Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Proszę o radę
Autor Wiadomość
mts
[Usunięty]

Wysłany: 2008-06-30, 22:42   Proszę o radę

Witam wszystkich,
Nazywam się Michał, mam 35 lat, a od 4 lat jestem żonaty. Kłopot (delikatne określenie) polega na tym, że kilka dni temu żona wyprowadziła się. Dlaczego? Przede wszystkim stwierdziła, że jej nie szanuję, że już mi nie ufa, że się nie rozumiemy. Zdarzenie to spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, bo bardzo ją kocham, ona jeszcze całkiem niedawno mówiła, że mnie też i w moim odczuciu nic nie zapowiadało aż czegoś takiego. Nasze małżeństwo jest oparte naprawdę na miłości, więc tym bardziej byłem w szoku. To prawda, że ostatnio układało nam się różnie, może okazywałem jej za mało zainteresowania, może chciałem być bardziej "męski" i głupio rozumiałem to jako gruboskórny. Poza tym mieszkamy jeszcze z moją matką, a to jak wiadomo mieszanka "wybuchowa".

Tak czy owak żona podjęła decyzję. Wpierw mieszkała parę dni u koleżanki, potem wpadła do domu z bratem oraz walizkami, skrzynkami, pudłami, szybko spakowała większość swoich rzeczy i chłodno, stanowczo oznajmiła, że się wyprowadza, żebym do niej nie dzwonił itp. Jak odjechali po prostu nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Może nie jestem wzorowym chrześcijaninem, ale tylko wiara powstrzymała mnie od jakichś głupich kroków. Czułem się potwornie osamotniony, skrzywdzony, ponieważ do tej pory wydawało mi się, że nie jest jej ze mną aż tak niedobrze. Poza tym jeżeli ktoś czasem podnosił głos, to najczęściej ona, a ja starałem się zawsze wszystko łagodzić, a nie "dolewać oliwy do ognia".

Piszę o tym, ponieważ chcę Was poprosić o radę. Chcę za wszelką cenę uratować nasze małżeństwo, ale nie wiem właściwie co robić. Braliśmy ślub kościelny, więc rozwód cywilny nic dla mnie nie znaczy i niczego nie rozwiązuje, jestem przekonany, że dla niej podobnie. Żona jest jednak ambitna, honorowa, uparta i z pewnością nie po to podjęła tak trudną decyzję, żeby szybko zmieniać zdanie. Ja nie chcę jej o nic oskarżać, ale sam też nie chcę brać całej winy na siebie. Niemniej wiem, że wiele w naszym małżeństwie musi się zmienić, żeby znów mi zaufała. Wiem, że przede wszystkim ja muszę się zmienić, a nie tylko oczekiwać czegoś od niej. Nawet wiem co konkretnie muszę zmienić, ale jak to mówią "mądry Polak po szkodzie".

Póki co, większość znajomych radzi dać jej czas, nie dzwonić, nie pisać sms-ów, a już na pewno nie płakać do słuchawki i nie skomleć żeby wróciła. Więc nie dzwonię, nie skomlę, ale bardzo za nią tęsknię. Poza tym nie wiem czy nie odbierze tego jako obojętność z mojej strony, niemniej jednak jej słowa były tak silne i twarde, że chyba trzeba je uszanować.
Pomóżcie!
Pozdrawiam
Michał
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-06-30, 22:54   

Witaj!
A na jakiej podstwie mogła stwierdzić, że Ci nie ufa? W czym nie ufa? Rzeczywiście wygląda to dość dziwnie. Czy wyprowadziła się po jakimś "wybuchowej" sytuacji?
Najczęściej nagłe wyprowadzenie się współmałżonka - bez tzw. realnego powodu - związane jest z zakochaniem się w innej osobie. Dlatego po Twoim poście mogę tylko napisać: dziwne zachowanie.
Mądrych masz znajomych.
Pozdrawiam
 
     
GregS
[Usunięty]

Wysłany: 2008-06-30, 22:59   

mts napisał/a:
Póki co, większość znajomych radzi dać jej czas, nie dzwonić, nie pisać sms-ów, a już na pewno nie płakać do słuchawki i nie skomleć żeby wróciła. Więc nie dzwonię, nie skomlę, ale bardzo za nią tęsknię.


Bardzo rozsądne i trafne rady otrzymałeś

Ola2 napisał/a:
Najczęściej nagłe wyprowadzenie się współmałżonka - bez tzw. realnego powodu - związane jest z zakochaniem się w innej osobie.


Niestety, tak to wyglada o czym można sie przekonać czytając to forum.
ale z drugiej strony wyjątek potwierdza regułę... może to jest ten wyjątek?
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-06-30, 23:31   

mts napisał/a:
To prawda, że ostatnio układało nam się różnie, może okazywałem jej za mało zainteresowania, może chciałem być bardziej "męski" i głupio rozumiałem to jako gruboskórny. Poza tym mieszkamy jeszcze z moją matką, a to jak wiadomo mieszanka "wybuchowa".

mts napisał/a:
Nawet wiem co konkretnie muszę zmienić,


To mi wygląda na dość zaawansowaną ciężką sytuację.
Nikt nie wyprowadza się bez powodu.
Poza tym, jak chcesz odzyskać żonę, skoro nie będziesz się starał skontaktować?

mts napisał/a:
Póki co, większość znajomych radzi

Ty nie rozpowiadaj znajomym, bo to zwykle prowadzi do większych konfliktów, z żoną porozmawiaj. A i z własną mamusią może by warto było, kto wie, co się między kobietami działo?
 
     
Ida
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 22:34   

Jestem nowa i potrzebóję pomocy.
Gdzieś się zaplątałam w tych zawiłych ścieżkach życia i niepotrafię sama odnalesć tej właściwej.Po 15 latach małżeństwa w którym dochowaliśmy się dwuch synów(15 i 13 lat),spędzonych wielu szczęśliwych chwil,doszłam do wniosku,że już nie kocham swojego męża.Taką pewność zyskałam po wielu analizach swojego zachowania i reakcji na różne sytuacje.No chociażby :pod koniec sierpnia obchodziliśmy 14 rocznicę ślubu kościelnego(mieliśmy zamówioną w naszej intencji msze świętą),otrzymałam od męża przepiękny bukiet róż i czekoladki(które uwielbiam),zamiast być szczęślia i radosna,byłam tylko zwyczajnie zaskoczona,tym że coś mi kupił z tej okazji,chociaż cały czas twierdzi,że nie ma pieniędzy.Jestem podła,bo on się stara,a ja nic.Podczas mszy zastanawiałam się po co to wszystko,skoro był w kościele obecny tylko dlateg,że wcześniej go o to prosiłam.Zastanawiłam się jak doszło do takiego spustoszenia w moich uczuciach?Przecież na początku naszej wspólnej drogi byliśmy tacy szczęśliwi,zakochani i w miarę odpowiedzialni,bo na świecie był już nasz pierwszy syn.Przez długi czas nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic.Cieszyłam się,że mam tak wspaniałego męża,który zaopiekował się mną i dzieckiem.Niestety życie weryfikuje nasze plany.I tak stało się u nas.Nie wie w którym momęcie zaczęło się między nami coś psuć.Mąż okazał się być okropnym zazdrośnikiem,który nigdy do tego nie przyznaje się,a ja z zastraszonej myszki(wychowałam się w rodzinie,gdzie ojciec pił i bił mamę,i niecierpiał kobiet ,tzn.mnie-własnej córki,bo niebyłam synem;żony-bo zupa była za słona;a co najgorsze nieszanował własnej matki!),przeistoczyłam się w pyskatą i mającą własne zdanie kobietę.Urodził nam się drugi syn,byliśmy szczęśliwi.Nietrwało to długo,mieliśmy problemy z moimi rodzicami,a także finansowe.Gdy z tym się uporaliśmy,zauważyłam że nie potrafimy ze soba rozmawiac,tylko wymienialiśmy krótkie informacje dotyczące dzieci i co trzeba kupić.Popadłam huśtawkę nastrojów(pełna energi i radości,w sekundzi przeistaczałam sie w płaczliwą i zdołowaną istotę).Doszło nawet do tego,ąe pragnełam zniknąć z tego świta,pragnełam odebrać sobie życie(raz wystarczył tylko krok i byłabym pod kołami ciężarówki;albo bardzo ostry nóż,którym kroiłam chleb),za każdym razem gdy pojawiały się te myśli w mojej głowie wyswietlał się obraz dzieci znajdujących moje zwłoki.To wystarczało,abym się przebudziła z okrutnego transu;nie chciałam żeby myślały że ich nie kochałam.Wówczas zaczęłam gorąco modlić się o pomoc,o osobę tu na ziemi,która by mnie z tego marazmu wyciągnęła.Modliłam się wiele dni i tygodni,aż zostałam wysłuchana.Pomyślicie że to było szczęście,tak było.Poznałam osobę,która podała mi pomocną rękę,potrafiła sprawić,że spoglądałam na świat życzliwiej i widziałam wiele barw,którymi Bóg nas obdażył.Zaczęłam na samą siebie spoglądać zupełnie inaczej,tzn.zobaczyłam w lustrze piękną i wartościową osóbkę,której do tej pory nie widziałam.Ta osoba podsuwała mi książki,które zmotywowały mnie do zmian w sobie samej,rozmawiała ze mną szczerze o swoich kłopotach i problemach;w ten sposób otorzyłam swoje serce na innch ludzi,zaczełam ich zauwazać i ich problemy.Pragnełam im pomagać.Ta osoba pomogła mi zrozumieć,że faceci myślą innymi kategoriami.Dzięki tej osobie starałam sie być bardziej wyrozumiała dla męża i słuchałam go gdy mówił .Z początku był zadowolony i nawet niedowierzał,że nie mam do niego pretesji o to że tak dużo czasu spędza na rybach,że mam żalu gdy któryś raz z kolei wykręca się od wspólnego spaceru, potańcówek(bo on takich imprez niecierpi).Szczerze wam się przyznaje,że udało mi sie to co wyżej napisałam.To teraz zadacie pytanie:GDZIE JEST PROBLEM?
Jest i to olbrzymi.Tą osobą która mi pomogła jest mężczyzna w którym zakochałam się z wzajemnością! Trwa to już 2 lata i jest coraz piękniej! Tzn.BYŁO,bo wczoraj podjełam decyzję(był to szczegulny dzień,odpust w naszej parafii;podczas adoracji gorąco się modliłam o wskazanie właściwej drogi). Napisałam list,bo słowa nie przeszły by mi przez gardło.A teraz zastanawiam się czy dorze zrobiłam odrzucajac tak piękne i wyjatkowe uczucie?On moje SŁONCE obdarzył mnie zaufaniem i potrzuciem bezpieczeństwa,przy nim czułam się wyjątkowa,kobieca, seksowna i KOCHANA!Nie przeszkadzało mi że był żonaty(są od 15 lat po rozwodzie),że ma dwoje dorosłych dzieci ani to że jest dużo starszy ode mnie! Obawim się,że zbyt pochopnie podjełam decyzję o tym rozstaniu.Nie jestem jeszcze na tyle silna żeby bez niego sobie poradzić,tym bardziej że mieszka w tej samej miejscowosci i to zupełnie blisko,widuję go zawsze w kościele bo jest organistą. W jaki sposób mam przestać go kochać?
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 05:15   

Trol?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 16:00   

Oczywiście, że ten post jest do Idy....nie wiem dlaczego wydawało mi się, że pisze do Marii Anny....
A to do Ciebie Ido przecież !!


Ido.....
Tam gdzie jest MIŁOŚĆ tam ZAWSZE zły miesza !!!!!!!!!!!!!

Kochałaś swojego męża i On kocha !! Wszystko było pieknie, cudownie....aż zaczęło sie psuć. Co sie psuło Ido ?
Zwyczajnośc dnia codziennego, rutyna, szara rzeczywistość...to w nas zabija radość, miłość. Bo małżeństwo ma być jak piękny ogród...codziennie mamy o nie dbać, podlewać, pielęgnować....a nie zapuszczać jak byle jakie podwórko. Bo sie nie chce....bo jutro....bo potem. Bo nie chce mi sie na spacer z mężem, ani do kina...eeee tam....ani park jesienny wcale nie cieszy, bo nuda, bo byle jak i tylko problemy w domu .

Sama to zauważyłaś Ido....więc brawo....jesteś czujna ?
Trochę tak....nie lubisz bylejkości.....ale sama ją tworzysz, czyż nie ? Czy TY pielęgnowałaś Wasz związek - ogródek ? Czy codziennie dbałaś, przytulałaś i kochałaś MIMO wszystko....Mimo, że mąż zapomniał, nie dbał,....a TY ??

Najpierw było blogie bezpieczeństwo z mężem...ale nie pielęgnowane zmieniło się w nudny, bezbarwny związek. A od bylejakości wszyscy uciekają.
Więc uciekłaś.....bo nowa osoba jest ZAWSZE ciekawa, interesująca, pociągająca i chce rozmawiać i powie komlement....a my, zgaszone nudą żony, zakwitamy pod wpływem słów, gestów , spojrzeń innych.

Tak Ido...ten pan Cię obudził...obudził w Tobie kobietę, piekną, urzekającą.....ale i taką samą widzi Cie teraz Twój mąż....piękną, urzekającą, interesującą, tajemniczą.

Jednocześnie Bóg odzywa sie w Twoim sercu.....jesteś żoną swojego męża !!

Co masz zrobić ? Módl się i proś Boga o pomoc. Popatrz jak szybko dostałaś od Boga odpowiedź. Moim zdaniem słusznie postąpilaś. Jesteś żoną i masz męża. Jemu ślubowałaś w obecności Boga składałaś przysięgę....a przysięgi takiej nie wolno łamać.
Nie bój się, nie lękaj....Pan Cię wyprowadzi !! Jesteś zoną Ido i masz już męża.....to jest Twoje szczęście, Twój ogród....nie zaglądaj do innych ogrodów, zadbaj o swój a i on pięknie zakwitnie ! Pozdrawiam !! EL.
Ostatnio zmieniony przez EL. 2008-09-11, 15:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 19:17   

zastanaiałem sięczy to aby nie pisze moja żona...
jeśli zaczyna się psuć, to co zrobić? wyrzucić, przekreślić? tak ja usłyszałem od mojej żony. o naprawie nic.
zawsze jest czas, tak uważam, na naprawę małżeństwa. U mnie też zabrakło rozmowy wspólnej, co dalej, jak to rozwiązać, jak wyjść z kryzysu. zamiast tego ciągnęliśmy się wzajemnie w dół i uważam że oboje jesteśmy na dnie. pytanie które z nas odbije się prędzej. cały czas wyciągam dłoń, wystarczy sięgnąć, ale moja żona tej ręki nie potrzebuje (może teraz). jak piszee nałóg głowa do góry daj czas czasowi. Ale pamiętaj : mąż to mąż, a adoratorów wielu, ale czy oni nie chcą czasami wykorzysta sytuacji? i co dalej?
zawalcz o swoją rodzinę, małżeństwo, bo naprawdę warto.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 08:51   

Ida???? a może tak terapia dla DDA by Ci pomogła spojrzeć na siebie inaczej??Bo cos mi tu trąci moznym piętnem alkoholizmu ojca i przemocy w domu rodzinnym.Miałaś archetyp domu pierwotnego,mężczyzny,męża,ojca co :pije i bije............ a w swoim juz domu na początku byłas szczęsliwa że tak nie jest.Ale pod wpływem -jak piszesz problemów- z rodzicami,pewnie z ojcem pijącym i bijacym,pod wpływem problemów finansowych podświadomie zabrakło "picia i bicia".Bo taki masz podświadomy obraz męzczyzny.Byc może że wtedy byś walczyła o meża,kochała go nieszczęśliwie.

Maż nie spełnił Twoich oczekiwań,nie był w pełni męski,jak napisała El. wkradął sie nuda do małżęństwa.
I znalażł sioe taki co to Cię wysłuchał z uwagą,zainteresował sie Tobą,pogłaskał,może przytulił.
I co????? wydało Ci sie że sie zakochałaś........bo on taki miły,taki meski(choć starszy) taki mądry,taki ciepły. A może pytanie????? dlaczego rozwiedziony????
I wydało Cie się (jak pisze Pulikowski ) że to miłość.I zauroczyłaś się............. Nie Ty jedyna.................. sądzę że spora część populacji,tak męskeij jak i żeńskiej,ma za sobą takie zauroczenia.Oby tylko w pore dostrzeżone że to jest zauroczenie.Przerwanie i zakończenie,powrót do prawego męża/żony ,stołu i łoża.

Wiesz co???? sądzę że bardzo pomocna byłaby lektura książki Jacka Pulikowskiego "Warto być ojcem".Lektura dla Ciebie i dla Twojego męza.Nic nie wiedzącego o Twoich rozterkach.
Tylko nie walnij mu po oczach tym że sie zauroczyłaś organistą.Ostygnij trochę.Nie chciej sobie sumienia oczyszaczać zadając cios mężowi.

Pytasz jak go przestać kochać???? Wiesz............mam wrażenie że to tylko ,albo az zauroczenie.Na tym forum któras z Pań porównała kobiete zauroczoną do małpy. Siedzi małpa na drzewie i patrzy na inne,zieleńsze sie jej wydaje,wydaje sie jej ładniejsze(inny facet).I co robi małpa??? a rzuca sie wszystkim czterema łapami na to drugie ,zieleńsze drzewo.A to "fata morgana" z nudy.Wydawało sie że to zieleńsze drzewo.Trochę jak Ty.Sory za porównanie,ale u Ciebie o ogonie zapomniałaś na szczęście..........został uczepiony gałezi starego drzewa.I......przytrzymał.I rozchuśtał Idę,i buja się,i jeszcze marzy o tamtym drzewie.Ale jak ustaje wachadło na ogonie to i drzewo przestaje tak ponetnie wygladać.
A wydawało sie że to miłość.
A "kusy"juz sie cieszył.......................... a ma kolejna babę w sidłach,zamieszał.A Tu??? raczej nie...........to co robi dalej??? a usiłuje mieszac w głowie Idy,motylko jej podsyła,jak to by było jednak cudownie z tym starym organistą.............
A Ida rozmysla................. Pogoń BABO "kusego".Wez sie za siebie,poczytaj,pochodz na spotkania,na rekolekcje jedż jesienne z Sycharem..........
A nie chucie i żądze..............
Wies ...jest takie przysłowie: jak rządzą mną żadze to ja soba nie rzadzę



A jak u Ciebie??????????????????
 
     
beta1999
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 21:35   

Witaj Ido, to życie jest bardzo skomplikowane. Cokolwiek byś nie wybrała zawsze ktoś na tym ucierpi. Wybrałaś rodzinę. Postanowiłaś ratować swoje małżeństwo. Tak jak kiedyś ja.... Chociaż nie jestem szczęśliwa, modlę się. By pokochac na nowo. Będę równiez w modlitwie wspominać Ciebie... Trzymaj się ciepło
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 22:02   

Ida napisał/a:
Nie wie w którym momęcie zaczęło się między nami coś psuć.Mąż okazał się być okropnym zazdrośnikiem,który nigdy do tego nie przyznaje się,a ja z zastraszonej myszki(wychowałam się w rodzinie,gdzie ojciec pił i bił mamę,i niecierpiał kobiet ,tzn.mnie-własnej córki,bo niebyłam synem;żony-bo zupa była za słona;a co najgorsze nieszanował własnej matki!),przeistoczyłam się w pyskatą i mającą własne zdanie kobietę.Urodził nam się drugi syn,byliśmy szczęśliwi.Nietrwało to długo,mieliśmy problemy z moimi rodzicami,a także finansowe.Gdy z tym się uporaliśmy,zauważyłam że nie potrafimy ze soba rozmawiac,tylko wymienialiśmy krótkie informacje dotyczące dzieci i co trzeba kupić.Popadłam huśtawkę nastrojów(pełna energi i radości,w sekundzi przeistaczałam sie w płaczliwą i zdołowaną istotę).Doszło nawet do tego,ąe pragnełam zniknąć z tego świta,pragnełam odebrać sobie życie(raz wystarczył tylko krok i byłabym pod kołami ciężarówki;albo bardzo ostry nóż,którym kroiłam chleb),za każdym razem gdy pojawiały się te myśli w mojej głowie wyswietlał się obraz dzieci znajdujących moje zwłoki.To wystarczało,abym się przebudziła z okrutnego transu;nie chciałam żeby myślały że ich nie kochałam.Wówczas zaczęłam gorąco modlić się o pomoc,o osobę tu na ziemi,która by mnie z tego marazmu wyciągnęła.Modliłam się wiele dni i tygodni,aż zostałam wysłuchana.Pomyślicie że to było szczęście,tak było.Poznałam osobę,która podała mi pomocną rękę,potrafiła sprawić,że spoglądałam na świat życzliwiej i widziałam wiele barw,którymi Bóg nas obdażył.Zaczęłam na samą siebie spoglądać zupełnie inaczej,tzn.zobaczyłam w lustrze piękną i wartościową osóbkę,której do tej pory nie widziałam.Ta osoba podsuwała mi książki,które zmotywowały mnie do zmian w sobie samej,rozmawiała ze mną szczerze o swoich kłopotach i problemach;w ten sposób otorzyłam swoje serce na innch ludzi,zaczełam ich zauwazać i ich problemy.Pragnełam im pomagać.Ta osoba pomogła mi zrozumieć,że faceci myślą innymi kategoriami.Dzięki tej osobie starałam sie być bardziej wyrozumiała dla męża i słuchałam go gdy mówił .Z początku był zadowolony i nawet niedowierzał,że nie mam do niego pretesji o to że tak dużo czasu spędza na rybach,że mam żalu gdy któryś raz z kolei wykręca się od wspólnego spaceru, potańcówek(bo on takich imprez niecierpi).Szczerze wam się przyznaje,że udało mi sie to co wyżej napisałam.To teraz zadacie pytanie:GDZIE JEST PROBLEM?
Jest i to olbrzymi.Tą osobą która mi pomogła jest mężczyzna w którym zakochałam się z wzajemnością! Trwa to już 2 lata i jest coraz piękniej! Tzn.BYŁO,bo wczoraj podjełam decyzję(był to szczegulny dzień,odpust w naszej parafii;podczas adoracji gorąco się modliłam o wskazanie właściwej drogi). Napisałam list,bo słowa nie przeszły by mi przez gardło.A teraz zastanawiam się czy dorze zrobiłam odrzucajac tak piękne i wyjatkowe uczucie?On moje SŁONCE obdarzył mnie zaufaniem i potrzuciem bezpieczeństwa,przy nim czułam się wyjątkowa,kobieca, seksowna i KOCHANA!Nie przeszkadzało mi że był żonaty(są od 15 lat po rozwodzie),że ma dwoje dorosłych dzieci ani to że jest dużo starszy ode mnie! Obawim się,że zbyt pochopnie podjełam decyzję o tym rozstaniu.Nie jestem jeszcze na tyle silna żeby bez niego sobie poradzić,tym bardziej że mieszka w tej samej miejscowosci i to zupełnie blisko,widuję go zawsze w kościele bo jest organistą. W jaki sposób mam przestać go kochać?

"Modliłam się i zostałam wysłuchana"

Rozumiem, że to przyjaciel, nie mężczyzna, z którym łączy Cię intymna więź jaka jest między mężem i żoną. Tak wyczytałam z Twego postu. Nie piszesz o grzechu... nie musisz NAM PISAĆ. To jest temat, który mówi się w konfesjonale: wyznanie grzechów cięzkich.

Jeśli nie popełnialiście cudzołóstwa (nie musisz pisać mi tego!), a takie wysnuwam wnioski (skoro to człowiek, który pieśnią wciąż sławi Boga),

skoro to przyjaciel... to w czym problem?...


Ido, znasz taką przyjaźń? Bez grzechu między kobietą i mężczyzną. Może tak właśnie między Wami jest!
To się zdarza. Są ludzie, którzy mogą być przyjaciółmi. I może być to "nawet" kobieta i męzczyzna. Bez grzechu między nimi.

Jeśli jednak grzech zamieszkał między Wami,

... na grzechu niczego nie zbudujesz, bo nie ma fundamentu - Jezusa...

to przystąp do Sakramentu Spowiedzi jak najszybciej i poproś Chrystusa o siłę.
Jezus nikomu nie odmawia swojej łaski.
Tych, którzy całym sercem zwracają się ku Niemu - ku Bogu. On jest Bogiem - Jezus Chrystus.
I On niech Cię prowadzi!


ps.
http://www.opoka.org.pl/b..._oprzyjazn.html
 
     
Ida
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-14, 15:37   

Dziękuję wszystkim,którzy mi odpisali.
Dzisiaj jestem spokojniejsza,wyciszona,emocje poszły w kąt.Uwarznie przeczytałam wasze posty i miałam wiele do przemyślenia.Na pewno skorzystam z poradni DDA(szczerze się przyznam, nie wiedziałam że kiedykolwiek będe potrzebowała pomocy tej poradni).Zakupie również książkę J.Pulikowskiego;chętnie ja przeczytam ale nie jestem pewna czy mój mąż się skusi.Postanowiłam również odwiedzić psychologa,bo jest we mnie coś z czym sama sobie nie poradze.Szukam czegoś i nie wiem co to jest.
Moje małzenistwo było ucieczką z domu rodzinnego i nie tylko.Bo mając zaledwie14 lat znalazłam się w dziwnym układzie uczuć.Byłam zakochana w mężu kuzynki(z tym,że to on pierwszy zrobił krok i rozkochał mnie w sobie).Po roku zdałam sobie sprawe,że wiele osób krzywdze,więc zerwałam tę znajomość(było to trudne i długo trwałe,ale udało się).W krótce po tym wydażeniu poznałam swojego męża,po 2 latach koleżeństwa zakochałam się w nim do szaleństwa.To był bardzo burzliwy okres w moim życiu,ojciec(władca i pan),zakazał mi spotykania się z moją sympatia,niestety już nic nie miał do powiedzenia,bo spodziewałam sie dziecka.Ślub,chrzciny i codzienność dnia,a ja wciąż za czymś teskniłam(za spokojem i ciepłem w ramionach męża kuzynki!).Był obecny w moim sercu i jest nadal;podobnie wydażyło sie z organistą.Najpierw był dla mnie przyjacielem,pózniej zawładneły nami szalone uczucia.Były pocałunki,pieszczoty i ... .Zdaje sobie sprawe,że posunęliśmy się za daleko,ale czy człowiek może przewidzieć co się wydarzy?Jak bym wiedziała do czego ta znajomość doprowadzi, to byłabym bardziej ostrożna.
Mówi się,że córki biora sobie mężów takich jakich miały ojców;mój mąz nie pije,nie pali,nie przesiaduje z kumplami i tak wogóle to ze świecą szukać takiego faceta(tak mówiły koleżanki,a teraz rodzina i znajomi).Ale nikt z nich nie wie jaki jest naprawde,ja również przez dłuższy czas nie zdawałam sobie sprawy z tego,że mój mąż znęca sie nademną psychicznie.Dopiero gdy najlepsza przyjaciółka zwróciła na to uwage zaczęłam szukać informacji na ten temat.Okazało się że gdy próbowałam wyrwać się z pod jego wpływu,to robił się agresywny albo stosował metode cichych dni,wówczas ja nie wytrzymywałam i dla świetego spokoju pierwsza przepraszałam.Wówczas wszystko wracało do normy,az do nastepnego razu.Był jedna powazna rozmowa(którą mąż rozpoczał,bo ja go traktowałam jak powietrze);postawiłam wszystko na jedną kartę, moje małżenstwo wisiało na jednym włosku.Decyzja należała do męza,wybrał mnie i dzieci co oznaczało,że podejmuje się ciężkiej pracy nad sobą i traktowaniu mnie jako partnera i razem nawzajem się wspierając mielismy odbudowywać nasze małżenstwo.Niestety mąż ma słomiany zapał a ja już mam dosyć walki za dwoje(a dotego dochodzi wyowanie dzieci,które w większosci spada na moją głowe-a chłopcy robią sie coraz bardziej trudni).Wyczerpały mi się zapasy miłości i najchętniej zostawiłabym to wszyatko i ruszyła w świat!Ale są dzieci!Dla nich postaram się o stworzenie i utrzymanie jak najdłuzej ciepła rodzinnego.Wiem,że to będzie bardzo trudne,ale dzięki wam i modlitwie dam rade.DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA ZA TO,ŻE MOGĘ WYGADAĆ SIĘ NA FORUM;DZIĘKUJĘ ŻE KTOŚ CZYTA CO NAPISAŁAM I ODPOWIADA SWOJĄ ŻYCZLIWOŚCIĄ;DZIĘKUJE ŻE JESTEŚCIE.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 07:53   

Ida..........wyglada na to że Ty jestes nie tylko DDA ale DDD w pełnym zakresie.No bo dochodzi jeszcze odrzucenie przez ojca,zaprzeczenie kobiecości poprzez dawanie Ci odczuć że nie jesteś kochana bo on chciał syna......
Twoje DDD wcześnie sie obudziło.Jak piszesz w 14 roku życia miałas romans z kuzynem,z żonatym kuzynem.Jego skrajna nieodpowiedzialność,niemalże modne obecne pedofilstwo-bo to można okreslić jako uwiedzenie nieletniej.
Potem uciekłaś w małżeństwo .......... z dysfunkcyjnego domu ,chciałaś sie uwolnić.Buntowałaś się.Jak piszesz (a może tylko odczuwasz tak) mąż stosuje przemoc emocjonalną wobec Ciebie.To cichy terror.
Choć w Twoim poście przebija Twój zadziorny i buntowniczy charakter.
Piszesz o mężu:"Niestety mąż ma słomiany zapał"
Widzisz Ida............ poczytaj co piszesz wcześniej,a można przypuszczać że piszesz szczerze:
"Ślub,chrzciny i codzienność dnia,a ja wciąż za czymś teskniłam(za spokojem i ciepłem w ramionach męża kuzynki!).Był obecny w moim sercu i jest nadal;podobnie wydażyło sie z organistą.Najpierw był dla mnie przyjacielem,pózniej zawładneły nami szalone uczucia.Były pocałunki,pieszczoty i ... "

Założyłaś sobie że masz pojemne serce,bo i mąż kuzynki ,i organista ,i mąż sakramentalny,i dzieci....................

Ida,że wspomnienia przychodzą,że żądze podpowiadają rózne wizje,że "kusy" podsuwa rózne wizje to jest sprawą prawie że normalną............za to Ty nie odpowiadasz.
Ale odpowiadasz za to co robisz z tymi wizjami,myślami.czy "wchodzisz w nie' ,czy je rozwijasz,czy wracasz do nich bo dają Ci ułudę przyjemności,bo łaskoczą Twoja pychę(jak Ty atrakcyjna-maz kuzynki,organista)."Kusy" cwany jest.Wykorzystuje każdą mizliwość aby pograć na instynktach,na żądzach.I zaczynasz(pewnie) pisać sobie scenariusze w głowie pod wpływem tych myśli,rozwijasz żadze,marzysz............i niespodziewanie znajdujesz sie w ramonach organisty i ...........posuwasz sie za daleko-jak piszesz.

Bo jak rządzą mną żądze to ja sobą nie rządzę

I pozostaje żal.moralniak,niesmak............i niedosyt,bo można by dalej,bo można by więcej,bo maz jest 'słomiany",bop cięzko wychowywać dwóch synów.
A tu jeszcze buzują hucie,żądze.
A "kusy" na nich gra,podbija piłeczkę,podkręca myśli,secenariusze............ jakie piękne wizje miłości,seksu,partnerstwa w ramionach innego.....nie męza. Bo on ma słomiany zapał.
Wiesz............a potem jeszcze innego,potem jeszcze innego............ i co dalej?????/???? .
Puchar przechodni?OD SPODNI DO SPODNI????

Kobieto......zacznij od siebie.popracuj nad sobą.nad swoimi priorytetami.
Piszesz o swoim "MNIE".Czas zająć sie swoim "JA",podleczyć,zaleczyć swoje poranione "JA"
Masz pewnie podstawy.Bo dysfunkcja w domu pierwotnym,bo ojciec alkoholik i przemoc w domu,bo odrzucenie przez ojca,bo rozchwiany i dysfunkcyjny wzorzec mężczyzny,meża,ojca,bo brak ciepła męskiego w dzieciństwie,bo ojciec nie rozbudził w Tobie prawidłowych cech kobiecych,nie pomógł wyrosnąć z dziecka dziwczynie a potem kobiecie.
A Ty .....jako 14-o latka wpadasz w męskie ,dojrzałe ramiona bo szukasz męskiego pierwiastka ,ojcowskiego pierwiastka,bo tesknisz do męskiej akceptacji.Nie piszesz czy zostałaś wykorzystana seksualnie czy nie..........ale mentalnie i psychicznie zostałaś wykorzystana.
I tak naprawdę to Ty jestes jak samochód prowadzony przez pijanego kierowcę na torze wyścigowym........... od bandy do bandy.......tylko ten czas od bandy do bandy jest różny.I obijasz się,i boli.A kusy wykorzystuje każdą możliwość.I podpowiada......... mąż jest do bani-organista bedzie lepszy.kuzyn byłby napewno lepszy.................
Ida..................czas ,czas spojrzeć na siebie otwartymi oczami.Poprzez własne skrzywdzenia z dziećiństwa masz bagaz,masz dysfunkcję i obdzielasz nia otoczenie.może nie ciągle ale od czasu do czasu.Walisz bokiem o barierę toru życia rodzinnego.
I tak naprawdę to nie jest Twoja wina.............. Ty inaczej nie potrafisz.

Ale uważaj................ zdrowy rozsądek nakazuje przerwać zaklęty krąg dysfunkcji.Ty masz to zrobić.
Bo wiesz że to dysfunkcja.
Ojciec Twój nie wiedział,dawał to co sam dostał od rodziców.Ale Ty juz wiesz.Czujesz że jest coś nie tak.
Ja Ci tez to napisałem.Szukaj pomocy.Idz do poradni,Idz na terapię bo DDA i DDD oraz to wszystko co zmalowałaś po drodze w małeżństwie doprowadzi Cię do jeszcze gorszych stanów.

PAMIĘTAJ!!!!!!!!!!!!!!!!!
"KUSY" WYKORZYSTA CIĘ PORZEZ PODPOWIADANIE JAKA TY TO JESTES NIESZCZĘŚLIWA,ZESZMACI A POTEM WYRZUCI NA ŚMIETNIK.

Jak juz będziesz zeszmacona to nie będziesz mu juz nie potrzebna.Bo już będziesz szmatą.A podnieść się z pozycji śmietnika jest bardzo trudno.

Decyzja należy do Ciebie IDA.Wybór tez.

Ale pamiętaj.:WSZELKIE ZMIANY ZACZYNAJ OD SIEBIE.
Pod wpływem Twoich zmian zmieni sie Twoje otoczenie

Pogody Ducha
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 21:48   

Ida, do tego co napisał Nałóg, niewiele mogę dodać.
Może tylko warto zastanowić się, czy w małżeństwie nie zabrakło Ci tej adrenaliny, którą wyzwalał ojciec alkoholik? Czy przypadkiem nie jest to znużenie codziennością, czytaj:poczuciem bezpieczeństwa, jakie daje mąż? Ojciec sprawiał, że byłaś ciągle w stanie gotowości do przyjmowania kolejnych ciosów, mąż spokojny, szary i nudny, niewiele działo się z jego powodu?
Piszesz, że byliście szczęśliwi ( oboje, Ty również) dawno temu, gdy były kłopoty.
Dziewczyno, gonisz wiatr, szukasz huraganu, bo tylko wtedy czujesz się bezpieczna, gdy coś się wali i zagraża?
Czas to zmienić, pokochać spokój i wyciszyć emocje, zajrzeć we własne wnętrze, trochę tam pobyć i zrobić porządek z przeszłością. Zresztą, pisał o tym nie tylko Nałóg.
Życzę powodzenia.
 
     
Ida
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-17, 19:24   

Przeczytałam to co napisaliście,kilka razy i jest mi jakoś dziwnie,bo zdałam sobie sprawę z tego,że o tym wszystkim wiedziałam tylko nie potrafiłam przyznać sie do tego.A jak ktos nieznajomy wyłożył "kawe na ławe",to dotarło do mnie jaka jestem naprawde.Teraz widzę wyraznie,że już od dawna potrzebowałam pomocy specjalistycznej poradni.
A ty Nałóg jesteś szczery aż do bólu-i dzięki ci za to-bo potrzebowałam mocnego kopniaka.Ja już chyba tak mam,że od czasu do czasu ktoś mną musi potrząsnąc. Pracuję nad swoim charakterem i samą sobą już od dłuższego czasu,ale to jest bardzo trudne.Robię dwa kroki do przodu i jeden do tyłu.Nie mam z kim o sobie i swoich tajemnicach porozmawiać;moja przyjaciółka uwielbia plotki,a ja ich nienawidzę. To nie przypadek,że trafiłam na to forum,tu mogę wszystko z sibie wyrzucić,nikogo nie urażając.
Owszem jestem zadziorna,ale dzięki temu funkcjonuję.
Gdy będe miała jakiekolwiek kłopoty,to czy mogę liczyć na waszą pomoc?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10