Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Długo się nad tym zastanawiałam....ale chyba czas najwyższy na zmianę opisu...
Za mną pierwsza rozprawa rozwodowa...
Zostaliśmy skierowani na mediacje....ale Tomek juz mi zapowiedział, ze się na nie nie zgodzi - co oznacza, ze mediacje nie odbędą się...
Co dalej?
Czy ktoś może mi przybliżyć jak wygląda druga rozprawa? Czego się spodziewać? Jak się przygotować?
Tomek mi już zapowiedział, że we wtorek najbliższy się wyprowadzi...
Zapowiada się ciężki czas.......bardzo ciężki
agnieszka78 [Usunięty]
Wysłany: 2008-03-23, 22:40
Agnicha będę z Tobą myślami i w modlitwie przede wszystkim, spraw sobie Cudowny Medalik i noś go z ufnością, mnie też czeka ten koszmar, jeśli w ogole może być coś gorszego od tego co jest teraz
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2008-03-24, 08:43
agnicha napisał/a:
Tomek mi już zapowiedział, że we wtorek najbliższy się wyprowadzi...
Zapowiada się ciężki czas.......bardzo ciężki
Czy cięzki to sie jeszcze okarze... A może właśnie to jest dobre... taka rozłąka. Wiele dziewczyn pisało o tym, że po wyprowadce zaznało spokoju... A że powiedział to też jeszcze nic nie znaczy. Będziesz się martwić jak to sie ewentualnie stanie (ja tak trwałam- bo mój często mi to obiecywał. Powtarzałam sobie że będę się zastanawiac jak juz cos się złego stanie. A puki się nic złego nie stało po prostu to olewałam). TAk jest lepiej dla naszego zdrowia....
Nie martw sie na zapas....
agnicha [Usunięty]
Wysłany: 2008-03-24, 13:50
lodzia napisał/a:
Czy cięzki to sie jeszcze okarze... A może właśnie to jest dobre... taka rozłąka. Wiele dziewczyn pisało o tym, że po wyprowadce zaznało spokoju...
No tak Lodziu...tylko wtedy ja zostanę z jego rodzicami...u nich w domu
A Tomek to jedynak...i tu chyba nie muszę nic dodawać....
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2008-03-24, 18:21
agnicha, ale to jego wybór.... jeśli się wyprowadzi ze swojego domu....
Ja też jestem jedyną córką.... i też mieszkaliśmy z rodzicami...
Ale mnie najbardziej chodziło o to żebys sie nie martwiła na zapas.... bo to niczego nie zmieni poza tym, że będziesz bardziej zestresowana. Zrób sobie kąpiel z bąbelkami i to olej.... Chodzby na jeden wieczór ale olej.... tak po prostu.
rogor [Usunięty]
Wysłany: 2008-03-24, 20:12
Trochę praktycznych rad. Na drugiej rozprawie będzie możliwy rozwód bez orzekania o winie, wtedy sprawa zakończy się szybko, jedynie co to przygotuj sie na twarde negocjacje co do dzieci, alimentów i majątku. Jako katoliczka nie powinnaś sie zgodzić na rozwód. Możesz poprosić o separacje. Najczęściej druga strona nie zgadze sie na separacje i wtedy toczy sie sprawa o rozwód, najczęściej z winy osoby pozwanej. świadkowie kłamią, sadu nikt nie szanuje, przygotuj się na drwiny i morze podłości z ich strony. Przejdziesz piekło, warto korzystać z sakramentów, szczególnie Eucharystii, by zachować równowagę psychiczna i dokonać dobrych wyborów. Następnie sad orzeka wyrok, często z winy osoby pozwanej tej co nie zgadzała sie na rozwód. Zażądaj apelacji. Dobra apelacje trudno napisać - poproś adwokata. Oczywiście sprawy w sadzie cywilnym nie są istotne wobec wagi sakramentu! Jednak potrzeba danie świadectwa Bogu jest sprawą bardzo ważna. Pamiętaj jednak, ze godząc się na przyznanie do wiary i jej prawdy o nierozerwalnosci małżeństwa godzisz sie na męczeństwo. Niech Bóg będzie z Tobą!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum