Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
witajcie , potrzebuję waszej pomocy
Autor Wiadomość
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 10:09   

No cóż dobre pytanie jak sobie radzę z tym bólem. Czasami wydaje mi się, że już całkiem nieźle, ale to nie tak. Tak po prawdzie nie radzę sobie wcale.Nie pomaga praca, obowiązki, spotkania z ludźmi. Chyba nawet do końca nie lubię tych spotkań, bo mam wrażenie ( chociaż zapewnia się mnie, że tak nie jest ), że działam jak trucizna mimowolnie powracając do swojej sytuacji tym samym męcząc otoczenie. W modlitwie niestety nie znajduję ukojenia, może to kwestia czasu lub żarliwości... Próbuję. Pustka i żal jest ogromny. Przeraża myśl o Bożym Narodzeniu i Sylwestrze choć to za parę miesięcy.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 10:42   

Wszyscy mamy te same lęki, supeł, jakbym czytała samą siebie, też strasznie się boję świąt i wigilii, nowego roku , boję sie też powoli rozmawiać z ludźmi bo też po jakimś czasie zaczynam o tym opowiadać chociaż tego nie chcę i widzę , że inni zaczynają mieć mnie dość chociaż zapewniają że tak nie jest.. Te same ciężkie uczucia ale trzeba samemu sobie faktycznie pokazać , że nie żyjemy dla tej osoby , która odeszła i zdradziła , że to on nie jest nas warty a nie na odwrót , myślę, że te pierwsze święta i nowy rok trzeba jakoś przeżyć ,potem będzie lepiej , ważne żeby odbrązowić tę druga stronę - nawet jeśli "po ludzku" to ona jest wygrana , najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, trzeba sobie chyba przestawić calą tą sytuację - ja nie zrobiłam nic złego , jestem w porządku , moge dalej żyć w zgodzie ze sobą
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 11:17   

Dziewczyny, ja tez mialam takie wrazenie - ze ludzie maja mnie dosc - ze nie chca sluchac moich zali. Ale sluchali - cierpliwie sluchali. Teraz juz wlasciwie nie poruszam tego tematu - bo przyszedl czas, ze nie mam juz takiej potrzeby, by mowic o swojej sytuacji. Jest wiele ciekawszych tematow.
Nie unikajcie kontaktu z ludzmi - drugi czlowiek naprawde moze pomoc, nawet tylko sluchajac. Nie trzeba w sobie tlumic swoich uczuc.

A Boze Narodzenie, Sylwester - tez na poczatku bardzo wtedy cierpialam, ale to tez z czasem minelo. Nie znam Waszych sytuacji, nie wiem, czy macie dzieci, ale ja, patrzac na corke - tym sie wlasnie ciesze - kiedy przezywa swieta, kiedy moge jej wytlumaczyc, jakie naprawde maja znaczenie. A w Sylwestra zabawa na 102!!!! Corka, wraz z siostrzencami urzadza bal przebierancow!

Da sie zyc - uwierzcie osobie, ktora przeszla wiele. Jeszcze nie tak dawno nie widzialam zadnego sensu w zyciu - a teraz - zyje sobie, jak kazdy inny. Ba - nawet lepiej! Bo swiadomie przezywam kazdy dzien!
Ostatnio zmieniony przez wabona 2008-10-02, 13:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 12:29   

wanbomo ! bardzo proszę napisz mi jak teraz sie czujesz , jakie masz stosunki z meżem , czytałam twoje stare posty i szczerze powiem , że mnie przerazily , bylas strasznie uzależniona od niego a on znęcał się nad Toba psychicznie , kiedy czytam jego słowa do Ciebie kierowane ( nie wszystkie) to tak jakbym słyszała mojego męża - ziejąca nienawiść i bicie w najbardziej czułe miejsca , mój też bił w moje najbardziej czułe miejsca , napisz proszę jak z tego wyszłaś, bo , nie obraź się, ale nie chciałabym pójśc w Twoje ślady , wręcz przeciwnie, czy kiedykolwiek Cię przeprosił , czy coś w nim drgnęlo , napisz proszę, ja nie chcę iść Twoją drogą ( piszę o początkach) - szkoda życia dla głupich i złych ludzi
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 13:11   

Czerwona - nie wiem, czy to, co jest miedzy mna a mezem, mozna nazwac jakimikolwiek stosunkami. Nie ma ich i tyle. Maz kontaktuje sie jedynie, aby wziac dziecko - czyli srednio raz na miesiac. Ze mna nie rozmawia w ogole. Dla przykladu - przed rozprawa nie odezwal sie ani slowem - powiedzial dzien dobry do mojej cioci, ktora byla swiadkiem, do mnie nic.

Bylam ofiara, on byl katem. Nie widzial tego. Wydawalo mi sie, ze sedzia mu troche uswiadomil, jak jest naprawde - widzialam, ze bardzo przezywal. Ale to tylko moje przypuszczenia. Moze teraz, jak ktos tu napisal, powie, ze sedzia jest glupi, i tyle. Nie wiem.

Moja droga do wyzdrowienia byla dluga i katorznicza. jesli czytalas moje wczesniejsze posty, wiesz o tym. Wychodzilam powoli. Tu, na Forum pisalam bardzo duzo, na pewnym etapie chyba najwiecej. Osoby tu bedace wspieraly mnie jak mogly.

W pewnym momencie zauwazylam, ze musze zrobic cos jeszcze, ze sama z siebie nie dam rady. Wtedy z pomoca przyszla przyjaciolka, osoba bliska mi jak siostra. Dala numer telefonu do psychologa - bardzo dobrego, "o w swiatowej slawie" :lol: Pol roku, raz w tygodniu, przez godzine, albo i wiecej psycholog "obrabial" mnie na nowo. Zmudna to byla praca, bo wystarczylo, ze nie spotkalismy sie dwa tygodnie, a ja juz mialam dola. W pewnym momencie oboje stwierdzilismy, ze jestem nowym czlowiekiem, ze dam rade.

Balam sie, jak sama poradze. Poradzilam. Jeden dol - wtedy, gdy zobaczylam kochanke meza w ciazy. Od razu zero reakcji, ale za jakis czas dopadlo. Poradzilam i z tym. Poradzialam i z rozwodem.

Jak sobie radze - psycholog dal mi pewne narzedzia do walki z depresja, przygnebieniem - zaczyna dziac sie zle - wlacza sie czerwona lampka, a ja juz sie nie zamykam w sobie, juz wiem, co robic.

W moim przypadku nie nastapilo uzdrowienie malzenstwa. Ja jednak moge dac swiadectwo zycia - bo to, co osiagnelam, to wlasnie zycie - w pewnym momencie zaczelam je tracic. Teraz zyje, prawdziwie odczuwam kazdy dzien. Nie jest to latwe zycie, ale kto powiedzial, ze ma byc latwo.

[ Dodano: 2008-10-02, 13:19 ]
Co do przeprosin - nigdy takie slowo nie padlo. Teraz uswiadomilam sobie, ze moglam go o to poprosic na sali sadowej. Ciekawe, czy by to zrobil. Zreszta, nie zalezy mi juz na tym slowie. To jego sprawa, jego sumienie.

Wiem tylko, ze to, co buduje moj maz, jest budowane na ogromnej krzywdzie mojej a przede wszystkim naszej corki. Jego szczescie, do ktorego tak dazyl, to morze wylanych lez. I boli mnie bardzo, kiedy dziecko nie chce nawet slyszec o ojcu - widze jak bardzo go kocha, a kazde wspomnienie o nim, to dla niej ogromne cierpienie. Gdzies tam, w jej malym serduszku jest milosc do taty, ktorej boi sie pokazac. To tak boli.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 13:49   

Wanboma , nadal nie podoba mi się parę sformułowań w Twoim poście , co to znaczy , że sędzia mu uswiadomił , a gdzie Ty byłaś , dlaczego Ty nie powiedziałaś, że jest złym człowiekiem , z tego , co przeczytałam , długo Cie zdradzał , dlaczego nie odwróciłaś całej sytuacji - nie miałaś na to siły , czy liczyłaś naiwnie , że on sam sie zmieni , z tymi przeprosinami też nie tak chyba powinnaś napisać , co to znaczy poprosić go , żeby przeprosił ? Powinnaś tych przeprosin żądać.Ja chyba na szczęscie mam jaśniejsze spojrzenie na moją sytuacje juz na tym etapie , widzę , że po drugiej stronie mam do czynienia ze złem w czystej postaci , które na dodatek kompletnie nie rozumie o co chodzi w życiu , we mnie wezbrała ogromna złośc , dobrze , że go nie widzę bo byłaby z mojej strony bardzo ostra reakcja - wiem , że nic by nie zmieniła tylko dała mu satysfakcje, że kipią we mnie emocje i , że sobie z nimi nie radzę. jeszcze raz powtarzam sama sobie , nie chcę iśc Twoją drogą - w tym znaczeniu , żeby dalej byc ofiarą psychopaty , tyle jest innych dróg , tyle wartościowych ludzi i rzeczy , chcę przestać w ogóle o nim myśleć, cieszę się , że wyzdrowiałaś - choc też chyba nie do końca - bo nadal widzisz w tym krzywdę a powinnaś widzieć wyzwolenie i szansę na nowe lepsze życie bez kata u swojego boku , ja cały czas sobie wmawiam - trzeba życ godnie , w zgodzie z sama sobą i widziec dobre strony całej tej sytuacji , u Ciebie jest niewątpliwie gorzej bo macie dziecko , pomyśl , że to naprawdę Ty jesteś ta lepsza , nie skrzywdzona - wyzwolona
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 13:53   

Czerwona, moze jest tak jak piszesz. Ale wlasnie - jest dziecko. To ojciec mojej corki. To o jej dobro mi przede wszystkim chodzi.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 14:05   

Czerwona............. poczytaj dobrze to co pisze Wanboma..... ona tez się rzucała na forum i w realu tez jak ranna lwica. Walczyła ze swoimi emocjami, podsycała je.....podsycała swój ból.
A bolało jeszcze bardziej.
Aż przyszedł taki moment że zaakceptowała fakty, zaakceptowała ból .I co się stało??????
Zaczęło mniej boleć. Bo to jest ból bardzo mocno podsycany złością ,nienawiścią wymieszana z uczuciami.
A to tylko albo az emocje.
Co jesteś w stanie zrobić????? Co????? Nic............... nic..........
Wanboma pisała o przeprosinach ............. mogła sobie żądać do woli.......a on i tak zrobi swoje.
Masz dwa wyjścia tak naprawdę................. walczyć,ranić się swoimi emocjami,ranić się swoim poczuciem skrzywdzenia ,albo zaakceptować i przestać walczyć............ po prostu...... zaakceptować. Zając się sobą swoim samopoczuciem ,akceptacją siebie.
Masz wpływ na to co zrobisz sama............ na innych nie masz wpływu.
A chęć zemsty, złość, żal ,poczucie krzywdy tylko pogłębia Twoje reakcje na emocje.
Wywalaj te emocje,tu na forum przynajmniej nikt Cię nie skrzywdzi ,niew wykorzysta Twojej sytacji.
Jesteś kolejna osoba pisząca w ten sam sposób,walczącą.
Odpuść......... zostaw i zaimij się soba,swoja kondycją psycho-fizyczną.
Powalcz o Pogodę Ducha

[ Dodano: 2008-10-02, 14:09 ]
Jestes poraniona ,a rany wymagaja pielęgnacji.To rany emocjonalne.Bo zostało zranione Twoje "MNIE" .Twój obraz meża,małżęńśtwa. Dodatkowo pogłębia ten stan dokopywanie sobie jak mogałas dokonać takiego wyboru męża..... Wybrałas,okazął sie inny jak w wyobrażeniach.Ponosisz konsekwencje swoich wyborów.Ale to nie Twoja wina-jak juz w kategoriach winy pisać- to on zdradził,on poszedł w sina dal............
A czy był Ciebie wart??????
W takim stanie jak jest obecnie to raczej nie...............
Pogody Ducha
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 14:22   

czerwona,
też nie chcę tu dawać maila na ogólnym, a tym bardziej nr tel. , ale gdybyś włączyła PW, no chyba , ze do mnie napiszesz na PW.
pozdrawiam
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 14:25   

czerwona, ty jeszcze nie widzisz w jakim amoku żyjąci którzy zdradzają, oni nawet nie widza ze kogos krzywdza, baa, sami czuja się krzywdzeni...kiedy mowilam męzowi ze mnie krzywdzi to odpowiadal tym samym-ze ja go krzywdze bo go kocham, bo chce byc z nim-autentycznie, oni sie nie czują jak morlanie zepsuci ale jak żyjący w wyjątkowej sytuacji, razem z kochanką biedactwa -caly świat ich nie rozumie,nie zna cudowanej prawdy o nich, doslownie wszystko mozna sobie uzasadnic, nawet Bogiem, nawet nową ewangelie sobie stworzyc

[ Dodano: 2008-10-02, 14:26 ]
a takie przeprosiny na żądanie to jaką mają wartość?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 14:58   

mój ojciec zwykłe mówił... z głupim nie pogadasz najpierw cie zniży do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem...
żadne przepraszam poparte uczynkami nic nie świadczą są tylko pustymi nic nieznaczącymi słowami... a by za słowami szły uczynki najpierw potrzeba świadomosci że czyni sie zło i nikt nikogo nie przekona że postępuje źle jesli ten ktos sam do tego nie dojdzie....
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 17:47   

Kochani , znów macie rację, z tymi przeprosinami nie zrozumieliśmy się - chodziło mi o to , że w zdaniu wanbony widziałam znów uległość , w sformułowaniu , że powinna poprosić go o to , by przeprosił, oczywiście , że takie przeprosiny są bezwartościowe , prawdziwe muszą wypływać z głębi serca , ja jestem prawie przekonana , że nie zostanę przeproszona bo , tak jak napisała agnieszka 78 , on uważa ,że to on był skrzywdzony będąc ze mną w małżeństwie a teraz dalej go krzywdzę ponieważ nie daję się zmieść z powierzchni ziemi tylko ośmielam się nieśmiało protestować a przecież on jest panem i władcą , który osiąga to , co chce , po trupach innych. Jest psychopatą , którego zaczynam nienawidzieć - wiem , że to źle , że takie emocje też są niszczące ale z dwojga złego chyba lepiej się na niego wściekać niż na nim tęsknić . Rację ma mami - z głupim nie pogadasz , ja mam drugie powiedzenie - szkoda życia dla głupich ludzi , po prostu albo ktoś coś czuje albo nie , to , że on ma poziom rozwoju emocjonalnego na poziomie starszaka nie oznacza , że mam sobie z jego powodu marnować życie , rację ma Agnieszka 78 - pewnie on uważa, że musi uchronić swoją wielką miłość przed całych światem , a z pewnością przez swoją straszną żoną, z którą męczył się już od dawna , tylko zapomniał jej o tym powiedzieć, wiem , że nie powinnam pisać tego na tym forum ale ja z tym panem nie chciałabym mieć już nic wspólnego chyba że... przeszedłby coś w rodzaju olśnienia , traumy , przeistoczenia, ponieważ takie rzeczy zdarzają się niezwykle rzadko , szczególnie u osób pozbawionych uczuciowości wyższej - szansa jest jedna na 1000 , że coś takiego się zdarzy.
Ja niestety nie wierzę w jego człowieczeństwo , poznałam go z tej drugiej okropnej strony , wierzcie mi , nie chcielibyście się z nim zadawać , gdybym to wszystko opisała , psychopata wierzący , że światem rządzą pieniądze , i to jedyna siła w którą teraz wierzy, ja jedynie zachodzę w głowę , czemu nie widziałam tego wcześniej ...Słaby , zły człowiek , bez zasad - ot , szczery obraz kogoś , za kogo kiedyś wyszłam za mąż ... Czy mam za kimś takim płakać ? Dlaczego nie pozwalacie mi się złościć, nałóg cały czas mnie napomina , ja szczerze powiedziawszy nie widziałam w postach wanbomy jakiekolwiek buntu , widziałam wrażliwą, delikatną i niestety bezradną istotę , której po głowie skakał inny psychopata ona nie potrafiła powiedzieć : dość kolego , dość , skacz po głowie swojej pannie .
W tym znaczeniu nie chciałabym iść jej drogą , ja już nie chcę być uległa i wmanipulować się w rolę ofiary , trzeba się z tego wyzwolić , niech obraża i szydzi swoją dziewczynę , jest wolny , dokonał wyboru , niech idzie swoją drogą , jeśłi kiedykowiek mu w tej pustej głowie zadzwoni - jego wielkie zwycięstwo , jeśli nie.. jego problem .
Samotna , sorry , ale nie wiem , co to jest PW , w tych sprawach zawsze pomagał mi ten ktoś , teraz muszę wszystkiego uczyć się sama , daj mi wskazówki , pozdrawiam.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 18:04   

Czerwona........ a może to poczytasz ,pomedytujesz?nie myl z modlitwą


Dezyderata
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj jaki spokój może być w ciszy.

Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu.

Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.

Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą.

Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny...

Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 18:29   

czerwona napisał/a:
Jest psychopatą , którego zaczynam nienawidzieć - wiem , że to źle , że takie emocje też są niszczące ale z dwojga złego chyba lepiej się na niego wściekać niż na nim tęsknić . ...wiem , że nie powinnam pisać tego na tym forum ale ja z tym panem nie chciałabym mieć już nic wspólnego chyba że... przeszedłby coś w rodzaju olśnienia , traumy , przeistoczenia, ponieważ takie rzeczy zdarzają się niezwykle rzadko , szczególnie u osób pozbawionych uczuciowości wyższej - szansa jest jedna na 1000 , że coś takiego się zdarzy.


Czerwona zapewne powinnas byc teraz twarda ale czy ta twardośc to ma być nienawiść? Twój mąż może być i diabłem ale Ty bądz lepiej aniołem, zachowaj swoją wrażliwość,bądz ponad..wiesz ze ja przez cały czas kryzysu nie poczułam na męża złości,bardziej patrzyłam na niego jak na chorego, opętanego, wzbudzał we mnie ogromny smutek ale nie nienawiść, odczłowieczył mnie w swoim myśleniu ale tak naprawde to przeciez on był całkowicie nieludzki w tym co robił, modliłam się za niego i nawet za jego kochankę...tacy im gorzej postępują tym brutalniejsze deklaracje składają aby się uzasadnić...mój mąz teraz nie potrafi mi tego wyjaśnić-on jak to nazywasz przeszedł to "przeistoczenie", teraz to on modli się codziennie za mnie abym mogła się pozbierać,
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 18:52   

Wiem , że nienawiść jest zła , wiem , że niszcząca , że to uczucie , które też uzależnia bo cały czas myślimy o obiekcie tej nienawiści , wiem , że spokój zadziałalby najlepiej ale w tej chwili mnie na niego nie stać! Wszystko to strasznie cały czas przeżywam , śni mi się po nocach , są tylko chwile kiedy o tym nie myślę i wtedy mam do wyboru dwa uczucia -potężnego żalu i tęskonoty za starymi czasami kiedy byłam szczęśliwa i poczucia złości , kiedy myślę - tamto już było, nie ma tego człowieka , jest inny zły - zrobił ci mnóstwo złych rzeczy , odczłowieczył cie - nie ma za kim tęsknić ani kogo żałować , boję się tego żalu , boję się zasklepienia w nim , myślę , ja tu wylewam litry łez a on mi złorzeczy i odczłowiecza nie tylko w swoich myślach ale też w swoich słowach do innych ludzi , bardzo chciałabym osiągnąć spokój ducha - pogodzić się z tym wszystkim na spokojnie , marzę o tym , by zacząć nowe życie - w spokoju , martwiąc się normalnymi sprawami , on kojarzy mi się teraz z samymi ranami , w zasadzie mieszają mi się dwa obrazy - stare dobre i nowe złe , kiedy tęsknię za starymi przywołuję nowe - i one wzbudzają we mnie złość , złość za nielojalność, zdradę, za niezawinioną przeze mnie nienawiść - to on wzbudził w sobie nienawiść do mnie , tęsknię za nim i jednocześnie nie chcę go , miotają mną emocje wiem to . Kiedyś wierzyłam w miłość , w naszą miłość , w naszą więź , w to , że jesteśmy dla siebie najważniejsi a teraz on to , co kiedyś mu mówiłam w najbardziej intymnych chwilach - o swoich słabościach , lękach , problemach - opowiada naokoło jako przykład , że przecież nie może już być dalej z wariatką , w co mam zatem wierzyć, wybieram złość zamiast smutku bo smutek jest bezdenny a złość powoduje , że choć przez chwilę czuję wyrównanie szans - na zasadzie - nie dam ci kolego satysfakcji płacząc za tobą , gdybym wcześniej była uważna - może teraz byłabym szczęśliwa....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5