Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Świąteczny prezent
Autor Wiadomość
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-28, 21:57   

Bo ogólnie nie da się pogadać z nim, ale dni kiedy było dobrze między nami można policzyć na palcach obu rąk.
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-28, 22:32   

Piki, Kasiek - dziwicie się, nie rozumiecie, ale to normalne, typowe zachowanie przemocowca - człowieka, który stosuje przemoc - najpierw psychiczną, potem fizyczną i, jak widać, również ekonomiczną.
To też typowe, że przed ślubem był inny, bo taki człowiek mimo wszystko wie, jakie zachowanie jest akceptowane, i umie się powstrzymać - po ślubie już nie musi się "powstrzymywać", ujawnia swoje prawdziwe oblicze.
To normalne, że czasem bywa miły, ale zazwyczaj jest zły, że nie można z nim o niczym poważnie porozmawiać i dojść do porozumienia w żadnej sprawie.
I to będzie postępować.
Kasiek - szybko poczytaj w internecie o przemocy, dowiedz sie jak najwięcej, jak możesz, to zapisz sie do jakiejś grupy wsparcia - to bardzo pomaga.
I przede wszystkim nie daj sie zastraszyć - tacy ludzie przede wszystkim straszą, zapowiadają coś, czego nie mają odwagi zrobić. Nie bój się, nie bój się jego pogróżek, zachowaj spokój, obserwuj jego zachowanie.
I bądź silna - powiedz sobie, samej sobie, ze nie zgadzasz sie na złe traktowanie.
Wszystko zaczyna sie w głowie.
I w modlitwie.
Pozdrawam
I pisz do nas :)
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-28, 22:47   

Droga Małgosiu, zgadzam się z tym co do mnie napisałaś... Mój mąż straszy mnie rozwodem i wyprowadzką od dwóch tygodni jakie minęły po ślubie. Wtedy też pierwszy raz powiedział mi, że mnie nie kocha. I tak masz rację, wszystko zaczyna się w głowie, kiedy odnowił kontakt ze swoją byłą, moja wyobraźnia podsuwała mi najróżniejsze scenariusze. Stałam się nerwowa i wybuchowa. W końcu wylądowałam u mojego lekarza, (neurologa) u którego wcześniej leczyłam się na depresję, bo znów ją miałam. Tak się składa, że do tego lekarza chodzi także mój mąż. Rozmawiałam też z tym lekarzem. Powiedział mi, że ON cierpi na zaburzenia osobowości. To także dało mi do myślenia, także poczytałam o tym w internecie. Pisałam wcześniej, że podczas wymiany zdań któregoś dnia, mąż mnie popchnął. To było na tarasie, tuż za mną stała suszarka z praniem. Na szczęście złapałam równowagę, bo aż boję się pomyśleć jakby to mogło się skończyć.
Tak, masz rację, nie można z nim o niczym poważnie porozmawiać. Czasem nawet boję się mu o czymkolwiek powiedzieć, bo nie wiem jak zareaguje...
 
     
anna30
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-28, 23:03   

A może przyjrzeć mu się pod kątem psychiatrycznym?
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-29, 00:00   

No to już od tego jest zdaje się biegły...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-29, 09:00   

Kasiek.....a Ty nie potrzebujesz pomocy specjalisty??....... a może raczej psychiatra jak neurolog?może lepiej psycholog ?
Deprecha jest leczona przez psychiatrę.
Może oboje wymagacie leczenia???
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-29, 10:05   

Ja zakończyłam leczenie u swojego lekarza, u którego leczyłam się już wcześniej. To wspaniały człowiek, który raz kiedyś już mi pomógł. I jemu ufam, bo wiem że w każdej chwili mogę na niego liczyć. I wcale nie musi to być psychiatra.
Ale jeśli dalej będzie taki dla mnie, to faktycznie będę potrzebowała psychiatry, bo oszaleję ;-p
  
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-29, 23:18   

Kasiek - to samo nie ustąpi. Musisz podjąć stanowcze kroki. Jakie - sama zdecydujesz.
Leczyłaś się na depresję - jeśli dłużej będziesz tkwiła w takiej sytuacji - masz jak w banku, że się powtórzy.
Kochana - broń się. Bardzo stanowczo.
Pozdrawiam i całuję :-)
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-29, 23:26   

Dziękuję Droga Małgosiu po raz kolejny za Twoje rady. W tonie Twoich wypowiedzi dostrzegam mnóstwo optymizmu. Chciałabym aby i mi tego nie brakowało. Ściskam ciepło. Kasiek.
  
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 08:18   

A mi się wydaje, że niezależnie od prób naprawy związku i nadziei, że to się uda, powinnaś się przyglądać mężowi pod kątem nieważności związku i nawet zbierać dowody, porozmawiać z doświadczonymi księżmi i realnie ocenić sytuację. To nie jest normalne, że ktoś tak szybko po ślubie sie zmienia. Nie zostań sama z tym wszystkim, rozmawiaj ze znajomymi i rodziną. Spróbuj sobie wyobrazić, czy Twój mąż nadaje się w tym momencie na tatę, jeśli nie zdecydowanie trzeba czekać i obserwować. Życzę Ci prawdziwej mądrości i rozwagi.
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 08:53   

Kari, na szczęście nie jestem sama z tym wszystkim. Mam rodzinę, przyjaciół z którymi rozmawiam i którzy mnie wspierają. Pisałam już, że rozmawiałam o całej sytuacji z księdzem z mojej parafii. W piątek mam zadzwonić do kurii i umówić się na rozmowę z doświadczonym w tych sprawach księdzem. Wierz mi, że nie po to wychodziłam za mąż, żeby po półtora roku się rozwodzić. Naszym założeniem było stworzenie szczęśliwej i kochającej się rodziny, z dziećmi, z psem i własnym domem. Oboje nie chcieliśmy, by nasze małżeństwo nie wyglądało tak jak naszych rodziców. Teraz słyszę, że on popełnił błąd żeniąc się ze mną. A kiedy pytam, dlaczego to zrobił, to pada odpowiedź np. "bo chciałem się wyrwać z domu". Czy tak odpowiada człowiek dojrzały i odpowiedzialny za swoją rodzinę?
Co do dowodów, to na "papierze" ich miec raczej nie będę, ale bardzo pomocne będą zeznania mojej mamy, która mieszka w tym samym domu co my. Nie raz była świadkiem tego jak mąż mnie potraktował, że nie poczuwa się do żadnych obowiązków związanych z posiadaniem rodziny. Moja przyjaciółka, która też była świadkiem kilku zdarzeń.
Jestem zmęczona już całą tą sytuacją, byciem służącą... Też mam swoje marzenia... Chcę być z kimś, kto da mi to ciepło którego zabrakło w dzieciństwie, to męskie ramię które będzie dla mnie oparciem w trudnych chwilach. Chcę być z kimś dla kogo będę mogła gotować, dbać, rozpieszczać, spędzać wspólnie czas bawiąc się i rozmawiając, z kim będę dzielić swoje radości i smutki, kimś kto byłby ojcem naszych dzieci, z kimś dla kogo będę ważna i kto doceni to co robię dla niego. Z kimś kto przywróci uśmiech na mojej buzi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9