Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Bardzo Wam wszystkim dziękuję. Za ciepłe słowa, za to że wierzycie, bo wiara jest tak bardzo potrzebna, bez niej nie ma nic.
To taka trudna droga do uzdrowienia, do przebaczenia samej sobie.
To poczucie że jest się kimś złym i bez wartości przeszkadza w odbudowaniu tego co się zburzyło.
Wiem że muszę wciąż zapewniać męża o swojej miłości i oddaniu. Nie zawsze udaje mi się tak postąpić, ale nie dlatego, że nie chcę, po prostu są takie dni kiedy czuję że mąż woli zostać sam. A ja się wtedy tak bardzo boję że mnie odepchnie....
Pyta mnie czy naprawdę go kocham i dlaczego i za co.... i wciąż wątpi, wiem dlaczego.... To co zrobiłam zabiło zaufanie i bezgraniczną miłość którą mnie darzył.
A ja Go kocham, tak bardzo kocham, za to jaki jest, za jego ciepło, za to jak patrzy na mnie swymi oczami (które teraz zgasły...) za to co czuję kiedy jest tak blisko mnie.... i za to jak walczy o Nas, mimo że nie ma już sił....
Chcę być przy Nim do końca Naszych dni, razem się zestarzeć... czy będzie Nam to dane?? Staram się w to wierzyć z całych sił...
marc!n70 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-26, 12:42
Kocham Cie Doroniu..
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-26, 12:56
...aż mi ciarki przeszły....jak Oni się kochają.
Pieknie
Cieszcie się sobą, dbajcie wzajem i oby tak już zawsze.
Powodzenia!!!
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-26, 13:10
Bardzo lubię, kiedy tak mnie nazywasz...
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-27, 13:37
NIECH WAM PAN BÓG BŁOGOSŁAWI :)
gandalf [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-27, 14:53
Jejku jak miło się Was czyta
Ile ja bym dała aby mój mąż zrozumial to co Ty Dorotka, ale nie wszystkim jest to dane
Pozdrawiam Was serdecznie i jestem z wami w modlitwie
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-29, 14:06
Kochani, proszę Was gorąco o pomoc.
Proszę o modlitwę dla naszego małżeństwa.
Było już tak dobrze a mój mąż naprawdę zaczął sobie z tym radzić.
Potem pokazałam mu Wasze forum, bardzo mu się TU spodobało. Kiedy czytał Wasze historie i to w jaki sposób walczycie o przetrwanie, postanowił też tak walczyć, był pełen wiary i nadziei że mu się uda.. A nie jest taki wierzący jak ja.
W weekend wszystko zostało zburzone.
Cała nasza praca legła w gruzach.
A wszystko przez chęć zemsty, pochłonęła Go całkowicie, zatracił się. Ja byłam bezsilna.
Na szczęście opamiętał się ale jakiego to zniszczenia i spustoszenia dokonało jest nie do opisania.
Teraz znowu walczy!!! Jest w tej walce niesamowity, taki silny i niezłomny, mimo że nie jeden już by dał spokój. Tak bardzo go kocham i cierpię razem z Nim, dlatego proszę Was o modlitwę, bo tylko tak mogę Mu pomóc.
Z góry Wam dziękuję.
ekola [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-29, 14:58
Dorotko,
ja też walczę, też borykam się z przebaczeniem i z wyrwaniem się z zaklętego kręgu poczucia krzywdy. Na własnej skórze przekonałam się, jak łatwo - mimo postanowień, mimo miłości - upaść i znowu zamknąć się w sobie, wrócić do rozpamiętywania krzywd, rozdrapywania ran...
Ale upadki są nieuniknione! Jeszcze nie raz będą. Nic nie przychodzi łatwo!
Byle tylko powstać i próbować dalej!
Jeśli obie strony chcą próbować, chcą się podnieść... to może być tylko lepiej. Wierzę w to!!!
Będę pamiętać w modlitwie.
Trzymajcie się! Walczcie o siebie! Naprawdę warto...
kasia1 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-30, 07:11
pamiętałam o Was na dzisiejszej Mszy św...
Marcinie, potrzebujesz dużo siły, żeby przez to przejść... ja wiem, że taką moc daje sakrament Spowiedzi... może spróbujesz? W chwili kiedy bardzo chcesz przebaczyć, a to Ci się nie udaje, dobrze jest zwrócić się do Chrystusa, aby Cię do tego uzdolnił...
Szatan krąży tam, gdzie wydarza się coś dobrego... chce to zepsuć... nie pozwólcie mu na to... bądźcie mocni siłą Spowiedzi i Komunii św.... Oboje...
Trzymam za Was kciuki
Powodzenia!!!
miriam [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-30, 08:00
Drodzy Dorotko i Marcinie...
Do słów Kasi dołączam tylko jeszcze swoje skromne przemyślenia.
Przebaczenie jest oczywiście aktem woli , ale jest to proces, nie dokona się na zawołanie .
Skupcie się teraz na sobie, na Waszym małżeństwie . Przyda się taki "fest" rachunek sumienia ze wspólnego życia , aby poprawić to ,co było niedoskonałe i wyciągnąć odpowiednie wnioski.Trwajcie w łasce i modlitwie --wspólnej modlitwie . Pomocna będzie tu modlitwa o przebaczenie : http://www.e-dr.jezuici.pl/
Mnie osobiście pomogła bardzo Adoracja --takie "przytulenie" się w swoim bólu i smutku do serca Pana Jezusa . Daje spokój i ukojenie , jasność umysłu i siły do działania. Polecam serdecznie! Mój ulubiony tekst do Adoracji : http://www.oaza.zamosc.op...yk_kwadrans.htm
Z Bogiem wszystko co niemożliwe staje się możliwe-- trzeba zaufać .
W swoim życiu doznałam wiele cierpienia , ale też niezmierzonej Miłości Boga . A ON kocha wszystkich jednakowo --każdego z osobna i każdego najmocniej .
Serdecznie pozdrawiam .
Miriam.
NORBERT [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-30, 11:39
Marcinie głównie to apeluję do Ciebie ,ja też tu jestem bo byłem po złej stronie.Wiem
jak ciężko jest zrozumieć,wybaczyć..krzywda jak doznała się w twym sercu ..jest trudna
bo dotkneła czegoś czego kobiety nie rozumieją dumy męskiej,to wewnętrzny obraz
jaki powstaje w facetach jest ten inny,lepszy,doskonalszy..to jemu zaufała i się powierzyła
TAK..po stokroć TAK...ale właśnie to ale to był tylko listek ruchomy na wietrze,jedna chwila zapomnienia,jedna chwila zbłądzenia..Dorota tu jest ,jest koło Ciebie..nadal kocha...i nawet nie oczekuje przebaczenia ..czeka byś ją przytulił ,poznał to dlaczego.To co zaistniało stało się ..choć trune stało się ,nie zmienisz tego ale masz możliwość ..zapytania co się stało kochanie że to zrobiłaś.Trwaj przy niej bo to że napisałeś męska duma ..pamiętaj jest duma o wiele więkrza niż ta nasza prostota-uraza sex..to duma bycia mężem,bycia ojcem.
To że ktoś jest gorszy,czy lepszy w łóżku to prostota ..ludzie którzy mają z tym problemy
nie przekreślają niczego a nadal kochają ,wspierają.Ty zdrowy facet masz szansę pokazać żonie TO JA KOCHANIE I JESTEŚ DLA MNIE CAŁYM ŚWIATEM..nie spitol tego
p.s Doroto masz wspaniałego faceta,zobacz to i walzc o niego
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-30, 15:07
Witajcie wszyscy (nie chcę nikogo pominąć, zarówno tych którzy odpisują jak i tych którzy tylko czytają)
Wasze słowa to dla mnie ogromna pomoc a co najważniejsze dla mojego męża również!!
Kasiu1, Ekola i Miriam, Mirello, Gandalf dziękuję za Wasze modlitwy bo to właśnie tutaj zrozumiałam że trzeba modlić się również za innych. Ja byłam w swoich modlitwach skoncentrowana tylko na swoim małżeństwie ale teraz już wiem i proszę o łaskę dla Was wszystkich.
Potrzebujemy teraz z mężem dużo spokoju aby powoli dochodzić do siebie po ostatnim burzliwym okresie.
Szatan krąży tam, gdzie wydarza się coś dobrego... chce to zepsuć..
Kasiu1, to takie trafne co piszesz on tak łatwo nie odpuści bo naprawdę był już bardzo blisko żeby dokończyć swego dzieła zniszczenia.
Norbercie Twoje słowa na pewno przeczyta mój mąż i też Ci odpisze.
Jeszcze raz pozdrawiam Was serdecznie.
[ Dodano: 2008-09-30, 16:10 ]
Norbercie ja wiem że mam wspaniałego męża i będę walczyć o Niego do utraty tchu.
Kocham Cie Marcinku, pamiętaj o tym zawsze kiedy przyjdzie zwątpienie.
gandalf [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-30, 16:18
Wierze, że się Wam uda, że zwyciężycie satana razem. Macie o co walczyć kochacie się i dacie rade, a ja będę nadal się za Was modlić kochani.
marioviola [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-07, 16:26
Doroto i Marcinie, nie poddawajcie się. Ja też wierzę, że Wam się uda! To co przeczytalem daje mi ogromną nadzieję na naprawę mojego małżeństwa. Pozdrawiam.
Dorota.71 [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-08, 11:44
Witam wszystkich,
Dawno nic nie pisałam o sobie ale codziennie TU jestem i czytam.
Czytam i mam łzy w oczach... tyle różnych historii, tyle bólu i cierpienia.....
Chciałabym odpisać, poradzić ale jakoś nie mam odwagi bo uważam się za kogoś gorszego, kogoś kto potrafi tylko niszczyć... bardzo mi z tym źle.
Ale teraz potrzebuje znowu podzielić się z Wami moimi problemami, bo wiem że wysłuchacie mnie...
Nie ma dobrych wieści, bo wciąż nie możemy sobie z Tym poradzić.
Jak to pokonać, jak ostudzić myśli? Żeby tak nie bolały, żeby pozwoliły dalej żyć...
Czy czas w końcu zacznie działać na korzyść????????
Kiedy patrzę na zmagania mojego męża to czuję się okropnie bo zrobiłam mu straszną krzywdę!
Uważam się za potwora a nie kobietę.
Zabiłam to co kochałam najbardziej.
Zniszczyłam czystą ,piękna i bezgraniczną miłość jaką darzył mnie mąż.
Zgasiłam światło w Jego oczach i zabrałam szczęście.
Mój mąż nie może sobie z tym poradzić i odsuwa się ode mnie, stara się być oziębły, nie przytula, nie myśli i wtedy jest mu lepiej, łatwiej. Może jeść, spać, opiekować się dziećmi.
A kiedy walczy i myśli o tym co się stało to tak boli że nie daje rady...
Mówi mi że nie wie już co do mnie czuje, że z każdym dniem to uczucie powolutku ucieka a ja go błagam żeby nie pozwolił na to....
Powiedział też że staje mu się obojętna a co najgorsze dzieci też!!! One zawsze były dla Niego całym życiem, słońcem, celem w życiu.... a teraz.... co ja zrobiłam?????? Nienawidzę się za to!!!
Co mam robić jak mu pomóc??????????
Kocham Go całym sercem.
Jego zapach i ciepło przyciąga jak magnez, chciałabym żeby zamknął mnie w środku siebie i już nigdy nie wypuścił...
Modlę się o uzdrowienie każdego dnia, dla Was również, co jeszcze mogę zrobić...
Gandaf dziękuje Ci za ciepłe słowa.....
Marioviola przykro mi że to co teraz przeczytasz nie pomoże Ci...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum