Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ks. Marek Dziewiecki Małżeństwo.krzywda, obrona
Autor Wiadomość
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 21:15   ks. Marek Dziewiecki Małżeństwo.krzywda, obrona

Chyba to już gdzieś było, ale nie wiem w jakim temacie...

To, że kocham ciebie,
nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził,
a mnie nie daje mi prawa do tego,
bym złamał własną przysięgę małżeńską.

.Zródło:
http://www.opoka.org.pl/b...wo_krzywda.html

Coraz częściej porady poszukają ci małżonkowie, którzy znajdują się w sytuacji skrajnej. W kontekście małżeństwa i rodziny sytuacja skrajna ma miejsce wtedy, gdy któremuś z małżonków przychodzi kochać współmałżonka, który przeżywa poważny kryzys, a w konsekwencji nie kocha ani innych ludzi, lecz przeciwnie - wyrządza bolesne krzywdy swoim bliskim. W polskich realiach najczęściej w takiej sytuacji znajduje się żona, którą mąż dramatycznie krzywdzi, gdyż nadużywa alkoholu, dopuszcza się zdrady małżeńskiej i stosuje przemoc.

Rolą każdego doradcy katolickiego jest w takiej sytuacji uświadomienie cierpiącej żonie tego, iż małżonek nie ma prawa ją krzywdzić. Również w małżeństwie jedynie miłość jest nieodwołalna. Wszystko inne można odwołać. Wspólne mieszkanie, wspólne wychowywanie dzieci, współżycie seksualne, wspólnota majątkowa ma miejsce pod warunkiem, że także współmałżonek kocha i że nie krzywdzi członków rodziny. Jeśli jednak ktoś wyrządza okrutne krzywdy swoim bliskim i nie zmienia swego postępowania mimo ich roztropnych i stanowczych interwencji, to wtedy ostatecznym rozwiązaniem jest separacja małżeńska, czyli miłość na odległość. Separacja trwa dopóty, dopóki błądzący nie uzna swego błędu i dopóki nie przestanie krzywdzić.[1]
 
     
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 17:28   

Problem jaki przedstawia Elik jest dużej doniosłości. Jak ma się zachować współmałżonek który jest krzywdzony?

Można mówić o prawie do niezgadzania się na krzywdzenie. Brzmi to bardzo logicznie, czy jednak zgadza się z przesłaniem Krzyża i wzorca oraz obrazu miłosci Chrystusa na Krzyżu?

Czy to rozwiązuje po chrześcijańsku zadanie jakie dobrowolnie przyjęliśmy składając ślubowanie Bogu wobec obecności i zgody współmałżonka oraz obecności licznych wierzących chrześcijan który się za mnie w tym momencie szczerze i hojnie modlili?

To jest podstawowe pytanie wiary i rozumu - problem egzystencji dnia codziennego - i na nie w zacytowanym przez Elik fragmencie nie znajduję odpowiedzi.

Z pewnym lękiem wsłuchuję się w słowa ostatnie przysięgi małżeńskiej - " i nie opuszczę Cię aż do śmierci - co znaczy i oddam za Ciebie życie nie zależnie od tego czy mnie będziesz kochał, czy będziesz wielkim zdrajcą, narkomanem, krzywdzicielem, zdradzaczem itd. Zgadzam się z panem Mieczysławem Guzewiczem, bo to ma sens i jest wielkie.
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 19:37   

MKJ napisał/a:
Z pewnym lękiem wsłuchuję się w słowa ostatnie przysięgi małżeńskiej - " i nie opuszczę Cię aż do śmierci - co znaczy i oddam za Ciebie życie nie zależnie od tego czy mnie będziesz kochał, czy będziesz wielkim zdrajcą, narkomanem, krzywdzicielem, zdradzając itd.

Michale to co napisałam w poście wyżej, to oczywiście cytat ks. Marka Dziewieckiego, nie moje zdanie. Jednak nie zupełnie zgadzam się z tym co sugerujesz w swojej wypowiedzi. Każdy człowiek ma prawo do szacunku, do godnego życia, do życia w wolności dziecka Bożego....czy chcesz powiedzieć, że nie zgadzasz się z wypowiedzią księdza M. Dziewieckiego i chcesz zasugerować, że człowiek/współmałżonek nie ma prawa do obrony, do separacji w sytuacjach np. przemocy w rodzinie?
Odnosząc się zaś do Chrystusa i On tam gdzie nie było takiej konieczności nie pozwalał się krzywdzić, owszem przyjmował z pokorą to co było mu dane, lecz tam gdzie nie było to słuszne, bronił się...
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-11, 11:39   

Michale - kochać, być wiernym, modlić się - oczywscie
Ale w sytuacji krzywdzenia - uciekac, zyc w separacji (i cierpieć w samotności, bo zycie samotne w sytuacji, gdy zawieralismy małżeństwo, jest ciepieniem). Pozostawanie w takiej sytuacji - i jeszcze narażanie dzieci - nie jest miłoscią, jest głupotą.

Guzewicz mówił, że przed cierpieniem możemy i powinnismy sie bronic, i jest to naturalne - dopiero wtedy, gdy nie mamy wpływu - powinniśmy przyjąć cierpienie i uczyc się, zeby taj je przyjąc, aby nas nie niszczyło, ale budowało.
Pozdrawiam
 
     
Darek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-13, 23:22   

Małgosia napisał/a:
bo zycie samotne w sytuacji, gdy zawieralismy małżeństwo, jest ciepieniem

Pewnie, że jest. Mało kto się do tego przyznaje. Nawet usłyszałem, że jeśli z tego powodu nie mam wewnętrznego spokoju to mam słabą wiarę, brak mi przebaczenia, jestem poraniony itd.
Skoro małżonek nie jest przy mnie, nie cierpię z tego powodu, samotność mi służy, to po co byłoby to wszystko?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11