Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
uciec czy walczyc co robic??
Autor Wiadomość
nikt82
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 18:34   uciec czy walczyc co robic??

Prosze pomozcie mi bo nie wiem co mam robic . Jestem po slubie dopiero 2 lata i do tego jestem teraz w 3 miesiacu ciazy a moje zycie malzenskie to jeden wielki koszmar. Gdy poznalam meza byl dla mnie najwspanialsza najkochansza osoba na swiecie , milosc az od nas tryskala poprosil mnie o reke , wzielismy slub, bylam taka szczesliwa. Niedlugo potem zaczely sie drobne sprzeczki . zZe wzgledu ze mieszkamy z moimi rodzicami gdy my sie pogodzilismy oni byli najgorsi na swiecie , czaly czas musialam byc mniedzy rodzicami i mezem , on ciagle mial do nich nieuzasadnione pretensje. Wyjechalismy za granice - czyli mieszkamy sami - ale to co zaczelo sei tam dziac trwa do tej pory. Jest okres ze jest cudownie jest kochany , wyglupia sie przytula , czuje ze mnie kocha ale przyjdzie nie wiadomo skad taki dzien ze byle blachego powodu powstaje ogromna klotnia , przeradza sie w wyzwiska ublizania a nawet do uderzenia. pare razy dostalam juz od niego towarzysza temu tez szarpania za polika i rece.
Potem sie nie odzywa przez 3 dni oczywiscie w miedzy czasie grozi rozwodem.
Potem oczywiscie jak ja go wyblagam pomalu wraca do normy....
Juz nie moge tego wytrzymac co robic nie mam na tyle sily zeby uciec. Pracujemy za granica musialabym porzucic prace - nie wiem co robic BLAGAM POMOZCIE MI
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 19:30   Re: uciec czy walczyc co robic??

nikt82 napisał/a:
Prosze pomozcie mi bo nie wiem co mam robic . Jestem po slubie dopiero 2 lata i do tego jestem teraz w 3 miesiacu ciazy a moje zycie malzenskie to jeden wielki koszmar. Gdy poznalam meza byl dla mnie najwspanialsza najkochansza osoba na swiecie , milosc az od nas tryskala poprosil mnie o reke , wzielismy slub, bylam taka szczesliwa. Niedlugo potem zaczely sie drobne sprzeczki . zZe wzgledu ze mieszkamy z moimi rodzicami gdy my sie pogodzilismy oni byli najgorsi na swiecie , czaly czas musialam byc mniedzy rodzicami i mezem , on ciagle mial do nich nieuzasadnione pretensje. Wyjechalismy za granice - czyli mieszkamy sami - ale to co zaczelo sei tam dziac trwa do tej pory. Jest okres ze jest cudownie jest kochany , wyglupia sie przytula , czuje ze mnie kocha ale przyjdzie nie wiadomo skad taki dzien ze byle blachego powodu powstaje ogromna klotnia , przeradza sie w wyzwiska ublizania a nawet do uderzenia. pare razy dostalam juz od niego towarzysza temu tez szarpania za polika i rece.
Potem sie nie odzywa przez 3 dni oczywiscie w miedzy czasie grozi rozwodem.
Potem oczywiscie jak ja go wyblagam pomalu wraca do normy....
Juz nie moge tego wytrzymac co robic nie mam na tyle sily zeby uciec. Pracujemy za granica musialabym porzucic prace - nie wiem co robic BLAGAM POMOZCIE MI


Drogi promyczku :)
Myślę sobie ,że cały Twój zapas sił, energii już się wyczerpał.Zapewne wszelkie sposoby również. Jak widzisz skutek nie taki jak oczekiwałaś...chcesz...dobrze...to ważne. Jednak nim zaczniesz działac musisz nabrac sił i wiedzę jak to robic umiejętnie...Najpierw zbieranie sił, stawanie na nogi, a potem działanie...Nabieranie sił możesz rozpocząc już teraz od modlitwy, wyciszenia, spowiedzi i Eucharystii. Poszukanie psychologa , czy grupy wsparcia w podobnym temacie w Twojej miejscowości jest jak najbardziej wskazane. Zapytaj księdza w pobliskiej parafii, może będzie miał zaplecze żeby Ci pomóc, informacje o grupach , psychologach, poradniach rodzinnych. Tam tez uzyskasz informację jak działac żeby działanie było skuteczne. Z całą pewnością nie można pozwalac na przemoc...odbierasz sobie godnosc, zabierając szacunek do samej siebie!!!
Pozdrawiam :)
Ps. POCZYTAJ FORUM...tych przypadków jest tutaj więcej....
 
     
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 19:35   

Nie mam prawa nikomu niczego radzić... Wiem jednak, że jakakolwiek przemoc nie może mieć miejsca. Dręczenie psychiczne, czy rękoczyny choćby "delikatne", należy z całą stanowczością zawsze tępić na pniu. Ciągłe darowanie i zwykłe czekanie, że mąż się opamięta, nigdy nie przynosi pozytywnych skutków. Za dużo już wiem i widziałam...
 
     
Tadeusz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 22:26   Re: uciec czy walczyc co robic??

nikt82 napisał/a:
Ze wzgledu ze mieszkamy z moimi rodzicami gdy my sie pogodzilismy oni byli najgorsi na swiecie , czaly czas musialam byc mniedzy rodzicami i mezem , on ciagle mial do nich nieuzasadnione pretensje.


Wiesz Powiem tak, że wcale mu się nie dziwię !
Żeby to zrozumieć trzeba poznać jak mężczyzna jest stworzony.
Gdy Bóg stworzył Ewę, nazwał ją ezer kenegdo. „ Nie dobrze , żeby mężczyzna był sam, uczynię mu za tem odpowiednia dla niego ( ezer kenegdo ) Rdz 2,18
zwrot „ezer” jest bardzo trudny do przetłumaczenia szereg prób przełożena na język polski to „pomocnica” lub „towarzyszka” albo „partnerka” ale te tłumaczenia są niewiarygodnie słabe, nudne , płaskie.
Słowo „ezer” jest użyte tylko w dwudziestu innych miejscach w całym Starym Testamencie. I w każdym z tych przypadków odnosi się do samego Boga, gdy rozpaczliwie potrzebujemy Jego pomocy.

Mężczyzna chce dzielić z kobietą życie obok siebie, nie chce byś była jego dodatkiem, czy przyczepką. On chce abyś była jego Królową siedziała obok i razem z nim podejmowała wszelkie decyzje, wszelkie delegacje, wszelkie sprawy. On nie chce już teraz podejmować decyzji sam ! Chce byś była królową.
Rodzice traktują dziewczynę jak swoją księżniczkę i tak jak wcześniej starają się robić np. jak najwięcej prezentów, załatwić coś. Nie traktują swojej córki jak królowej.
Nieraz bywa tak że to dziewczyna chce być dalej traktowana przez męża jak księżniczka czyli tak jak była wcześniej przez swojego ojca, nie chce stać się królową – podejmować razem decyzji w każdej kwestii.

Dlatego to J. Pulikowski pisze, że wszystko jest Ok, a nagle facet wyprowadza się z domu !
Facet potrzebuje swojej „ezer” czyli kobiety z którą może podejmować wszystkie ważne decyzje.
On tego nie wie, to jakby jest wpisane w serce każdego mężczyzny.
Dlaczego tak często sekretarki dyrektorów zostają kochankami ! Sekretarki stają się królowymi stają jakby obok.
Po prostu razem zaczynają podejmować wszystkie decyzje, a to właśnie jest potrzebne mężczyźnie.

Proponuję zapoznać się z książką „Urzekająca” i „Dzikie serce” by tak naprawdę poznać potrzeby kobiety i mężczyzny

Pozdrawiam
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 10:12   

Tadeusz, ale to mąż NIkt82 ma problem ze swoją męskością a nie ona ze swoją kobiecością, to On nie ma siły o jakiej pisze Eldrege a którego cytujesz-bo zyskuje ja tylko poniżając swoją żonę
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 12:08   

Uciec czy walczyć? co robić?

Stop krzywdzie nie znaczy stop małżeństwu!
Nikt82....przede wszystkim zmieniłabyś nick :-) dalsze wskazówki masz w postach.
Poczytaj, sięgnij równiez po fachową literature. Nie musisz nawet daleko szukać....o samych róznicach i wzajemnych oczekiwaniach masz obszerny artykuł pod nosem...tu na forum

Oboje musicie spojrzeć na siebie nawzajem nowymi oczami, z otwartym sercem i wielką wyrozumiałością.
fajnie by więc było abyście poczytali oboje.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mężczyzna chce dzielić z kobietą życie obok siebie, nie chce byś była jego dodatkiem, czy przyczepką. On chce abyś była jego Królową siedziała obok i razem z nim podejmowała wszelkie decyzje, wszelkie delegacje, wszelkie sprawy. On nie chce już teraz podejmować decyzji sam ! Chce byś była królową.
świetny tekst, doskonale pasujacy do ....innego postu...jako wskazówka.
 
     
Tadeusz
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 12:08   

Agnieszko masz rację!
Ja opisuję tylko jedno zdanie, jak ja to czuję ze strony faceta, tylko jedną małą kwestie.
Wydaje mi się że problem jest po jednej jak i drugiej stronie. Z tak krótkiego opisu trudno cokolwiek diagnozować. Mirela dobrze napisała gdzie szukać pomocy.
Ja proponuje przestudiować książki " Urzekająca" i Dzikie serce" które pozwolą inaczej spojrzeć na drugą osobę. ;-)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 12:16   

...i fajno i oby jak najwięcej podobnych męskich spojrzeń :-)
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 12:51   Re: uciec czy walczyc co robic??

nikt82 napisał/a:
ale przyjdzie nie wiadomo skad taki dzien ze byle blachego powodu powstaje ogromna klotnia , przeradza sie w wyzwiska ublizania a nawet do uderzenia. pare razy dostalam juz od niego towarzysza temu tez szarpania za polika i rece.
Potem sie nie odzywa przez 3 dni oczywiscie w miedzy czasie grozi rozwodem.
Potem oczywiscie jak ja go wyblagam pomalu wraca do normy....


Przeczytaj to sobie spokojnie i zauważ jaka to chora sytuacja, kiedy mąż wyzywa i bije zonę w ciązy, a potem jeszcze się na nia obraża. I grozi rozwodem.
To chore.
Kochana, nie jesteś "nikt", jestes, jak napisał Tadeusz, królową.
Nie pozwól sie tak traktować.
Twójmąż ma problemy sam ze sobą.
Powiedz mu, że stanowczo nie zgadzasz się na takie traktowanie. :-D
pamietaj, że wszystko zaczyna się od twojego stanowczego NIE.
Nie jesteś bezradna (chyba nałóg poprawi mnie na "bezsilna")
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 13:35   

agnieszka78 napisał/a:
Tadeusz, ale to mąż NIkt82 ma problem ze swoją męskością a nie ona ze swoją kobiecością, to On nie ma siły o jakiej pisze Eldrege a którego cytujesz-bo zyskuje ja tylko poniżając swoją żonę


Podzielę się spostrzeżeniem jeśli chodzi o te różnice...
Agnieszko tak do końca nie można jednoznacznie powiedziec ,że nie ma się problemu ze swoją kobiecością ...to się odkrywa...to się poznaje , to się akceptuję i utożsamia...to wymaga dojrzewania w Bogu.
Ważna sprawa, jeśli chodzi o różnice między kobietą a mężczyzną ,ma ona początek w stworzeniu i podobieństwa do Boga, do samego Boga. Rozumiem przez to ,że Bóg posiada i cechy męskie i żeńskie sam w sobie, co daje nam poznac w Piśmie sw. odnoszac się do nas w sposób matczyny i ojcowski. A to prowadzi mnie do myślenia o KOMUNII między kobieta i mężczyzną, tworzac to co Boskie. Jeśli jej nie ma , to nie jestem w stanie przecież odkryc kobiecosci...bez niego...mężczyzny, a on męskości beze mnie kobiety...
Z całą pewnością tę wyjątkowosc człowiek poznaję dzięki MIŁOSCI. ( 1 Kor 13 ), która nie pozbawia człowieka godności , a raczej ubiera go w godnośc.
Pozdrawiam serdecznie:)
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 13:49   

Mirela, jasne i Ty i Tadeusz macie racje, wszyscy się tu zgadzamy, możemy pogadać sobie o tych różnicach, dylematach odkrywania kobiecości i męskości ale nie w odpowiediz na post kobiety w ciąży maltretowanej psychicznie i fizycznie przez swojego męża, który już i tak zabużył jej poczucie własnej wartości że nazwała siebie NIKT a tu na forum jeszcze sugeruje jej się ze byc moze nie była taką kobietą jak powinna

[ Dodano: 2008-09-09, 13:54 ]
Mirelo dlaczego mężczyzna ma odkrywać swoją męskość w relacji z kobietą? przeciez on ma ją juz miec idąc do kobietyczy do świata w ogóle bo i np kapłan, zakonnik jest męski bez relacji z kobietą,
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 13:58   

Dlatego wcześniej napisałam do niej ,co jest dla niej w tym momencie odpowiednie, nazwałam ja Promyczkiem ,bo nick też mi się nie spodobał. . Przed ostatni post nie był personalny...

dodałaś tekst
Cytat:
Mirelo dlaczego mężczyzna ma odkrywać swoją męskość w relacji z kobietą? przeciez on ma ją juz miec idąc do kobietyczy do świata w ogóle bo i np kapłan, zakonnik jest męski bez relacji z kobietą,


Odkrywanie mężczyzny w sobie jako mężczyzna to jedno , a bycie mężczyzną to drugie. Dlatego mężczyzna ma odkrywac swoja meskośc w relacji z kobietą , by móc ją umiejętnie wyrażac w obecności kobiety .
Czy wykluczasz ,to ,że mężczyzna odkrywa swoją męskośc w momencie kiedy staje w relacji z kobietą? Czy zakaładasz ,że on już dostatecznie i wyczerpująco poznał swoją męskosc w 100% i każda kolejna relacja z kobieta niczego mu nie uzmysłowi?
Relacja innego powołania ( kapłańskiego) z kobietą...Czy uważasz ,że ksiądz nie odkrywa swojej męskości chociażby w konfesjonale słuchając niewiasty? On również poznaje coś Bożego...
To różnice nie tylko zewnętrzne mówią nam i uświadamiają kim jesteśmy... Te różnice zdolni jesteśmy odkryc tylko z drugim człowiekiem...tutaj mężczyzna a kobietą...w takiej relacji...

Ps. I teraz relacja "Promyczka " Nikt... . Zauważ , jej mąż odkrył ,że kobiecie nie jest potrzebna siła w muskułach...odkrył delikatnośc kobiety...słabosc...ma poczucie winy, które zrzuca na nią. Wina pojawia się w momencie grzechu...Problem z nim taki, że nie potrafi wyrażac swojej męskości, tej szlachetnej i prawdziwej...prawdopodobnie z poczucia bezsilności wobec czegoś...
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 14:55   

Mirela, odpowiadałam na Twoje słowa
cyt " A to prowadzi mnie do myślenia o KOMUNII między kobieta i mężczyzną, tworzac to co Boskie. Jeśli jej nie ma , to nie jestem w stanie przecież odkryc kobiecosci...bez niego...mężczyzny, a on męskości beze mnie kobiety... "
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 15:30   Re: uciec czy walczyc co robic??

nikt82 napisał/a:
Prosze pomozcie mi bo nie wiem co mam robic . Jestem po slubie dopiero 2 lata i do tego jestem teraz w 3 miesiacu ciazy a moje zycie malzenskie to jeden wielki koszmar. Gdy poznalam meza byl dla mnie najwspanialsza najkochansza osoba na swiecie , milosc az od nas tryskala poprosil mnie o reke , wzielismy slub, bylam taka szczesliwa. Niedlugo potem zaczely sie drobne sprzeczki . zZe wzgledu ze mieszkamy z moimi rodzicami gdy my sie pogodzilismy oni byli najgorsi na swiecie , czaly czas musialam byc mniedzy rodzicami i mezem , on ciagle mial do nich nieuzasadnione pretensje. Wyjechalismy za granice - czyli mieszkamy sami - ale to co zaczelo sei tam dziac trwa do tej pory. Jest okres ze jest cudownie jest kochany , wyglupia sie przytula , czuje ze mnie kocha ale przyjdzie nie wiadomo skad taki dzien ze byle blachego powodu powstaje ogromna klotnia , przeradza sie w wyzwiska ublizania a nawet do uderzenia. pare razy dostalam juz od niego towarzysza temu tez szarpania za polika i rece.
Potem sie nie odzywa przez 3 dni oczywiscie w miedzy czasie grozi rozwodem.
Potem oczywiscie jak ja go wyblagam pomalu wraca do normy....
Juz nie moge tego wytrzymac co robic nie mam na tyle sily zeby uciec. Pracujemy za granica musialabym porzucic prace - nie wiem co robic BLAGAM POMOZCIE MI

Trudno Ci pomagać na odległość.
Nie pozwól na przemoc. Jesteś w stanie BŁOGOSŁAWIONYM.
Ujawnia się w mężu coś, czego nie znałaś wcześniej.
Proszę weź do ręki Różaniec Święty - i pomódl się jedną dziesiątką Różańca za swoje małżeństwo!Tak od dnia ślubu modlą się niektóre małżeństwa! I widzą jak diabeł UCIEKA!
UCIEKA Z ich życia, bo Różaniec Święty ma Moc daną od Boga. Zabija złego!

Nie wolno zgodzić się przemoc!
Nigdy, w żadnej postaci - szarpanie kobiety będącej w ciąży TO PRZEMOC.
Mówi się wówczas STOP. Nie dyskutuje się.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 17:49   

NIKT............. przyłączam sie do sugesti o zmianie nicka.
Jesteś kobietą,matką nienarodzonego dziecka.....juz matką....nie NIKT.Jesteś MATKĄ , a "nikt " nie może być matką.

"Nikt" wiesz....jesteś kobietą,matką ...jestes człowiekiem,a człowieka nie można używac jak rzeczy.Człowiek jest stworzony z miłości i do miłości .Szarpać,rzucać czy uderzać Twój mąż może rzecz,nie Ciebie.
STOP przemocy,nie pozwól się więcej uderzyc,nie pozwól na przemoc,czy tę fizyczną czy emocjonalną.
Nie jesteś BEZRADNA ,Ty możesz być besilna wobec silniejszego damskiego boksera,ale nie BEZRADNA>Jest policja,są instytuacje powołane do pomocy ofiarom przemocy.
Sądzę że byłoby wskazane abyś jednak oświadczyłą mężowi-bokserowi ,że podniesienie ręki na Ciebie skończy sie na policji.Jesteście za granicą,nie wiem gdzie,ale tam tez jest policja.

"Nikt" piszesz:"Potem oczywiscie jak ja go wyblagam pomalu wraca do normy.... "

STOP.Kat zamienia winę na poczucie krzywdy.Pobił i jeszcze ma czelność obwiniać Ciebie.
Wiesz....to jest klasyczne przerzucanie winy na ofiarę.
Wstań z kolan z przed wizerunku męża-sadysty,zwal go z piedestału,zwal męża-bozka cokołu.Przestań modlić sie do niego.Pozwól mu ponosić konsekwencje jego wyczynów.Rozważ zwinięcie maneli i powrót do kraju.
Chyba że Ci pasi być ofiarą.
Nie jesteś BEZRADNA.
Pogody Ducha
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8