Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"Telegram "do św. Józefa
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-20, 15:51   

Módl się po prostu tą przepiękną modlitwą z intencją: Bądź Wola Twoja - Panie Boże, niech w moim życiu wypełnia się Twoja Wola..

A o łaskę cierpliwości - w miejce wykropkowań - warto!
pozdrowienia
 
     
dch
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-20, 17:48   

dzięki tyle że ja tylko modle sie wierząc że wola Pana jest taka abysmy byli razem bo nie bez powodu połaczył nas św węzłem małżeństwa dlatego tylko wierzę że jedno jest wyjście powrót mojego męża
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-20, 21:10   

DCh...w odpowiedzi na Twoj poprzedni post...to jet własnie to "magiczne" niebezpieczne myślenie odnośnie modlitwy,ktore nie jednego doprowadziło do całkowitej rezygnacj, utraty wiary.

"Proście, a będzie wam dane..... Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje", nie znaczy jednak ,że wszelkie zyczenia będą spełnione tak jak tego chcemy i w czasie w jakim chcemy.
Nie wszystko co na ten czas wydaje sie nam najlepsze, takie właśnie jest.

Piszesz,że mąż odszedł....powód?..... Jego tłumaczenie?
Piszesz rownież,że nie daje sobie rady sam ze sobą ...?
Może zanim "zadziała" i spełni się to o co błagasz, konieczne Wasze działanie.?

Masz racje, Pan Bóg nie bez powodu łączy św.węzłem małżeńskim,ale stawia rownież pewne "wymagania/zasady" odnosnie małżeństwa. Bywa ,ze nie jest ono takie jakie winno być,jest niezgodne z Jego zamierzeniem....bywa,ze dochodzi do pewnych sytuacji,zdarzeń, ktore maja na celu nam to uświadomić ...dalej.... nasze działanie,zmiana tego co konieczne.
 
     
Dorota2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-20, 23:00   Nowenna Pompejańska

Ponieważ należę do pewnej internetowej wspólnoty modlitewnej, otrzymuję codziennie intencje i dwa dni temu pojawiła się tam intencja dziękczynna - pewna osoba dziękowała za otrzymane łaski po rozpoczęciu Nowenny do Królowej Różańcowej z Pompei. pPostanowiłam ją odnaleźć, nie wiem czy dam radę ją odmawiać, ponieważ jest czasochłonna, a ja na razie mam problemy z czasem, ale idzie zima, długie wieczory, więc może :-) , a dla osób, które mają tego czasu więcej podaję link www.niedziela.pl/artykul_...c=nd200745&nr=7
( w innych miejscach też jeszcze znalazłam, ale jeden chyba wystarczy.:-)
 
     
dch
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-20, 23:21   

lena napisał/a:
DCh...w odpowiedzi na Twoj poprzedni post...to jet własnie to "magiczne" niebezpieczne myślenie odnośnie modlitwy,ktore nie jednego doprowadziło do całkowitej rezygnacj, utraty wiary.

"Proście, a będzie wam dane..... Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje", nie znaczy jednak ,że wszelkie zyczenia będą spełnione tak jak tego chcemy i w czasie w jakim chcemy.
Nie wszystko co na ten czas wydaje sie nam najlepsze, takie właśnie jest.

Piszesz,że mąż odszedł....powód?..... Jego tłumaczenie?
Piszesz rownież,że nie daje sobie rady sam ze sobą ...?
Może zanim "zadziała" i spełni się to o co błagasz, konieczne Wasze działanie.?

Masz racje, Pan Bóg nie bez powodu łączy św.węzłem małżeńskim,ale stawia rownież pewne "wymagania/zasady" odnosnie małżeństwa. Bywa ,ze nie jest ono takie jakie winno być,jest niezgodne z Jego zamierzeniem....bywa,ze dochodzi do pewnych sytuacji,zdarzeń, ktore maja na celu nam to uświadomić ...dalej.... nasze działanie,zmiana tego co konieczne.


pokłocilismy sie o bzdure moj maz stwierdzil ze nie pasujemy do siebie i ze on nie widzi sie w malzenstwie pochodzi z patologicznej rodziny odszedl i powiedzial ze to koniec i milczy wlaczylam o niego miesiac i bez skutku teraz nie odbiera telefonów i wogole unika mnie jak moze ja nie jestem w stanie przedtrzec sie przez ten mur za ktorym on jest ma problemy emocjonalne i zamyka sie w swojej skorupie nic do niego nie dociera a jest wierzacy i co niedziele chodzi do kosciola
brak logiki bo stoi przed BOGIEM a złamał przysięge bo opuscil zone a malzenstwo sakramentalne jest nierozerwalne i nie mozna tak sobie odchodzic nie ma przysięgi "i nie opuszcze Cie dopóki sie nie pokłocimy" a ta kłotnia to nie moja wina onmnie sprowokował mimo tego przeprosilam i powiedzialam ze bardzo go kocham.Niczego nie rozumiem wiem ze ma problem ze sobą emocjonalny wyslalam mu mnostwo artykułow i poradzilam ze pojde z nim do specjalisty ze mozemy skorzystac z poradni malzenskiej ale on nie chce o tym slyszec i jego jedyna obroną jest milczenie udawanie ze sie nic nie stalo a ja nie wiem co robic mam meza ale go nie mam, pytalam jak dalej to widzi a on ze rozwod ale jakos nie wnosi pozu zapytalam dlaczego to powiedzial ze brak pieniedzy a rozwod nie jest przeciez drogi wiec nic nie rozumiem napisalam mu tez ze rozwod to paszport do piekla ze jako ludzie wierzacy nie mozemy stawac przeciwko Przymierzu jakie zawarlismy z Bogiem nie wiem jak dalej zyc co mam robic mamy slub koscielny wiec nie moge z nikim byc dopoki nie zostanie uniewazniony slub a jak to zrobic?jaka przyczna?ksiądz mi powiedzial ze mozna na podstawie ze niezdolny psychicznie do pelnienia obowiązkow malzenskich ale jak ja mam to przezywac to...wyszlam za maz z milosci ogromnej i nadal bardzo go kocham...zaznaczam ze to nie pierwszy raz odszedl pierwszy raz kilka miesiecy po slubie i nie bylo go pol roku a ja walczylam ile moglam i po pol roku nagle sie odezwal jakby nigdy nic strasznie to wszystko i caly czas siedzial u mamusi..z mama tez nie mam kontaktu ile razy chcialam z nia rozmawiac to nie maila dla mnie czasu a kontakty mialysmy bardzo dobre teraz nawet sie nie odezwie zapytac jak sie czuje a jakby nie bylo to jej syn opuscil mnie drugi raz i chyba ona sie domysla jak ja cierpię
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-21, 08:53   Re: "Telegram "do św. Józefa

dch napisał/a:

Witam Cię!

Ja znalzlam te modliwte i zaczęłam ją odmawiać już wszystkiego próbowałam ale nic sie nie dzieje nie mam zadnych sygnałow zeby cos dobrze sie działo codziennie błagam Boga o powrót męza i odmawiam te wszystkie możliwe modlitwy, moj maz odszedł jest sam nie odszedł do innej kobiety ale nie daje sobie rady sam ze soba nie mamy wogóle kontaktu on sie nie odzywa cisza i to juz trwa prawie 3 mce nie wiem co robic.Jak dlugo odmawialas te modlitwe?moze zbyt niecierpliwa jestem

pozdrawiam


witaj :-) mysle, ze masz zle podejscie do tego, wiesz..? polecam Ci goraco watek magia religii , bo mysle, ze w pewien sposob spojrzalas na ta modlitwe pod katem wlasnie takiego "zaklecia", ktore odmawiane kilka razy MUSI zadzialac. ale nie zadzialalo od razu i sie dziwisz co sie stalo.. zaklecie sie popsulo? wyczerpal sie limit jego dzialania? otoz nie! potrzeba otwartosci, cierpliwosci, a przede wszystkim ufnosci w to, ze to Pan Bog wie co dla nas najlepsze i dlatego czasami wydaje nam sie, ze nie slucha naszych modlitw. slucha slucha :) ale to On i tylko On wie najlepiej kiedy jest czas i miejsce na wszystko.
pozdrawiam Cie cieplo :-)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-21, 15:30   

Dch.... pytania jakie zadałam miały służyć Twoim przemyśleniom, ale skoro podzieliłas się tym z nami odpowiem co ja myslę....
Zgodnie z tym co wyzej napisałam....istnieje tylko jeden prawidłowy "obraz" małżeństwa, kiedy tak Ono wygląda, kiedy spełnione sa wszystkie warunki....małżeństwo jest pełnią szczęścia.
Wasze małżeństwo raczej tą pełnią nie było,więc...kryzys....czas przemyślen, zmian, naprawy tego co było złe.
Zwykle tyczy obu stron, choć konieczne zmiany mogą dotyczyc zupełnie czego innego.
Jak wynika z opisu postawa Twojego męża chyba mało dojrzała, ponadto problemy z samym sobą, nie radzenie sobie...
Niezbędna zmiana.....pomoc... jaką oferowałaś od dawna, ale odrzuca.
Dch....może za bardzo się starasz, może tak bardzo chcesz pomóc,ze robisz to nieumiejetnie?
Niewiem...zastanawiam sie.
Prosisz, tłumaczysz, zabiegasz, ślesz artykuły, wydzwaniasz... gonisz,a On ucieka coraz szybciej i coraz bardziej zamyka się w sobie.
Całą swoja energie przeznaczyłaś na ratowanie męża,jego zmiane....a co z Tobą?
Może czas odpuścić troche i zająć sie sobą?
Odpuścić nie znaczy zrezygnować.
Możemy wiele, na wiele rzeczy, spraw mamy wpływ, ale nie mamy go za wiele na drugiego człowieka.
Nic na siłe.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-21, 16:07   

Dch,
poczytaj o różnicach między mężczyzną a kobietą w zakładce Sakrament Małżeństwa, tu na forum.
Powinien wiele Ci wyjaśnić.
Jesteście na początku drogi, rok po ślubie,
nie zrażaj się niepowodzeniami oraz nie zrażaj się słowami męża.

Poczytaj o różnicach
potem poczytaj o przebaczeniu

bo w zasadzie - to JEST KLUCZ W MAŁŻEŃSTWIE:

- poznać jak i czym się różnimy "mężczyną i kobietą stworzył ich"
oraz
- umieć wybaczać.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-24, 19:19   

Apropos modlitwy - polecam doskonałą książkę Billa Hybesa " Zbyt zajęci by się nie modlić ".

Bill Hybes to duchowny Kościoła na przedmieściach Chicago , który gromadzi na nabożeństwach 15 tysięcy wiernych.

Jego róznorakie zajęcia powodowały , że był zajęty nie tyle co między 8 - 16 tą , ale między 7 a 20-tą . Znalazł sposób , by przebywać z Bogiem , nie tylko wylewac przed nim swoje serce, wielbic Go , ale i słuchać. Bo to zawsze staje się owocem regularnej modlitwy.


Ta książka jest reklamowana jako bestselerowy przewodnik po modlitwie, właśnię kończę ją czytać - jest doskonała.
 
     
dch
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-25, 15:06   

lena napisał/a:
Dch.... pytania jakie zadałam miały służyć Twoim przemyśleniom, ale skoro podzieliłas się tym z nami odpowiem co ja myslę....
Zgodnie z tym co wyzej napisałam....istnieje tylko jeden prawidłowy "obraz" małżeństwa, kiedy tak Ono wygląda, kiedy spełnione sa wszystkie warunki....małżeństwo jest pełnią szczęścia.
Wasze małżeństwo raczej tą pełnią nie było,więc...kryzys....czas przemyślen, zmian, naprawy tego co było złe.
Zwykle tyczy obu stron, choć konieczne zmiany mogą dotyczyc zupełnie czego innego.
Jak wynika z opisu postawa Twojego męża chyba mało dojrzała, ponadto problemy z samym sobą, nie radzenie sobie...
Niezbędna zmiana.....pomoc... jaką oferowałaś od dawna, ale odrzuca.
Dch....może za bardzo się starasz, może tak bardzo chcesz pomóc,ze robisz to nieumiejetnie?
Niewiem...zastanawiam sie.
Prosisz, tłumaczysz, zabiegasz, ślesz artykuły, wydzwaniasz... gonisz,a On ucieka coraz szybciej i coraz bardziej zamyka się w sobie.
Całą swoja energie przeznaczyłaś na ratowanie męża,jego zmiane....a co z Tobą?
Może czas odpuścić troche i zająć sie sobą?
Odpuścić nie znaczy zrezygnować.
Możemy wiele, na wiele rzeczy, spraw mamy wpływ, ale nie mamy go za wiele na drugiego człowieka.
Nic na siłe.



Prosze pomozcie mi co mam zrobic moj maz chce wnies o rozwod w styczniu i z tego co z nim rozmawialm to jest zdeterminowany czy ja mam sie zgodzic na rozwód?Chrystus nie uznaje rozwodow czytalam ze to grzech zgodzic sie na rozwod ale ja nie widze ratunku bo postawa mojego meza z biegiem czasu sie nie zmienia a nie zmusze go do kochania nie wiem czy mozliwy jest cud ze on zmieni zdanie i zagosci milosc w jego sercu, nie ma go im dluzej tym bardziej sie oddalamy i pewnie to uczucie ktore pozostało nie wzrsat tylko słabnie co ja mam robic
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-25, 18:02   

Nie napiszę nic innego ponadto co juz napisałam.....rób to na co masz wpływ...zajmij się sobą, swoją przemianą, bo nie tylko mąz jej potrzebuje...Ty również.
Brak Ci wewnętrznej harmonii.
Próbujesz "nawrócić" męża,przekonujesz o nierozerwalności małżeństwa,uświadamiasz o grzechu, a zaraz potem zadajesz pytanie czy zgodzić się na rozwód?
Wyczytałaś ,ze to grzech,ale nie widzisz ratunku bo mąż się nie zmienia.
Wczesniej nadmieniasz o unieważnieniu.
Poczucie skrzywdzenia, żalu, bezsilności bierze góre nad Twoim zdrowym myśleniem.
To czego potrzebujesz na już to wyciszenia.
Dch.......Bóg przemawia w ciszy.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-25, 19:33   

dch napisał/a:
czy ja mam sie zgodzic na rozwód? Chrystus nie uznaje rozwodow

Nie możesz tego samego powiedzieć mężowi? Powiedz mężowi co powiedział Nasz Pan Jezus Chrystus.
Jesteś katolikiem i wierzysz Panu Jezusowi.
Powiedz to, co mówi Sam Pan Jezus. Powołaj się na Jego słowa,
powierz Jezusowi swoje dręczenie przez męża o rozwód.
Bo to jest dręczenie,
nie pozwól na dręczenie powołując się na Pana Jezusa - sama sobie tego nie wymyśliłaś.

SAMA NIE WYMYSLIŁAŚ SOBIE NIEZGODY NA ROZWÓD, WIĘC POWOŁAJ SIĘ NA TEGO, KTÓRY RZEKŁ.
RZEKŁ PAN JEZUS, NIE TY.

napisałaś:
"Chrystus nie uznaje rozwodow."


Uświadom sobie DLACZEGO NIE CHCESZ ZGODZIĆ SIĘ NA ROZWÓD.
Dlaczego?
BO RZEKŁ JEZUS, A NIE TY.
Zasłoń się słowami Pana Jezusa. Co Ty możesz, jeśli mąż zechce być przekornym, albo jest niedojrzałym albo ma złą wolę.
Co wiesz o mężu. Znasz jego intencje?
Chyba nie, a Bóg zna, Bóg w osobie Syna Swojego.

Nie walcz sama, tylko "walcz" słowem Chrystusa.
Jeszcze raz zapytam dlaczego nie chcesz zgodzić się na rozwód????
Piszesz, że Pan Jezus...
To powiedz to jemu- MĘŻOWI, nie nam. Męzowi powiedz: "nie zgodzę się na rozwód, bo Pan Jezus nie uznaje rozwodów"

Co mąż na to odpowie?
Czy powie : "jaki Jezus??" czy powie "ale bajki!" czy powie "Jezus nie żyje" czy powie "a kto to taki? nie znam!"

Trudno głosić Jezusa w dzisiejszych czasach, ale trzeba katolikom głosić Zwycięstwo Pana. To zobowiązuje. Jego zwycięstwo zobowiązuje. Wiara zobowiązuje. Nasza wiara zobowiązuje.
Wiara zobowiązuje do głoszenia Jezusa w porę i nie w porę.

Czy Twój mąż wie o co w tym wszystkim chodzi?
Z Bogiem!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10