Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Miało być ŚWIADECTWO, jest... BÓL
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-11, 12:56   

Chmurka napisał/a:
Co zrobić, aby to tak nie bolało? Taka pustka, samotność. Cała moja rodzina mieszka w innym mieście, przyjaciółka również. W tym mieście mam tylko znajomych, niektórych dobrych, ale oni mają swoje życie, uważają zresztą, że takie rzeczy się zdarzają i trzeba je po prostu przeżyć.
Tak bardzo tęsknię za moim mężem...Tak trudno być samej w mieszkaniu, gdzie on zawsze był ze mną. Tak trudno nie rozmawiać z nim.Na nic nie mam ochoty. Co mogę zrobić, aby było lżej?

Chmurko, nie rezygnuj z walki o siebie!
Walcz o siebie - o WIARĘ, NADZIEJĘ I MIŁOŚĆ.
Udzieli Ci jej hojnie i bez ograniczeń Najmniejsza Mała MATKA,
Uzdrowienie wszystkich chorych - a wszyscy potrzebujemy ciągłego uzdrawiania -


Matka Boża - Uzdrowienie chorych - w Gidle, koło Częstochowy, a 13 km od RADOMSKA.
Gidle jest w górę, Leśniów jest tuż obok - w dół Polski od Radomska (od Częstochowy obie małe miasta mają tyle samo kilometrów)

www.gidle.dominikanie.pl

przeczytaj świadectwa, są też uzdrowienia rodzin.
Z BOGIEM.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-11, 13:47   

Olu - to nie pająki ciągną mnie po tych skałach. Żeby zawisnąć głowa w dół na przypadkowej gałęzi potrzeba czegoś więcej jak gimnastyki, doprowadzenia sie do fizycznej atrakcyjności i dreptania w miejscu. Nawet gdybym był lżejszy jeszcze o pięć kilo to nawet Szeloba by mnie na te skały nie pogoniła. A już co do zwisu głową w dół...

El - zgadzam się, że ten czas - ale tu rację przyznam Oli - w który zostaliśmy po chamsku wepchnięci pomimo naszej woli wyostrzy nasze spojrzenie. Ale niekoniecznie wynik spojrzenia na współmałżonka z oddali będzie taki jak piszesz. Niekoniecznie da się zapomnieć, że całe te dwa, trzy, cztery lata kiedy cierpieliśmy i czekaliśmy były wynikiem czyjejś zdrady, cynizmu, hipokryzji.
Może tak też być, że ten czas uświadomi nam zgoła inna prawdę.

Wtedy kiedy uświadomimy sobie prawdę zaczynamy chodzić po skałach, wisieć głową w dół, zauważać słońce pić mineralną i jeść borówki.
Twoje życie Olu, Twoje życie Wito, Twoje życie El, życie nas tu wszystkich - Zosi też i Chmurki i Twoje Andrzeju, nas wszystkich ma być radością i przygodą. Wiec koniec z gimnastyką, uprawianiem sportu, rozwijaniem pasji. Wolę już ostrość spojrzenia i "pająki" które pogoniły mnie na tę skałę. A sport uprawiam bo lubię, nie gimnastykuje się - na rowerze jeżdżę dla przyjemności, nie po to by wymodelować swoje grzeszne ciało. W góry chodzę bo tam bliżej do Boga, bo są. Staram sie nikogo nie krzywdzić. Nie wyznaczać sobie celów, którym nie jestem w stanie sprostać. Kiedy przyjmuje kolejny cios, który ma mnie zranić cieszę się, że moja zbroja jest coraz szczelniejsza.
I to daje mi to samo odczucie - tyle już zepsułaś, tyle wciąż psujesz, moja zbroja staje się szczelniejsza - nie pozwolę zepsuć ci jutra. Bóg nie chce ode mnie bym pozwolił się krzywdzić dziś i jutro TEŻ.
Pozdrawiam Witek.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-11, 15:37   

Wito, myslę, że to nie tak....nie tak trzeba zyć....Mam wrażenie, że ciągle patrzysz w stecz, a swoja przyszlość uzalezniasz nie od siebie...ale od ruchu zony, tego co z Nią ?
Chyba nie tak .
Wito, dostalismy obuchem w glowę...z nienacka...owszem. Ja nie dałam sie jednak przez okno wyrzucić. Owszem drzwi mi zamknięto...ale okno bylo moje !!
Spadlo jak jasny grom....bolalo, cierpialam....
Ale z pomoca Bożą otrząsnęłam się....przestalo boleć, a ja nie patrzę w tył !!
Owszem, moja historia inna niż Twoja...mnie sie udalo. Ale zanim sie udalo Wito, ja się uwolnilam od mojego meża. Stałam sie wolna...i juz wtedy przeszłość przestawała boleć !
Nie pozwole juz nikomu zniszczyc radości mojego zycia, mojej przygody , bo :
-odzyskałam równowagę, moje zycie, to tylko MOJE zycie ...wszyscy inny wara od mojego zycia.
- jeżeli mąz znowu sprobuje zdradzic, odejśc...puszczę wolno....z milością....a kochac będę dalej jak szalona...gonic nie będę....poczekam, może wroci, wted6y przyjmę...może nie wróci.....
- nauczyłam się zachowywac i bronić, gdy zupa za slona....gwiżdżę na to z usmiechem...ani ironią ani zlością.....ot przyjmuję niezadowolenie...mozna sobie samemu gotowac
- rozwijam pasje i zainteresowania....umiem życ sama i dla siebie
- nie jestem tez juz zaborcza mama...i dzieciom i męzowi i sobie daje wolność
- i najważniejsze....odbudowałam relacje z Bogiem i NIE BOJę się juz być sama....bo też nigdy nie będę. Dbam o to, żeby Bóg zawsze i blisko mnie.

Wito, nasze zycie porzuconego, zdradzonego, nie powinno juz być takim dramatem. Trzeba UMIEĆ żyć i nie dac wyrzucic przez okno....ani z pomyjami !!

Przewartościuj jeszcze raz swoje zycie i więcej radości i usmiechu....to co było, nie wróci !! Ty sam zadbaj o to, żeby to co jest bylo lepsze od tego, co bylo !! Pozdro !! EL.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-11, 16:37   

El - nie wiem skąd bierze się Twoje przekonanie, że uzależniam siebie od ruchu żony???

Nie mam zamiaru uzależniać swojego życia od tego co ona wymyśli. Nie mam zamiaru gimnastykować się, uprawiać sportu, zabierać się za siebie, modelować swojego ciała, grzebać jak kura w piasku, jeść pić i robić kupy. Nie mam zamiaru tworzyć sobie wyidealizowanego obrazu kogoś kto tak ogromnie mnie krzywdzi. Nie mam zamiaru żyć w świecie iluzji. Wyraźnie napisałem - rower, góry, życie - jest Witka - nie po to by ona wróciła.

Tobie sie Elu udało i bardzo sie cieszę.
Nie ma dwóch jednakowych żyć, moja historia jest całkiem inna. Nie ważne która bardziej skomplikowana, jest zwyczajnie inna. Widzisz Twoje było okno. A ja nie chciałem być postawiony w sytuacji perspektywy samotnego życia. Nikt mi nie wmówi, że to była moja decyzja. Były otwarte drzwi - zatrzasnęła je z hukiem niszcząc naszą rodzinę. Było okno, jest czas, który jej dałem. Prawda jest taka a nie inna - ona nie chce skorzystać z szansy uratowania tego co jeszcze można uratować. Robi wszystko by mnie poniżyć. I lepiej żyć ze świadomością takiej prawdy niż iluzją powrotu "skruszonej". Dobrze to Olka ujęła - cwaniactwo i wyrachowanie - po kilkunastu latach, na ciepłą emeryturkę.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 09:23   

Wito, żyjesz krzywdą, smutkiem i wspomnieniami ! To Cie niszczy....amoże tego nie widzisz ?? Nie ma radości w Tobie ...ani z roweru, ani z Boga ?? No....może czasami...ale to za mało, żeby ŻYĆ !!
Wito, zamknęła Ci drzwi a Ty zatrzaśnij okno !! Będzie chciała....zapuka. Nie ...to nie. Jesteś pezpieczny w swoim domku, wykorzystaj samotnośc na bodowanie nowego , fajnego, radosnego zycia !
Zamknęła drzwi, zatrzaśnij okno....i nowe życie Chłopie !! Jakie będzie ....jest....zalezy tylko od Ciebie !!
Może byc wieczna żałobą i wiecznym ozgrzebywaniem ran.
Ale może też byc wielka radością i zmierzeniem się z zyciem w pojedynkę, budowniem gdup przyjaciół, pracą, zarabianiem dużej kasy np na zwiedzanie świata, książki, pasje i upodobania.
Wolność Wito....to przeciez może byc cudowne !! A w sercu nadzieja....że może się odróci...kiedyś....na emeryturze....i zapuka....a Ty z radościa otworzysz drzwi !! Ale wtedy ...to będzie wreszcie taki czas, kiedy tego co złe Ty juz nie bedziesz pamiętał !! Wtedy sa możliwe powroty !

P.S. Nasi siatkarze dobrze grają co ?? Za to Złotka kiepsko....Trzeba trzymac kciuki !! Cmooook !! EL.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 09:35   

EL., to co piszesz jest słuszne jednak zwaz na to z jakiej perspektywy piszesz- osoby żyjącej z rodziną, która już odbudowała/odbudowuje małżeństwo i też dlatego szafujesz sobie w pewnym sensie pojęciem szczęścia, dobrego samopoczucia, dlatego pisujesz coś na zasadzie-jak tak to tak a jak nie to nie a ty i tak żyj w szczęściu bo ...bo tak
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 09:52   

No i taki na emeryturze – bezzębny staruch zapuka – z trójką dzieci z nieprawego łoża – o seksie już nawet nie będzie pamiętał, co to jest – schorowany, którego być może „miłość życia” na pysk wyrzuciła jako mało już użytecznego. Przyjdzie, a juści pod postacią neofity ... Jeszcze będzie ględził, że w zasadzie, jeśli mi się tak fajnie powiodło w życiu po jego odejściu, to powinnam być mu wdzięczna i go z otwartymi ramionami przyjąć.
Pewnie, że przyjmę, pod warunkiem, że ogarnie mnie demencja starcza i dlatego już nie będę pamiętać jego oszustw.
Łoj, jak będzie cudownie: wspólna sztuczna szczęka, wspólna emerytura (moja emerytura, bo on przepuści wszystko na nieślubne i nieślubną), wspólne wizyty u lekarzy (starucha trza podleczyć po rozpustnym życiu)... Ach, rozmarzyłam się :mrgreen:
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 10:09   

El , podobnie do CIebie ja też uwolniłam się od męża , umiem żyć sama i cieszyć się życiem, swoim życiem.
Ale gdy już tak się nacieszę tą wolnością i niezależnością po kilku miesiącach czy latach oprócz euforii z powodu nowego położenia przychodzi refleksja: że dałam siebie a On to podeptał, że owszem wolność jest fantastyczna ale jestem samotna, sama, że trudno mi samotnie borykać się z dorosłym życiem, że dzieci pozbawione są domu. Oprócz radości z realizowania swoich marzeń przychodzi żal i refleksja nad prawdą o moim małżeństwie. I to chyba ma na myśli wito czy ktoś, kto po prostu żałobę i stratę ma do przeżycia.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 11:12   

Oczywiście, że jesteśmy z Witem w różnych położeniach i pewnie, że mnie łatwiej niz Jemu....ale jak pocieszyc ? Chciałabym wyrwać z żaloby i powiedziec, że samemu nie musi byc źle.
Pewnie, że przyjda smutne wieczory, święta...ale możę warto budować krąg przyjaciół, znajomych....chociażby jak my tutaj. z Domu nie trzeba wychodzić, żeby poczuć czyjąć bliskośc.
A przytulić...będą rekolekcje....przytule wszystkich.

Po to tu jestem...Tu mam przyjaciół, tu wpadam, gdy wolny czas, gdy przyjdzie smuteczek...bo i do mnie przychodzi czasem...ot, bo deszcz pada !
Tu , żeby świadczyć i splacac dług, za uratowanie.

Wiesz Olu...a może tak będzie....przytaszczy sie na starość, bez zębów, zmarnowany....a my może ból już zapomnimy, może będziemy chcieli przyjąc , żeby chociaż starośc była razem.
Mój Ojciec był niezłym gagatniem i niedobrym mężem, mama tez ma swoje za uszami( jędza)....ale gdy Tato umierał, mama była najlepszą i kochającą zoną ...robiła to bez litości ale z milości....bo chciała! A wcześniej się odgrażała, że w koncu Go z domu wywali.
Ech....nie zbadane sa wyroki boskie i nasze reakcje, zachowania...i dobrze !! EL.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 11:25   

Z miłości do bliźniego to ja mogę dużo...
Jak bliźniego przytulić mogę... każdego - nawet sakramentalnego.

Twój scenariusz jak najbardziej fajny - pod jednym warunkiem: że na starość będę taką sklerotyczką, że nie będę pamiętała, w której szklance zostawiłam sztuczną szczękę, gazetę będę używać jako ręcznika, do wnuczki będę się zwracać imieniem córki... a sakramentalnego wezmę za syna właściciela fabryki czekoladek, w którym się potajemnie w 196... r. podkochiwałam, chodząc do przedszkola.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 14:08   

Ola trenuj - rozwijaj swoją pasję: kubki z gliny lep, i zakoduj sobie, który to jest na tę szczękę. Uważaj już teraz coby gazeta, której zamiast ręcznika użyjesz to nie była wyborcza - pokaleczyć sie można.
Ja planuje zainteresować się rzemiosłem wyrabiania lasek - temat w sam raz.

El - wierzę, że zdarzają się powroty po latach. Wierzę, że życie samemu może być okey. Ale doświadczyłem też samotnej wigilii, kiedy czekałem w domu na żonę i dzieci. Mogłem pójść do kogoś - czekałem... Doświadczyłem wielu upokorzeń, już po odrzuceniu przez Sąd pozwu o rozwód. Upokorzeń podczas rodzinnych uroczystości, doświadczyłem manipulowania faktami by zrobić ze mnie potwora.
El ja mogę wybaczyć wiele, robiłem to niejednokrotnie. Ale jeszcze nikt mi mózgu nie przemielał. Nie jestem "maszynką do wybaczania".

Co do tematu żałoby to Ann znakomicie to ujęła.
Nie żyję krzywdą, smutkiem i wspomnieniami - to we mnie jest pogodziłem się, że to jest "moje", że to mój krzyż. El - do tego by żyć potrzeba strącić sakramentalnego małżonka z cokołu na którym stoi. Wizja skruszonego, który powraca na emeryturę jest niczym innym jak kolejnym "uwielbianiem".

PS - masz rację - siatkarze pokazali klasę a "złotka" cóż grają pięknie tak długo na ile starcza im sił. Potem nawet kiedy przeciwnik sie podkłada nie potrafią tego wykorzystać. Są bardzo zmęczone i nie można do nich mieć pretensji, że nie wychodzi...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 15:19   

Wito, ja bym Ci chciała nieba przychylic !!
Póki co, ciesz się tym co masz...i czekaj z nadzieją.

Dobrze, że Olimpiada...jest co ogladać w TV.
U mnie dzisiaj była o 6 pobudka...bo siatka ! Spóźniona o godzinę, bo wcześniejszy mecz. Kawę zdążylismy z mężem wypić...po czym On twierdzi, że eeee taki mecz...Egipcjanie sa słabi, to Polacy i tak wygrają. I zanim kubki po kawie umyłam, juz bylo po meczu.
Nie mów mi tylko, że jutro o 6 rano tez Polacy w czyms tam startują...bo ja mam wakacje i rano chcę spac !!! Przytulam !! EL.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 17:54   

Ann3 napisał/a:
El , podobnie do CIebie ja też uwolniłam się od męża , umiem żyć sama i cieszyć się życiem, swoim życiem.


El. się nie uwolniła, El nadal jest z mężem. I to zmieniło punkt widzenia.
Co do reszty Twojej wypowiedzi, Ann - zgadzam się.

EL. napisał/a:
Oczywiście, że jesteśmy z Witem w różnych położeniach i pewnie, że mnie łatwiej niz Jemu....ale jak pocieszyc ? Chciałabym wyrwać z żaloby i powiedziec, że samemu nie musi byc źle.

Elusia, lepiej nie pocieszaj, bo nie umiesz, nie doświadczasz. Lepiej już wychodzisz w roli tego, który widzi dobre strony czlowieka, nie sytuacji, w jakiej się znalazł.
To tak jakbym ja chciała pocieszać kobietę po stracie dzieci, czy osobę po amutacji - nie dam rady, nie doświadczam tego, nie rozumiem , co taka osoba może przeżywać.
A puste słowa, tylko pogarszają. I budzą agresję, przynajmniej we mnie.
EL. napisał/a:
Kawę zdążylismy z mężem wypić...po czym On twierdzi, że eeee taki mecz...

A ja nie miałam rano z kim się podzielić kawą i opinią na temat meczu.
Znaczy, miałam: obojętnych ludzi w pracy.
I nie chodzi o użalanie się nad sobą. Pytam tylko, czy widzisz różnicę?
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 10:30   

To ja wtrące trzy grosze...
Rodzice mnie uczyli, że po pracy (cy jest się szefem wielkiej firmy, czy może tylko tam sprząta) wraca się do domu i cały sens życia polega na tym, aby w domu ktoś czekał na nas........ I w du....... mam moje pasje, moje zainteresowania kiedy nie mam komu o nich opowiedzieć!!
Źle się żyje samemu, bez przytulania, bez seksu, bez wspólnej herbatki co rano, śniadania i obiadu przy jednym stole!!
Cała reszta jest GÓWNO WARTA!!
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 10:43   

Lodziu, ja podobnie myślałam. Życie zweryfikowało moje myślenie. W moim przypadku okazało się, że pomyliłam się w tamtym myśleniu. Przekonałam się, że cała reszta jest więcej warta, a ten kawałek, co mi zabrano, g... wart.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4