Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Poradźcie jak nie szarpac dziećmi
Autor Wiadomość
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 16:17   

Małgorzta-



Nie rozumiem - jaki związek z twoją ideologią ma umiejętnośc patrzenia na meża co rano?
To musisz sił co rano w kościele nabierać aby móc popatrzeć?
Ja umiem- bez porannej Eucharysti.
Dla ułatwienia życia i zapewnienia czasu dla dzieci rano- nie przyszło ci do głowy wieczorem iść do kościoła?
 
     
atama
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-26, 22:24   

Zuza, a jednak odpowiedziałaś.... :-D , w sumie spodziewałam się...
Gdybyś przemilczała to o czy pisałam...byłabym bardzo zdziwiona...

Dzisiaj tylko jedno...
Nie oczekuję Twojego podziwu, czy uznania...
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 08:06   

atama napisał/a:
Zuza, a jednak odpowiedziałaś.... :-D , w sumie spodziewałam się...
Gdybyś przemilczała to o czy pisałam...byłabym bardzo zdziwiona...


Zdziwieniem napawa fakt że nawiązując dialog dziwi cię uzyskanie odpowiedzi.
To miał być monolog?

Rozumiem.


Dzisiaj tylko jedno...
Nie oczekuję Twojego podziwu, czy uznania...


To dobrze- jedno "zdziwienie" mniej .
 
     
atama
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 10:51   

Zuza..chyba jasno napisałam...a jak nie to jeszcze raz tłumaczę....

Nie dziwi mnie fakt, że nawiązałaś dialog...natomiast zdziwiłaby mnie sytuacja odwrotna, a więc Twoje milczenie...

Czy teraz zrozumiałaś?

Natomiast z drugiej strony, nawet w czasie dialogu można czasami coś przemilczeć...a często należy...., ale oczywiście to tylko moje zdanie....
Milczenie to też forma dialogu...
Nie zmienia to faktu, że każdy ma prawo do wypowiedzi, oczywiście nie łamiąc regulaminu...

Pozdrawiam i miłego dnia życzę

[ Dodano: 2008-09-27, 11:09 ]
zuza napisał/a:
Małgorzta-



Nie rozumiem - jaki związek z twoją ideologią ma umiejętnośc patrzenia na meża co rano?
To musisz sił co rano w kościele nabierać aby móc popatrzeć?
Ja umiem- bez porannej Eucharysti.
Dla ułatwienia życia i zapewnienia czasu dla dzieci rano- nie przyszło ci do głowy wieczorem iść do kościoła?


To proste Zuza... każdy dokonuje własnych wyborów...
Małgorzata chodzi na poranną Eucharystię, a Ty nie....i obie jesteście zadowolone...mam nadzieję...

Upsss.... i znów się wtrąciłam..., ale jakoś nie mogłam przemilczeć ;-)
:-D
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 11:22   

Może warto już zostawić temat codziennej Eucharystii?
Trzeba bardzo uważać, żeby z Boga nie zrobić sobie bożka (takie zdanie niedawno gdzieś usłyszałam albo wyczytałam). Ucieczka w religię nie jest sposobem na życie, jest unikaniem realnego życia i przyjęcia rzeczywistości.
Nie piszę do konkretnej osoby, takie tylko mam przemyślenia.
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 14:09   

Hmmm...ponieważ jestem"uzależniona od tego forum"...napiszę może coś z życia...masz rarcje ELZD1 życie to nie tylko modlitwa(która jest oczywiście bardzo ważna,czuję jej siłę)ale to też życie,i np moje wczorajsze życie...sprawiło,że ,jak przyjechał do mnie?..mój sakramentalny mąż i po prostu był bardzo spragnony (dziwne,mieszka z kochanką) przytulanek..miłości.i ja mu tą miłość dałam,w końcu jestem sakramentalnąmałżonką(ale najpierw powiedziałam,że jest z kochanką,więc ?...odpowiedział...że z kochanką nie łączy go już sex...hmm...czy to jest prawda..nie wiem )...ale..ja po prostu go kocham i to mu fizycznie pokazałam...no cóż, nie wiem,czy dobrze zrobiłam,.na dziś dzien ,wydaje mi sie,że dobrze ,ze to sie stalo,,heheh..jak np dziś do niego dzwoniłam ..kochanka sie wkurzała.....ale że mi bylo fajn ie...hehhe..kochankajest zazdrosna o "zonę"...może o to chodzi?...przecież rozmawiałamz nim,..że fizycznie było tak wspaniale,jak kiedys...hmmm...nooo ,tak dobrze nie ma...on chyba sie wkórzył,że rozmawiam o wczorajszym,ale....kto go zmusił,by telefon ode mnie odbierac na głośno-mówiącym....powiedział,że ona mu kazała...lafirynda jedna..:) ale dlaczego on sie na to zgodzil?..Już sama nie wiem(...proszę ,powiedzcie mi,doradzcie....jak ja mam sie zachowac w przyszłości,gdy tak bardzo "tęskni" )...no cóż...przyznamsie ,po jego odejsciu ,miałam "przyjaciela"...dziś...mu powiedziałam,że jeśli nie będę z moim sakramentalnym małżonkiem,to już z nikim nie chcę być,bo po prostu ...bardzo męża kocham....powiedzcie ,proszę ,jak to widzicie,czy ta walka ..ma sens?Zaczynam wątpić ,ale mam ,Jezusa...on mi daje siłe..np taki przypadek..wczoraj p[rzed poludniem zaczęłam się modlićna różańcu,(wiedziałam,żemąż przyjedzie)i prosiłam BOGA o madrę myśli dla mnie...czyli co?....dobrze zrobiłam?...zdążyłam tylko jedną piątkę różańca zmówic,jak przyjechal......Boże,jak ja mam CIĘ zrozumiec,,jak zrozumieć,co masz dla mnie w Twoich planach?....Dziś tylko wiem,że UFAM...BOGU...,JEZUSOWI...i chcę powierzyć wszystko ,co robie,Twoim planom ,sama sie nie umiem zrozumiec,ale ,wierzę,że BÓG zrozumie,i że chce dla mnie ,swej ukochanej córki ,wszystkiego,co najlepsze dla , DLA MNIE TO TAKIE TRUDNE :(..na dzien dzisiejszy )...do zrozumienia
pozdrówka,z Bogiem..
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 17:05   

Atamo- jak zwykle- odpowiadasz w innym temacie.
Ponadto:

Moja Droga- pierwsza część twojego postu zaprzecza teorii z drugiej części postu.
dodatkowo zaś nadal nie rozumiesz - o co chodzi.
Ale upssss- nie możesz zapytać- bo już masz swoją teorię.
Marnujesz czas- lub pomaga ci- jak sobie pointerpretujesz nie pytając o co chodziło.
Tak bywa.
Jednakże pisz dalej- ciekawym jest dokąd zmierzasz .
Pisz dzielnie :lol: - nie poddawaj się.
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 17:45   

A ode mnie sorki ,dla autorki posta..prze to w ogóle nie na temat ,co napisałam ..ale..może to moje doświadczenie komuś sie przyda...może?...że nie na temat?..Wiem,powinnam napisac to wszystko w swoim poście....ja tylko,po prostu chcę dac jakieś świadectwo(nie pisze w dziale świadectw,bo...nie ma na razie takowego,jak sie to stanie,w to wierzę,,,całą moją wiarą,toWam napiszę)
pozdrawiam,z BOGIEM..
 
     
00_nicky
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 18:53   

Witam Was, na temat, czy nie, ale napisze.
Eleno, mialam bardzo podobne doswiadczenie.
Nie usprawiedliwiam go, ale rozumiem. Na dzien dzisiejszy nie byl jeszcze gotowy do tego nastepnego kroku. Czekam dalej. Zmawiam Nowenne Pompejanska, bardzo staram sie zaufac w pelni Jezusowi, coraz lepiej mi sie to udaje.
I na pewno nie zaluje mojej decyzji o seksie z nim. Bo w koncu , jak by na to nie patrzec, to jestesmy malzenstwem, i nikt , i nic na tej ziemi nie moze tego faktu zmienic!
Nie miej zadnych wyrzutow sumienia, Eleno! To bylo jedyne wlasciwe, co moglysmy zrobic w tej sytuacji, dla nas samych, dla nich i dla naszych zwiazkow. Jestem o tym przekonana. Serdecznie pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony przez 00_nicky 2008-10-02, 00:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 19:00   

Elena napisał/a:
masz rarcje ELZD1 życie to nie tylko modlitwa(która jest oczywiście bardzo ważna,czuję jej siłę)ale to też życie

Pewnie mnie nie zrozumiałaś.
Dla mnie wzorem są ci, którzy życie potrafią zmienić w modlitwę, to mój, pewnie nierealny plan. Chodziło mi o to, by widzieć różnicę między religijnością prawdziwą, a ucieczką w religijność - ucieczką, w jaką wpadają ludzie uzależnieni od alkoholu, hazardu, innych wypaczeń, po prostu ucieczką od życia.

Trochę dalej:
Elena napisał/a:
.mój sakramentalny mąż i po prostu był bardzo spragnony (dziwne,mieszka z kochanką) przytulanek..miłości.i ja mu tą miłość dałam,w końcu jestem sakramentalnąmałżonką(ale najpierw powiedziałam,że jest z kochanką,więc ?...odpowiedział...że z kochanką nie łączy go już sex...hmm...czy to jest prawda..nie wiem )...ale..ja po prostu go kocham i to mu fizycznie pokazałam...

Nie wiem, czy mogę w tym temacie pisać. Ale wiesz, gdy się dowiedziałam, że jest kochanka, że szanowny sypiał ze mną i z nią, dopadło mnie obrzydzenie, czułam się bardzo źle, jak przedmiot, którego sobie używał. A przecież, okazywał mi tyle czułości, był zawsze taki "stęskniony".
Może to w twoim przypadku przyniesie efekty, tego dowiesz się za jakiś czas. W każdym razie, ZGADZASZ się na cudzołóstwo, zgadzasz się, by używał zarówno Ciebie, jak i tamtej kobiety. Powiem wprost: zadbaj o swoją godność, nie jesteś rzeczą, nie może facet przeskawiwać z łóżka kochanki do łóżka żony.
Z kochanką już nie łączy go seks? Więc oo co z nią jest??? Obowiązek moralny? Nie wierzę w to, raczej kochanka jest w tej chwili "niedysponowana", w to uwierzę prędzej.
Podnieś się kobieto z kolan, zacznij dbać o swój honor, o swoje małżeństwo, ale w zupełnie inny sposób.
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-27, 22:23   

Jestem na tym forum ,bo ono mi pomaga,bo to forum nauczyło mnie pokory,wybaczenia...i takiej z serca modlitwy..to mi pomaga w życiu codziennym...a poza tym...jak mówi/pisze Robert...zobaczyłam siebie w zupełnym ,innym lustrze..nie byłam idealna,i nie jestem,i wiele z tego ,co się stalo,zawdzieczam sobie,niestety..hmmm...czy ja nie mam godności?...Może i tak,może nie mam ,ale ,jeśl on powiedział,że nie sypia z kochanką,to dla mnie znaczyło,że po prostu jest to mąż ,,..sakramentalny,i ja przecież ..nie ..cudzołoże,,ja mu daję to,co jako żona hmmm...powinnam dac,..żle powiedziane,ja mu chciałam dać siebie i dałam. A czy zauważyłaś jeszcze ,elzd,co napisałam?...modliłam sie ,nie wiedzialam,że mąZ tak szybko przyjedzie,i p[rosiłam BOGA,by mnie właściwie poprowadził,by pomógł mi podjąć jakąkolwiek decyzje...po prostu zaufałamPANU....ja nie cudzołożyłam,on ,mąż powiedzieł,że nie sypia z kochanką(Smieszne?wiem,ale to już nie mój grzech)a jeśli nie sypia?...To ja jestem sakramentalną żoną,i ja po prostu mam prawo dać mu to ,czego pragnie(nawiasem mówiąc...też miałam na to wielką ochote,dać mu siebie ..i wziąć od niego ..jego)Czy nie mam godności?..Nie wiem ,ja go kocham,i pewnie on tym razem to odczuł ,najmocniej,bo wiedział zawsze,że nigdy sie nie zgodzę na "podwójne"..życie,czyli ja i kochanka.Czy dobrze zrobiłam?Też nie wiem,ale wierzę ,że Bóg da mi ten znak,a nawet jeśli nie ,to po prostu sie to już stało,hmmm...powiem tylko tak,na pewno taka sytuacja się szybko z mej strony nie powtórzy..jeśli przyjedzie..powiem tak("wracaj,w moim sercu jest dla Ciebie miejsce,dzięki Jezusowi,)to będzie oznaczalo wybaczenie z mej strony..ale tez on ,mąż,sie musi zadeklarowac..ja..czy kochanka,i nie wazne,czy z nią sypia,czy wynajmuje pokój u niej(tak mowi)..ważne ,co zrobi,jak sie zachowa,ja tylko,tak po ludzku,...szukam czegoś,co pomoże nam się znów połączyć....ufff....jak chciałabym napisac Wam w dziale "Swiadectw"...że mimo "braku godności z mej strony,jak pisze elzd1"..udało sie nam pokonać szatana.Myślę,że ktoś,kto przezył,przezywa,to co ja,mnie zrozumie,a i tak thx wszystkim,że czytają ,co pisze:)Mnie to pomaga ,a jeśli chociaż jednej osobie to pomoże?To będę bardzo szczęśliwa
pozdrawiam i z BOGIEM

[ Dodano: 2008-09-27, 22:36 ]
00_.nicky....całkowicie sie zgadzam z całą Twoją wypowiedzią,hmm...może nie tyle sie zgadzam,co Ciebie rozumiem...a może jakieś siostry bliżniaczki jesteśmy?..takie mamy podobne ostatnio losy,zdarzenia,uczucia?A czy się dowiemy,czy nam na dobre to "wyszło"?..Czas pokaże.....ja,oprócz JEZUSOWI...zaufałam też czasowi(to mimo wszystko jest dla mnie najtrudniejsze)..Sie dopiero tutaj uczę cierpliwości, :-)
 
     
00_nicky
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-28, 00:40   

Twoja odpowiedz Elzd nie byla skierowana do mnie bezposrednio, ale mimo to czuje sie rowniez jej adresatem.
Wiesz, ja proponuje mojemu mezowi MALZENSTWO, tzn. jego ciag dalszy, albo moze nowy jego rozdzial, wszystko jedno.
Seks nalezy do malzenstwa , czy patrzymy na niego przez pryzmat praw czy obowiazkow malzenskich, i nigdy nie czulam sie jako ta - jak to okreslilas - uzywana - przez mojego meza, teraz tez nie. Ja to z nim zawsze, rowniez teraz z cala przyjemnoscia robilam. A poniewaz proponuje mu malzenstwo, to znaczy, ze gotowa jestem z nim isc tez do lozka. I nie widze w tym ani odrobiny codzolostwa, jestem jego zona.Ja mu wybaczylam.
Jak rowniez nie zgadzam sie na JEGO cudzolostwo.
Uwazam tez, ze to wszystko nie ma duzo wspolnego z godnoscia lub jej brakiem. Sa sytuacje w zyciu, kiedy nie wolno nam sie unosic duma, bo mozemy niepotrzebnie wszystko przekreslic i nie dac nigdy wiecej szansy ani sobie, ani drugiemu czlowiekowi. A przeciez nie warto, czasem zbyt duzo sie poprzez to traci - bezpowrotnie!
Ja juz nauczylam sie pokory, kompromisu, znizenia tonu, wyciagniecia reki do zgody - dla dobra sprawy. I nie czuje sie z tego powodu specjalnie nieszczesliwa albo "na kolanach" i "bez honoru". Ale kazdy ma oczywiscie swoje zdanie na ten temat i kazdy postepuje wedlug swoich kryteriow.


Tak, Eleno,mamy bardzo podobne przezycia i doswiadczenia! Ciekawie mi sie Ciebie czyta. Jezeli masz ochote, to napisz kiedys na moja skrzynke, chetnie odpisze.

Cierpliwosc i zaufanie. :lol: Ani jedno , ani drugie nie jest latwe, jestesmy tylko ludzmi ,chcielibysmy , zeby nasze prosby byly realizowane juz, natychmiast. Ale Bog patrzy na to wszystko z innej perspektywy, to On oblicza dla nas czas , miejsce i przestrzen. U Niego obowiazuja inne prawa, inne prawdy, inny wymiar... To dla nas za trudne, abysmy mogli to pojac.
A moze juz jutro albo za tydzien dostaniemy wlasnie to , o co prosimy? Czas i okolicznosci musza do tego dojrzec, a o tym decyduje Bog. Nie tracmy nadziei, ze bedzie dobrze.
Pozdrawiam Was.
Ostatnio zmieniony przez 00_nicky 2008-10-02, 00:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-28, 10:28   

Dziewczyny, piszecie o tym, co się dzieje, odpowiedziałam zgodnie z tym, co myślę. Nasłuchałam się dużo o podwójnym życiu szanownych mężów, widzę cierpienie kobiet, są i tutaj świadectwa, że uległość mężon sprowadza kobietę do roli przedmiotu. Widzę również, iż zdarzają się powroty mężów do prawowitych żon, znam też i takie świadectwa. Być może i u Was tak będzie, szczerze się za to modlę, za uzdrowienie i Waszych małżeństw.
" W miłości jak na wojnie, wszelkie chwyty dozwolone" - nie ja to wymyśliłam.

00_nicky, przecież doskonale wiesz, że nie mówiłam o Twoim cudzołóstwie, tylko o zgodzie żony i akceptacji na cudzołóstwo męża. Mądrzejsi ode mnie znajdą na to odpowiednie punkty w przepisach kanonicznych.
 
     
atama
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-28, 10:29   

zuza napisał/a:
Moja Droga- pierwsza część twojego postu zaprzecza teorii z drugiej części postu.
dodatkowo zaś nadal nie rozumiesz - o co chodzi.



Może trochę konkretniej...bo jak na razie to tylko puste słowa...
Być może potrzebuję oświecenia...., które ma przyjść właśnie od Ciebie...Zuza
Pytam więc...w którym miejscu mojego postu zaprzeczam sama sobie?
.......wybacz...,ale już jaśniej nie mogłam sformułować tego pytania...

Poprzednich moich wyjaśnień.... odnośnie powodu mojego zdziwienia niestety nie zrozumiałaś...więc mam wątpliwości, czy tym razem zrozumiesz, ale to już Twój problem...
Może też i ja "dodatkowo" zrozumie o co Ci chodzi.... :shock:

Poza tym....Ty też dzielna jesteś i nawet dzielniejsza ode mnie :-D
Niestrudzenie śledzisz to forum i mam wrażenie, że bez przerwy (ale to tylko moje wrażenie)
Penie jesteś aż tak dzielna, że radzisz sobie dokładnie ze wszystkim...., więc masz mnóstwo czasu, żeby tu siedzieć i zająć się całą resztą....ale to znów tylko moje przypuszczenia...

A tak na koniec...to z pewnością zaśmiecamy temat tą dyskusją...
Możemy zakończyć teraz...., co może być trudne( z różnych powodów),albo przenieść się gdzie indziej.....

W każdym razie cieszę się, że się cieszysz....
Piękny dzień dzisiaj mamy :-D
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-28, 11:25   

Elenko, 00_ nicky
Temat niełatwy, szeroki...
Kiedy przeczytałam ...to miałam przekonanie ,że wkradło się coś chorego...albo moje postrzeganie jest chore... Pierwsze przekonanie to to ,że mam do czynienia z karykaturą miłości... Mam wrażenie jakby dokonał się rabunek.
Owszem są i obowiązki w małżeństwie...ale one wypływają z istoty MIŁOSCI.
Nawet w małżeństwie współżycie seksualne jest jedynie epizodem w całym kontekście codziennej czułości i troski o kochaną osobę...A GDZIE RESZTA?( wsponiałyście o samym akcie)
Postawa otwartosci na powrót małżonka to jedno, a nauka szacunku i godnosci to drugie...Jedno bez drugiego nie są postawą miłowania.
Komunia małżonków to nie tylko ciało ale i dusze... TO więź na płaszczyźnie psychicznej duchowej , cielesnej w pełnym tego znaczeniu...WTEDY jest KOMUNIA.
Czystość to bycie darem dla drugiej osoby, a nieczystość to bycie złodziejem. Czystosc sięga daleko dalej niż rozumienie współżycia z małżonkiem i otwarcie na prokreację .

Fragment Ks.Marek Dziewiecki:
"Czystość dojrzale rozumiana nie wynika ze zbędnego umartwienia czy z lęku przed ciałem, seksualnością albo przyjemnością. Wynika natomiast z postawienia miłości na pierwszym miejscu w kontakcie z każdym człowiekiem i w każdej sytuacji. Osoba jest tak niezwykłym dobrem, że jedynym właściwym odniesieniem do niej jest miłość oczyszczona z egoizmu i pożądania. Czystość chroni człowieka przed pokusą, by używać drugą osobę lub samego siebie (!) jako środka, a nie jako celu. Wartość osoby nieskończenie przewyższa wartość przyjemności! Czystość to integrowanie tego, „co pochodzi ze zmysłowości i z uczuciowości w etycznie pełnowartościowy stosunek osoby do osoby. Czystość ma za zadanie wyzwalać miłość z postawy użycia” (K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1981, s. 137). Czystość to świadomość, że to, co najbardziej intymne i co najmocniej związane z miłością oraz zaufaniem, tylko raz można ofiarować i tylko raz można otrzymać. Czystość w relacjach międzyludzkich sprawia, że nie mylimy miłości do drugiej osoby z pożądaniem jej ciała czy z traktowaniem jej jak rzeczy, której szukamy dla osiągnięcia egoistycznej przyjemności. Dojrzała czystość motywowana jest czymś nieporównywalnie większym niż jedynie lękiem przed skutkami nieczystości.

Gdy rozumiemy, że czystość chroni miłość w kontakcie z drugim człowiekiem, wtedy staje się oczywiste to, że czystość w małżeństwie jest istotnym warunkiem dojrzałej więzi między małżonkami. Biblia ukazuje zjednoczenie kobiety i mężczyzny jako wielką tajemnicę miłości (por. Rdz 1, 27; 2, 23). Chrystus w sposób stanowczy chroni nierozerwalną i czystą miłość małżeńską (por. Mt 19, 3-12). Pierwszy cud czyni dla nowożeńców i im błogosławi (por. J 2, 1-11). Właśnie dlatego św. Paweł może ukazać małżeństwo jako najmocniejszy na tej ziemi znak zjednoczenia Chrystusa z Kościołem i Jego miłości do człowieka (por. Ef 5, 31-32). Małżeństwo jest jedyną formą więzi między kobietą a mężczyzną, w której współżycie seksualne może uzyskać w pełni osobowy i odpowiedzialny charakter. Chodzi tu przecież o więź nieodwołalną, wierną, wyłączną i płodną. Jedynie w małżeństwie opartym na takiej więzi seksualność respektuje podwójną wolę Boga: by chronić godność osoby w kontakcie seksualnym i by w sposób godny człowieka przekazywać ludzkie życie.

Współżycie seksualne jest najsilniejszym gestem bliskości i odpowiedzialności za siebie nawzajem. Właśnie dlatego ludzie dojrzali i zdrowi psychicznie rezerwują współżycie do najsilniejszej więzi między kobietą a mężczyzną, jaka jest możliwa na tej ziemi, czyli do więzi małżeńskiej: tylko z tobą i na zawsze. Współżycie przed ślubem to jedynie spotkanie mężczyzny i kobiety. Współżycie po ślubie to spotkanie męża i żony, którzy są dla siebie nawzajem darem od Boga. Po wzajemnym ślubowaniu miłości małżeńskiej jest w pełni możliwe zachowanie jedności duchowego i cielesnego wymiaru człowieka. Nieczystość to odrywanie ciała od duszy i gardzenie duszą. "

Ostatnie zdanie jest dla mnie wymowne...Mam przekonanie ,że jako małżonka mam troszczyc się o męża jako wielowymiarową istotę...Miłosc jest odpowiedzialnością, również nauką prawdziwej miłosci, której źródłem jest sam Bóg.
Te przypadki które tu są opisywane...są dla mnie zagadką...na ten moment poszukiwaniem odpowiedzi...ale mam przekonanie ,że BRAKUJE W TYCH ZDARZENIACH MIŁOSCI.

Zastanawiam się wobec tych zdarzeń ...czy tak powinna wyglądac MIŁOSC OBLUBIEŃCZA, MIŁOSC ODPOWIEDZIALNA?
http://www.nonpossumus.pl...powiedzialnosc/
Cytat:

00_nikcy napisała:
Jak rowniez nie zgadzam sie na JEGO cudzolostwo, wprost przeciwnie, daje mu przeciez szanse, by z tym skonczyl i sygnalizuje, ze gotowa jestem znowu podjac WSZYSTKIE obowiazki zony.. ....
Uwazam tez, ze to wszystko nie ma duzo wspolnego z godnoscia lub jej brakiem.

Podałam link "Miłosc i odpowiedzialnosc" , dobre rekolekcje dla nas wszystkich....
Pozdrawiam:)
00_Nicky, Elenko cieszę się ,że jesteście:)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5