Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2008-04-08, 10:09
Rozwód - wiara - Jezus
Autor Wiadomość
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-16, 17:41   

Mam lepszy przykład, który umieściła dziewczyna na forum.

Jest powódź. Ludzie ratują się. Ksiądz wlazł na wieżę kościelną, bo wszędzie już była woda. Przycupnął na dachu i się modli o uratowanie. Pod kościół podpłynęła łódź. Chcieli księdza zabrać, ale on twierdził, że nie trzeba, bo modli się do Boga i on go uratuje. Dwie godziny później następna łódź, a ksiądz odrzuca pomoc. Po jakimś czasie następna łódź i znowu ksiądz nie chce pomocy, bo się żarliwie modli. Godzinę później ksiądz utonął.
A że to był bardzo dobry człek, więc trafił do nieba i stanął przed Bogiem.
- Panie Boże, dlaczego mi nie pomogłeś, przecież się modliłem, zawierzyłem Tobie.
A Pan Bóg:
- Jak to nie pomogłem?! Przecież trzy razy posyłałem do Ciebie łódź z ratownikami.

Pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-16, 18:11   

Ola,w mnie znanym tym na dachu była kobieta

[ Dodano: 2008-04-16, 19:17 ]
A tak jeszcze o bezpośredniej ingerencji Boga................... jak juz to zwykle nazywa sie to cudem.Ale jako cud musi byc uznanym przez kościół.A te uznania są takie rzadkie............... Kiedyś w Oławie chyba facetowi wydawało sie że cud widzi........ az prokurator sioe nim musiał zająć. Dla tego cudu nwet Hosti e własną krwią pomazał.Pogięło faceta
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-16, 19:49   

A co to za róznica? Kobieta, ksiądz czy facet? W tym przykładzie nie ma to najmnijszego znaczenia. Może być czlowiek. A myslałam, że tylko ja jestem drobiazgowa :mrgreen:
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 10:32   

nałogu - ten ratownik z wpisu w.z. to nawiązanie do samego Jezususa naszego ratownika, u mnie chirurg - Jezus lekarz - w każdym z tych przypadków działa raczej bezpośrednio ;-)
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 10:36   

nałóg napisał/a:
w.z.............. a możesz podać choć jeden przykład,bo ten o ratowniku jest raczej potwierdzeniem tego że to nie była besposrednia ingerencja


Sami z siebie tak naprawdę nie potrafimy czynic dobra. To Bóg jest sprawcą tego, że chcemy sie nawracac i kochac Go. To jest najważniejsze, to jest bezpośrednia ingerencja w duszę człowieka. Powiesz, że to mało, że to nic nadzwyczajnego. Jak pisał Św. Paweł "2 Kor 12:2
2. Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty - czy w ciele - nie wiem, czy poza ciałem - też nie wiem, Bóg to wie - został porwany aż do trzeciego nieba."
Czy to jest najważniejsze? Kilkanaście lat temu coś przeżyłem. Ale czy to mnie przybliżyło do Boga mimo, że było niesamowitym przeżyciem - nie do końca. Dopiero ostatnio bez żadnych specjalnych doświadczeń Bóg zaczął przemieniac moje serce i serce mojej żony. To jest własnie bezpośrednia ingerencja, niby zwyczajna bo to takie proste...
Nie lekceważmy tego daru, który Bóg nam ofiaruje. Nasza wiara to niesamowity skarb. Tylko On mógł nam go ofiarowac.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 10:39   

:-D
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 11:46   

wz- a jak ktoś jest ateistą i czyni dobro- to co?
Nie jego samego zasługa?
Nadinterpretujesz.

ale nie dziwię się- wybacz ale dziwnym dla mnie jest tekst - jak to się cieszysz jak wracasz do domu a dzieci tańczą wokoło stołu przy piosenkach chcrześcijańsakich- jakoś to tak brzmiało.
:shock: :shock: :shock:

Ja się cieszę jak widzę że się uśmiechają. Do mnie. Jak skończą odrabiać lekcje, jak poprawią rezultat w biegu na 60 metrów. Dużo jest powodów do cieszenia się- niezwiązanych z wiarą i tańcami przy chrześcijańskiej muzyce. I co?
To oznacza pewnie że jestem zły człowiek. Bo mam inne żródła radości- lub też takie powody mają zostać zdyskredytowane i ja jako olewająca muzyke chrześcijańską.



cyt: Sami z siebie tak naprawdę nie potrafimy czynic dobra.

to może ty nie potrafisz- ale ja tak.


To Bóg jest sprawcą tego, że chcemy sie nawracac i kochac Go

Robisz bałagan- mówimy o uczynkach a potem te uczynki są utożsamiane tylko i wyłącznie z nawracaniem i kochaniem Boga.

Reszty brak: pracy -brak, kontaków międzyludzkich- brak, imprez- brak tylko nawracanie i kochanie Boga. Masz chyba mało urozmaicone życie- bo nie zauważasz reszty
Kiedy ostatnio byłeś w kinie- z żoną lub z żoną i dziećmi?
Jaką lekturę dzieci w szkole czytały- jak są uczniami oczywiście ?
Hm- żonie jak pisałeś jeszcze fajerwerki w głowie.
co rozumiesz pod pojęciem fajerwerków?
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 13:02   

W.Z. rozumiem to co piszesz i zgadzam sie z tym.Zuza niestety wydaje mi sie nie doznała Chrystusa w sercu . Bo co innego jest chodzic do kościola a co innego odczówać głód Eucharystii głód rozmowy z Bogiem. On dotknął mego serca i uleczył moje rany i po niektórych postach poprostu można wyczytać , że w wielu osobach brak tej calkowitej ufności Chrystusowi. Nie boję się tak pisać bo czuję że muszę dawać Wam świadectwo abyście uwierzyli abyście zaufali.
Pamietam w modlitwie.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 13:52   

Małgorzta napisał/a:
Nie boję się tak pisać bo czuję że muszę dawać Wam świadectwo abyście uwierzyli abyście zaufali.


Tak właśnie jest Zuza. Czuje się w obowiązku wobec Kościoła by składac świadectwo. Nie martw się o mnie i moja rodzinę. Wszystko już jest na swoim miejscu od kiedy Jezus u nas zamieszkał. Niby nic się nie zmieniło. Żyjemy sobie normalnie tak jak wszyscy ludzie. Jest czas na zabawę z dziecmi, poczytanie książki, na wyjście na spacer czy imprezy. Zresztą spędzamy bardzo dużo czasu razem. A jednak jest jakby inaczej. Cieszy mnie jednak troska o moją rodzinę. Dobre słowo zawsze potrafi człowieka podnieśc na duchu.

zuza napisał/a:
To oznacza pewnie że jestem zły człowiek. Bo mam inne żródła radości- lub też takie powody mają zostać zdyskredytowane i ja jako olewająca muzyke chrześcijańską.


Nie. Masz prawo słuchac dowolnej muzyki. Zresztą masz prawo robic to co chcesz, nikt nie ma prawa Ciebie oceniac. Wcześniej żona puszczała moim dzieciom teledyski, w których półnagie panienki gibały się na ekranie. Wybacz, ale nie przekonasz mnie, że za tym gibaniem sie stał Pan Bóg. Dlatego to, że teraz więcej czasu poświęcamy dla Jezusa jest dla mnie takim małym świadectwem.

zuza napisał/a:
Nie jego samego zasługa?
Nadinterpretujesz.


Pewnie tak. Ale jestem prostym człowiekiem. Nie mam przygotowania teologicznego. Piszę to co czuję, a Pismo Święte to potwierdza. Pamiętasz tego bogatego młodzieńca? Od dziecka spełniał dobre uczynki, ale jednego mu brakowało. To bardzo dobrze, że czynisz dobro. Kiedyś odbierzesz za to nagrodę w niebie. Ale my chrześcijanie, nie jesteśmy wcale tacy święci. Czasami tak jak Piotr potrafimy sie zaprzec Jezusa, ale wierzymy, że mimo naszych ułomności z naszych największych błędów Pan potrafi wyprowadzic dobro. I nie chlubimy się z tego, że jesteśmy silni i tacy "dobrzy". Pewnie pamiętasz, że Świety Paweł chlubił się ze swoich słabości, po to tylko by bardziej obawiła się chwała Boża. Serdecznie pozdrawiam.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 16:29   

hm- wz- teraz cie zaskoczę- moje dzieci nie oglądają półnagich panienek w teledyskach.
I Bóg do tego nie ma nic. To moja działalność.
Idąc tropem twoich interpretacji- to nie moja zasługa?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 17:26   

Nie pamiętam już w jakim poście ,ale był tu na forum facet.Opisywał swoje przeżycia związane z tym ,ze jego sakramentalna żona uznała że działanie na niwie wiary i kościoła jest naważniejsze.Jej "guru" czy ktos kto przewodził tej grupie został najważniejszym przewodnikiem.Kosztem małżęństwa,(dzieci tez mają).
Niedawno opowiadał ksiądz(mój prafialny) o pewnej grupie modlitewnej z Wrocławia.Tak sie zapędziła w modlitwie,w rozważanie pisma świętego,że az w koncu odłączyli sie od kościoła.Doznawali cudów niemalże,odczuwali prowadzenie przez istoty pozaziemskie.
Robert Tekieli co poniedziałek w radiu Józef prowadzi programy demaskujące takie prywatne objawienia,prowadzenia i cuda.
Jednak wiele jest faktów,zdarzeń-niby zupełnych przypadków- gdzie można odczuć prowadzenie przez Boga człowieka.
Jednak znam wiele więcej takich prowadzeń poprzez Boga stawiającego na drodze człowieka innych ludzi.
Kasiu......... pisałas o chirurgu. Ja wiem że Bóg po to dał nam medycyne i lekarzy aby ratowali ludzi z opresji,z choroby.Sam mam za sobą bardzo długą i trudną operację.Wiesz....... jak leżałem na szpitalnym łóżku,pod aparaturą,z kilkoma kroplówkami wpiętymi do żył,to tak sobie planowałem ....jak to jak zmienię swoje życie,jak ja bedę szanował zdrowie,zycie(darowane mi po x 2). Nie za długo w tym postanowieniu wytrwałem............ I też dziś mógłbym pewnie napisac ,że to,ze jestem zupełnie kims innym, było bezpośrednią interwencją mojego Boga.Bo Ktoś zabrał mi obsesję picia.
Ale nie śmiem........... Bo mam obawę że byłaby to pycha z mojej strony.Nie czuje sie aż tak godnym.
Bóg działa najczęściej poprzez innego człowieka.
Takim najbardziej dobitnym przykładem była smierć Jana Pawła II.
Bóg jego osobą pokazał ludziom młodym i starszym...i juz całkiem starym,światu śmierć.Godną smierć.Uszlachetnił i przyblizył cierpienie i ból.
Przez osobę papieża JPII.
Ale w.z. masz prawo do własnych pogladów,wizji i nie odbieraj tego co piszę jako ataku na Ciebie,To co piszę jest tylko polemiką,nie jest kierowana -z mojej strony- przeciw Tobie.Poprostu dzielę sie moimi przemysleniami,doświadczeniami.
Masz prawo mieć inne-choć nie koniecznie musze sie z tym całkowicie zgadzać .Mam wrażenie że wszyscy zabierający głos w tej sprawie mówia o tym samym.Tylko używamy innych wyrażeń.
Pogody Ducha
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 18:32   

8 kwietnia 2008 r. w. z. napisał:
Na początku chciałbym powiedziec, że bardzo dobrze, że taka strona jak ta powstała. Kiedy wali się świat po odejściu bliskiej osoby każda życzliwa dłoń jest potrzebna. Pół roku temu to przeżyłem (opisałem to trochę na stronie http://www.ojcowie.pl/forum/). Żona odeszła do innego. Mnie potraktowała jak "śmiecia", niepotrzebny sprzęt, który może pójśc w odstawkę, jako tego, kto był powodem jej wszystkich nieszczęśc. Może w trudno w to uwierzyc, ale w jakiś dziwny sposób zadziałał przez nią Bóg. Dzięki jej odejściu po raz kolejny nawróciłem się. W zasadzie nie miałem za dużego wyboru - albo skończyc ze sobą, albo wołac do boga. Z Bożą pomocą to przeszedłem. Ciekawe, że najbardziej pomogła mi modlitwa do aniołów.
Wiecie, tyle przykrych słów jakie usłyszałem pod swoim adresem, nie powiedział mi nigdy nawet największy wróg. Nie było żadnych szans na porozumienie.
Wtedy tego nie wiedziałem, ale żeby ratowac rodzinę musiałem czasami działac wbrew sobie. Kiedy ona odeszła, nie dostała nic. Zabrałem jej wszystko i zacząłem się nawet starac o odzyskanie dzieci. Strasznie mnie znienawidziła. Z natury jestem spolegliwym człowiekiem więc musiałem działac wbrew sobie - np. wzywałem policję gdy chciała mi z domu wynieśc meble. Pewien pustelnik podpowiedział mi gdy byłem u niego na spowiedzi pierwszej od kilku lat - "nie dziel majątku - bo to będzie koniec..., przeproś ją za wszystko i powiedz, że zawsze będzie dla niej miejsce w twoim domu". Tak też zrobiłem.
I wiecie gdy już byłem na samym dnie, stał się cud. Wyciągnąłem do niej rękę, a ona ją chwyciła. Po kilku dniach od tej sytuacji wróciła do mnie z dziecmi. Była niewierzącą osobą, a kilka dni temu nawróciła się. Bóg nie chce byśmy schodzili na błędne ścieżki w trudnych sytuacjach. To nie jest łatwe, bo nawet wierzący ludzie radzili mi bym sobie kogoś znalazł i nie był sam. Ja znalazłem Jezusa. A Wy?
Jeśli oczekujemy cudów to tylko z Bogiem. Nie gódźcie się na rozwody. Nigdy nie wiecie co naprawdę myśli ta druga strona. Moja żona przeklinała mnie, a w duchu pragnęła powrotu.
Dobrze, że mamy Kościół. Takich wspaniałych ludzi jak OP J.Salij. Jego teksty na te tematy są wspaniałe.

pozdrawiam wszystkich, nie poddawajcie się, może nie zawsze się to uda, ale z Jezusem wszystko jest możliwe i jeśli dzięki odejściu innej osoby jesteście bliżej Boga to cieszcie się tym spotkaniem. Reszta jest w ręku Boga.



W.Z. oby to świeże nawrócenie Twoje i Twojej żony się utrwaliło. Obyś nie poszybował w drugą stronę za mocno i nie przedobrzył.
Niestety, nie jesteś pierwszym tego typu przypadkiem na forum. Bądź uważny. Kryzys się u Was nie skończył. Na razie to czas euforii z powrotu. Teraz dopiero przed Wami kawał ciężkiej pracy. Bo tak jest ze "świeżo" nawróconymi, że głoszą, gdzie się da i ile się da, a potem różnie z tym bywa.

Mam pytanie do Ciebie. Czy nigdy się nie zastanawiałeś nad tym, że mocno swą żonę wystraszyłeś, starając się pozbawić ją dzieci i mienia? Bo to, co napisałeś brzmi straszno. Mojego męża zwykłe alimenty wystraszyły, a tu chodzi o dzieci i całe mienie.

Na zakończenie pragnę napisać: Oby to Wasze nawrócenie było trwałe, czego Ci z całego serca życzę.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 18:35   

Nałogu, nie odbieram tego co piszesz jako ataku. Piszesz mądrze, wyważenie. Podoba mi się taki styl ponieważ wtedy łatwiej możemy się porozumieć.

Masz rację z tymi grupami trzeba baaardzo uważać. Zbyt dużo znam negatywnych przykładów, nawet w relacjach małżeńskich, ale to w żaden sposób nie zaprzecza temu w co wierzymy. Bardzo często z takich grup tworzą się de facto sekty. Po prostu trzeba uważać, kierować się zdrowym rozsądkiem i myśleć. Od myślenia nikt nas nie zwolni. Na razie nie należymy do żadnej grupy, ale szukamy wspólnoty gdzie byłyby małżeństwa z małymi dziećmi. Zawsze to więcej wspólnych tematów. Niemniej zachować wiarę nikomu nie jest łatwo, czy to jest charyzmatyk, czy przeciętny Polak uczęszczający co niedziela na mszę.

We wspólnotach odnowy jest Nałogu taki zwyczaj by dzielić się tym co Jezus uczynił w naszym życiu, ale moim zdaniem jak we wszystkim trzeba zachować wolność. Jeśli uważasz, że nie warto w to mieszać Boga to w porządku.

Zuza wybacz, ale nie chcę z Tobą polemizować. Szanuję Twoje zdanie i tyle.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 18:55   

W.Z., troche to wygląda jakby Cię zaczepiała i prowokowała. Wybacz więc to, co napiszę, bo mnie to jakoś niepokoi.
Napisałeś, że kilka razy się nawracałeś. Myślałam, że w życiu można się nawrócić raz i dalej się już żyje jako nawrócony.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-17, 18:55   

Ola2 napisał/a:
Mam pytanie do Ciebie. Czy nigdy się nie zastanawiałeś nad tym, że mocno swą żonę wystraszyłeś, starając się pozbawić ją dzieci i mienia? Bo to, co napisałeś brzmi straszno.


Wiesz, nie wiem kto tu kogo straszył. Ona obracała się w nieciekawym towarzystwie. Groziła mi i liczyłem się z tym, że są to groźby poważne. Dlatego decydując się na wojnę byłem przygotowany nawet na śmierć. W sumie ona odeszła, zabrała swoje rzeczy. Mieszkanie było moje, a nie zgodziłem się by do sprawy wyniosła coś z domu. Ponadto groziła, że sprzeda nasz samochód, który de facto służył mi do pracy, dlatego musiałem go odzyskać. Na odzyskanie dziecka nie miałem żadnych szans, ale zamierzałem walczyć o nie. Mieszkała z kochankiem i liczyli, że ja będę na nich pracował - on jest tzw. "niebieskim ptaszkiem", który nigdy nie pracował. Podała mnie o horrendalne alimenty. Wystąpiłem o rozdzielność majątkową ponieważ po wyprowadzeniu się przysyłała do mnie dłużników którzy grozili mi komornikiem jeśli nie zapłaciłbym i w sumie byli na prawie. Tak to mniej więcej wyglądało.

Ona byłą tą osobą raczej silniejszą w związku, a ja raczej spokojny, lękliwy i spolegliwy. W dodatku mam kłopoty z sercem. Dlatego kiedy postanowiłem o nas walczyć to przede wszystkim musiałem walczyć z samym sobą a nie z nią.

Masz rację, może jeszcze za wcześnie na oceny, ale to czy nam się uda powrót okaże sie w przyszłości. A euforia z powrotu minęła mi kilka miesięcy temu.

[ Dodano: 2008-04-17, 20:58 ]
Ola2 napisał/a:
Myślałam, że w życiu można się nawrócić raz i dalej się już żyje jako nawrócony.


Nie wiem jak to jest u innych, mogę mówić za siebie. Protestanci nawracają sie raz w życiu. Ja jestem katolikiem i w zasadzie nawracam się przy każdej spowiedzi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9