Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Ciąg dalszy mojego cierpienia.
Autor Wiadomość
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 10:15   Ciąg dalszy mojego cierpienia.

Witajcie. Zapewne pamiętacie temat o mojej żonie , która wyjechała do Holandii i zażądała rozwodu. Przyjechała we wtorek. W środę złożyła pozew o rozwód :-( Przez te pierwsze dwa dni nasz kontakt był bardzo utrudniony. Praktycznie nie rozmawialiśmy ze sobą , nie chciała ze mną za bardzo rozmawiać. Raniliśmy się nawzajem wypowiedziami. Wyjechała wczoraj o 15.00. Ale zanim to nastąpiło coś się zmieniło. Od samego rana zaczęła ze mną rozmawiać jak dawniej. Miło , z uśmiechem. Powiedziała że nie chce ze mną zrywać kontaktu i jak najczęściej się ze mną spotykać jako przyjaciele. Nie wykluczyła że możemy jeszcze być razem choć nie w tej chwili. Jakby było jej żal tego że złożyla pozew. Płakała , przytulaliśmy się do siebie , a wcześniej nie dawała się nawet dotknąć. Powiedziała że zawsze mogę liczyć na jej pomoc. I że jeszcze pomyśli nad tym rozwodem bo przecież pierwsza sprawa jest ugodowa. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy , jej często się szkliły. Widziałem swoją żonę w tym spojrzeniu. Dawną , kochaną żonę. Co o tym myślicie ?
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 23:21   

Tomku... moze modlitwa, rozmowa... może własnie Bog wybrał dla was droge bycia razem szczesliwym i kochajacym małenstwem, czego z całego serca Wam zyczę
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 10:14   

Serce mi się krajało gdy odjeżdżała do tej swojej Holandii. Napisała mi smsa na następny dzień rano "Jestem na miejscu , przepraszam że tak wyszło , trzymaj się , niedługo zadzwonię". Jak o nią walczyć? Zobaczymy się pewnie jak przyjedzie na sprawę. Ja nie chcę tego rozwodu. Ona chce rozwód za porozumieniem stron ale chyba nie mogę sie na to zgodzić bo to by oznaczało że też go chcę. Chyba pójdę do adwokata.
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 11:20   

Tomku
borykam sie z podobnym problemem... rozwod za porozumieniem dla świetego spokoju, aby nie drzec kotow, aby nie rozstawiac sie w jeszcze wiekszej złosci...moj znajomy ksiądz powiedział mi wtedy cos bardzo istotenego, pozwole sobie przytoczyc czescj ego słow "
. "Przepraszam, za jakim porozumieniem? Widze to jako ucieczkę od odpowiedzialności za to małżenstwo i za to odejście od Ciebie" To tak jakby nie zrozumiała, ze kiedy wiąże się z człowiekiem (nawet w zwykłej przyjaźni), bierze się odpowiedzialność za drugiego człowieka.'Nie ma żadnego "porozumienia stron", tu jest głębokie zranienie Ciebie i jej nieodpowiedzialność (ona nie chce zawalczyć o małżeństwo, przecież mógła prosić o separację by się zastanowić, pozbierać, itd..a nie odrazu chciec rozwodu "
Rozwaz te słowa, rozwaz czy Ty faktycznie chcesz zgodzicsie na rozwod..., czy potwome nie bedziesz miał wyrzutow... wiem, ze kochasz swoja zonę, ja rownież kocham mojego męza i wiem jak trudno bedzie przeciwstawic sie jego słowom w sadzie, wiem ze moze to odebrac jako nienawisc, zal, pretensje, ale mysle, ze jesli zgodzialabym sie ten rozwod to nie było by to zgodne z tym co czuje, nie było by zgodne z moim sumieniem... pomysl nad tym. pozdrawiam serdecznie
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 11:35   

Tomek1 napisał/a:
Serce mi się krajało gdy odjeżdżała do tej swojej Holandii. Napisała mi smsa na następny dzień rano "Jestem na miejscu , przepraszam że tak wyszło , trzymaj się , niedługo zadzwonię". Jak o nią walczyć? Zobaczymy się pewnie jak przyjedzie na sprawę. Ja nie chcę tego rozwodu. Ona chce rozwód za porozumieniem stron ale chyba nie mogę sie na to zgodzić bo to by oznaczało że też go chcę. Chyba pójdę do adwokata.

Tomku! Masz zawalczyć o siebie!
Nie możesz tak mocno przeżywać. Potraktuj to wszystko jako szansę dla siebie - na wzmocnienie swoich przeżyć - w sensie pozytywnym.
Piszesz o sobie "zrozpaczony". Żeby działać - spróbuj najpierw wyjść z rozpaczy.
Rozpacz nie jest dobrym doradcą dla decyzji.
Przeczytaj koniecznie słowa o rozpaczy. Pamiętaj o modlitwie ZA SIEBIE.

_________________________________________

ps. Tomku, jeśli są dwa wymiary rozpaczy
- rozpacz jako cena za swoje słabości i grzechy oraz
- rozpacz jako cena za miłość
dlatego chcąc rozpoznać prawdziwy sens swojej rozpaczy idź do spowiedzi, aby "wyeliminować" to, co nazywa się konsekwencje za własne grzechy (to nie dzieje się od razu, ale zrób pierwszy krok).
Wówczas ujrzysz prawdę o sobie - w sakramencie ujrzysz prawdę o własnej rozpaczy - czy jest ona ceną za miłość do żony, a wtedy - POKOCHASZ ŻONĘ NA NOWO, bo nie przytłoczy Cię cena za własne grzechy ! Wówczas wiedząc już, że Twoje cierpienie jest szlachetne - bo z miłości do żony, a nie z "miłości" do własnych przeżyć, POKOCHASZ ŻONĘ zupełnie inaczej - mądrze, a nie NAIWNIE.
Tego Ci życzę.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 16:37   

Piszesz Elżbieto że pokocham żonę na nowo. Ale ja ją cały czas kocham. Nie straciła mojej miłości i nie straci jej. I ona o tym dobrze wie bo jej to powiedziałem przed wyjazdem. Jestem umówiony z adwokatem na poniedziałek. Nie mogę sie zgodzić na rozwód za porozumieniem stron. Bo ja tego rozwodu nie chcę , a gdy się zgodzę to będzie znaczyć że połowę winy biorę na siebie. To nie będzie zgodne z tym co czuję , choć ona mówi mi że ten rozwód jest dla mojego dobra..

[ Dodano: 2008-01-12, 16:52 ]
Chyba najgorsze jest to ze nie mamy dzieci... cieżko będzie ją przekonać żeby wróciła..
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 17:20   

Tomku nie masz dzieci,postarj sie pomyslecw ten sposob, ze gdyby były niepotrzebnie by cierpiały.... starm się myslecpodobnie, choc ciezko, ciezko jest miecswiadomosc, ze byc moze nigdy nie zostanie sie rodzicem... ( codzien o tym myslę) , jednka jesli Twoja zona ma do Ciebie wrocic , prawdziwie do ciebie to dzieci nie mogły by byc karta przetargowa... ty chcesz aby ona wrociła do Ciebie, prawda? nie wiesz co zdarzy sie dzis, jutro, pojutrze, za miesiąc czyrok... jesli Bog bedzie chcial abyscie byli razem to bedziecie niezaleznie od tego czy sa dzieci czy nie...
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 17:27   

Rzaba , ja zawsze miałem taką nadzieję że to właśnie Bóg postawił ją na mojej drodze i te wszystkie lata które ze sobą żylismy (8 lat) to właśnie On tak postanowił , że mamy być razem do końca życia. Wiele razy jej mówiłem że jest największym szczęściem jakie mnie w życiu spotkało. Boże , dopomóż. Ja bym nawet za swoją żonę życie oddał gdyby było trzeba. Nawet teraz , nawet w tej chwili , nawet jeśli ona mnie już nie kocha , bo tak twierdzi ze mnie nie kocha. Czy jestem szalony ? Czy można kochać tak bardzo ?
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 17:41   

Tomku mozna, uwierz ze mozna, je tez kocham mojego męza całym sercem pomimo tego, ze skrzywdził mnie po 11 latach wspolnego bycia razem, skrzywdził tak mocno, jak nikt inny. Kocham i jestem w stanie wy przebaczyc, jestem w stanie byc z nim szczesliwa jesli by sie opamietał, ale nic na to nie wskazuje... Milosc do męza, zony to nic złego, ale Tomku nie mozna zapominac o swoejej godnosci, o swoim prawie to tego aby inni nas nie krzwydzili.
Marku postaraj sie skupic na soebi, zacznij zycbez zony, posstarj sie znalezczajecia, ktore wypełnia Ciczas ktory do tej pory spedzaliscie razem, postaraj sie zając soba, zrob cos dla siebie. Poczatki są trudne i to bardzo, wiem bo przez to przechodziłam i nadal przechodzę. Musisz jednak wziąscsie w garsc, jeslinnnie chcesz oszalec... pozdrawiam rzaba
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 18:11   

Tomek1 napisał/a:
Piszesz Elżbieto że pokocham żonę na nowo. Ale ja ją cały czas kocham. Nie straciła mojej miłości i nie straci jej. I ona o tym dobrze wie bo jej to powiedziałem przed wyjazdem..

Posłuchaj Tomku czym jest mądrość:

"Mądrość to dobieranie dla każdego człowieka najlepszej dla niego formy miłości".


Może teraz Twoja żona chce innej formy miłości?
O to chodzi. Chodzi o utrafienie w dawaniu.

Będziesz dawał żonie "to", a ona "tego" nie pragnie.
Ale co to jest "to" i "tego" - ja nie wiem. Ty dowiesz się, ale najpierw zajmij się sobą.

Tomku, otrząśnij się z rozpaczy. Znajdź mądrego spowiednika, który pomoże Ci wyjść z niej.
Rozpacz jest złym doradcą w podejmowaniu decyzji. BARDZO ZŁYM.

Nie podejmuj decyzji w tym stanie.
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 18:54   

Czy ona kiedykolwiek wróci ? Czy jej zachowanie było udawane ? Czy to wszystko jest kłamstwem ? Tak bardzo chciałbym wiedzieć. Twierdzi już po raz setny że nikogo tam nie ma i że jest sama i chce być sama bo wszyscy faceci to świnie. Ale jak mogę w to uwierzyć ? Po co jej w takim razie rozwód ??????? I czy gdy wróci to mam jej wybaczyć ? Wszyscy będą mnie uznawać za rogacza o ile już tak nie jest...

[ Dodano: 2008-01-12, 21:38 ]
Boże , to wszystko jest takie trudne ...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 21:51   

Zacznij od siebie. Nie dotrzesz do żony, bo aby dotrzeć do żony musisz dotrzeć do siebie.
Piszesz "Boże, pomóż".
Masz wskazówkę: zacznij od siebie. Wszyscy muszą najpierw zacząć od siebie. Dlaczego przed tym się bronisz i wciąż chcesz od żony "czegoś"?

Zacznij od spojrzenia na siebie. Z pomocą, nie sam!
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 21:58   

Zaczynam właśnie. Szukam pracy , idę po poradę prawną , ograniczam picie.
 
     
ronin
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-14, 00:27   

Walcz Tomku!!! Jestem niemal w identycznej sytuacji co Ty, z tym, że u mnie jest ten trzeci... Kocham moją Żonę nade wszystko... Walcz!!! Moja Żona także zmieniła się i zaczynam naprawdę zauważać Kobietę z którą się ożeniłem, bo jakieś 2 tygodnie temu była zupełnie nie do poznania.... Jeśli widzisz choćby niewielkie światełko to walcz do samego końca!!!

Powodzenia!!!
 
     
Tomek1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-14, 18:23   

A ja nie wiem czy u mnie jest ten trzeci , bo skąd mam wiedzieć ? Ona się wypiera , twierdzi że jest sama , ale po co jej w takim razie rozwód ? Nie wiem , nie rozumiem. Dziś po raz pierwszy od dawna byłem u spowiedzi. Płakałem podczas niej...trochę lżej na duszy się zrobiło..
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5