Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Miało być ŚWIADECTWO, jest... BÓL
Autor Wiadomość
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-17, 14:02   

Chmurko ! Przeczytał wszystkie dobre dla Ciebie rady, wszystkie są dobre ponieważ każdy radzi Ci tak , jak sam to przeżywa . Wiem , że bardzo ciężko jest stracić osobę , którą się kocha ale jeżeli Go kochasz - pozwól mu odejść . Polecam Dobsona - nic nie uzdrawia tak małżeństwa jak poczucie wolności dla tego , ktróry chce odejść. Myślę, że najprawdziwsze jest zdanie - Jeśli coś kochasz daj temu wolność , jeśli wróci - jest twoje , jeśli jednak nie wróci , nigdy twoje nie było. Jestem w bardzo ciężkiej sytuacji , opuszczona z dnia na dzień przez człowieka , któremu bardzo ufałam , opuszczona w okropny sposób , z podeptaniem mojej godności i naszego małżeństwa - dla jakiejś panny , którą ledwie zna .Dlaczego - też wymyśłał , jak dziewczyny piszą , że cale małżeństwo pomyłką , że od lat nie było kontaktu itd. Przeczytaj Dobsona - to on musi podjąć decyzję - a Ty musisz zachować swoją godność i szacunek dla samej siebie . Jeśli Ty będziesz siebie szanowała - on zacznie robić to samo . Nie proś go o nic, miej dla siebie szacunek i zachowaj godność - po jakimś czasie odkryjesz , że to Cię uratowało,niezależnie od wyniku sprawy. Jeśli nie wróci - NIGDY nie był twój.
 
     
Reniuszek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-20, 14:17   

"Jeśli coś kochasz daj temu wolność , jeśli wróci - jest twoje , jeśli jednak nie wróci , nigdy twoje nie było..."


Ciekawa mysl i nawet ma sie jakos do prowadzenia Bozego, do PLANU BOZEGO dla nas, ktory przeciez istnieje i realizuje sie niezaleznie nawet od nas, tak na co dzien.

Zeby tylko miec sile aby dac te WOLNOSC do konca.. czyli zaakceptowac nasz KRZYZ w relacji malzenskiej i sprobowac pomyslec co czeka mnie po przejsciu przez droge Krzyza. jezli uwierzyc slowu to ...Zmartwychwstanie, i Nowe Zycie- no moi mili to:
JEST NADZIEJA

Mam ostatnio takie mocne przemyslenia - historia mojego zycia w odniesieniu do WOLNOSCI jaka, stwarzajac mnie, zapragnał obdarzyc mnie sam Bóg, i tez w odniesiemiu do Krzyza w moim malzenstwie...
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-12, 20:55   

Chcę się z Wami podzielić tym, co u mnie. Mieszkam bez męża już ponad miesiąc. Pomimo całego w sercu bólu, smutku i tęsknoty za mężem potrafię cieszyć się z bardzo drobnych rzeczy, które spotykają mnie każdego dnia. A jest tych rzeczy nie mało...

Mąż od swojej wyprowadzki dzwoni do mnie co kilka dni. Tydzień temu w piątek zadzwonił zapytał czy miałabym ochotę spotkać się z nim i porozmawiać. Umówiliśmy się, przyjechał do domu, potem zaprosił mnie na obiad. Było naprawdę bardzo miło. Bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie. Poczułam jak bardzo go kocham. Ta miłość dała mi znać o sobie, choć przed samą sobą chciałam ją ukryć...

W tym tygodniu znowu zadzwonił, poprosił, abyśmy się spotkali, chciał porozmawiać o nas. Spotkaliśmy się wczoraj. Zapytał jak sobie radzę, czy się przyzwyczaiłam, czy jestem szczęśliwa. Zapytał: "czy chciałabyś, abym wrócił, nie mówię, że jest to możliwe, ale czy byś chciała?". Zapytał: "chciałabyś, abym wrócił dlatego, że jesteśmy małżeństwem czy dla mnie samego?". Zapytał "czy gdybyśmy nie byli małżeństwem, to nadal chciałabyś być ze mną?".

Powiedział o swoim życiu, że jest nudne, puste i pozbawione celu. Że nic mu się nie chce, że mam problem sam ze sobą.
Powiedział mi o tym wszystkim, ponieważ w poniedziałek ma podpisać umowę na wynajęcie mieszkania (dotychczas mieszkał w akademiku). I zastanawia się czy chce do mnie wrócić. I chce podjąć OSTATECZNĄ decyzję przez weekend. Ale boi się wrócić, bo co jeśli będzie tego żałował, boi się, że nigdy nie będzie ze mną szczęsliwy - jego słowa.

Cóż... Nie wiem po co mi to wszystko powiedział, po co mnie tym wszystkim obarczył, tym, ze znowu się zastanawia...Powiedziałam mu, że tak jak 4 lata temu nie zmuszałam go do małżeństwa (po 7 latach znajomości), tak teraz do niczego go nie zmuszam. Powiedziałam mu również, ze dla mnie podstawowym warunkiem jego powrotu jest wspólna terapia małżeńska, bo nie chcę przeżywać tego za pół roku ponownie.

Czuję się tym wszystkim strasznie zmęczona i czasami mam już dosyć tego napięcia w oczekiwaniu na kolejne ostateczne decyzje mojego męża. Proszę o modlitwę za nas...
 
     
beta1999
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-12, 21:53   

Wszystko na dobrej drodze Chmurko. Modlę się za Was oboje. I tak jak Piszesz-"Najlepsze jeszcze przed Wami".
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-13, 10:33   

Chmurka napisał/a:
Zapytał jak sobie radzę, czy się przyzwyczaiłam, czy jestem szczęśliwa. Zapytał: "czy chciałabyś, abym wrócił, nie mówię, że jest to możliwe, ale czy byś chciała?". Zapytał: "chciałabyś, abym wrócił dlatego, że jesteśmy małżeństwem czy dla mnie samego?". Zapytał "czy gdybyśmy nie byli małżeństwem, to nadal chciałabyś być ze mną?".

Chmurko jakieś bardziej dojrzałe te słowa Twojego męża.... Może wreszcie dojrzałe pytania i dojrzałe decyzje...
Zaczełam się zastanawiać co by było gdybym ja takie pytania usłyszała, co bym powiedziała, co bym zrobiła....
Chmurka napisał/a:
Powiedziałam mu, że tak jak 4 lata temu nie zmuszałam go do małżeństwa (po 7 latach znajomości), tak teraz do niczego go nie zmuszam. Powiedziałam mu również, ze dla mnie podstawowym warunkiem jego powrotu jest wspólna terapia małżeńska, bo nie chcę przeżywać tego za pół roku ponownie.

Myślę że Ty bardzo mądrze postąpiłaś... Gratuluje takiej postawy. Pozdrawiam Chmurko!
Zawsze jak czytam Twoje posty to się okazuje że jesteśmy obie na podobnym etapie :mrgreen: Ja też zaakceptowałam swoją sytuację i ciesze sie z tego co mam, ja sama mam, ja sama wypracowałam... ciesze się spacerami z psem, ciesze się czasem spędzonym z rodzicami, ciesze się rozmową z przyjaciółmi... ciesze się, że jestem zdrowa, że się sobie podobam.... że urządziłam ładnie mieszkanie.
Dołączam się do słów Beaty i Twoich:
beta1999 napisał/a:
-"Najlepsze jeszcze przed Wami".
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-14, 21:39   

Minął weekend, a mój mąż nie odezwał się. Jest w moim sercu żal do niego i złość na niego. Że mnie tym wszystkim obarczył, że mógł trzymać te swoje rozważania w tajemnicy przede mną, bo ta wiedza nie była mi do niczego potrzebna, tylko wprowadziła napięcie i stres do mojego życia, że rozbudził moją nadzieję. Że nie szanuje moich uczuć, ponieważ nawet nie poinformował mnie o decyzji, którą podjął. Bardzo jest mi smutno :-(
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-15, 08:26   

Chmurka.............. widzę z boku Ciebie w zupełnie innej roli niż sama ją przedstawiasz.........
Napisałaś :"...Powiedziałam mu, że tak jak 4 lata temu nie zmuszałam go do małżeństwa (po 7 latach znajomości), tak teraz do niczego go nie zmuszam. Powiedziałam mu również, ze dla mnie podstawowym warunkiem jego powrotu jest wspólna terapia małżeńska, bo nie chcę przeżywać tego za pół roku ponownie"

Wg mnie dojrzała,przemyslana i madra odpowiedż.Okresliłas swoje stanowisko ze sporą dojrzałością.
Postawiłaś warunki nie tylko jemu ale tez i sobie.Dałaś wybór.Cóż więcej możesz zrobić??????? Nic................Teraz tylko możesz zadbać o siebie.

W ostatnim poście usiłujesz zaprzeczyć sobie,swojej dojrzałej i mądrej wypowiedzi........

Chmurko............ Rozdałaś karty,daj czas na zastanowienie się ,na przemyslenie.To trudna decyzja dla Twojego męża.Ty byłas stanowcza i okresliłaś swoje granice.......... superrrrrrrr.Tak trzymaj.To sie nazywa Twarda Miłość.
I nie dokopuj sobie .Daj czas czasowi.Pomódl sie o spokój.Pomedytuj trochę......... na co masz wpływ...........(na siebie napewno) ,a na co nie masz wpływu( ograniczony bardzo na męża)......i odróznij jedno od drugiego.I wrzuć na luz............ skup się na sobie,ale w kierunku uzyskania spokoju,pogody ducha.
Facet jest "miętki " widać z tego co piszesz............ daj czas czasowi.
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-15, 11:02   

Tak Chmurko.... Daj czasowi czas....
Tak mim zdaniem Twój mąż wykazał odwagę mówiąc to wszystko. A Ty wielką dojrzałość w odpowiedzi :mrgreen:
Mnie też wczoraj było smutno, może to coś w powietrzu.... ;-)
Ja tak po cichu się przyznam... że sobie marzę.....
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-15, 12:00   

Chmurka, nałóg dobrze Ci radzi. :-)

Zalecam również czas, czas, czas,
wrzuć na luz - to Twój najpiękniejszy okres czasu, prawie zapewniam (99% :-) )

Cierpliwość, dbanie o siebie, wiara Bogu i w Bogu, trwanie przy Chrystusie - SAKRAMENTY ŚWIĘTE - SIEDEM, NIE SZEŚĆ.
Skoro Sakrament Małżeństwa - to i Sakrament Spowiedzi oraz Najświętszy Sakrament - Zjednoczenie z Chrystusem!

Pamiętaj o wszystkich siedmiu, a nie proś Pana Boga tylko o ten swój!
czyli że...
jeśli Bożej pomocy wzywasz (dobrze robisz!) musisz Bożą naukę PRZYJĄĆ - W CAŁOŚCI.

Ludzie - sakramentalni małżonkowie chcą, aby Pan uznał ich Sakrament Święty, Małżeństwo, Sakrament Małżeństwa,
ale czy pamiętamy o pozostałych sześciu?

Od tego się zaczyna. Siedem Sakramentów Świętych jest i trzeba uznać wszystkie
- spowiedź
- Eucharystia, czyli Sam Bóg na Ołtarzu
OTO POMOC SKUTECZNA.
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-15, 21:13   

nałóg napisał/a:
Chmurka.............. widzę z boku Ciebie w zupełnie innej roli niż sama ją przedstawiasz.........
Napisałaś :"...Powiedziałam mu, że tak jak 4 lata temu nie zmuszałam go do małżeństwa (po 7 latach znajomości), tak teraz do niczego go nie zmuszam. Powiedziałam mu również, ze dla mnie podstawowym warunkiem jego powrotu jest wspólna terapia małżeńska, bo nie chcę przeżywać tego za pół roku ponownie"

Wg mnie dojrzała,przemyslana i madra odpowiedż.Okresliłas swoje stanowisko ze sporą dojrzałością.
Postawiłaś warunki nie tylko jemu ale tez i sobie.Dałaś wybór.Cóż więcej możesz zrobić??????? Nic................Teraz tylko możesz zadbać o siebie.

W ostatnim poście usiłujesz zaprzeczyć sobie,swojej dojrzałej i mądrej wypowiedzi........


Nałogu,

nie do końca rozumiem jedną rzecz, o której napisałeś. Co jest niedojrzałego w tym, że oczekiwałam, iż mąż poinformuje mnie o swojej decyzji? Dla mnie to właśnie wydaje się dojrzałe. Moje oczekiwanie na odpowiedź ze strony męża było konsekwencją jego wcześniejszego zachowania. To on szukał kontaktu , to on chciał porozmawiać, to on chciał wiedzieć czy chcę, aby wrócił. To on powiedział, że przez weekend podejmie decyzję.
To on bardzo rozbudził moją nadzieję i tęsknotę za nim i wspólnym życiem... A decyzję podjął. Wynajął mieszkanie i przeprowadził się tam z akademika. Ale mnie o swojej decyzji nie poinformował. Dlatego czuję się tak jakby on nie szanował moich uczuć. Dla mnie dojrzałe zachowanie w takiej sytuacji jaka zaistniała oznacza poinformowanie o swojej decyzji, zwłaszcza gdy ktoś na tę decyzję czeka. I w dodatku czeka z nadzieją i niepokojem.

Elu,
pamiętam o Sakramencie Pokuty i Eucharystii. To moja Siła, moja Nadzieja...
Elu, piszesz "Zalecam również czas, czas, czas,
wrzuć na luz - to Twój najpiękniejszy okres czasu, prawie zapewniam". Ciężko mi w to uwierzyć. Zwłaszcza dziś , gdy moje serce jest pełne zwątpienia i tak wielkiego smutku, żalu i tęsknoty, że ciągle chce mi się płakać, że nie mam na nic ochoty i nawet nie mam na nic siły...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-15, 21:46   

Chmurko.......obudż się.Ty jeszcze śnisz.Śnisz o powrocie męza,śnisz o tym że on będzie Cię informował,śnisz o tym że on będzie na pierwszym miejscu stawiał Twoje emocje i oczekiwania.............. gdyby tak było to by tkwił przy Tobie.
Pobudka Chmurko,przebudż sie i wróć do swojego postu ....tego z 12.09. Bo tam już chyba nie spałaś,już tam realistycznie patrzyłas na siebie i męza.

Zadbaj o siebie...........niezaleznie czy on wróci czy nie wróci,czy zakomunikuje Ci czy nie swoją decyzję.
To tylko ......albo aż emocje związane z Twoimi oczekiwaniami.Twoimi.I możesz sobie dawać do nich prawo,ale to tylko Twoje prawo.
A mąż nie respektuje Twoich praw,bo chyba nie uważa tego za stosowne.
Bo on wcale nie wie pewnie jaką decyzję ma podjąć,dlatego nie komunikuje Ci jej.
Obudż sie i zadbaj o siebie.Zostaw męża z jego decyzjami samemu sobie.Nie masz a dużego wpływu na nie.
Zaimij sie swoją Pogodą Ducha
Nawet wtedy gdyby nie chciał wcale wrócić to Ty też musisz żyć.......... a nie ryczeć reszte życia,nie sufitować.
Wiem,wiem.......... łatwo mi pisać.................. czujesz sie żle,czujesz sie niedoceniona,nawet pewnie oszukana,rozbudzona w swoich oczekiwaniach.Masz takei prawo................ tylko co z tego??????????????
Pogody Ducha
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-15, 23:19   

Chmurka napisał/a:
Minął weekend, a mój mąż nie odezwał się. Jest w moim sercu żal do niego i złość na niego. Że mnie tym wszystkim obarczył, że mógł trzymać te swoje rozważania w tajemnicy przede mną, bo ta wiedza nie była mi do niczego potrzebna, tylko wprowadziła napięcie i stres do mojego życia, że rozbudził moją nadzieję. Że nie szanuje moich uczuć, ponieważ nawet nie poinformował mnie o decyzji, którą podjął. Bardzo jest mi smutno :-(

Chmurko, jeśli mąż to człowiek, który miota się sam ze sobą, to co poradzisz na to?
Odpowiedź:
Pracujesz nad sobą i swoją reakcją,
reakcją - na czyjesz miotania i zmagania oraz słabości
.


Poza tym nie żądaj od takiego "miotacza" niczego, a otrzymasz wiele, a właściwie wszystko.

Przede wszystkim otrzymasz jasność swoich myśli, to to już zapewniam. :-)

Poczytaj co nałóg napisał kilka razy, on jest tu po to, aby pomóc kobietom.
I często pomaga, ma talent. ;-)

pozdrowienia
 
     
sofia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 07:10   

Zgadzam sie z Elżbietą.
Nałóg - ma talent .!
Mnie tez pomógł sie otrząsnąc z mojego letargu , mojego trwania i czekania nie wiadomo na co . Trzeba sie skupić na sobie , dzieciach a reszte zostawić Panu Jezusowi.
Zobacz jaki świat jest piękny , jak pięknie Pan Bóg go stworzył.
Zaufaj !
Pozdrawiam
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 07:41   

Chmurka, mnie też się wdaje że nie zakomunikował bo wcale nie wie co począć, bo się miota.... Skoro sam się odezwał przed weekendem i chciał rozmawiac znów to zrobi... to tylko kwestia czasu.
Elżbieta napisał/a:
Poza tym nie żądaj od takiego "miotacza" niczego, a otrzymasz wiele, a właściwie wszystko.

Bardzo mi się podoba to co napisała Elżbieta. To trudne nie oczekiwac nic. Ale tak jest mądrzej... Ja też się tego uczę.
Chmurko też jestem teraz w takiej sytutacji jak Ty i czytam to co pisze Elżbieta i Nałóg do Ciebie tak jak bym czytała posty do mnie...
Nauczyłam się już nie czekac na sms, nie tak uporczywie... tęsknie i pragnę całym sercem i całą duszą żeby wszystko się ułożyło. I gdzieś głęboko w sercu mam przeświadczenie, ze się ułoży, że już po cichu się układa, że Bóg działa, tylko ludzkim okiem może jeszcze tego nie widać...
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 09:50   

Lodziu
oby tak było, że Bóg juz działa, tylko my ludzkim okiem tego nie widzimy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8