Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Witaj Dorota.71
I tak sami musimy się z tym zmierzyć. Czy próbowaliście wspólnie porozmawiać z psychologiem? Wierzę, że wszystko jest do naprawienia.
Pisałaś o Twoim Mężu, czytając to, czułem się jakbym czytał o sobie. Cały czas trwam, ale moja Żona uważa, że walczę z Nią, a nie o Nią.
Pozdrawiam - M.
agnieszka78 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-08, 14:10
Doroto poza tym jaka jestes teraz nie możesz nic zrobic wobec męża aby sie odmienilo...z konsekwencjami zdrady kazdy z Was musi sobie poradzić sam w sobie...niestety ale twój mąz musi sobie uświadomić ze nie wiem jak bardzo by teraz nawet nieswiadomie próbował Cię ranić to niestety nie zmniejszy to jego bólu, czy to będzie wobec Ciebie chłodny, czy spotka Ciebie jakies nieszczęście czy nawet kara Boska-to naprawde nic a nic mu nie da, to nie jest gra o sumie zerowej, to że Ty tracisz nie powoduje ze On zyskuje, choćby i Twojego kochanka spotkalo nieszczescie-to nic nie da...mężu Doroty Ty dobrze o tym wiesz, Dorota tobie nie pomoże rozumiesz? to Ty musisz w sobie stoczyć te walkę...sama wiem że wobec tego koszmaru człowiek naturalnie staje się w sobie jak dziecko-chciałby aby ktos inny przyszedł i pomógł znalazł sposób...niestety trzeba byc dorosłym-pomoc sobie samemu, dzieckiem można byc wobec Boga, modlić sie a może on zabierze od nas te myśli ale samemu ze soba trzeba byc dorosłym, i Ty Doroto tez taka musisz byc-mąz Tobie nie pomoże pogodzić sie z konsekwencjami tak jak Ty nie pomożesz mu-dla Ciebie sa konsekwencje niedowracalne i dla niego-dla Ciebie jego "zgasniete oczy etc" dla niego inne...mistyczka Maria Valtorta napisała w Poemacie przypowiesc jaką Jezus mówił swoim uczniom- o tym jak niszczymy ubrania i je naprawiamy-ze czasami przychodzi taki czas ze ubrania juz nie da sie załatac, naprawic, ma takie braki, i ze te braki jedynie Bog może wypełnić nie człowiek...
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-09, 19:47
Dorota............ Twój maz pewnie tu wchodzi,pewnie przeczyta to co napiszę.Choć chyba nie darzy mnie sympatią.....
Mężu Doroty........... a może przestań walczyć,może poprosru przyjmij do0 wiadomośći że zostałęs zdradzony przez głupote Twojej żony ,przez głupotę,przez ŻĄDZĘ.
A Ty teraz nie jesteś opanowany żądzą zemsty? odwetu? ..............żądzą walki?????? ale z kim???? czy nie z własnymi emocjami? nie z własnym poczuciem skrzywdzenia???
Czy nie rzadzą Toba żądze?
Ja wiem że mnie łatwo pisać............... tak możesz sie wkurzyc na mnie.......... i co to da??? pielęgnując tę złość.tę nienawiść ,to poczucie krzywdy(doznanej faktycznie) ,podsycając siebie do walki z tymi emocjami jeszcze bardziej sie "wkręcasz".......... sprubuj odpuścić............ to juz sie stało.Zostaw walkę bo sie nia ranisz tylko.Przyjmij na klatę fakt że zostałeś zraniony............... przyznaj sobie samemu że tak było,że tak sie stało.............. Twoja żona nie będzie w stanie żyć do końca życia w poczuciu winy,nie przebaczonej winy.........wykończy ją to,wykończy Was oboje...............
Może warto abyś przeczytał książkę Anzelama Gruna :"Walczyć i kochać".
Może pomogło by Ci przyjąc te porażkę czy nawet klęskę .Wczortaj juz było,jest dziś i będzie jutro.
Na wczoraj juz nie masz wpływu,na dziś dośc ograniczony ..............tylko do siebie........ a jutro???? jutro jest wielka niewiadomą.......... czy nie warto pomóc tej niewiadomej????? Czy nie warto powierzyć jutra Bogu??
Mężu Doroty.................. Pogody Ducha
Z dedykacją dla Ciebie :
Modlitwa o Pogodę Ducha
Boże ,
użycz mi pogody ducha
abym godził sie z tym czego nie moge zmienić
odwagi
abym zmieniał to co zmienić mogę
i mądrości
abym odróżniał jedno od drugiego
Życze Wam obojgu Pogody Ducha ................ zastanówcie sie na sensem tej Modlitwy.......
marc!n70 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-09, 21:12
Hej, Nałóg ,bardzo fajnie to napisales..:)Pozdrawiam
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-12, 15:26
Witaj Marcin(męzu Doroty) ............. i jak emocje???? kopią dalej???
Mą [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-14, 19:04
wITAJ dOROTa.71
wiem co czujesz jestem też ta ZŁA......Jak to robicie że potraficie rozmawiać ze sobą....tak zazdroszczę Ci tego że mąż po tym wszystkim potrafi Ci powiedzieć że Cię KOCHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!mój nie ja walczę od ponad roku o nas...choć Bóg nam wciąż pokazuje ze mamy być razem...jakoś Miruś nie potrafi w to uwierzyć stał się pusty ....i te jego oczy..................to straszne...1.09.08 urodził nam sie syn i to chyba największy cud jaki nam pokazał.........KOCHAM MIRKA NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE...ale On już w to nie wierzy(((((((((((((((((((((((((((((jak tę wiarę odzyskać.....proszę módlcie się za mojego męża.....
[ Dodano: 2008-10-14, 21:37 ]
nie pisałam nic więcej....nasza historia...to jest skomplikowane ale napewno wiesz to samo....My rozmawialiśmy również dużo n apoczątku po wszystkim..rózne emocje z nas wychodziły...po dwóch miesiącach uzgodniliśmy rozwód(to straszne słowo!!) ale nie złożył wniosku podarł go tego samego wieczoru...teraz mówi że żałuje..że byłby już wolny, może by się uśmiechał Mirek zresztą bardzo dużo innych rzeczy żałuje(tak mówi)..kończymy dom..NASZ DOM..może za miesiąc się wprowadzimy ale co to będzie ,aż boję się pomyśleć.....ja strasznie cierpię..nie potrafię żyć bez miłości,czułosci rozmowy...jest mi tak okropnie wstyd za to wszystko co zgotowałam......myślę że wiesz również co znaczy patrzeć na ukochaną osobę która ma smutne oczy zgaszone w których nie ma nic tylko cierpienie
Mirek jest dla mnie całym światem, potrzebuję Go jak powietrza do życia..........modlę się wciąż za niego o czysty umysł..ON PRZECIEŻ NIE JEST TEMU WINIEN!!!!!!Jak odzyskać co się traci.............ja żyję tylko nadzieją.
Powiedz DOROTA.71 czy też się boisz?????bo ja bardzo ze choćbym niewiem jak się starała to będzie szukał wszystkiego co stracił u mnie - znajdzie u innej i to jest teraz najgorsza rzecz jaka mnie pześladuje...liedyś pewna jego "znajoma" powiedziała że i tak Inna mi Go zabierze ja boję się że On już postanowił szukać a my jesteśmy bo sa dzieci.............................nie wiem czy mnie jeszcze kocha-myślę że tak i moze dlatego nie może się z TYM uporać.............................
znalazłam to forum i piękną modlitwe o uzdrowienie małżeństwa-modlę się codzienie..trochę się uspokoiłam(całą ciążę przepłakałam!)nie interesował się moim samopoczuciem..............kiedyś pewien psycholog powiedział mi że swoim zachowaniem On mnie karze.......ale ja kocham i dziękuję Bogu za każdy dzień spędzony z Mirkem,za każde Jego spojrzenie i każde słowo............................................................JAK TO PRZETRWAĆ???????????
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-15, 08:30
Mą..... piszesz:'NASZ DOM..może za miesiąc się wprowadzimy ale co to będzie ,aż boję się pomyśleć....."
Masz wyjscie..... nie pisz scenariuszy,nie rezyseruj.............zostaw życie życiu i zaimij sie dniem dzisiejszym,tym co dzisiaj.
:"kusy'" wykorzystuje Twoją wine i poczucie winy,podkręca je aby utrudnić komunikację pomiędzy Wami.
Piszesz:"myślę że wiesz również co znaczy patrzeć na ukochaną osobę która ma smutne oczy zgaszone w których nie ma nic tylko cierpienie"
<wiesz........ popełniłas błąd,zraniłas męska dumę,męskie "ego" zraniłas męża,złamałaś przysięgę małżeńską ....................... ale to juz było.tego nie odwrócisz.Może czas zacząć życie z głowa zwrócona do przodu???? Iśc twarzą do przodu??? Wiesz....nie można iśc do przodu tyłem............. przewrócicie sie ...oboje.
O tym co było nalęży pamiętać....ale n ie nalezy tym żyć.
W innym poście jest tekst Mami.........o przebaczaniu.
Poczytaj...............
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-15, 15:47
Witaj Mą
Oj serce mi się ścisnęło i miałam łzy w oczach, kiedy czytałam Twoje słowa. To tak jak bym czytała o sobie....
Wiem doskonale co czujesz..... przed oczami cały czas masz obraz zniszczenia jakiego dokonałaś i choćbyś nie wiem jak chciała, już nic nie zmienisz...
Pytasz czy się boje??? Nawet nie wiesz jak bardzo!!! strach stał się stałym elementem mojego życia, każdy dzień to wielka niewiadoma... rano kiedy się budzę boje się jaki będzie dzień, kiedy wychodzę z pracy i jadę do domu, boję się jakie będzie popołudnie i wieczór, czy znowu padną słowa o rozstaniu o tym że już nie potrafi być dalej ze mną i chce ułożyć sobie życie z kimś innym.... a wiem jak bardzo potrzebuje obdarzyć kogoś uczuciem, które teraz w sobie schował głęboko...
Kiedy pomyślę że będzie dbał o kogoś innego, martwił się i troszczył tak jak kiedyś o mnie to zamieram.
Ostatnie dni były dla mnie wyjątkowo trudne i nie mogę się po nich pozbierać... ale wiem ze nie mogę się poddać... Ty też!!!
Macie malutkie dzieciątko, ono Was potrzebuje a twój mąż walczy o to żeby przetrwać a to nie takie proste, bo nie chodzi tu "tylko" o męską dumę ale o całą masę rzeczy z którymi musi sobie poradzić.
A to jak się zachowuje to wcale nie jest do końca prawdziwe, to jego obrona przed bólem i na pewno nie jesteś mu obojętna.
Wiesz mogłabym pisać o tym bez końca bo tyle tego jest, dlatego resztę napisze Ci na priva.
Ściskam Cie mocno i wierz w cuda bo to właśnie pomaga!!
agnieszka78 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-15, 16:12
Doroto ja odbieram Wasza sytuacje jakby twój mąż próbował się mścić-zapewne nie robi tego celowo czy w pełni świadomie,
co jakis czas mówi Tobie o rozstaniu bo dzięki temu Ty cierpisz tak jak on
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-15, 16:18
Agnieszko, kiedy mój mąż przeczytał Twój post, to zastanawiał sie czy właśnie tak jest jak pisałaś. No i stwierdził że może faktycznie...podświadomie.... ale na pewno nie specjalnie... ja już sama nie wiem, to wszystko jest takie pokręcone.
Mą [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-17, 19:12
dziekuje Wam serdecznbie za słowa wsparcia))))))
Nałóg-piszesz mądrze, bardzo mądrze ale gdyby to było takie proste...żyć dniem dzisiejszym.............nie potrafię bo nie wiem na czym stoję nie rozmawiamy z mężem o tym bo "jeśli nie będziemy tego poruszać jakoś dotrwamy do pięćdziesiątki"- to słowa mojego męża............najgorsze jest to jakoś.....ja nie chcę żeby było jakoś jachcę żeby było pięknie dobrze i radośnie....ale wiem że to od Nas zależy, a nie tylko ode mnie....
Miruś powtarza mi że to nie jest kwestia chęci, że popatrzy na mnie, uśmiechnie się przytuli..............ale bez chęci nigdy nic nie osiągniemy..........Boże pobłogosław NASZĄ rodzinę i Wszystkich w podobnej sytuacji......................
Dorota.71 dzięki Ci za odpowiedż i czekam z niecierpliwością na meila....
Proszę trzymajcie kciuki za Nas i módlcie się za mojego ukochanego Męża!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-19, 15:17
Mą..........stoisz zapewne na nogach(hhhiii) wiec to juz jest proste.Stoisz dziś...nie stoisz jutro czy wczoraj.Stoisz dziś.Ciesz sie tym co dziś.Nie pisz scenariuszy,nie bierz sie za reżyserowanie jutra.Kiepski z Ciebie(jak z każdego człowieka) reżyser.Powierz rezyserowanie Bogu.Ty postaraj się byc aktywnym statysta,aktorem wykonującym najlepiej jak potrafisz rolę jaa masz wyznaczoną.....
A wiesz jaką masz rolę???????
Czy wiesz jak ją masz zagrać???
Rozjerzyj sie za tekstem roli,suflerem,rozejrzyj się za nauczycielem.
Wiesz gdzie to znajdziesz???
Wiesz?????
A jak przeżyjesz swoje życie zależy od Ciebie,nie od męża.
Zresztą już raz sie przekonałaś ................ zależy od Twoich realcji z Bogiem,z Jego prawem naturalnym,z przykazaniami.
Ma........... żebu chciało sie chcieć.
Wg mnie problem nalezy przeżyć,przyjąć ,oswoic go,pozwolić mu przejśc przez siebie ....... nie mówienie o problemie,podmiecenie go pod dywan wcale nei zanczy że problemu nie ma.Te śmieci sa pod dywanem.Wcześniej czy póżniej one wyleza z pod dywanu.Śieci powinno sie poprostu zamieść,pewnie we dwoje i wyrzucić we dwoje.
To nie znaczy że je należy "wyprzeć" z siebie,o nich zapomnieć,uznac za niebyłe........... o nich nalezy pamiętać ale nie nalzeży nimi życ.
Ty żyjesz śmieciami............. a tak za długo nie da sie żyć.
Poszukajcie pomocy,narzędzi aby usunąc smieci z Waszego życia.Zacznijcie żyć dziś,tu i teraz.
Nie można iść do przodu z głową zwróconą ku tyłowi................ potkniecie sie i wywrócicie...... i będzie bolało.
Pogody Ducha
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-20, 11:16
Witajcie wszyscy
Chciałam się Wam pochwalić, że spędziłam z moim mężem najcudowniejszy weekend w moim życiu. Dwa wspaniałe dni, pełne ciepła i czułości.... jak mi było dobrze czuć to wszystko, widzieć uśmiech męża,.... na samo wspomnienie moje serce bije szybciej...
Wszystkie te uczucia którymi obdarzył mnie mąż pozbierałam w schowałam na później, kiedy znowu dopadnie Nas zły czas będę po nie sięgać i dzięki NIM iść dalej!
Daj Boże abym nigdy już nie musiała tego robić....
Pozdrawiam Was ciepło i życzę samych pogodnych dni
samotna [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-20, 11:38
Dorotko,
cudownie, Boże nich Wam szczęście sprzyja. Nie zabłądźcie już nigdy więcej. Dużo miłości, radości Wam życzę. Pogody Ducha.
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-20, 12:41
Dziękuje Ci Samotna.
Z całego serca życzę Ci aby Twoje marzenia się spełniły, Twoje małżeństwo zostało uzdrowione.
Proszę Boga codziennie o łaskę, modlitwa bardzo mi pomaga bo mogę Mu powierzyć moje troski i wiem że Bóg mnie słyszy...
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum