Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
no i odeszłam od meza
Autor Wiadomość
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 11:28   

nałogu, nie miałam na mysli zrywania kontaktów z otoczeniem, tylko własnie to, o czym Ty piszesz - żeby alibea nie przejmowała się, nie angazowała emocjonalnie, bo to ją duzo kosztuje.

Alibeo - co do męża to teraz Ty decydujesz, czy dać mu dzieci, czy nie.
To może szansa, żebyś Ty odpoczęła przez kilka godzin, to szansa, żeby mąz zaczął nawiązywać jakis kontakt z młodszą córką.
ja bym Ci tylko radziła,żebys przez najblizszty czas, dopóki nie ochłoniesz, nie znajdziesz spokoju - ograniczyła do minimum osobiste kontakty z mężem. Na to jeszcze przyjdzie czas.
Ale oczywiście sama najlepiej czujesz, co jest dobre i właściwe.
Pozdrawiam
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 14:32   

chce zeby mial kontakt z corkami, nie mam zamiaru mu robic problemow, jest ojcem , ma prawo..ja tylko bym skrzywdzila dziecko gdybym zabronila...robie natomiast inny blad..wyslalam mu sms "dobranoc"...kurcze, musze sie odzwyczaic od tego
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 14:47   

Pisz do kogoś innego, przyjaciela, przyjaciółki... Kogoś kog masz zaufanego, na przykład z forum...
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 16:53   

Alibeo warto było przed rodzina, warto i czasem od rodziny przyjąc kubeł zimnej wody, oni bardzo cie kochaja, stoją z boku i widzą więcej, zapewne bardzo sie cieszą iż odeszłaś od męża i dlatego widząc że na powrót pragniesz do niego wrócic, że go zasłaniasz że go usprawiedliwiasz, to boją się, ze do niego wrócisz i dlatego w ten sposób mówią czy sie zachowują...
oni nie wiedza jak do ciebie dotrzec byś zaczęła trzeżwo myslec, na dzień dzisiejszy po tylu latach z tym człowiekiem sama w chory sposób myślisz i wiele musi się zmienic bys zaczęła na nowo racjonalnie postępowac, na razie wszystkie twoje kroki są podyktowane powrotem, kontaktem z nim i uległą postawą wobec niego...
jak sie uwolnisz emocjonalnie od niego wtedy bedziesz dopiero podejmowac kroki dla ciebie i dzieci właściwe dziś niestety ale Alibeo nie jestes soba tylko poparaną żoną chorego człowieka, który cię gnębił do tego stopnia, ze sama sie juz w tym wszystkim zatraciłas a twoja rodzina znajomi boją się o ciebie pragną twojego szczęścia i jak widza jak wielki wpływ ma na ciebie mąż dewnerwuje ich to stąd taka ich reakcja...
ile razy słyszałam to ale nie potrafiłam sie uwonic, zatracałam samą siebie swoją dume, godnośc po to tylko by zadowolic pana i wladce ale on nigdy nie był zadowolony zawsze było cos nie tak bo to nie we mnie był problem tylko w nim
dlatego Alibeo nie odgradzaj sie od rodziny, znajomych pragna bardziej twojego szczescia niz ci sie wydaje a tylko nie potrafia dotrzec do ciebie wiec sami sie denerwuja i mówia po trochu juz...-a niech tam, jak głupia to niech wraca do niego niech da sie dalej tak traktowac... bo dałbys wszystko Alibeo by tylko usłyszec głos zadowolenia z jego strony ... usłyszysz jak tylko staniesz na nogi i pokazesz silna kobiete, która nie daje soba manipulowac zobaczysz jaki bedzie miał błysk w oku szacunku do ciebie...
twoje otoczenie widzi więcej niż ty co sie z toba dzieje słuchaj ich, może poproś by za mocno nie naciskali bo nie jestes jeszcze tak silna by wysłuchac prawdy o sobie... ale to prawda to o nas mówią Alibeo jestesmy w swojej chorej popapranej miłości tak uzależnione ze słowa bliskich nawet te ostre traktujemy jak wrogie... bo boli usłyszec jak mocno jestesmy uzaleznione i jak to jest dla osób patrzacych z boku śmieszne i głupie
Alibeo popatrz na siebie, stań z boku i co widzisz, ja zobaczyła wtedy dokładnie taką osobe z jakiej sie smiali bo naprawde mnie kochali i niczego wiecej nie pragneli jak dobra dla mnie tylko ja sie na wszystkich odwracałam
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 19:39   

wszystko mnie denerwuje, nie moge przyzwyczaic sie do tej ciasnoty w domu mamy.....efekt jest taki ze klne jak szewc....i mam wszystkko w dupie..wyzywam sie na dzieciach..wiem , ze zle robie..doskonale wiem
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 19:56   

alibea, weź się w garść.... do pionu i to już !!!!!!!!!!!!!!
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 20:28   

wszystko mnie denerwuje, nie moge przyzwyczaic sie do tej ciasnoty w domu mamy.....efekt jest taki ze klne jak szewc....i mam wszystkko w dupie..wyzywam sie na dzieciach..wiem , ze zle robie..doskonale wiem

Alibeo.....czy to nie wystarczający powód na zmiane siebie?????
Jedyną pociechą jest to,ze masz świadomość.
W obliczu tego co napisałaś...nie waznym dla mnie jest czy sie wkurzysz, będziesz mnie przeklinac, czy tez zaczniesz płakać, bo to nic gorszego od tego co własnie robisz....krzywdzisz samą siebie i dzieci!
Znam Twoją historie, wiem jak cięzkim jednoczesnie odpowiedzialnym krokiem(chylę czoła) była decyzja jaką podjęłaś.....ogromny krok do przodu......dalej?....zastój,a raczej krok w tył.
Proste pytanie...jakiego bodźca jeszcze potrzebujesz aby kontynuowac to co zaczęłaś???
 
     
batuta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 23:24   

Jak sie teraz złamiesz, przegrasz. Czytaj wszystko od poczatku co tu zostalo napisane.Tyle madrych rad i uwag . To normalne że masz chwile slabości i zwatpienia,ale badź konsekwentna.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 09:10   

Alibeo...."nie dajesz mi spokoju" więc jeszcze coś....
nie moge przyzwyczaic sie do tej ciasnoty w domu mamy....efekt jest taki,że....
zabrzmiało jak...(sorki) tłumaczenie(usprawiedliwienie)
Marne, ale wiesz.... myśle ze to wcale nie o to chodzi
Pozwole sobie zacząc od zacytowania Twojego wczesniejszego postu....

chce zeby mial kontakt z corkami, nie mam zamiaru mu robic problemow, jest ojcem , ma prawo..ja tylko bym skrzywdzila dziecko gdybym zabronila...robie natomiast inny blad..wyslalam mu sms "dobranoc"...kurcze, musze sie odzwyczaic od tego
podkrelenia są celowe....wyjaśnienie w dalszej tresci.

Myslę,że....
dla Ciebie wciąż najważniejszy jest mąż.....czy zły czy dobry, czy dreczy, niszczy psychicznie, czy nie...wszystko jedno. Nie ta kolejnośc Alibeo.... to po pierwsze.
Nie ciasnota w rodzinnym domu, ale brak odzewu z Jego strony jest Twoim największym problemem.
Nie sms jest Twoim błędem, bo krotkie "dobranoc" nie jest niczym złym,ale jeśli wiążą sie z nim pewne oczekiwania to juz błąd jest, a raczej problem....Twój problem.

Zamiast skupić sie na "nowym"...wciąż myślami jestes tam, w tamtym domu...miejscu w którym źle byłaś traktowana, przy mężu...który źle Cię traktował. Chyba nie tęsknisz za tym?
Wyprowadziłaś sie nie po to aby tym zyć, ale żeby zacząc nowe...lepsze ,aby odciąć się od tego co było złe, co było krzywdzące....i co robisz? ....stajesz się krzywdzicielem samej siebie i co gorsza dzieci.
Brutalne,ale prawdziwe.
Blokujesz sie na zmiany, nie dajesz sobie....a byc może i Wam szansy.
Chcesz zmian....otrząśnij sie......zacznij od siebie!!!

Pewnie myślisz ...jaka ta lena upierdliwa z tą zmianą siebie.
Tak...jestem i będe, bo to Alibeo podstawa!!!...bez tego ani rusz.

Mozliwe ,ze zaraz obsypiesz mnie słowami typu .... nie wiesz jak to jest,co czuję, nie rozumiesz...itp
Pewnie nie dosłownie, ale rozumie...a wiesz dlaczego?.....bo tez miałam wszystko w d.... (przepraszam...znam regulamin)czym wyrządzałam najwiekszą krzywde (pomijając siebie) swoim dzieciom!.... to mnie przeraziło i jednocześnie otrzeźwiło.

Wracając jednak do wklejonego cytatu dot. zabierania dzieci.... Alibeo....niby zadowolona jesteś że chce kontaktu,nie chcesz utrudniać... ale jest ALE...bo wczesniej zabierał na pół godzinki, a teraz chce na kilka godzin.
(Tak na marginesie.....czasami to "ale" znaczy tyle samo co usprawiedliwienie ,zaniechanie....tak mi sie jakoś kojarzy.)

Myślę,ze wartym zauważenia jest to, iż wczesniej nie chciał dziecka, nie interesował sie, a teraz....no sama widzisz.
Czyż to nie jest krok do przodu?
Czyż to nie Twoj zdecydowny krok , Twoja decyzja....własnie daje o sobie znać?
Ponadto kilka godz. nie musi znaczyć 10 i w tym względzie masz pełne prawo do obaw i do ograniczeń.
Ty sprawujesz opiekę nad dziecmi i poki co to Ty decydujesz.
dalej....
zrobiłaś poważny krok ku oduzależnieniu się i wzięcia swego życia w swoje ręce....to nie lada wyczyn ale wiąże sie z nim ogromna odpowiedzialność.
Miałaś świadomośc że łatwo nie będzie, ale w Twojej sytuacji, z dwojga złego to było najrozsądniejsze wyjście.
To czas dla Was...osobno dla Ciebie, osobno dla męża.......osobno, bo razem nie wyszło.

To że przeniosłaś sie do rodziców nie gwarantuje Ci,że będzie pstryk......to kolejny etap Twojej cieżkiej pracy, Twojej Alibeo...o tyle ułatwiony, że już bez nacisków i wymagań męża, bez jego wpływu i bez nadzoru teściów.
Nie marnuj go!!!!!
Przed Tobą wiele zakretów, kamieni pod nogami, dni pogorszonego nastroju......ale wiem, jestem tego pewna, ze dasz rade, bo najgorszą i najtrudniejszą decyzje masz juz za sobą.

Alibeo...moja droga równie ciężka i wyboista była....owszem jest różnica, bo każda sytuacja, choć podobna jest inna....
nie wiem tez na ile Ci to pomoże i jakie wnioski z tego wyciągniesz, ale jesli dobrze mnie zrozumiesz, możesz wygrac...póki co....szczęscie własne,a co za tym idzie...dzieci.

To oczywiste i naturalne że czujesz się źle,że emocje, że dyskomfort....to nic złego, zostałaś skrzywdzona i masz prawo tak własnie się czuć.
Wiemy,że ten stan i emocje zostały czymś spowodowane, ktoś się do tego przyczynił, ale to na ile Ty sama pozwolisz im(emocjom) rządzic...to juz zalezy od Ciebie.

Kiedy nadchodzą złe chwile, myśli(mniemam,ze tak własnie się teraz dzieje)...pozwól sobie na wyżalenie z wywaleniem złosci włącznie, wygadaj sie,popłacz....daj sobie czas, konieczny zresztą....ale pamietaj,ze i on ma swe ograniczenia.
Nie można iść przez życie, rozpocząc zmian....przedłużając coś co wymaga końca.
Każdy nadmiar ma działanie destrukcyjne ...więc...albo powiesz STOP, albo pozwoilisz swoim emocjom wyjśc poza bezpieczne granice przyczyniając sie tym samym do jeszcze większego niezadowolenia i cierpienia własnego przede wszystkim.
Twoje emocje Alibeo sa w Twoim władaniu
Mając na uwadze to co napisałaś...właśnie przekroczyłaś dopuszczalną granice.

Wiesz co robiłam kiedy z maleńkiego dołka, robił się dół, kiedy z gorszej chwili .... kilka dni?
Zadawałam sobie pytanie.....( czasami w razie potrzeby wciąz sie tym ratuje, choc juz coraz rzadziej)
Co mnie tak wyprowadziło z równowagi, co lub kto ma taką władzę nade mną że doprowadza mnie do takiego stanu?
Czy to słowa,bądź określone zachowanie męża?...czy to brak kontroli, nieumiejetność panowania nad swoimi emocjami,przekroczenie ich granic?
Nawet jesli powodem jest mąż to chyba juz wystarczająco bolało, abym przedłużała owy stan i sama sobie zadawała dodatkowego bólu.
Czy On(mąż) cos sobie z tego robi, czy przejmuje sie tym co ja czuje i jak się czuję.Chyba nie,może wcale nie ma świadomości krzywdy jaką wyrządza, a może zrobił to celowo, chciał dopiec, chciał żeby bolało......więc wychodzi na to ze sama sie "katuje". On ma to gdzies, a ja użeram się sama ze sobą .Dosyć...masochistka nie jestem.
Jesli łapę sie na tym ,że przy okazji "obrywają" moje dzieci.....poprawa jest natychmiastowa.

Alibeo....niestety, ale czeka Cie.... nie naprawa męża,ale SIEBIE.Jeśli nie dajesz rady skorzystaj z konkretnej pomocy.
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 15:33   

dziekuje LENO..MASZ RACJE WE WSZYSTKIM....
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 17:24   

Nie Alibeo...omylna jestem jak każdy,ale ważnym dla mnie jest to ,ze dobrze mnie zrozumiałaś.

Zważajac na fakt ile zniosłaś....jesteś silną kobietą...tyle tylko ze na dzien dzisiejszy przygwoździły Cię emocje.
Wierze,że się podniesiesz i z całego serca tego własnie Ci życze :-)
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 18:01   

tak , nie potrafie poradzic sobie z emocjami....sa chwile, ze jestem silna a sa chwile kiedy zyc mi sie nie chce....
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 18:18   

Alibeo............ a może czas zacząć zmieniać myślenie????? Może jednak trochę mniej myśl o "MNIE' a więcej o "JA"?
Czy widzisz róznicę????
Jak nie to może moje widzenie tej róznicy coś Ci pomoże????????
Widzisz, sądzę że jesteś nastawiona głównie umysłowo,emocjonalnie i fizycznie na "MNIE" pod wpływem swoich doświadczeń życiowych.
Bo wydaje się sprawą naturalna to ,że chcesz bezpieczeństwa,miłości,adorowania czy traktowania Ciebie jak żonę i matkę.Pragniesz by mąz łożył na dzieci,był Twoim mężem nie tylko "papierowo". Masz albo miałas jakieś wyobrazenie o swoim małżeństwie,marzenia,wizje.............. to wszystko ,jak narazie wzieło w łeb.
W związku z tym może czas przestawić myśłenie z "MNIE"(się to wszystko należało,tak miało być) na co możesz zrobić w danej sytacji,przestawić rozumowanie,przestawić sie emocjonalnie na "JA".Co mam teraz do zrobienia,jak mam to zrobić,zaakceptować swoje wybory(wyprowadzkę) i szukać najlepszych rozwiązań.
Akceptując "JA" ,możesz przestac mysleć o "MNIE".Może nie od razu,ale powinnas przestać .
Wybór nalezy do Ciebie.Dziś Twoje "MNIE" szarpie Tobą,nie daje spokoju,wyładowujesz swoje frustracje na dzieciach,jest Ci za ciasno w nowym/starym pokoju.
Zaakceptuj sie tu i teraz,a sądzę że będziesz miłaa łatwiej iść do przodu.
Alibeo........... wczoraj to juz historia.Juz nie masz na nią wpływu.Na dziś masz ..........choć ograniczony tylko do Ciebie.A jutro?????? A jutro sie będziesz zastanawiać.Podejmowac decyzje.
TU I TERAZ.
POGODY DUCHA
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 19:51   

dziekuje....do piatku chce wyslac wniosek o alimenty do sadu..mam nadzieje ze to zrealizuje

[ Dodano: 2008-09-14, 14:47 ]
jak napisac uzasadnienie w pozwie o alimenty? moja siostra dostaje ode mnie za opieke nad coreczka 300 zl na msc, alr nie chce abym o tym wspominala w pzowie ...
maz raz na tydzien bierze malutka coreczka na godzinke, w sms chcial na kilka godzin, w efekcie przyjechal po nia dopiero o 19 , wiec dalam tylko na godzine....w cioagu tygodnia nawet nie zapyta sie jak malutka sie czuje...

[ Dodano: 2008-09-14, 17:19 ]
jezeli maz zabiera na godzinke lub dwie rasz w tyg coreczke, to czy uznaje sie to ze bierze udzial w wychowaniu corki???? pytam bo chce napisac pozew o alimenty a nie chce wyjsc na jakas naciagaczke..pomozcie, kto juz to pisal i wie co i jak w tym temacie..PROSZE!
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-15, 15:14   

Witaj dzielna kobieto. Ja nie mam praktyki w alimentach ale według mnie opieka 4 godziny w miesiącu to nie jest partycypowanie w wychowaniu dziecka. Możesz napisać we wniosku o alimenty, że mąż nie bierze udziału i nie ponosi kosztów wychowania młodszej córeczki,a na rozprawie uściślić, że spaceruje z dzieckiem 4 godziny w miesiącu. POczekajmy aż wypowie się ktoś mądrzejszy i z praktyką :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8