Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Niebieska czytałem wszystkie rady forumowiczów w zasadzie nic dodać nic ująć ,przychylam sie do opini Leny i nałoga...już dostałas przekaz od Boga ,byłaś na kolanach wyznałaś wyznałas swe grzechy..Bogu,mezowi ale własnie czas na Ciebie wstan i idz za głosem oczyszczenia,zostaw głosy z tyły bo to te głozy o jakich napisał nałóg,wyznaniami zamknełaś cykl ..cykl zła..teraz czas na twój spokój ducha,mądrość i naprawę Siebie -kochanej żony i matki.Moje częste słowa koniec jest początkiem czegoś nowego ..twoje nowum to usmiechnięta ,pełn zycia mama i żona.Pracuj nad tym głównie umacniająć się w wierze każdego dnia słuchaj głosu jaki jest kierowany do ciebie,nieraz trzeba spokój wspomagać lekami,terapiami ,psychologiem ale ty sama decydujesz .Każdy tu na forum może podpowiadać ,dawać rady wskazówki,wygłaszać tezy ale pamietaj to ty sama rozpoczynasz walkę o Siebie...........niebieska cisz ,spokój,otwartośc serca umysłu uwalnia od podpowiedzi złego,on nie lubi spokoju w człowieku.
i prywatnie zgadzam się nie wciagaj męża w i tak trudna dla niego sytuację ,ale może go poproś jak on może ci pomóc ..może właśnie na to czeka ...może tak mu pokażesz jak bardzo jest nadal dla Ciebie wartościowy....
życze ci mocnej wiary i niezachwianego umysłu
[ Dodano: 2008-09-10, 09:15 ]
przepraszam za zjedzone litery ale to efekt zapomnianych okularów do pracy
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-10, 11:00
niebieska napisał/a:
Dziekuje wszystkim za porady, wlasnie ide na terapie, bardzo prosze pomodlcie sie zeby mi pomogla.
Jeszcze raz Dziekuje i Pozdrawiam.
Pamiętaj o dwóch terapiach, u lekarza i Lekarza.
Współpracuj z łaską Bożą, bo człowiekowi tak do końca nie można ufać, a Bogu zawsze możesz zaufać do końca!
Dołączamy Cię do naszych modlitw w intencji małżeństw sakramentalnych przechodzących kryzys.
pozdrowienia
Trzymaj się Chrystusa
GregS [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-10, 23:26
agnieszka78 napisał/a:
GregS, Niebieska juz wszystko wyjaśniła, już dostatecznie pokaleczyła psychicznie swojego męża-co Ty jeszcze chcesz drapac?wiesz jakim cudem jest pogodzenie sie w sobie z czymś takim ? skoro jej mąż osiągnął spokój po tym wszystkim to to jest naprawde dar
To że mąż niebieskiej został dostatecznie pokaleczony psychicznie można wnioskować, z tego że ta wiadomosć była dla niego szokiem, ale gdzie wyczytalaś że OSIĄGNĄŁ SPOKÓJ?
A może on chce pomóc żonie, lecz po prostu nie wie jak to zrobić? Może nie zdaje sobie sprawy z tego w jakim stanie jest jego małżonka?
Decyzję "czy z mężem czy bez męża", zostawmy niebieskiej, którą podejmie z psychologiem. Jej post był przepojonym bólem, wołaniem o pomoc. Każdy kto zainteresował się jej historią najpewniej chciałby ją jeszcze o cos "dopytać". Dobrze, że znalazła tutaj wsparcie i zrozumienie swojej sytuacji.
Myślę, iż to że nikt jej nie potępił za jej zachowanie oraz to, że znalazła tu zrozumienie było dla niej szczególnie ważne.
agnieszka78 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-11, 14:10
GregS, to jak potworna jest taka wiadomość nie trzeba wnioskowac po tym ze napisane jest o szoku- każdy kto to przezył a jest razem z mężem/żoną nadal (a nie na etapie walki o związek) wie jak ciężko jest się wylizać z czegoś takiego..to Niebieska oczekuje pomocy i może ją uzyskać od Boga, terapeuty etc, może jej to pomoże się pozbierać, nie widze sensu aby jej mąz przeżywał to od nowa, wg mnie byłby to kolejny przejaw egoizmu
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-11, 22:50
Przykazanie miłości....
Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swego,z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich .
A bliźniego swego jak siebie samego .
miłośc siebie jako dziecka Bożego staje się źródłem miłości innych
negatywne uczucia jak...
niechęć,nienawiść do siebie staje sie źródłem niechęci, nienawiści do innych
wszystkie emocje...złośc, gniew (czasem agresja)wobec siebie samego staje sie tym wszystkim wobec innych
Zwykle te uczucia są kierowane na zewnatrz...w kierunku drugiego człowieka...wtedy krzywdzimy te osobę do której je kierujemy , a raczej przelewamy na nią, bo to nasze uczucia i nasze frustracje wynikające z naszej niedoskonałosci,(również zranień) ...ich poczatek jest w nas.Nie uznajemy jej,nie akceptujemy siebie, ale nie podejmujemy też stosownych kroków....
wygodniej jest atakować,obwiniać niż stanać w prawdzie, wejrzeć w siebie i rozpoczać pracę..... nad sobą.
Odwrotnie sie dzieje, kiedy te wszystkie negatywne uczucia pozostaja w nas,są skierowane w nas... atakują...niszczą Często mamy świadomośc własnej niedoskonałości,grzechu,ale jej nie uznajemy...obwiniamy siebie, nienawidzimy...popadamy w depresje, pojawiają sie myśli samobójcze...
Jedno i drugie choć odmienne ma wspólną ceche i prowadzi do jednego...do wzajemnej krzywdy
Człowiek niepogodzony z sobą i swoim życiem zawsze będzie krzywdził innych.
Niebieska.....rozwiązanie tych problemów jest w Bogu....w otwarciu się na Niego.
przyjmiesz Bożą miłość i wybaczenie.....będziesz w stanie wybaczyć sobie
wybaczając sobie,akceptując siebie i swoje życie....pokochasz siebie......bedziesz w stanie kochać innych
Otworz się a wróci to wszystko czego Ci brakuje.
Skorzystaj z "pomocników" jakich Bóg oferuje...terapeuta/psycholog, przewodnik duchowy.....fachowa literatura
Czytaj forum...rozmawiaj z ludźmi...nie zamykaj sie...wyjdź
Zaczęłaś terapie...nie rezygnuj, choć może Ci się wydawać że to nic nie da.
Uszanuj swoje zycie i szansę jaką dostałaś.
To Twoja wola, Twoja robota...... i........Twoja wolnośc + Wasza(małżeństwa,rodziny) wygrana.
Nie daj sie dziewczyno...nie rób "kusemu " frajdy
niebieska [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-12, 13:19
Kochani
Jeszcze raz dziekuje za porady...ale uwiezcie boje sie, dziejea sie ze mna dziwne rzeczy. Dzisiaj wyczytalam w internecie, ze dlugotrwaly stres moze spowodowac chorobe psychiczna....a ja zyje non stop w stresie...niewiem dlaczego jestem taka glupia ale to jest silniejsze...nie daje rady, narazie terapia nic nie pomgaga.
Pozdrawiam
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-12, 14:06
Niebieska...
dziekujesz..... ale sie boisz,bo dzieją się z Tobą dziwne rzeczy
wiesz,ze długotrwały stres może spowodować chorobe psychiczna...ale żyjesz w nim
wiesz,ze krzywdzisz tym siebie i najbliższych...ale robisz to nadal
wiesz....ale.....jeszcze trzeba CHCIEĆ.
Mniej ale i da się
Znasz przyczyne, masz wskazówki....nie jesteś bezradna
Życie nie ustało, ono płynie dalej..... tylko Ty się z niego wyłączyłaś....ale to Ty wciąż masz wpływ na jego przebieg....Ty podejmujesz decyzje i Ty bierzesz za nie odpowiedzialnośc.
Twoja wola i Twój wybór.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-12, 14:18
niebieska napisał/a:
...nie daje rady, narazie terapia nic nie pomgaga.
Pozdrawiam
Więc może wyjazd?
ps. nie jesteś zmęczona? możliwe, że potrzebujesz TYLKO ODPOCZYNKU
Na stres - NAJLEPSZY JEST ODPOCZYNEK
Pomyśl, czy czasem nie potrzeba Ci trochę spokoju (świętego, czyli ODPOCZYNKU)
Nie jesteśmy ROBOTAMI, czasem trzeba zwolnić MYŚLENIE.
POLECAM CI WYJAZD LUB SPACERY I BUDUJĄCE ROZMOWY Z PRZYJACIÓŁMI, czyli życzliwymi osobami! Niebieska, jeśli masz głośniki, posłuchaj:
http://pl.youtube.com/wat...feature=related
pozdrowienia! Z Panem Bogiem!
"Niewiastę dzielną któż znajdzie"
Rekolekcje dla kobiet
19 - 21 września 2008 Dom Formacyjny Maryi Matki Miłosierdzia, Błotnica 20 (przedmieścia Kołobrzegu)
"Niewiastę dzielną któż znajdzie?" to rekolekcje dla kobiet każdego stanu. Podczas rekolekcji przewidziane są katechezy i konferencje z dziedziny duchowości i psychologii (połączone z pracą z ciałem), dzielenia, modlitwa osobista oraz praca własna ze Słowem Bożym. Cel rekolekcji: odnalezienie aktualnej odpowiedzi na pytania: "Co to znaczy, że jestem kobietą, jak aktualnie mam przeżywać swoją kobiecość, gdzie tkwią śródła mojej siły, jak zintegrować ducha, psyche i ciało, jak być piękną kobietą?".
Zaczynamy w piątek kolacją o godz. 18.00, kończymy w niedzielę obiadem Koszt: 135 zł.
Zgłoszenia mailem lub telefonicznie: tel.: 500 863 104 lub 091 419 06 37; e-mail: mm@gajdy.pl http://www.gajdy.pl/terminy.htm
agnieszka78 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-12, 14:39
niebieska napisał/a:
Kochani
Dzisiaj wyczytalam w internecie, ze dlugotrwaly stres moze spowodowac chorobe psychiczna....a ja zyje non stop w stresie...
Niebieska czy ty aby nie zaczynasz celebrować swojego stanu? bo to tak jakoś wygląda, stres to cos z czym sięnp walczy a nie wyszukuje co tam jeszcze ciekawego może się wydarzyć, może Ty nie chcesz się uwolnić od tego bo Tobie to daje pozycje ofiary?
niebieska [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-12, 18:08
Kochani
Ja nie celebruje....tu nie ma co celebrowac, ani czym sie szczycic. Pragne zrozumiec co sie ze mna dzieje. I zrobie to dla mojego Synka i wiem ze Bog mi pomoze.
Pozdrawiam
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-12, 18:52
Niebieska...co się z Tobą dzieje?
( i to jest chyba moj najwiekszy problem, nie wiem czemu ale caly czas sie boje zeby ktos sie nie dowiedzial a jak z nimi rozmawiam to czuje sie okronie). Sama nie wiem co mi jest, nie dbam o dom, o dziecko, nawet nie mam ochoty sie umyc, nie mam zadnej przyjemnosci z zycia.A najgorsze jest w tym to , ze nie zajmuje sie naszym synkiem jak matka powinna. Wiem , ze to choroba i boje sie ze skonczy to sie choroba psychiczna, bo nie ma chyba osoby na swiecie, ktorej zanikly uczucia
Nie wybaczyłaś sobie, żyjesz w strachu ...no i wyłączyłaś się z życia właśnie z tego powodu,ale na to jest rada.Wskazówki masz powyżej.
Jakiego napędu jeszcze potrzebujesz?
Jeśli już chcesz coś przeczytać to zajrzyj do działu dobre książki....polecam "Jak zgadzać się na własne życie"....i nie tylko.
aaa...co do uczuć...przychodzą i odchodzą,bo to tylko uczucia/odczucia są.
To co masz w środku "to prawdziwe" wciąż tam jest tylko pozwól się temu wydostać.
Nie mów tez ze terapia nic nie daje, bo ile razy byłaś?...raz?...dwa?
Nie rezygnuj!!! Walcz!!!
[ Dodano: 2008-09-12, 19:24 ]
Niebieska... byłaś u księdza ...w styczniu wylądowałaś w szpitalu
Lekarze i lekarstwa nie pomagają?.....a dostosowałaś się do wskazówek?...leczenia?
Wiele zależy od pacjenta, od jego współpracy....wiesz o tym.
anna30 [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-15, 19:16
A ja nie do końca zgodzę się, że to niewybaczenie sobie. Może także i to, ale w dużej mierze choroba. I to jest problem, z którym 'niebieska' musi się zmierzyć.
Nie jestem psychologiem, ale każdy emocjonalny wyż musi zrekompensować się niżem. Nic dziwnego, że po paru miesiącach życia na wysokich emocjach, pojawiła się depresja...
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-16, 12:49
Nie jestem psychologiem, ale każdy emocjonalny wyż musi zrekompensować się niżem. Nic dziwnego, że po paru miesiącach życia na wysokich emocjach, pojawiła się depresja...owszem... nic dziwnego.....może sie pojawić.
Również nie jestem psychologiem.... przechodziłam tylko depresje.
Anno.....niewybaczenie w przypadku niebieskiej jest podstawą,obok jest strach przed rozgłosem, dalszym życiem..... i jeszcze masa innych powodów/problemów ścisle ze soba powiązanych.
Wybaczenie jest długim procesem...nie wystarczy powiedziec...wybaczam Tobie, czy wybaczam sobie....to zbyt powierzchowne......do pomocy ku prawdziwemu wybaczeniu mamy"lekarzy"
Depresja jest chorobą i coś ją bez wątpienia spowodowało....co?....
Masz racje pisząc....... to jest problem, z którym 'niebieska' musi się zmierzyć.
Musi współpracować....
lekarz przepisze leki...pacjent musi je regularnie brać( nie tylko do momentu kiedy poczuje się lepiej)
psychoterapeuta nie spowoduje ,że problemy znikną.... pomoże w ich rozwiazaniu, wskaże drogę....robote musi wykonać pacjent.Często sie słyszy.... byłam/łem u niejednego psychologa i nic. Niestety on nie jest cudotórcą, ale pomocnikiem.
Bóg... to dopiero "cudotwórca", ale równiez wymaga współpracy.
Niebieska jest mądrą kobietą, świadomą swego stanu i jego przyczyny.
świadomośc....1/4 sukcesu
prośba o pomoc....2/4 sukcesu
chęć pomocy sobie...3/4 sukcesu
podjęcie pracy nad sobą/współpraca.... 4/4 sukcesu
Wygrana gwarantowana.....wybór niebieskiej.
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-16, 13:39
Również nie jestem psychologiem.... przechodziłem tylko depresje.
Choć dziś mam większą świadomość tego skąd ona sie wzieła.
Jednym z największych sprzymierzeńców deprechy jest moje własne nastawienie na siebie.Dzis nazwał bym to że na "MNIE".
Bo mnie nie wyszło,bo mnie się nie udało,bo zostałem zraniony,bo zostałem oszukany,bo poniosłem klęskę,bo nie mogę się dogadać w małżeństwie,bo "drapie " sumienie,bo mnie boli i dlaczego akurat mnie?,bo on/ona mysli naczej,bo robi nie tak jak ja chcę,bo dałem sie ponieść emocjom,bo poszedłem na skróty a teraz są konsekwencje.
Bo brak zgody na konsekwencje,bo lęki,bo strach,bo,bo,bo............
Bo do danego czasu szedłem jak w malignie,prawie że na oślep,zakłamując siebie,wierząc w to co chciałem wierzyć, że jestem niedoceniony,że zasługuję na więcej,że mi się należy,że on/ona mnie krzywdzi,że kocha nie tak jak ja chcę,bo pycha,bo egoizm,bo indywidualizm,bo egocentryzm,bo wynaturzone instynkty i żadze musiały być zaspokajane.
Bo to było wszystko jak sen............. prawie że nie realne,ale ja tak chciałem żeby tak było,brnąłem w te rozterki.......... a 'kusy" zacierał łapki.I coraz mocniej.
Wreszcie bo dlaczego mnie to spotkało??????
Dlaczego ja?????
PRZEBUDZENIE i znowu lęk i chęć wyparcia konsekwencji,nie....to nie dla mnie./.....dlaczego mnie akurat????? a ja taki "cacy"...........
I znowu wstyd,znowu lęk,znowu osamotnienie,żal........ i ten ból,ból istnienia.........fizyczny,emocjonalny i duchowy.
I wreszcie dól,upadek i dno............. niżej już za życia nie można.I uznanie własnej bezsilności......... i prośba o pomoc,wyciągniećie ręki...........juz bezwarunkowe.
I Boże Ty sie tym zaimij.
I lekarz,psycholog,terapeuta i drugi człowiek postawiony przez Boga na drodze.
I przebudzenie................ jakże inne od tego z początku deprechy.
Że można,że nie wstyd pójść do psychiatry,wziąc psychotropy,,że lęki to we własnej głowie powstają,że konsekwencje są do przeżycia,że ból ustępuje,że można prosto,w prawdzie stanąc,zobaczyć siebie takim jakim się jest naprawdę,że trzeba się mocniej wysilić,że oddac ster czy kierownicę,że powierzyć ,zaufać,przyjąć za swoje te konsekwencje..............choć czasami nie zasłużone,i zgodzić się na to..........i ulga.............. bo można.
A po obejrzeniu się do tyłu można jeden ślad stóp na piasku zobaczyć,a od teraz juz dwa......... bo Bóg niósł na ramionach .
Pogody Ducha
samotna [Usunięty]
Wysłany: 2008-09-16, 21:31
nałóg,
zawarłeś wszystko w tym co napisałeś, prawdziwie i prosto. Też myślałam dzisiaj, że chyba jeszcze zbyt mało dawałam z siebie..., a wyobrażenia o wielkiej miłości i o tym dlaczego jest tak , a nie tak jak to sobie wyobraziliśmy, powodowały coraz większy apetyt, zamiast cieszyć sie z tego co miałam, bo nie miałm źle. Straciłam, upadłam, czasu nie cofnę, padły słowa, zapadła decyzja, a teraz wszystko w rekach Boga.... . Gdyby nie ludzie tutaj upadłabym pewnie jeszcze bardziej, nawiązywała do rozmów, płakała i prosiła, co z pewnością pogarszałoby sytuację i traciłaby szacunek przed sobą i przed mężem. Mam nadzieję, że wyciszając się, modląc i czytając Wasze posty staram sie panować nad emocjami, godzac sie i powierzając wszystko Panu Bogu. Być może dzięki ciszy, modlitwie i wspólnym wspieraniem uda mi się nie wpaśc w głębsza depresję, aczkolwiek rozważałam
wizytę u specjalisty. Dziś to nie wstyd. Mądry to zrozumie.
Łączę sie z Wami w modlitwie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum