Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy mnie przyjmiecie i nie potępicie???
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-24, 08:35   

Martin............ zawsze jest wyjscie awaryjne............. odpuśc sobie Monikę i idz swoją drogą,bez Moniki.
Bo jak masz resztę życia rozpatrywac za i przeciw,dlaczego i po co,masz sie dołować i to wszystko ma być piętnem na Waszym ewentualnym życiu małżeńskim to wyrzuc z siebie ten związek i idz dalej.................. ostatecznie nie jesteście jeszcze małżeństwem.
Niedawno byłem uczestnikiem dyskusji o zamieszkaniu dwojga młodych ludzi na tzwn."próbę" bez ślubu.
I o dziwo...nawet sporo ludzi deklarujących się jako wierzący akceptowało związki na "próbę" ........... bo podobno się mogą dopasować,dotrzeć i ewentualne rozstanie nie boli,nie ma rozwodu.
Jak widać z tego postu to Martin jesteś zaprzeczeniem tego że w związku nie małżeńskim ewentalna zdrada mniej boli.

Martin...... czy Ty nie za bardzo sie skupiasz w tej chwili na "DLACZEGO"? Może jak juz to skup się na tym "PO CO" .Mam wrażenie że chciałeś poznac szczegóły tej zdrady by sie porównać do "tamtego",by ewentalnie być lepszym. Zostaw te szczegóły,one nie sa wcale Ci potrzebne ,a tylko samookaleczasz się emocjonalnie szukając w czym tamten był lepszy.

Martin...piszesz:"strasznie dolujacym jako dla faceta jest dla mnie to, ze ktos inny umial w Niej cos takiego obudzic, a nie ja"
No to zaimij sie tym abyś ciągle budził w niej to "coś" ,zajmij sie tym a nie ciągle głowa obrócona do tyłu i idziesz w przód,i potykasz sie o przeszłość,i dowalasz sobie,dołujesz się.............. bo zawsze znajdzie sie ktos lepszy lub gorszy............Nie porównuj sie z innymi.
Pogody Ducha
 
     
martin
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-24, 12:49   

NORBERT - moim zdaniem ja bylem osoba od rozmowy. Tak sadzilem. Pisala mi od sierpnia, ze chce juz zawsze byc razem, ze kocha. Rozmawiala ze mna (ale za malo jak widac), ogladala filmy, tulila sie. Spedziala duzo czasu. Raz miala moment, gdzie stwierdzila, ze moze za szybko wrocilismy, to bylo zalamujace bardzo, ale niby Jej zaraz przeszlo. NIBY. Teraz sie moge oczywiscie obwiniac, ze nie wyciagalem z Niej, ale tlumaczyla oglednie, ze czasem ma dolki :(. Tyle ile przegadalismy po rozstaniu to nigdy wczesniej.

Nalog - jak bym odpuscil, to by mnie tu nie bylo. Jestem, bo szukam drogi. Chce powierzyc Panu czy dobrej, probuje rozeznac co dla Nas najlepsze.
 
     

[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-24, 21:59   

:cry:
u Nas już chyba nic nie można zrobić nadal zimno,chłodno i..............nic więcej.....
brak jakiejkolwiek komunikacji...same tajemnice...wszystko czego się chcę dowiedzieć muszę strasznie się dopytywać..a to znów mojego kochanego męża denerwuje...
wiecie dziś byliśmy w naszym nowym domu,pracowaliśmy...przez dwie godz.które tam byliśmy nie odezwaliśmy sie do siebie chyba że żeby się zapytać gdzie co jest....straszne.....
jak wiecie walcze od ponad roku i......coraz bardziej myślę że nic z tego nie będzie.......a wszystko przez moją głupotę i egoizm............................................................................... :oops:
to jest straszne!!!!!!!!Ja myślę ze mąż już podjął decyzję ale jakoś nie chce mi jej powiedzieć, może chce mnie swoim zachowaniem zniechęcić do walki i coraz bardziej mu sie to udaje.... :-(
Tak tęsknię za jego spojrzeniem lub zinteresowaniem jakimkolwiek......a tu tylko pustka..........siedzieliśmy dziś przy stole zanim wyszedł próbowałam namówić go na rozmowę,trzymałam za rękę a on tylko raz na mnie spojrzał a siedzielismy pół godz.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja już nie wiem co mam robić czy poczekać jeszcze do wprowadzki jak już będziemy u siebie(narazie z teściami) czy dać mu już wolność i odejść...........a dzieciątka nasze??????????......nie wiem na terapię lub jakiekolwiek rozmowy z kimś to już nie proponuję nawet bo wiem że mnie wyśmieje................
Powiedział dziś coś takego"jak jeden jest chory na raka i dowie się ze inny też ma raka to mu to wcale nie pomoże"................chciałam żeby przeczytał to forum.............
KOCHAM GO.............NAPRAWDĘ GO KOCHAM....a jednak zniszczyłam wszystko co piękne było pomiędzy nami......................
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-24, 23:41   

Mą Dorota71

Chciałbym zadać Wam kilka pytań. Wiem, ze bolesnych - ale skoro tutaj szukacie pomocy to pewnie liczyłyście się z tym przecież, ze w końcu one padną.

Dlaczego doszło do tego, co zrobiłyście?
Czy wydawało się Wam, ze zakochałyście się w tym kimś trzecim?
Co się stało, ze jednak wolałyście z tym skończyć i walczyć o małżeństwo?
Czy w czasie romansu wydawało się Wam, że odejdziecie od meżów i zostaniecie z tym trzecim?
Same się przyznałyście, czy sprawa się wydała?
Ile czasu trwał ten amok? i czy to było rzeczywiście jak amok?

Napiszę tak - wiem, że te pytania to bomby atomowe i jeżeli nie chcecie na nie odpowiadać to oczywiście tego nie róbcie. Natomiast wiele osób na forum stara sę znaleźć odpowiedzi na te pytania, będąc z tej drugiej strony.

Wspaniale i cudownie o Was świadczy, że walczycie o swoje małżeństwa. Wasza obecność tutaj to prawie jak świadectwo - że można powstać i walczyć. Podejrzewam, ze Wasz ból jest paradoksalnie większy niż zdradzonych - bo nosicie w sobie na dodatek poczucie winy. Jestem przekonany, ze Bóg uratuje Wasze rodziny.


Do mężów Mą i Doroty 71

Chłopaki. Pamiętajcie, że bardzo wielu opuszczonych modli się chociaż o cień szansy jaki Wy otrzymaliście. Trzeba wielkiej siły - nadzieja w Bogu. Czas zagoi rany.

pozdrawiam
 
     
martin
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-25, 02:22   

Mą napisał/a:
:cry:
u Nas już chyba nic nie można zrobić nadal zimno,chłodno i..............nic więcej.....
.......a wszystko przez moją głupotę i egoizm............................................................................... :oops:


Glupota, egoizm, zgadza sie, ale pewnie nie tylko. Dla mnie rowniez wazne sa odpowiedzi, na pytania, ktore zadal moj przedmowca - co Wami powoduje i in., pytanie, czy odpowiecie?
Natomiast Mą - moze nie jestem najlepszym przykladem tego, jak nalezy postepowac w sytuacjach takiego kryzysu, ale jestescie w zwiazku sakramentalnym!! A to ma fundamentalne znaczenie.
Moge Ci powiedziec, ze taki smutny wzrok, jak sie nie patrzy, nie odzywa - zgadza sie, moze byc wewnetrznie wyniszczony, to co robicie zdradzajac to ogromne rany i bardzo trudno sobie z tym poradzic. ALE to nie musi znaczyc, ze Cie nie kocha. Moze nie wierzyc, ze bedzie jeszcze kiedys dobrze. Nie mozesz przestac walczyc!


Mą napisał/a:

to jest straszne!!!!!!!!..........a dzieciątka nasze??????????......nie wiem na terapię lub jakiekolwiek rozmowy z kimś to już nie proponuję nawet bo wiem że mnie wyśmieje................


A Ty jestes teraz z Nim dla Niego, czy Waszych dzieci?
NIGDY, przenigdy nie mow, ze czegos nie zrobi, poki nie sprawdzisz!! To jest bledne zalozenie, z ktorego wychodz wiele kobiet - Ze On pewnie i tak ... Z Monia tez tak mielismy, ze mi czegos nie mowila jak byl kryzys, bo sadzila, ze ja i tak nie zechce, nie zrozumiem, obraze sie, cokolwiek. Zawsze warto poprosic, nawet jak sie bedzie opieral to nie ustawaj. Zarowno terapia indywidualna jak i wspolna moze Wam wiele pomoc. Tylko do jakiegos psychologa katolickiego, najlepiej z polecenia. Probuj.


Mą napisał/a:

Powiedział dziś coś takego"jak jeden jest chory na raka i dowie się ze inny też ma raka to mu to wcale nie pomoże"................chciałam żeby przeczytał to forum.............


To pokaz mu to forum. Nie musisz mowic swojego nicka. Mi to wiele powiedzialo. Zawsze jest swiadomosc, ze jest wiecej osob w podobnej sytuacji. Czy z nimi polemizujesz, czy nie, czegos sie uczysz, a moze spojrzy na to inaczej? Moze uwierzy?


Mą napisał/a:

KOCHAM GO.............NAPRAWDĘ GO KOCHAM....a jednak zniszczyłam wszystko co piękne było pomiędzy nami......................


Skoro od roku walczysz, to rzeczywiscie swiadczy o Twojej sile. Zniszczylas to co BYLO. I owszem takie samo nie bedzie, ale macie Pana Boga po swojej stronie! Walcz o nowe piekne chwile, modlcie sie razem, to bardzo zbliza.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 09:33   

Chłopaki ....podobne pytania należało by skierować do własnej żony/ męża .

Napiszę tak - wiem, że te pytania to bomby atomowe i jeżeli nie chcecie na nie odpowiadać to oczywiście tego nie róbcie. Natomiast wiele osób na forum stara sę znaleźć odpowiedzi na te pytania, będąc z tej drugiej strony.

Czy nie lepiej sięgnąć po fachową literaturę,artykuły,pomoc psychologiczną...itp.???
Te pytania to faktycznie bomby atomowe(rozdrapywanie bólu dziewczyn) i do niczego dobrego nie prowadzą....chyba że do lawiny kolejnych pytań i kolejnych odpowiedzi..... i tak nie do zrozumienia i nie do przyjęcia przez wiekszośc skrzywdzonych.
Pobudki, przyczyny zdrady nie zawsze sa takie same.... ... własny egoizm,żądze, przygoda, ciekawość...problemy w małżeństwie,nieumiejętnośc ich rozwiazywania, zaburzenia komunikacji,poczucie zagubienia-odrzucenia,problemy z samym sobą.... ucieczka przed nimi......
Inna żona,inny mąż , inne problemy i inne relacje między nimi.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 08:55   

Złe pytanie ,każda odpowiedż będzie zła.
Ketram,Martin............Jak juz stawiać takie pytania to ja bym optował za :PO CO??

Ale to raczej w gronie takich samych popapranych jak ci którym chcecie je zdawać,wy nie jestescie w stanie zrozumieć i tak.Lena napisała o kilku elementach popychających do zdrady.
Pewnie spora część facetów i spora część kobiet, mogłaby opowiedzieć o zdarzeniach gdy nie za wiele brakowało do zdrady.................... coś lub ktoś powstrzymał........I tak naprawde to mało jest takich co to z ręka na sercu moga powiedzieć :ja nigdy nie spojrzałem porządliwie na inną kobietę/mężczyznę.
Ogromna wiekszość nie zdradziła ........na szczęście.

Bo tak to jest -że jak pisała Ola2 albo Zuzka-łobuzka chyba:u siąsiada nawet trawa jest zieleńsza,nie mówiąc o sąsiadce.............
I to tez nie jest czys nie normalnym.
Na myłsi przychodzące nie mamy wpływu,nie odpowiadamy za nie............ ale mamy wpływem i bierzemy odpowiedzialność za to co zrobimy z tymi myślami............


I sugeruję zdradzonym aby nie zadawali pytań w stylu:dlaczego to zrobiłeś/aś?????

Jak juz to po co.................

[ Dodano: 2008-10-27, 08:57 ]
A pro-po............Zuza???? powiedz Olce że forum utyka trochę bez niej......... i niech sie odezwie tu choc troszkę.............

Musze sie poprawić........... wypowiedziałem się za forum.......... to mnie brakuje Olki czasami....przepraszam forumowiczów
Ostatnio zmieniony przez nałóg 2008-10-27, 10:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 10:51   dlaczego czy po co...?

A mnie zastanowiła taka oto odpowiedź pijaka z Małego Księcia . Ciekawa jestem co Wy na to ...

Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.
- Co ty tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych.
- Piję - odpowiedział ponuro Pijak.
- Dlaczego pijesz? - spytał Mały Książę.
- Aby zapomnieć - odpowiedział Pijak.
- O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.
- Aby zapomnieć, że się wstydzę - stwierdził Pijak, schylając głowę.
- Czego się wstydzisz? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.
- Wstydzę się, że piję - zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.


http://www.odaha.com/littleprince.php?f=MalyKsiaze

Dobrego dnia życzę wszystkim.
Miriam.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 10:53   

Miriam.......... jakże prawdziwe
 
     
Dorota.71
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 13:37   

Witajcie,
Leno dziękuje Ci bardzo za pomoc w odpowiedzi na pytanie Ketrama.
Zastanawiałam się jak odpisać aby móc coś pomóc, no cóż nie jest to prosta sprawa... bo jak trafnie zauważyłaś, to pytanie należy zadać własnym żonom/mężom.
To sprawa indywidualna i osobista, powodów jest mnóstwo, Lena je wymieniła:

"Pobudki, przyczyny zdrady nie zawsze są takie same.... ... własny egoizm,żądze, przygoda, ciekawość...problemy w małżeństwie,nieumiejętność ich rozwiązywania, zaburzenia komunikacji,poczucie zagubienia-odrzucenia,problemy z samym sobą.... ucieczka przed nimi......
Inna żona,inny mąż , inne problemy i inne relacje między nimi."

I druga bardzo ważna rzecz, o której napisała Lena:

"Te pytania to faktycznie bomby atomowe(rozdrapywanie bólu dziewczyn) i do niczego dobrego nie prowadzą....chyba że do lawiny kolejnych pytań i kolejnych odpowiedzi..... i tak nie do zrozumienia i nie do przyjęcia przez większość skrzywdzonych"

To powrót do czegoś o czym chcemy zapomnieć tylko nie zrozumcie mnie źle, nie znaczy że chce to traktować jakby się nie wydarzyło!!!! o nie, tak nie można! po prostu trzeba to już zostawić aby pójść dalej, .....wybaczyć również sobie (czego ja jak na razie nie potrafię zrobić!!) Wiem jedno: Na pewno zrozumiałam swój błąd i staram się żyć tak aby już nigdy nikt przeze mnie nie cierpiał..!!!!!!!!

A z Tobą Nałogu nie mogę się zgodzić, bo nie zawsze należy zadać tylko pytanie PO CO?,
pytanie "dlaczego?" może właśnie wskazać nam powody naszego czynu.
Także to też należy indywidualnie dopasować...
Takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 17:12   

Dorota 71...... masz prawo sie nie zgadzać.
Choć zdecydowanie łatwiej jest odpowiedzieć sobie "dlaczego".To powierzchowna ,szybka i dorazna odpowiedż."Po co" wymaga pogłębionej analizy,wejrzenia w siebie,a to może boleć.Łatwiej odpowiedzieć sobie "dlaczego".Ale zdecydowanie łatwiej sobie wybaczyć,łatwiej zrozumieć mechanizmy jakie wtedy rządziły gdy odpowie sie sobie co miała dać zdrada,gorzała czy inna dysfunkcja.
Ale może nie każdy musi sięgać aż tak głęboko????????

Dorota 71 ...piszesz:"Wiem jedno: Na pewno zrozumiałam swój błąd i staram się żyć tak aby już nigdy nikt przeze mnie nie cierpiał..!!!!!!!! "

Robisz błędne założenia.Nie ma tak w życiu aby nikt nie cierpiał z twojego powodu.Musiałabyś żyć w wyizolowanym świecie,bez kontaktów z innymi ludżmi,bez więzów emocjonalnych.A te masz i bardzo chcesz je mieć.
I albo to przyjmiesz ,albo bedziesz ciągle żyć "przepraszam że żyję".......... aż pękniesz jak balon .I zranisz, i może nawet bardziej.........................Zranienia,ból jest wpisany w kontakty międzyludzkie.Oczywiście że nie musi to być za każdym razem zdrada,ale nie ma wizji zycia bez zranień.

Bo nie wytrzymasz np.presji ze strony męża,jego karzącego wzroku,zachowania,poprostu pękniesz.
Jak napiszesz że nie chcesz ranić,że dołożysz możliwie najlepszej stranności by nie ranić............. to uwierzę.

Nigdy nie mów "nigdy".

Pogody Ducha
 
     
Dorota.71
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-28, 10:23   

Oj Nałóg Ty jak się na coś uprzesz to już koniec...
Po raz kolejny nie zgadzam się z Tobą!!! Uważasz że robię błędne założenie, chcąc tak żyć aby nie ranić???? Albo nie czytasz uważnie albo masz już ustalone zdanie na ten temat i inaczej być nie może... Napisałam że będę się starać a nie że już tego nigdy nie zrobię!!! Wiem że życie pisze różne scenariusze i wszystko może się zdarzyć......

"Zranienia,ból jest wpisany w kontakty międzyludzkie"

Tak to prawda ale czy zawsze???? przecież to właśnie od Nas zależy jak dużo tego cierpienia będzie!!! I to to jest nasze zadanie, oczywiście dla tych co chcą!!!!
A zakładając właśnie w ten sposób jak Ty jest, według mnie błędne, bo już na początku skazujesz to na niepowodzenie!!!!!
I wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze?? że bardzo łatwo mi to przychodzi, nie jest to żadna presja ze strony męża ani kogokolwiek, dobrze mi z tym, w ten sposób się spełniam i jestem ogromnie szczęśliwa!!!
Pozdrawiam.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-28, 13:17   

Przepraszam, że zaśmiecam ten wątek, ale...chcialabym prosić o wyjasnienie.
Czym różni się pytanie: po co? od pytania: dlaczego?

Dla mnie to wsjo ryba.

-Dlaczego założyłaś czerwoną sukienkę?
-Bo w niej wygladam ładnie.

-Po co załozyłaś czerwoną sukienkę.
- Żeby wyglądać ładnie :mrgreen:

....... Nadal dla mnie to jest wsjo ryba :mrgreen:

Pozdrawiam

P.S.
Po co zadaję to pytanie?
Żeby się dowiedzieć.

Dlaczego zadaję to pytanie?
Bo chciałabym się dowiedzieć :mrgreen:
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-28, 14:55   

a ja się zgodzę z Dorotą ...ponieważ pytanie PO CO i DLACZEGO..mają inne zadania
zwrot po co wywołuje w nas natychmiastową wypowiedz i zwięzłośc danego tematu...np. po co to zrobiłes..bo maiłem taki kaprys-szybkie pytanie szybka odpowiedż....
natomiast dlaczego to zrobiłeś-to magiczny zwrot do głębszej wypowiedzi, zadając go chcemy dokłądniejszej odpowiedzi....zresztą kieruję do podręczników o konwersacji i komunikacji międzyludzkiej....prawie każdy opisuje własnie pewne wyrazy i zwroty reakcję na nie ..a do tego jeszcze w jakim szyku zdania je ustawiamy i jakie ma to zadanie
 
     
Dorota.71
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-28, 15:36   

Wiesz Olu2, chyba masz rację... co to za różnica....jak zwał tak zwał, chodzi zawsze o przyczyny, powody. Ja nie będę bawić się w psychologię bo się na tym nie znam :-)
Pozdrawiam Wszystkich.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9