Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
co dalej
Autor Wiadomość
lodzia
[Usunięty]

  Wysłany: 2008-03-25, 09:31   co dalej

Muszę się wypisać wreszcie i napisac, co mi leży na sercu (w innym poście stwierdziałam, że nie umiem pisać o sobie - ale chyba muszę wreszcie).
U mnie wszystko powoli się zmienia jest lepiej, ale nie jest jeszcze tak jak być powinno (nie myślcie, że marudze). Jesteśmy razem po wielu burzach i zawirowaniach. Ale nie jesteśmy ze sobą jakoś tak blisko. Brakuje w tym związku czułości, zaufania... Ja gdy on siedzi przy komputerze, czy pisze smsy, zaraz wracam myślami do tego co było... do czsów kiedy komputer i telefon były ważniejsze od wszystkiego. My tak na prawdę nie powiedzieliśmy sobie nigdy że "wracamy", "że zaczynamy na nowo".... tylko to wszystko tak samo się jakoś podziało... Mój mąż po prostu zaczął się zachowywać inaczej, ale jak bym go syttała i zaczeła rozmowę o "nas" usłyszałabym że i tak musimy sie kiedyś rozstać, ze to nie ma sensu itd...
Problemem dla mnie jest też to, że mąż nie chce mieć ze mną dziecka (powiedział, ze dzieci chce mieć ale nie ze mną) :(
Jest mi z tym źle, bo bardzo oragnę dziecka.
Tak w ogóle to jest między nami miło, potrafimy rozmawiać, spędzić razem czas (choć to tylko czas w domu... mąż nie chce mnie nigdzie zabierać, nie zaproponował nigdy spaceru itd... itp...).
Jest sex ale nie ma czułości.... nie ma pocałunków, nie ma przytulania.... Jest mi z tym źle. Gdy mu o tym powiedziałam, powiedział że on nie ma na to ochoty... A że i tak będziemy musieli się rozstać..................
Dziękuje Bogu za to że jesteśmy razem, że się uśmiechamy, śmiejemy, za to wszystko, ale bardzo bym chciała żeby to było pełne...
Czy to jeszcze nie czas? Czy musi minąć trochę czasu, zebyśmy odzyskali pełną normalnośc? Jak to wszystko zrobić? A może tak już będzie i nie ma co oczekiwać, ze się zmieni? Bardzo proszę o odpowiedz... Szczególnie tych, którym już udało sie posklejać...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-25, 16:09   

Kasiu, po powrocie moje męża, tez od razu nie bylo kolorowo. Musiało minąc traochę czasu. Byłam juz innym czlowiekiem, aczkolwiek przyzwyczajenia czasem brały górę. Myślę, że mąz mnie wtedy obserwował, uczył się mnie na nowo. Podchodził ostroznie....bo byłam inna. Wtedy tez On zaczął potrzebować więcej czasu , żeby dostosowac się....dopasowac od nowa...zmienić sie ...zwyczajnie zmienić.
Powoli, małymi kroczkami przybli8żalismy się....najpierw nieufnie ....do siebie.
Z czasem bylo coraz lepiej.

Starałam sie bardzo mocno, żeby wytrwać...chociaz bywało ciężko. Uczyłam sie cierpliwości. Czasami przychodziło załamanie....twierdziłam, że nie chce mi sie juz czekać, starać, zabiegać. Potem znowu przychodził spokój, cisza i siła.

Z czasem...to co wtedy wydawało mi sie zabieganiem...przeszlo w normalnośc, nawyk. Zauważyłam, że im więcej daję, tym więcej dostaję....chociaz własciwie na nic juz nie czekałam...chvciałam tylko spokoju, ciszy i zwyczajności. Właściwie chciałam niewiele....stało sie inaczej....bo przyszlo dużo i jeszcze więcej.
Moja postawa wtedy....wytrwać, pokonac zlo i stac przy Bogu. Moja droga była drogą ciszy i pokory.

Kasiu....a Ty jak każdy masz dwa wyjścia....wytrwać, albo nie. Jedno i drugie trudne ! A co warto ??
Nikt tez z nas nie powie Ci, jak to będzie i czy Wam wyjdzie...tego poza Bogiem nikt nie wie.
Szukaj odpowiedzi w swoim sercu . Czego Ty chcesz i co Ty możesz zrobić , żeby byc zadowoloną, szczęśliwą ?
Przytulam mocno!!! EL.
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 11:07   

EL. napisał/a:
Ty jak każdy masz dwa wyjścia....wytrwać, albo nie
dokładnie i zdaje sobie z tego sprawę. W zasadzie to już wybrałam, że wytrwam, że dam radę, bo CHCE!! Dziękuje za odpowiedz.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 12:15   

lodzia! kochana! wytępić trzeba tendencję do martwienia się! Od swojego męża usłyszałam wczoraj - nie myślmy o tym co było,tylko cieszmy się z tego co jest DZIŚ!

Czy potrafisz gorąco podziękować Bogu za to, że jesteście razem? Czy potrafisz już dziś dziękować Bogu za dzieci, którymi Was obdarzy?? W swoim sercu masz zakodowany jakiś model czułości, który chcesz otrzymywać. Twój mąż jednak kocha na tyle na ile potrafi, jest do tego zdolny - jeśli jest. Ale nie na tym się skupiaj. Ważne, żebyś to Ty lodzik miała pewność miłości w swoim sercu. Miłością i optymizmem bombarduj każdy dzień. Daj znać mężowi jak jest ważny, jak cenisz to co robi - chwal go często :-D zaskocz czymś dobrym na kolację. Rozwijaj w sobie ponętną, zapraszającą kobietę.
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 14:03   

no tak... racja... taka troche niewdzięczna jestem :roll:

[ Dodano: 2008-03-26, 14:12 ]
To jest też trochę tak, ze człowiek chce więcej i więcej.... i ja też tak chce, chcę, zeby nasz związek się udoskonalał, żeby było lepiej z dnia na dzień...
tendencji do martwienia jakoś takich wielkich nie mam :mrgreen: na szczeście.
jestem raczej z tych którzy myślą że szczęście zawsze jeste na wyciagniecie ręki.
kasia napisał/a:
W swoim sercu masz zakodowany jakiś model czułości, który chcesz otrzymywać. Twój mąż jednak kocha na tyle na ile potrafi, jest do tego zdolny - jeśli jest.

Mam zakodowany model którego on sam mnie nauczył :roll:
Myślę, ze mój maż potrafi kochac i to bardzo mocno....
Dziękuje Wam za słowa otuchy...
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-26, 22:02   

lodzia napisał/a:
To jest też trochę tak, ze człowiek chce więcej i więcej.... i ja też tak chce, chcę, zeby nasz związek się udoskonalał, żeby było lepiej z dnia na dzień...


Lodziu,
to chyba normalne.....<<kto ("co") się nie rozwija ten się uwstecznia....>>

Jednak doceń to, co masz...
Tak wiele osób na tym forum tak bardzo chciałoby dostać druga szansę.... Tak wielu z nas chciałoby otrzymać od swoich współmałżonków chociażby tyle ile Ty dostajesz....TO NAPRAWDĘ WIELE!!!
Pozdrawiam,
TRZYMAM ZA WAS KCIUKI ;)
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-27, 07:36   

Tylko jesli tak bardzo chcesz miec dziecko. Decyzje mimo wszystko będziesz musiała podjąć, co robic dalej, ponieważ nie wiem ile masz lat, ale czas raczej idzie do przodu... Czy będziesz potrafiła WYRZEC się dzieci?
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-27, 22:48   

Mario Anno, ja myślę, żeby raczej dziękować za dzieci, którymi Bóg ich obdarzy. Modlić się o owoce miłości i już teraz za nie DZIĘKOWAĆ :-D nie czekać, nie myśleć, nie tęsknić - dziękować za to co już jest i co będzie!
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-28, 16:17   

Nie chce się wyrzekać swoich marzeń... Ani tych o dzieciach, dobrym małżeństwie, kochającym mężu.... ani tych o zarobieniu dobrych pieniędzy, samochodzie.... Nie chce się wyrzekac żadnych swoich marzeń...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9