Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
nie wiem juz nic - rozwalilo sie chyba prawie wszystko
Autor Wiadomość
emem
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 13:35   

żadne tam poświęcenie, drogi nałogu. normalna robota, niestety w polsce to dziwnie wygląda jak ktoś 'poważny' anagażuje się w pomoc innym. choć to się powoli zmienia. za bardzo powoli, jak na najbardziej katolicki kraj na świecie (po watykanie ;).
napisałem o mamonie by pokazać, że to boczny tor.

ale niewątpliwie masz rację, że ojciec ponosi winę za rozpad. że zawaliłem komunikację.
dziś, podobnie jak 2 miesiące temu, nie ma możliwości rozmowy z żoną. agresja werbalna do kwadratu, co szokuje o tyle, że to zachowanie totalnie jej obce.

oczywiście, że to tylko moje opinie. moja żona tu nie wejdzie. dziś chwilę rozmawialiśmy i zostałem uznany za 'radiomaryjnego' - co w jej ustach jest nie tyle obelgą, co politowaniem nad głupkiem raczej. i jeszcze, że mam jej przekazywać co miesiąc pieniądze, bo już nigdy nie będzie wspólnoty majątkowej itd....

(a w realu, to zdecydowanie nie pasuję do światopoglądu standardowo goszczącego na antenie tamtego radia. ale nie zaczynajmy dyskusji o radio m.)

ponieważ los mnie rzucił na chwilę do innych zajęć (ktoś z rodziny zmarł, ktoś inny potrzebuje pomocy), to spotkanie z prawnikiem będzie poźniej, nie jutro.

nie potępiajcie czerwonej, proszę. rozumiem jej pogląd. każdy z nas inaczej patrzy na samego siebie i świat, niektórzy z nas czekają latami i jest to ok dla ich zdrowia psych., dla innych pół roku krioterapii, obelg itd. to dość - inaczej jest to autodestrukcyjne dla czekającego.

pzdr., dzięki za modlitwy!
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 14:42   

Emem, z tego co piszesz - objawy i zachowanie Twojej żony standardowe. U mnie w kryzysie ( była po prostu osoba trzecia) : agresja słowna , drwiny i kpiny z małżeństwa , ze mnie , z sakramentu. Wszelkie moje rzeczowe argumenty jak grochem o ścianę, rozmowy próbujące coś rozwikłać "na logikę" kończyły się kolejnym ranieniem mnie , okazywaniem pogardy , nienawiści. To ponoć mechanizm obronny , który ma zdławić poczucie winy , ma ukoić sumienie. Żałuję , że te wszystkie rozmowy prowokowałam - powinnam była to wszystko opuścić , żeby toczyło się bez mojego udziału - zostawić go z tą nienawiścią , furią , obelgami ,chorymi emocjami , chorą pychą - oto jestem wielki , kopnąłem cię w kąt - ty byle co a ja mam cudowne życie i cudowną miłość- dosłownie tak można było to wszysko zinterpretować. Jeszcze pogróżki : tylko nie stawaj na drodze mojego szczęsćia bo cię załatwię . Ja osobiście żałuję, że powiedziałam do niego choćby jedno słowo od czasu kiedy odszedł. Nic nie trafia , on nic nie rozumie , nadal jest pyszny. Myślę.że moją jedyną dobrą reakcją byłoby całkowite odpuszczenie tego wszystkiego- tak nie zrobiłam i tego żałuję.
Ja mam takie doświadczenie , druga strona pyszna , agresywna , pewna siebie, nie przyjmująca żadnych racjonalnych argumentów . Sam musi do czegoś dojść- ja tego za niego nie odczuję. Piszę Ci to, bo widzę duże podobieństwo w zachowaniu Twojej żony - on drwił i kpił z małżeństwa w żywe oczy , nic by nie pomogło , żadne książki , nic . Ja żałuję , że nie odpuściłam- w zasadzie powinnam to zrobić natychmiast a tak w uszach cały czas mam te słowa pogardy i nienawiści - i będę mieć do końca życia.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 14:51   

czerwona czytałas Lene wczoraj zle dzisiaj miało byc super...zostaw wkońcu ten plecak ...bo on ci ciązy na plecach.....zostaw go a poczujesz ulgę.....zajęcia prawie na większości terapii....masz pusty plecak każde zmartwienie to 2 kg....pakuj je do plecaka i teraz podsumuj ile kilogramów taszczysz czy normalny człowiek może to udzwignąć.....czerwona ....nie karzę ci się cieszyć męża szczęsciem ale może przestan rzucać w niego kamieniami....jużżżżżżz dośćććććććć....powiedz tak sobie..pozdrawiam
i kupę uśmiechu
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 15:02   

Ja rzucam w niego kamieniami ? Po prostu opisuję , jak się zachował , to się zdarzyło naprawdę .Plecak mi nadal ciąży ale nie jestem w stanie tak szybko tego przeskoczyć - mam okresy lepsze i gorsze , to już nawet nie złość tylko realne spojrzenie na sprawę - wybaczyć trzeba ale zapomnieć się nie da.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 15:08   

rozumiem jedynie chciałem abys ...złapała oddech i humor dnia....cos usłyszałem na jednym z moich spotkań taki system jezeli coś jest dla mnie nieprzyjemne musze sobie o tym powiedziec głośno...co mnie boli i dlaczego...a potem zapomniec o tym ...bo przeciez wiem ze wspominając wciąż będzie bolało,,,,,widzisz mądre sztuczki.....ale tak ....mądrzy terapeuci staraja sie uleczać umysł....
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 15:12   

To właściwie da się opisać jak jakiś schemat, szablon, wzorzec postępowania. Tak jak pisze czerwona - czy to kobieta, czy to mężczyzna - ten co odchodzi robi i mówi w taki sam sposób. Przecież chyba w każdej opisanej na forum historii oglądamy kalkę zachowań.

Tyle, że ja się zastanawiam, co jest potem. Co się dzieje u tego, który już wybielił się przed sobą i opuszczonym małżonkiem - skwapliwie w przerażeniu przyznającym sie do wszystkiego - i "ropoczyna nowe życie".

Czy większość z nich faktycznie do końca dni swoich funkcjonuje w przeświadczeniu - że teraz jest mi cacy?

To, że nic do nich nie dociera, NIC, w trakcie amoku, to jest faktycznie już naukowo stwierdzone.

Czerwona

Czy Ty faktycznie nic nie wyczułaś przed?
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 15:18   

czerwona napisał/a:
zostawić go z tą nienawiścią , furią , obelgami ,chorymi emocjami , chorą pychą - oto jestem wielki , kopnąłem cię w kąt - ty byle co a ja mam cudowne życie i cudowną miłość

Aż się wzdrygnąłem... Może wcale odpuszczenie nie byłoby dobre, potem tez byś mogła żałować - że nie zrobiłas tego, nie powiedziałaś tamtego... nie wiesz. Przynajmniej wiesz, że z czymś probowałaś dotrzeć.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 15:28   

czerwona napisał/a:
zostawić go z tą nienawiścią , furią , obelgami ,chorymi emocjami , chorą pychą - oto jestem wielki , kopnąłem cię w kąt - ty byle co a ja mam cudowne życie i cudowną miłość- dosłownie tak można było to wszysko zinterpretować.
..a ja się macius do tego inaczej ustosunkuję ludzie szczęsliwi ..nie wrzeszczą głośno o swoim szczęściu ....a moze mąż czerwonej juz nie wyczuł szczęscia i dlatego dowalał jej by zagłuszyć swoje myśli...ale kto to wie
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 15:46   

Ja sama nie wiem kochani co jest w głowach takich ludzi , nie wiem , co było w jego głowie , co jest w niej teraz. Wiem jedynie -że trzeba to odpuścić . Wiem też , że to były u niego duże emocje . On odszedł faktycznie we wrzaskach i za chwilę już był z siebie bardzo dumny - zwycięzca , rozwalił małżeństwo a czuł się jakby podbił Rzym. Nie wiem , co teraz czuje , wrzaski się skończyły , kontaktuje się w sprawach formalnych , ja kontaktu unikam. Pyszny jest jednak nadal. Skruchy żadnej nie okazał. Ja powoli trzeźwieję , choć mam fale czarnej rozpaczy. Zresztą sami widzicie po wpisach. Te wrzaski , agresja , pycha to ponoć mechanizmy obronne , tak jak napisałam ,żeby nie cierpieć i móc dalej normalnie żyć. Zagłuszanie sumienia. Bo przecież każdy wiem , że rozbicie małżeństwa to zło.
Kertam , teraz wiem , że przed były objawy emocjonalnego oddalenia ode mnie , tylko wiesz ja też reagowałam na nie w podświadomości - miałam różne objawy psychosomatyczne , myślałam ,że to z innego powodu. Teraz kiedy zlepiam różne fragmenty przeszłości - czułam ,że on już mnie nie kocha ale wypierałam to bardzo skutecznie a on grał na tyle dobrze , że odszedł wtedy kiedy wiedział już że nie odchodzi w próżnię, rozumiecie - z dnia na dzień wstał od mojego stołu i przysiadł się do innego. I już. Nawet mnie o tym nie poinformował bo wszystko zabrał pod moją nieobecność , dalsze rozmowy były na moje wyraźne prośby . To był błąd , te rozmowy były fatalne - tak , jak pisałam , agresja , nienawiść , pogarda itd. Myślę , że to wszystko schematy - okazał też wielką pogardę temu małżeństwu - dlatego jestem zła, bardzo zła . Nie wiem , czy jest szczęśliwy - chyba po to to zrobił , żeby być. Pycha , pycha , pycha . Nie zmienimy nikogo , możemy tylko zmieniać siebie, mam momenty kiedy to ja patrzę na niego z politowaniem i myślę : głupcze . To wszystko. Pozdrawiam. To się wydarzyło naprawdę.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 19:17   

czerwona napisał/a:
agresja , nienawiść , pogarda itd. Myślę , że to wszystko schematy - okazał też wielką pogardę temu małżeństwu

Czerwona, to czym w ciebie uderzył to jakieś jego mechanizmy obronne, on poczuł coś z czym nie potrafił sobie w inny sposób poradzić, co takim chamstwem i brutalnością przykrył. To okropne że tyle złego usłyszałaś, ale to jego problem.. nie wolno ci tego kupować, gdyby to była inna kobieta a nie ty - to samo by usłyszała, bo to on sobie z czymś rady nie dawał. To mu się jeszcze odezwie pewnie, jakoś do niego wróci, chociaż to marne pocieszenie.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 21:18   

Myślę, że w jakiś sposób to już w niego uderzyło , wróciło - nieznacznie wprawdzie ale jest już inaczej. Wiem jedno - tak jak kiedyś wszystkich pytałam naokoło - czy on będzie tego żałował tak teraz nie ma to dla mnie znaczenia , nieważne , czy on żałuje , czy się cieszy , czy jest szczęśliwy . Takie posty jak sill 12 tylko mnie denerwują- zniszczone małżeństwa , wywrócone życie iluś tam osób - cóż z tego , że ona teraz żałuje - jakie to ma znaczenie dla jej męża, który przeszedł taką traumę . Jakie znaczenie bedzie dla mnie miało , jak ten mój za jakiś czas powie ( w co wątpię ) przepraszam , wróci moje życie , moje ustabilizowane życie , moje zaufanie do ludzi, moje zdrowie , moje wyrwane z życiorysu miesiące albo lata ? Czy odwróci moje uczucia opuszczenia i porzucenia , samotnych przeryczanych nocy i dni ? Nie wróci , nic już nie będzie takie jak dawniej , ja już nie będę taka jak dawniej , wszystkie słowa zostaną w mojej głowie. Nie interesuje mnie , co on z tym zrobi , ważne jest teraz jedynie , co ja z tym zrobię . Ważne kim ja będę i czy dam radę . on niech robi , co chce , dokonał wyboru , ja faktycznie mogę tylko nieśmiało prosić Boga o rozum i uczucia dla niego. Nie wiem czemu ale posty sill12 nie przyniosły mi żadnej satysfakcji , tylko mnie zdenerwowały.
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 22:02   

a ja tam czerwoną rozumiem,
targają emocje...
Co zrobili nasi męzowie - wyparli sie nas - najzwyczajniej w świecie,
poranili słowami,
odrzucili,
wdeptali w ziemię - mało powiedziane,
wjechali w nasze życie koparami, spychem i użyli pneumatycznego młota.
Oni uciekli...
Może to za jakis czas zblednie , ale ślad - na zawsze zostanie.
To dorosli ludzie - dorosłe decyzje...,
że w amoku??
a jasne - mozna i tak sobie tłumaczyć.
Prawda okrutna - człowiek, który kocha- tak nie postepuje..
Na co liczyć???
że miłość wróci - zwłaszcza ta, której nie było...
No moze za jakiś czas.."jak dupka sie zmarszczy..." - wiesz czerwona o czym piszę,
to moze zechcą,
chwycić
koło ratunkowe/zapasowe/,
bo zawsze leży w tym samym miejscu...,
Co nam ze skruchy????
Jesli wogóle przyjdzie???
Czy nas to już będzie obchodzić???
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-01, 22:28   

Macius napisał/a:
To okropne że tyle złego usłyszałaś, ale to jego problem..

I co z tego że to jego problem, skoro nie jego to boli? I w żaden sposób taka świadomość nie zmiejsza bólu, który został zadany?
To czerwoną boli, samotną, mnie, pewnie kilka innych osób. I zgadzam się z tym, co napisały moje przedmówczynie: nieważne co mąż zrobi za kilka lat, na ten moment zrobił wiele złego, zostawił zgliszcza za sobą i poranionych ludzi. A czy będzie kiedyś żałował czy nie będzie, to już inna historia. I te rany pozostaną na zawsze, one się zagoją, przestaną boleć. ale blizny będą już zawsze.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9