Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Koniec mojej historii
Autor Wiadomość
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-06, 19:53   

Wan - trafiłaś w dychę! BÓG WIEDZIAŁ, ON ZAWSZE WIE!

[ Dodano: 2008-01-06, 19:55 ]
Bajeczko zwróć uwagę na czas wysłania naszych postów i ich treść :shock:
 
     
yvette
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-06, 20:24   

wiecie co nierozumiem! uwazacie ze Bog nas kocha i dlatego chce zebysmy były samotne i nieszczesliwe !!!!!przeciez zwiazanie sie z kims oznacza grzech i nieslubne dziecko tez grzech i według was to jest ok, że sie o nas troszczy .. nie gniewajcie sie ale to troche trudne do pojecia... wie wszystko i skazuje na cierpienie ... mam psa kocham zwierzaka ale go nie krzywdze co to za miłosc krzywdzic do bólu..zwłaszcza tych co byli mu wierni zyli zgodnie z jego przykazaniami... przepraszam wiem jestem zgorzkniała nie chce obrazać niczyich uczuc ale nie mog ból mnie juz zżera....
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-06, 20:32   

yvette napisał/a:
wiecie co nierozumiem! uwazacie ze Bog nas kocha i dlatego chce zebysmy były samotne i nieszczesliwe !!!!!przeciez zwiazanie sie z kims oznacza grzech i nieslubne dziecko tez grzech i według was to jest ok, że sie o nas troszczy .. nie gniewajcie sie ale to troche trudne do pojecia... wie wszystko i skazuje na cierpienie ... mam psa kocham zwierzaka ale go nie krzywdze co to za miłosc krzywdzic do bólu..zwłaszcza tych co byli mu wierni zyli zgodnie z jego przykazaniami... przepraszam wiem jestem zgorzkniała nie chce obrazać niczyich uczuc ale nie mog ból mnie juz zżera....


Nigdzie nie napisałam, ze Bóg chce, abym była nieszczęśliwa i miała nieślubne dziecko, zauważyłaś ? Są pewne możliwości... dla pewnych sytuacji... dla mojej na przykład... dlatego właśnie Pan Bóg nie pozwolił brnąć mi dalej... tak ja to widze. Dlatego bo się o mnie troszczy. Może mam być z kimś innym, a może mam być sama. Tego nie wiem. Sprawdzę. Ale Bóg nie pozwolił, aby ktoś znęcał się nade mna psychicznie i traktował jak szmatę. I ochronił moje dzieci przyszłe. Nie troszczy się ???
 
     
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-06, 20:34   

Nigdy nie chciałam i nie chcę nieślubnego dziecka :cry:
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-06, 21:33   

Ywette - to nie Bóg Cię krzywdzi - to Twój mąż.
Jan Paweł II nauczał podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w czasie Mszy św. odprawionej na krakowskich Błoniach w czerwcu 1979 roku:
Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło
Ywette - Twój mąż powiedział NIE. Być może na całe życie, być może na ten czas tylko.
To co sie dzieje jest właśnie wynikiem odrzucenia przez niego sakramentu małżeństwa. Widzisz sama napisałaś - wyzdrowiałam a on odszedł. Gdyby poważnie podchodził do życia inaczej by sie to potoczyło.
Czy Bóg jest winny tego, że dał mu wolną wolę?
Czy Bóg kazał mojej żonie robić wodę z mózgu starszym córkom?
Czy Bóg kazał mężom Wanbomy, Pestki i Bajki odejść od nich?
Wydaje mi się, że to oni zdradzacze źle pojęli znaczenie słowa WOLNOŚĆ - pięknego słowa, pięknej wolności, którą obdarzył nas Stwórca.

Staram się zrozumieć Twoje rozterki, to właśnie wolność, którą obdarzył Cię Bóg. Od Ciebie zależy jak z tej wolności skorzystasz. Pamiętaj, że Bóg kocha Cię nawet kiedy grzeszysz, a cieszy się, kiedy powracasz do Niego. Pomyśl jak z tej wolności korzysta na dzień dzisiejszy Twój mąż.
Trzymaj się.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-06, 23:12   

Święte słowa, Wito. Zarówno oni - nasi małżonkowie, jak i my - mamy wolną wolę, jak z tego skorzystamy, czas pokaże, myślę, że lepiej zrobimy nie wzorując się na naszych mężach/żonach.
Cierpią młode kobiety, bo nie pozwolono im cieszyć się macierzyństwem, cierpią te, które muszą patrzeć na żałość swoich dzieci. A oni - zdradzacze - świetnie się bawią, odrzuciwszy moralne zasady.
Nie wiem czy słusznie, ja też obwiniałam Boga o zło, które mnie dotknęło. I nie sądzę, żeby z tego powodu obraził się na mnie. Postawił na mojej drodze ludzi, mądrych, wspaniałych, którzy pomogli mi przejść przez najgorszy okres. Ale i ja korzystałam z wolnej woli, mogłam nie przyjąć tej pomocy, mogłam szukać wsparcia u zupełnie innych ludzi, pójść drogą nienawiści i odpłacania złem za złe. Tylko, czy wtedy byłoby mi lepiej, czy miałabym spokojne sumienie?
I - czy wtedy byłabym rzeczywiście wolna?
Myślę, że każdy z nas tutaj obecnych doświadczył cudu - pomocy od obcych, nieznanych osób. I to jest dobra strona sytuacji, w której znaleźliśmy się wbrew naszej woli.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 09:55   

Yvette,
zgadzam się z Dziewczynami i z Wito. Mają rację - to nie Pan Bóg jest winien Twojego cierpienia. On naprawdę Cię bardzo mocno kocha, choć dziś tego nie czujesz.
Ale chcę Ci powiedzieć też, że rozumiem Twój ból, Twoją rozpacz, Twoją złość... i po prostu Cię przytulam... całym sercem, najmocniej jak umiem. I proszę Boga, żeby wlał w Twoje serce swój Pokój. Obiecuję Ci, że przez ten tydzień, na codziennej Mszy św. będę się za Ciebie modlić szczególnie mocno.
Uśmiecham się do Ciebie :-D i pozdrawiam
Kasia
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 12:14   

Zgadzam się z opiniami innych.
Yvette,rozumiem Ciebie,że masz żal do boga,też go miałam,ale krótko.....,myślę,że każdy ma w mniejszym,lub większym stopniu.....ma go dopóty dopóki nie zrozumie,dopóki nie doświadczy"dlaczego tak musiało się stać"....ja zadawałam to pytanie na okrągło,aż zrozumiałam,bo zauważyłam inne wartości,zrozumiałam wiele innych rzeczy.
Dzisiaj nawet mi na myśl nie przyjdzie,że miałabym mieć żal do Boga o to ,co stało się w moim życiu....dzisiaj jestem bliżej niego i z tego jestem bardzo dumna,widzę i czuję jego łaskę,dobroć na każdym kroku,czuję jego obecność w każdej chwili.Na co dzień spotykam się z różnymi problemami,kłopotami....ale zawsze nawet z najmniejszą błahostką zwracam się do niego i proszę,aby pomógł mi ją rozwiązać,czasami zrozumieć,że tak,czy inaczej musi być...on mnie nie opuszcza...NIGDY.
Stało się dużo zła w moim życiu,tzn,wyrządzono mi dużo zła.....ale to zło wyrządzone przez człowieka(konkretnego człowieka),obróciło się w dobro Pana Boga....z tego się cieszę i czerpię siły do dalszej walki o moje małżeństwo ,o moją rodzinę...pozdrawiam.
 
     
Reniuszek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 16:03   

wito napisał/a:
Ywette - to nie Bóg Cię krzywdzi - to Twój mąż.
Jan Paweł II nauczał podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w czasie Mszy św. odprawionej na krakowskich Błoniach w czerwcu 1979 roku:
Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło
Ywette - Twój mąż powiedział NIE



Zgadzam sie z Wito.To straszne, ale prawdziwe. I lepiej sie nie oszukiwac, im szybciej to zrozumiemy, tym pewnie lepiej, choc to tak strasznie boli, ze wyc sie chce nie raz... i nie wiadomo jak dlugo.

Pewne jest to, ze Bogu absolutnie nie zalezy na tym aby to trwalo w nieskonczonosc. Bog jest z nami w tym bólu, choc nie czujemy...i nigdy nie zostawia nas (choc nie widzimy ...) , wiesz, Ivette?

Troche musisz sie chwycic tego co Ci tu mowimy, my ludzie prosci, bo inaczej zwariujesz... a szkoda by bylo, bo nie dosc ze mloda i sliczna jestes to jeszcze do tego bardzo wrazliwa i madra. Daj sobie czas, trudne to ja wiem, doskonale wiem, ze to cholernie trudne....

Ale dasz rade. dasz rade !!!

Pewnie, wszyscy, jak tu jestesmy po roznych przejsciach albo w trakcie przejsc, wierzymy troche "za Ciebie", ze wyjdziesz z tego obronną reką, ze wyjdziesz madrzejasza i silniejsza.

I pomimo bolu chcesz to zrobic , bo tu jestes, bo masz z nami kontakt, bo po omacku moze, ale ciagle walczysz. A jest to poczatek, wierz mi, dobrej walki... o szczescie, o siebie, o swoje zycie, i swoje szczescie i szczescie twojego meza (nie wiem czy tego meza ..) i swoich dzieci... No tak to jest.

Pamietasz? umowilysmy sie na spotkanie w drugi dzien swiat. Nie dalam rady ... Bol zwyciezyl wtedy .. ale mysle, ze Bog walczy o mnie tym mocniej im mocniej Bol atakuje, o Ciebie tez walczy, o kazdego z nas...

Mozesz krzyczec, plakac, to Twoje prawo, mozesz wyklinac i obwiniac Boga.
On to zniesie i i tak Cie przytuli. Zawsze.

Jesli mu teraz nie pozwolisz to poczeka, fajny taki Bog.
Ale szkoda czekac, moze warto sprobowac i dac sie utulic ..ciszy, lzom, uspokojeniu mysli, emocji

tego ci zycze Ivett-ko droga, przeciez wiesz, jak dobrze Cie rozumiem ... przeciez wiesz, ze z Toba wyje czasem do bolu oczu ...

Jestem , jak chcesz,dzwon , pogadamy
12/268 65 51 (po 21- j)

[ Dodano: 2008-01-07, 16:04 ]
wito napisał/a:
Ywette - to nie Bóg Cię krzywdzi - to Twój mąż.
Jan Paweł II nauczał podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w czasie Mszy św. odprawionej na krakowskich Błoniach w czerwcu 1979 roku:
Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło
Ywette - Twój mąż powiedział NIE



Zgadzam sie z Wito.To straszne, ale prawdziwe. I lepiej sie nie oszukiwac, im szybciej to zrozumiemy, tym pewnie lepiej, choc to tak strasznie boli, ze wyc sie chce nie raz... i nie wiadomo jak dlugo.

Pewne jest to, ze Bogu absolutnie nie zalezy na tym aby to trwalo w nieskonczonosc. Bog jest z nami w tym bólu, choc nie czujemy...i nigdy nie zostawia nas (choc nie widzimy ...) , wiesz, Ivette?

Troche musisz sie chwycic tego co Ci tu mowimy, my ludzie prosci, bo inaczej zwariujesz... a szkoda by bylo, bo nie dosc ze mloda i sliczna jestes to jeszcze do tego bardzo wrazliwa i madra. Daj sobie czas, trudne to ja wiem, doskonale wiem, ze to cholernie trudne....

Ale dasz rade. dasz rade !!!

Pewnie, wszyscy, jak tu jestesmy po roznych przejsciach albo w trakcie przejsc, wierzymy troche "za Ciebie", ze wyjdziesz z tego obronną reką, ze wyjdziesz madrzejasza i silniejsza.

I pomimo bolu chcesz to zrobic , bo tu jestes, bo masz z nami kontakt, bo po omacku moze, ale ciagle walczysz. A jest to poczatek, wierz mi, dobrej walki... o szczescie, o siebie, o swoje zycie, i swoje szczescie i szczescie twojego meza (nie wiem czy tego meza ..) i swoich dzieci... No tak to jest.

Pamietasz? umowilysmy sie na spotkanie w drugi dzien swiat. Nie dalam rady ... Bol zwyciezyl wtedy .. ale mysle, ze Bog walczy o mnie tym mocniej im mocniej Bol atakuje, o Ciebie tez walczy, o kazdego z nas...

Mozesz krzyczec, plakac, to Twoje prawo, mozesz wyklinac i obwiniac Boga.
On to zniesie i i tak Cie przytuli. Zawsze.

Jesli mu teraz nie pozwolisz to poczeka, fajny taki Bog.
Ale szkoda czekac, moze warto sprobowac i dac sie utulic ..ciszy, lzom, uspokojeniu mysli, emocji

tego ci zycze Ivett-ko droga, przeciez wiesz, jak dobrze Cie rozumiem ... przeciez wiesz, ze z Toba wyje czasem do bolu oczu ...

Jestem , jak chcesz,dzwon , pogadamy
12/268 65 51 (po 21- j)
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 18:57   

bajka napisał/a:
yvette napisał/a:
wiecie co nierozumiem! uwazacie ze Bog nas kocha i dlatego chce zebysmy były samotne i nieszczesliwe !!!!!przeciez zwiazanie sie z kims oznacza grzech i nieslubne dziecko tez grzech i według was to jest ok, że sie o nas troszczy .. nie gniewajcie sie ale to troche trudne do pojecia... wie wszystko i skazuje na cierpienie ... mam psa kocham zwierzaka ale go nie krzywdze co to za miłosc krzywdzic do bólu..zwłaszcza tych co byli mu wierni zyli zgodnie z jego przykazaniami... przepraszam wiem jestem zgorzkniała nie chce obrazać niczyich uczuc ale nie mog ból mnie juz zżera....


Nigdzie nie napisałam, ze Bóg chce, abym była nieszczęśliwa i miała nieślubne dziecko, zauważyłaś ? Są pewne możliwości... dla pewnych sytuacji... dla mojej na przykład... dlatego właśnie Pan Bóg nie pozwolił brnąć mi dalej... tak ja to widze. Dlatego bo się o mnie troszczy. Może mam być z kimś innym, a może mam być sama. Tego nie wiem. Sprawdzę. Ale Bóg nie pozwolił, aby ktoś znęcał się nade mna psychicznie i traktował jak szmatę. I ochronił moje dzieci przyszłe. Nie troszczy się ???

"może mam być" - Bajko - co to znaczy "może mam być" ? Bóg chce ? bo tak dziwnie zabrzmiało

Czy będziesz szczęśliwa będąc w związku niesakramentalnym, kiedy nie będziesz przystępować do Komunii Świętej?

Bez Jezusa można zwariować. Świat jest zbyt szybki, żeby ulegać złudzeniom osiągnięcia szczęścia bez Ciała Eucharystycznego.
Zbyt wiele jest świadectw "skrętu duchowego" lub inaczej "schizofrenii duchowej", żeby brać to pod uwagę.
Ci, którzy decydują się na tę drogę, żałują, a żal ten przychodzi w jak najmniej oczekiwanym momencie i Ten, który umacnia jest tak daleko - a wszystko od Niego potem odgradza. Głód Chrystusa jest nie-do-opisania.

Ksiądz Marek Dziewiecki pięknie ujął, że pierwszym powołaniem człowieka
jest powołanie do świętości, a powołania -
- do małżeństwa, - do kapłaństwa, - lub do życia bez dwóch pierwszych (być samemu)
powołaniami wtórnymi.
Tym bardziej więc związek niesakramentalny - jest zamknięciem do Chrystusa. A Chrystus umacnia w nieszczęściu. On umacnia w tym, za szybkim świecie i za bardzo konsumpcyjnym. W świecie bez wartości Dobra i szlachetności wobec bliźniego.

Nikt nie umocni, tak jak On to może uczynić.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 19:31   

Elżbieta napisał/a:

Czy będziesz szczęśliwa będąc w związku niesakramentalnym, kiedy nie będziesz przystępować do Komunii Świętej?



Elżbieto, czy gdzies napisałam, że mam zamiar zyć w zwiazku niesakramentalnym ? nie napisałam... bo nie mam takiego zamiaru...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 19:38   

Bajko, napisałaś "może mam być z kimś innym".

Mam być - co więc oznacza? napisz, to łatwiej wówczas będzie Ci to dotrzymać.
Masz tu tylu przyjaciół, że przypilnują i pomagą . :lol:
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 19:51   

Ela,
ja jestem dorosła i sama się przypilnuję, spokojnie :-P
Nie wiem, co mi jest pisane. Ale nie wykluczam, że kiedyś wykorzystam wszystkie możliwości, które daje mi Kościół Katolicki, aby wyjaśnić moją sytuację.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-07, 20:54   

Elu, czy Ty nie wybiegasz przed orkiestrę przypadkiem? Nie nadinterpretujesz?
Nikt z ludzi raczej nie wie co będzie w przyszłości.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9