Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jest szansa na uratowanie tego małżeństwa
Autor Wiadomość
beta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-08, 23:52   Czy jest szansa na uratowanie tego małżeństwa

Witam!Już tu pisałam ale teraz wyszły niezbyt korzystne dla mnie fakty.Męża nie ma w domu od 1,5 roku.Przyjeżdżał twierdził,że kocha i...gdy przyjechał na święta powiedział,że odchodzi,że już nie kocha,że meczył się już tak od 5 msc ale czekał aż ja zareaguję.Prawda,mój błąd,że nie dostrzegłam,że coś się dzieje.Może dawał sygnały ale ja...w natłoku codziennych obowiązków(dwójka dzieci i nikogo do pomocy) nie zauważyłam w porę.Wszystkim mówił,że nikogo nie ma aż tu...otworzyłam jego skrzynkę i zobaczyłam ich zdjęci,listy....Twierdził,że nie mamy pieniędzy bo ja jestem zbyt rozrzutna a jej fundował bilety lotnicze do niego.Bardzo kocha dzieci ale nie będzie się dla nich poświęcał.Jest jeszcze coś.Nie chce abym obwiniała tamtą kobietę bo to nie przez nią odchodzi.Nie chce ratować zwiazku bo to nie ma sensu wg niego nie zmienię się i jego uczucia też.Ta kobieta to jego stara miłość.Odnalazł go na znanym portalu i...zaczęło się.Ona jest po rozwodzie ale twierzdi,ze całe życie kochała mojego męża.Prosiłam żeby został ale odmówił.Gdy dzwonię rozmawia spokojnie i mówi abym przestała mieć nadzieję.Jak mogę przestać mieć nadzieję...Czy to jest jeszce do uratowania?On nie widzi,że to nie tylko moja wina ale jego też.Twierdzi,że jak już przestał kochać to go tłumaczy.
 
     
ekola
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 08:34   

Wszystko tak samo!! Tak samo!
Mój mąz też był nieszczęśliwy od kilku miesięcy i ja TEŻ nie zauważyłam - co oczywiście jest moją winą TEŻ odnalazł starą miłość na "znanym portalu" i okazało się że kochał ją całe życie. TEŻ nie chce naprawiać naszego małżeństwa, bo to nie ma sensu i jego uczucia się nie zmienią (w końcu są starsze od nas). No i ona TEŻ jest wspaniała, wprawdzie mężatka ale baaardzo nieszęśliwa w małżeństwie. Wobec wszystkiego powyższego czeka tylko na poprawę stanu finansowego i się wyprowadza. A dziecku będzie przecież lepiej - nie przestanie być tatą, a takie rzeczy się zdarzają - wstarczy się rozejrzeć.
Ja też nie wiem czy mogę mieć nadzieję. Czasem złoszczę się na niego - to taki "święty gniew" i powtarzam sobie, że o ile nie jestem bez winy (bo w małżeństwie wina zawsze rozkłada się na dwie osoby) to nie wmówię w siebie że jego zdrada jest przeze mnie. Tak samo jak nie wmówię w siebie że rozstanie jest dla mojego dobra. Mówi że chce żebym była szczęśliwa!!!
Głupie gadanie! Gdyby chciał nie zrobiłby tego...
Też płakałam, rozpamiętywałam, robiłam kolosalne błędy żeby go zatrzymać. Teraz staram się dużo modlić i zachować spokój. Wiesz, najtrudniejsze jest zrozumieć, że my na swój ludzki sposób nie jestesmy w stanie nic zrobić. Że wszystko trzeba zostawić Bogu - modlić się i pozwolić Mu działać.
NIe poddawaj się!!! Takie podobne losy... CO się dzieje z tymi facetami???
Otuchy!
Pomodlę się za Was... Naprawdę, tak podobne...
 
     
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 09:15   

To dla Was dziewczynki ku "pokrzepieniu serc " :-) dla poprawienia nastroju i nie tylko.

"Kobieta ma tyle siły, że zadziwia mężczyzn...Dzwiga ciężary losu, rozwiązuje problemy, jest pełna miłosci, radości i mądrości. Usmiecha się, gdy chce krzyczeć, śpiewa, gdy chce się jej plakać, placze gdy się cieszy i śmieje ,gdy się boi. Jej milość jest potężna! Jedyna niesłuszna w Niej rzecz to to, że często zapomina ,ile jest warta!".

Trzeba tylko i aż! tę wartość w sobie zauważyc i wydobyć na światło dzienne . A póki co , zwalczać wszystkie niedoskonałości ,czyli zacząć się przemieniać w księżniczkę . ;-)

Zauważy na pewno , ale ...niezbędna jest modlitwa ,miłość i spokój.
Pozdrawiam .Miriam.
 
     
beta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 09:34   

Dziękuję bardzo za słowa otuchy.Ja to wszystko wiem Miriam ale..tak trudno zmusić się do wstania rano,zajęcia się dziećmi,zmuszenia się do jedzenia,spania...
Ja przechodziłam w dwóch etapach.Najpierw mówił,że nikogo nie ma ale..i ja płakałam,całą winę wzięłam na siebie.Teraz jak już wiem to też winię siebie ale nie mogę zrozumieć jak on może nie obwiniać siebie.Jest bez skazy?I do tego tak ciężko zrozumieć dlaczego druga kobieta robi to innej...Strasznie boli...
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 09:42   

beta,
ja też na początku wzięłam wine na siebie, ba..przepraszalam go ze sie zmienie i takie tam..jaki człowiek durny co?? akurat ta piosenka one republic ostro wtedy leciała- to late apologize- i on mi wtedy mówił z usmiechem na twarzy-o widzisz nasza piosenka, ze za późno dla mnie, ze nic nie zrobię-dla niego to wszystko taki lajcik
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 09:58   

Jeju kobitki i u mnie identycznie tylko my juz w separacji
ja nie mam siły na nic nawet pisanie na klawiaturze sprawia mi problem a co dopiero opieka nad malymi dziećmi

jednak czasem mam przeblyski ze Pan Bog robi to po coś,ze jakis w tym sens

bardzo wspiera mnie brat a nie mielismy dobrego kontaktu wczesniej-to dla mnie dar

ale caly czas mam nadzieje ze sie wpisze w swiadectwa
 
     
beta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 12:39   

Wczoraj miałam ciężki dół,dzisiaj nawet pojechałam do sklepu i gotuję obiad dla dzieci.Ja też tak dzisiaj chodzę i myślę,że może tak miało być?...może Pan przygotował dla nas coś innego,może to jest po coś.pozostaje nam jedynie czekać,modlić i mieć nadzieję..Ja ją ciągle mam chociaż wszystko jest przeciw,chociaż sił już brak...ciągle kocham i nie przestanę czekać...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 13:19   

Dziewczyny, dlaczego w Was tyle poczucia winy ?
Czy to Wy same takie "sierotki" winne wszystkiemu i zawsze, czy tez ktoś Wam to wmówił ?
Moja propozycja, to odwinić siebie ! Pewnie, że za sytuację w małżeństwie odpowiedzialne sa obie osoby, ale żeby aż tak wziąć wszystko na siebie ?
Myslę Moja Panie, że trzeba sie wziąć za siebie, wyjśc z dołków i mimo tego, że cos zepsułam, czy mi nie wyszło, teraz biore sie do roboty i będę zmieniać i naprawiać.
NIe jesteście wszystkiemu winne i macie prawo do pomyłek, przegapień i do niedoskonalości. I tak sobie to wytłumaczcie, że od dzisiaj wszystko zmieniacie, chcecie być cool , fajne, miłe, dobre, zadbane, wesołe, radosne, dobre żony i kochane mamy , ale nie idealne !!! Aczkolwiek nic na siłę ! Ogłosic mężom, że bierzecie na siebie TYLKO część kryzysu, reszta nalezy do NIch!!! Wy swoją działke będziecie naprawiać....a oni nich sie biora za swoją.
A Wasza działka to : dbanie o siebie, piekne wygladanie, radośc i usmiech na twarzy , miłe ton do męża, lekki dystans ( nie zagadywać, nie robić wszystkiego za męża, nie kontrolowac, dać mu czas, wolność) - przemieniac siebie , inwestować w siebie , odbudowywać relacje z Bogiem , modlic sie o odrodzenie małżeństwa, za siebie i za męża, robic sobie codziennie jakąś przyjemność....kochac siebie i lubić !! Wasze zycie sie przemini! Pozdrawiam !! EL.
 
     
ekola
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 14:32   

Nie wiem, czy mój kryzys da się jeszcze przezwyciężyć. (to takie ludzkie myślenie - od razu się usprawiedliwiam).
Ale wydaje mi się, że wiem po co jest... Przecież gdyby nie to, może nigdy tak mocno nie zapragnęłabym lepszego życia, ale nie tutaj ,tylko Tam. Może nie zwróciłabym się do Boga z taką żarliwością, na jaką wcześniej nie było mnie stać. Może to po to, zebym teraz wzmocniona wiarą i nadzieją, potrafiła to przekazać mojemu synkowi...
Chciałabym, straszliwie chciałabym, żeby nasza rodzina znowu była pełna miłości i zaufania. Teraz już wiem, że tylko z Bogiem. Ale jeśli nie - już i tak jestem wygrana!
Ta myśl mi pomaga.
A kiedy czuję sie kochanym dzieckiem Pana, to i zniszczone poczucie własnej wartości powoli podnosi głowę i zaczyna się uśmiechać...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 16:33   

Brawo Ekolo !! Nie trać nadziei !! EL.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9