Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
alimenty
Autor Wiadomość
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 14:07   

pi2 napisał/a:
Wiem, że jesteście wściekłe

Póki co, to wścieklizna z Ciebie wychodzi.
pi2 napisał/a:
Mąż nie ma obowiązku utrzymywania swojej byłej żony (wyjątek: wyłączna jego wina i brak możliwości utrzymania się przez byłą żonę).

Mąż ma obowiązek, jeśli żona nie jest winną rozpadu małżeństwa. Jest wzajemny obowiązek alimentacyjny przez okres 5 lat, o czym już Zuza wspomniała. Poszukaj dokładnie w przepisach.
pi2 napisał/a:
Nasze dzieci nie pchały się na świat i to OBYDWOJE rodzice mają zadbać o ich bezpieczeństwo, właściwy rozwój, finanse, start w dorosłe życie. To nie tylko Wasz obowiązek ale i ich ojców także.

Problem w tym, iż panowie jakoś częściej zapominają o swoich obowiązkach, nie tylko finansowych, w stosunku do dzieci i bronią się wszelkimi sposobami przed odpowiedzialnością za potomstwo. Czego dowodem jest choćby Twój post. A wychowywanie dzieci to nie tylko finanse, matka jest do dyspozycji dziecka przez 24 godziny i kobiety z tego forum wiedzą to doskonale.
Przepraszam innych Panów tutaj piszących, których sytuację znam. Bywają wyjątki.
pi2 napisał/a:
Walka o pienądze może zniszczyć to co jeszcze pozostało ze związku.

Tak, może zabić tę resztkę uczucia, jaką żona żywi do męża. Zwłaszcza, jak szanowny nie ma pieniążków dla własnych dzieci, za to bez problemów wydaje sporo gotówki na kochankę i jej potomstwo.
pi2 napisał/a:
Pewnie lepiej, żebyście wiedziały jak my faceci to widzimy.

Na szczęście znam kilku, którzy myślą inaczej.
A w ogóle, to nie chodzi o to, czy kobieta, czy mężczyzna, tylko o osobę, przy której pozostają dzieci. I tę drugą, która zwykle chce ciężar opdowiedzialności i utrzymania dzieci przesunąć na małżonka.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 14:30   

pi2 napisał/a:
Zuza,
Piszę Dziewczyny bo jestem jak do tej pory jedynym facetem wypowiadającym się w tym wątku (sprawdziłem jeszcze raz).


nie ma znaczenia że jesteś jedyny- prawo oraz tak zawane racje nie zależą od ilości- tylko od jakości- czyli konkretnych sytuacji.
- rozmowa nie dotyczy więc żadnej konkretnej sytuacji- tylko ogólnych schem,atów postępowań.
Nie odniosłam się do żadnych konkretnych osób.






Masz rację, że są mężczyźni którym ich byłe partn erki płacą alimenty lub też o nie walczą, tylko że częściej jest odwrotnie. Znacznie częściej i nie jest to dla mnie powód do dumy. Często jest tak, że tatusiowie z bożej łaski nie chcą utrzymywać swoich dzieci. To podłe.


Nie odnośmy się do takich stwierdzeń- ja nie oceniam poszczególnych przypadków- ogólnie rozmawiam- w sferze emocjonalnej- bądż jak wolisz- o schematach zachowań.




Moim celem nie było atakowanie kogokolwiek, tylko pokazanie jak to widać z drugiej strony.

nie napisałam że atakujesz.
Spytałam czy cię bezpośrednio dotyka problem- czy jesteś dojony przez żonę- to zupełnie coś innego.




Tak, spotkałiem wiele kobiet mających skłonności do dojenia facetów. I to też uważam za podłe. Może jednak warto zadać sobie pytanie: Skąd pomysł, że mój były partner ma mnie utrzymywać?


wyjaśniłam- to że spotykamy i ja i ty osoby dojące nie ma związku z odpowiadaniem sobie przez nas- mnie i ciebie na pytanie- skąd pomysł- ano już ci napisałam- z przepisów to po pierwsze, po drugie- z faktu że są sytuacje gdzie żona prowadziła dom a potem skoro mąż woli nową kobietę- nie widzę powdou - aby nie miał ponosić konsekwencji swoich decyzji- w konteklście- że razem zadecydowali za czasów wspólnego życia że tylko on zawodowo, poza domem pracuje a ona trzyma dom w garści.
Czy uważasz że to sprawiedliwe oraz normalne?
Czy ona zarabiała będąc gospodynią domową- niby skąd ma brać pieniądze na życie
?



Jak to: "zostawia bez środków do życia" . Niby dlaczego się coś należy? Już nie jesteśmy razem...
Jak wyżej- prowadziła dom- zawodowo nie pracowała- bo tak razem zadecydowali i na przykład ma kobita 50 lat.
Rozumiesz?
To odpowiedz.



Jak napisałem i powtórzę to jeszcze raz: Sprawa jest bardzo trudna, delikatna, a przepisy - daleko im do doskonałości a jeszcze dalej do sprawiedliwości.

Przepisy są ok. Są ludzie co korzystają z niedoskonałości sądów- natomist moim zdaniem są to marginalne syytacje- więcej jest sytuacji że sądy nie biorą pod uwagę potrzeb dzieci i matki samotne stają twarz w twarz z sytuacjami o jakich się tatusiom nie śni.
ale przecież to tausiów kasa.
One nie zarabiały- bo zapomina się o wsparciu jakiego udzioelały dbając o ognisko domowe.
Oczywiście - nie da się tego wprost
przełożyć na pieniądze.
Fakt- czyli problem jednak istnieje.


Nie zgadasz się ze mną?


Nie pisałam że się nie zgadzam- natomist zadałam ci kilka pytań- nie dostałam odpowiedzi.
Jak więc mam kontynuować dyskusję - skoro nie posunęliśmy się do przodu= poza jednym - oboje się zgadzamy że patologia
istnieje zarówno jeśli chodzi o zachowaniqa kobiet jak i podejście mężczyzn.


JAkie wycieczki osobiste?
Zadałam pytanie- odnośnie twojej sytuacji- jednocześnie identyfikując dla ciebie swoją- ja jkestem pracująca, nie doję z męża.
Gdzie tu wycieczka
?
wYJAŚNIJ.




To dobrze, możemy porozmawiać, ale po co te wycieczki osobiste? Dlaczego mnie atakujesz?

ja cię nie atakuję- tylko wprost- zadałam kilka pytań-0 niewygodnych.
Powtarzam- z chęcią podyskutuję- ale odpowiedz mi na moje pytania.
Za bardzo istotne uważam pytanie- co ma zrobić współ- jeśli nie pracowała bo razem podjęli kiedyś taką decyzję?
Ma nie mieć prawa do wsparcia?
Czemu?
Czy to normalne i uczciwe?
Przepisy zabezpieczają taką osobę- na taką właśnie okolicznosć?


Bo mam inne zdanie? ...


Napisałam- masz prawo mieć inne zdanie, ja tylko zadaję pytania- a ty nie odpowiadasz- potem fakt że pytam- wprost, bez owijania w bawełnę nazywasz atakiem?
Czemu?
Może najpierw odpowiedz- wtedy się odniosę, potem ty się odniesiesz- i tak potoczy się dyskusja.


Przeczytaj jeszce raz to co napisałem i zastanów się na spokojnie.


Ty też.Przeczytaj dokładnie- tam są pytania.Kionkretne.
Co sądzisz w danym temacie.





Wiem, że należy walczyć pieniądze dla dzieci, że należy je chronić. Wiele tracą na Naszych rozstaniach i wojnach a nie są nic winne.


Tu się zgodziliśmy totalnie- przypominam.



Ale czy walczyć o pieniądze dla siebie?

Tu opisałam- kilka razy już" ze są patologie- zgodziliśmy się, że bywa że jeden ze współ nie pracował zarobkowo- bo oboje tak zadecydowali i spytałam- co w takim wypadku- nie dostałam odpowiedzi.

Gdzie jest granica?

Granicę wynaczają sobie sami ludzie- nie mogę pisać za innych- w odpowiedzi napisałam ci- że sama się utrzymuję- to jest moja granica.
Czy niewyraźnie określiłam- swoją granicę?



na ile pozwolić a kiedy odpuścić?

To akurat zależy od indywidualnych predyspozycji ludzi- dotyczących radzenia sobie z sytuacją powstałą na skutek rozstania- i w tym kawałku opisywałam patologie- z czym się zgodziłeś.
Generalnie zaś- pytanie jest tak ogólne że nie sposób udzielić odpowiedzi dokładnej- odpowiedż może też być ogólne.




Ja nie mam gotowych odpowiedzi. Nie wiem.

A to akurat rozumiem.



Pozdrawiam
pi.kwadrat

ps. Chciałbym powiedzieć to jasno, poczułem się dotknięty Twoim postem.

Nie wiem czemu.


Nie wiem co chcecsz w nim powiedzieć poza tym, że nie podoba Ci się moje zdanie.

Nieeee- towje zdanie to twoje zdsie- mnie nie muszą podobać się zdania wszystkich ludzi i ponieważ to akceptuję- to nie mam problemów- bo każdy ma prawo do swojego zdania.



Jest w nim wiele negatywnych emocji sierowanych w moją stronę.

Nie- jest tylko typowa dla mnie uperdliwość i chęć otrzymania odpiowiedzi- ja nie mam negatywnych enmocji nawet w kierunku mężą- co od biedy możnaby usprawiedliwić.
Nie wiem czemu mam odczuwać negatywne emocje w kierunku faceta którego pierwszy raz czytam
Ja tylko pytam- wprost.
Hm- być może treść pytań i ich bezpośredniość powoduje dyskomfort u ciebie?
Jeśli tak- to sorki.
Nie mam zwyczaju owijać w bawełnę.
Jak nie wiem- to pytam.


Nie wiem dlaczego.

Jw.

Nie życzę sobie takich uwag,


Były pytania- nie oceniałam ciebie.
zapytałam aby się upewnić.



jesteśmy w necie, ale na dość szczególnym forum,



W necie- więc mam prawo pytać- wiedziałeś gdzie wchodzis- w neta- to się nie dziw- skoro wyrażasz opinie- daj innym prawo- szczególnie że nikt cię nie ocenił- ty mnie natomist ta
k.


i proszę zachowajmy jego wysoki poziom.



[b]Nie znam twojej definicji wysokiego poziomu- dla mnie wysokośc poziomu może oznaczać coś zupełnie innego.


Reasumując- nie otrzymałam żadnej odpowidzi na zadane pytania- teraz ocenię- rzuciłeś kilka haseł stereotypowych i zaatakowałeś.

Trzymajmy poziom- to forum katolickie- ale pytać wolno- to pytam
.


[/b]

[ Dodano: 2008-07-27, 14:42 ]
PI,
pytanie odbiegające od tematu naszej dyskucji:
Czy twoim zdaniem ludzie ( nie tylko kobiety)



mają prawo do zadośćuczynienia za doznane krzywdy?
Wyjaśniam uprzedzająco- nie rozum w konteście że pieniądzę się należą?
Jest to pytanie dotyczące ogólnego podejścia- czy mają prawo do oczekiwania na zadośćuczynienie?


Ciekawi mnie twoje zdanie w tym temacie.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 15:56   

Ła, a co tu jest do zrozumienia? Zuza, a spotkałaś Ty faceta/facetkę, któryby nie twierdził, że była żona/ były mąż nie są pazerni i nie płacą wygórowanych alimentów.
Bo ja nie!
Znam tylko jeden wyjątek potwierdzający regułę :mrgreen:
Nie jest to niestety mój.
Ja jestem stereotypowa. Po wyprowadzce męża jego długi spłacałam, bo on musiał sobie mieszkanko dla kochanki i jej dziecka wynająć - większe od naszego.
No i zażyczył sobie, żeby zamienić mieszkanie na dwie kawalerki, bo tak będzie sprawiedliwie: on kawalerka i ja z dwójką dzieci też kawalerka, bo wg sprawiedliwości dzieci się nie liczą.
Na razie mój już kawał grosza w alimentaj jest dłużny, a ja się wożę, czy złożyć sprawę do komornika, czy nie. Bo on jest taki dobry... po 3 latach na tydzień wziął dziecko i przez trzy dni woził do jakiejś pindy. A ja ciągle kombinuję, żeby nie zaogniać, kurcze.
Szkoda pisać. Tam gdzie kończy się miłość do kobiety, tam kończy się miłość i do dzieci. Taka prawda. Jak mam liczyć na kogoś, liczę ... na siebie :mrgreen:
 
     
pi2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 16:03   

Zuza,
Postaram się więc odpowiedzieć na choć na kilka Twoich pytań, jest ich sporo. :-)
Na początek: dlaczego czuję się dotknięty?

HM- - a myślisz że kobiety tego nie wiedzą?
Hm- dziwne-.
to jakieś mało inteligentne kobiety spotykałeś- albo takie co są wściekłe.
Przykro.

Nie sądzę aby ta "wycieczka osobista" była potrzebna, albo:

He he he- wyczuwam- że dotknęła cię takowa sytuacja osobiście?
Mam rację?
Placisz na żonę?
I czy żona doi z ciebie kasę?

Ja nie potrafie nazwać tego empatycznym komentarzem. Myślę, że tak inteligentna kobieta jak Ty wie dlaczego. Nie jesteśmy tu po to aby głaskać się po głowie, ale ... dla mnie to trochę zbyt wiele. Po prostu poczułem się dotknięty. Stwierdzam fakt i proszę o więcej ... subtelności. Chyba mogę?
Otóż, czyję się dojony przez żonę. I nie jest się łatwo do tego przyznać, tym bardziej, że jestem facetem.
Co do inteligencji kobiet które spotkałem ... a co to ma do wątku? Bo jakoś mi to umknęło. Rozmawiamy o alimentach i o wzajemnych zobowiązaniach partnerskich. A kobiety spotykałem różne. Najczęściej sprytne, nie zawsze inteligentna, nie zawsze nieądre.

Odpowiadając na Twoje kolejne pytanie, może trochę nie wprost. Post dotyczy alimentów. Najczęściej kobiety walczą o alimenty na dzieci. Uważam, że kobiety doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ojcowie powinni płacić na dzieci. Nie uchylalem się od tego obowiązku i nie zamierzam i oby nigdy mi to do głowy nie przyszło. Jestem natomiast zdania, że często w tej walce zapędzają się ciut za bardzo. Sprawy powinny być proste, alimenty na dziecko są na dziecko, i tylko na dziecko. I kropka. Oddzielną sprawą są natomiast wzajemne zobowiązania partnerów, lub byłych partnerów. Ja się burzę i mam problem gdy widzę lub słyszę jak w alimentach na dziecko ktoś chce przemycić coś dla siebie. To uważam za niewłaściwe i złe.

W ten sposób przechodzimy do sprawy alimentów dla ex- . Tu chyba jest najtrudniej. Nie wiem jak często tak jest, jak często żona siedzi w domu i zajmuje się domem i dziećmi i n ie ma dochodow. Podam 3 różne przykłady, oba teoretyczne. Dla uproszczenia w obu przypadkach mąż pracuje, zarabia na dom, żonę i dzieci a żona nie pracuje, zajmuje się domem i robi to dobrze. Sielanka, tylko
1. On poznaje kobiete i opuszcza żonę.
2. Ona poznaje kogoś innego, zabiera dzieci i zamieszkuje z nowym partnerem.
3. Ona zakochuje się, porzuca dom i dzieci
Jakie są zobowiązania wobec siebie obydwojga?
Wydaje się, że w p. 3 sprawa jest dość jasna. Do niej należy połowa wspólnego majątku dorobkowego, nie pracowała, zajmowała się domem (to chyba co najmniej 1,5 etaty jak nie 2,5). Ok. Ale alimenty? Dla kogo?
Przypadek 2. Alimenty na dziecko/dzieci. Ok. Ale jakie alimenty dla niej? Jeśli to dlaczego. Często jest tak, że jest to kwota większa niż połowa kosztów utrzymania dziecka, bo kobiety więcej czasu i energii poświęcają dzieciom. OK. To źle, że tak często ojcowie nie angażują się w wychowanie swoich dzieci. Mała dygresja do wszystkich kochanych (naprawdę bardzo kochanych i niezbędnych) mam - wychowujcie swoich synów na partnerów, na ojców, plzzzz.
Na deser przypadek 1. Pytasz jaki jest związek równouprawnienia z tematem. Kobieta kiedyś podjęła decyzję, że rezygnuje z pracy. To była też jej decyzja. Jest dorosła. Odpowiada za siebie. Może podjąć pracę. Czyż nie? Z jednej strony - dlaczego jedna dorosła zdrowa osoba ma utrzymywać drugą dorosłą osobę? Z drugiej strony - być może ona zrezygnowała z pracy dla niego i zaniedbała własne wykształcenie i teraz jest jej bardzo tródno znaleźć pracę. Jak wyważyć. Osobiście czuję, że on powinien jej pomóc. Ale ile, jak długo. Równouprawnienie to przecież branie odpowiedzialności za własne życie. Ona jest zdrowa (takie było założenie), może pracować. Jak to wymierzyć. Jak u niknąć mszczenia się na sobie nawzajem? Ja nie wiem.
Jak jesteśmy zakochani to się wszystkich chętnie dzielimy.... Jak jesteśmy zranieni, to bywa, że chcemy karać.
Jakże często braknie w nas miłości, w nas wszystkich i mężczyznach i kobietach.

Jaki z tego wszystkiego morał? oddzielny sprawy alimentów na dzieci od sprawy alimentów dla byłego partnera. Wtedy przynajmniej wiadomo o co się spieramy o czym dyskutujemy. To dotyczy zarówno tego forum jak i naszego życia.

Pozwolę sobie na jeszce jedną dygresję. Nasze emocje są bardzo cenne. Właśnie nauczyłem się ich słuchać. Uważam, że nie wolno się nimi kierować, ale trzeba ich słuchać. Mój przyjaciel opowiada: emocje są aniołem - posłańcem od Boga. Możemy ich wysłuchać i wtedy nam służą, możemy je stłamsić, połamać im skrzydła i wtedy stają się demonami. Podam, niestety dość przykry, przykład: K - moja żona - była w delegacji w Krakowie. Wiedziałem, że jest już po pracy, po spotkaniach i chciałem się do niej dodzwonić. Numer komórki był zajęty przez 1,5 godziny. To emocje podpowiedziały mi, że rozmawia z innym mężczyzną. Nie potrzebowałem dowodu. Ja poprostu wiedziałem. Dałem wiarę swoim emocjom. Minęło wiele tygodni i okazało się, że niałem rację.
Słuchajmy naszych emocji, są ważne, są posłańcami.

Zuza, uśmiechnij się...
Czy odpowiedziałem choć na część pytań?

Pozdrawiam
pi.kwadrat
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 16:04   

Ola

!!!!!!




Na mnie zawsze możesz liczyć- ruskimi na obiad zawsze poczęstuję.
Mimo żeś taka pazerna he he he .
Na mężowską kasę he he he .

[ Dodano: 2008-07-27, 16:38 ]
pi2 napisał/a:
Zuza,
Postaram się więc odpowiedzieć na choć na kilka Twoich pytań, jest ich sporo. :-)
Na początek: dlaczego czuję się dotknięty?

HM- - a myślisz że kobiety tego nie wiedzą?
Hm- dziwne-.
to jakieś mało inteligentne kobiety spotykałeś- albo takie co są wściekłe.
Przykro.

Nie sądzę aby ta "wycieczka osobista" była potrzebna,


To nie jest wycieczka dotycząca ciebie- jeśli oceniasz jako wycieczkę.
To wycieczka z stronę kobiet he he he- oraz ich poziomu inteligencji.



albo:

He he he- wyczuwam- że dotknęła cię takowa sytuacja osobiście?
Mam rację?
Placisz na żonę?
I czy żona doi z ciebie kasę?

Ja nie potrafie nazwać tego empatycznym komentarzem. Myślę, że tak inteligentna kobieta jak Ty wie dlaczego. Nie jesteśmy tu po to aby głaskać się po głowie, ale ... dla mnie to trochę zbyt wiele. Po prostu poczułem się dotknięty. Stwierdzam fakt i proszę o więcej ... subtelności. Chyba mogę?
Otóż, czyję się dojony przez żonę. I nie jest się łatwo do tego przyznać, tym bardziej, że jestem facetem.


Tak myślałam- dość częśto spotykam się z takim zachowaniem- i wynika to z sytuacji w jakiej piszący jest- czyli reasumując- z małej ilości tekstu rozpoznałam meritum, miałam więc rację.
Ciebie nie znam i nie muszę ci dowalać- ale dzieci nie jesteśmy- co tu owijać- jesteś doświadczony w te,acie.



Co do inteligencji kobiet które spotkałem ... a co to ma do wątku?


Ma i to dużo- bo jeśli się człowiek obraca w prostackim otoczeniu- to zaczyna zapominać jak wygląda merytopryczna dyskusja- brak bodźców uśpi czujność.
To nie jest ocena nikogo- to jest prosty mechanizm.






Bo jakoś mi to umknęło. Rozmawiamy o alimentach i o wzajemnych zobowiązaniach partnerskich. A kobiety spotykałem różne. Najczęściej sprytne, nie zawsze inteligentna, nie zawsze nieądre.



Pi- spryt- obejmuje inteligencję- nie może być sprytu bez inteligencji.
Bez inteligencji- jest zadufanie.




Odpowiadając na Twoje kolejne pytanie, może trochę nie wprost. Post dotyczy alimentów. Najczęściej kobiety walczą o alimenty na dzieci. Uważam, że kobiety doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ojcowie powinni płacić na dzieci. Nie uchylalem się od tego obowiązku i nie zamierzam i oby nigdy mi to do głowy nie przyszło. Jestem natomiast zdania, że często w tej walce zapędzają się ciut za bardzo.


Owszem- tu się przecież zgodziliśmy- nieprawdaż?



Sprawy powinny być proste, alimenty na dziecko są na dziecko, i tylko na dziecko. I kropka.



Jak wyżej. Pełne porozumienie oraz zgoda w opiniach.





Oddzielną sprawą są natomiast wzajemne zobowiązania partnerów, lub byłych partnerów. Ja się burzę i mam problem gdy widzę lub słyszę jak w alimentach na dziecko ktoś chce przemycić coś dla siebie. To uważam za niewłaściwe i złe.


Ja też. Bo rozgraniczam- jak pisałam.
Więc potwierdzam- pełna zgoda.





W ten sposób przechodzimy do sprawy alimentów dla ex- . Tu chyba jest najtrudniej. Nie wiem jak często tak jest, jak często żona siedzi w domu i zajmuje się domem i dziećmi i n ie ma dochodow.


Róznie- nieważne jest- jak statystyka mówi- choćby tylko jedna taka sytuacja w Polsce była- trzeba o niej pamiętać i nie uogólniać.





Podam 3 różne przykłady, oba teoretyczne. Dla uproszczenia w obu przypadkach mąż pracuje, zarabia na dom, żonę i dzieci a żona nie pracuje, zajmuje się domem i robi to dobrze. Sielanka, tylko
1. On poznaje kobiete i opuszcza żonę.
2. Ona poznaje kogoś innego, zabiera dzieci i zamieszkuje z nowym partnerem.
3. Ona zakochuje się, porzuca dom i dzieci
Jakie są zobowiązania wobec siebie obydwojga?




ad 1- wspomaga żonę


ad2- alimenty na dzieci

ad 3-facet pełnia praw dotyczących dzieci- co jest utopią- i separacja z orzekaniem o winie - jak mu się chce załatwiać( więcej- sobie pozałatwia jak mu emocje przejdą).




Wydaje się, że w p. 3 sprawa jest dość jasna. Do niej należy połowa wspólnego majątku dorobkowego, nie pracowała, zajmowała się domem (to chyba co najmniej 1,5 etaty jak nie 2,5). Ok. Ale alimenty? Dla kogo?


Już odpowiedziałam- ale porada jakiej udzieliłeś uprzednio- po cóż walczyć- może coś się ocali i nie zniszczy do końca? dotyczy i tego faceta- może niech płaci?- nie zniszczy wszystkiego do końca-ocali to co zostało?
Widzisz Pi- jaka jest jakośc takich wypowiedzi ogólnikowych?
może ona się ogarnie i zobaczy jaki on dobry i kochający i jej się odmieni i wróci?
Owszem
- tekst manipulacyjny- ale tendencyjnie pokazałam ci drugi koniec kija- czyli takich porad.


Przypadek 2. Alimenty na dziecko/dzieci. Ok. Ale jakie alimenty dla niej? Jeśli to dlaczego. Często jest tak, że jest to kwota większa niż połowa kosztów utrzymania dziecka, bo kobiety więcej czasu i energii poświęcają dzieciom. OK. To źle, że tak często ojcowie nie angażują się w wychowanie swoich dzieci. Mała dygresja do wszystkich kochanych (naprawdę bardzo kochanych i niezbędnych) mam - wychowujcie swoich synów na partnerów, na ojców, plzzzz.

Ja wychowuję na fajnego człowieka- a odnosząc się do sprawy nr 2- jak kobita wynajmie adwokata dobrego- to ma facet przegwizdane- i to się łapie na moją opinię- że bywają patologie. Lapie- ano nijak inaczej nie wychodzi.



Na deser przypadek 1. Pytasz jaki jest związek równouprawnienia z tematem. Kobieta kiedyś podjęła decyzję, że rezygnuje z pracy. To była też jej decyzja.



OOOOOOOOO- he he he- podjęła razem z mężem- sama nie wpadłaby na taki pomysł- musiała meieć wsparcie- bo powietrzem raczej nie żyła.



Jest dorosła. Odpowiada za siebie. Może podjąć pracę. Czyż nie?


A jak jest wiekowa? Wiadomo jak wygląda rynek pracy- nie naciągaj więc sytuacji- to są skrajne przypadki.
A starsze osoby mają bardzo małe szanse.


Z jednej strony - dlaczego jedna dorosła zdrowa osoba ma utrzymywać drugą dorosłą osobę?


Bo zdrowa osoba dała dupy- a że życie dwóch zdrowych osób - jego zasady- były kształtowane poprzez wspólne decyzje- więc gumką myszką nie można tej drugiej osoby z życia wytrzeć- to się nazywa konsekwencja.
Własnych czynów.



Z drugiej strony - być może ona zrezygnowała z pracy dla niego i zaniedbała własne wykształcenie i teraz jest jej bardzo tródno znaleźć pracę. Jak wyważyć.


Tu nniestety powiem tak- nie ma lekarstwa- trzeba się starać- ale nie będę oszukiwać- bywa różnie- stąd kalumnie jakie się sypią na sądy, na tych chcących otrzymać wsparcie i takich innych- przy okazji zamieszanych.



Osobiście czuję, że on powinien jej pomóc.


Ja też tak czuję.



Ale ile, jak długo.


To zależy- od inteligencji tej kobiety, od jej podejścia do siebie i męża zdradzacza, od sytacji na rynku pracy ( bo rozumiem że założenie jest że zdrowa)- od jej determinacji, od jej podejścia do klwestii właśnie zadość uczynienia i wiele jest tych odnośników.


Równouprawnienie to przecież branie odpowiedzialności za własne życie.

Nadal związku nie widzę.




Ona jest zdrowa (takie było założenie), może pracować. Jak to wymierzyć. Jak u niknąć mszczenia się na sobie nawzajem?


Zemsta za pomocą finansów bywa- ale powiem tak-to jest patologia- że brzydko ponownie tak nazwę. Zgodziliśmy się oboje.

Jedynym sposobem osłabienia moim zdanie ciężaru takiego zachowania ( ciężaRU- ZAUWAŻAM A NIE WYTŁUMACZENIA) JEST FAKT- ŻE DEPRESJA ORAZ GENERALNIE KRYZYS JAKI SPOWODUJĄ WSPÓŁ- PORZUCAJĄC- JEST NIESTETY NIEOPANOWANA- DLA osoby która się mści za swoją krzywdę.
Ludzie sobie nie radzą- potrzebują niejeddnokrotnie pomocy terapeutów aby wyjść z depresji.
?Nie oczekuj racjonalnych zachowań od chorych. A teraz pytanie- kto tę chorobę spowodwał?
ANO TEN CO MU SIĘ ZACHCIAŁO PORZUCIĆ.

To są przypadki wynikające z emocji a nie zdrowego rozsądku- nasze dywagacje traktuję jako realistyczną ocenę sytacji i praw- a nie cenę sytuacji jakie mają miejsce.



Ja nie wiem.
Jak jesteśmy zakochani to się wszystkich chętnie dzielimy.... Jak jesteśmy zranieni, to bywa, że chcemy karać.


Jak wyżej Ale czemu współ ma cierpieć jak współ bęzie się zakochwać co dwa lata?.


Jakże często braknie w nas miłości, w nas wszystkich i mężczyznach i kobietach.



No coments- ja braku u siebie nie widzę.
Ale to temat na osobną dyskusję.


Jaki z tego wszystkiego morał? oddzielny sprawy alimentów na dzieci od sprawy alimentów dla byłego partnera.



Jaki morał?- to jest ewidentnm dla większośći- poza tymi co doznali takich krzywd ze nie umieją sobie poradzić z tym poczuciem krzywdy- oraz poza tymi co uważają że nic się od nich nie należy- znam takich tatusiów= starczy tutaj poczytać.
Morał to jest jeden- facetom trzeba przypominać dość częśto- że łaski- płacąć na dzieci nie robią bo to ich obowiązek- to samo dotyczy jak matka porzuci dzieci i ojciec z nimi zostanie i sprawuje samodzielnbie opiekę.




Wtedy przynajmniej wiadomo o co się spieramy o czym dyskutujemy. To dotyczy zarówno tego forum jak i naszego życia.

Hm- w moim życiu nie widzę powodu do spierania się z tobą he he hye .



Pozwolę sobie na jeszce jedną dygresję. Nasze emocje są bardzo cenne. Właśnie nauczyłem się ich słuchać. Uważam, że nie wolno się nimi kierować, ale trzeba ich słuchać. Mój przyjaciel opowiada: emocje są aniołem - posłańcem od Boga. Możemy ich wysłuchać i wtedy nam służą, możemy je stłamsić, połamać im skrzydła i wtedy stają się demonami. Podam, niestety dość przykry, przykład: K - moja żona - była w delegacji w Krakowie. Wiedziałem, że jest już po pracy, po spotkaniach i chciałem się do niej dodzwonić. Numer komórki był zajęty przez 1,5 godziny. To emocje podpowiedziały mi, że rozmawia z innym mężczyzną. Nie potrzebowałem dowodu. Ja poprostu wiedziałem. Dałem wiarę swoim emocjom. Minęło wiele tygodni i okazało się, że niałem rację.
Słuchajmy naszych emocji, są ważne, są posłańcami.


Hm- Pi- i co ci to dało?



Zuza, uśmiechnij się...
Czy odpowiedziałem choć na część pytań?

część.
Ja generalnie dość pozytywnie do swiata itd jestem




Pozdrawiam
pi.kwadrat



Ja też.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 22:01   

Chromlę już to mielenie tematu: alimenty.
Ten, kto odchodzi, najchętniej dawną rodzinę wytarłby gumką-myszką i każde, ale to każde alimenty potrafi potraktować jako zamach stanu na jego kieszeń.
Nie ważne, jak będę postępować i tak w oczach pana-męża będę pazerną.
Mdli już mnie od tych jego tekstów, jaki on biedny (a dwie ulice dalej parkuje swój nowy samochód) - bleeeee.
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 22:08   

a widzisz, u mnie inaczej.
to nie ja odszedłem, tylko żona. Płacę alimenty, pracuję na dwóch etatach, tylko że zleceń coraz mniej, a płacić trzeba. na rękę po opłaceniu rachunków zostaje mi ok 300pln na m-c, spotykam się z dziećmi trzy razy w tygodniu.
Naprawdętrzeba się nieźle nagłówkować żeby starczyło, a pożyczyć już nie ma skąd, bo ile można...
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 22:12   

Kotku, Twa żona to nie jest przypadkiem zdradzaczka? Bo takie to dopiero mają szczęście. Porzucony mąż wszystko zrobi, żeby nie zaogniać, bo żona-zdradzaczka, jak odeszła se była bez skrupułów, to gotowa bez skrupułów pozbawić dzieci ojca. Te dopiero są pazerne.
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 22:15   

czas pokaże.
Mają szczęście? a w jakim sensie.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 22:22   

"czas pokaże."

To odeszła z innym, czy nie? Sorry, ale nie pamiętam, co pisałeś wcześniej.

"Mają szczęście? a w jakim sensie."

Szczęście było napisane w sensie zgryźliwym. A chodziło w tym mniej więcej o to: "doi" finansowo dwóch facetów :mrgreen:
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-07-27, 22:29   

nie, nie odeszła z innym, mieszka sama z dziećmi, a czy kogoś ma? "czas pokaże"
mówi że była nieszczęśliwa w tym związku.
 
     
gandalf
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-18, 11:04   

Mam pytanie czy do dochodów też mam wliczyć rodzinne, dodatek do rodzinnego, zasiłek pielęgnacyjny?Czy tylko podać jak jest w moim przypadku zasiłek dla bezrobotnych
 
     
ESZIM
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-18, 11:46   

Witaj , napisałś w jednyn z postów:
Cytat:
'Czytałam Dobsona i dlatego też póściłam go wolno, niech żyje swoim życiem.
' chciałaby dowiedzięć się jaki tytuł ma książka, bo śmiem przypuszczać ,że to jej jej autor. Ciplutko pozdrawiam.Ela
 
     
Mychha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-18, 11:50   

"miłość wymaga stanowczości"
 
     
ESZIM
[Usunięty]

  Wysłany: 2008-08-18, 11:56   

Dzieki za tytuł .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8