Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Żona znęca się psychicznie nad dziecmi, co robić...
Autor Wiadomość
rogor
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-10, 20:22   Żona znęca się psychicznie nad dziecmi, co robić...

Moja sakramentalna żona zażądała rozwodu, ja z powodu moich przekonań i wiary oraz tego, że kocham moje dzieci i sakramentalną żonę - nie zgodziłem się. Żona oskarżyła mnie fałszywie o rzekome znęcanie się nad rodziną i sprawę cywilną wygrała - dostała rozwód z mojej winy, choć prokurator nie postawił mi zarzutów i sprawę karną umorzono - to było takie oskarżenie na potrzeby sprawy rozwodowej. Ja dążyłem do pojednania w małżeństwie zrobiłem wszystko by ratować małżeństwo. Matkę moich dzieci wiele razy zapraszałem do dialogu, prosiłem o mediacje, szczerze wybaczałem doznane krzywdy i sam prosiłem o wybaczenie moich błędów. W odpowiedzi odmówiła zgody na mediację w obecności wielu świadków, również wiele razy w sądzie, złożyła na mnie fałszywe oskarżenie - chciała wsadzić mnie do więzienia za przestępstwo, którego nie popełniłem, co jej się nie udało, nie pozwoliła mi spotkać się w szpitalu z moją ciężko chorą, umierającą córeczką. Teraz znęca się psychicznie nad dziećmi wmawiając im, że ,,nie mają tatusia", a ich ojciec ,, bił je po głowie" - co jest oczywistym kłamstwem. Z dziećmi spotykam się w miejscach publicznych w obecności wielu świadków, by nie paść ofiarą fałszywych oskarżeń. Gdy zażądałem poszerzenia kontaktów z dziećmi, ich matka zażądała pozbawienia mnie zupełnie osobistej styczności z dziećmi, pozbawienia wszelkich praw, oprócz jednego - płacenia wysokich alimentów.Kocham moje dzieci, więc i ich matce wybaczam jej podłość, wciąż proszę o mediację, o pojednanie; W imię dobra dzieci, one przecież tak bardzo potrzebują obydwojga kochających się rodziców ! Ja szanuję wybór żony, jest wolna, to czy dochowa wierności przysiędze małżeńskiej to jej sprawa, ale codziennie modlę się o jej nawrócenie... I nie jedną noc przepłakałem z żalu i leku o przyszłość dzieci...Dążę do ,,załagodzenia "konfliktu, matka dzieci wciąż mnie oskarża przed dziećmi, manipuluje nimi, wmawia im rzekome krzywdy, które wyrządziłem rodzinie, uczy dzieci nienawiści wobec mnie... Co robić? Jak ustrzec dzieci przed zaburzeniami w ich psychice, które niewątpliwie powoduje ,,pranie mózgów" jakiego doświadczają ze strony matki? Dzieci są znerwicowane, zalęknione... Matka dzieci każe im wyrzucać zabawki i ubranka, które dostają ode mnie, a o których marzyły ( rysowały je w listach do św. Mikołaja).Żona namawia mnie bym znalazł sobie inną kobietę( to jedyne jej spokojne słowa które do mnie wypowiedziała, no może jeszcze to, że ,,w sądzie nie wygram z matka dzieci") .Ja kocham Boga i szanuję sakrament, kocham też i moje maleństwa, moje dzieci, więc tego nie zrobiłem.
 
     
Maciek72
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-19, 15:05   

Szczerze Ci współczuje. Niestety kobiety często bez skrupułów wykorzystują dzieci w walce z nami, bo wiedzą że w ten sposób mogą nas najbardziej dotknąć.
Czy nie zdają sobie sprawy że krzywdzą najbardziej swoje dzieci?
Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć że w pewnym wieku dzieciaki zaczną mysłeć samodzielnie. Staraj się być ze swoimi dziećmi na tyle na ile możesz. I pokazuj im lepszy świat, taki bez nienawiści, złośliwości...
Myślę że jak dorosną będą w stanie ocenić że robiłeś co tylko było możliwe.
Trzymaj się! Nie daj się zniszczyć psychicznie :!:
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-19, 19:20   

"Niestety kobiety często bez skrupułów wykorzystują dzieci w walce z nami, bo wiedzą że w ten sposób mogą nas najbardziej dotknąć."

Hej, Maćku, nie zapędzaj się. Tu podaję poprawnie zbudowaną myśl:
"Niestety niektóre kobiety często bez skrupułów wykorzystują dzieci w walce z nami, bo wiedzą że w ten sposób mogą nas najbardziej dotknąć."

I te niektóre, niestety, nie zdają sobie sprawy, że robią źle. One robią, podobnie jak niektórzy faceci w kryzysie, tylko to, co im pasuje, co dla nich, w pogibanym umysle, jest pseudo dobre.

"Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć że w pewnym wieku dzieciaki zaczną mysłeć samodzielnie. "

Nie liczyłabym na to za bardzo, zwłaszcza że niektóre kobiety potrafią niezłe pranie mózgu dzieciom zrobić, zaszczepiając nienawiść.

"Staraj się być ze swoimi dziećmi na tyle na ile możesz. I pokazuj im lepszy świat, taki bez nienawiści, złośliwości... "

Taka prawda.

"Myślę że jak dorosną będą w stanie ocenić że robiłeś co tylko było możliwe. "

Pod warunkiem, że zastosuje się do Twojej rady, Maćku.

Trzymajcie się, chłopaki, i starajcie się opanować negatywne emocje! Trudne? Ano piekielnie trudne, ale wykonalne.
 
     
rogor
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-24, 19:23   

Olu 2, Maćku 72 dziękuje Wam za Wasze posty. Podjąłem bardzo trudny temat. Wiem, że wielu chłopaków jest w podobnej do mojej sytuacji. Ci, których znam, gdy juz nic nie mogli zmienić zaczęli nowe życie z nową kobietą, kilku wybrało tego ,, niezawodnego i idealnego"
,,przyjaciela" jakim jest alkohol( Zawsze dostępny, zawsze pocieszy, nie krytykuje czy nie są to cechy ,,idealnego przyjaciela"?). Ww. postawy uważam za sprzeczne z duchem Ewangelii. Co robić jednak, gdy już dwa miesiące nie widzę moich maleństw? Gdy sakramentalna żona nastawia je przeciwko mnie, gdy straszy moją osobą? Kolejny weekend spędziłem sam. Tym razem był to weekend świąteczny. Wcześniej tyle razy proponowałem mojej sakramentalnej żonie rozmowę, mediację...zawsze byłem boleśnie odrzucony. Kilka dni temu wysłałem jej kartkę z życzeniami świątecznymi, kolejny raz napisałem, że brakuje mi i dzieci, i jej tak bardzo...Ja wiem, że to ona rozpętała to piekło, ja chcę ją i dzieci uratować...Miłość nie pamięta złego. Tak, dziś jestem sam i czuję, że jestem na rozdrożu. Proszę Boga o pomoc. Niech Zmartwychwstały Pan Jezus zmiłuje się nade mną i pozwoli dokonać dobrego wyboru. Tak, życie to sztuka wyboru.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8