Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
tak
76%
 76%  [ 46 ]
nie
23%
 23%  [ 14 ]
Głosowań: 60
Wszystkich Głosów: 60

Autor Wiadomość
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 16:17   

Zupełnie nie rozumiem tego tekstu, wiesz Kasiu?

No, ale może nie umiem czytać między wierszami.
 
     
SOBEK
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 16:49   

Wito.Rozumiem Cię dobrze.O tej zgodzie obu stron na zawarcie małżeństwa,pisałem dlatego,że "nie spada ono z NIEBA"tylko wiele wiele spraw należy "zbadać" przed jego zawarciem.Oczywiście,że zdarza się wiele(jak się póżniej okazuje) pomyłek ale dużo jeszcze można naprawić przy ODROBINIE DOBREJ WOLI ŻONY I MĘZA.Wszystkiego nie da się przewidzieć. Wito!Wierzę mocno w to co piszesz o swojej żonie.Życzę Ci z całego serca aby Ci się ułożyło w życiu jak najlepiej. Czytaj posty poniżej i wyciągaj wnioski. Basia_priv przeżyła ze swoim mężem ponad 36lat w zgodzie i trwają razem nadal.Zobacz jak Ją "atakują"te młode żoneczki. Przecież one są bardziej "doświadczone"i więcej wycierpiały niż ONA. Oczywiście nie mówię o wszystkich bo niektóre by się mogły obrazić.Wito! Cieszę się,że jesteś jednym z nas(mężczyzn),który widzę rzeczowo chce podyskutować.Nie obrażam się i proszę o to samo Ciebie i wszystkich forumowiczów,ponieważ należę już do grupy tych mniej "bystrych" niż WY i nie zawsze udaje mi się to wszystko tak jakbym chciał. Nie chcę nikogo obrażać.Jest nas parę osób starszych wiekiem na tym forum i naprawdę chcielibyśmy się z WAMI podzielić pewnymi sprawami wynikającymi z naszego już dość długiego małżeństwa. Nie chodzi o jakieś "wymądrzanie się" czy coś w tym rodzaju. Bardzo chętnie czytam opisywane przez WAS doświadczenia.Są one dla mnie pewnego rodzaju nauką. Myślałem,że będziemy się wzajemnie dogadywać. Jeśli nie to obrażonych PRZEPRASZAM i nie mamy co dalej się "czarować". Przestanę pisać natomiast zawsze chętnie WAS poczytam.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 17:10   

SOBEK napisał/a:
Wito.Rozumiem Cię dobrze.O tej zgodzie obu stron na zawarcie małżeństwa,pisałem dlatego,że "nie spada ono z NIEBA"tylko wiele wiele spraw należy "zbadać" przed jego zawarciem.Oczywiście,że zdarza się wiele(jak się póżniej okazuje) pomyłek ale dużo jeszcze można naprawić przy ODROBINIE DOBREJ WOLI ŻONY I MĘZA.Wszystkiego nie da się przewidzieć. Wito!Wierzę mocno w to co piszesz o swojej żonie.Życzę Ci z całego serca aby Ci się ułożyło w życiu jak najlepiej. Czytaj posty poniżej i wyciągaj wnioski. Basia_priv przeżyła ze swoim mężem ponad 36lat w zgodzie i trwają razem nadal.Zobacz jak Ją "atakują"te młode żoneczki.



Ja nie jestem młodą żoneczką i też mam długi staż.

Przecież one są bardziej "doświadczone"i więcej wycierpiały niż ONA.


Mają inaczej- więc wybacz- wiedzą ( na sobie poznały) co się czuje.
Czy to tak ktrudno zrozumieć?
A ty nie dziel ludzi na żoneczki i Wita- on też przeżywa- płeć ma taki wpływ jak zorza polarna na pingwiny- manipulować chyba chciałeś.
Nie jestem obrażona- tylko zaskoczona brakiem pomyślunku
.



Oczywiście nie mówię o wszystkich bo niektóre by się mogły obrazić.Wito! Cieszę się,że jesteś jednym z nas(mężczyzn),który widzę rzeczowo chce podyskutować.Nie obrażam się i proszę o to samo Ciebie i wszystkich forumowiczów,ponieważ należę już do grupy tych mniej "bystrych" niż WY i nie zawsze udaje mi się to wszystko tak jakbym chciał. Nie chcę nikogo obrażać.Jest nas parę osób starszych wiekiem na tym forum i naprawdę chcielibyśmy się z WAMI podzielić pewnymi sprawami wynikającymi z naszego już dość długiego małżeństwa. Nie chodzi o jakieś "wymądrzanie się" czy coś w tym rodzaju. Bardzo chętnie czytam opisywane przez WAS doświadczenia.Są one dla mnie pewnego rodzaju nauką. Myślałem,że będziemy się wzajemnie dogadywać. Jeśli nie to obrażonych PRZEPRASZAM i nie mamy co dalej się "czarować". Przestanę pisać natomiast zawsze chętnie WAS poczytam.
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 18:30   

SOBEK,
Nie masz zielonego pojęcia co przeżyłam, ile wycierpiałam, jakie mam za sobą doświadczenia, prawdopodobnie nie chciałbyś nawet połowy, ćwierci z nich. Jestem młoda - jedna z najmłodszych na forum.
W życiu zawodowym spotykam osoby sporo starsze ode mnie, przychodzą do mnie czasami ludzie z większym stażem małżeńskim niż ja mam lat, pomagam im i przeważnie jest to pomoc skuteczna. Nieskuteczna jest w przypadku, gdy jedna ze stron nie dojrzała jeszcze do decyzji naprawy.
Może i jestem 'bystra' i 'wyszczekana', ale nie obrażam nikogo, nie atakuję - a twoje słowa 'młode żoneczki' cóż nie pasują do ust dojrzałego mężczyzny. Dziel się doświadczeniem, ale nie pouczaj i nie obrażaj.
pozdrawiam
a
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 18:42   

Nie mam zamiaru na nikogo sie obrażać ani nikogo obrażać.
Jeszcze 2 lata temu wszystko wskazywało na to, że dożyję z moją Basią pieknej starości. (Pomimo kryzysu w 1991 roku)
Nie licytujmy, kto ma większy staż, kto wiecej wycierpiał.
Życie nas doświadcza nie patrząc na wiek, ani staż małżeński. Pierwszy kryzys nasze małżęństwo przeszło z sieścioletnim stażem - udało sie nam kryzys pokonać. Teraz kiedy powinnismy być bogatsi w tamte doświadczenia, madrzejsi, starsi (wiekiem i stażem) - nie potrafimy sie dogadać. I nie ważne czyja wina. Jest rozwód w toku. Bez wzgledu na to czy żona go wywalczy, czy mnie uda sie mu zapobiec wyjdziemy z tego bardzo poobijani. Być może tak bardzo że nigdy nam sie już nie uda dogadać - nie mówiąc o stworzeniu rodziny na nowo.
Jesteśmy po drugiej sprawie i to co dzieje sie w sądzie moge opisać posługując sie słowami Stachury = Dwaj wrogowie żona mąż / Jedno z nich zobaczy dno.
SYCHARKI I SYCHARY jeżeli macie jeszcze siły, jeżeli istnieje chociaż cień nadzieii nie dopuśćcie by o trwałości waszego związku decydował sędzia. By adwokaci licytowali się i próbowali udowodnić że czarne jest białe. To jest potworna trauma.
Nie dopuścić do rozwodu, ratować trudne małżeństwa - to powinno być naszym celem.
A to czy po fakcie rozwiazania cywilnego małżeństwa - jakże często bez zgody jednej ze stron, powiemy były mąż/żona - to już będą wyłącznie słowa określające naszą cywilną rzeczywistość.
Naszego sakramentalnego małżeństwa, żaden cywilny sędzia nie rozwiąże.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 18:47   

Wito chłopie,
ale ona pisała do SOBKA :lol:
Który skąd ina już wczesniej też błysnął "wymądrzajac się", jakie to my jesteśmy, bo chciałybyśmy, żeby było dobrze, a małżeństwo trzeba budowac i pracować.
Tylko nie wziął jednego pod uwage - że MY chcemy.
Może SOBEK po prostu nie potrafi uważnie czytać ???
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 19:16   

No, SOBEK, przeszedłeś samego siebie. Ale Twój nick świadczy o Tobie.

Na początek, to dzięki za nazwanie mnie "młodą żoneczką". Dawno mnie tak nikt nie określił : staż małżeński 28 lat, ślub po czterech latach przypatrywania się, czy to na pewno ten właściwy człowiek, pół wieku na karku, córka 24 lata. Poczułam się o wiele młodsza, chociaż nie wiem, czy mam się cieszyć w komplementu od tak gruboskórnego człowieka.
Na dwudziestą szóstą rocznicę ślubu mój szanowny "pan mąż" ofiarował mi swoje przeprosiny, była uroczysta kolacja, biżuteria, czułe słówka.
Miesiąc później zamieszkał z kochanką, kobietą o dość bujnej przeszłości, ale również z długim stażem małżenskim : 30 lat.
Zgłupiał, prawda? Albo, może zaczyna interesować się archeologią? Wzrok już nie ten, słuch przytępiony, to i nie widział, z kim polazł do łóżka.
A wiesz jak się tłumaczył wszystkim wokół? Że go "dopadło, czuje się jak szczeniak, i naprawdę, to sam nie wie, jak to się stało".

Wiesz, ja nie dzielę ludzi na starych i młodych, tylko na mądrych i głupich.

Pozwolę sobie wkleić, co napisałeś kilka miesięcy temu:

"Rozwód czy ratowanie małżeństwa? Wysłany: 2006-10-06, 19:53 Temat: Potrzebuję wsparcia

Za parę dni jak Bóg pozwoli będziemy obchodzić z żoną 27-lecie naszego małżeństwa. Czytając posty ludzi o bardzo małym "stażu" małżenskim" nie mogę zrozumieć jednej rzeczy:CZEGO OCZEKIWALIŚCIE WSTĘPUJĄC W SAKRAMENTALNY ZWIĄZEK MAŁŻEŃSKI. W moim związku małżeńskim tych"kryzysów" było ( i napewno będzie) DUŻO. Zawsze jednak ZWYCIĘŻA ZDROWY ROZSĄDEK I TROSKA O NASZE WSPÓLNE RODZINNE DOBRO.".

Już wtedy powinnam zwrócić uwagę na Twoją arogancję, ale jakoś mi to umknęło, przeoczyłam.

A wiesz, wydaje mi się, że niezależnie od stażu małżenskiego, każdy miał podobne oczekiwania. I to nie my zawiedliśmy, tylko nasi małżonkowie, którzy w chwili kryzysu, albo po prostu z nudy, wybrali najprostszą drogę: ucieczkę. Nie nam zabrakło ZDROWEGO ROZSĄDKU i TROSKI O NASZE WSPÓLNE DOBRO.

Więc może trochę zwolnij z oskarżeniami i oszczerstwami.

A przy okazji: na czym polegał Wasz kryzys? Ty zdradzasz żonę czy ona Tobie przysparza kłopotów?
Wiesz, gdyby to ona, chyba bym ją mogła zrozumieć. Kobiecie potrzebny jest troskliwy partner, nie ekonom z batem.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 19:17   

A ja to wiem i nie do Zuzy mój post był skierowany.
Tak ogólnie - do wszystkich.
JA też chcę.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 20:12   

Do Sobka

"Nie obrażam się i proszę o to samo Ciebie i wszystkich forumowiczów,ponieważ należę już do grupy tych mniej "bystrych" niż WY i nie zawsze udaje mi się to wszystko tak jakbym chciał. Nie chcę nikogo obrażać."

Sobku, ująłeś mnie tymi słowami. Ale nie bądź zbyt krytyczny wobec siebie. Będzie dobrze, rozwijasz się w dobrym kierunku. Robisz duże postępy w krótkim czasie.
Mnie się podoba określelenie "młoda żoneczka", staruszku (to jest pieszczotliwe określenie, chciałabym byś nie doszukiwał się w nim złośliwości). :-D

"Myślałem,że będziemy się wzajemnie dogadywać. Jeśli nie to obrażonych PRZEPRASZAM i nie mamy co dalej się "czarować"."

To w dużej mierze zalezy od Ciebie. Wydaje mi się, że nad tym powinieneś popracować. Ale już potrafisz napisać "przepraszam", więc mogę odpowiedzieć "ja też przepraszam". :mrgreen:

I proszę nie przestawaj pisać. Mam takie wrażenie, że jak z Tobą będę potrafiła rozmawiać bez emocji, będę potrafiła ze swoim mężem. Rzadko kogoś proszę o pomoc. Czy pomożesz mi? Masz bardzo podobny styl wypowiadania się i argumentowania do mojego męża. Proszę, nie obrażaj się, tylko pisz dalej.

Pozdrawiam
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 21:40   

A ja myslałam, że ludzi nie powinno się dzielić tylko łączyć...

Chciałam zaznaczyć, że swoje posty również (jak to wyżej wyjaśnił Wito) kierują do wszystkich, dodam, że pisząc myślę także o tych, którzy, być może na razie, tylko nas czytają... czasami pierwszy raz

To sprostowanie dotyczy Olu2 Twojej odpowiedzi, czy ja napisałam,ze rozbiłaś czyjeś małżeństwo?

Jakoś te wielkie emocje nie pasują do wielkości tematu, tzn nie, że temat taki wielki, wręcz przeciwnie dośc prosty i klarowny...Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?... nie znaczy, że jest to jedyna przeszkoda, że nie ma być może ważniejszych, być może bardziej szkodliwych, że nic nie stoi na przeszkodzie by zastanowić się również nad iinnymi,
natomiast określenie "mój były mąż" jest i myślę, że zgodzicie sie z tym, pejoratywne i jednoznacznie określające stosunek emocjonalny do tej osoby, ja odczytuję te słowa jako - odrzucony, stracony, przedawniony, bądź żartobliwie ujmując przeterminowany i nijak mi to nie pasuje do mówienia o osobie, którą sie kocha.
Jeżeli chodzi o przełożenie tego na codzienne życie np przy załatwianiu jakiś spraw w Urzędzie, to przecież takich sytuacji tak naprawdę jest niewiele,
kiedy przepisywałam na siebie telefon, nikt nie pytał dlaczego, tak samo w kabłowce.
pozdrawiam CA
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-01, 22:16   

Zgodzę się z Tobą, że "jakoś te wielkie emocje nie pasują do wielkości tematu"

"To sprostowanie dotyczy Olu2 Twojej odpowiedzi, czy ja napisałam,ze rozbiłaś czyjeś małżeństwo"

Jeżeli coś się uogólnia, w taki sposób jak to Ty ujęłaś, można to tak odczytać. Ale dzięki za sprostowanie.

"nie znaczy, że jest to jedyna przeszkoda, że nie ma być może ważniejszych, być może bardziej szkodliwych, że nic nie stoi na przeszkodzie by zastanowić się również nad iinnymi"
Są ważniejsze te inne, o których się milczało do tej pory na forum.

"natomiast określenie "mój były mąż" jest i myślę, że zgodzicie sie z tym, pejoratywne i jednoznacznie określające stosunek emocjonalny do tej osoby, ja odczytuję te słowa jako - odrzucony, stracony, przedawniony, bądź żartobliwie ujmując przeterminowany i nijak mi to nie pasuje do mówienia o osobie, którą sie kocha."

Nie zgadzam się z tym, że jest pejoratywne. Ja nie odczytuję jako odrzucony, stracony czy przedawniony. Wymawiając je, to ja raczej się czuję odrzucona, stracona, przedawniona, wracają złe wspomnienia. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będę musiała zbyt często powtarzać sformułowanie "były mąż".
Czy w urzędach mam wyrażać miłość do męża, czy załatwić sprawę? Myślę, że tam nikogo to nie obchodzi, czy wyrażam, czy nie.

"Jeżeli chodzi o przełożenie tego na codzienne życie np przy załatwianiu jakiś spraw w Urzędzie, to przecież takich sytuacji tak naprawdę jest niewiele,
kiedy przepisywałam na siebie telefon, nikt nie pytał dlaczego, tak samo w kabłowce."

Widzisz, sama stwierdziłaś, że takich sytuacji w życiu codziennym jest niewiele, no to jak tu mówić o szerzeniu. No niestety, ja przy przepisywaniu musiałam. Widocznie miałam mniej szczęścia.

Pozdrawiam
 
     
SOBEK
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-02, 16:52   

Dziękuję WAM bardzo serdecznie za odpowiedzi na mój post.Z tym "dokładnym" czytaniem postów to chyba macie rację (są często naprawdę za długie),ale widzę,że nie tylko ja tak czytam.Ezd1(Elu-jeśli się nie mylę)pisząc "młode" małżonki nie miałem na myśli takich małżeństw jak nasze(28-letnie). Cieszę się bardzo,ponieważ w waszych wypowiedziach jest naprawdę wiele szczerości i dobrej woli. Nikogo nie chciałem i nie chce OBRAZIĆ(przeprosiłem zresztą ostatnio wszystkich,którzy poczuli się choćby trochę obrażeni). Olu2! Widzę,że potrafisz być MIŁĄ KOBIETĄ i nie chce mi się wierzyć aby z WASZEGO małżeństwa miały pozostać tylko złe wspomnienia. Myślę,że bedzie dobrze. Jak WY wszystkie odebrałybyście takie słowa panny młodej na jej weselu:" My i tak razem nie będziemy żyli..."albo z innych ust młodej:'a po co on mi potrzebny w Austrii" bo tam pracowała a ślub był na Zamku w Przecławiu. Nasłuchałem się nieraz takich właśnie słów bo miałem okazję "obsłużyć" w swoim życiu około 400 wesel. Dlatego proszę aby niektórzy nie obrażali się na to co piszę."Jeśli robicie coś tylko przed ludzmi-już odebraliście swoją nagrodę".To nie są moje wymyślone słowa...Jeśli chodzi o mój nick(mówicie,że pasuje do mnie -taki mi "przyszedł" do głowy),to wszystko co tu piszę też "przychodzi"mi skądś do głowy a jednak nie pasuje...
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-02, 18:42   

SOBEK napisał/a:
Dziękuję WAM bardzo serdecznie za odpowiedzi na mój post.Z tym "dokładnym" czytaniem postów to chyba macie rację (są często naprawdę za długie),ale widzę,że nie tylko ja tak czytam.Ezd1(Elu-jeśli się nie mylę)pisząc "młode" małżonki nie miałem na myśli takich małżeństw jak nasze(28-letnie). Cieszę się bardzo,ponieważ w waszych wypowiedziach jest naprawdę wiele szczerości i dobrej woli. Nikogo nie chciałem i nie chce OBRAZIĆ(przeprosiłem zresztą ostatnio wszystkich,którzy poczuli się choćby trochę obrażeni). Olu2! Widzę,że potrafisz być MIŁĄ KOBIETĄ i nie chce mi się wierzyć aby z WASZEGO małżeństwa miały pozostać tylko złe wspomnienia. Myślę,że bedzie dobrze. Jak WY wszystkie odebrałybyście takie słowa panny młodej na jej weselu:" My i tak razem nie będziemy żyli..."albo z innych ust młodej:'a po co on mi potrzebny w Austrii" bo tam pracowała a ślub był na Zamku w Przecławiu. Nasłuchałem się nieraz takich właśnie słów bo miałem okazję "obsłużyć" w swoim życiu około 400 wesel. Dlatego proszę aby niektórzy nie obrażali się na to co piszę."Jeśli robicie coś tylko przed ludzmi-już odebraliście swoją nagrodę".To nie są moje wymyślone słowa...Jeśli chodzi o mój nick(mówicie,że pasuje do mnie -taki mi "przyszedł" do głowy),to wszystko co tu piszę też "przychodzi"mi skądś do głowy a jednak nie pasuje...




Sobek- bo ja widzę jeden problem- nie pisać wszystkiego co do głowy przychodzi- tylko to najpierw "obróbce" dowolną metodą poddać- i będzie lepiej.

albo wal chłopie pamiętnik- i będzie spoko.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-02, 21:16   

Sobku, dzięki za miłe słowa i wsparcie. Z mojego małżeństwa nie pozostały złe wspomnienia, bardzo dużo w nich jest tych dobrych. Nawet przez wzgląd na dzieci nie mogę wymazać tych dobrych, bo zatarłabym im dzieciństwo. Ja mam złe, a włściwie koszmarne wspomnienia z okresu kryzysu.
A to, co pisze Zuza, rzeczywiście racja. Tak to jest, jeśli negatywne emocje biorą górę.
Słyszałam już "zniszczę cię", "oglądaj się uważnie za siebie" i tym podobne. Tego nijak nie da się zapomnieć, ale można nauczyć się z tym żyć i pomagają w tym właśnie te dobre wsponienia. Wtedy gdzieś chęć zemsty, nienawiść ulatniają się.
Z mężem prawdopodobnie już nie będę razem. Zauważ, że napisałam prawdopodobnie. Kiedyś mówiłam, że zawsze będziemy razem. Od czasu kryzysu staram się wykreślić dwa słowa "nigdy", "zawsze". Są to słowa najbardziej fałszywe pod słońcem, zwłaszcza w odniesieniu do przyszłości.
Cieszę się, że nie przepłoszyłam Cię.
A wracając do wątku tego tematu. Gdyby zamiast kategorycznego, idącego na skróty pytania, pojawiło się pytanie:
"Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" może sprzyjać szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowić przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
byłoby 100% odpowiedzi na tak. Popatrz 1 wyraz 5 literowy i 2 literki "ć", a jakże wymowa jest inna.

Bo wszystko zależy od tego: kto, gdzie i kiedy posługuje się takim sformułowaniem, a staż małżeński i wiek małżonków nie jest miernikiem "bohaterstwa" czy cierpienia.

Ileż takie pytanie może przynieć ciekawych dyskusji, a i być może konstruktywnych wniosków...

Pozdrawiam serdecznie
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 156
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-03-02, 22:36   

Ola2 napisał/a:
Gdyby zamiast kategorycznego, idącego na skróty pytania, pojawiło się pytanie:
"Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" może sprzyjać szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowić przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
byłoby 100% odpowiedzi na tak. Popatrz 1 wyraz 5 literowy i 2 literki "ć", a jakże wymowa jest inna.

Bo wszystko zależy od tego: kto, gdzie i kiedy posługuje się takim sformułowaniem, a staż małżeński i wiek małżonków nie jest miernikiem "bohaterstwa" czy cierpienia.

Ileż takie pytanie może przynieć ciekawych dyskusji, a i być może konstruktywnych wniosków...

Pozdrawiam serdecznie


Każde kłamstwo jak każde zło ZAWSZE uderza w duszę człowieka, a przede wszystkim uderza w Boga, którego ranią grzechy ludzkie. Jeśli mamy do czynienia z mężem sakramentalnym, to powiedzenie "Mój były mąż" - jest wtedy kłamstwem w każdych okolicznościach i w każdym czasie, które uderza w sakrament małżeństwa i wiarę w niego. I nie da się - na gruncie wiary - tej prawdy zrelatywizować przez zastąpienie "zawsze" przez "może".
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-03-03, 10:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10