Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dla kogo nasze spotkania rekolekcyjne są otwarte.
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 16:09   

kasia napisał/a:
Jednak - Bóg jeśli Mu się pozwoli z każdego zła może wyprowadzić dobro.

Ukrzyżowanie Chrystusa przyniosło Zbawienie dla ludzi.
Pan Bóg z każdego zła wyprowadza Dobro.
- poprzez dobre uczynki dobrych ludzi.
"Lepiej iść przez życie dobrze czyniąc niż źle czyniąc" (św.Piotr lub św.Paweł, nie pamiętam).

Wciąż zawsze i tylko chodzi o nas, o naszą miłość, o nasze miłosierdzie, o nasze przebaczenie.
Dlatego dbajmy o swoją duszę i czyste serce, aby wszystkie bolesne sytuacje ofiarować i polecać Panu Bogu oddając mu wszystkie troski "przerzućcie na mnie Wasze troski" - Bóg domaga się!
Po ludzku - można zamartwiać się i z zamartwiania się można rozum utracać (swój),
więc lepiej uwolnić się od tego TU I TERAZ i na zawsze cieszyć się spotkaniem z ludźmi i Panem Bogiem TU I TERAZ.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-03, 17:04   

Kasiu - trochę się zagalopowaliśmy z tymi epokami i to mocno w tył. Czy te dzieciaczki były szczęśliwe..obawiam się, że wówczas stanem ducha dzieci to się niewiele przejmowano.

A ja ciągle , z uporem maniaka wracam do tej jednej recepty, któej nie ma .
Bóg nie jest zamknięty w jednym sposobie postępowania, schemacie, ramie ,choć wielu chiałoby Go tam widzieć . Ewangelia jest nieomylna i ponadczasowa i ciągle ta sama , wczoraj, dzis i jutro bo Bóg jest nieomylny i zawsze TEN SAM.Biblia zawsze ta sama , ale z interpretacją to już róznie bywało na przestrzeni wieków. PO co ja to piszę? Bo biorę pod uwagę, że ks. Pawlukiewicz nie jest nieomylny i jak Elzd1 zauważyła nie jest jedynym głosem Kościoła.


Krótka historia pewnego heretyka.

W początkach mojego nawracania trafiłam na Mszę prowadzoną przez pewnego księdza w zupełnie inny sposób niz znałam. Do Mszy służyli studenci i studentki w białych szatach, nieśli Krzyż i Pismo św przez cały Kościół, grali i śpiewali radośnie. Ksiądz przy znaku pokoju kazał podać ręce swojemu sąsiadowi z ławki i powiedzieć mu parę ciepłych słów, przy "Ojcze Nasz" były podniesione ręce, każdy mógł zanieśc swoje prośby do ołtarza i wypowiedzieć je do mikrofonu. Panowała bardzo życzliwa i radosna atmosfera.Na taką Mszę trafił mój mąż, wtedy deklarujący się jako osoba nie chcąca mieć za wiele wspólnego z Kościołem . Oczy miał szeroko otwarte ze zdziwienia, na którejś z kolei zobaczyłam jak śpiewa Psalm , tym razem ja miałam oczy jak berety. No i po co ja to wszystko piszę?

Otóz któregoś dnia poszłam do tego księdza pogadać( nigdy wcześniej nie ośmieliłabym się bo Ci wszyscy księża byli tacy niedostepni i tylko grzmieli z ambony)
pamiętam jak między innymi zapytałam Go wtedy o jakiś zbliżający się dzień odpustu zupełnego . A On na to- ja nie wiem, dla mnie to są rzeczy ustanowione przez ludzi, moi koledzy księza to mnie czasem nazywają heretykiem bo mam inne widzenie pewnych spraw.

Dziękuję księże Andrzeju! Dziękuję z całego serca bo mąż mi powiedział, że miał ksiądz ogromną zasługę w tym ,że jest w Kościele.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 08:06   

Agnieszka, to piękne co piszesz o swoim mężu.. Ja kiedyś też miałam oczy jak berety, bo widziałam jak z kolei mój mąż się modli w takiej atmosferze, jak przeżywa i jest zachwycony liturgią, kazaniami, jak mówił o śpiewach po łacinie, które pierwszy raz w życiu miał okazję praktykować. Jest etap fascynacji, przeżywania, potem, potem.. Bóg dopuszcza okres pustyni i poszukiwania.. bo nadchodzi wielkie pragnienie "czucia" tego co się przeżywało, nadchodzi czas, kiedy wiernie, na codzień trzeba TYM żyć. To jest bardzo trudne..
Epoka.. Nastała nam mianowicie taka epoka, że prawa prawowitej wobec Boga i ludzi małżonki, prawowitego męża zrównywane są z prawami kochanki, kochanka.. Napiszę więcej.. ŻONA, MĄŻ przy pełnej akceptacji społeczeństw razem z dziećmi są często zapomnieni, a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie i.. no w sumie uważa się, że jest ok. no bo przecież biedne dzieci, muszą mieć mamę i tatę.. ale zaraz, chwilka, moment.. które z nich?? Co może tu być wyznacznikiem, które dzieci zasługują bądź nie na to, by mieć pełną RODZINĘ??? No pewnie! Bóg pragnie i dlatego ustanowił swe przykazania, żeby KAŻDE dziecko bez wyjątku miało DOM, mamę i tatę, każde! Ale też dlatego najpierw, zanim dziecko pojawi się na świecie wchodzi w relację między małżonkami między Św. Elżbietę a jej męża Dionizego i dlatego jeszcze w tamtych czasach ( namieszał trochę Henryk VIII) była jedna żona, dzieci, a dzieci zrodzone z kochanką, kochankiem pochodziły z nieprawego łoża - bolesne konsekwencje grzechu śmiertelnego- i miały generalnie przez to trudniej, żyły z piętnem takiegoż dziecka. Dlaczego napisałam, że musiały być szczęśliwe te, którymi opiekowała się św. Elżbieta? Bo po prostu miały szczęście, że jako prawowita żona króla nie odepchnęła ich, dała im swe serce i przykład życia chrześcijańskiego, wierności Bogu i ludziom (mężowi), potrafiła wejść w ekstremalnie trudne warunki i komunikować się, w pewnym momencie łagodzić i godzić.. wprowadzać pokój. Będąc wciąż PRAWOWITĄ żoną, matką dziedziców.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 09:51   

No tak Kasiu - myślałem, ze temat zdechnie i przycichnie po wypowiedzi Agnieszki.
Ale gdzież tam, tam jest coś o tym, że ksiądz Pawlukiewicz może się mylić, że nie jest On jedynym głosem Kościoła.
Larum grają!!!
Kasiu czy Ty nie widzisz, że mamy XXI wiek?? Wciąż wracasz do średniowiecza. Dzieci z nieprawego łoża to miały szczęście, że ich nie zabito.
Nie rozumiesz co chce powiedzieć KKK o dziecku jako o istocie ludzkiej.??
kasia napisał/a:
żeby KAŻDE dziecko bez wyjątku miało DOM, mamę i tatę, każde!

A może rozumiesz skoro sama piszesz, że każde chciałoby mieć swoją i mamę i tatę razem.
kasia napisał/a:
Napiszę więcej.. ŻONA, MĄŻ przy pełnej akceptacji społeczeństw razem z dziećmi są często zapomnieni, a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie i.. no w sumie uważa się, że jest ok. no bo przecież biedne dzieci, muszą mieć mamę i tatę.. ale zaraz, chwilka, moment.. które z nich??

Ej chyba jednak nie rozumiesz bo jednym to prawo przypisujesz a innym je odbierasz.
A może jednak rozumiesz bo:
kasia napisał/a:
a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie i.. no w sumie uważa się, że jest ok.

nie akceptujesz przesadzania dzieci jak kwiatków z jednej doniczki w inną.
A może uważasz że wyrywanie dziecka z rodziny i wskazywanie mu nowej mamusi i tatusia, którzy będą dla niego tylko macochą i ojczymem nie jest
kasia napisał/a:
a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie


A co do średniowiecza i historii
kilka uwag o Henryku VIII: w 1521 r. otrzymał od papieża tytuł "obrońcy wiary", miał sześć żon a jego szósta żona miała czterech mężów.
Kasiu droga w tamtych czasach nie było jednej żony i dzieci. Nie było rozwodów gdyż niewygodne żony mordowano a dzieci truto. W miejsce żon bezpłodnych pojawiały sie dziwnym trafem po ich "nieoczekiwanej" śmierci kolejne, dające potomka, następce tronu, dziedzica fortuny.
Kasiu twoje podkreślenia w tekście wskazują jednoznacznie co uważasz za PRAWOWITE a co NIE. Widzisz jestem katolikiem,mam bardzo trudną sytuacje rodzinną, bardzo zagmatwaną i bolesną w skutkach. Dla mojej żony - zdradzacza, dla mnie zdradzonego i oszukanego, dla dzieciaków - zagubionych, pozbawionych domu, przesadzonych do innych doniczek. Był bunt z ich strony, jest też i akceptacja. A co jest tego powodem??
Grzech?? Nie Kasiu - grzechy (tak) zostały wybaczone, nie raz nie 7 nie 77 razy. Powodem tego jest niedojrzałość żony, jej egoizm i brak zrozumienia potrzeb naszych dzieci. (wiem napiszecie zaraz że to tez grzech)
Ja Kasiu nie wiem czy mam rację walcząc wciąż o niedopuszczenie do rozwodu. Kosztuje mnie to masę zdrowia, fizycznego i psychicznego. Nie wiem, czy kiedykolwiek udało by mi się znów stworzyć satysfakcjonujacą wszystkich rodzinę po tym wszystkim co sie wydarzyło. Nie wiem...
I dziwi mnie bardzo, to, że kilka osób na tym forum wie wszystko. Że potrafią tak operować Pismem św jak nie przymierzając świadkowie Jehowy. Zawsze znajdą cytat, który będzie pasował do danej sytuacji, zawsze pozwoli postawić na swoim. No bo jakże to - kto sie sprzeciwi temu co jest napisane w Piśmie Świętym. (od razu proszę nie atakować mnie zarzutami w stylu - nie zgadza się z Pismem Świętym)
Dziwi mnie to, że inteligentni i wykształceni ludzie, posługują się w dyskusji sloganami, wyrwanymi z kontekstu cytatami z Pisma Świętego, że ślepo podchodzą do wypowiedzi, choćby i najzacniejszego, Księdza Pawlukiewicza, w których ewidentnie traktuje dzieci jak "sadzonki". Dziwi mnie, że stosują metody z poprzedniej epoki kiedy to jak brakowało argumentów, to posądzano delikwenta o to że jest wrogiem władzy ludowej, państwa polskiego, imperlialistycznym sługusem.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 10:06   

Oj Wito, Wito,
Pora przestać się dziwić.
:-P
Dla własnej zdrowotności, pora przestać chyba nam nastała.
buziaki- trzymaj się.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 11:54   

Kasiu

W powyższym poście mojego autorstwa kompletnie nie chodziło o smaczki nawrócenia. :shock:

Mroki średniowiecza to lepiej zostawmy bo strasznie mroczne były brrrrrrrrrrrrrrr :-?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 156
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-10-04, 12:13   Katechizm Poręczny - ks. Piotr Pawlukiewicz

wito napisał/a:
Ale gdzież tam, tam jest coś o tym, że ksiądz Pawlukiewicz może się mylić, że nie jest On jedynym głosem Kościoła.


Ksiądz Piotr Pawlukiewicz nie pomylił się. Sam konsultował tę kwestię z księżmi profesorami – księdzem profesorem teolologiem moralnym i księdzem profesorem seminarium. W tej konkretnej sytuacji, kiedy chcę przyjąć żonę (kocham ją i wybaczam) wraz z dzieckiem obaj jednoznacznie opowiedzieli się za powrotem żony do mnie. Powiedzieli, że nic nie usprawiedliwia życia w grzechu ciężkim.

Jeśli ktoś chciałby jeszcze rozwiać jakieś wątpliwości w tej kwestii, to może przecież skontaktować się z ks. Piotrem osobiście.

"Katechizm Poręczny" - ks. Piotr Pawlukiewicz
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 12:31   

Nie, nie. no miałam juz nic nie pisać

Andrzej a czy my kwestionujemy to ,że żona powinna wrócić? NIE
Czy my kwestionujemy opinię księdza Pawlukiewicza dot. czekania na sakramentalnego małżonka? NIE

Dyskusja dotyczy wypowiedzi księdza Palukiewicza na temat upchnięcia dziecka nie iwadomo gdzie, dla przypomnienia chodzi o kwestię :

"Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, nie wiem, "

Andrzej przecież Ci księża z doktoratem profesurą i habilitacją to znaja sprawę tylko z Twich relacji, a skąd Oni mogą wiedzieć jak to się wszystko potoczy. A może rozmawiali z Twoją żoną?? A co wiedzą o dziecku Twojej żony? Oni wypowiedzilei się czysto teoretycznie , Ty masz czekać , Ona ma wrócić . tyle.

I jeszcze jedno, adoptować można dziecko gdy sąd pozbawi prawdziwego ojca praw rodzicielskich lub gdy ten ich się zrzeknie.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 12:38   

Agnieszko, bo pierwszorzędną sprawą jest odnowienie przymierza z Bogiem, które zostało ustanowione w dniu ślubu z TĄ konkretnie osobą. Być może i to prawdopodobnie miano na myśli, że dziecko w takiej sytuacji np. zostanie przy biologicznym ojcu, z którym żona miała kiedyś romans, lub przy matce, z którą romansował mąż skrzywdzonej kobiety, także matki.. Czasem się zdarza, że kochanek sam daje nogi za pas i mąż okazuje się być wspaniałym ojcem choć wcale nie biologicznym a takim od serca.

Co do przesadzania jak małe sadzonki.. Czasem nawet nie będąc uwikłanym w trójkąt i dzieci pozamałżeńskie nastąpić może sytuacja, gdy np. podczas długiego pobytu w szpitalu czy złego samopoczucia dzieci raptem zamieszkują u dziadków. Mnie osobiście boli taka sytuacja znana z autopsji, bo mam głębokie przeświadczenie, ze dziecko powinno mieć stabilizację mieć swój dom, azyl, stabilne podłoże dla wypuszczenia korzeni. Niestety.. nie da się pewnych sytuacji "przeskoczyć" na dzień dzisiejszy jest taka Wola Boga i przyjmuję ją. Swoim pokojem, atmosferą jaką razem z Bogiem staram się współtworzyć umożliwiam powstanie gruntu dla optymalnego na tę sytuację emocjonalnego rozwoju dzieci.
Ostatnio zmieniony przez kasia 2007-10-04, 12:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 12:42   

Dziś zaczynam mocno modlić się za Wspólnotę Sychar.
Proszę innych o to samo.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 12:46   

Rozmawiałam z księżmi na temat - uzdrowienia sakramentalnch małżonków.
Nie mają takiego samego zdania - tak jak tu czytam na forum. Nie zabierają głosu.
Mówią mi - nie wiemy jak to jest. To co ma wnieść nowego ta dyskusja ? Teraz to już nic nie rozumiem. :-(
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 12:52   

Kasiu i wreszcie napisałaś to po ludzku. Sytuacja ,o któej piszesz byłaby idealna. I wierzę , że Bóg wyprowadzi dobro ze zła.

Czasami naprawdę trzeba się zastanowić w jaki sposób sie pisze i co sie pisze Bo bezduszne wypowiedzi z cytatami mogą zranić ludzkie uczucia. Bo wtedy to przypomina inkwizycję, palenie na stosie , w tym przypadku deptanie dziecięcej duszy.

[ Dodano: 2007-10-04, 13:56 ]
Monika jakbysmy tak wszystko rozumieli i wiedzieli to by dopiero było, ulala. ;-)

A to ,że księża mają podzielone zdanie na ten trudny temat dowodzi tylko słuszności tezy ,że nie ma jednej recepty.A jak ktoś mówi,że ją zna to za kogo on się uważa??
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 12:58   

Agnieszko rozwinęłam po prostu to co niektórych oburzyło ("Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, nie wiem, " ), że dziecko w takiej sytuacji bądź zwiąże się z rodziną prawowitego męża, żony, bądź pozostanie przy biologicznym rodzicu i odwiedzającym go po powrocie do prawowitego małżonka drugim rodzicem.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 13:01   

Moniko, co oznaczają te zdania: "Nie mają takiego samego zdania - tak jak tu czytam na forum. Nie zabierają głosu." ?
Przecież te zdania na forum są podzielone, więc o które opinie chodzi. Czy mogłabyś przybliżyć zdanie księży, z którymi rozmawiałaś?
Czy ich opinia zawiera się tylko i wyłącznie w sformułowaniu: "nie wiemy jak to jest"?

Jestem innego zdania. Dyskusja dla mnie jest bardzo interesująca. A to że się akurat mało wypowiadam, a przede wszystkim tylko czytam, świadczy, że zielona jestem w tej kwestii i chętnie posłucham mądrzejszych od siebie. Wolę to niż rozdzieranie szat i wróżenie z fusów: kocha - nie kocha... wróci - nie wróci, zlicytuje - nie zlicytuje mi domu...

Pozdrawiam
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 13:06   

Andrzej to jest twoja subiektywna ocena opracowania księdza Pawlukiewicza. Mnie sie wydaje że w kościele jest jeden Katechizm. Polecam punkt 2222.
Jest też takie piękne powiedzenie - nie czyń drugiemu co tobie niemiło.
Masz prawo tak oceniać poglądy księdza Pawlukiewicza.
Ale nie jest On jedynym autorytetem w tej materii.
Zgadza się, że nic nie usprawiedliwia życia w grzechu ciężkim. Ale Andrzej są różne życiowe sytuację.

Pozwolisz że przytoczę tylko fragmenty opracowania biskupa Władysława Miziołka (1914-2000 autor licznych publikacji naukowych z zakresu teologii dogmatycznej i ekumenicznej) (całość tutaj: http://www.mateusz.pl/ksiazki/mptig/mptig204.htm
"Każda rodzina niesakramentalna stanowi osobny przypadek i przedstawia odrębną sytuację duszpasterską. Gdy duszpasterz zdobędzie zaufanie małżonków i ci szczerze otworzą mu swoje serca, zorientuje się w przyczynach rozpadnięcia się poprzedniego czy poprzednich, z obydwu stron, małżeństw oraz w ich obecnej sytuacji. Ukazawszy naukę Ewangelii o małżeństwie chrześcijańskim zbada starannie, czy pierwsze małżeństwo nie było nieważne, a w razie uzasadnionych przyczyn nieważności dopomoże małżonkom do wniesienia sprawy do sądu kościelnego. Powinien też uwzględnić możliwość pojednania z poprzednim współmałżonkiem i powrotu do pierwszego sakramentalnego związku. Jeśli zwłaszcza małżeństwo niesakramentalne nie układa się dobrze, a powody rozejścia się w poprzednim związku nie były zbyt poważne, należy przedsięwziąć próbę ratowania małżeństwa sakramentalnego. Dopiero gdy te próby zawiodą i rozejście się małżeństwa niesakramentalnego jest moralnie niemożliwe, należy ukazać drogę ograniczonego życia religijnego w związku niesakramentalnym."(podkreślenie moje)

"Szczególną troską duszpasterską należy otoczyć dzieci urodzone w małżeństwach niesakramentalnych.(podkreślenie moje) Nie są one winne sytuacji rodzinnej, w jakiej się urodziły, i mają prawo do pełnego rozwoju religijnego. Nieraz rodzice z tych małżeństw, w poczuciu własnych niedomogów religijnych, starają się jak najlepiej przygotować religijnie swoje dzieci; ale częściej zdarzają się zaniedbania, będące konsekwencją ich własnego oddalenia się od praktyki wiary. Trzeba tym rodzicom i ich dzieciom dopomóc w wypełnianiu chrześcijańskich obowiązków wychowawczych"

Andrzej szczerzę życzę Ci byś pojednał się z Twoją sakramentalną żoną. Ale wybacz tak Ty jak i ksiądz Pawlukiewicz mylicie się w kwestii niszczenia dziecku jego rodziny.
Jeszcze raz zawołam TO NIE SĄ SADZONKI. Może moje wołanie, opinia Agnieszki obudzi w Was choć trochę przyzwoitości i przestaniecie w końcu stawiać na swoim. O tym, że nie dopuszczasz innego głosu świadczy chociażby Twoje ostatnie zdanie:
Andrzej napisał/a:
Jeśli ktoś chciałby jeszcze rozwiać jakieś wątpliwości w tej kwestii, to może przecież skontaktować się z ks. Piotrem osobiście.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9