Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jestem do niczego , nic mi nie wyszło :(
Autor Wiadomość
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 20:12   

nałóg napisał/a:



A czy w Twojej rodzinie pierwotnej nie ma dysfunkcji jakiejś???
Pogody Ducha





Tak w mojej rodzinie były wielkie dysfunkcje .

Jak byłam w trudnym wieku zmarł mój tato , który był dla mnie wszystkim , tylko On mnie rozumiał , przytulał.

Moje małzenstwo to pomyłka ja szukałam miłosci ale takiej ojcowskiej .
Małżenstwo to była swoista ucieczka z domu w którym nie było miejscai czasu na miłosc :cry: . :cry:

[ Dodano: 2008-10-16, 21:19 ]
lena napisał/a:
Słusznie.... Bellisima usłyszała prawde, ale myslę,że nie to ją zraziło ale słowa o braku szansy na uratowanie.
.


Tak własnie to mnie uderzyło , bo tak naprawde ja sie cały czas obwiniam ze to moja wina iz tak jest .

I jezeli odejde a mój maz sobie nie poradzi z soba ,albo cos sobie zrobi to ja Sobie tego nigdy nie wybacze :(

Bede zyła do konca zycia z poczuciem winy.

[ Dodano: 2008-10-16, 21:25 ]
elzd1 napisał/a:
lena napisał/a:
Słusznie.... Bellisima usłyszała prawde, ale myslę,że nie to ją zraziło ale słowa o braku szansy na uratowanie.

Bo to boli.
Usłyszałam takie teksty wiele razy, zarówno o psychologów świeckich czy katolickich, jak i od księży, od przyjaciół i znajomych, od adwokatów, do których chodziłamm przed sprawą rozwodową po poradę. Bo MOJA chęć nie wystarczy, musi być chęć tej drugiej strony. Ileż razy kłóciłam się ze swoją terapeutką, mówiłam, jaki mój mąż jest dobry, tylko się zagubił, ileż razy krzyczałam na nią, a wychodząc miałam ochotę trzasnąć drzwiami i już nigdy nie wracać tam, gdzie otwierają mi oczy na prawdę, na fakty.
.


Tak ja odczuwam dokładnie to samo .

Nawet jesli widzę błedy w zachowaniu mojego meza to zawsze go bronię, zawsze szukam i znajduje odpowiedz na jego zachowania , że to nie jego wina ,z e w takich samych warunkach sie wychowywał własnie bez miłosci , czułosci okazywania szacunku innym .

A przede wszystkim nikt go nie nauczył dawac , tylko brac .

Mój maz nie wie jakie to wspaniałe uczucie dawac cos drugiemu i nic nie chciec w zamian
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 20:41   

I jezeli odejde a mój maz sobie nie poradzi z soba ,albo cos sobie zrobi to ja Sobie tego nigdy nie wybacze :(
wybierasz sie gdzieś?
Odejście to ucieczka nie rozwiazanie!

Potrafisz swietnie usprawiedliwiac męża, pozbawiajac go tym samym ponoszenia konsekwencji.
Myslisz,że to dobre?
Bellisima... brzydka pogoda dzisiaj...to tez Twoja wina?
Weź sie za siebie dziewczyno, pozwól pomóc sobie i swoim dzieciom...pośrednio i mąż skorzysta.
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 20:50   

lena napisał/a:
I jezeli odejde a mój maz sobie nie poradzi z soba ,albo cos sobie zrobi to ja Sobie tego nigdy nie wybacze :(
wybierasz sie gdzieś?
Odejście to ucieczka nie rozwiazanie!

Potrafisz swietnie usprawiedliwiac męża, pozbawiajac go tym samym ponoszenia konsekwencji.
Myslisz,że to dobre?
Bellisima... brzydka pogoda dzisiaj...to tez Twoja wina?
Weź sie za siebie dziewczyno, pozwól pomóc sobie i swoim dzieciom...pośrednio i mąż skorzysta.


Dzieki Lenko za te słowa , ale mi juz trudno w nie uwierzyc

[ Dodano: 2008-10-16, 21:52 ]
A mój maz cały czas obiecuje poprawe , od jakiegos czasu przeprasza ale za chwilke jest znowu to samo :(

Ja wiem że kazdy upada i ze trzeba mu pomóc ale....
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 21:13   

Bellisima. Ty sobie pomagaj. Mąż jest dorosły, ma rozum ( tak myślę), niech odpowiada za siebie.
I nie przejmuj się, mąż bez Ciebie nie zginie. Zresztą, nikt Cię nie namawia do odejścia. Mowa jest o tym, żebyś stanęła na nogi, własne nogi. Przestań bronić swojego męża, możesz zacząć wychodzić z tego umęczenia i poniżania.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 21:15   

Bellisima.....niech będzie...zła pogoda to tez Twoja wina...lepiej Ci?
W co tak trudno uwierzyć?...że jesteś wartościowym człowiekiem?
A dlaczego nie?
Jestes bezcennym skarbem dla Boga i tak winnaś siebie postrzegać!.
Walcz o siebie i zmien nastawienie....odzyskujac poczucie wartości masz szanse na wyjście z kryzysu w jakim sie znalazłaś.
Masz szanse i obowiazek przekazać dzieciom, ze sa tak samo wartościowymi ludźmi jak mama, tata i wszyscy inni.
Pomyśl i o tym.
Pomyśl o sobie i dzieciach/dziecku.
Mąż jest dorosłym człowiekiem,a dorosłość = odpowiedzialność
Jestes dorosła, badz odpowiedzialna za siebie.
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-17, 06:21   

Bardzo mądrze Ci dziewczyny piszą.

Marsz do psychologa. Nie trzaskac drzwiami tylko zechciej, aby ktos Ci pomóg, wskazał drogę. W ten sposób pomożesz sobie. Twój maż jest DOROSŁY, jest Twoim męzem - nie dzieckiem!

U Ciebie brakuje zdrowego egoizmu. Naucz sie także brac, lecz tak jak pisałam wyżej chyba bez pomocy fachowaca będzie Ci trudno.

Ściskam mocno i pomysl o tym.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-17, 07:45   

Belisima....więc już sama sie choć trochę tez zdiagnozowałaś......... Ty z dysfunkcyjnego domu,maz z dysfunkcyjunego domu....... oboje poszukujecie-zapewne nawet podświadomie- i wdrażacie w życie dysfunkcje wyniesione z domu,choc tak bardzo one Wam doskwierały i doskwierają.
Ale Wy juz jesteście o krok dalej.............. macie inna świadomość od Waszych rodzin pierwotnych,Wam te dysfunkcje bardzo przeszkadzają.

Belisima............ CZAS PRZERWAĆ ZAKLĘTY KRĄG .
To na Tobie,na Twoim mężu w tej chwili jest zawieszony ciężar.To Wy(Ty) możecie rozerwać ten zwój ,to omotanie wzajemne siebie przez chory,zły odbiór emocji.

Macie ogromne mozliwości,macie to forum jako pierwsza pomoc,macie poradnie małeżęńskie,macie możliwość skorzystania ze spotkać małżęńskich, z pomocy terapeutycznej np" Kurs Filip" w wekendy.

Belisima..... Twoje tesknoty za miłością ojcowską,za miłością wogóle spowodowały że Ty nie wyszłaś za mąż ........jak piszesz:
"Moje małzenstwo to pomyłka ja szukałam miłosci ale takiej ojcowskiej .
Małżenstwo to była swoista ucieczka z domu w którym nie było miejscai czasu na miłosc . "

....Ty uciekłaś od swojej rzeczywistości,uciekłaś od swojej dysfunkcji domowej przenosząc ją do domu który stworzyliście.
Belisima............. ale nie wszystko stracone.
Już wiesz że jestes dysfunkcyjna,wiesz że Twój maz też.......
Wiesz....masz juz ogromna wiedzę,wiesz że jesteście "popaprani".Ale ta wiedza jest/może być dla Was błogosławieństwem.
Bo macie szansę na naprawę siebie.
Nie napisze że to jest łatwe i przyjmne.......szczególnie na początku,bo to boli.Boli odkrywanie prawdy o sobie.
Prawdy skrzętnie przez lata racjonalizowanej.

Belisima.............. za stosunkowo krótki czas pracy nad soba zobaczysz ile w Tobie jest irracjonalnych lęków, ile tych lękóę jest w Twoim mężu.....................
Ranicie się wzajemnie bo sie lękacie,lękacie sie siebie.Nie jedno drugiego............ siebie wewnętrznie.
Lęk,strach,wstyd,racjonalizowanie,indywidualizm,usprawiedliwianie siebie (bo mam zły dzień,bo pogoda nie taka na dworze,bo mąż/żona rano nie tak wyglądali,bo dzieci za niegrzeczne,za madre,za głupie,bo żona/mąż za grube,za chude,bo blondynka/blondyn.................... i tak w nieskończoność.
"kusy" jest inteligentny........... gra na emocjach jak pianista na klawiszach,na waszych emocjach........................ a nóż sie uda rozwalić te małżeństwo......................
Belisima,a czy sie "mu' uda..??? To zależy od Ciebie,od Twojego męża............
Belisima.................. Pogody Ducha
 
     
sofia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-17, 08:17   

Bellisimo ..
Nie tak dawno przezywałam dokładnie takie same uczucia , emocje ...., niemoc ,
wszystko kręciło się koło mojego męża ./ krzywdziciela /
Byłam i nadal jestem bardzo poniżana , wyzywana od najgorszych.
To ,że jestem nikim , brzydka , gruba , ruda , dziw... ku.... słyszę non stop
Momentami zaczynałam w to wierzyć ,że jestem do niczego .
Mąż pozbawił i pozbawia mi tej godności człowieka , szacunku , którą kazdy człowiek powinien mieć .
Dzięki forum , dzięki nałogowi , lence i wielu , wielu innym przerwałam ten zaklęty krąg.
Do dziś powtarzam sobie słowa nałoga :
Sofia - otrząśnij się !!!
Bałam sie strasznie , ale powiedziałam " STOP , DOŚĆ TEGO .
oD DZIŚ zaczynam zmianę od siebie i dla siebie, "
Wiem ,że na poczatku ciężko to zrozumieć, ale to jest DOBRA DROGA.
Tylko Ty możesz zmienić siebie , aby uzyskać ta Pogodę Ducha , Spokój
czego Ci z całego SERCA ŻYCZĘ .
Módl się ta modlitwą , mądrą , prostą : Boże uzycz mi Pogody Ducha...............itd..
Mnie bardzo pomaga !
Powtarzam ja kilka razy dziennie .....i jest mi zaraz lepiej :-)
Odwagi i siły by zacząć działać ................
Dziś wszystkie słowa krzywdzace przelatuja mi jak wiatr przez uszy.
Jestem dużo mocniejsza , bo znalazłam tą SIŁĘ
Pozdrawiam
Zaufaj Panu - On Cię poprowadzi !

http://www.modlitwa.info/page_10.php
http://www.modlitwa.info/kwadrans_z_jezusem_9.php
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-17, 08:36   

Sofia............. fajnie że i u Ciebie ta krótka i prosta Modlitwa o Pogodę Ducha daje pozytywne efekty.
Mnie ona towarzyszy prawie że ciagle.
Pogody Ducha
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-17, 18:49   

Witajcie .
Dziekuje wam wszystkim za słowa otuchy.

Dziekuje zwłaszcza Tobie Sofia i gratuluje iz juz zaczynasz patrzec innaczej na ten swiat .

Dokładnie Cie rozumiem , wiem co sie czuje w takich sytuacjach :(

Ja osobiscie wylałam juz moze łez .

W styczniu nie wytrzymałam tego jego steku bzdur jakie gadał pod moim adresem i wziełam tak jak stałam wsiadałam do samochodu i pojechałam 600 km , na drugi koniec Polski do kolezanki nic mu nie mówiac , nie odbierajac telefonu .

został sam z dziecmi i domem na głowie , ale umiała niestety sie ustawic poprosił mame o pomoc , powiedział ze ja wyjechałam i mu pomogli .

Ja wytrzymałam u niej tylko 2 dni bardzo teskniłam za dziecmi i bałam sie ze to sie na nich odbije .

W sumie mam osobe która próbuje mi pomóc od jakiegos czasu jest to brat mojego meza .

Tylko ze ja sie boje traktowac go jak przyjaciela bo to w koncu brat

[ Dodano: 2008-10-22, 09:43 ]
Włanie chyba dojrzałam do decyzji .

zreszta bardzo trudnej :(

Mój maz "niszczy" wszystko co pi sie udaje .

a przedwczoraj przegiął juz strasznie ale dzieki temu zrozumiałam ze czas zacząć walczyc o swoje .O mnie i o dzieci .

Musze go ze tak powiem chyba "kopnąć w tyłek "

Moze "zimny prysznic " go wkoncu obudzi , bo jak na razie to nic sobie z tego mój maz nie robi .

Nie wiem tylko jaki mam wykonac krok mysle o separacji , moze 6 msc tylko boje sie ze jak bedzie to tylko taka ustna umowa to On nie będzie łożył na swoje dzieci
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8