Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
witajcie , potrzebuję waszej pomocy
Autor Wiadomość
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 14:02   

Leno masz rację zakończe dzisiaj ,bo fakt wczoraj miałem dość długa dyskusje z ojcem
i umysł zbyt cięzko pracuje..a dokładnie chodziło mi o to co napisałaś w kilku zdaniach
pewnie mam dzień poetycki-i dużo piszę
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 14:11   

Norbercie...nie chodzi mi o częstotliwość, bo to również jakiś rodzaj terapii/pomocy sobie, ale o treść.
Fajnie piszesz, mądrze...zauważalna ewidentna zmiana od pamiętnych czasów ;-)
Wiem że mnie zrozumiałeś i masz świadomośc swojego chwilowego "zagubienia" i jego przyczyny.....i to też jest dobre wiesz?
Trzymaj się :-)
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 14:40   

Leno nie wiem czy dotarła moja wiadomośc na priv ,bo cos mi nie wyszło z jej puszczeniem,
ale to związane z terapią i przyswojenie pewnego czegoś co zatrzymywało moje całkowite
otwarcie na zmiany..miedzy wierszami w postach to wyjaśniłem..coś przyjołem ..coś pojołem za rzecz oczywistą że tak pewnie ma byc i musi być..dopiero z buta wszystko we mnie ruszyło.....i nastąpił brak tego co napisała moni...o 24 godzinach..ale dało coś innego
duchową więż i zaoferowanie wszelkiej pomocy jak oczywiście druga strona tego chce...a analogicznie każdy jest kowalem swego losu -i jako kowal może nadawać kształty temu co w sobie wykuwa
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 18:47   

ukradlismy pullo temat.
ja mysle , ze wszytkich tu laczy jedna , z gruntu zla postawa , jakis paradoks psychologiczny, zakladam , ze piszacy tutaj zostali porzuceni przez swoich wspolmalzonkow , czesto dla innych osob . druga strona dopuscila sie oszustwa i zdrady, jednej z najciezszych rzeczy jakich mozna dopuscic sie wobec drugiej osoby, z zalozenia najblizszej osoby.widac , ze ci wszyscy porzuceni nadal kochaja swoich wspolmalzonkow i na nich czekaja liczac -jesli sie zmienie , popracuje nad soba moze wroci....moze znow bedziemy razem. uwazam , ze to jest patologiczna reakcja , zdrowy czlowiek bedacy w zdrowych relacjach , z mezem , zona powinien zareagowac inaczej , to on powinien sie wahac czy dac szanse zdrajcy , czy jest to czlowiek , z ktorym mozna jeszcze cos zbudowac, zdrajca winien sie kajac i prosic o szanse , to on powinien nad soba pracowac - to on wszystko zepsul , to on zawinil , nie ma zadnego wytlumaczenia dla zdrady , z a d n e g o . jezeli jest komus zle - niech odejdzie tak po prostu , mowiac szczerze , ze jest zle , wczesniej probujac to naprawic . ja nie widze powodu zeby nad soba pracowac dla meza , jesli mam pracowac nad soba - to powinna to byc praca przeciwko niemu , zeby dotarlo do mnie w pelni , ze to on jest nieuczciwy i nie zasluguje na jedna lze , niech bedzie szczesliwy z kim innym . ja bylam w porzadku bo wytrwalam z nim i dalej chcialam trwac mimo problemow . oczywiscie tesknie , bo teskni sie nawet za wlasnym lozkiem jesli jest sie daleko od domu , zal mi naszych lat, naszej przyjaxni , choc teraz nie wiem , czy nie byla to tylko moja imaginacja , placze glownie dlatego , ze zostalam oszukana i zdradzona , bo stracilam w niego wiare , w to , co w nim do tej pory kochalam a co bylo tylko uluda , zgadzam sie z moni - nie wolno o nic prosic - to jest nieporozumienie, to on powinien prosic , jesli nie prosi to znaczy , ze nic nie rozumie , przede wszystkim , co znaczy byc mezem i zona.wiem , ze chcecie ratowac te malzenstwa , ja swoje tak naprawde tez - ale to powinno nastepowac na naszych zasadach a nie z laski zdrajcow , ktorym chwilowo nie uklada sie z panna albo kochankiem , uwazam , ze bardzo prawdziwe jest zdanie . jesli cos kochasz wypusc to na wolnosc jesli wroci -jest twoje , jesli jednak nie wroci - nigdy twoje nie bylo.

[ Dodano: 2008-09-26, 18:55 ]
to , co robi Elena jest dla mnie niezrozumiale , kompletny wstrzas , wybacz mi slowa , ktore teraz napisze - Ty zebrzesz o uczucia ,jak Twoj maz ma Cie szanowac skoro Ty nie szanujesz samej siebie .......rozumiem placz , zal , rozpacz , uczucie straty , tak reaguja normalni ludzie , kochajacy druga strone ale nie tedy droga ...moim zdaniem oczywiscie, to on powinien blagac o mozliwosc powrotu , blagac .
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 21:45   

wiesz czerwona,
masz rację ja też przezywam teraz bunt. Znowu przy jakiejs okazji zeszlismy na nasz temat.
Jednoznaczny koniec i zero złudzeń, mam sobie zadnych nadziei nie robić, nie czekać.< bo zamkniete i zablokowane serce mojego męża na mnie. Doszłam dzisiaj do wniosku, ze choćbym nie wiem jak sie zmieniała, chocbym na głowie stawała, była miła, dobra, kochająca, to i tak on tego nie chce. Mąż chce czegoś innego , nowego.
Jestem pewna, ze choćby go kołem łamano i chocby nie udało mu sie w jednym, czy drugim związku, to będzie szukał dalej, ale nie wróci. Uzmysłowił mi to jasno i czytelnie.
Mam wierzyć w uzdrowienie jego duszy i co i zacznie kochać. ja wiem, że teraz jest zauroczony kimś to czuję, ile trwa nie wiem, ale jak siedzę w jednym pokoju, a on nieobecny duchem jest z kimś w stałym kontakcie, to tak jakby na moich oczach mnie zdradzał. Czuję, ze nie siedzimy we dwójkę, a we trójkę.
Jasno i dobitnie mi wczoraj powiedział, ze nie powinnam i nie mam prawa o nic już pytać, co robi, gdzie jedzie i kiedy wraca, tak jak nie interesuje go co ja ze swoim zyciem robi., wręcz powiedział, ze go to g. .. obchodzi.
To na co mam liczyć?
Załamuje mi sie wiara, bo tak jak czerwona pisze, to nie ja zawiodłam, nie ja odeszłam, a to mnie najbardziej zależy.

[ Dodano: 2008-09-26, 21:57 ]
[quote="elzd1"][quote="czerwona"]Tak jest niestety. Żeby uspokoić własne sumienie i nie zwariować, trzeba kogoś obarczyć winą, powody zawsze się znajdą. A jak już są powody, sumienie teoretycznie spokojne, można zionąć nienawiścią.
Jesteśmy przeszkodą, wrzodem na sumieniu, który trzeba wyciąć.

Dobrze Elzed napisała, jesteśmy wrzodem, wrzodem na sumieniu, które trzeba wyciąc.
Mój mąz nic tylko o tym, żebym sobie zycie ułożyła( i to pewnie jak najszybciej ), żeby wyprać swoje sumienie i ruszyć ku szczęściu.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 22:42   

czerwona napisał/a:
widac , ze ci wszyscy porzuceni nadal kochaja swoich wspolmalzonkow i na nich czekaja liczac -jesli sie zmienie , popracuje nad soba moze wroci....moze znow bedziemy razem. uwazam , ze to jest patologiczna reakcja , zdrowy czlowiek bedacy w zdrowych relacjach , z mezem , zona powinien zareagowac inaczej , to on powinien sie wahac czy dac szanse zdrajcy , czy jest to czlowiek , z ktorym mozna jeszcze cos zbudowac, zdrajca winien sie kajac i prosic o szanse , to on powinien nad soba pracowac - to on wszystko zepsul , to on zawinil , nie ma zadnego wytlumaczenia dla zdrady , z a d n e g o .

Zmiany dokonujemy w sobie i dla siebie, bo tyle możemy zrobic, bo na to mamy wpływ.....i o tym się trąbi na całym forum.
Nie doczytałaś , bo skupiasz swoja całą uwagę na analizowaniu, szukaniu winy i wspomnieniach, co w nadmiarze prowadzi do usprawiedliwienia własnego postepowania, czyli stania w miejscu.Taki tego efekt....stoimy w martwym punkcie zamiast cokolwiek zmienić, przy czym to "cokolwiek" znaczy własne życie.Przeszłosci nie zmienisz, nie masz juz na nią wpływu, ale masz wpływ na swoja przyszłośc.
Wybór należy jednak do Ciebie.
Wielokrotnie pisane było,ze za zdrade odpowiada sam zdradzający i nic go nie usprawiedliwia, za kryzys odpowiadaja oboje co wcale nie znaczy w jednakowej częsci.

czerwona napisał/a:
zgadzam sie z moni - nie wolno o nic prosic - to jest nieporozumienie, to on powinien prosic , jesli nie prosi to znaczy , ze nic nie rozumie , przede wszystkim , co znaczy byc mezem i zona.wiem , ze chcecie ratowac te malzenstwa , ja swoje tak naprawde tez - ale to powinno nastepowac na naszych zasadach a nie z laski zdrajcow

Przekazu moni zawiera o wiele więcej niz to co wychwyciłaś.
Nie prosić, nie narzucać się,nie błagać, odpuścić i zająć się sobą.
Co do zasad się zgadzam.Wymagam czasu, do niczego sie nie zmuszam ale absolutnie nie wymagam kajania i błagania, błagania i jeszcze raz błagania.Dla mnie osobiście to odpychające i przynosi odwrotny skutek.
Moni nie zmieniła się dla męża, zmieniła sie dla siebie....dopuszczając pewną ewentualnośc, prawidłową zresztą.... pod wpływem naszych zmian zmieniaja sie inni.To ewentualnośc i nadzieja...nie założenie!!!

czerwona napisał/a:
ja nie widze powodu zeby nad soba pracowac dla meza , jesli mam pracowac nad soba - to powinna to byc praca przeciwko niemu

Po raz kolejny...pracować nad sobą masz dla siebie tylko i wyłącznie...z nadzieją a nie z założeniem.
Pracować nad sobą przeciwko komuś.... brak mi słów.

Cytat:
to , co robi Elena jest dla mnie niezrozumiale , kompletny wstrzas , wybacz mi slowa , ktore teraz napisze - Ty zebrzesz o uczucia ,jak Twoj maz ma Cie szanowac skoro Ty nie szanujesz samej siebie

Czerwona wyluzuj, uspokoj emocje, bo ranisz nie tylko siebie ale i innych.
Elena nie prosi, nie żebrze o uczucie....ofiarowała obraczke i jak sie okazuje ...celny traf ,który sprawił radośc obojgu.
Popracuj nad sobą dla siebie......rozumiesz co to znaczy?
Zadbaj o siebie, zmień w sobie to co zmiany wymaga. Nikt nie obarcza Cię winą za rozpad małżenstwa!!!
Przekaz w Twoją stronę jest jeden......pomóż sobie, nie warto cierpieć, żyć przeszłością,płakać podczas kiedy inny ktoś doskonale sie bawi.O Ciebie chodzi tylko i wyłacznie, o Twój spokoj i dobre samopoczucie.
Zmiana nie zawsze znaczy dla każdego to samo!!!

Samotna.....to co napisała Elzd jest najprawdziwszą prawdą i własnie dlatego powinniśmy zadbać o siebie.
Wystarczająco nas skrzywdzono,abyśmy przedłużali ten stan.
Elzd walczyła o swoje małżeństwo, ale mimo wszelkich przeciwności i trudności nie wadziło jej aby walczyc również o siebie.Dla mnie i tak jest wygrana i choć nie zawsze z Nią się zgadzam, podziwiam za wierność swoich przekonań i ogromną siłę w budowaniu swojej przyszłości.

[ Dodano: 2008-09-26, 22:57 ]
Norbercie...nic n ie doszło
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 23:07   

samotna , zycz mu szczescia na nowej drodze , wtedy tylko mozesz nim potrzasnac ,nie mozna sobie pozwolic na takie slowa , co to znaczy , zeby maz do zony mowil , ze jej zycie go g.. obchodzi ! jaki czlowiek tak mowi , wiem , bo slyszalam podobne slowa , zreszta czuje to , ze moje zycie go g... obchodzi , od kiedy wyprowadzil sie nawet raz nie spytal , czy wszystko w porzadku . ja wiem , ze nie mam juz meza , ze tamto zniknelo , bylo uluda, moge sie tylko odwzajemnic , to jedyna droga zeby nie zwariowac , nie pozwol nikomu tak do siebie mowic ! nie daj sie upokorzyc , o nic nie pros - dasz mu tylko satysfakcje , on czuje sie panem sytuacji , zmien to , nie pros , nie probuj rozmawiac , nie tlumacz sie , mnie moj zdrajca tak zmanipulowal , ze kiedy on z inna panienka robil to i owo mieszkajac jeszcze ze mna , ja go przepraszalam za jakies wyimaginowane winy , wypominal mi jakies bzdury a ja go przepraszalam , nie majac pojecia o co chodzi , uwazalam , ze ma kryzys i cierpi , rozumiesz .. przepraszalam go a on wtedy mial amory z nowa kobieta swojego zycia a ja myslalam , boze jaki wrazliwy i cierpiacy czlowiek , to byla zwykla cyniczna manipulacja , przepraszalam go, to znaczy mialam za co, czyli czul sie rozgrzeszony bo przeciez bylam taka zla zona .. nie daj sie zmanipulowac , nie daj sie upokorzyc , prosze , ja to przeszlam i wiem , ze to byl szereg bledow bo mu ufalam , wierzylam w jego slowa , nic nie warte slowa oszusta i zdrajcy , ktory sprzedal moje malzenstwo za srebrniki , wiara jest potrzebna ale przede wszystkim w siebie i swoja godnosc , nie daj sie ponizac , starczy tego lkania za nimi , malzenstow mozna udrawiac - na naszych zasadach , ja tez slyszalam o ulozeniu sobie zycia z kim innym - to ma dobitnie swiadczyc o tym , ze nas nie kochaja , zebysmy odczepily sie od rekawa -gwarantuje , ze gdybys to zycie faktycznie zaczela sobie ukladac szybciutko zmieniby zdanie , tu jest sciana placzu na tym forum a oni smieja nam sie w nos , radze - paznokcie w sciane i zero prosb i lkania , szacunek dla samej siebie , jeszcze raz szacunek , nikomu to nie zaszkodzilo , wszyscy , ktorzy to przeszli tak twierdza , klasa i godnosc zawsze nas uratuje , niezaleznie od zakonczenia sprawy, pewien czlowiek mi powiedzal bardzo proste slowa .ON NIE JEST CIEBIE WART. rozpisalam sie bo naprawde mam juz dosc lkania za zdrajca , cierpie jak kazdy , placze jak kazdy , mam chwile , kiedy nie oge zaczepnac powietrza ale to nie znaczy , ze ktos moze bezkarnie nadal pluc mi w twarz bo taka ma zabawe , dobranoc - u mnie caly czas faza buntu .
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 23:20   

To widać czerwona,ze faza buntu....ale to przejdzie.
Pełno w Tobie negatywnych emocji, ktore nic tylko Cie wyniszczają.....ale to przejdzie.
Nie zwracasz uwagi na właściwe przekazy....ale to przejdzie.
Krzycz sobie, płacz do utraty tchu....kiedys i łez braknie.
Nie martw sie....to znak,ze coś się dzieje....ot...pierwszy etap.....bunt przed zmianą.....ale to przejdzie.
Rozumie, bo byłam taka jak Ty.....i tez przepraszałam jak Ty....za nic.
Śpij słodko zbuntowana kobieto :-)
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 23:24   

Lena , nie zrozumialas mnie, tzn . ja to zle napisalam , chodzi mi o prace nad soba nie przeciwko mezowi ale dla siebie, w tym znaczeniu , zeby uporac sie z uczuciami do czlowieka , ktory zrobil mi bardzo duzo zlych rzeczy a ja paradoksalnie za nim tesknie , wiem , ze wybaczenie jest jednym z podstawowych krokow , nie chcialam urazic nikogo , nie chcialam zranic Eleny ale naprawde nie rozumiem takiego postepowania , nie wiem czy ofiarowanie obraczki bylo celnym krokiem , uwazam , podkreslam , ze ja tak uwazam , ze takie zachowanie moze przyniesc odwrotny skutek, jesli zranilam Cie Elena- z calego serca przepraszam , jestem w fazie buntu, niech druga strona zacznie prace nad soba , caly czas mam wachniecia nastroju , po prostu przerasta mnie ta sytuacja ale tez chce juz wyjsc z tego , nikogo z Was nigdy nie chcialam zranic , jesli tak sie stalo-przepraszam
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 23:30   

Czerwona....nie tłumacz...ja naprawdę rozumie....wierzę,ze nie masz złych intencji....rozumie bo zachowywałam się podobnie.
....i nie tylko ja.

Jestem dalej po prostu.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 23:33   

LENA , napisz mi tylko jedno - uczciwie , czy Twoja obecnosc na tym forum oznacza , ze nadal nie poradzialas sobie z sytuacja, piszesz , ze tez tak mialas , ja chcialbym juz zaczac normalnie zyc , to , ze tu pisze oznacza , ze tak nie jest
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 23:39   

Kochana...moja obecnośc na forum ma jeden cel....własną terapie i w miare możliwości pomoc innym.
Jestem szczęśliwa sama ze sobą, zmieniłam siebie dla siebie, akceptuje i kocham siebie ....w końcu!!!
Dalej....zobaczymy, ale nie jest źle!!!
Mam nadzieje :-)

[ Dodano: 2008-09-26, 23:40 ]
...aaaa...i jestem uparta...nie odpuszcze Ci ;-)
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 00:25   

sory dzieewczyny ale juz do łuzek...bo noc nadeszła...czerwona słuchaj leny akurat zna cały ból od podszewki...złapała cie ale tak jest na poczatku kazdy przechodzi faze buntu i krzyku i ci
jacy zostali skrzywdzeni i ci jacy krzywdzili lecz postanawiaja byc inni,i tak to jest kiedys forumowicz nałóg napisał jak krzyczysz to znaczy ze boli ,jak boli to znaczy ze cos nie tak i pragniesz to zmienić,jak pragniesz zmienic to napewno na lepsze ..własnie zaczynasz prace nad sobą..powodzenia czerwona ...i mimo tego co sie stało powoli zaczniesz odkrywac ze jestes fajna kobietą i wartosciową docenisz siebie ..będziesz sie dobrze z tym czuć
podpowiem ci z mojej prywaty....w moim zwiazku cos ja nawaliłem i napewno nie było to przyjemne....teraz spijam to co nawarzyłem ale wiesz co przy tym wszystkim zmieniła sie diametralnie moja zona-budując silna kobiete ,i choc mi bardzo nie pasuje ale tylko wzrokowo ten obraz(bo wiem jaka nadal jest tam głęboko w duszy) to to co widze w tej chwili bardzo mi imponuje i cieszy-czemu bo przez lata chciałem aby własnie taka była
nie umiałem tylko tego powiedziec,wlazłem do drugiej lini az wkońcu wszystko spitoliłem
-chce tylko jedno wyrazić zmieniaj się dla siebie a moze ktoś zauważy...mąż ,a moze ktos
inny ocenisz z czasem sama
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 20:26   

czesc , czemu nikt nie daje mi reprymendy, jakas cisza podejrzana , czy wszyscy pracuja w pocie czola azeby szanowny wspolmalzonek laskawie baknal cos pod nosem. faza buntu trwa , jest bol jak diabli i zal jak diabli ale staram sie to przekuc w zlosc , nie w nienawisc - nie potrafie nienawidzic czlowieka , ktorego jednoczesnie niestety nadal chyba kocham , ale wsciekla na niego moge byc , cisza podejrzana ....
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 22:39   

czerwona

Sprowadza się zatem dyskusja do odpowiedzi na pytanie - jak poradzić sobie z emocjami, poczuciem skrzywdzenia i odrzucenia.

1. Można próbować "zemścić się" odpowiadając pięknym za nadobne (odpada)
2. Wyhodować nienawiść (odpada)
3. Wyrzucić z siebie złość i wściekłość - czemu nie, te uczucia jak jad dodatkowo zatruwają, zatem pozbywać się ich poprzez np. sport, pracę, itp. itd.
4. Pogodzić się z sytuacją tłumacząc wszystko wolą Boga, że widocznie czemuś ma to słuzyć i że kiedyś zrozumiemy (może i dopiero na tamtym świecie)
5. Mimo wszystko próbować zrozumieć jeszcze na tym swiecie - dokładnie analizując, krok po kroku, siebie. I jeśli cokolwiek znajdziemy - poprawmy to.

I zadać sobie pytanie - czy mimo upokorzeń i bólu, kiedy ewentualnie druga strona zechce chcieć - walczyć o uratowanie swego małżeństwa?

Odpowiadam za siebie - walczyć, trwać, wybaczać, szukać winy również w sobie - ale z podniesionym czołem.

P.S.
Nie widzę paradoksu, że tęsknisz pomimo upokorzeń. Paradoksem jest, że on nie tęskni.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8