Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
psycholog, psychiatra czy ... Pan Bóg?
Autor Wiadomość
michaela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-06, 14:33   psycholog, psychiatra czy ... Pan Bóg?

Drodzy forumowicze,
burza w moim małżeństwie jakby przycichła - w każdym razie oboje STARAMY się jakoś ułożyć nasze relacje. Jest ciężko, ale są i chwile pogodne.
Ten burzliwy okres w naszym małżęństwie trwa już prawie rok, myślałam, że poradziłam sobie z tym, co się wokół mnie dzieje, ale było to złudzenie.
Wydaje mi się, że dopadła mnie nerwica: ucisk w klatce piersiowej, przyspieszone tetno, niepokój, osłabienie, zawroty głowy, rozbicie. Zaczęło się to pewnej nocy, kiedy śniły mi się straszne koszmary - we śnie słyszałam jak ktoś chodzi po naszym mieszkaniu (nota bene w realu mieliśmy już dwa włąmania, więc jestem na tym punkcie przeczulona), i idzie przedpokojem do naszej sypialni. Traf chciał że akurat kiedy we śńie ten ktoś wchodził, i kiedy z przerażenia krzyknęłam, to weszła do sypialni (ale nie we śnie, tylko naprawdę) nasza córeczka, która też się przeraziła. Tamtej nocy, po tym krzyku, byłam tak roztrzęsiona, że nie mogłąm już usnąć - z obawy, że ten mój krzyk się powtórzy, z obawy, że może ja zaczynam wariować etc. etc. No i od tego czasu chodzę tak poddenerwowana, że już sama nie wiem co robić. Bo jeśli zrobiłabym małej krzywdę (bo we śnie w drzwiach stał złodziej, ale kiedy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam małą i na początku nie załapałam że to ona)? [Córeczka też to przeżywła, bo kilka razy - parędni po tym, mówiła że się przestraszyła jak mamusia krzyknęła] Jeśli ja wariuję? Czy może być tak, że kiedy burza w małżęństwie cichnie, to w człowieku nadal zostaje jakiś obszar zraniony, który "pamięta" to, co się działo przez ostatnie miesiące?
Napiszecie pewnie - idź do psychologa, psychiatry etc. No ale tu też jest problem. Mój mąż nie uznaje takich profesji. Wg niego to NAWET może zaszkodzić, a nie pomóc. Jeszcze gotów sobie pomyśleć, że ma żonę-wariatkę i co wtedy? Wszystkie moje starania o bycie doskonałą żoną i matką wezmą w łeb. Nie chcę, żeby znowu zaczął myśleć, że wybór mnie jako współmałżonki był wyborem złym.
Co wy na to?
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-06, 19:53   

Michaela, jeśli masz taką możliwość, znasz dobrego psychologa, terapeute, to idź nawet bez męża, to ważne, wykorzystuj wszystkie środki aby sie pozbierac, ja również muszę poszukać kogos dla siebie choć w mojej miejscowosci nie ma niestety przyzwoitego ;-/ a tez czuje ze się pogrążam w nerwach, nawet na wakacjach nie mogłam się uspokoić, potrafiłam iśc promenadą nad morzem z mężem za ręke i nagle wybuchnąć płaczem, nigdy wczesniej nie doświadczyłam takiego napięcia w sobie, takiego którego nie potrafię kontrolować, opanować, który pozbawia mnie tchu
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-06, 20:37   

.No ale tu też jest problem. Mój mąż nie uznaje takich profesji. Wg niego to NAWET może zaszkodzić, a nie pomóc. Jeszcze gotów sobie pomyśleć, że ma żonę-wariatkę i co wtedy? Wszystkie moje starania o bycie doskonałą żoną i matką wezmą w łeb. Nie chcę, żeby znowu zaczął myśleć, że wybór mnie jako współmałżonki był wyborem złym.
Co wy na to?

Problem Michaelo to dopiero może być, jak sie za siebie nie weźmiesz.
Ciekawi mnie w czym może zaszkodzić wg Twego męza taka pomoc....nerwice się leczy, źle sie czujesz, być może potrzebujesz leków?
Czy takie gadanie nie jest egoistyczne? O Ciebie przeciez chodzi, o Twoje zdrowie i dobre samopoczucie!
Idż najpierw do internisty....on skieruje Cię dalej.
 
     
sasanka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-07, 05:47   Re: psycholog, psychiatra czy ... Pan Bóg?

michaela napisał/a:
Wszystkie moje starania o bycie doskonałą żoną i matką wezmą w łeb. Nie chcę, żeby znowu zaczął myśleć, że wybór mnie jako współmałżonki był wyborem złym.
Co wy na to?



Ło matko!
Dziewczyno!
Czy Ty mu papucie w progu podajesz, czy dopiero jak do korytarza wejdzie???

Jesteś cudem, jesteś wspaniała i kurka masz się o siebie troszczyć!!!
I jesteś doskonała!
Się nie udoskonalaj wbrew sobie i na siłę,
bo to jak z operacjami plastycznymi - maska się tworzy, skorupa, nie twarz!
NO!!!

Ja się kiedyś opowiadałam mężowi, że mnie to boli czy tamto,
że mi wracają wspomnienia itepede -
i oczywiście to była MOJA wina, że mnie boli JEGO zdrada
i nawet czułam się winna
na szczęście jest jeszcze coś takiego jak INSTYNKT SAMOZACHOWAWCZY
to sobie z niego kochana skorzystaj, jako i ja skorzystałam
jakim sposobem? wymyśl!
i wyzdrowiej - dla siebie, dla dzieci, dla durnia, co Twego zdrowia nie szanuje w imię idiotycznych stereotypów, że psycholog czy psychiatra to od czubków jest
- wszyscyśmy czubki, gdyby tak nie było, to by kryzysów nie było, o!

Ja np. poszłam do psychiatry i psychologa prywatnie,
bez tłumaczenia się i bez wiedzy męża,
pomogłam sobie i przetrwałam czas,
którego bym nie przetrwała bez pomocy specjalisty
Byłam na wierzchu spokojna przedziwnie.
A on?
I tak znalazł miliony powodów, by dowieść,
żem niedoskonała i nie wychodzę naprzeciw jego potrzebom hm,
To jak bym na tym wyszła, gdybym nie pomogła sobie wtedy i teraz?
Zszargana i roztrzęsiona próbami sprostania wymaganiom niewiedziećjakim
na jego odejście zareagowałabym w jedyny przewidywalny sposób - hm -
wolę nie pisać jaki

Dzięki Bogu, że daje nam narzędzia i środki pomocy sobie w trudnych chwilach!
Nie wahaj się korzystać z nich!
A co byś powiedziała, gdyby ktoś kazał Ci odmówić
transfuzji lub przyjęcia leków ratujących życie, bo przekonania tego zabraniają?
I skazywał Cię na śmierć lub kalectwo?

Nie pozwól się okaleczyć,
zadbaj o siebie,
proszę

Dużo sił Ci życzę i mądrości
 
     
password99
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-11, 22:12   

Ja też jestem w trudnej sytuacji, czwarty miesiąc po zdradzie męża. On cały czas mnie wini za to co zrobił a sam nawet nie zdobył się na słowo przepraszam. Odnoszę takie takie wrażenie, że jemu już na mnie nie zależy. Bardzo chcę sobie pomóc bo jestem potrzebna dzieciom. Mam prośbę może ktoś zna dobrego psychologa w Nowym Sączu. Będę wdzięczna za pomoc.
 
     
Reniuszek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-22, 14:50   

Anno,

Zacznij od jakiegos madrego ksiedza moze co ?

W Nowym Saczu jest ich troche do wyboru, polecam na pewno goraco jezuitów,
Jesli nie pomoga oni to skieruja do jakiegos dobrego terapeuty swieckiego lub duchownego.

Wg. mnie osobiscie warto zaczynac zawsze od Pana Boga ;-)

Sama pochodze z Nowego Sacza, ale od dawna juz nie mieszam tam i tez niewiem czy sa jacyc dobrzy terapeuci na tym terenie, trzebb dobrze poszukac, ale najlepiej przez kogos poleconych

pzdr
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9