ale to Twoje odczucie.

Wyobraź sobie siebie ,budzonego nad ranem, czy z poobiedniej drzemki ........ Przebudzenie wcale nie jest miłe, ciężkie i czasami aż chce się zakląć szpetnie .
Forum ,zwroty na pisane posty są takim budzeniem ,przebudzaniem.
A często w tych zwrotach jest zawarta prawda o piszącym....... a prawda jest często gorzka, przykra ,bolesna............ jak lekarstwo podawane doustnie czy w formie zastrzyków.
Jednak ta prawda ,choć gorzka i niesmaczna jak lekarstwo to duszę leczy .
A ja wiem jak ciężko się z prawdą skonfrontować, jak boli.
Bo pycha, bo egocentryzm ,bo indywidualizm ,bo wykrzywione poczucie własnej wartości są największym przeciwnikiem prawdy........... bo prawda boli. A na ból najlepsza by była tabletka............ i często wchodzący na forum ,tak naprawdę szukają tabletki na ból ,antidotum na ból .A tu ktoś im pisze: ZMIENIAJ SIEBIE ,ZACZNIJ OD SIEBIE
I to wywołuje bunt, święte oburzenie .No bo ja taki pokrzywdzony/na ,bo „mnie” boli ,bo mnie skrzywdził/ła .
Ale to tylko jest własne wykrzywione „MNIE” .
Jak boli to myślenie w kategoriach „JA” (co zrobiłem ,co zrobię, co mam do zrobienia. co mogę dać innym ,co mogę dać sobie ,jaki/a ja jestem ,jaki/a byłem/am ) zostaje zamienione na „MNIE” SKRZYWDZONO.
„kusy „ bardzo łatwo wykorzystuje te nasz „MNIE” aby nie pozwolić się nam przebudzić ze snu.
Bo często jest tak że nawet kilku czy kilkunasto letnie małżeństwa trwają jak we śnie ,wg wyobrażeń tego czy innego małżonka.
Lepiej ,okazuje się że one(małżeństwa) zostały zawarte jakby we śnie.......... a po przebudzeniu kryzysem, przebudzony/na zaczyna myśleć w kategoriach sprawdzania ważności zawartego sakramentu małżeństwa.................... a może ono nieważnie zawarte?????

Przebudzenie bywa często bolesne. Bo ten sen jest podobny do zniewolenia .
Pogody Ducha
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 18:25   

przykro mi wz ale myślę że jestem już parę etapów przed tobą....moje porównanie moich
grzesznych mysli miało sie do tego żeby pokazac predkośc reakcji na złe mysli ..i wskazac kecajowi do czego prowadzi praca nad sobą....wyładowywac na innych swoje problemy ja jestem daleki od tego bo los kecaja jest w jego rekach i przyszłość mi jego mało znana tak jak jego moja.....ale widzisz uprzedił mnie w yczerpującej odpowiedzi nałóg.....wz...odczytujesz jeszcze świat na zasadzie emocji ..dobro..zło ..jeszcze praca przed tobą bo najwazniejsza domena jest zobaczyć środek miedzy dobrem i złem..i dopiero wtedy nastepuje sprawiedliwa ocena sytuacji..brak tego srodka zawsze ciągnie w lewo bądz prawo
Nałogu nie odbieram ci tego zaszczytu ale powiem tak dobrego miałem nauczyciela otwierajacego oczy dlatego pewne wskazówki sie zagniezdziły w mym rozumie

p.s wz moje emocje jezeli juz mnie dopadają to wole wywalic w lesie ,nad wisła gdzies zdala od ludzi by nie raniły innego człowieka że mnie odczytałeś..porównania miały za zadanie otwarcia oczu i nic innego......pozdrawiam i nie osadzaj odrazu ludzi pochopnie jezeli sam nie zadasz pytania jakie cie nurtuje
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10