Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak się zachować?
Autor Wiadomość
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-26, 20:38   

Dziękuję ELZ....nie myślałam że to forum będzie mi tak potrzebne ... jak tlen....
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-26, 20:43   

To forum jest potrzebne, bo można tu powiedzieć prawdę o swoich uczuciach, tęsknotach, bólu. Czasem dostaniesz wsparcie, czasem reprymendę, ale zawsze ktoś jest blisko, choćby sercem.
Może i dobrze że byłaś z rodziną, nie mogłaś tak często poddawać się rozpaczy jak byś chciała, tak lepiej dla Ciebie.
Zobaczysz, będzie lepiej. Tylko ja nie wiem kiedy.
 
     
s-a-m-o-t-n-a
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-06, 01:56   

Agnicha, mój Mąż też mnie przekonywał, że mam układać sobie na nowo życie, nie mam patrzeć na niego, mam być szczęśliwa itd.
Przez moment było u nas lepiej, uwierzyłam mu na nowo. Niestety oszukał mnie znowu, jestem w strasznej huśtawce emocjonalnej, od października już czwarty raz stwierdzłi, że jednak mnie nie kocha, wcześniej zapewniając oczywiście, że kocha nad życie. Święta na jego życzenie spędziliśmy osobno.
Bądź dzielna, zacznij patrzeć na siebie, wyobrażać sobie życie bez niego, realizować swoje plany, wyjdź do ludzi, zacznij się usmiechać na przekór wszystkim nawet sobie. Nie wiem co mogę Ci jeszcze napisać, ja juz zrozumiałam, że nie dam rady mu wytłumaczyć jak niszczy sobie i nam życie, jak odrzuca miłość, depcze święty sakrament. On jest głuchy i ślepy na wszystko, niech idzie swoją drogą, ja będę szła swoją mając nadzieję, że może nasze drogi się jeszcze połączą w jedność.
 
     
agnicha
[Usunięty]

  Wysłany: 2008-01-07, 23:44   

Witam...
Dlugo juz nie pisalam ale caly czas sledzilam Forum...tak wiele rzeczy zdarzylo sie przez ten czas w moim (bo nie osmielam sie pisac NASZYM ) zyciu...
Po pierwsze nadszedl taki kryzys, ze nie moglam sie pozbierac...wylam jak krowa w glos i trzeslam sie jak galareta jednoczesnie...niestety przy Tomku...A bylo to tak na rozpoczecie Nowego Roku:(
To chyba byl ten moment kiedy moj maz uswiadomil sobie ze to jest dla mnie tak strasznie trudna sytuacja...ze to nie jest az takie latwe i oczywiste jak mu sie zdaje..."wezmiemy rozwod i bedziemy mieli czysta karte"...
Na ten moj stan mialo wplyw pare sytuacji...ale nie mam sily dzis o tym pisac...po lrotce tylko powiem, ze okazalo sie ze moja tesciowa co innego mowila mi w oczy a co innego Tomkowi... Niestety to tak zabolalo jakbym dostala kolkiem po glowie...
Od tamtego czasu Tomek zaczal traktowac mnie jak czlowieka...tzn normalnie ze mna rozmawia...no o ile w calej tej sytuacji mozna funkcjonowac normalnie...Nie wychodzi sobie w srodku nocy, nie kpi ze mnie otwarcie... nawet czasem przytuli...z zaznaczeniem, ze zrobilby to dla kazdego przyjaciela i to nie z litosci...

Tylko dlaczego ja sie czuje w tej sytuacji taka upokorzona? Dlaczego az do tego musialo dojsc?

Troche sie martwie bo teraz jak sie tylko zdenerwuje, zaczynaja mi sie trzasc rece...nie umiem tego opanowac...

W piatek Tomek zlozyl poze rozwodowy...jest mi tak zle...a jednoczesnie miotaja mna takie sprzeczne i silne uczucia...z jednej strony chcialabym sie do niego przytulic, z drugiej strony czuje ze sama sie tym ponizam...ale dlaczego? przeciez jestem wciaz jego zona i mam do tego prawo...ale czy na pewno powinnam to robic wbrew jego woli? przeciez nikt nie ma prawa uwiezic drugiego czlowieka...
Wiem ze nikt nie ma prawa tego robic a wiec dlaczego tak bardzo chce go kontrolowac??? Dlaczego tak usilnie pragne wiedziec co robi, z kim pisze a nawet o czym mysli?
Tyle pytan i mysli klebi sie w mojej glowie...i znikad odpowiedzi

Jeszcze na dodatek teraz siedze w Paryzu...sama jak palec...smutna i nieszczesliwa...
Nie chce zasypiac bez niego i nie chce go widziec z drugiej strony...
Czuje ze przy nim przestaje byc soba...nie kontroluje sie...

To wszystko tak boli....

Prosze napiszcie cos...

drugi raz Paryz...czy zawsze bedzie mi sie kojarzyl z bolem i samotnoscia?
Nie znosze tego miasta
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-08, 06:37   

Agnieszko, mąż zaczął traktować Cię normalnie, zrozumiał, jak cierpisz - jest nadzieja! Jest nadzieja, że zrozumie też, jak wielkim cierpieniem jest rozwod. On tak marzy o tej czystej karcie - poczekaj, niech się przekona, że to już nie jest możliwe. Można wszystko zacząć od nowa, ale tylko z osobą, której powiedziało się "tak" przed ołtarzem - tylko wtedy osiągnie się spokój.

Nie wiem, jak inni mężowie, ale zauważyłam w swoim przypadku, że mój mąż też chciałby tak od nowa, ale nie bardzo mu to się udaje. Widzę, że cierpi na swój sposób, bo nie może zamazac przeszlości. Tylko winą za to obarcza mnie, moja rodzinę - że czepiamy się do niego - a przeciez juz dawno każdy dał temu spokój. Mąż ma tę upragnioną wolność, ale cos mu tam nie gra, choc stara się jak może.

Ci nasi mężowie, Agnieszko, nie widza rozwiązania tej całej sytuacji, nie dopuszczaja do siebie mysli, że mogliby osiągnąć normalność w rodzinie. My jednak im tego nie uświadomimy - sami muszą do tego dojść. Nam zostaje mieć nadzieję, że kiedys tak się stanie.........Trzymaj się.
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-08, 22:55   

Wanbomko droga,
Dziekuje Ci za odpowiedz,
Dzis bylam w centrum Paryza...samotna i przerazona....
Czekalam tylko na ta chwile kiedy bede mogla usiasc przed komputerem w hotelu i wejsc na nasze forum....
Niestety kolejka do kompa jest ogromna i nie mam czasu czytac postow...
Caly czas jestem sercem z Wami


Wanboma, co do Tomka, to niestety jest tak zaparty w swoim twierdzeniu ze wiem ze nic w nim nie peknie i nie peklo...moze bardziej przestraszyl sie...
W piatek zlozyl pozew rozwodowy...
Teraz pozostaje mi tylko czekac na pismo z sadu......
:(((
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-09, 06:29   

Agnieszko, znam ten ból. Mój mąz też jest z tych, ktorzy "nie pekają". Zostaje chyba tylko modlitwa - żeby mniej bolało w czasie rozprawy, żeby odczuć Bożą obecność. Może wmówienie sobie, że skoro tyle bólu przetrwałam, przetrwam i to. Bo przeciez rozwód nie znaczy nic - nadal przed Bogiem jesteście małżeństwem. Ale ból niesamowity - wiem. Wiem, jak mój mąż podszedłby do tego - bo dla mnie rozwód nie znaczy nic, a dla niego to ostateczne uwolnienie się ode mnie.

Agnieszko, my tu będziemy z Tobą, będziemy wspierać, jak się da - slowem, modlitwą. Bądź silna!!!
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-09, 18:46   

Powrót do....no własnie czego D O M U?
Chyba niewłaściwe słowo...
DOM to więź a nie miejsce...
A na progu usłyszałam, czy nie lepiej mi było w Paryżu?
Mam dwa tygodnie na wyniesienie sie...jak nie to on sie wyprowadzi...Juz i tak tescie sie do mnie nie odzywają, bo tracą "synka" przeze mnie...
Tomek twierdzi że to i tak za dlugo mi czasu daje...
To boli tak, że aż nie do wytrzymania....
Co mam zrobić???
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-09, 18:57   

agnicha............jutro o 18.00 na ul.Dewajtis jest spotkanie dla ludzi pocharatanych,dla małezństw w kryzysie...........bedą naprawde fani prelegenci,samo życie.Bedą mówic o własnych przeżytych kryzysach........polecam.będzie Jacek Pulikowski.
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 00:25   PECH=JA?!?!

No to pięknie...
Juz nie wiem czy mam sie śmiać czy płakać....
Wyszłam z pracy punktualnie, zostawiając stos papierów na biurku...
Pędziłam do Was na spotkanie....na Lubelską...tak bardzo potrzebowałam i chciałam tego spotkania...choć równie mocno bałam sie przyjść na nie...chyba najtrudniej zrobić pierwszy krok...;(
No i prawie na mecie co???
Spod maski zaczęło mi się dymić...

JUŻ NIE WIEM CZY TU SZATAN MIESZA CZY BÓG UCZY MNIE POKORY?!?!?!?!


Spytacie dlaczego pokory???
Bo nie miałam innego wyjścia jak zadzwonić po Tomka...co jak co ale on naszego gracika zna jak własną kieszeń...
Tak więc wystałam sie i wyczekałam na zimnie, bo zanim Tomek dojechał do Warszawy minęło 1,5 godziny...potem naprawa...
ale jeździ...
to najważniejsze....

Ale na nic moje przedzieranie sie przez korki ponad godzinę... :-/
Mam nadzieję, że następnym razem uda mi sie dotrzeć do WAS...

Nałóg...
Bardzo Ci dziękuje i doceniam, że o mnie pamiętałeś... Mam nadzieję, ze zamieściesz jakieś "relacje" z tego spotkania na stronce...
Jestem naprawdę ciekawa jak wyglądało to spotkanie i co ono Ci dało...czy w ogóle jakoś Ci pomogło?
Poczułeś sie po nim bogatszy? Może pewniejszy siebie i tego, ze Twoje działania są słuszne?
Wierze, że tak...

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Aga





[ Dodano: 2008-01-11, 00:34 ]
"...A w środku nocy nagle przyszedł Pan.
Zastukał do okna przez szybę nieszczęścia.
nic nie odpowiedziałeś...
trwałeś nieruchomy...
Lecz wyczytał :<<pozwalam>> - w biciu twego serca

Wszedł cicho, za sobą drzwi zamknął i jak przy dziecku chorym czuła matka siada, pozostał.
Wziął twą rękę.
Powiedział dwa słowa:
<<widzisz po to stałem się Człowiekiem
by w chwili tak ciemnej przy tobie być
>>..."


Dziękuję Ci KTOŚKU!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 10:07   

Aga...........poszukaj realcji na tej stronie: http://www.akademia24.pl./
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-12, 20:09   

Aga obiecuję modlitwę za Ciebie, trzymaj się, teraz jesteś w najgorszym okresie. Potem będzie już tylko lepiej. I pamiętaj nie rób głupstw 8-)
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-27, 17:15   No to stało się...

Dostałam pozew rozwodowy...

Tyle się działo przez ostatni okres...
Śmierć Darka - kuzyna Tomka...pogrzeb i trzy dni z Tomka całą rodziną...tysiące sprzecznych uczuć kłębiących się w głowie i sercu...

Powiem Wam, ze śmierć Darka bardzo mnie zdystansowała do wielu spraw...otworzyła oczy...

Nie chcę juz Tomka trzymać na siłę przy sobie...nie mam wpływu na jego życie ani na to co z nim zrobi...choć boli gdy widzę jak wiele marnuje i jak pięknie mogłoby być...

JA wiem, że go kocham, wiem też że uczucie, które jest we mnie do niego jest piękne i czyste...wiem, że jeśli tylko chciałby moglibyśmy wszystko zacząć od początku...
Oczywiście nie tak samo...musiałabym wiedzieć, że chce coś w sobie zmienić...
Wiem też że ja chcę zmienić wiele w sobie samej, ale to juz niezależnie od tego co między nami będzie...i dla siebie samej -nie dla niego.

Od zeszłej soboty jestem spokojniejsza...
Mam w sercu pokój i pojawiają się powoli pierwsze iskierki radości...
Może trochę zakłócone perspektywą rozwodu który juz jest tak namacalny, bo pozew jest już na papierze...

Kocham Cię Tomku...i dobrze mi z tą miłością...
choć czasem uwiera, to wiem, że jest piękna...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-27, 17:52   

Ja się zawsze dziwię, że kiedy ktos dostaje pozew, jest taki spokojny...

Agnieszko, cieszę się, że tak do tego podchodzisz...
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-27, 18:02   

Widzisz Wanbomko...

To pokój wymodlony przez rzesze ludzi...w to wierzę....
Ale przychodzą takie chwile, w których nie mogę udźwignąć tych wszystkich myśli...

Najczęściej ta myśl, że nigdy nie poczuję co to znaczy mieć ŻYCIE pod sercem...co znaczy być matką...
A tak długo na to czekałam...

Ale staram sie odsuwać te myśli jak najdalej...zaufać Bogu...
Przecież On nie pozwoli mi być nieszczęśliwą, prawda?

Wanbomko mam nadzieję, że nic sie nie zmieniło z najbliższym weekendem...?

[ Dodano: 2008-02-04, 22:02 ]
Smutno mi bardzo..
Bardziej przykrych urodzin nie miałam...

Oczywiście gdy wróciłam, Tomka nie było w domu...
Nawet dziś nie mógł się postarać, żeby mi nie sprawić przykrości...
Nie musiał rzucać sie na mnie z bukietem kwiatów, ale mógł przynajmniej nie sprawiać mi przykrości ( nota bene w zeszłym roku dostałam 25 przecudnych tulipanów....byłam totalnie zaskoczona i oczarowana...to tak dla ukazania kontrastu)...
Na moje pytanie gdzie był powiedział tylko, z nie musi mi się tłumaczyć...
Ma racje...nie musi...
Potem dodał, że chciał przyjechać do domu normalnie, ale został zawrócony z drogi...ktoś go poprosił o podwiezienie i musiał zaczekać na tego kogoś...obiecał, że nie powie o co chodzi...
No i nie powiedział...
Przecież nie musi mi sie tłumaczyć, prawda?


Boli...
Przykro....
Aż mi serce rozrywa.....

[ Dodano: 2008-02-04, 22:08 ]
Aha....
Właśnie zrobiłam coś o czym marzyłam od pierwszej w nocy....
Rzuciłam wazonem w którym dostałam te kwiaty w zeszłym roku o podłogę....
Czy mi ulżyło?
Nie wiem...
Powiem jak wytrzeźwieję :)

Tylko od kilku dni myślę, ze moje życie przez ostatni okres było kłamstwem...ułudą...ta świadomość boli...

[ Dodano: 2008-02-09, 15:07 ]
Właśnie wróciłam do domu...
Tomka rzeczy nie ma....sama tego chciałam...
Nawet ostatnio przysrałam mu, że tak sie odgrażal, ze się wyprowadzi a teraz to mnie chce się pozbyć....no i słowa dotrzymał...
Ten mój niewyparzony jęzor....
Ale z drugiej strony dochodziło już do bardzo nieprzyjemnych sytuacji...bałam się że jak tak dalej będzie to sie znienawidzimy...

No i odszedł...
Nawet słowa mi nie powiedział...
Boli...
Za ścianą załamani teściowie....
Boli...
Co robić???
Czy robię dobrze???
Może powinnam teraz zrezygnować z siebie i pomyśleć o tym co przeżywają oni jako rodzice??? Wyprowadzić się???
Ale z drugiej strony przecież on ma 30 lat!!! Ta droga to jego wybór!!!
Boli...

[ Dodano: 2008-02-10, 22:09 ]
Czuję sie taka samotna...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9