Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
No i jest .... pozew
Autor Wiadomość
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-06, 19:31   No i jest .... pozew

Długo mnie nie było - siła wy ższa.
Awaria komputera i internetu (wyładowanie atmosferyczne)

Nie mam niestety dobrych wieści.
Cztery dni temu dostałam pozew rozwodowy - bez orzekania o winie stron.

Jestemn załamana, totalny dołek, depresja ....

Mówił, że złoży ... nie wierzyłam.... byłam naiwna... wierzyłam że jest jeszcze w nim odrobina dobrego serca, że iskierka jeszcze nie zgasła...

Niestety... stało się....

Nie wiedziałam, że to będzie tak bardzo bolało...

Ciagle w głowie tkwi pytanie co robić:

- zgodzić się kulturalnie.... tak jak chce mąż
- udowadniać jego winę...
- powiedzieć nie

Pojechałam na Jasną Górę po odpowiedź....
Lecz nie słyszę wyraźnego głosu...

Co chwila inne rozwiązanie .... nie potrafię się skupić, nie potrafię roztrzygnąć...

Jestem taka słaba, taka malutka.....

Sumienie każe powiedzieć NIE.

Czy słuchać głosu serca, czy pokierować się rozsądkiem....

Rozprawa wyznaczona na 15 maja...

Narazie wystąpiłam o odroczenie...

Nie wiem co robić .... POMÓŻCIE
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-06, 21:02   

kurcze Aldo,
strasznie mało czasu... widzę, ze ja miałam szczęście, b oczas był i mogłam pomyśleć. Postaraj się skupić, najważniejsze zdecydować mądrze i tak, aby nie mieć wyrzutów sumienia.
To podsatwa w tej sytuacji, bo - niezależnie od decyzji sądu - musisz żyć dalej.
Nie powiem Ci, jka masz postapić. Bo tylko Ty wiesz, co masz w sercu, jaka decyzja tam tkwi. Tylko Ty znasz swojego męża, tylko Ty wiesz, jak będzie najlepiej. Jaka decyzja chodzi Ci po głowie, po zastanowieniu ?
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-06, 21:25   

"Narazie wystąpiłam o odroczenie...
Nie wiem co robić .... POMÓŻCIE"

Aldo, kochana, przecież już zrobiłaś najlepsze, co mogłaś zrobić. Nie wiedziałaś "co robić" i wystąpiłaś o odroczenie.
Teraz podjęcie decyzji nalezy do Ciebie, a nie do męża. Takich decyzji nie można podejmować pod wpływem...
Niestety, zawsze w takich sytuacjach boli.
Jeśli odroczą, a Ty nadal nie będziesz wiedziała, dalej mozesz odraczać...
Popatrz, jaki to się robi paradoks. Naszym mężom niby dajemy czas na podjęcie decyzji, a potem naciskamy, bo nie potrafimy żyć w zawieszeniu. A jak już się zdecydują, to też tego nie możemy znieść. I potem sytuacja się odwraca. My jesteśmy naciskane, im zaczyna się spieszyć, a my czujemy się osaczone przez cudze decyzje.
Co oni robili w takiej sytuacji presji czasu? "Grali na zwłokę".
Masz prawo zastanawiać się tyle przynajmniej, co Twój mąż. I niech nikt tu nie pisze, że się nie da opóźniać działań sądu. Da się jak najbardziej.
Ściskam Cię i współczuję
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-06, 21:42   

Dzięki dziewczyny.
Tak naprawdę to podjęłam decyzję, tylko nie wiem czy słuszną...

Postanowiłam, że nie wyrażę zgody na rozwód....

Tak czuję, gdybym zrobiła inaczej to byłoby niezgodne z moim sumieniem...

Wiem, że narażam się na pośmiewisko, na ciężką drogę
Wiem, że on w końcu dostanie ten rowód, a ja zostanę wrakiem

Wiem również, że mój sprzeciw nie uratuje naszego malżeństwa...
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-06, 22:18   

"Tak naprawdę to podjęłam decyzję, tylko nie wiem czy słuszną..."

Wątpliwości zawsze się ma, podejmując decyzję. A czy słuszną? Czas pokaże...

"Postanowiłam, że nie wyrażę zgody na rozwód....
Tak czuję, gdybym zrobiła inaczej to byłoby niezgodne z moim sumieniem..."

Jak tak czujesz i jest to zgodne z Twoim sumieniem, to jesteś... w bardzo dobrej sytuacji. Najgorsze to nie wiedzieć, nie móc podjąć decyzji i wtedy najlepiej "dać sobie tyle czasu, ile potrzeba".

"Wiem, że narażam się na pośmiewisko, na ciężką drogę"

Tak? A niby kto miałby się śmiać? Tylko głupcy i ignoranci, którzy nie mają bladego pojęcia, co to jest cierpienie. A tymi nie należy się przejmować, raczej pozostawić, żeby ... dojrzeli.

"Wiem, że on w końcu dostanie ten rowód, a ja zostanę wrakiem"

Ło matko, skąd ta pewność? Aldo, czyżbyś była jasnowidzącą? Już wszystko wiesz? Widzisz tylko przepaść i ciemność, więc sobie skaczesz w nią? No teraz to przegiłaś. Proszę, nie nastawiaj się w ten sposób, bo rzeczywiście wpędzisz się w permanentny dół, a przecież masz żyć dla kogo. Nie traktuj męża jak wody na pustyni, jak powietrza do oddychania, nie traktuj go jak bożka - złotego cielca- władcę i pana swego - to Cię wyniszcza.

"Wiem również, że mój sprzeciw nie uratuje naszego malżeństwa..."

A dlaczego tak zakładasz? On wcale nie musi dostać rozwodu, a Ty wcale nie musisz zostać wrakiem!!!!

Przytulam mocno

[ Dodano: 2008-05-06, 22:22 ]
A tak wogóle - głowa do góry, pierś do przodu i bądź dumna z siebie!!!!
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-06, 22:39   

aldo wysłalam Ci wiadomosc na priva...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-07, 08:57   

Alda....Ola2 napisała sedno.Wszystko inne sensowne bedzie powtórzeniem tego co Olka napisała....no.....może innymi zwrotami.
Ja tylko dodam do tego:bezsilność wobec żądz męzulka nie oznacza bezradności........ własnei wykazałaś podstawową zaradność....dałaś czas czasowi.Możesz spokojnie pomysleć.
Pogody Ducha Alda
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-16, 21:44   

Wystąpiłam o przesunięcie terminu rozprawy, ale sąd ze mnie zadrwił, rozprawa została przesunięta jedynie o 5 dni.
Śmieszne to ale prawdziwe.
Zdania jeszcze nie zmieniłam, mam zamiar powiedzieć "nie". Nie będę wnosić o dalsze przesuwanie terminu bo to nie ma sensu, tylko rozdrażnię sąd.
Chcę żeby to się już odbyło, żebym miała za sobą tę pierwszą sprawę.

Może to głupie, ale nie mogę się doczekać....
Czy ktoś z was tak miał?
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-16, 22:24   

Alda. Czekanie jest trudne, zarówno na przyjmości jak i na trudne sprawy.
Nie ma sensu prosić o odroczenie, to nic nie da, przedluży się tylko czas niepewności.

Moja piewrsza sprawa, z przed ponad dwóch lat - miałam pięć dni na zastanowienie się, nie wiedziałam że można odraczać. I dobrze, nic by to nie dało.
Teraz mam czas dłuższy, pozew odebrałam na początku kwietnia, sprawa na początku czerwca. Denerwuję się, przeżywam. Chciałbym mieć już za sobą. A jednocześnie ten czas wykorzystuję na przygotowanie się. I wzmocnienie.
Co ma się stać, niech tak będzie, ja niewiele mogę. Wiem co chcę powiedzieć, wiem czego w ogóle chcę w tej sprawie. A wciąż pojawiają się nowe pomysły. I nowe wątpliwości.
Zbyt długi okres czekania też nie jest dobry.

Jeśli powiesz "nie" - musisz uzasadnić, bo sam sprzeciw to za mało.
Trzymaj się i głowa do góry, cokolwiek powiesz, będzie to Twoje, z głebi Twojego serca.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-16, 22:26   

Alda napisał/a:
Wystąpiłam o przesunięcie terminu rozprawy, ale sąd ze mnie zadrwił, rozprawa została przesunięta jedynie o 5 dni.
Śmieszne to ale prawdziwe.
Zdania jeszcze nie zmieniłam, mam zamiar powiedzieć "nie". Nie będę wnosić o dalsze przesuwanie terminu bo to nie ma sensu, tylko rozdrażnię sąd.
Chcę żeby to się już odbyło, żebym miała za sobą tę pierwszą sprawę.

Może to głupie, ale nie mogę się doczekać....
Czy ktoś z was tak miał?


Aldo- a we wniosku o przesunięce terminu określiłaś o ile wnioskujesz aby przesunęli?
Jak nie- to być może stwierdzili że ci termin nie pasi.
Dokładnie trzeba zawsze- o ile.

A teraz za robotę się zabieraj- pisz co chcesz powiedzieć.
Odnieś się do tego co mąz powypisywał- tylko spokojnie to zrób.
Daje się. Dzisiaj i jutro śpij- potem sobie popiszesz- i tak jak się domyślam ciągle będzie ci to w głowie siedziało- to chodż z kartką- jak zdanko jakieś do głowy przyjdzie to notuj.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-16, 22:53   

mmm...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2008-11-03, 21:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-17, 08:56   

aldo to noramlne... ja tez czekałam i chcialam miecjuz za soba ten dzien.... choc u mnie trwało to w tempie expresowym... ( zreszta pisałam o tym)... powiedzualm nie bo: kocham, bo to sprzeczne z moimi uczuciami, wiara, bo chce ratowac to małenstwo, bo to krzwyda, bo małenstwo to zwiazek na cale zycie, a problemy po to by je rozwiazac... ( oczywiscie ubrane w odpowiednie slowa)... w sadzie zapytano mnie tylko czy podtrzymuje moja odpowiedz na pozew... a gdy powiedzialm tak to uslyszałam " rozwod nie moze zostac orzecony na pierwszej sprawie"... to trwało 10 min.... co bedzie na drugiej nie wiem...
 
     
moniśka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-17, 10:31   

ja rowniez nie zgodze sie na rozwod ale jestem przerazona nienawiscia ,ktora mąz bedzie do mnie czuł kiedy to usłyszy ,juz teraz sama rozmowa i rozwodzie wywołuje u mnie chorobe wiec sprawa , sad niewiem jak sie odbije na moim zdrowiujemu tak zalazy na szybkim i bezproblemowym rozwiazaniu tego małzenstwa jak to okresla pomyłki kurcze fajna pomyłka prawie 16lat..........
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-20, 18:17   

Pierwsza odsłona zakończona.
Powiedziałam to co dyktowało mi serce.
Teraz muszę złożyć wnioski dowodowe.
Następna odsłona w czerwcu.
Jak narazie jestem z siebie dumna.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-20, 19:11   

To piękne Aldo.....do przodu,do przodu....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8