Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebna mi rozmowa z "fachowcem". Problem, to ni
Autor Wiadomość
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-01, 13:45   PROBLEM

Potrzebna mi rozmowa z "fachowcem". Problem, to nieślubne dziecko mojego męża. Jak, z punktu widzenia naszej religii, powinny wyglądać relacje mojego męża z jego synem (dziecko ma teraz nispełna 2 lata, dziecko jest owocem krótkotrwałego romansu, który miał być romansem bez wzajemnych zobowiązań, matka dziecka okazała się bardzo "przedsiębiorcza" i wyjątkowo mściwa - "umila" nam życie, jak tylko może - sądy, prokuratura, praca męża, rodzina męża i moja). Mąż uznał dziecko dobrowolnie. Płacimy alimenty. Mąż twierdzi, że nie chce widywać dziecka. Ja chciałabym o wszystkim zapomnieć i w związku z tym wolałabym żeby mąż nie kontaktował się z dzieckiem. Czy jest to jednak w porządku? Z drugiej strony kontakty z dzieckiem oznaczają wizyty w domu kochanki męża, która nadal ma nadzieję, że będą razem. Wiem, że dziecko nie jest niczemu winne i życzę Mu jak najlepiej, ale jest ono jednak ewidentnym dowodem zdrady mojego męża i wszystko, co się z nim wiąże jest dla mnie bardzo bolesne. Nie powinnam być zazdrosna o dziecko, ale jednak każdą chwilę poświęconą przz mojego męża temu dziecku będę odczuwała jako zdradę mnie i naszego wspólnego dziecka. Czy ktoś zna odpowiedź na nurtujące mnie pytania?
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-01, 21:16   

Teor.
Nie jest fachowcem, nie umiem zrozumieć co przeżywasz. Ale naprawdę, serdecznie Ci współczuję.
Myślę, że wiele, właściwie wszystko zależy od Twojego męża, jak bardzo chce naprawić co zepsuł, jak bardzo chce się zmienić.
Domyślam się, że dla Ciebie wizyty męża u dziecka są bolesne. Ale trochę mnie zaniepokoił fakt, iż nie chce on tego dziecka widywać. W końcu spłodził je, zrobił to świadomie, decydując się na romans, powinien liczyć się z taką możliowścią. Cóż dziecko jest winne?
Wiem o czym piszę, bo mój szanowny małżonek, żyjąc z kochanką, odsunął naszą córkę, która nie zamiarza zaakceptować postępku tatusia. I chyba nie ma znaczenia, czy jest to dziecko z prawego, czy nieprawego łoża. Dziecko to dziecko.
A ta kobieta - czy według Ciebie - zmusiła męża do romansu? Bo mnie się wydaje, iż on tego chciał. I przynajmniej w moim przypadku, choćbym nie wiem jak chciała go wybielać, wiem, że on się na ten krok zdecydował. kobieta owszem, przyczyniła się, tylko czy mam prawo osądzać właśnie ją? Romansując z obcą kobietą, mąż niejako dawał jej obietnice wspólnego życia, ona pewnie nie chciała być tylko kochanką. Została oszukana, tak samo jak Ty.
Piszesz: " miał być romansem bez wzajemnych zobowiązań"
A cóż to znaczy?
Zdradzić żonę, innej kobiecie obiecywać tylko chwile seksualnych uniesień, potraktować jak przedmiot, który się używa dla zaspokojenia własnej rządzy?
Twój mąż zrobił co zrobił. A Ty - przyjmując go i wybaczając - ponosisz również konsekwencje jego czynów.
Pozdrawiam serdecznie.

[ Dodano: 01-05-2008, 21:18 ]
Do Moderatorów:
wydaje mi się, iż ten temat należy przenieść do innego działu.
 
     
sasanka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-02, 10:34   

Ja tam nie wiem czy do innego działu
Teor stara się odbudować związek po zdradzie
I ma problem w tej odbudowie - dziecko pozamałżeńskie
No ma

I rzeczywiście specjalisty tu trzeba, chyba że jest ktoś kto jest w takiej sytuacji jak Teor i może wrzucić garść własnych doświadczeń

Czy Błękitna jeszcze u nas cosik pisuje?
A może Teor napisz do Błękitnej na e-mail - podała swój adres w wątkach Porad psychologa

Ja starałam się postawić w Twojej sytuacji i nijak nie mogłam
Bym chyba nie wydoliła, choć człowiek dużo potrafi znieść niby
może i bym zniosła, gdybym w sytuacji w końcu być musiała
Ale się jeżę wewnętrznie i zewnętrznie myśląc o tym

Dziecko rzeczywiście niewinne
Ale rzeczywiście kolcem cierniem co wciąż poszerza ranę zdrady nie pozwalając jej się zabliźnić - ciężko Ci będzie i chyba głupotą byłoby Ci wpierać, że nie

Teraz mąż nie chce widywać dziecka, jeśli jednak nie nawiąże z nim kontaktu
podświadomie może mieć do Ciebie żal i pretensje o to, co niby sam decyduje - i to wpłynie na wasze relacje. Bo dziecko to dziecko. Znaczy się jego dziecko. I zawsze nim będzie.
Tak sobie pomyślałam, że ja musiałabym się wyrzec swego i nie kontaktować z nim i ciarki mnie przeszły

Rozwiązaniem jakimś są spotkania dziecka z mężem bez udziału jego matki, zabieranie dziecka na jakieś wyjścia, do Mc Donalda, na jakieś fajoskie dziecięce ogrody czy coś takiego, choć w wieku 2 lat i związku z faktem, że on nie widuje tego dziecka (dziecko więc będzie się go po prostu bało) to na razie słaby pomysł - docelowo do realizacji, jak się dziecko oswoi i chciało będzie.

Ale to tylko myśli moje nieuczesane.
Naprawdę spytaj Błękitnej.
Może kogoś jeszcze

Pozdrawiam i życzę uzdrowienia i odbudowania Twego związku, który łatwy nie był i chyba nie będzie, ale pewnie wart tego skoro się aż na takie poświęcenie zdobywasz :-)
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-02, 14:52   

Dziecko na pewno niewinne, co do tego nikt nie ma żadnej wątpliwości, ale zawinili rodzice, w tym mój mąż i matka dziecka, która robi z siebie męczennicę i za wszelką cenę, nie przebierając w środkach, próbuje rozbić małżeństwo. Gdybym opowiedziała historię romansu mojego męża i jego skutki, to pewnie wiele osób pomyślałby, że zmyślam. Przypadek mojego męża nasuwa mi refleksję, że mężczyźni robią pewne rzeczy bezmyślnie i lekkomyślnie, natomiast kobiety z perfidnym wyrachowaniem i o dziwo, w większości przypadków, żerując na naiwności facetów, osiągają swój cel. Nie chcę w żaden sposób usprawiedliwiać mojego męża, bo to co zrobił jest obrzydliwe i niegodziwe. Myślę jednak, że zdradzone żony zbyt łagodnie postrzegają swoje "rywalki." Moim zdaniem, jeśli kobieta, zwłascza dojrzała i "po przejściach", godzi się na romans z żonatym mężczyzną, który niczego nie obiecuje i deklaruje, że nie chce mieć dzieci sama jest sobie winna i nie powinna obarczać winą nikogo innego!!! Jeśli samotna kobieta zaprasza do własnego mieszkania żonatego mężczyznę, to czego od niego oczekuje? Zastanawiające jest to, jak jedna kobieta może drugiej gotować taki los, którego sobie nigdy by nie życzyła? Ja, oprócz tego, że czuję żal do mojego męża, to też bardzo mu współczuję. Uważam jednak, że otrzymał nauczkę współmierną do winy. Wracając do dziecka - kontakt z nim bez udziału matki nie jest możliwy, a czy można się kontaktować z osobą, która składa w prokuraturze fałszywe doniesienie o tym, że ojciec dziecka groził Jej i dziecku smiercią i że Jej i dziecka nie utrzymuje!!! Mąż uznał dziecko dobrowolnie, uczestniczył w chrzcie, pomagał przed i po porodzie - załatwiał sprawy i współfinansował utrzymanie, cały czas regularnie płąci alimenty.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-02, 21:27   

a czemuś ty taka pewna że on jej nic nie obiecywał, byc moze tylko Tobie tak powiedział, ze była dla niego rzeczą i zaspakajal sie nia jak dmuchaną baśką ...bo ja myślę że oni jeśli już to gadają jakie to ich małżeństwo jest złe, jakim błedem było i robią nadzieje kochankom...ogólnie wszysty w takiej sytuacji żyją w kłamstwie i wierzą w nie bardzo i robia wszystko aby je uzasadnic...kochanka chce być kochana i wierzy w miłośc, niedpouszcza innych możliwości...Ty chcesz być tą jedyną i wierzysz ze ona była dla niego rzeczą...i on w koońcu w to wierzy bo to łatwiej mu przełknąc teraz....doprawdy trudno jest ujechać bez kłamstwa, tkwić w dysonansie..
myślę sobie co ja bym zrobiła-cóż chyba bym chciała jeździc razem z mężem na spotkania do jego dziecka, uczestniczyłabym w tych spotkaniach
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-02, 22:17   

Dzięki za odpowiedź. Pewności 100% nie mam, ale jest wiele faktów, które przemawiają za tym, że tak właśnie było. Poza tym znam mojego męża i wierzę mu. Może to brzmi dziwnie w mojej sytuacji, ale tak właśnie jest. Nasz przypadek, pomimo że tragiczny w skutkach, nie jest typowy. Nigdy nie wątpiłam, że mąż mnie kocha. Zawsze odnosił się do mnie z szacunkiem, nigdy nie dawał mi powodów do zazdrości. Nawet w momencie, gdy dowiedziałam się o zdradzie ani przez chwilę nie zwątpiłam w to, że będziemy nadal razem. Oczywiście czułam się tak, że nie da się tego wyrazić żadnymi słowami, ale przy tym wszystkim miałam pewność, że mój mąż chce być właśnie ze mną i naszym synem. Jeśli chodzi o dziecko mojego męża, to powiem tak - wydaję mi się, że z nienormalnej sytuacji nie da się zrobić normalnej i nie ma co udawać tolerancji i liberalizmu i nowoczesności. Żonę i rodzinę można mieć tylko jedną i nic tego nie zmieni. Ja życzę dziecku mojego męża jak najlepiej, będę się za nie nawet modlić, może nawet pomodlę się,za Jego matkę, ale żebym się miała z nimi spotykać i może jeszcze udawać,że wszystko jest w porządku i że jesteśmy wszyscy do kupy szczęśliwą rodziną?! To hipokryzja! Gdybym była w sytuacji kochanki mojego męża, co uchowaj Boże, to byłabym wdzięczna Bogu, że obdarzył mnie największym skarbem mojego życia i poświęciła się Jego wychowaniu, a nie włuczeniu się po sądach, prokuratorach, komornikach i nie powiem, gdzie jeszcze.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-02, 23:57   

TEOR napisał/a:
Przypadek mojego męża nasuwa mi refleksję, że mężczyźni robią pewne rzeczy bezmyślnie i lekkomyślnie, natomiast kobiety z perfidnym wyrachowaniem i o dziwo, w większości przypadków, żerując na naiwności facetów, osiągają swój cel.


Hmmm.
Jeśli uważasz, że pójście do łóżka z obcą kobietą, zdradzanie żony - to naiwność - męcz się dalej. Bezmyślnie poszedł z nią do łóżka?
Bezmyślnie to można nasypać soli do herbaty, romans to świadoma decyzja.
Wiesz, Teor.
Tak myślałam przez długi czas: kochanka podła baba, a mój biedny misiaczek dał się złapać. Minęło oszolomienie i zrozumiałam, że to właśnie on postąpił podle, on wszedł do łóżka obcej babie, on mnie znieważył. I na nic mi teraz mówienie o podłości tamtej kobiety, ona jest tylko narzędziem zdrady. A zdradza mój mąż.

TEOR napisał/a:
Moim zdaniem, jeśli kobieta, zwłascza dojrzała i "po przejściach", godzi się na romans z żonatym mężczyzną, który niczego nie obiecuje i deklaruje, że nie chce mieć dzieci sama jest sobie winna i nie powinna obarczać winą nikogo innego!!!

Kobieto zastanów się. Czy Twojego męża do łóżka zaciągnęła na postronku?
Facet chyba ma rozum?

TEOR napisał/a:
. Zawsze odnosił się do mnie z szacunkiem,

Szacunkiem????
Sypiając z inną kobietą?
Dla mnie to brak szacunku.

TEOR napisał/a:
Jeśli samotna kobieta zaprasza do własnego mieszkania żonatego mężczyznę, to czego od niego oczekuje?

A po co on tam polazł???

Rozumiem Twoje rozgoryczenie, rozumiem ból. Ale uważam, że nie możesz obarczać winą tylko tamtej kobiety, to przede wszystkim Twój mąz zachował podle.
Wiesz, on sypiał dobrowolnie z tamtą kobietą, owocem jest dziecko. I teraz, gdy usiłuje zrzucić na nią winę, tym samym w moich oczach ośmiesza się. A Ciebie znieważa, nadal to robi.
Kurcze, seks bez zobowiązań z inną kobietą. Tak robi kochający mąż? Cóż to za miłość? Jaka odpowiedzialność?
Zrzucasz na nią winę - że chce rozpadu Twojego małżeństwa. A szanowny małżonek nie myślał o konsekwencjach?
Piszesz, że znasz swojego męża. Ja też myślałam że znam. I też wierzyłam.
Kobieto, otwórz oczy i pomyśl - trudno jest zgwałcić mężczyznę, zwykle on musi wykazać choćby odrobinę chęci. I Twój mąż właśnie wykazał. Ciekawe, czy gdyby nie dziecko, powiedziałby Ci o "seksie bez zobowiązań"?
Wiem że ciężko Ci zobaczyć prawdę, mnie też było ciężko. I użalałam się nad mężem, i myślałam jaki to on biedny i otumaniony. Ale prawda jest inna - chciał mnie zdradzić, zrobił to. Nie zmniejsza to winy tamtej kobiety, ona również rozbiła swoją rodzinę. Ale dla mnie winnym jest mój mąż, jest dojrzałym mężczyzną i wie, że ma żonę.

Myślę, że obojgu Wam potrzebna jest pomoc fachowca. I nie w sieci, tylko w realu. Bo cóż osiągniesz na forum? Wyżalisz się, wyzłościsz. A problem będzie istniał, wciąż będziesz rozdrapywać te rany, wciąż będziesz się męczyć.
Oczywiście, zrobisz jak uważasz.
Współczuję Ci, sytuacja jest trudna.
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-03, 10:49   

Masz wiele racji, jesteś z pewnoścą mądrą kobietą. Wyczuwam jednak w Twoich słowach rozgoryczenie, ból i złość. Ja też jestem wściekła!!! Każda z nas ma swoją dumę, a rana spowodowana zdradą nigdy do końca się nie zabliźni! Ja nie uważam, że mój mąż jest bez winy (jest draniem bez dwóch zdań!), ale uważam też, że winna jest też kochanka. Do zdrady trzeba dwojga! Ja nigdy nie związałabym się z człowiekiem, o którym wiedziałabym, że ma żonę i rodzinę, żeby nie wiem jak mi się podobał. To chyba normalne. Poza tym zgoda na seks, to nie to samo, co zgoda na poczęcie dziecka! Nadal twierdzę, że postępowanie mojego męża było bezmyślne - gdyby wiedział, jakie bedą skutki - nigdy by tego nie zrobił - wiem to w 100%. No właśnie o to chodzi w tej bezmyślności, że nie myśli się o konsekwencjach. Jest też jeszcze inna kwestia. My kobietki mamy inną psychikę i postrzegamy wszysko przez przyzmat na szej psychiki. Z mężczyznami jest trochę inaczej - oni myślą i patrzą na świat trochę inaczej, płycej i bardziej powierzchownie i przez to jest im łatwiej żyć. I tak na koniec - nie obarczaj całą winą swojego męża, to nie tylko Twój "misiaczek" jest winny, ale również kobieta, której nie przeszkadza, że wspólnie krzywdzą Ciebie i pewnie jeszcze wiele innych osób. Pozdrawiam.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-03, 15:45   

Hmmmmm dośc nietypowe spojrzenie na zdradę Teor...napisałaś:"Poza tym zgoda na seks, to nie to samo, co zgoda na poczęcie dziecka" a to dzieci nie od seksu sie poczynają?A mnie sie wdawało że jednak tak......
Teor...... seks to potencjalne poczęcie jednak.Twój mąż o tym nie wiedział?
Jesteś dość nietypowa na tle forum..... zdradzona żona usprawiedliwia meza 'zdradzacza"....nietypowe.
Dziwne podejście do tematu Teor............. niezobowiązujący seks........ on nie może być przyczyna poczęcia? Ciekawi mnie jak byś przyjeła taka zgode na niezobowiązujący seks własnej córki.... i nie koniecznie z żonatym facetem. Aprobowałabyś to? Pomagała córce........... no niech sobie ulżą....napięcie rozładują,,,, niezobowiązująco......Czy w wypadku poczęcia też byś stwierdziła:no,to był seks bez obowiązków,więc bedę wychowywać wnuczkę,a córeczko ty może dalej niezobowiązujący seks sobie zorganizuj?
No bo o syneczka nie pytam............ przez analogię do męża znam Twoje stanowisko już.......

W innym poście kiedyś ktoś pisał o onanizmie........... z tego dzieci nie ma ........ może być tylko dysfunkcja

Teor,dalek piszesz:"Nadal twierdzę, że postępowanie mojego męża było bezmyślne - gdyby wiedział, jakie bedą skutki - nigdy by tego nie zrobił - wiem to w 100%"

No wiesz co...... to jakiś ten Twój mąż bezmyślny jest....... nie wie skąd sie dzieci biorą?
A z Tobą to jak? przez zapylenie począł dziecko?

A swoja droga to dobra kobieta z Ciebie........... kiedyś znajomej kochanka męza zaproponowała turnusowość .............tydzień miał "obrabiać" kochankę,a na kolejny miał do domu wracać....i tak w kółko..........

Teor..... naćpana kobieta siada za kierownicę,ktos jej wchodzi pod koła,powoduje wypadek ze skutkiem śmiertelnym............w sądzie tłumaczy sie że ona bezmyślna była,naćpana była............. no i co? niewinna?
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-03, 16:19   

Bezmyślny, to nie znaczy niewinny, ale znaczy, że nie perfidny. To jest ogromna różnica. Gdyby każdyy seks oznaczał poczęcie dziecka, to ile każdy z nas by ich miał? Dla mnie poczęcie dziecka wiąże się ze świadomą i współną decyzją przyszłych rodziców, że tego chcą i będą do tego dążyć. Uprawianie z kimś seksu nie oznacza, że za każdym razem chce się mieć z nim dziecko! Jest coś takiego jak naturalne planowanie rodziny. Te niechciane dzieci to najczęściej skutek perfidii ich matek, które na siłę chcą "przywiązać do siebie" naiwnego samca złapanego na niezobowiązujący seks. Na początku takiej wszystko pasuje, w tym także i to, że delikwent ma żonę i wcale nie deklaruje rozwodu. Nie wiem, jak jest w przypadku Twojego męża, ale z moim tak właśnie było.
 
     
nowa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-07, 23:33   

metoda naturalna zwana metoda naturalnej regulacji poczec jest bardzo dobra, pod warunkiem ze bardzo dobrze znasz swoj organizm... wystarczy stres, temperatura, zmiana powietrza, niewiadomo czego i juz wszystko bierze w leb... nie zebym stala po stronie kochanki albo twojego meza, jak ktos sie chce kochac, musi liczyc sie z ewentualna ciaza, gumka tez moze peknac...ha ha!
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-09, 00:30   

No i to właśnie jest bezmyślność. Jeśli ktoś podejmuje jakiekolwiek działanie bez przewidywania skutków, jest bezmyślny i nieodpowiedzialny.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-10, 21:46   

TEOR napisał/a:
No i to właśnie jest bezmyślność. Jeśli ktoś podejmuje jakiekolwiek działanie bez przewidywania skutków, jest bezmyślny i nieodpowiedzialny.


generalnie z seksem jest tak: idziesz z kimś do łóżka, może byc z tego dziecko.
Tak jak z ogniem - pchasz łapy, możesz się poparzyć. Bo rękawica ochronna może mieć dziurę, ale ci spadnie.
A u nas tak dziwnie: sypiaja ze soba na rpawo i lewo, a potem się dziwią: o rany! dziecko!
Jak niedouczeni,. kurde :lol:
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-11, 20:19   

To, co piszesz dotyczy tylko niemoralnych i bezmyślnych. Jeśli osoby mają ugruntowane zasady moralne i są ludźmi wierzącymi, to wpadki się nie zdarzają. Rędkawica nie jest potrzebna. Przecież rozumna kobieta wie, kiedy ma dni płodne i kiedy jest prawdopododobieństwo zajścia w ciążę - wtedy nie uprawia seksu. Prawda oczywista, żadne ryzyko, żadna wpadka. Każdy jest kowalem swego losu! Prze czym odpowiedzialność kobiety w tej kwestii jest bezspornie większa, bo to ona wie kiedy tak, a kiedy nie.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-11, 21:19   

Teor.
Bardzo mo Ciebie szkoda. złośc do tej kobiety przesłania Ci prawdę, co zrobił Twój mąż. Za wszelką cenę chcesz przede wszystkim sobie udowodnić, że mąż jest niewinny, zaciągnięty do łóżka w podstępny sposób. A to nie jest prawdą.
Sama pisałaś: to miał być romans bez żadnych zobowiązań.
Kto ustalił zasady? Ty, ta kobieta,czy właśnie Twój mąż?


TEOR napisał/a:
Przecież rozumna kobieta wie, kiedy ma dni płodne i kiedy jest prawdopododobieństwo zajścia w ciążę - wtedy nie uprawia seksu. Prawda oczywista, żadne ryzyko, żadna wpadka. Każdy jest kowalem swego losu! Prze czym odpowiedzialność kobiety w tej kwestii jest bezspornie większa, bo to ona wie kiedy tak, a kiedy nie.


Dla mnie oczywistym jest iż mężczyzna płodny jest przez cały czas - więc również ma obowiązek zakładać, że współżycie może doprowadzić do poczęcia dziecka.

Czy uważasz, że wolno jest mężowi sypiać z obcymi kobietami? Dałaś mu na to przyzwolenie?

Dla mnie nie ma znaczenia czy w tym czasie ona jest płodna, czy nie. Dla mnie istotne jest, że mąż sypiał z obcą kobietą.
No, chyba że było to za Twoją zgodą i wiedzą, a kobieta była poinforomowana o warunkach.
Tylko, wydaje mi się, że szanowny mąż zdradzał Cię bez Twojej wiedzy i zgody, a teraz, gdy dziecko jest owocem jego zdrady, robi z siebie męczennika, a Ty go w tym utwierdzasz.

Miłość jest naprawdę ślepa.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9