Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć
Autor Wiadomość
yvette
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 11:40   

JAPI
Może ty mi wytłumaczysz czemu facet mówi "nie kocham i płacze" ? nad sobą ? przecież to on chciał wolności i kariery to czemu taki załamany - ma to co chciał ! jak go pytam to mówi że mu cieżko takie słowa wypowiadać no i przy tym wszystkim ciągle kłamie! tojest choroba czy co? Ja to zaczynam traktować jak ciężka chorobę ale czy możliwe jest wyleczenie?

[ Dodano: 2007-06-18, 11:42 ]
Irlandko napisz cos więcej daj nadzieję !
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 12:29   

"błogosławię ci mężu w tym co robisz", czyli że krzywdzisz dzieci, cudzołożysz, niszczysz mnie psychicznie?!
Zaiste dziwna modlitwa przyzwolenia na grzeszenie... na krzywdzenie... Ale jeszcze można codziennie przez 2 godz. stać na lewej nodze lub zrezygnować z alimentów na dzieci.
Masz Elżbieto jeszcze jakieś pomysły?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 12:40   

Olu2, to nie pomysł, to świadectwo.
Nie pierwszy raz je usłyszałam. Opisałam Ci tylko co się wydarzyło.
Kiedy kobieta pogrążona w grzechasz została objęta taką modlitwą przez osobę, która ją kochała, stały się rzeczy niewytłumaczalne, nawróciła się.
Nic poza tym Olu2.
Spróbuj tej modlitwy tylko wtedy jak będziesz gotowa.
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 13:19   

Na taką modlitwę jeszcze długo nie będę gotowa, a więc mój sakramentalny nadal będzie żył w grzechy - tym razem przeze mnie - wredną, niemodlącą się cudownym słowem-zaklęciem.
Bowiem modlę się inaczej, czy to oznacza, że mam "gorszą" modlitwę od innych albo mniej gorliwie się modlę (niektórzy gorliwie się modlą o powrót kilkanaście lat - bez efektów!!)?
A może to właśnie moje modlitwy sprawią, że skrócę czas rozłąki z mężem o kilka lat, ale i tak np. w stosunku do innych porzuconych będę czekała długo (np. 20 lat)?
Znam zdradzaczy, którzy wrócili do sakramentalnych, a te wcale się nie modliły o to. I tak się zdarza...
Generalnie zauważa się taki trend tu na forum:
- najczęściej wracają zdradzacze, jak zobaczą koło sakramentalnych płeć przeciwną od kawy,
- dłużej czekają panowie na swe niewierne niż panie na niewiernych.

Pozdrawiam
 
     
JAPI
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 13:40   

yvette napisał/a:
JAPI
Może ty mi wytłumaczysz czemu facet mówi "nie kocham i płacze" ? nad sobą ? przecież to on chciał wolności i kariery to czemu taki załamany - ma to co chciał ! jak go pytam to mówi że mu cieżko takie słowa wypowiadać no i przy tym wszystkim ciągle kłamie! tojest choroba czy co? Ja to zaczynam traktować jak ciężka chorobę ale czy możliwe jest wyleczenie?

[ Dodano: 2007-06-18, 11:42 ]
Irlandko napisz cos więcej daj nadzieję !


Yvette - mi tylko chodzi o to abyśmy nie skupiali się na różnicach w aspekcie płci ale strony konfliktu. Jest porzucony i porzucający. To która ze stron jest mężczyzną a która kobietą nie jest istotne. Ja jestem porzucony i moja Żona też mówiła mi różne rzeczy płacząc i ja też czułem i czuję że nie mówiła mi wszystkiego... I wiesz co ? Ja też coraz częściej myśle że to ciężka choroba...
Teraz już tylko "siedzę przy łóżku chorego" i czuwam, mimo że wiem że dalej jest "chora" i dalej mnie krzywdzi... Może Bóg da że "wyzdrowieje" i kiedyś mi podziękuję że nie odszedłem od łoża chorego...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 13:42   

Opisałam skrótowo świadectwo. :-)
To było i jest świadectwo, które się zdarzyło.

"błogosławić komuś w tym co ktoś robi - nie ważne co robi, bo to jego droga do Boga"

Chodzi o błogosławienie mu, nie złorzeczenie.
To jest siła modlitwy, która uczyni cuda.
Pozdrawiam.. :-)


Japi, yvette, kłamanie jest w pewnym sensie patologią.
 
     
JAPI
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 13:46   

Generalnie zauważa się taki trend tu na forum:
- najczęściej wracają zdradzacze, jak zobaczą koło sakramentalnych płeć przeciwną od kawy,
- dłużej czekają panowie na swe niewierne niż panie na niewiernych.

No to teraz się podłamałem... Ale co tam, czekać mogę, jeżeli tylko jest iskierka nadziei. Choć sam uważam siebie za człowieka słabej wiary i wydaje mi się że gdybym spotkał teraz na swojej drodze ukojenie dla swojego serca w postaci innej kochającej kobiety - to nie wiem czy nie przestawiłbym na stałe uczuć z Sakramentalnej na nią... Jedynie pozostał by niewyobrażalny smutek i żal z oddalenia się od Synka... Odwiedziny to nie to co codzienne kładzenie spać i budzenie, co codzienne zabawy i rozmowy...
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 13:46   

Mikula napisał/a:
Masz jedno życie, pamietaj o tym. Musisz być szczęśliwa. Może sama, może z kimś innym.


Musisz być szczęśliwa, co to znaczy?? Co znaczy być szczęśliwą?? Czy szczęśliwą będziesz tylko jak mąż wróci, a spotka Cię np wiele innych złych rzeczy. A czy nie można żyć szczęśliwie, nie będąc w szczęśliwym związku??

Elzbieta napisała:
Cytat:
Rzeczywiście są ludzie, którzy nie kochają, bo nie umieją kochać.
Nie dostali miłości, w ogóle nie wiedzą co to miłość, bo nie dostali miłości.

"Ten daje, który otrzymuje".
Pan będzie sądzić z naszej miłości. Czy my kochaliśmy, czy umieliśmy kochać tych, którzy nie umieli nas kochać.
My też się uczymy, ale oni to jeszcze nie trafili w ogóle do tej Szkoły.


Czy ktoś może być sądzony, jeśli cos nie jest zależne od niego??
 
     
irlandka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 14:00   

Patrząc na nasz kryzys z perspektywy czasu trudno mi uwierzyć, że mogliśmy tak siebie krzywdzić. Wiele z tego, co piszecie nie było nam obce. Ale Bóg postawił na naszej drodze ludzi, którzy wlali w nasze serca nadzieję, że jeszcze możemy być razem. My sami w to nie wierzyliśmy do pewnego momentu. Zadawaliśmy tysiące pytań, które często zostawały bez odpowiedzi. Nie było gotowych rozwiązań. Modliliśmy się za siebie nawzajem. Ten kryzys to była szkoła. Dzisiaj Kocham mojego Męża bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.On też powiedział, że nigdy dotąd nie był tak szczęśliwy. Dopiero po kryzysie staliśmy się "prawdziwym" małżeństwem.Teraz oczekujemy drugiego dziecka. Czasami nie wiem czym sobie na to wszystko zasłużyliśmy. I to co najważniejsze. Ten kryzys był dla nas wielkim krokiem ku Bogu. Zbyt daleko od Niego odeszliśmy.
 
     
ĆMA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 14:16   

olu2 widzę zę trochę cie zdenerwowala odpowiedz elżbiety i wpełni to rozumiem ja na swój post (poczucie własności)pisząc też o tym że moim zdaniem mąż(zdradzacz) powinien się zmienić otrzymałam odpowiedz"Ponad to w Twoich słowach- on sie nie chce zmienić....fiu, fiu...to On ma się zmieniac ?? Ups...kolejne warunki, chcenia i co jeszcze ? " .....

na początku gdy odzszedł modliłam się by tylko łaskawie zechciał wrócić, teraz modlę się" Boże jeśli taka twoja wola uzdrów to małżeństwo"

[ Dodano: 2007-06-18, 13:25 ]
gosiu na jakiej postawie on chce dostać unieważnienie waszego małżeństw, a przy okazji jeśli ktoś wie czy jedna ze stron mówiąć w sądzie kościelnym że kocha będzie czekać na mężą, żone co wtedy?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 14:30   

Elik napisał/a:
Czy ktoś może być sądzony, jeśli cos nie jest zależne od niego??

Zależy czy to co robi wynika z jego źle ukształtowanego sumienia, czy też z niepilnowania się, braku pracy nad sobą i panowania nad pokusami
i skutkiem tego popadnięcia w uzależnienie.

Chodzi oczywiście o sądzenie przez Boga, nie przez nas.
Myślimy (mówimy) tu o zbawieniu bliskich.

Póki co, my badamy zawsze swoją belkę i tylko swoją.
Sądzimy swoje postępki, nie czyjeś.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 16:13   

"błogosławić komuś w tym co ktoś robi - nie ważne co robi, bo to jego droga do Boga"

Bo to jest jego droga do Boga? Chyba do piekła, jeśli się nie zmieni postępowania.
Nie mogę się takimi słowami modlić, bo będę niespójna emocjonalnie.
Komuś pomogło - fajnie, cieszę się, ale nie każde lekarstwo działa na wszystkie choroby. Mój organizm odrzuca takie lekarstwo.
Nie osądzam męża, w ogóle się nim nie zajmuję, odałam swoją sprawę w ręce Boga i dalej sobie żyję, tym razem zdecydowanie spokojnie. Zrobiłam wszystko, co w ludzkiej mocy, więc teraz pokornie godzę się na swój los, co nie oznacza, że zamieniłam się w roślinkę.
A warunkiem kompletnego wybaczenia jest ustanie krzywdy. Nie jestem człowiekiem z żelaza. To są warunki konieczne, bo świętą nie jestem i jak ktoś we mnie wali, czuję to fizycznie i psychiczne. Bronię siebie m.in. modlitwą. Zaręczam, że nie żyję poczuciem krzywdy, a i do zgorzkniałej baby jest mi daleko.
(A panów od kawy mijam szerokim łukiem.)
Nie zdenerwowała mnie Elżbieta, bo się obie już przyzwyczaiłyśmy do takiej wymiany zdań.
Każda ma swoje zdanie i je wyraża. I jest o.k., i tak powinno zostać.
Na ra i pozdro
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 19:42   

"błogosławić komuś w tym co ktoś robi - nie ważne co robi, bo to jego droga do Boga"

Elu , a co jeśli ja będe się takimi słowami modlić sie za mojego meza a on nigdy nie okaże woli by się nawrócić ? Piszę tu tylko o jego nawtróceniu do Boga , nie o powrocie do mnie ? Są tacy zatwardziali ludzie , prawda ? Są tacy którzy nawet na łożu śmietrci skruchy nie okazują ..... CZy taka modlitwa nie sprawi raczej krzywdy ? Nie okaże sie stratą czasu - stratą nie do odzyskania ?
Moim zdaniem błogosławić komuś w tym co robi ( jeśli robi źle ) to nie jest dobra modlitwa .
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 19:55   

Anula napisał/a:
"błogosławić komuś w tym co ktoś robi - nie ważne co robi, bo to jego droga do Boga"

Elu , a co jeśli ja będe się takimi słowami modlić sie za mojego meza a on nigdy nie okaże woli by się nawrócić ? Piszę tu tylko o jego nawtróceniu do Boga , nie o powrocie do mnie ? Są tacy zatwardziali ludzie , prawda ? Są tacy którzy nawet na łożu śmietrci skruchy nie okazują ..... CZy taka modlitwa nie sprawi raczej krzywdy ? Nie okaże sie stratą czasu - stratą nie do odzyskania ?
Moim zdaniem błogosławić komuś w tym co robi ( jeśli robi źle ) to nie jest dobra modlitwa .

Anulko, ta modlitwa uczyniła cud, więc chciałam jak najszybciej o nim napisać.
W sobotę dowiedziałam się tak niesamowitych rzeczy, że po prostu... brak mi było słów.
"błogosławię ci mężu w tym co robisz"
Anulko, o tym opowiedziała mi osoba, która bardzo mocno żyje z Panem Jezusem. Jest osobą o pięknej duszy i sercu. Jeśli to opowiedziała taka osoba, wiem, że mówiła prawdę i czułam jej niesamowite zachwycenie się tym świadectwem, które opowiadała.
Anulko, spóbuj, jeśli umiesz tak pomodlić się do Boga.
Spróbuj, bo ta modlitwa nie jest niczym złym. Sam Jezus nakazał błogosławić swoich wrogów i krzywdzicieli, to ma moc ogromną.
Nie próbuj analizować, tylko spróbuj się tak nieustanie modlić.
Napisałam prawie 1000 postów, ale tego jeszcze nie przepisałam z Pisma Świętego
"Błogosławcie tym, którzy was prześladują" - to słowa Pana Jezusa.

Pozdrawiam serdecznie.

ps.Anulko, nie analizuj "a co będzie jak"
tylko zacznij modlić się tak
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-18, 19:57   

"Są tacy zatwardziali ludzie , prawda ? Są tacy którzy nawet na łożu śmietrci skruchy nie okazują ....."

Wedle tego co Elżbieta mówi - modlitwa sprawi, że każdy się nawróci.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5