Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jestem do niczego , nic mi nie wyszło :(
Autor Wiadomość
bellisima74
[Usunięty]

  Wysłany: 2008-10-14, 10:24   Jestem do niczego , nic mi nie wyszło :(

Witajcie , juz od kilku tygodni czytam wasze forum , ale dopiero dzisiaj zdobyłam sie na napisanie .
Moje małzenstwo wisi juz na ostatnim włosku :(

Mam dzieci dla których zrobie wszystko , to własnie dla nich wlacze o ten zwiazek bo w kryzysie jestesmy juz 5 lat .

Ale od samego poczatku sie nie układało , byłam ponizana , wpajano mi ze nic nie potrafie ze sama sobie nie poradze , ze zgine bez meza ze to On pracuje i zarabia pieniadze a ja i dziedzi go objadamy .

Narazie to tyle z mojego zycia jak ochłone to napisze wiecej
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-14, 16:52   

Belisima............ fajnie że sie odważyłaś........... nawet najdłuższa podróż zaczyna sie od pierwszego kroku........... Ty go zrobilaś.
Chodz dalej....................
 
     
Elik
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-14, 20:23   

Bellisimo witaj na forum :-) Myślę, że często tak bywa, że stosowana jest przemoc psychiczna w małżeństwie, chociaż nie tylko w małżeństwie, objawiająca się poniżaniem, agresją, pomniejszaniem wartości i godności człowieka. Pytanie co z tym zrobić? Nie wiem, ale sądzę, że siłę możemy czerpać z faktu bycia Dzieckiem Boga, dzieckiem ukochanym, wyjątkowym i jak najbardziej wartościowym :-D Wiara w to może dać nam moc do wyrażenia niezgody na podobne traktowanie.
Ostatnio zmieniony przez Elik 2008-10-15, 21:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 05:53   

Możesz zrobic bardzo wiele. Przy każdym MOPS-ie jest darmowy psychoterapeuta, który zajmuje się także przemoca psychiczna w domu. Idąc tam juz posuniesz sie naprzód...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 06:31   

Maria Anna ma rację: wiele możesz zrobić.
Przede wszystki postawić sprzeciw takiego traktowaniu Ciebie. Twój mąż nie jest Panem i Władcą, jego zakichanym obowiązkiem jest pracować, łożyć na dzieci, a jak potrzeba, to i na żonę. Poradnia, psycholog, terapia: dla Ciebie najpierw. Żebyś potrafiła przeciwstawić się przemocy, żebyś nauczyła się żyć.
Jesteś wartościowym człowiekiem i nikt nie ma prawa Tobą pomiatać. Nikt nie ma prawa odbierać Ci człowieczeństwa.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 07:59   

bellisima74..nie ma na tym forum chyba człowieka jaki najbardziej może ci w tym pomóc
dlaczego to ja wiem..większośc znających moja hisytorie tez wie..bellisyma74...dla ciebie
jest to droga przez mekę..zapewniam ..twój ślubny musi to dojrzeć..musi zrozumiec...zdecydowac się na zmiany siebie bez względu na mozliwośc ratowania małżeństwa ..niestety brak aprobaty z jego strony na dostrzeżenie swego okrutnego zachowania..a twoja stanowcza postawa...doprowadzi do najgorszych rzeczy furii z jego strony...co na początek coś co nazywamy niebieska linią..natychmiast zgłaszaj...mąz wymaga terapii...w zalezności od wypaczenia jego umysłu trwaja takie terapie min 3 miesiące max 4 lata..musi zostac poddany ocenie psychiatry (to jest istotne)..moge napisać ci nawet jaka będzie reakcja ..ja nie jestem wariatem...lecz psychiatra musi zadecydowac o ewentualnych srodkach farmakologicznych.....rozpoczecie tego etapu ..ma szanse na jego leczenie i twój spokój-niekiedy musi i nastąpić twoja stanowcza decyzja sprawa do prokuratury..co dla ciebie najszybciej do ośrodka zajmującego się przemoca w rodzinie musisz zacząć terapie jako osoba uzalezniona..nie zaczynając tych terapi...z czasem tez pogrzebiesz związek....pamietaj kolejność,najpierw środki,dopiero na tak zabezpieczonym gruncie stanowczość ..nie zaczynaj na początku od stanowczośći bo bedzie coraz gorzej....więcej pytań odpowiem jak chcesz na priv...dziewczyno spokoju i wytrwania...cięzka droga ale nie nieosiągalna
 
     
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 08:26   

NORBERT!!!
Czy Ty się na pewno dobrze czujesz ???
Dziewczyna napisała jedno lakoniczne zdanie o swojej sytuacji, a Ty juz takie diagnozy stawiasz ? No zlituj się chłopie !!!
Proponuję worek z lodem na ostudzenie emocji i spacer po świeżym powietrzu --męczący spacer . A potem usiądź i przeczytaj coś napisał .
Nie mozna wszystkich traktować tą samą miarą i do jednego wora .Każdy przypadek jest inny . Proponuję rozwagę w udzielaniu wszelkich rad .
Pozdrawiam i miłego dnia życzę .
Miriam.

p.s.Bellisima--to znaczy najpiękniejsza i taka jesteś -pamiętaj --nie daj sobie przypiąć żadnej etykietki . Masz w sobie moc, tylko musisz uwierzyć ,ze tak jest , bo słabość jest siłą w nas !!!
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 08:47   

Miriam zgadzam sie zbyt drastycznie ale odpowiem tak..kiedys wszedłem na to forum...szyukałem pomocy sam ze sobą..potem dołączyła moja zona ..napisała cos podobnego tylko o wiele więcej...i diagnozy były identico...większości na tym forum..a chodzi o jedno jeżeli jest faktycznie przemoc ..a tego nie wiemy do konca ..i co lepsze ludzie jacy ja stosuja nawet nie wiedzą że stosuja a tym bardziej nie czuja..o,k moge sie ostudzic o,k moge nie pisac..tylko ze nieraz trzeba pokazac cokolwiek nawet i w ciemnych barwach..i jeszcze jedno ja nie wystawiam diagnozy..jedynie daję propozycje jak winien wyglądac proces jak to prawda..i akurat nie biore wszystkiego swoją miarą ..a teraz dokładnie to wiem ..bo wiem jak łatwo dostawić komus łatke...moje sugestje sa tylko po to by bellisyma74 mocno sama przemyslała ten problem,i podjeła działania,Miriam zobacz
jak dziewczyny powyżej to odczytały..przemoc..wiesz zawsze się to tak czyta...a wiesz na czym to polega....trzeba to gruntownie zbadac zanim zacznie się o tym mówić.
Bellisyma przepraszam za moja wypowiedz ..ocena tego co napisałem zależy od ciebie..i napewno porady..samo forum i wsparcie duchowe ludzi na forum nic nie da jak faktycznie dzieje się złe..Miriam sory jezeli twierdzisz że wykonuje złą robote to przestaję się juz wypowiadac

[ Dodano: 2008-10-15, 09:57 ]
p.s I jeszcze jedno przez okres trzech lat ocieram się o tematy,zagadnienia,słowa przemoc
zgruntowałemwszystko w internecie,broszurach itd dlatego wiem jak to wygląda..i najwazniejsze ..wymaga to specjalistów....Miriam znasz te problemy??? studząc czowieka.
Fakt powinienem napisać to tak może wyglądać ale nie musi ...czy teraz dobrze.
ja patrze na staz małżenski 15 lat....to strasznie dlugi czas..jeżeli to prawda....5 lat długi proces ratowania,nieraz nie wystarczy pogody ducha ,czy zaufaj Panu
 
     
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 09:06   

NORBERT!!!
Zrozum jedno --forum nie jest od stawiania diagnoz , bo nie wiemy jak jest naprawdę.Nie mamy ani takich możliwości ani nie jestesmy specjalistami wszechstronnymi upoważnionymi do jakiejkolwiek ingerencji w cudze życie.
Mamy wspierać na podstawie empatii i własnego doświadczenia . A ludzie sami powinni wyciągać odpowiednie wnioski i sami za siebie decydować.
Ale żeby tak było to najpierw muszą uwerzyć ,że mogą , że są zdolni do działania , które może odmienić ich sytuację . Muszą uwierzyć w siebie . Muszą chcieć po prostu .
A chcieć to móc itd.
Ale TW stan ducha naprawdę mi się nie podoba .Czy aby na pewno wszystko OK?

ps. Już mi nie odpisuj ,bo zaśmiecimy wątek , na priv proszę.
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 21:26   

[quote="Maria Anna"]Możesz zrobic bardzo wiele. Przy każdym MOPS-ie jest darmowy psychoterapeuta, który zajmuje się także przemoca psychiczna w domu. Idąc tam juz posuniesz sie naprzód...

Witajcie

MARIA ANNA , byłam u psychologa u takiego katolickiego , przy centrum pomocy Rodzinie .

I mnie załamał:(

Po jednej godzinnej wizycie powiedziała mi Pani ze Ja i dzieci mamy strasznie niska samoocene , wiecej porównała moje życie do szachownicy i Ja z dziecmi to pionki lezace w koncie a mój maz jest biegajacy po planszy.

Wiecej powiedziała mi ze ona nie widzi za wielkich szans na uratowanie tego .




i jak to usłyszałam to wiecej nie poszłam


miałam chodzic tam aby własnie uwierzyc w siebie w swoje mozliwosci.

[ Dodano: 2008-10-15, 22:36 ]
Mój maż , traktuje mnie i dzieci jak własnosc jak cos co mu sie nalezy .

musimy byc posłuszni wykorzystuje mnie w kazdej dziedzinie itd.

Potrafi mnie ponizac przy dzieciach mówic rózne rzeczy na mnie , doszło do tego ze moje 5 letnie dziecko mówi "mamo nie słuchaj taty :cry: "

przez 10 lat mojego małzenstwa byłam dosc przykładna zona zajmowałam sie dziecmi , domem dogladałam Jego firmy , zawsze dawałam nie oczekujac aby mi to sie "zwróciło"

Ale 5 lat temu to pekło , wybuchło i mój maz wtedy zauwazył róznice zacza sie skarżyc po rodzinie na mnie i to ja wyszłam na te zła babe.

Cały czas o 5 lat daje mu szanse na naprawe .

On obiecuje przeprasza ale nieraz szybciej nieraz pózniej wraca do tego samego.

Juz w nic nie wierze juz mnie "nieruszaja " te jego przeprosiny -chyba sie przyzwycziłam
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 23:01   

Bellisima...posłuchaj synka...mądry chłopczyk.
Nie zrażaj sie jedną pania psycholog...to tylko człowiek, są inni...nie poddawaj sie, walcz...o SIEBIE.

musimy byc posłuszni wykorzystuje mnie w kazdej dziedzinie itd.
nie musicie!!!!!... musisz to Ty zadbać o siebie i dzieci.
Nie jesteś marionetką , jesteś człowiekiem z takimi samymi prawami i obowiązkami jakie ma Twój mąż.
Nie jestes inna, nie jestes gorsza....jestes taka sama jak my wszyscy...wartościowa.
Kryzys to punkt zwrotny....alarm....to znak dla Ciebie.
Ostatnio zmieniony przez lena 2008-10-16, 12:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 06:36   

Bellisima.
Pani psycholog wyraziła swoje zdanie na podstawie tego, co usłyszała. A czy nie jest prawdą, iż masz bardzo niską saoocenę, że mąż przestawia Ciebie i dzieci jak chce i kiedy chce?
Terapia Twoja i dzieci nie ma polegać na zmianach w Twoim mężu, ma pomóc Tobie, dzieciom stanąć samodzielnie na nogi. Mąż jest tutaj jakby nieważny, nie o niego chodzi. Nie wiem czy są szanse na uratowanie małżeństwa, ale nadszedł już najwyższy czas, byś Ty zaczęła robić coś dla siebie.
Poszłaś po gotową receptę na zmianę zachowań męża? Nie ma takiej. A jeśli chciałaś zapewnienia, że on się na pewno zmieni, też nikt rozsądny Ci tego nie powie, bo niby na jakiej podstwie?
Nie zrażaj się, oprócz tej jednej, są jeszcze inne terapeutki. Ale obawiam się, że każda powie to samo, może innymi słowami.
To Ty masz zacząć terapię, Ty masz poczuć się wolna od dyktatury i przemocy.
Ty sama warta jesteś tego, żeby zadbać o siebie, bez względu czy się to mężowi podoba czy też nie.
Napisałaś, że jakiś czas temu coś pękło, że w wyniku tego maż coś zauważył, chociaż nadal on postępuje tak samo, ale Ty postawiłaś sprzeciw. Zobacz: zauważył.
I teraz zadanie dla Ciebie: zmieniać siebie, nie bacząć na męża. Zmieniać mądrze, pod kierunkiem speclalistów. Nie tylko postawić veto takiemu traktowaniu, ale stawiać mądry sprzeciw, żeby nie wywoływać agresji, nie kłótnia ale spokój i opanowanie. I od tego są specjaliści, grupy terapeutyczne: dla ofiar przemocy, by ludzie umieli podnieść się z kolan i GODNIE żyć.
Powiem Ci, że terapia to bardzo bolesne zajęcie, odkrywają się prawdy, których nie chcemy, pokazuje się nasze prawdziwe oblicze, zaglądamy we własne serca. I przeważnie nie zgadzamy się sami ze sobą. To długa i uciążliwa praca. Ale przynosi efekty.
A jeśli się komuś nie podobają zmainy, które w nas zachodzą, to już jego problem.
Głowa do góry,. Jesteś mądrą kobietą, masz wspaniałe dzieci. I warto byś o tym pamiętała.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 14:07   

Bellisima.............. Elzd1 napisała niemal że wszystko co można napisać.
Napisałaś:"Po jednej godzinnej wizycie powiedziała mi Pani ze Ja i dzieci mamy strasznie niska samoocene"

Belisima,Ty miałaś raczej bardzo dobrą psycholog. Zdiagnozowała Cię i dzieci.A że diagnoza mało przyjemna???...........a to juz inna sprawa.
Tak jak napisała Elzd1..... terapię można porównac do leczenia chorób somatycznych.Czy leczenia zęba jest przyjmne? czy zabieg chirurgiczny-obojętnie jaki-jest przyjemny? czy leczenie zastrzykami jest przyjemne?bezbolesne?

Belisima..... ta psycholog "walneła" Ci po oczach prawdą,bolesna ale prawda najpewiej.
A prawda o nas jest często gorzka ,jak lekarstwo które choć gorzkie ale leczy.Prawda jest gorzka,ale duszę leczy.
Poznając prawde o sobie masz szansę na podjęcie kroków aby sie zmienić.

TO TY MASZ SIE ZMIENIĆ,a Twój mąż zmieni sie pod wpływem Twoich zmian,przynajmniej bedzie miał sznsę na zmianę.....

Sugerował bym przemyslenie jeszcze raz swoje decyzji o porzuceniu tej psycholog.

Praca nad soba to wysiłek.A Ty zraziłas sie bo poszłaś po "pigułkę" na zmianę meża...............
A tu każą coś robić ze sobą,nie z mężem.
Belisima............. uwierz........to tak strasznie wygląda na początku.Ale warto podjąć wysiłek.Dla siebie..... nie dla męża
A czy w Twojej rodzinie pierwotnej nie ma dysfunkcji jakiejś???
Pogody Ducha
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 14:32   

Słusznie.... Bellisima usłyszała prawde, ale myslę,że nie to ją zraziło ale słowa o braku szansy na uratowanie.
Być może źle zrozumiała,być może....
Warto przemyśleć i zastanowić sie nad powodem zniechęcenia i podjąć kolejny krok.... powrót, bądź zmiana psychologa.
Najwazniejsze pytanie ...czy chce sobie pomoc i podejmuje sie pracy nad sobą...jesli tak świetnie.
Bellisima..... psycholog nie jest cudotwórcą, nie sprawi,że bedziesz szczęsliwa, ale pomoże w rozwiazaniu problemow, wesprze, pokieruje.... robota nalezy do Ciebie.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 18:23   

lena napisał/a:
Słusznie.... Bellisima usłyszała prawde, ale myslę,że nie to ją zraziło ale słowa o braku szansy na uratowanie.

Bo to boli.
Usłyszałam takie teksty wiele razy, zarówno o psychologów świeckich czy katolickich, jak i od księży, od przyjaciół i znajomych, od adwokatów, do których chodziłamm przed sprawą rozwodową po poradę. Bo MOJA chęć nie wystarczy, musi być chęć tej drugiej strony. Ileż razy kłóciłam się ze swoją terapeutką, mówiłam, jaki mój mąż jest dobry, tylko się zagubił, ileż razy krzyczałam na nią, a wychodząc miałam ochotę trzasnąć drzwiami i już nigdy nie wracać tam, gdzie otwierają mi oczy na prawdę, na fakty.
Boli nadal, po kilku latach, gdy już realnie patrzę na sprawę, gdy sama sobie to mówię, też boli. Ale wolę taką prawdę, niż złudzenia, którymi karmiłam się przez baaaardzo długi czas. Wreszcie, gdy już zrozumiałam, ulżyło mi. Wiem że mogę/muszę zająć się sobą, że nie mogę wciąż tkwić w przeszłości ani w ułudzie.

Nie wiem co będzie, może i szanowny mąż zechce kiedyś zrozumieć, zechce wrócić. Może zdarzy się ten cud, o który proszę Pana, mam przykłady, że cuda się zdarzają. Ten czas muszę przeżyć, dobrze przeżyć, a nie "jakoś". Może nie muszę, ja chcę żyć dobrze i godnie.
Tak samo i w Twoim przypadku, Bellisima, masz dwa wyjścia: albo żyć w ciągłym terrorze pod groźbą awantury przy byle okazji, albo wziąć sprawy w swoje ręcę, zająć się sobą. Psycholog czy terapeuta pracuje z osobą, która do niego przychodzi, nie z nieobecnym mężem czy oddaloną żoną.
Życzę powodzenia w pracy nad sobą, bo warto podjąć ten trud.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9