Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jestem pierwszy raz na forum. Pomóżcie mi w kryzysie małżeńs
Autor Wiadomość
malgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-25, 17:09   

Jestem pierwszy raz na forum.Pomóżcie mi w kryzysie małżeńskim który właśnie przeżywam.Jestem 17 lat po ślubie.Mam dwie córki w wieku 17 i 15 lat. Bardzo kocham swojego męża tylko chyba nie umiałam mu tej miłości okazywać. Od miesiąca wiem że ma inną kobietę. Nie potrafię z tym żyć. Nie radzę sobie ze świadomością że kiedy nie ma go w domu jest u niej.Mieszkamy nadal wspólnie i kiedy wraca robię awantury wyrzucam go z domu a potem żałuję.W wielką sobotę powiedział że mnie kocha ale nie może ze mną być.Nie wytłumaczył mi dlaczego? Mam wrażenie że on jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji.Jest bardzo zamknięty w sobie i nie potrafię do niego dotrzeć. Co mam robić aby się przede mną otworzył i powiedział o co chodzi.Dlaczego znalazł sobie powierniczkę swoich problemów? pomóżcie bo już dłużej nie wytrzymam i dojdzie do tragedii.Jestem bardzo nerwowa i zestresowana.Wiem że zaniedbuję dzieci w tym trudnym okresie a nawet to u nich szukm wsparcia.Co robić?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-25, 17:51   

Małgosia............ a może postarasz sie wrzucic na "luz" i zająć sie sobą? Złapać lekki dystans?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-25, 17:53   

Małgosiu....sama piszesz, że kochasz swojego męża , ale Mu tego nie okazywalaś...więc zacznij.
Mąz mówi, że Cie kocha....myslisz, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji....więc pokaż Mu sie jako dobra, spokojna, mila zona....do której chce sie wracać, z która chce sie być.

Emocje....krzyk, awantury ( często spowodowane bólem zdrady0 nie sa dla nas dobrymi doradcami...często jeszcze bardziej niszczą.

Módl sie o odrodzenia Waszego małżeństwa.

Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo - mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, ktory kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o "przemycie oczu", abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, ktora nie "pamięta złego" i "we wszystkim pokłada nadzieję",
- o odkrycie - pośrod mnostwa rożnic - tego dobra, ktore nas łączy, wokoł ktorego można coś zbudować (zgodnie z Twoja radą: "zło dobrem zwyciężaj"),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazow, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogow i złych nawykow.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja. Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokoł. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu mojego męża (mojej żony) i moim, błogosławię Cię w naszym życiu.
Święty Jozefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, ktory z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją - wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci rownież inne małżeństwa, szczegolnie te, ktore przeżywają jakieś trudności. Proszę - modl się za nami wszystkimi! Amen!


Pozdrawiam ! EL.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 09:47   

Małgosiu, awantury, które robisz, kiedy mąż wraca do domu, są chyba najgorszą rzeczą w tej sytuacji...
Potrzebujesz wyciszenia samej siebie, wrzucenia na luz, jak pisze Nałóg... ostudzenia emocji, bo są one w Tobie ogromne...
Jeśli tylko masz taką możliwość, spakuj torbę i na dwa, trzy dni wyjedź z domu... może masz jakąś przyjaciółkę za miastem... a jeśli nie, to w Częstochowie jest sporo domów rekolekcyjnych, zaszyj się w którymś z nich... może to nawet lepsze, będziesz mogła spędzić trochę (albo dużo, to od Ciebie zależy) czasu na Adoracji, na modlitwie... z doświadczenia wiem, że to wycisza, uspokaja...
I byłoby dobrze, gdybyś szybko przeczytała książkę Dobsona "Miłość potrzebuje stanowczości"... dopóki jej nie przeczytasz, staraj się nie rozmawiać z mężem na temat tego, co się akuat dzieje w Waszym małżeństwie...
Małgosiu, znalazłaś się w kryzysie, to fakt... ale to jeszcze nie jest koniec świata, zapewniam Cię :-)
Głowa do góry!!!
Będę pamiętać o Tobie w modlitwie.
Kasia
 
     
malgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 09:49   

Droga El.dziękuję za słowa otuchy. Wiem że w dużym stopniu to ja zniszczyłam nasz związek.Ale mam nadzieję że modlitwa którą mi przesłałaś mi pomoże. Będę się starała być wzorową żoną.Nadzieja umiera zawsze ostatnia ale ale mam nadzieję że we mnie nie umrze nigdy.Dziękuję za wsparcie.

[ Dodano: 2008-03-26, 09:53 ]
Droga Kasiu Tobie również dziękuję za słowa otuchy i za modlitwę.Nie mogę wyjechać bo dopiero co podjełam pracę.Ale postaram się z całego serca panować nad emocjami i myślę że ucieczka w modlitwę mi w tym pomoże.Dziękuję.

[ Dodano: 2008-03-26, 09:58 ]
Dziewczyny a jak się zachowywać?Spać z nim,Prać itd.?Przecież to bardzo trudne kiedy się wie że on sypia z inną kobietą?
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 10:33   

myślę Małgosiu, że książka, którą Ci poleciłam, odpowiedziałaby Ci na wiele pytań, które się w Tobie rodzą...
mój mąż nie sypiał z inną kobietą ale bardzo mocno odszedł do Niej sercem, dla mnie była to zdrada... spałam w tym samym łóżku (bo duże i innego nie ma) ale nie współżyłam... prać, prałam, bo nie było dla mnie problemem wrzucenie wszystkiego do pralki, ale w pewnym momencie przestałam prasować koszule, bo zdałam sobie sprawę z tego, że kiedy ja stoję przy desce z żelazkiem, mąż godzinami rozmawia
z tą kobietą przez telefon...
Małgosiu, zachowuj się tak, żebyś czuła swoją własną godność.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 12:04   

małgosiu, zdobądź się na lekki dystans. Nie dawaj odczuwać mu swego oddechu na plecach. Jest to trudne, ale wierz w uzdrowienie relacji i spokojnie wykonuj po prostu swoje codzienne obowiązki. Teraz jest czas na to, żebyś bardziej zwróciła uwagę na siebie - kobietę, żonę - na to na co masz wpływ, co będzie się realnie zmieniało i pociągało za sobą zmianę męża. Kobieta dostojna, delikatna, spokojna, stanowcza, z poczuciem godności córki Króla Królów :-> . Polecam poczytaj na stronie głównej korespondencję Agnieszki z O. Salijem- tam znajdziesz wskazówki co do postępowania na dziś.
Bądź spokojna!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 12:47   

Małgosiu...Ty jesteś córka Króla Królów....Ty masz sie stac URZEKAJĄCĄ ! On Cie kocha i nigdy nie przestanie ! Do Niego sie zwracaj ze swoimi prośbami....dom Ojca !

Małgosiu, Urzekającą sie staniesz , gdy zadbasz o siebie , ale tez gdy będziesz dobra, spokojna, miła. Gdy odsuniesz sie nieco od męża i pozwolisz Mu oddychać, myslec i podejmowac decyzje.
Pomysl jaką decyzje może podjąc mąż, który ma w domu Urzekającą ??
Warto sie przemienić !! Pozdrawiam !! EL.
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 14:01   

malgosia napisał/a:
Dziewczyny a jak się zachowywać?Spać z nim,Prać itd.?Przecież to bardzo trudne kiedy się wie że on sypia z inną kobietą?

wybór mależy do Ciebie...
Ja prałam, prasowałam, gotowałam nawet w najtrudniejszych chwilach....
Czułam, ze mimo złego mąż to widzi i dziękuje i docenia (może śmieszne ale tak było). To on czasem się buntował i nie chciał żebym to robiła, więc nie robiłam.... ale to był jego wybór. Moim wyborem było robić to wszystko. Robiłam to bardziej dla siebie, nie dla niego, robiłam to bo chciałam czuć sie potrzebna... tak mi było lepiej.
W najgorszym okresie mąż sam się wyprowadził do innego pokoju, wybrał spanie na podłodzę... Tak chciał, tak miała. Ja spałam sama w łóżku.....

Dziewczyny piszą o tym, że trzeba się odsunąć... i bardzo mądrze pisza... Moje odsunięcie polegał na tym, ze nie pytałam, nie nzawiązywałam sama rozmowy... tylko sobie trochę bardziej milczałam, zajęłam się sobą... I faktycznie to przyniosło efekty. Było mi miło gdy nagle zaczął pytać jak u mnie... zaczął się interesować....
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 16:37   

Odsunąć się...odseparować...a dokładnie NIE NARZuCAĆ SIĘ !!

Prałam, gotowałam....ale też prałam jak leżało w koszu na brudną bieliznę, nie chodziłam za mężem, że dopytywałam co jeszcze do prania.
Gotowałam....ale też nie pchałam sie na siłę z obiadkiem , gdy wracał z pracy...wszystko było przygotowane...mógł sam sie poczęśtować.
Prasowałam, gdy pooprosił.
Spaliśmy w jednym łózku, bo w końcu małżeństwem jesteśmy, ale nie tuliłam się, nie przybliżałam, nie zabiegałam....też ostentacyjnie sie nie odwracałam. Czasem brałam książkę i czytałam, czasem patrzyłam w TV..nie narzucałam sie swoja obecnością.
Za to dbałam o siebie , o swoje psje, przyjaxnie, stawałam sie tez coraz bardziej zadowolona z siebie, coraz bardziej siebie lubiałam...stawałam sie radośniejsza, weselsza...przez co tajemnicza i interesująca, frapująca. EL.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 19:21   

Hmhm....ja ,jak tak sobie przypomnę tamten okres,to "przegapiłam" wszystko..........wszystko poszło "w maliny"....uczcie się,słuchajcie dobrych rad.....teraz byłabym o wiele mądrzejsza...teraz to mam ogromne kłopoty z synem....
 
     
malgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 20:19   

Dziękuję wszystkim za dobre rady.Jesteście kochani! Spróbuję wytrwać choć to tak bardzo boli. Jestem cały czas na lekach uspokajających a i tak wszystko we mnie chodzi. Dzisiaj byłam pierwszy raz w parcy i myślę że ona pozwoli mi się trochę odseparować.Będę dzielna.
 
     
Maciek72
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-27, 13:42   

malgosia napisał/a:
Droga El.dziękuję za słowa otuchy. Wiem że w dużym stopniu to ja zniszczyłam nasz związek...... Będę się starała być wzorową żoną....

Naprawde musisz kochać swojego męża. Nie bierz całej winy na siebie. Uważam że nie powinno się usprawiedliwiać facetów zdradzających swoje żony tym że żona nie była idałem. Któż nim jest :?: Nie mówię że powinnaś się mścić na mężu albo przestać go kochać. Jednak ja na Twoim miejscu zarządałbym deklarcji od męża czy chce być z Tobą czy z tamtą kobietą. Facet powinien przynajmniej zrozumieć swój błąd i chcieć go naprawić.
Myślę że to że chesz mu przebaczyć jest dowodem Twojej miłości.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-27, 19:43   

Małgosiu, myślę, że dobrze by Ci zrobiła rozmowa z kimś postronnym, kto będzie mógł "z boku" popatrzeć na Twoje małżeństwo, na Ciebie... masz w sobie duże poczucie winy, a być może jest ono niewspółmierne do tego, co rzeczywiście zawiniłaś w Waszym związku... Dlatego bardzo zachęcam Cię do wizyty w jakimś domu rekolekcyjnym. Mozesz tam pojechać w piątek po pracy i wrócić do domu w niedzielę. Te domy bardzo często organizują właśnie weekendowe spotkania. A nawet jeśli nie uda Ci się znaleźć zorganizowanych rekolekcji na najbliższy weekend, to jestem pewna, że przy odrobinie chęci, znajdziesz jakiś np. dom sióstr zakonnych, które Cię przyjmą do siebie na dwa dni... i wtedy będziesz mogła z kimś porozmawiać...
Jeśli czytasz to forum albo bedziesz je czytać, to w wielu miejscach znajdziesz stwierdzenie, że masz wpływ tylko na siebie, na męża tego wpływu nie masz... i że zmiany należy zaczynać od siebie...
Czytaj, pisz... i bądź dobra dla siebie :-) na chwilkę zostaw swojego męża, nie zadręczaj się pytaniem co robi, gdzie jest, z kim się akurat spotyka... przez tę chwilę, zajmij się tylko sobą...
Pamiętam o Tobie i pozdrawiam serdecznie :-)
Kasia
 
     
malgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-27, 21:54   

Droga Kasiu dziękuję ci za dobre rady.Nie wiem czy jestem już gotowa aby na parę dni zniknąć z domu? Cały czas jeszcze żyję tak jakby życiem swojego męża.Myślę gdzie jest co robi. To bardzo trudne tak w jednej chwili przestać to robić kiedy robiło się to przez prawie 17 lat. Teraz wiem że to wielki błąd. To on dzisiaj jest "górą".Zarzuca mi że nie mam przyjaciół , koleżanek . A nie widzi tego że cały ten czas poświęcałam rodzinie. I teraz mam za to nagrodę!Na razie doszłam do etapu że nie reaguję na niego.Nie narzucam się, nie płaczę po kątach robię swoje.
Kasiu dziękuję za pamięć :-)

[ Dodano: 2008-03-27, 22:09 ]
I tak się zastanawiam dlaczego we mnie tyle poczucia winy? Przecież to on nie wracał na noc do domu kiedy balował z kolegami w barach? A ja stałam całą noc w oknie i płakałam czy przypadkiem nic mu się nie stało. Nie odbierał telefonów a ja odchodziłam od zmysłów i już myślałam o najgorszym. Dlaczego on teraz stara się zrzucić całą winę na mnie a ja w to wierzę? Powiedział że mnie kocha ale nie może ze mną być bo go skrzywdziłam.Tylko czym?
Przyznaję że robiłam awantury kiedy wracał nad ranem albo na drugi dzień.Teraz wiem że może dobrocią zdziałałabym więcej niż złością.Tylko czy nie jest za późno? On zawsze starał się krzywdy wynagradzać pieniędzmi. Nie żałował nam na nic. Ani mnie ani dzieciom. I teraz
twierdzi że przecież mamy wszystko!!!! Nie mamy tylko zgody i miłości z jego strony.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5