Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Nie chciałabym już wracać do tamtych chwil. Po pierwsze zbyt bolesne, po drugie każdy
z Was ma swoje problemy. Dlatego powiem tylko tyle, że nie miałam siły żyć, czułam się oszukana przez kogoś, kto przyrzekał być ze mną do końca życia – na dobre i na złe ( jak mówił dobre już było i minęło). Rozumiałam młodych ludzi, którzy mięli odwagę nawet targnąć się na swoje życie z powodu tzw. zawodu miłosnego. Dobrze, ze moja mama dopilnowała dzieci – mnie nic nie obchodziło, mogłam bezczynnie leżeć, nie interesując się światem.. Na własnej skórze odczułam rozdzierający ból, po16 latach małżeństwa. Nawet nie wiedziałam, czy nadal mam się modlić za mojego męża – przecież on już nie chce być mój. A jeśli tak, to jak się mam za niego modlić, o co mam prosić?
Wróciłam do życia, bo Pan Bóg o mnie nie zapomniał.
W tym czasie w moim mieście rozpoczęły się Msze Św. uzdrowieniowe. Na pierwszej
z tych Mszy Ojciec Jezuita powiedział ,,jeśli cierpisz – Bóg cię dotyka, uzyskanie wewnętrznego spokoju to też łaska uzdrowienia,, . Wróciłam do domu wyciszona, a w sercu miałam nadzieję.
W następnym miesiącu też poszłam na taką Mszę, kolejnych też starałam się nie opuszczać.
Z dnia na dzień było coraz lepiej. Zaczęłam się uśmiechać, wróciłam do obowiązków.
Miałam szczęście uczestniczyć w czuwaniu nocnym w Zesłanie Ducha Św.
Powiem to z pełna świadomością: przeżyłam dotknięcie Boga i swoje nawrócenie. Teraz jestem SILNA. Jezus uzdrawia i nawraca także w dzisiejszych czasach i wcale nie są to pojedyncze przypadki. Dziś już nie potrafię żyć bez codziennej Mszy Św. i Komunii Św.
Jeśli chodzi o moje relacje z mężem:
Po jego rocznej nieobecności w domu, udało nam się uczestniczyć w rekolekcjach dla trudnych małżeństw (www.spotkaniamalzeńskie). To po prostu cud, ze w ogóle tam ze mną pojechał. Nie jest jeszcze gotowy na powrót do mnie i do dzieci ale wierzę, że Pan Jezus nie zostawi nas samych.
Chyba jestem już gotowa żeby podziękować Bogu za kryzys. Bóg po prostu się o nas upomniał. Wierzę, że z mężem znajdziemy wspólną drogę, że mój mąż również dozna łaski nawrócenia.
Mam sprecyzowane plany na życie: nie tylko ładny dom, dobra praca, podróże itd. Teraz już znam swoje powołanie. Ono wcale nie jest zarezerwowane tylko dla sióstr zakonnych
i kapłanów. My świeccy też jesteśmy do czegoś powołani..
Wierzę, ze Pan Bóg pomoże mi w realizacji powołania, którym mnie natchnął.
A ponieważ musi w nim brać udział mój mąż (bez niego realizacja byłaby niemożliwa) będę cierpliwie na niego czekała. Dzięki Panie za Twe Dary! Jezu ufam Tobie!
Estera [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 18:17
Dziekuje za Twoja wiare i swiadectwo!
Twoja nadzieja daje nadzieje Nadziejo!!!!!!!!!!
Prosze o modlitwe, bym ja tez na nowo podjela droge wiary i bezgranicznego zaufania.
Z gory dziekuje nawet za najmniejsze westchnienie.
agnieszka78 [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 19:09
tak Nadziejo, bo żaden człowiek nie jest powołany do samotności
GregS [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 19:19
Miło czytać takie świadectwa, w życiu wszystko jest możliwe, prostują sie najbradziej zakręcone sprawy.
rzaba [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 19:39
fajnie przeczytac cos budującego... ciesze sie nadziejo, ze niektórym sie udaje;) powodzenia
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 20:38
Cieszę się razem z Tobą.
nadzieja [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 21:25
Dziękuję za Wasze ciepłe slowa. Droga Estero - będę modlila się w Twojej intencji. Modlę się za Was wszystkich kochani Sycharowicze. Jezu ufam Tobie! Wy też ufajcie Jezusowi - pamiętajcie że umarł wlaśnie dla nas!
chris [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 21:41
nadziejo cieszę się, że Tobie sie udało, nam pewnie też się kiedyś uda...
takie świadectwa naprawdę dodają sił.
ekola [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-09, 22:25
Nadziejo,
piękne świadectwo...
Chyba właśnie o to chodzi w tych wszystkich słowach o przemianie, o zmienianiu siebie...
Cieszę się z Tobą i niech to będzie nadzieja dla innych.
nadzieja [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-10, 01:36
pamiętajcie, ze to nie mnie należą sie pochwały. Dziękować należy Panu Bogu - Duch Sw- działa!
[ Dodano: 2008-06-10, 10:27 ]
...i dziękuję wszystkim za zaplecze modlitewne w minione dni. Sama nie dałabym rady,
a Pan Bóg wynagrodzi Wam to w cudowny sposób.
miriam [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-10, 10:33
Tak ,Nadziejo ...
ale to my mamy nieść to światełko innym , aby zobaczyli , jak wielka jest Boża Moc i jak działa łaska sakramentu małżenstwa. Jak można i trzeba z nią współpracować i widać wymierne efekty na Waszym przykładzie właśnie.
Wszyscy jesteśmy powołani do jednego ...do świętości . Małżeństwo jest jedną z dróg do niej , nie wiem czy nie najtrudniejszą . Bo oto dwoje ''obcych''ludzi staje przed Bogiem w imię Miłości i poprzez sakrament stają się JEDNYM .
O tę jedność musimy dbać przez całe życie , ochraniać i bronić jej na wszystkich trzech płaszczyznach--duchowej , psychicznej i fizycznej.
Jezus nigdy nas nie zostawia , to my go wypraszamy za drzwi ...On czeka cierpliwie na nas , na nasze opamiętanie. A żona ma tu szczególne zadanie do spełnienia, gdyż jej pierwszą powinnością jest dopomóc mężczyźnie odnaleźć Boga.
Jako ludzie wierzący powinnismy patrzeć na wszystkie wydarzenia w naszym życiu właśnie poprzez pryzmat wiary. Wtedy odkryjemy ,że we wszystkim ,co się dzieje jest obecny Bóg. Nic bowiem nie dzieje się bez przyczyny ,tylko zawsze po coś .
Ten nasz upór i to nasze trwanie wiernie w postanowieniu ,że cię nie opuszczę, mimo że w sensie emocjonalnym w danym momencie nie kochamy się za bardzo --(co nas wcale nie zwalnia z odpowiedzialności za nasze małżeństwo!),
to nasze NIE dla rozwodu , nawet jeśli odczytywane jako złośliwość --jest właśnie tą prawdziwą miłością . W takiej miłości jest na pewno obecny Bóg i wspiera nas swoją łaską .
Dajmy szansę sobie i Panu Bogu aby nas wspierał , bo to naprawdę działa .
Potwierdzam i zaświadczam jako szczęśliwa żona po kryzysie .Życzę wszystkim i sobie również świętej wytrwałości .
Pozdrawiam .Miriam.
nadzieja [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-10, 11:54
dziękuję Miriam i cieszę się Twoim szczęściem!
Małgorzta [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-10, 15:38
Nadziejo cudowne świadectwo. Chwała Panu!
Tak cierpienie ma sens dostrzegamy , że bez Pana Boga ani rusz, a najważniejsze to zaufać i się nie poddawać nawet jak czasami informacje, które do nas docieraja powalają z nóg. Jezu Ufam Tobie wszystkie troski składam w Twe ręce. Jezu zajmij się tymi beznadziejnymi sytuacjami, a my cierpliwie poczekamy bo Ty masz plan który musisz wypełnić napewno dobry dla nas wierzymy w to głeboko.
nadzieja [Usunięty]
Wysłany: 2008-06-10, 16:14
Dziękuję Gosieńko i pozdrawiam całym sercem - wiesz o tym. Chwala Tobie Panie!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum