Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Najważniejsza jest modlitwa a jeszcze lepiej wspólna modlitwa. Chrystus po przez modlitwę działa więc musimy o niej pamietać.
Nie wiem czy nie masz wrażenia, że Pan Bog się o Ciebie upomniał? Życzę Ci wytrwałości w modlitwie, aby już nigdy przykre doświadczenia Cię nie spotkały. Cieszcie się że Wam się udało, bo to wielka łaska odnaleźć się na nowo. Ale również pielęgnujcie to po przez modlitwę, abyście nigdy juz nie oddalili się od Pana Boga, aby już nie musiał się o Was upominać.
A jak sam doświadczyłeś kiedy Bóg będzie na pierwszym miejscu kiedy Jemu zawierzycie OBOJE to Bóg pomoże Wam w przezwyciężeniu wszystkich trudności bo niestety one w życiu zawsze będą. Będziecie wspólnie kroczyć ku niebu, będziecie wspólnie patrzeć na życie Chrystusa to myślę że musi być dobrze. Musicie wytrwać podobno po kryzysie małżeństwa są doskonałe.
Ja się gorąco modlę również o to aby właśnie mąż dołączył do mnie i dzieci w modlitwie. Wiem, że to bardzo ważne.
Polecam Ci piekną stronę poświęconą małżeństwu jestem zachwycona treścią jaką ona zawiera www.mojemalzenstwo.pl
w.z. [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-12, 13:06
Małgorzta napisał/a:
Ja się gorąco modlę również o to aby właśnie mąż dołączył do mnie i dzieci w modlitwie. Wiem, że to bardzo ważne.
Wierzę, że tak się stanie, ale nie ponaglaj go. Zostaw to Panu. W Pieśni Nad Pieśniami są fajne słowa, żeby nie budzić ukochanej dopóki nie zechce sama. To trochę sprzeczne z naszą mentalnością, ale zbytnie ponaglanie może go zniechęcić. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę by wszystko się ułożyło. Będę pamiętał o Was w modlitwie.
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-12, 19:40
W.Z...najpierw piszesz, że zaniedbujesz modlitwę....a potem, że w duchu modlisz się cału dzień .
Myslę więc, że jednak sie modlisz ! Forma modlitwy, to chyba tez rodzaj łaski. Jedni ( jak ja) modlą sie wyuczona modlitwą, gdzieś zapisaną.....inni ( być może TY ) zwyczajenie dostałeś łaskę takiej bliskości z Bogiem, że sobie cały dzień z Nim gadasz !? I chwała Panu !
Czesm próbję tak, ale coś mi nie wychodzi. Mam swoje modlitewki, odmawiam je codziennie i prosze Boga o łaskę takiej zwyczajnej z Nim bliskości.
A wiesz co W.Z....teraz, kiedy jesteśmy juz z mężem razem...to ja bardziej i częściej dziękuję Bogu niż proszę. Czuję, że mam świadczyć o moim byłym kryzysie i dziękować Bogu, że nas uratował, wyprowadził, przemienił. Więc codziennie dziękuję....to moja modlitwa.
A TY.....popatrz....w kążdym twoim poście jest o Nim....o Bogu....czy to nie modlitwa chwały ?? Pozdrawiam i Bóg z Tobą= Wami !! EL.
w.z. [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-13, 15:51
Dzięki EL. za miłe słowa. Pisząc, że nie poświęcam zbyt dużo czasu dla Boga chodziło mi o codzienny czas przeznaczony na modlitwę tj. takie 15-30 minut tylko dla Niego. Ale obiecuję się poprawic i od poniedziałku rano pobudka by więcej czasu poświęcic Bogu, a jest za co dziękowac :))).
Nigdy nie wiemy jak zakończy się nasze życie, czy wytrwamy w naszych związkach itp., ale to co Pan mi uczynił jest naprawdę cudem. I nawet nie chodzi już o to, że żona wróciła, ale że ona w jakiś tajemniczy sposób poznała Jezusa. Ja na sposób ludzki nie potrafię tego sobie wytłumaczyc. To, że zaczęliśmy razem chodzic do kościoła to była dopiero połowa sukcesu, ale fakt, że ona uwierzyła sercem !!! - nigdy bym się tego nie spodziewał. To tak jakbym odkrył na nowo drugą osobę. Wiem, że nie łatwo jest wytrwac bo sam nieraz ochodziłem od Boga, ale myślę, że moje cierpienie związane z kryzysem warte było tego co się obecnie dzieje.
Kiedy byłe już na dnie i nie liczyłem na cud, modliłem się tylko by Pan mnie nie oszczędzał i dał mi taki krzyż, który nawet może mnie zabic, bo było już mi wszystko jedno, a następnego dnia Pan dał mi żonę - czyż On nie jest Dobry !!!
To doświadczenie nauczyło mnie również jak bardzo jest nam potrzebny Kościół. Mam wobec niego dług wdzięczności do końca życia.
rzaba [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-13, 22:02
w.z. takie posty daja siłe i nadziję.... daja nadzije, aby walczyc, aby wierzyc i aby nie wątpic...
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-14, 08:25
W.Z., wiesz....ja zawodowo zajmuje sie pomaganiem ludziom, dzieciom, rodzinom, w szkole, świtlicy terapeutycznej i sądzie, więc znam motywy zachowań, wiem jak je zmieniać, przecidziałać. Mam tez sporo znajomych terpautów, ktorzy mnie wspierali w trudnych chwilach kryzysu. Nic sie nie dalo zrobić...nic. Mimo mojej wiedzy, wiedzy innych i mimo starań i chcenia ! NIC ! Więc jak nazwać to co sie stało ? Kiedy zwróciłam sie do Boga ze słowami, że po ludzku zrobiłam wszystko i nic....i Ciebie Boże proszę, zrób coś a ja sie zgodze na wszystko czego Ty dla mnie chcesz....i stało sie ot tak= pstryk...w jedną noc ! Jak nazwać ? To cud....nie znajduje innego slowa. I wiele nie rozumiem, bo po ludzku stac sie nie moglo !!
Więc i ja mam ogromne poczucie wdzięczności wobec Boga i teraz Mu za to dziękuję....codziennie 20- 30 min dla Niego i proszę, żeby sie mna posłużył w swoich sprawach...jak zechce mnie taką marną.
I codziennie proszę, żeby był ze mna, z nami i nigdy nie opuszczał, bo sama jestem taka słaba i bez Niego nic nie znaczę !
Pozdrawiam !! EL.
Małgorzta [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-14, 08:47
w.z. dzięki za słowa wsparcia. Masz rację złożyłam wszystkie troski w Sercu Jezusa i powiedziałam Mu "Ty się tym zajmij bo ja nie wiem jak czynić Ty mną kieruj". A tak w obecnej sytuacji to ja jestem bezradna bo mąż nawet zaczął chodzić do kościoła na wcześniejszą godzinę nie razem jak zawsze. Ale ja wiem, że Chrystus i tak działa On wie co robi i ja gorąco w to wierzę. Chodzę codziennie do kościoła i Komunię Św. ofiaruję w Jego intencji, jak mi dobrze zacząć dzień od Mszy Św. Ja czuję niesamowitą siłę nie czuję ciężaru na sercu. Ja naprawdę czuję, że Chrystus się o mnie upomniał ja zaczęłam poprostu jeszcze bardziej zagłębiać się w naukę Chrystusa i zaczęłam zgłębiać wiedzę na temat działania Ducha Św w naszym życiu- to wszystko działa jak lekarstwo. I wiem jedno że kiedy się ma Chrystusa w sercu to cierpienie On pomaga nam nieść. I należy cierpliwie czekać bo On chce dla nas jak najlepiej i dlatego musimy Mu bezgranicznie zaufać.
Pamietam o Was w codziennej modlitwie .
JEZU UFAM TOBIE!
[ Dodano: 2008-04-14, 10:01 ]
w.z. to co piszesz to jest właśnie dowód na to, że Chrystus działa, że On może wszystko, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych i sytacji beznadziejnych.
My równiez musimy zrozumieć , że NAJWAŻNIEJSZY JEST BÓG, a dalej to On już nami będzie kierował Ty właśnie w.z. nam to uświadamiasz, że kiedy już miałeś dość on Ci przyprowadził żonę bo Ty naprawdę się wtedy Mu się oddałęś. To co piszesz daje nam również nadzieje na lepsze jutro. Życzę Ci wytrwałości w modlitwie.
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-15, 16:32
El???? a czy czasami to nie było tak ,że Ty poprostu pusciłaś kierownicę? Dałas sobie 'luz" z przemożną chęcia sterowania tak aby było wszystko po Twojej mysli?
Czy nie zaczełaś troche od siebie zmian?
[ Dodano: 2008-04-15, 17:33 ]
Że pozwoliłaś podziałałać Temu Wyzszemu poprzez uznanie własnej bezsilności?
Małgorzta [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-15, 18:25
Nałogu zawsze pewne sytuacje nas zmieniają, ale w tych przypadkach ewidentnie zauważamy działanie Najwyższego.
Puszczenie kierownicy, no jasne jeżeli wszystko składamy w ręce Chrystusowi, jeżeli Mu mówimy Ty się tym zajmij , jeżeli mówimy Ufamy Tobie to otwieramy swe serce na Niego, na Jego działanie, a to prowadzi nas do tego, że Mu zawierzamy bezgranicznie co jest jednoznaczne z tym że wierzymy -Jezu Ty wiesz co dla nas dobre, oddajemy Mu się całkowicie.
Tej Chrystusowej ufności Wam wszystkim życzę. Pozdrawiam
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-16, 07:23
Małgorzato.......... "puszczenie kierownicy" jest wyrazem desperacji albo odwagi,zaufania ale i bezsilności.Wiary że ja juz więcej nie mogę,albo nie umiem.Najczęściej taka postawa jest poprostu osiągnięciem swojego "dna",w swoim osobistym przypadku. Bo do tego momentu szarpiąc się, tak po ludzku,często głupio,popełniamy błędy,ranimy.
Oczywiście to sie objawia w różnych formach(puszczenie kierownicy).Czesto jest to poprostu poszukanie pomocy u specjalisty,pogrzebanie w necie i znalezienie tego forum dla małałzeństw w kryzysie czy forum dla innych dysfunkcji.To -jak dla mnie- jest :"puszczenie kierownicy" ,poproszenie o pomoc i otwarcie uszu i woli na komunikaty od innych ludzi,na zwroty.Często są one przykre i bolesne dla piszącego czy mówiącego.Bo obnażaja wady charakteru,żądze,egoistyczne pragnienia.
I stawiam pytanie: Czy można powiedzieć że to "KTOŚ" pokierował kami na klawiaturze aby poszukać pomocy? Można powiedzieć :TAK. Ale czy nie było w tym woli poszukującego?aby sobie pomóc?
Pogody Ducha
kasia [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-16, 07:52
Nałogu, tak troszkę serdecznie polemizując z Tobą. Jeśli chodzi o wolę człowieka - na jej "poruszenie" ma wpływ sam Bóg - o tym pisze Św. Tomasz z Akwinu. A więc, kto był sprawcą przyczyny pojawienia się woli w sercu człowieka, tego DNA? Czy to nie Łaska Boża? A może to kolejne "Zdrowaś Maryjo" babci czy kochającej żony delikwenta sprawiło, że w końcu Bóg dał mu ujrzeć dno, doświadczyć i zapłakać?
kasia [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-16, 07:53
Nałogu, tak troszkę serdecznie polemizując z Tobą. Jeśli chodzi o wolę człowieka - na jej "poruszenie" ma wpływ sam Bóg - o tym pisze Św. Tomasz z Akwinu. A więc, kto był sprawcą przyczyny pojawienia się woli w sercu człowieka, tego DNA? Czy to nie Łaska Boża? A może to kolejne "Zdrowaś Maryjo" babci czy kochającej żony delikwenta sprawiło, że w końcu Bóg dał mu ujrzeć dno, doświadczyć i zapłakać?
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-16, 08:12
Kasia.........(hhaaaa) "tak troszkę serdecznie polemizując z Tobą." Alez masz rację.Ale jak głosi doktryna wiary Bóg nie działa wbrew człowiekowi,jego wolnej woli.Jak człowiek nie prosi to i nie dostanie.A najczęściej zczyna prosić wtedy gdy juz bardzo boli,wtedy uznaje swoją besilność i pozwala działać albo inaczej......... otwiera sie na działanie Boga.Zaczyna słuchać.A Bóg najczęściej działą poprzez innych ludzi.Bardzo rzadko bespośrednio.
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-16, 08:13
Znaczy się Bóg "poruszył" mego męża ku zdradzie?
w.z. [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-16, 08:39
nałóg napisał/a:
Bóg najczęściej działą poprzez innych ludzi.Bardzo rzadko bespośrednio
Pozwolę się z Tobą nie zgodzic. Bóg bardzo często działa bezpośrednio. Tylko zawsze jest ten problem otwarcia się na Niego. W kryzysie często jesteśmy zamknięci na wszystko i wtedy Bóg posługuje się innymi ludźmi.
Ktoś mi kiedyś porównał działanie Boga do ratownika: "topi się człowiek, rozpaczliwie krzyczy o pomoc, ratownik stoi na pomoście i spokojnie przygląda się temu. Ludzi krzyczą na ratownika, a ten dalej stoi. Tonący woła rozpaczliwie i macha rękami. Ludzi patrzą zgorszeni na ratownika. W końcu tonący przestaje walczyc i idzie pod wodę. Wtedy ratownik wskakuje i go wyciąga. Zapytany dlaczego tak późno - po prostu dlatego, że dopóki tonący walczył miał na tyle siły by podczas ratowania go, wciągnąc pod wodę ratownika."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum