Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Witam
Od pewnego czasu jestem cichą obserwatorką forum, ale dojrzałam do tego, żeby napisać coś o NAS.
Oczywiście jak każdy kto tu zagląda i MY mamy poważny kryzys w małżeństwie.
Zdrada - była,
wszystko o czym piszą psychologowie, żeby doprowadzić swoje małżeństwo do takiego stanu w jakim się znaleźliśmy - było i to książkowo (zaczęliśmy czytać takie książki dopiero po fakcie :(
Teraz mamy inny problem.
Jesteśmy bo pragniemy być razem, ale już niedługo narodzi się dziecko ( z tego związku na boku, który był ucieczką od problemów domowych, od codzienności :(
Mąż rozmawiał z adwokatką w kwestii finansowej i kwota, o której wspomniał, że mógłby płacić jako alimenty wydawała Nam się do przeżycia. Matka przyszłego dziecka Mojego męża nie chce włóczenia się po sądach, ale żąda oczywiście więcej, wie doskonale, że jeśli nie rozwaliła naszego związku ciążą i "ukochanym i wyczekiwanym przez nich dzieckiem" to może sprawy finansowe Nas załatwią (albo będziemy się kłócić albo mąż więcej pracując nie będzie miał nas a my Jego)
Proszę o radę. jak nalicza się alimenty i jakiego rzędu kwoty musimy się spodziewać, w przypadku sprawy w sądzie.
Nie mam siły pisać nic więcej o Nas.
A o sobie :
Boję się dnia narodzin tego dziecka
Nie wiem, jak to wszystko pogodzić.
Nikt na forum nie rozwijał takiego tematu.
Jeśli znacie kogoś w podobnej sytuacji, proszę dajcie znać. Jak to przeszli. (nie pytam czy im się udało bo w to WIERZĘ, ale JAK??????
pestka [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-12, 18:56
Droga Benigno
nie znam podobnej sytuacji (od strony prawnej), nawet swojego dziecka się nie doczekałam. Zatem nie pomogę w sposób na jaki liczysz. Jedyne co moge powiedzieć, to to, że jesteście silni oboje, ale Ty najsilniejsza. Tak jakoś jest, że to silniejszy znosić musi więcej.
Bądź taka jak teraz. Nie lękaj się, bo Pan jest z Wami. Sakramentu chcecie ustrzec. Wszystko będzie dobrze.
Ściskam
pestka
benigna [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-12, 22:05
Dziękuję za słowa otuchy. Gdyby nie ta druga moja połówka i wsparcie z "góry" chyba bym nie podołała. Ale mam nadzieję, WIERZĘ, że się uda.
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-12, 22:52
Benigna.
Trudna droga przed Tobą, przed Wami.
Nie wiem jak wygląda sytuacja prawna, ale życzę Wam dużo szczęścia.
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-13, 20:21
Benigna! Na pewno nie ma co się bać Dziecka; jeśli wejdziesz w głąb serca to może się stać dla Ciebie oczywiste. Jeśli dobrze zrozumiałem Dziecko jest Twojego męża - tym bardziej kochając to dziecko i dasz świadectwo tego, iż nic nie może nas odłączyć od Jezusa.
Proponuję abyś zapoznała się z życiem świętej Elżbiety Portugalskiej i prosiła ją o wstawiennictwem.
Kochając to Dziecko i przechodząc - poniżenie jakby bez Twojej przyczyny możecie z mężem oczyścić własną miłość. Jego wdzięczność może być wielka. O złych scenariuszach lepiej nie pisać.
Jestem z Tobą.
benigna [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-14, 13:03
Dziękuję za wsparcie.
Dziecka się nie boję, bo cóz ono jest winne. Być moze fakt tej ciązy pokazał Nam, kto i dlaczego jest dla NAS najwazniejszy. Teraz tylko sprawy formalne, zyciowe, bo jakoś trzeba będzie się z nimi uporać.
Pozdrawiam i modlę się o siłę dla NAS walczących o nasze "połówki", o dar szczerej rozmowy..., abyśmy odnalezli się w nowej choć starej miłości.
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-14, 13:58
Jestem z Tobą Benigna.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-14, 15:16
Benigno - znam dwa takie przypadki. W obu z nich dzieci, które narodziły się z "wybryku" męża są juz dorosłe. Oba właściwie są podobne. Oba małżeństwa przetrwały. Niewierni małżonkowie są nadal ze swoimi zonami. Ba, chyba bardziej zblizyli się do Boga - tłumaczę to w ten sposób, że doceniają to, czego dokonały zony, tzn. ich przebaczenie. Wywiązują się jako ojcowie nieślubnych dzieci doskonale - zapewnili byt materialny tym dzieciom. Ale i żony są bardzo blisko Bogu. Jedna z tych pań, bliska mi poniekąd - wspierała mnie w momencie zdrady mojego męza, duzo rozmawiała ze mną na temat swojej sytuacji. Mówiła, że jest szczęśliwa, że jej małżeństwo przetrwało, że nigdy nie zwątpiła w nie. Ale mówiła tez, że jest jej czasem bardzo ciężko, bo wciąż pamięta tę zdradę, bo wciąż widzi owoc tej zdrady (syn jej męża mieszka nawet z nimi, dużo im pomaga, ale i sprawia problemy). Ma czasem problemy, by darzyc męża należytym szacunkiem. Ale i tak ją podziwiam.
Benigno, na pewno to nie jest łatwe, ale tłumaczenie sobie, że to tez jest dziecko Boże, zachowanie prawidłowych relacji z Bogiem - to pomaga.
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-14, 15:54
Wan! Dziękuję.
benigna [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-14, 19:16
Ja również dziękuję
TEOR [Usunięty]
Wysłany: 2008-05-04, 21:08
Benigno, właśnie przeczytałam Twój post. Jestem w bardzo podobnej sytuacji, no może trochę bardziej tragicznej z tego względu, że "samotna mamusia" z niezwykłą premedytacją stara się uprzykrzyć nam życie. Ciekawa jestem, jak ustaliliście kwestie finansowe. Sądy biorą pod uwagę dochody rodziców dziecka i uzasadnione potrzeby dziecka, ale "samotne mamusie" są uprzywilejowane w tym sensie, że mogą kłamać "ile się da", a sąd tego raczej nie weryfikuje. Tak przynajmniej było w naszym przypadku. Sędzina wogóle nie wzięłą pod uwagę faktu, że mój mąż ma jeszcze jedno dziecko - nasze. Stanęło na 400 zł miesięcznie - dziecko męża ma teraz ma półtora roku. Pozdrawiam.
[ Dodano: 2008-05-04, 21:13 ]
Acha, jeszcze jedna rada. Jeżeli dogadaliście się polubownie, bez udziału sądu, to radzę brać pisemne potwierdzenia na przekazywane pieniądze. Zawsze istnieje ryzyko, że sprawa trafi do sądu, a tam będą żądać dowodów, a jeśli ich nie będzie to Sąd oprócz bieżących płatności może zasądzić zaległości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum