Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2008-10-13, 13:16 przygnębienie i depresja
Nasz kryzys małżeński, po prawie roku czasu, nieco zelżał. Jest lepiej, a momentami nawet dobrze. Jedyne co mnie martwi, to stan duchowy mój i mojego męża. Ja jestem ciągle rozdrażniona, poddenerwowana, tabletki uspokajające idą jak woda, a mąż - mówi że jest przygnębiony, że nic mu się w życiu nie układa...
Dla przypomnienia - rok temu, z mojej winy, kryzys osiągnął swoje apogeum - mąż powiedział mi że nie chce ze mną żyć, skontaktował sieze swojądawną miłością, też - jak się okazało - nieszczęślwią w małzeństwie - i od tego zaczęło się : spotkania, spotkania i jeszcze raz spotkania. Potem otrząsnął się, zaczął mówić że jesteśmy rodziną, zaczeliśmy normalnie rozmawiać, planować, ale... powiedział że z tamtą osobą nie przestanie się spotykać - żę jest to jego koleżanka i że jest dla niego szczególnie ważna i już. Mąż tej dziewczyny cały czas walczy o jej względy (bo u nich kryzys był z jego winy) - skutecznie, bo zgodziła się znowu z nim zamieszkać. WIęc, niby wszystko na swoim miejscu.
Nie będę mu stawiać ultimatum, bo widzę że się stara (widać to w wielu drobiazgach i momentach życia rodzinnego).
Jak mu pomóc? Jak z nim rozmawiać? Jakich argumentó używać?
Czasem nie mam siły....
[ Dodano: 2008-10-13, 13:20 ]
Dodam jeszcze jedno: czuję się WINNA jego stanu ducha (bo wiem, że nie jest zadowolony z NAS - chyba).
Zawsze cudza żóna jest lepsza, cudze dzieci, cudza praca, cudzy samochód, cudzy pies, cudze mieszkanie - zauważyliście to?
WIĘC - czuję się winna tego jaka jestem, tego że przeze mnie on cierpi. Czy to nie głupie? Czy może mnie ktoś z was sprowadzić na ziemię?
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-13, 14:21
Kiedy Michaelo droga zajmiesz się sobą?... swoim stanem ducha???
Z tego co pamiętam proponowałaś mężowi psychologa, księdza i nie skorzystał, bo dla niego to idiotyzm......dla mnie ucieczka przed odpowiedzialnością i koniecznością zakończenia pewnej znajomości.
Jak myslisz?...skąd taki, a nie inny stan ducha męża?
Czy jazda na dwa fronty przynosi szczęscie?
On ma wybor, Ty tez...sobą się zajmij, bo tez w nienajlepszym stanie jesteś !!!!
...i przestan juz z ta winą
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-13, 17:33
Dodano: 2008-10-13, 17:33
Michaela ,piszesz:"Dodam jeszcze jedno: czuję się WINNA jego stanu ducha (bo wiem, że nie jest zadowolony z NAS - chyba). "
wiesz,to zacznij zmieniać siebie ,a pod wpływem twoich zmian zmieni sie Twoje otoczenie.
I nie czuj sie winna,tylko zacznij pracować nad sobą.
Pokora to nie jest to samo co upokorzenie.Więc może nie upokarzaj się ,a zacznij ćwiczyć pokorę.
Więc zamiast wpadać w poczucie winy ,zamiast rozpamię tywac historię popracuj nad dziś.
Popracuj nad Pogoda Ducha.
Pogody Ducha
Czy Ty jesteś jemioła? a może powój?
Świat jest w swojej objętości wypełniony w znacznym stopniu tymi ,co to chcą zmieniać innych................. nie siebie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum